Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Kilka różnych historii, jedne dobre a inne nie. Dla zainteresowanych rynkiem gier.

Kilka różnych historii, jedne dobre a inne nie. Dla zainteresowanych rynkiem gier.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zawyżona 4/10 ze względu na sympatię do serii, ale głęboki zawód co do tego tomu... doszedłem do połowy tomu i dosłownie NIC sie nie wydarzyło. Martin chwilowo porzucił poprzednie wątki i skupił się na zupełnie innych mnie nie interesujących... a przynajmniej nie potrafił mnie nimi zainteresować. Wolę serial szczerze mówiąc... kiedyś może wrócę, kiedy będę wiedział, że gdzieś tam daleko jest cos dla czego warto się przemęczyć. Póki co - basta!

Zawyżona 4/10 ze względu na sympatię do serii, ale głęboki zawód co do tego tomu... doszedłem do połowy tomu i dosłownie NIC sie nie wydarzyło. Martin chwilowo porzucił poprzednie wątki i skupił się na zupełnie innych mnie nie interesujących... a przynajmniej nie potrafił mnie nimi zainteresować. Wolę serial szczerze mówiąc... kiedyś może wrócę, kiedy będę wiedział, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Ta część przekonała mnie do Wiedźmina. No dobra, najpierw gra mnie przekonała a potem wróciłem do książek. Ale jest o wiele bardziej spójna, i ciekawa niż zbiory opowiadań, wbrew temu, co słyszałem od wszystkich innych fanów Geralta. Dobra pierwsza część, dobry wstęp, apetyt powstał i mam nadzieję, że kolejne części utrzymają ta tendencję.

Ta część przekonała mnie do Wiedźmina. No dobra, najpierw gra mnie przekonała a potem wróciłem do książek. Ale jest o wiele bardziej spójna, i ciekawa niż zbiory opowiadań, wbrew temu, co słyszałem od wszystkich innych fanów Geralta. Dobra pierwsza część, dobry wstęp, apetyt powstał i mam nadzieję, że kolejne części utrzymają ta tendencję.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Niestety tylko 6/10, bo obok kilku bardzo dobrych opowiadań na początku i na końcu środek jest mocno nieciekawy i zbędny z perspektywy historii o Geralcie. Być może wynika to z mojej antypatii do postaci Yennefer i tego że wystarczy mi o niej wiedzieć że ją poznał, była, a potem już nie bardzo. Ważne jest poznanie Ciri i wejście na drogę przeznaczenia. Raczej obowiązkowa lektura, ale bardzo nierówna i chaotyczna. Dodam, że kiedyś po przeczytaniu jej pierwszy raz stwierdziłem że Wiedźmina nie polubię nigdy, a wróciłem do niej, kiedy czytając Krew Elfów zorientowałem się, że jednak mam pewne braki co do poprzednich wydażeń.

Niestety tylko 6/10, bo obok kilku bardzo dobrych opowiadań na początku i na końcu środek jest mocno nieciekawy i zbędny z perspektywy historii o Geralcie. Być może wynika to z mojej antypatii do postaci Yennefer i tego że wystarczy mi o niej wiedzieć że ją poznał, była, a potem już nie bardzo. Ważne jest poznanie Ciri i wejście na drogę przeznaczenia. Raczej obowiązkowa...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

W skrócie: dobry zbiór opowiadań spięty w całość przez przerywniki Głosu Rozsądku. Czyta się prawie jak jedną całość. Polecam.

W skrócie: dobry zbiór opowiadań spięty w całość przez przerywniki Głosu Rozsądku. Czyta się prawie jak jedną całość. Polecam.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo dobry tom, trzyma poziom poprzedniej połówki. Sporo się dzieje.

Bardzo dobry tom, trzyma poziom poprzedniej połówki. Sporo się dzieje.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Od poprzednich części nie wiele się zmienia. Nadal jest wysoki poziom. Świetne postaci, jednak przeraża lekko ogrom opisów świata i zbędnych szczegółów.

Od poprzednich części nie wiele się zmienia. Nadal jest wysoki poziom. Świetne postaci, jednak przeraża lekko ogrom opisów świata i zbędnych szczegółów.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie. No po prostu nie, nie! NIE!
Jak można było tak to sp.. zepsuć!
Dawno żadna książka mnie tak nie zirytowała, ale to przez bardzo dobre odczucia po pierwszej części, które zawyżyły oczekiwania co do drugiej.. Książka zaczyna się tam gdzie skończyła poprzednia, nastąpiły wydarzenia, które można było opisać w 2-3 rozdziałach i ciekawie zaczyna się robić po pierwszych 70%. Dokończyłem ją jedynie z zawziętości bo jest strasznie nudna i nie wnosi praktycznie nic ciekawego do historii poza przepowiednią dotycząca losów Takeo.

Czuć na kilometr, że autorka jest kobietą i to zaciekłą feministką. Mocno uwydatnione są zagadnienia nierówności kobiet względem mężczyzn w kulturze japońskiej, co rozumiem, że jest problemem, ale żeby na tym opierać całą narrację głównej bohaterki i jej przemyślenia wewnętrzne, rozterki.. Fakt, trzeba było o tym wspomnieć, ale po co zatruwać tym każdy rozdział, szczególnie, że każde kolejne powtórzenie tematu nie przynosi nowych treści, a jedynie powtórzenia.
Główny bohater o ile był młody i zagubiony w pierwszej części i pasowało to do jego sytuacji, to w drugiej jest jeszcze bardziej nieporadny i dryfuje jak go los poniesie, dopóki się nie orientuje, że ma królestwo do odzyskania i może jednak coś z tym zrobi.

Żeby sie nie rozpisywać za bardzo:
-fatalna narracja - Takeo pierwszoosobowa, ale zupełnie nie sposób się z nim utożsamić; i Kaede trzecioosobowa, od razu widać że ulubienica autorki, bo bliżej przedstawiona sylwetka postaci
-nudne postaci, które same proszą się o uśmiercenie, ale dziwnym trafem sie nie dają uśmiercić.
-pierwsze 70% książki jest zbędne, nudne i fabuła się wlecze.
-osobiście nie potrafiłem sympatyzować z żadną postacią.

To ostatnia (na jakiś czas) książka z tej serii, jaką czytam.

Nie. No po prostu nie, nie! NIE!
Jak można było tak to sp.. zepsuć!
Dawno żadna książka mnie tak nie zirytowała, ale to przez bardzo dobre odczucia po pierwszej części, które zawyżyły oczekiwania co do drugiej.. Książka zaczyna się tam gdzie skończyła poprzednia, nastąpiły wydarzenia, które można było opisać w 2-3 rozdziałach i ciekawie zaczyna się robić po pierwszych 70%....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Krótka, treściwa, bez owijania w bawełnę. Ciekaw byłem jaka książka była pierwowzorem dla "Skóry, W Której Żyję", bo pamiętałem, że film był dobry. I się nie zawiodłem. Polecam tym, którzy lubią, kiedy każde zdanie w książce ma znaczenie i tym, którzy nie lubią się zagłębiać w drobiazgowych, rozległych opisach.

Krótka, treściwa, bez owijania w bawełnę. Ciekaw byłem jaka książka była pierwowzorem dla "Skóry, W Której Żyję", bo pamiętałem, że film był dobry. I się nie zawiodłem. Polecam tym, którzy lubią, kiedy każde zdanie w książce ma znaczenie i tym, którzy nie lubią się zagłębiać w drobiazgowych, rozległych opisach.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pięknie opowiedziana historia w klimatach Kraju Kwitnącej Wiśni. Czytając ją widziałem w głowie anime lub karty mangi. Bardzo obrazowy język w dynamicznych fragmentach opowieści to mocna strona tej książki. Słabsza jest to, że dynamicznych momentów jest ledwie kilka, a wszystkie łzawe i nostalgiczne sceny znane z romantycznych anime znalazły miejsce również w Po Słowiczej Podłodze.

Bardzo fajna alternatywa dla dosłownych i często boleśnie realistycznych opisów Gry o Tron. To nadal fantastyka ale opowiedziana w sposób, który jest lekkostrawny nawet dla dziecka z podstawówki, nie rezygnując przy tym ze spójności historii, bez popadania w banalność.

Język jak wspomniałem jest piękny, ale momentami aż zbyt piekny i nie tyle bogaty i różnorodny, co wysublimowany. Jest to ok, nie przeszkadza w odbiorze, ale też nie pomaga. Po prostu jest.

Ogólnie Po Słowiczej Podłodze wciągnęła mnie, a że czyta się szybko to praktycznie od razu sięgam po kolejną książkę z serii.
Przyznam że bardzo miłe wytchnienie od prozy życia.

Pięknie opowiedziana historia w klimatach Kraju Kwitnącej Wiśni. Czytając ją widziałem w głowie anime lub karty mangi. Bardzo obrazowy język w dynamicznych fragmentach opowieści to mocna strona tej książki. Słabsza jest to, że dynamicznych momentów jest ledwie kilka, a wszystkie łzawe i nostalgiczne sceny znane z romantycznych anime znalazły miejsce również w Po Słowiczej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Martin stworzył świat, w którym łatwo można utonąć i zapomnieć że się czyta książkę, a raczej wspomnienia, tak jakby się tam było i teraz jedynie przypominało wydarzenia. Niestety jest kilka minusów.. Po pierwsze, ilość nazw własnych jest zupełnie zbędna - opisy statków, ich nazw, i który jest dowodzony przez kogo jest zupełnie zbędny i nie ma żadnego znaczenia dla fabuły czy samego opisu bitwy pod Królewską Przystanią. Po drugie, akcja wlecze się jak flaki z olejem - bywają bardzo obszerne fragmenty o niczym, by przejść płynnie do szybkiej akcji spisanej na kilku stronach, przez co książka wydaje się nierówna. No i mały mankament.. ostatni rozdział różni się od pozostałych tylko tym, że jest ostatni w książce - ne wyróżnia się jakimś zakończeniem jakiegoś etapu, niczym szczególnym, jest jak każdy inny rozdział.
Ogólnie jest to bardzo dobra książka, bo wszelkie niedostatki nadrobione są świetnie namalowanym światem, który pochłania bez reszty, nawet jeśli czasami przeba przeskoczyć fragmenty, gdzie na pół strony wypisane są nazwy statków, które i tak pare stron później zatonęły.

Martin stworzył świat, w którym łatwo można utonąć i zapomnieć że się czyta książkę, a raczej wspomnienia, tak jakby się tam było i teraz jedynie przypominało wydarzenia. Niestety jest kilka minusów.. Po pierwsze, ilość nazw własnych jest zupełnie zbędna - opisy statków, ich nazw, i który jest dowodzony przez kogo jest zupełnie zbędny i nie ma żadnego znaczenia dla fabuły...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jest mi na prawdę trudno uwierzyć, że ta książka osiągnęła tak wielki sukces. Są inne książki o klimatach BDSM, chociażby "Wyznania uległej", które są wiele lepsze. Jest też film o klimacie BDSM, co najmniej jeden - "Sekreterka", który w swoim czasie był dość popularny. "Fifty Shades of Grey" nie wyróżnia się absolutnie niczym, co usprawiedliwiałoby jego sukces.

W skrócie jest to typowe lovestory z typowymi bohaterami. Grey jest bogatym kolesiem o specyficznych upodobaniach do SadoMaso, a Anasiasia jest typową dziewicą, która na wszystko ocha i acha. Czym się wyróżnia Grey od reszty facetów? Jest bogaty i pewny siebie. Gdyby nie miał góry kasy miałby takie samo powodzenie co każdy inny atrakcyjny facet w jego wieku. Nikt mi nie powie, że na kobiecie nie zrobi wrażenia prezent, którym jest najnowszy laptop, sportowy kabriolet, czy wypasiony telefon. Nikt mi nie powie, że kobieta nie będzie marzyła o facecie, który jest dziany i dobry w łóżku. I dobry w łóżku. I dobry w łóżku. I ma kupę hajsu. Tak.. to nie pomyłka bo tu się ciągle bzykają i jej się to podoba.

E. L. James wykreowała zupełnie nierealne postacie - nadzianego amanta, marzenie każdej kobiety i niedoświadczoną dziewicę, którą wszystko dziwi i wszystko jest niespodzianką.

Język, jakim jest napisana jest prosty do bólu, przez co w miarę szybko się czyta, ale tylko do połowy, bo ze względy na ubogi język po pewnym czasie ma się wrażenie, że kolejna scena jest taka sama jak poprzednia, a kolejne sekwencje słów powtarzają się do znudzenia. Poza tym dialogi są naprawdę denne. Kto teraz mówi do kobiety "chcę Cię posiąść" ?! a to się pojawia wiele razy. Kolejna sprawa - jak autora wymyśliła na pewnym etapie, że oznaką napięcia u bohaterki będzie swędząca skóra głowy to ta swędziała ją już do końca książki. No proszę.. tragedia jakaś..

Zacząłem tą książkę jako "lekki przerywnik przed czytaniem czegoś większego" i początek potrafi wciągnąć, bo jak mówiłem jest prosty język, ale końcowe strony szły z bólem.. Ostrzegano mnie przed nią. Mówiono, że jest zła, niedobra, dno literackie. Dziewczyna mnie natomiast poprosiła, żebym przeczytał, bo warto mieć opinię na ten temat. No to mam :)
Nie polecam, strata czasu. Durne pitu pitu. Spalić wszystkie kopie.
Amen.

Jest mi na prawdę trudno uwierzyć, że ta książka osiągnęła tak wielki sukces. Są inne książki o klimatach BDSM, chociażby "Wyznania uległej", które są wiele lepsze. Jest też film o klimacie BDSM, co najmniej jeden - "Sekreterka", który w swoim czasie był dość popularny. "Fifty Shades of Grey" nie wyróżnia się absolutnie niczym, co usprawiedliwiałoby jego sukces.

W skrócie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mroczny Zakątek zacząłem czytać od razu po Zaginionej Dziewczynie, kiedy dowiedziałem się, zę też doczeka się swojej ekranizacji. Byłem dość pozytywnie nastawiony po fenomenalnej Zaginionej i oczekiwałem… na pewno sporo. I sporo dostałem, bo tym, co wyróżnia Zakątek spośród innych książek jest bardzo ciekawy sposób prowadzenia narracji. W szczególności chodzi o narrację ze strony głównej bohaterki – Libby Day, którą prawie do ostatnich stron trudno jest polubić, co może być dla niektórych czytelników sporą przeszkodą. Na pewno jest do ciekawe doświadczenie. Libby straciła swoją matkę i dwie siostry w wyniku zabójstwa, o które oskarżony jest jej brat Ben, najstarszy z rodzeństwa i posądzany o dokonanie morderstwa w ofierze Szatanowi. Po 24 latach Libby już jako dorosła kobieta wznawia śledztwo wspierana przez grono zwolenników Bena, które wierzy w jego niewinność. Powody ponownego zainteresowania sprawą przez Libby, to jaka się stała po przeżyciu tak wielkiej traumy i sposób prowadzenia narracji w dwóch liniach czasu (współcześnie i dokładny przebieg dnia zbrodni) czyni z tej pozycji naprawdę dobrą książkę.

Mroczny Zakątek poza ciekawą fabułą porusza też dość istotne kwestie - opisuje w jakiej ciemnocie żyli mieszkańcy stanu Kansas w latach 80-tych, którzy na podstawie najmniejszych poszlak potrafili przypisać komuś łatkę Satanisty i na tej podstawie skazać na dożywotnią kare więzienia. Poruszane są tu problemy ówczesnych farmerów i jak bieda potrafi wpłynąć nie tylko na skład menu danego domu, ale też na rozpad więzi rodzinnych, kiedy desperacja w utrzymaniu rodziny potrafi wyrządzić jej jeszcze większą krzywdę.

Książka jest niestety nierówna. Przez pierwsze 80% książki akcja niby posuwa się do przodu, ale nie zbliża nas to do poznania prawdy o morderstwie rodziny Day’ów, co nie znaczy, że nie czyta się jej przyjemnie. Kiedy autorka zdecydowała się przestać trzymać czytelnika w napięciu i zbliżyć się do finału, trudno jest mi przyznać że był on jakiś mocno nieprzewidywalny, bo pod koniec wszyscy są podejrzani.
Mroczny Zakątek jest zdecydowanie warty przeczytania, ale nie umieszczę go wśród moich ulubionych książek. Jest dobry, ale nie genialny. Myślę, że w swoim czasie przeczytam też trzecią książkę Gilian Flynn – Ostre Przedmioty, ale odłożę to na później. Dlaczego? Ponieważ jest wiele podobieństw między Zaginioną Dziewczyną a Mrocznym Zakątkiem i do Ostrych Przedmiotów wolę podejść „na świeżo”.

Fajerwerków nie ma, ale polecam.

Mroczny Zakątek zacząłem czytać od razu po Zaginionej Dziewczynie, kiedy dowiedziałem się, zę też doczeka się swojej ekranizacji. Byłem dość pozytywnie nastawiony po fenomenalnej Zaginionej i oczekiwałem… na pewno sporo. I sporo dostałem, bo tym, co wyróżnia Zakątek spośród innych książek jest bardzo ciekawy sposób prowadzenia narracji. W szczególności chodzi o narrację ze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

O tym, że jeden z lepszych filmów jakie oglądałem czerpał z literackiego pierwowzoru dowiedziałem się niedawno i nieco mnie to zaskoczyło. Kiedy się dowiedziałem, że książka jest jeszcze w dodatku krótka moje zdziwienie było jeszcze większe.

Podstawową zaletą i powodem dla którego sięgnąłem po ta pozycję jest jej długość. Historia jest skompresowana do granic możliwości w dosłownie kilkudziesięciu stronach, a opowiada o okresie około dwudziestu lat romansu dwóch facetów. Przyznam, że sięgnąłem po Brokeback Mountain też poniekąd jako wyzwanie, ponieważ zarzucono mi homofobię w odpowiedzi na reakcję na „Berka” Szczygielskiego. Otóż książka Annie Proulx jest dla mnie dowodem, że można opowiadać o związkach gejowskich bez obscenicznych szczegółów, przedstawić głębię uczucia między dwoma mężczyznami posługując się tak minimalistycznym stylem jak ta właśnie autorka. Szczygielski tego nie potrafił, Proulx – tak. Za to brawa!

Dlaczego zaletą jest jej długość, a właściwie krótkość? Bo historia jest średnio ciekawa, zupełnie nie zaskakująca i nie ma tego czegoś, co każe przewrócić na kolejną stronę. Gdyby była dłuższa pewnie bym ją sobie odpuścił. Poza tym przy filmie książka wypada naprawdę blado, bo jest skupiona głównie na związku głównych bohaterów, a prawie pomija relacje z innymi – rodzinami, rodzicami, żoną, pracodawcą, dla których homoseksualizm tych bohaterów jest karygodną dewiacją. Reakcje bliskiego otoczenia są zamknięte czasami w kilku niezbyt porywających zdaniach, co szczególnie razi przy reakcji żony jednego z bohaterów, która powinna wręcz wybuchnąć! Poza tym ich związek jest przedstawiony tak, aby czytelnik kibicował ich uczuciu, jako czemuś, co jest zupełnie w porządku, pomijając krzywdzone w ten sposób rodziny.

Podsumowując – Brokeback Mountain to średnia książka, a w porównaniu do filmowej, rozbudowanej ponaddwugodzinnej adaptacji – kiepścizna. Zadziwiające jak z przeciętnej książki można nakręcić taki dobry film.

O tym, że jeden z lepszych filmów jakie oglądałem czerpał z literackiego pierwowzoru dowiedziałem się niedawno i nieco mnie to zaskoczyło. Kiedy się dowiedziałem, że książka jest jeszcze w dodatku krótka moje zdziwienie było jeszcze większe.

Podstawową zaletą i powodem dla którego sięgnąłem po ta pozycję jest jej długość. Historia jest skompresowana do granic możliwości w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka, która już od pierwszych stron wciąga i do samego końca trzyma w napięciu. Jest wiele książek, którym trzeba dać szansę się rozwinąć, spróbować przebrnąć przed pierwsze kilkadziesiąt, czasami sto-parę stron, a potem się już rozkręca, ale Zaginiona Dziewczyna chwyta czytelnika i nie wypuszcza aż do końca. Mnie osobiście uchwyciła tak mocno, że zakończenie pozostawiło pewien niedosyt, że coś tam jeszcze powinno się wydarzyć. No cóż.. nie ma książek idealnych dla każdego, ale Zaginionej nie brakuje wiele.
Podstawowe zalety tej książki to wciągająca fabuła, akcja od pierwszych stron i liczne zwroty akcji bez niepotrzebnych wątków pobocznych, usilnie wciskanych filozofii autorki. Autorka idzie za przykładem głównej bohaterki: jest coś do zrobienia, więc wystarczy to zrobić. Jest pewna fabuła, rozbudowana, zawiła i ciekawa, więc pozwól mi się przez nią poprowadzić. Z kursu nie zbaczamy. Prosto do celu, ale najbardziej fascynująca drogą jaką się da. Bardzo lubię takich autorów i na pewno nie będzie to ostatnia książka Gillian Flynn, jaką przeczytam.
Pomimo, zakończenia, które moim zdaniem mogło być mocniejsze, daję najwyższą ocenę, bo jednak mnie zaskoczyło i nie spodziewałem się takiego finału.

Książka, która już od pierwszych stron wciąga i do samego końca trzyma w napięciu. Jest wiele książek, którym trzeba dać szansę się rozwinąć, spróbować przebrnąć przed pierwsze kilkadziesiąt, czasami sto-parę stron, a potem się już rozkręca, ale Zaginiona Dziewczyna chwyta czytelnika i nie wypuszcza aż do końca. Mnie osobiście uchwyciła tak mocno, że zakończenie pozostawiło...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Rogi Joe Hill
Ocena 6,8
Rogi Joe Hill

Na półkach: , ,

Do Rogów podszedłem zupełnie bez oczekiwań, słyszałem jedynie, że tą książkę szybko się czyta. Historia na wstępnie rzuca nam w twarz, podobnie jak głównemu bohaterowi zagadkę, która niestety nie zostaje rozwiązana. Otóż Ig, nasz bohater budzi się pewnego dnia z nieprawdopodobnym kacem i z rogami wyrastającymi ze skroni, które jak się okazuje pozwalają mu poznawać najskrytsze pragnienia wszystkich ludzi. Teoretycznie taka zdolność powinna mu pozwolić szybko poznać mordercę swojej dziewczyny, o której śmierć jest podejrzewany. No.. nie do końca.

Książka jest napisana prostym językiem, który pozwala na szybkie przebrnięcie przez fabułę i jest okraszona całkiem niezłym poczuciem humoru. Jest to wielki plus, biorąc pod uwagę, ze Joe Hill jest synem Stephena Kinga, który potrafi opisami zanudzić, a wątkami pobocznymi odciągnąć skutecznie od fabuły, wątku głównego. Trudno mi jednak ostatecznie sklasyfikować tą powieść, bowiem jako thriller jest średnia, humor, mimo, że fajny to jakoś nie do końca pasuje do thrillerowego rdzenia powieści, a wątek romantyczny (retrospekcje Iga o rozwoju związku z Merrin) był raczej nieciekawy, pomimo dość trafnych dialogów, jakie przeprowadzała para.
Pomysł na powieść był genialny! Niestety nie do końca wykorzystany. Postać Iga wydawała mi się mocno niespójna – raz jest biernym chłoptasiem, innym razem aroganckim skurczybykiem, którego trudno lubić, a po „otrzymaniu” rogów – wiecznie zaskoczony ich działaniem, dłużej niż to było potrzebne.

Mam mieszane uczucia co do tej książki. Nie wszystkie wątki zamknięte, nie wszystko wytłumaczone. To co nie zostało wytłumaczone wprost nawet nie ma głębszego sensu metaforycznego. Ale szybko się czyta. Ogólnie polecam, bo to mało wymagająca intelektualnie książka z prostą fabułą, małą ilością bohaterów, która można przerwać w każdym momencie jazdy autobusem. Takie czytadło do podróży.

Do Rogów podszedłem zupełnie bez oczekiwań, słyszałem jedynie, że tą książkę szybko się czyta. Historia na wstępnie rzuca nam w twarz, podobnie jak głównemu bohaterowi zagadkę, która niestety nie zostaje rozwiązana. Otóż Ig, nasz bohater budzi się pewnego dnia z nieprawdopodobnym kacem i z rogami wyrastającymi ze skroni, które jak się okazuje pozwalają mu poznawać...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Tytułowa kołysanka piosenka śpiewana umierającym żołnierzom, starym, strudzonym ludziom u schyłku życia, i śmiertelnie chorym dzieciom w czasach epidemii – zaklęcie wywołujące szybką śmierć bez możliwych do wykrycia przyczyn. Jaka władzę dałoby takie narzędzie, gdyby znalazło się w niepowołanych rękach?
Głównym bohaterem książki jest Carl, dziennikarz zajmujący się artykułem na temat śmierci łóżeczkowej niemowląt, który na swojej drodze spotyka Helen – właścicielkę firmy pośredniczącej w sprzedaży nieruchomości nawiedzanych przez różnego rodzaju duchy i zjawy. Dołącza do nich asystentka Helen – Mona – w wolnych chwilach zajmująca się odprawianiem wiccańskich obrzędów i chłopak asystentki – Ostryga – anarchista, który najchętniej wybiłby większość populacji ludzkiej po to, by przywrócić równowagę w przyrodzie. Grupa sama w sobie jest już dość ciekawa a wyrusza w jeszcze ciekawszą drogę, by zniszczyć wszystkie istniejące kopie Kołysanki i uchronić świat przed zagładą.
W książkach Pakahniuka fabuła nigdy nie stanowi całej wartości utworu. Mamy tu ponownie ciekawe postaci, osadzone w niespotykanych okolicznościach. Obserwacja interakcji między nimi, ścieranie się charakterów, światopoglądów są tak naprawdę dyskusją autora o tym, jak jesteśmy cały czas bombardowani informacjami i jak te informacje nas zakażają niczym wirus, klątwa. O beznadziejności, bo wszyscy w końcu umrzemy w większości przypadków nie pozostawiając nic po sobie. O śmierci i tym, jak śmierć bliskich potrafi wpłynąć na nas.
Przyznam, że jest to najbardziej przygnębiająca z książek Palahniuka, jaką miałem w ręku. Być może dlatego, że została napisana bezpośrednio po śmierci jednego z bliskich autora i napisanie książki było dla niego sposobem terapii. Może dlatego, że jednak pewne tezy, które umieścił w ustach swoich postaci są prawdziwe. Może dlatego, że zostały postawione tu pytania, które czasami lepiej pozostawić bez odpowiedzi.
Wystawiam bardzo wysoką notę, jednak uprzedzam, że jest to książka w której doszukałem się wielkiego bólu autora i klimat potrafi się udzielić czytelnikowi. Chcesz się zdołować? Zapraszam. Lepiej chyba nie trafisz. Szukasz ciekawej, oryginalnej literatury, która skłania do przemyśleń? To też dobry adres. Ostrzegałem.

Tytułowa kołysanka piosenka śpiewana umierającym żołnierzom, starym, strudzonym ludziom u schyłku życia, i śmiertelnie chorym dzieciom w czasach epidemii – zaklęcie wywołujące szybką śmierć bez możliwych do wykrycia przyczyn. Jaka władzę dałoby takie narzędzie, gdyby znalazło się w niepowołanych rękach?
Głównym bohaterem książki jest Carl, dziennikarz zajmujący się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W tej książce jest więcej homoseksualnego seksu niż akcji, a seksu jest tu nie wiele. Główni bohaterowie, moherowa baba i gej, którzy początkowo prowadza wojnę godzą się w trakcie kilku scen, co więcej na koniec książki są bliscy sobie niczym rodzina, co jest mocno nienaturalne. No i jeszcze ten wątek paranormalny z anoreksją.. Fakt, uśmiałem się przy tej książce co nie miara, ale początkowo szła jak krew z nosa. Po połowie zaczęło się już coś dziać, wiec dokończyłem. Ewidentnie książka nie dla mnie, skierowana raczej do środowisk homoseksualnych, albo zaciekawionych hetero. Ja niestety nie jestem ani homo ani zaciekawiony.

W tej książce jest więcej homoseksualnego seksu niż akcji, a seksu jest tu nie wiele. Główni bohaterowie, moherowa baba i gej, którzy początkowo prowadza wojnę godzą się w trakcie kilku scen, co więcej na koniec książki są bliscy sobie niczym rodzina, co jest mocno nienaturalne. No i jeszcze ten wątek paranormalny z anoreksją.. Fakt, uśmiałem się przy tej książce co nie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dla mnie jest to książka pełna sprzeczności. Z jednej strony trzyma w napięciu i kończąc jeden rozdział chce się zaczynać kolejny, z drugiej - po skończeniu książki okazuje się, ze fabuła jest w miarę prosta, nie tak skomplikowana jak się wydazwało na początku, a główny czarny charakter został chyba naszkicowany na kolanie. Przez większą część książki nie wiadomo kogo nawet podejrzewać o bycie mordercą. Kiedy już stało się jasne kto nim jest zawiodłem się, że tak słabo został naszkicowany jego charakter, motywacja działania i nie jest zbyt inteligentny, skoro sam się właściwie wepchnął w ręce władzom.
Z kolejnej strony - obraz dzieci, które przeżyły traumę i co się robi, żeby je wyciągnąć z niej zasługuje na oklaski. Autorka dobrze się przygotowała.
Ksiązka jest opowiadana z trzech perspektyw: dorosłego dziecka, które przeżyło traumę, matki dziecka z zaburzeniami psychicznymi i policjantki - głównej bohaterki. Paradoksalnie najnudniejsze były rozdziały z główną bohaterką, co nie zachęca do sięgnięcia po kolejne tytuły z serii.

Mimo wszystko jest to genialnie napisana i bardzo wciągająca powieść. Styl i akcja rekompensują braki w fabule i słaby projekt czarnego charakteru. Polecam.

Dla mnie jest to książka pełna sprzeczności. Z jednej strony trzyma w napięciu i kończąc jeden rozdział chce się zaczynać kolejny, z drugiej - po skończeniu książki okazuje się, ze fabuła jest w miarę prosta, nie tak skomplikowana jak się wydazwało na początku, a główny czarny charakter został chyba naszkicowany na kolanie. Przez większą część książki nie wiadomo kogo nawet...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Bunkier jest nieco dziwną książką i niestety się na niej zawiodłem. Narracja jest prowadzona chyba na wszystkie możliwe sposoby - trzecia osoba, pierwsza osoba, strumień myślowy, przez co historia opowiedziana jest chyba ze wszystkich możliwych perspektyw. Ale historia o czym? No, tego to właściwie nie wiadomo.

Przez większość książki wiemy, że jest to historia pewnego eksperymentu z rzeczywistością, z tym, że nie bardzo wiadomo na czym miałby on polegać i czego dowieść. Grupka znajomych zostaje zamknięta w tytułowym bunkrze na trzy dni. Z tym, że po trzech dniach nikt się nie pojawia, żeby ich wydostać.

Spodziewałem się jakiegoś starcia charakterów, transformacji bohaterów przez nową ekstremalną sytuację i na końcu jakiegoś zamknięcia fabuły z przynajmniej częściowym wytłumaczeniem po co to wszystko było. Pierwsze dwa elementy dostałem w stopniu cząstkowym, bo mało było tych starć charakterów, a bohaterowie transformowali się jakoś niemrawo. Ostatni rozdział urywa fabułę i pozostaje jedynie epilog, który przeramowuje całą powieść.

Generalnie zbudowanie w ten sposób fabuły uważam za fajny pomysł, bo potrafi mocno zaskoczyć czytelnika, ale tylko wtedy, kiedy ma to jakieś ręce i nogi. Bunkier nie ma. Epilog w Bunkrze jest jak dla mnie na szybko napisanym rozdziałem, w którym autor zdał sobie sprawę z niespójności popełnionych wcześniej, a które jakoś trzeba było usprawiedliwić. Zostało też sporo niedopowiedzeń, które nawet nie tyle pozostawiają przestrzeń do wielu interpretacji, co zwyczajnie wkurzają i sprawiają wrażenie niedopracowania.

Są książki słabe, które zostały uratowane przez zakończenie. Niestety są też książki dobre, które zakończenie zgubiło i Bunkier należy do tych drugich.
Szczerze, gdyby książka nie miała epilogu dostałaby mocne 7, bo czytało się szybko i miło, a akcja wciąga dzięki sprawnej narracji. Epilog wiele popsuł i dlatego ocena to tylko 5.

Mimo wszystko raczej warta polecenia książka.

Bunkier jest nieco dziwną książką i niestety się na niej zawiodłem. Narracja jest prowadzona chyba na wszystkie możliwe sposoby - trzecia osoba, pierwsza osoba, strumień myślowy, przez co historia opowiedziana jest chyba ze wszystkich możliwych perspektyw. Ale historia o czym? No, tego to właściwie nie wiadomo.

Przez większość książki wiemy, że jest to historia pewnego...

więcej Pokaż mimo to