-
Artykuły
[QUIZ] Harry Potter. Sprawdź, czy nie jesteś mugolemKonrad Wrzesiński20 -
Artykuły
W drodze na ekrany: Agatha Christie, „Sprawiedliwość owiec” i detektywka Natalie PortmanEwa Cieślik7 -
Artykuły
Książki na Pride Month: poznaj tytuły, które warto czytać cały rokLubimyCzytać61 -
Artykuły
Niebiałym bohaterom mniej się wybacza – rozmowa z Sheeną Patel o „Jestem fanką”Anna Sierant4
Biblioteczka
2020-12-31
2020-12-27
Książkę tę miałam okazję przeczytać w ramach BookTouru u @livrocat.
Szczerze? Nie spodziewałam się, że będzie to aż tak dobra lektura. Isobel do niedawna prowadziła w pełni normalne życie. Chodziła do szkoły, spędzała czas ze znajomymi, no i miała chłopaka, Brada. Poza tym była chirliderką, piekną i popularną w swojej szkole. Pewnego dnia na jej drodze stanie tajemniczy i ponury got, Varen. Co dziwne, Isobel nie będzie mogła od niego oderwać oczu. I to za jego sprawą zaczną się wokół niej dziać dziwne rzeczy. Czy w naszym świecie mogą żyć istoty paranormalne? Czy naprawdę jest tak, że nasz świat przenika się z innymi?
“Kruk” to historia miłosna dwóch osób, które są zupełnie inne. jedna jest popularna, zawsze w centrum uwagi, druga zaś woli pozostać z boku. To również horror, bowiem pojawiają się istoty z innych światów, a niekiedy opisy ich są dość sugestywne. Wreszcie nie zabraknie tutaj szczypty humoru, dzięki czemu z łatwością pokonuje się kolejne strony. Autorce udało się stworzyć historię o ciekawej fabule, w której występują bardzo wyraziste postaci. Jest jakiś minus? Owszem, chociaż ciężko mi określić, co nim konkretnie jest. W pewnym momencie po prostu akcja siada do tego stopnia, że przebrnięcie przez kilka kolejnych stron stanowiło cud. A potem znów było ok. Jeden z bohaterów dość mocno mnie irytował. Mam tu na myśli wspomnianego wcześniej Brada. Nie lubię facetów, którzy uważają się za pępek świata i uważają, że każda dziewczyna tylko marzy o tym, aby być właśnie z nim. Poza tym jednym mankamentem to lektura bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła, czytało się szybko, polubiłam chyba wszystkich bohaterów (nawet tych negatywnych) i bardzo jestem ciekawa, co też wydarzy się w kolejnym tomie. Bowiem zakończenie pozostawia w czytelniku spory niedosyt.
Książkę tę miałam okazję przeczytać w ramach BookTouru u @livrocat.
Szczerze? Nie spodziewałam się, że będzie to aż tak dobra lektura. Isobel do niedawna prowadziła w pełni normalne życie. Chodziła do szkoły, spędzała czas ze znajomymi, no i miała chłopaka, Brada. Poza tym była chirliderką, piekną i popularną w swojej szkole. Pewnego dnia na jej drodze stanie tajemniczy i...
2020-12-23
Dzięki BookTourowi organizowanemu przez @wez_przeczytaj mogłam zapoznać się z kontynuacją przygód Daniela Podgórskiego i jego ekipy.
W tym tomie jest akurat lato, a na polach rozpoczynają się żniwa. Nikt nawet nie przeczuwa, że za chwilę rozegrają się w tej małej mieścinie, Lipowie kolejne makabryczne wydarzenia, a mieszkańcom znów przypomną się wydarzenia z zeszłej zimy, kiedy to zostały odnalezione zwłoki zakonnicy. Tym razem ofiarami padają dwie młode dziewczyny. Sprawca każdej z nich coś “odebrał” - jednej oczy, a drugiej uszy. Policja podejrzewa, że to dzieło seryjnego mordercy. Daniel Podgórski po raz kolejny dołącza do dość kontrowersyjnej komisarz Klementyny Kopp. Niestety, ale nie mogą znaleźć punktów wspólnych w tych dwóch sprawach. Oprócz problemów w pracy, policjant musi się zmagać ze zmartwieniami w życiu osobistym…
Po raz kolejny autorka stworzyła świetną powieść. Nie dość, że skupia się na prowadzonym śledztwie to również powoli odsłania poszczególne elementy z życia konkretnych bohaterów. Myślę, że dzięki temu łatwiej jest czytelnikowi zrozumieć pewne motywy ich zachowań. Podobnie jak w pierwszej części, tak i tutaj Podgórski mnie irytował swoim zachowaniem. Może już nie można było odnieść wrażenia, że jest maminsynkiem, jednak po raz kolejny udowodnił i pokazał, że często nie potrafi podjąć jednej, stanowczej decyzji. Jego rozważania na temat tego, co czuje do Weroniki niekiedy przypominały “Cierpienia młodego Wertera” i miałam ochotę po prostu wyrzucić książkę przez okno. Samo śledztwo i makabryczne ofiary jednak na tyle wciągały, że po pierwsze dotarłam do końca, a po drugie sprawiły, że moja ocena wywindowała aż tak wysoko. Czy udało mi się odkryć, kto był tym razem mordercą? Oczywiście, że nie! Katarzyna Puzyńska na każdym kroku mnie zwodziła, podrzucała jakieś tropy, przez które myślałam, że już jestem bliska chociaż odkrycia, kto jest zbrodniarzem, a na koniec i tak udało się jej wbić mnie totalnie w fotel. Nie spodziewałam się, że akurat ta osoba okaże się aż do tego stopnia chora, aby zabijać w tak makabryczny sposób. Jeszcze na koniec tylko chciałam dodać, że chociaż może się wydawać, że opisy poszczególnych zbrodni mogą być krwawe, to wcale takie nie były, autorka bardzo subtelnie wszystko opisała.
Dzięki BookTourowi organizowanemu przez @wez_przeczytaj mogłam zapoznać się z kontynuacją przygód Daniela Podgórskiego i jego ekipy.
W tym tomie jest akurat lato, a na polach rozpoczynają się żniwa. Nikt nawet nie przeczuwa, że za chwilę rozegrają się w tej małej mieścinie, Lipowie kolejne makabryczne wydarzenia, a mieszkańcom znów przypomną się wydarzenia z zeszłej zimy,...
2020-12-12
Czy wampiry mogą być dobre? Czy mają prawo się zakochać i być szczęśliwe? Na te i inne kwestie odpowiada Kerrelyn Sparks, która stworzyła świetną wręcz serię o tych istotach paranormalnych.
Roman Draganesti wydaje się być ideałem mężczyzny. Przystojny, szarmancki, elegancki, bogaty… Jedyną skazą na jego wizerunku może być fakt, iż… Żyje od ponad pięciuset lat! Shanna to młoda kobieta, próbująca zrobić karierę jako dentystka. Niestety, ale pewne wydarzenia z przeszłości niezbyt jej na to pozwalają. Czy wzajemne zauroczenie tych dwojga pokona wszelkie przeciwności losu? Czy Roman i Shanna ostatecznie będą w końcu spełnieni i szczęśliwi?
Pamiętam, jak swego czasu zaczytywałam się tą serią. W domu miałam prawie wszystkie tomy, a każdy z nich dotyczył historii innego wampira. Pierwsza część to jakby wprowadzenie do tej dość długiej historii. Możnaby odnieść wrażenie, że po kilku książkach czytelnik się znudzi i odłoży ją na daleką przyszłość, ale nic bardziej mylnego. Autorka dysponuje lekkim stylem pisania, a dodatkowo wplata w historię przezabawne sceny, na których naprawdę ciężko się chociaż nie zaśmiać. Czyta się ją niezwykle szybko, a bohaterów ciężko nie polubić. Nawet, gdy w końcu na prowadzenie wysuwa się antagonista, to przynajmniej ja nie czułam do niego negatywnych emocji, miał coś w sobie, co sprawiało, że nie potrafiłam go znielubić. To był bardzo przyjemny powrót do tej serii, nie ukrywam, że pewnie kiedyś znów sięgnę po dalsze tomy. Myślę, że “Miłość na kołku” to świetny wybór dla osób, które lubią historie z udziałem istot paranormalnych, ale okraszonych odrobiną dobrego humoru. Albo to również dobry początek dla czytelników, którzy do końca nie wiedzą, czy tego typu lektura jest faktycznie dla nich. Oby więcej takich powieści spotykać na swej drodze :)
Czy wampiry mogą być dobre? Czy mają prawo się zakochać i być szczęśliwe? Na te i inne kwestie odpowiada Kerrelyn Sparks, która stworzyła świetną wręcz serię o tych istotach paranormalnych.
Roman Draganesti wydaje się być ideałem mężczyzny. Przystojny, szarmancki, elegancki, bogaty… Jedyną skazą na jego wizerunku może być fakt, iż… Żyje od ponad pięciuset lat! Shanna to...
2020-12-07
Czy wypisujecie sobie na koniec roku postanowienia noworoczne? Ile z nich udało wam się spełnić? Bohaterowie tej książki postanawiają podejść do tego trochę inaczej i dzięki temu sprawdzić na własnej skórze, co też przyniesie im kolejny rok.
Jess, Ryan, Nora oraz Lee tworzą od bardzo dawna nierozerwalną paczkę. Wspierają się i spędzają wolną chwilę razem. Niestety, nadchodzi nieunikniony moment w ich życiu - koniec szkoły średniej. Przez naukę do egzaminów coraz bardziej oddalają się od siebie. Najbardziej uwiera to Jess, która wpada na pewien pomysł. Powymyślają dla siebie nawzajem postanowienia noworoczne, które dana osoba będzie musiała spełnić. Przy okazji zmienią one ich codzienność. Ale czy na lepsze?
Przyznam szczerze, że pomysł na fabułę okazał się naprawdę niezły. Polubiłam tych barwnych młodych ludzi, zwłaszcza, że autorka stworzyła ich w taki sposób, iż każdy był zupełnie inny. Ciekawe były wstawki na temat hiszpańskich dań. Ale za to minusem był szereg użytych w tym języku zwrotów, które w ogóle nie zostały przetłumaczone. One psuły nieco lekturę. Poza tym akcja w tej powieści jest dość mocno rwana. Początek dłuży się niemiłosiernie, czytelnik wręcz z wypiekami na twarzy czeka, kiedy wydarzy się coś ciekawego albo kiedy nastąpi zwrot akcji. Środek tej historii wyraźnie przyspiesza, sporo się dzieje, bo i wiele się zmienia w życiu poszczególnych postaci, żeby przez ostatnie jakieś 50 stron znów stopniowo zwalniać. W pewnym momencie myślałam, że już nigdy nie dotrę do ostatniego zdania… Pomijając te minusy to “The Resolutions” okazała się spójną historią grupy nastolatków, którzy powoli wkraczają w dorosłość. Pierwsze nieudane związki, wątpliwości odnośnie tego, co chce się robić w przyszłości czy też poszukiwanie samych siebie to tylko niektóre z tematów, jakich podjęła się Mia Garcia. To z pewnością lektura na jeden czy też dwa wieczory, zwłaszcza dla młodzieży ;)
Czy wypisujecie sobie na koniec roku postanowienia noworoczne? Ile z nich udało wam się spełnić? Bohaterowie tej książki postanawiają podejść do tego trochę inaczej i dzięki temu sprawdzić na własnej skórze, co też przyniesie im kolejny rok.
Jess, Ryan, Nora oraz Lee tworzą od bardzo dawna nierozerwalną paczkę. Wspierają się i spędzają wolną chwilę razem. Niestety,...
2020-11-29
Potrafi być wszechogarniająca. Jest czasem niebezpiecznym żywiołem. Niekiedy jest życiodajna. Woda. Czasem zachwyca swym kolorytem i ciepłem, a czasem wręcz przeraża… Właśnie latem 1997 roku pokazała do czego jest zdolna i jakich zniszczeń może dokonać. I przy okazji odmieniła życie czwórki młodych chłopaków.
Pod koniec lipca 1997 roku ukraińscy żołnierze zmierzają nam na pomoc w walce z powodzią. To właśnie oni dokonują makabrycznego odkrycia - w korycie rzeki, na pniu drzewa odnajdują powieszone zwłoki pewnego chłopaka, który zaginął dwa tygodnie wcześniej.
Tymczasem w Głuchołazach, małej mieścinie tuż pod granicą polsko-czeską czwórka kolegów rozpoczyna swoje wakacje. Nie psuje im nastroju nawet ciągle padający z nieba deszcz oraz prognozy meteorologów, iż niedługo nadejdzie największa powódź. Zmagają się z własnymi słabościami, problemami, spotykają pierwsze miłości i żyją z dnia na dzień. Nie wiedzą jeszcze, że już niedługo dokonają wstrząsającego odkrycia, które doprowadzi do śmierci jednego z nich…
Książkę tę czytałam dzięki akcji Czytaj PL. Do tej pory nie miałam styczności z twórczością Jakuba Ćwieka, więc w sumie przed lekturą nie miałam większych oczekiwań. No, może oprócz tego, żeby ta historia nie okazała się zbyt nudna. I połowicznie moje oczekiwania zostały spełnione. Czyta się szybko, autor potrafi snuć opowieść w taki sposób, jakby siedział obok nas przy barze i opowiadał o czymś, co go właśnie spotkało. I poniekąd tak było. W Posłowiu wyjaśnia, że sam jak harcerz właśnie pomagał powodzianom w Głuchołazach, więc tym bardziej historia staje się autentyczna. Nie zmienia to faktu, iż Jakub Ćwiek do książki dodał sporo zmyślonych faktów, albo że niektóre sytuacje po prostu przyspieszył, bo inaczej czytanie byłoby w pewnym momencie po prostu żmudne dla czytelnika. Co mnie odrobinę rozczarowało (albo nawet bardziej) to fakt, iż spodziewałam się, że autor skupi się bardziej na śledztwie odnośnie odnalezionych zwłok chociażby. Natomiast w “Topieli” na pierwszy plan wyraźnie wychodzą główni bohaterowie, opisy ich rodzin i poszczególnych przygód letnich, natomiast same zwłoki zostały zepchnięte gdzieś dalej, stanowią jedynie makabryczne, ale jednocześnie niewiele znaczące tło. Poza tym powieść oceniam bardzo pozytywnie, myślę, że w przyszłości jeszcze sięgnę po niejedną książkę spod pióra tego pana :)
Potrafi być wszechogarniająca. Jest czasem niebezpiecznym żywiołem. Niekiedy jest życiodajna. Woda. Czasem zachwyca swym kolorytem i ciepłem, a czasem wręcz przeraża… Właśnie latem 1997 roku pokazała do czego jest zdolna i jakich zniszczeń może dokonać. I przy okazji odmieniła życie czwórki młodych chłopaków.
Pod koniec lipca 1997 roku ukraińscy żołnierze zmierzają nam na...
2020-11-26
Nawet po śmierci ciało ludzkie skrywa wiele tajemnic. Czy zastanawialiście się nad tym, co dzieje się z nim po śmierci? Jakie procesy w nim zachodzą? Dlaczego rozkładające się zwłoki to wielce interesujący obiekt dla much? I wreszcie co ze szczątek przebywających pod ziemią kilka lat może jeszcze wyczytać lekarz sądowy? Na te pytania znajdziecie odpowiedzi właśnie w pierwszej części przygód doktora Huntera, którą stworzył wręcz po mistrzowsku Simon Beckett.
Manham. Niewielkie miasteczko. Wszyscy się tutaj znają. Ciężko zachować w takim zamkniętym towarzystwie coś w tajemnicy. To właśnie tutaj przyjeżdża doktor Hunter. Ma nadzieję, że dzięki pracy jako zwykły medyk uda mu się zapomnieć zarówno o tragicznej przeszłości jak i poprzedniej pracy. Jednak demony lubią wracać w nieoczekiwanych momentach… W Manham zaczynają ginąć kobiety. Elementem, który łączy te wszystkie sprawy jest fakt, że zbrodniarz zostawia zabite zwierzęta - czasem zające, czasem ptaki albo nawet psy. Policja zwraca się z prośbą o pomoc właśnie do Huntera. Tylko, czy on sam zdecyduje się ponownie rzucić w wir makabrycznych szczątków, które zaczną do niego przemawiać w osobliwy sposób?
Muszę od razu wspomnieć, że to było moje pierwsze spotkanie z autorem. Niekiedy trafiały do mnie opinie na temat jego książek, jednak wcześniej nie miałam okazji przeczytać ani jednej jego powieści. Jedyne na co się nastawiłam przed lekturą to mocne opisy. I faktycznie, już pierwsze zdania ukazują w jakim klimacie będzie cała historia. Jeśli ktoś nie lubi aż do tego stopnia wyrazistych opisów zwłok i ich rozkładu oraz tego, co można w nich znaleźć, to zdecydowanie odradzam sięgnięcia po ten tytuł. Co ciekawe, spotkałam się ze zdaniem, że lepiej nie czytać na przykład przy jedzeniu, bo momentalnie odczuje się potrzebę zwrócenia pysznego posiłku. Szczerze? W moim odczuciu ta opinia jest mocno przesadzona. Owszem, niekiedy opisy są naprawdę sugestywne, co wywołało odrazę na mojej twarzy, jednak to tyle, jakoś mocno one na mnie nie oddziaływały. Autor miał naprawdę dobry pomysł zarówno na fabułę, jak i kreację głównego bohatera. Czy udało mi się stwierdzić, kto jest mordercą? Oczywiście, że nie! Simon Beckett tak poprowadził poszczególne elementy śledztwa, że na każdym kroku zmieniałam swoje podejrzenia. A na sam koniec i tak się okazało, że to ktoś inny! Najbardziej w tej książce obawiałam się przydługich opisów. Z reguły powieści z takowymi mnie po prostu szybko nudzą. A tu… Nie wiem, jak to się stało, ale one wprowadzały mnie jeszcze intensywniej w klimat “Chemii Śmierci”. Mogę się nawet pokusić o opinię, że one są atutem tej powieści. W tym momencie zacieram już łapki z niecierpliwości, aż otrzymam drugi tom i przekonam się, do czego jeszcze zdolny zarówno Simon Beckett jak i jego niesamowity bohater, doktor Hunter :)
Nawet po śmierci ciało ludzkie skrywa wiele tajemnic. Czy zastanawialiście się nad tym, co dzieje się z nim po śmierci? Jakie procesy w nim zachodzą? Dlaczego rozkładające się zwłoki to wielce interesujący obiekt dla much? I wreszcie co ze szczątek przebywających pod ziemią kilka lat może jeszcze wyczytać lekarz sądowy? Na te pytania znajdziecie odpowiedzi właśnie w...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-11-23
No cóż ja bym mogła na początek napisać? Książka ta naprawdę mnie mocno zaskoczyła. Nie spodziewałam się tego. Przyznam szczerze, że lekturę jej odrobinę odpychałam od siebie, zawsze znajdując jakieś pilniejsze tytuły. A kiedy zaczęłam już czytać… Nie potrafiłam się oderwać.
Ula ma tylko 15 lat, kiedy pewnego dnia zwyczajny powrót do domu odmienia jej życia w 100%. Jest zmuszona wraz ze swoją rodziną uciekać z Warszawy. Jednak podczas ewakuacji coś idzie nie tak i dziewczyna zostaje rozdzielona ze swoimi bliskimi. Od tego momentu przyjdzie jej żyć w lesie, na każdym kroku być czujną i mieć oczy dookoła głowy. Czy uda się jej odnaleźć rodzinę? Gdzie tak naprawdę oni trafili? I co się z nią dzieje, że potrafi szybko biegać i słyszy wszystko z odległości kilku kilometrów? Czy Ula odkryje wszystkie tajemnice nowego, brutalnego świata?
Książka jest zachwycająca i przytłaczająca jednocześnie. Pokazuje historię młodej dziewczyny, która traci dosłownie wszystko. Sama musi stanąć przeciwko całemu światu. I mogłoby się wydawać, że ile można pisać o tym, jak bohaterka przemierza lasy i polany, jak sama walczy o pożywienie niczym zaszczute zwierzę, że przecież w pewnym momencie to na pewno stanie się nudne… Nic bardziej mylnego. Katarzyna M. Jurkowska roztacza przed oczami czytelnika świat, jaki któregoś dnia i my moglibyśmy zastać. Opisuje niekiedy makabryczne wydarzenia, starcia, ale jednocześnie robi to tak lekko, bez najmniejszej trudności, że ciężko oderwać się od lektury. Czy powieść ta ma jakiś minus? W moim odczuciu coś nie zatrybiło podczas ostatnich 100 stron. Przez większość lektury nie miałam ochoty odrzucić książki choćby na kilka minut na bok, koniecznie chciałam się dowiedzieć, co za chwilę się wydarzy. Natomiast ostatnie 100 stron, które niby były kluczowe, a mnie jednak znudziły do pewnego stopnia. Może nastąpił już przesyt scenami wypełnionymi walkami i ciągłym udowadnianiem, że Ula jest niezastąpiona? Nie wiem do końca, ale gdyby pojawiła się druga część przygód tej niezwyciężonej dziewczyny i jej przyjaciół, to z pewnością po nią sięgnę, chociażby z ciekawości, co też jeszcze autorka jest w stanie wymyślić ;)
No cóż ja bym mogła na początek napisać? Książka ta naprawdę mnie mocno zaskoczyła. Nie spodziewałam się tego. Przyznam szczerze, że lekturę jej odrobinę odpychałam od siebie, zawsze znajdując jakieś pilniejsze tytuły. A kiedy zaczęłam już czytać… Nie potrafiłam się oderwać.
Ula ma tylko 15 lat, kiedy pewnego dnia zwyczajny powrót do domu odmienia jej życia w 100%. Jest...
2020-11-20
Aleksandra Rumin już zdążyła mnie przyzwyczaić do tego, że w jej powieściach jest i coś z kryminału i coś z komedii, a przy okazji, że będzie opisywać dobrze znane mi miejsce w Warszawie. Tak też było i w tym przypadku.
Piotr Kasztelan po niezbyt pochlebnych przygodach, kiedy to przejechał całkiem nieumyślnie gwiazdę pop Florellę, powraca do swych korzeni i decyduje się pracować w lokalnej gazecie, tj. “Bielańczyku”. szef jest z niego zadowolony, a i on nie może narzekać na nudę. Bo przecież na Bielanach ciągle wybuchają nowe afery i sensacje! Wszystko się zmienia, kiedy to na drodze dziennikarza staje znienawidzony właściciel wydawnictwa Złota Rybka, Dagmar Homoncik. Z tylko znanych sobie powodów Piotr morduje wroga, spychając go z mostku nad Potokiem Bielańskim. Nie ma świadków tego makabrycznego zdarzenia, bowiem wszyscy zaszyli się w domowych pieleszach, aby dopingować ulubioną drużynę piłkarską, która tym razem zmierzy się z Somalią. Wydaje się, że wszystko ujdzie Piotrowi na sucho, kiedy ten znajduje na wycieraczce kopertę z tajemniczym listem. Na kartce ktoś napisał tylko trzy słowa i przecinek, ale dziennikarzowi nie dadzą spać…
To jest właśnie dobra komedia kryminalna. Lekka historia, zabawni bohaterowie i przy okazji ukazanie ich zachowań w krzywym zwierciadle oraz ciekawa sprawa kryminalna - to wszystko sprawia, że tę powieść się wręcz pochłania. I chociaż prawie od początku sądziłam, że wiem o co tu chodzi, bo przecież wszystko autorka ukazała czarno na białym, więc czeka się tylko na dojście do winowajcy, to jednak pod koniec historii trochę namieszała. Co okazało się nawet dobrym twistem, którego ja na przykład się nie spodziewałam. Nie mogę się doczekać aż sięgnę po kolejną książkę Aleksandry Rumin, a właśnie zobaczyłam, że pod koniec września tego roku wydała jeszcze jedną swoją powieść, więc już się na nią cieszę. Jestem bardzo ciekawa, co jeszcze za historie autorka wymyśli swoim bohaterom i co spadnie na Warszawę.
Aleksandra Rumin już zdążyła mnie przyzwyczaić do tego, że w jej powieściach jest i coś z kryminału i coś z komedii, a przy okazji, że będzie opisywać dobrze znane mi miejsce w Warszawie. Tak też było i w tym przypadku.
Piotr Kasztelan po niezbyt pochlebnych przygodach, kiedy to przejechał całkiem nieumyślnie gwiazdę pop Florellę, powraca do swych korzeni i decyduje się...
2020-11-20
Nie ukrywam, że lubię erotyki, po prostu czasem czytelniczka potrzebuje gorącej historii (no i czytelnik też :P ). Ale erotyk erotykowi nie równy. Idealnie to pokazała ta właśnie powieść…
Honey Carmichael jest piękna i nie może narzekać na powodzenie u płci przeciwnej. Ale ona czeka na tego jedynego, na prawdziwą miłość, na osobę, która rozpali jej wszystkie zmysły, a przy okazji będzie potrafiła pokazać, co to jest prawdziwy orgazm! Idealnym kandydatem, zwłaszcza do tego drugiego celu, wydaje się być Blake Dempsey, który zyskał ksywkę seks maszyna… Blake nie przywiązuje się do kobiet, każdą z nich traktuje jak przygodę na jedną noc. A wszystko dlatego, że dwanaście lat temu (!) przeżył tragedię i nie chce przechodzić przez to samo ponownie. Honey i Blake umawiają się na jedną noc. Niby wszystko jest dogadane, każda strona zna warunki, a jednak życie układa zupełnie nową historią, o której oni jeszcze nie wiedzą…
Cóż. Historia ta jest tak zła, że szkoda poświęcać na nią nawet jednej minuty. Fabuła opiera się tylko i wyłącznie na jednym - seks, seks i jeszcze raz seks. Po raz pierwszy miałam okazję przeczytać książkę, która już od pierwszych stron rozpoczęła się sceną łóżkową. Dobry erotyk to taki, w którym jest historia wiodąca, zaś seks to tylko gorące tło dla niej. Tu zdecydowanie było na odwrót. Zbliżenia głównych bohaterów stanowiły główny trzon opowieści, zaś poboczne wątki tylko tło. Książkę tę można streścić następującymi słowami: seks, seks, znów seks, rozmyślania filozoficzne Honey, rozmyślania filozoficzne Blake’a, seks, seks, wspólny wyjazd, tragedia, szpital, zakończenie. W moim odczuciu NIC się tu nie działo, oprócz kilkunastu ostatnich stron, ale nawet one nie mogą obronić honoru tej powieści. Nie czytajcie tego, jest zdecydowanie więcej o wiele ciekawszych powieści!
Nie ukrywam, że lubię erotyki, po prostu czasem czytelniczka potrzebuje gorącej historii (no i czytelnik też :P ). Ale erotyk erotykowi nie równy. Idealnie to pokazała ta właśnie powieść…
Honey Carmichael jest piękna i nie może narzekać na powodzenie u płci przeciwnej. Ale ona czeka na tego jedynego, na prawdziwą miłość, na osobę, która rozpali jej wszystkie zmysły, a przy...
2020-11-18
Książki z udziałem zwierząt zawsze mnie wzruszały, może dlatego, że kocham całym sercem tych naszych małych towarzyszy. Dlatego chętnie zgłosiłam się do BookTouru organizowanego przez @wroclawianka.czyta.
Jurek to chłopiec, który jest inny niż rówieśnicy. Zupełnie inaczej postrzega otaczający go świat, nie reaguje na niego tak jak się utarło. Zaprzyjaźnia się z koniem sąsiada i nadaje mu imię Pajacyk. Codziennie odwiedza swojego przyjaciela, karmi słodkościami i po prostu spędza z nim swój wolny czas. Rodzice nie oponują, bowiem widzą, że dzięki takiej nietypowej znajomości ich syn bardziej się otwiera i lepiej sobie radzi z rzeczywistością. Ale do czasu… Pewnego dnia Jurek nie zastaje swojego przyjaciela na pastwisku. Szybko okazuje się, że po śmierci sąsiada jego syn sprzedał wszystkie konie, w tym ukochanego Pajacyka, do ubojni we Włoszech. I chociaż chłopiec nie do końca rozumie, co to oznacza dla jego konia, postanawia wyruszyć w podróż pełną przygód i niebezpieczeństw, by uratować stworzenie przed okrutnym losem.
Czyż ten opis nie brzmi intrygująco? Owszem. Ale od razu muszę wam zaznaczyć, że cała historia wcale taka nie jest. Jurek od początku mnie irytował. Nie zrozumcie mnie źle, rozumiem, co autor chciał pokazać przez pokazaną tutaj historię, przez sposób kreacji bohatera właśnie w ten sposób a nie inny, ale mnie kompletnie nie przekonał. Chyba za duże miałam oczekiwania względem tej historii… Mało było tutaj wzruszających momentów, akcja toczyła się ciągle wokół tego samego i tak naprawdę całość można by było zamknąć na stu stronach. Poza tym zakończenie… Łatwo czytelnikowi przewidzieć jak się to zakończy. Dałam sześć punktów za tematykę, za lekki styl i za sam pomysł na fabułę (w końcu ukazuje, że konie podróżują w strasznych warunkach, że ludzie traktują je jak swoisty towar stworzony do sprzedania i uzyskania jak największej ilości pieniędzy). Jednak u mnie po lekturze pozostał pewien niedosyt, czegoś tu zabrakło.
Książki z udziałem zwierząt zawsze mnie wzruszały, może dlatego, że kocham całym sercem tych naszych małych towarzyszy. Dlatego chętnie zgłosiłam się do BookTouru organizowanego przez @wroclawianka.czyta.
Jurek to chłopiec, który jest inny niż rówieśnicy. Zupełnie inaczej postrzega otaczający go świat, nie reaguje na niego tak jak się utarło. Zaprzyjaźnia się z koniem...
2020-11-12
Książkę tę mogę zaliczyć do jednych z pierwszych o tematyce świątecznej, jakie w ogóle przeczytałam. Wiecie, na tego typu literaturę trzeba mieć odpowiedni nastrój. “Wigilijna przystań” bardzo miło mnie zaskoczyła. Jest tu sporo emocji, nie tylko pozytywnych, ale także i negatywnych, ale autorka umiejętnie stworzyła ciepłą atmosferę, z jaką każdego roku przychodzi do nas Boże Narodzenie. Utwierdziłam się tylko w przekonaniu, że ten szczególny okres ma w sobie pełno magii i niesie ze sobą nadzieję i pocieszenie. A także jakoś tak wpływa na ludzi, że bardziej są gotowi pomagać innym.
“Wigilijna przystań” to historia kilku osób, których życie pokiereszowało w mniejszym bądź większym stopniu. Klaudia Sobótko do tej pory nie lubiła świąt, może dlatego, że u niej w rodzinie jakoś za bardzo ich nie obchodzili. Jagoda, jej mama, zawsze była zajęta czymś w pracy, a jej małżonek, Marcin, starał się sprostać jej ciągle rosnącym wymaganiom. Nie spodziewają się nawet jaką tajemnicę skrywa w swoim sercu Klaudia i jak ona wpłynie na ich rodzinę. Maja Lubińska to licealistka, marząca o zostaniu dziennikarką. Kiedy zostaje ogłoszony konkurs na najlepszy artykuł na zadany temat nie waha się ani minuty. Ma już wybranych kandydatów do wywiadu, ale nie przeczuwa, że jeden z nich sprawi jej dość sporo kłopotów… Iwona Lubińska to starsza siostra Mai. Jej mąż wyjechał na misję, pozostaje im więc kontakt jedynie przez internet. I choć kobiecie czasami jest naprawdę ciężko, to wierzy, że niedługo Tomek do niej wróci i utuli ją w swoich ramionach. Malwina i Hilary… Tych dwoje łączy coś niesamowitego, co pokaże swoją moc właśnie w wigilijny wieczór.
Tyle osób, tyle losów splecionych ze sobą. A wszyscy spotykają się w Niechorzu, przepięknej i urokliwej miejscowości, w której wszystko może się zdarzyć. Powieść ta jest piękna, wzruszająca, wywołująca uśmiech na twarzy i dająca nadzieję na lepsze jutro. Aż chce się czytać!
Książkę tę mogę zaliczyć do jednych z pierwszych o tematyce świątecznej, jakie w ogóle przeczytałam. Wiecie, na tego typu literaturę trzeba mieć odpowiedni nastrój. “Wigilijna przystań” bardzo miło mnie zaskoczyła. Jest tu sporo emocji, nie tylko pozytywnych, ale także i negatywnych, ale autorka umiejętnie stworzyła ciepłą atmosferę, z jaką każdego roku przychodzi do nas...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-11-09
“Marsz w mrok” to kolejne moje odkrycie w tym roku. Ponownie jestem w szoku, że polscy autorzy mogą napisać tak wspaniałą powieść. Mrok, niepewność, strach… To i wiele innych emocji odczuwa czytelnik podczas lektury.
Jest noc. Idziesz sama. Nagle masz wrażenie, że ktoś Cię śledzi. Odwracasz się, niepewna, kogo bądź co ujrzysz za sobą. Lecz tam nikogo nie ma. Idziesz dalej. Pewnie stawiasz krok za krokiem. I nagle przed sobą widzisz Jego. Ubrany jest w czerwoną bluzę. Twarz mu skrywa kaptur. Wygląda jak zwyczajny przechodzień. Mijacie się. I wtedy czujesz na swej szyi ukłucie, niczym ugryzienie komara bądź pszczoły. To ostatnie uczucie w Twoim życiu… Podkomisarz Daniel Delner i jego partnerka, sierżant sztabowa Julia Samarska dostają zgłoszenie od przypadkowego przechodnia. Natrafił on na kobiece zwłoki na jednym z parkingów. Rozwiązanie sprawy utrudniają osobiste problemy bohaterów. On tkwi pomiędzy dwiema kobietami i nie potrafi zdecydować się tylko na jedną z nich. Ona ostatnio cierpi na bezsenność, ponieważ nie potrafi przestać myśleć o tajemnicy sprzed lat. Zadziwiająco szybko udaje się policjantom złapać mordercę, to w miarę przesłuchiwania go wychodzą na jaw kolejne wątpliwości. Wszystko idzie zbyt łatwo. Zaś sam zabójca zachowuje się mocno podejrzanie…
Historia ta okazała się bardzo dobrym kryminałem. Nie brakuje tutaj krwawych opisów, chociaż jest ich naprawdę niewiele. Czytelnik od samego początku jest rzucony w wir wydarzeń, oprócz makabrycznych morderstw dokonanych z niezwykłą precyzją, to również krok po kroku poznaje życie osobiste głównych bohaterów. Czy można się z nimi zżyć? Wątpię. Nie polubiłam ani Daniela ani Julii. Tego pierwszego odebrałam jako zwyczajnego dupka, który myśli wyłącznie o sobie i o swoich czterech literach. Niby dochodzi do niego, że rani wiele osób, które uważa za bliskie, ale jednak dalej brnie w coraz większe bagno. Julia sprawiała cały czas wrażenie oziębłej kobiety, nie potrafiącej okazać chociaż trochę cieplejszych uczuć. Ale nie pomimo tego cała powieść bardzo przypadła mi do gustu. Czyta się ją bardzo szybko, możliwe, że ze względu na lekki styl pisania autora, a może dlatego, że ta historia jest sama w sobie bardzo dobra. Czekam z niecierpliwością na tom drugi, bo jednak jestem ciekawa, co jeszcze autor będzie w stanie wymyślić ;)
“Marsz w mrok” to kolejne moje odkrycie w tym roku. Ponownie jestem w szoku, że polscy autorzy mogą napisać tak wspaniałą powieść. Mrok, niepewność, strach… To i wiele innych emocji odczuwa czytelnik podczas lektury.
Jest noc. Idziesz sama. Nagle masz wrażenie, że ktoś Cię śledzi. Odwracasz się, niepewna, kogo bądź co ujrzysz za sobą. Lecz tam nikogo nie ma. Idziesz dalej....
2020-11-05
Czy można jakąś historię ciągnąć w nieskończoność? Czy w końcu nie nastąpi przesyt i przerost treści nad formą? W niektórych przypadkach na pewno tak. Ale nie tym razem! Rachel Caine ponownie zaskakuje, a to już nie lada sztuka, zważywszy na fakt, iż to czwarta część przygód Gwen i jej bliskich.
Tym razem na barki Gwen spada pewne śledztwo. Trzy lata wcześniej przepadł bez śladu młody mężczyzna. Po dziś dzień jego rodzice żyją nadzieją, że może pewnego dnia zapuka do ich drzwi. Niestety, ale policja już nie szuka chłopaka, nie mają w ogóle żadnych tropów. Gwen doskonale jednak rozumie potrzebę wyjaśnienia tej sprawy do samego końca. W miarę upływu czasu kobiecie udaje się dotrzeć do nowych podejrzanych, ale także nowych ofiar. Szybko dociera do niej, że w niebezpieczeństwie może znaleźć się przede wszystkim ona…
Po trzecim tomie czytelnikom łatwo było odnieść wrażenie, że historia zatoczyła koło i Gwen już swoje przeszła. Nic bardziej mylnego. W czwartym tomie dzieje się jeszcze więcej i akcja jest jeszcze bardziej dynamiczna niż w poprzednich tomach. Odnoszę wrażenie, że poziomem fabuły dorównuje dwóm pierwszym częściom. Trzecia była słabsza pod tym względem. W “tajemnicy mordercy” pojawia się tematyka dość aktualna, o której co jakiś czas i w naszym świecie słychać. Jak zwykle autorka nie zawiodła pod względem stylu pisania, książkę czytało się bardzo szybko, ciężko było oderwać się od lektury. Co jakiś czas dodatkowo pojawiały się twisty, które tym bardziej zachęcały do dalszego poznawania zmagań Gwen, Sama, Connora i Lanny. W tej części ciężko mi określić, którego bohatera lubiłam najbardziej, mogę chyba śmiało napisać, że każdemu z nich z osobna kibicowałam i do samego końca miałam nadzieję, że wszystko się dobrze skończy. Myślę, że “Tajemnica mordercy” to wprost idealne zwieńczenie całej tej nieprawdopodobnej historii.
Czy można jakąś historię ciągnąć w nieskończoność? Czy w końcu nie nastąpi przesyt i przerost treści nad formą? W niektórych przypadkach na pewno tak. Ale nie tym razem! Rachel Caine ponownie zaskakuje, a to już nie lada sztuka, zważywszy na fakt, iż to czwarta część przygód Gwen i jej bliskich.
Tym razem na barki Gwen spada pewne śledztwo. Trzy lata wcześniej przepadł bez...
2020-10-25
Niestety, ale w tej książce jedyną mocną stroną jest okładka. Zmysłowa, przyciąga wzrok, intrygująca… Ale co z tego, skoro im dalej czytelnik się zapuszcza w lekturę to jest coraz gorzej?
Pewien Ukrainiec, Andrij Reblov otrzymuje propozycję przeprowadzenia remontu w rezydencji bogatego biznesmena. Chłopak, wyczuwając, że może to odmienić zupełnie jego życie, zgadza się. W domu poznaje boginię, żonę Grzegorza, która od razu zawraca mu głowie. I wtedy na jaw wychodzi dlaczego tak naprawdę małżeństwo potrzebowała silnych, męskich oraz szorstkich dłoni…
Książka paskudna, męcząca i praktycznie o niczym. Występuje w niej tak naprawdę trzech bohaterów: Andrij, Grzegorz i Patrycja. Ten drugi ewidentnie ma jakiś problem ze sobą oraz ze swoją seksualnością. Na każdym kroku miałam wrażenie, że wykorzystują naiwność biednego chłopaka. Ale na koniec zostawiłam dwa “smaczki”. Pierwszy z nich to… Uwaga! Określenie “pieszczoch”, które autorka z lubością przypisywała do męskiego narządu płciowego, tj. penisa. Serio? Słowo te totalnie odbierało seksowność opisu zblizeń głównych bohaterów. Już bym wolała w tym momencie przekleństwa, a nie takie udawane ugrzecznienia. Drugi “smaczek” to liczne błędy i powtórzenia. Czarę goryczy w tym względzie przelało pojawienie się identycznych, słowo w słowo zdań na sąsiadujących stronach… Oj, ktoś tu nie popisał się korektą tekstu. Książka liczy sobie prawie 500 stron, a przez większość z nich miałam wrażenie, że autorka sama nie wie, o czym by tak naprawdę chciała napisać. Takim tytułom mówię stanowcze: “NIE”!
Niestety, ale w tej książce jedyną mocną stroną jest okładka. Zmysłowa, przyciąga wzrok, intrygująca… Ale co z tego, skoro im dalej czytelnik się zapuszcza w lekturę to jest coraz gorzej?
Pewien Ukrainiec, Andrij Reblov otrzymuje propozycję przeprowadzenia remontu w rezydencji bogatego biznesmena. Chłopak, wyczuwając, że może to odmienić zupełnie jego życie, zgadza się. W...
2020-10-24
Róża Kwiatkowska nie byłaby sobą, gdyby nie wpadła w tarapaty. Nawet na własnym ślubie i weselu! W końcu ma nadejść TEN dzień. Upragniony i od wieków wyczekiwany. Róża poślubi Szymona Solańskiego. Ale jak to w życiu, nigdy nie może być tak, jakbyśmy tego pragnęli. W samym sercu Puszczy Augustowskiej natrafiają bowiem na zwłoki, a dziennikarka nie spocznie dopóki nie rozwiąże tej zagadkowej śmierci. Szymonowi zaś pozostaje wspierać we wszystkim swoją ukochaną.
Martę Matyszczak zdążyłam polubić poprzez jej codzienne relacje na żywo o 19.00 prowadzone po to, aby trochę oderwać myśli czytelników od szarej, covidowej codzienności. Książki zaś stały i nadal stoją na półce. Bo przecież kto powiedział, że nie można zacząć przygody z daną serią od ostatniego tomu? Mi to osobiście nie przeszkadzało w poznawaniu głównych bohaterów podczas najważniejszej drogi w ich życiu xD Książka nie jest zbytnio gruba, można ją więc podsunąć osobom, które dopiero chcą się przekonać, czy czytanie to faktycznie jest dla nich stworzone. Sam pomysł na fabułę okazał się wciągający, na tyle, że naprawdę byłam ciekawa, co też wydarzy się na następnej stronie. Nic, dosłownie nic mi tu nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie, miałam wrażenie, że autorka w stu procentach dopracowała i bohaterów i poszczególne elementy fabuły, tak by razem stanowiły spójną całość. Polubiłam Różę, która zawsze wszystko musiała robić po swojemu i Szymona, który za to biegał za wybranką serca i cały czas kontrolował, czy wszystko z nią w porządku. Ale najbardziej przypadły mi do gustu fragmenty, w których to Gucio dostał głos. Ten tom jeszcze bardziej mnie utwierdził w tym, że jak najszybciej muszę poznać wcześniejsze części przygód Róży i Szymona i nieodłącznego towarzysza - Gucia :D
Róża Kwiatkowska nie byłaby sobą, gdyby nie wpadła w tarapaty. Nawet na własnym ślubie i weselu! W końcu ma nadejść TEN dzień. Upragniony i od wieków wyczekiwany. Róża poślubi Szymona Solańskiego. Ale jak to w życiu, nigdy nie może być tak, jakbyśmy tego pragnęli. W samym sercu Puszczy Augustowskiej natrafiają bowiem na zwłoki, a dziennikarka nie spocznie dopóki nie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-10-18
Przyznaję bez bicia. Lubię czasem pofantazjować, pomarzyć, że dostaję list z Hogwartu (a tu niedługo 30 lat minie jak z bicza strzelił, więc już trochę za późno na taką edukację :P), albo chociaż, że w moim ręku pojawi się pięknie rzeźbiona różdżka, za pomocą której będę mogła zrobić dosłownie wszystko, tylko przyjdzie mi do głowy. Z pomocą takim marzeniom przychodzą niekiedy książki. Z “Królem Kier” miałam z początku pewien drobny, ale z drugiej strony dość znaczący problem. Słyszałam bowiem na temat tej książki mocno skrajne opinie. Jedni twierdzili, że ta historia ich otuliła magią i w pewien sposób zaskoczyła, inni zaś, że za dużo w niej schematów i że kierowana jest raczej do młodzieży. Na mojej półce stała ona dość długo, zawsze coś innego było pilniejszego, ale w końcu nadszedł i jej czas. Z mocno bijącym sercem otworzyłam powieść na pierwszej stronie… I przepadłam totalnie! Jestem zdecydowanie na tak i nie mogę się doczekać, kiedy sięgnę po drugi tom. Jest magia, odrobina mroku i oczywiście, miłość. Nie mogło zabraknąć biednej dziewczyny, trochę pokiereszowanej i zranionej przez ukochanego. I wtedy na scenie pojawia się on. Przystojny, z sekretami, które ona koniecznie musi odkryć. To chyba największy schemat w tej książce. Poza tym niezbyt jest życiowe to, że uczucie pomiędzy dwojgiem zupełnie sobie obcych ludzi pojawia się i rozwija się w aż tak szybkim tempie. Ale kto powiedział, że powieść z gatunku fantastyki musi być życiowa? Czytelnik czasem potrzebuje oderwania od szarej codzienności i to z pewnością odnajdzie właśnie w tej historii. Czy kogoś miałam ochotę udusić? Owszem, Alicję, czyli główną bohaterkę. Jej zachowania często, w moim odczuciu, były zbyt emocjonalne albo wręcz naiwne, nie potrafiłam ich pojąć. Ale pod koniec książki mogę stwierdzić, że zaczęłam ją tolerować. Jestem bardzo ciekawa, co spotką ją, Hadriana i resztę ekipy w drugiej części przygód.
Przyznaję bez bicia. Lubię czasem pofantazjować, pomarzyć, że dostaję list z Hogwartu (a tu niedługo 30 lat minie jak z bicza strzelił, więc już trochę za późno na taką edukację :P), albo chociaż, że w moim ręku pojawi się pięknie rzeźbiona różdżka, za pomocą której będę mogła zrobić dosłownie wszystko, tylko przyjdzie mi do głowy. Z pomocą takim marzeniom przychodzą...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-10-12
Śmiało mogę napisać, że ta książka to moje odkrycie obecnego miesiąca! Świetnie napisana historia, która trzyma w napięciu do samego końca. Nie da się przejść obok niej obojętnie.
Tomek i Karolina udają się na wycieczkę. W wyniku małego nieporozumienia znajdują pokój w niewielkiej wsi, Białodębach. Zwyczajny wypad na Wielkanoc zamieni się w pełną przygód wyprawę do wnętrza samych siebie. Karolina zaczyna miewać dziwne sny, zaś Tomka na złą drogę próbuje sprowadzić Natalia, ich gospodyni. Wioskę otacza tajemniczy, gęsty las. Co kryje w swoich progach? Czy parze głównych bohaterów uda się wyjść z tego niebezpieczeństwa cało? Czy dobrze wybiorą osoby, którym mogą w pełni zaufać?
Od samego początku lektury czytelnik jest rzucony w wir wydarzeń. Historia, która z pozoru wydaje się być pełną zwyczajnych scen, stopniowo przeobraża się w obraz pełen grozy i stworów. Szczerze mówiąc, wcześniej nie miałam okazji czytać nic tego autora, a więc nie miałam wygórowanych wymagań względem “Gałęzistych”. Jednak to co otrzymałam… Nie da się tego ująć inaczej niż mistrzostwo! Nie polecam czytać tej powieści na przykład rano w drodze do pracy, tak około piątej, kiedy jeszcze jest ciemno, a w pobliżu znajduje się gęsty las czy też krzaki, które dodatkowo wprawia w ruch wiatr. Ja tak któregoś dnia zrobiłam i po plecach nie raz i nie dwa przeszedł mi spory dreszcz. Czy powieść ta ma jakieś wady? Mnie odrobinę (ale tylko!) rozczarowało samo zakończenie. Nie piszę, że było ono złe, ale spodziewałam się czegoś bardziej z efektem wow! Wiecie, czegoś takiego, co wbiłoby mnie w fotel i długo jeszcze po zakończeniu lektury nie mogłoby wyjść z mojej głowy. Czy polecam? Oczywiście, że tak. W tej chwili moja mama czyta tę książkę, zachęcona moimi zachwytami i mam nadzieję, że jej również się ona spodoba. Na koniec tylko wspomnę, że ja czytałam ulepszoną wersję “Gałęzistych”, znalazły się w niej między innymi przepiękne ilustracje. I ze względu na nie chociażby jeszcze raz powtarzam: nie czytajcie tego w nocy!
Śmiało mogę napisać, że ta książka to moje odkrycie obecnego miesiąca! Świetnie napisana historia, która trzyma w napięciu do samego końca. Nie da się przejść obok niej obojętnie.
Tomek i Karolina udają się na wycieczkę. W wyniku małego nieporozumienia znajdują pokój w niewielkiej wsi, Białodębach. Zwyczajny wypad na Wielkanoc zamieni się w pełną przygód wyprawę do wnętrza...
2020-10-04
Lubię komedie kryminalne. Za humor, który wnoszą do mojego świata. Za drobne śledztwa, w których mogę brać udział wspólnie z bohaterami. Ale ten gatunek też trzeba umiejętnie tworzyć. Czytelnik, byle czego nie przyjmie. W tym przypadku miało być śmiesznie, a wyszło jak zwykle, czyli nijak. “Padniecie trupem z wrażenia!” - no ja osobiście nie padłam. Sceny, które faktycznie wywołały we mnie chociażby uśmiech, mogę policzyć na palcach jednej ręki. Opis z tego wszystkiego okazał się najlepszy - spełnił swoją rolę, bo zachęcił mnie do sięgnięcia po tę pozycję. Ale to nic specjalnego, historia też jakaś niezbyt oryginalna. Z pewnością nie zostanie ona na dłużej w mojej pamięci. Można przeczytać dla oderwania się od codzienności, bo jest napisana dość przyjemnym stylem, ale jest to pozycja na jeden wieczór.
Lubię komedie kryminalne. Za humor, który wnoszą do mojego świata. Za drobne śledztwa, w których mogę brać udział wspólnie z bohaterami. Ale ten gatunek też trzeba umiejętnie tworzyć. Czytelnik, byle czego nie przyjmie. W tym przypadku miało być śmiesznie, a wyszło jak zwykle, czyli nijak. “Padniecie trupem z wrażenia!” - no ja osobiście nie padłam. Sceny, które faktycznie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-09-29
“PS Kocham Cię” to był swego czasu hit. Zarówno książka, jak i później film zrobiły furorę. Tematyka była oryginalna, w dość udany sposób Cecelia Ahern ukazała, jak można pogodzić się ze stratą kogoś bliskiego. Cała historia została w moim sercu po dziś dzień, a mało do tej pory spotkałam takich pozycji.
Tworzenie kolejnych części do już, mogłoby się zdawać, zakończonej historii też już jest modne (chociażby wszystkim znane “Zanim się pojawiłeś” i dalsze tomy), tak też musiało się stać i w tym przypadku. Ale czy był to dobry pomysł? Moim zdaniem, nie bardzo. Przez całą lekturę miałam wrażenie, że jest to po prostu coś w rodzaju “odgrzewanego kotleta”. Nie chcę tu wyjść na osobę bez serca, bo owszem, historie poszczególnych bohaterów, ich problemy i chęć pozostawienia czegoś namacalnego po sobie była wzruszająca, ale z drugiej strony odczuwałam, że autorka pisała kontynuację życia Holly jakby z przymusem. Myślę, że bez tej części historia miała w sobie coś magicznego i romantycznego, nie potrzebna była jej kontynuacja.
“PS Kocham Cię” to był swego czasu hit. Zarówno książka, jak i później film zrobiły furorę. Tematyka była oryginalna, w dość udany sposób Cecelia Ahern ukazała, jak można pogodzić się ze stratą kogoś bliskiego. Cała historia została w moim sercu po dziś dzień, a mało do tej pory spotkałam takich pozycji.
Tworzenie kolejnych części do już, mogłoby się zdawać, zakończonej...
Rzutem na taśmę zdążyłam jeszcze w tym roku przeczytać świąteczną antologię. Miało być pikantnie i niegrzecznie. Serce miało dostawać palpitacji. A wyszło trochę przeciętnie…
Tytuł ten to antologia dziesięciu różnorodnych opowiadań znanych i lubianych autorów. Każda historia jest zupełnie inna od pozostałych, nie ma dwóch jednakowych. A oto one:
“Świąteczna ucieczka” - złodziejka i policjant. Czy może ich połączyć miłość? Opowiadanie czytało się naprawdę dobrze, nie było miejsca na nudę czy zastanawianie się nad tym, ile jeszcze stron pozostało. Oceniam je na 8/10.
“Śnieg w jej włosach” - tak jak lubię to co tworzy Robert Ziębiński, tak w tym przypadku kompletnie nie rozumiem, po co powstała ta historia. Nudna, bez żadnego najmniejszego sensu. Oceniam na 2/10.
“Dziewczyna pod choinkę” - historia ta jest bardzo urocza, chociaż nie przesłodzona. Autorka pokazała w niej, że okres świąteczny ma w sobie osobliwą magię, która sprawia, że faktycznie może się wszystko zdarzyć. Oceniam na 7/10.
“Nim skończy się rok” - historia ta pokazuje, że z reguły nie mamy wpływu na to, co przygotował dla nas los. Zwykłe i niewielkie spóźnienie na lot do Londynu na imprezę sylwestrową może całkowicie odmienić życie. A może nawet pomóc w odnalezieniu prawdziwej miłości. Oceniam na 7/10.
“Nieproszony gość” - cóż, ta historia łatwo przypomina zupełnie inną, która odniosła niemały sukces zarówno na rynku wydawniczym jak i filmowym. Jest młoda dziewczyna, jest szef mafii, są porachunki i sporo akcji. Czytało się dobrze, ale mocno przeszkadzały skojarzenia właśnie z twórczością Blanki Lipińskiej. Oceniam więc na 6/10.
“Wigilijny napad” - historia, w której dość łatwo się pogubić. Poza tym nie sprawiała wrażenia mocno prawdopodobnej. Oceniam na 5/10.
“Rozpakuj mnie jak prezent” - oj, ta historia urzekła mnie od pierwszych stron. Polubiłam głównych bohaterów, a i całość sprawiała wrażenie takiej, że mogłaby się wydarzyć w realnym świecie. Oceniam na 10/10.
“Sylwester w rytmie kizomby” - kolejna opowieść bardzo życiowa i prawdopodobna. Ukazuje, że nigdy nie możemy być pewni tego, kiedy i gdzie spotka nas miłość. Oceniam na 9/10.
“Noworoczne wspomnienie” - historia ta od początku mnie zaciekawiła, dobrze się ją czytało, ale w pewnym momencie jakby straciła odrobinę na swej autentyczności. Oceniam ją na 7/10.
“Pocałunek pod jemiołą” - i na koniec opowiadanie spod pióra mojej jednej z ulubionych autorek, czyli Katarzyny Bereniki Miszczuk. Zupełnie się nie spodziewałam akurat takiej historii, takiego tła do fabuły. Mogę śmiało napisać, że to co najlepsze w tym zbiorze pozostawiono na koniec. Oceniam na 10/10.
Największe rozczarowanie? Może to głupio zabrzmi, ale miało być niegrzecznie, a w sumie sceny z seksem można policzyć na palcach jednej ręki. Możnaby tu dodać odrobinę więcej pikanterii.
Rzutem na taśmę zdążyłam jeszcze w tym roku przeczytać świąteczną antologię. Miało być pikantnie i niegrzecznie. Serce miało dostawać palpitacji. A wyszło trochę przeciętnie…
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toTytuł ten to antologia dziesięciu różnorodnych opowiadań znanych i lubianych autorów. Każda historia jest zupełnie inna od pozostałych, nie ma dwóch jednakowych. A oto one:
“Świąteczna ucieczka” -...