-
ArtykułyZawodne pamięci. „Księga luster” E.O. ChiroviciegoBartek Czartoryski1
-
Artykuły„Cud w dolinie Poskoków”, czyli zabawna opowieść o tym, jak kobiety zmieniają światRemigiusz Koziński2
-
ArtykułyUwaga, konkurs! Do wygrania książki „Times New Romans“ Julii Biel!LubimyCzytać7
-
ArtykułyWygraj egzemplarz „Róż i fiołków” Gry Kappel Jensen. Akcja recenzenckaLubimyCzytać1
Biblioteczka
2024-02-19
2024-01-23
Okładka mi przywodzi od razu na myśl, że będzie to delikatna i pełna ciepła historia. Ale znów po pewnym czasie miałam wrażenie, jakbym w kółko czytała o tym samym: Julka nie odzywa się do Karoliny, ta się zastanawia, co się dzieje, Adrian nie może zapomnieć o pewnej dziewczynie z przeszłości i tym, że mógł z nią założyć rodzinę i być ojcem, w międzyczasie Karolina poznaje Krzysztofa, znów z Julką przez chwilę się spotykają i plotkują sobie o wszystkim, po czym nagle ich role się odwracają i to Karolina nie odzywa się do Julki... Ja już miałam dość, kiedy po raz kolejny musiałam o tych wszystkich rozterkach czytać. Muszę jedynie przyznać, że zakończenia w takiej formie, w jakiej tu zaserwowała je nam autorka zupełnie się nie spodziewałam. I po raz kolejny wnoszę o surowe kary dla autorów, którzy w TAKICH momentach zostawiają czytelnika. I nie się męczy! Ogólnie lektura nie była zła, ale zdecydowanie zabrakło mi tego czegoś, co sprawiłoby, że mogłabym z czystym sumieniem zakrzyknąć, że to było właśnie TO!
Okładka mi przywodzi od razu na myśl, że będzie to delikatna i pełna ciepła historia. Ale znów po pewnym czasie miałam wrażenie, jakbym w kółko czytała o tym samym: Julka nie odzywa się do Karoliny, ta się zastanawia, co się dzieje, Adrian nie może zapomnieć o pewnej dziewczynie z przeszłości i tym, że mógł z nią założyć rodzinę i być ojcem, w międzyczasie Karolina poznaje...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-02-11
🤔🤔🤔
Jak pewnie niektórzy z was pamiętają, jakiś czas temu publikowałam tutaj recenzję pierwszego tomu “To nie jest, do diabła, love story”. Miałam co do niej dość mieszane uczucia, jedynie zakończenie mocno mnie zaintrygowało. Na tyle, że pragnęłam od razu sięgnąć po kolejną część przygód Jonasza i Elle. Musiałam jednak swoje odczekać w kolejce do booktouru. Ale w końcu do mnie dotarła i mogłam zagłębić się w ulubionym fotelu i lekturze. Ale to, co otrzymałam trochę mnie rozczarowało…
🤔🤔🤔
Książkę tę rozpoczynamy od tego, że Elle robi dosłownie wszystko, aby Jonasz jej wybaczył to, że wyrzuciła go z domu, wtedy, kiedy odwiedził ją jej brat. Chłopak, co zrozumiałe, czuje się zraniony i nie ma ochoty na najmniejsze kontakty z tą dziewuchą. A potem po prostu zaczynają robić sobie na złość… Pewne zdarzenie ich do siebie znów przyciągnie, ale bajka nie będzie trwała wiecznie. Czy ostatecznie uda im się ocalić uczucie, rosnące pomiędzy nimi i wyjadą razem na wesele Amber?
🤔🤔🤔
Na początku tej powieści było naprawdę ostro i sporo się działo. Jeszcze wtedy Elle aż tak mnie nie denerwowała. Tajemnicze zdarzenie, które spotka dziewczynę podnosi jeszcze bardziej temperaturę wrzenia. Jednak później im dalej w las tym było gorzej… Tak naprawdę cała książka opiera się na tym, że tych dwoje nie potrafi ze sobą normalnie i szczerze porozmawiać. Wolą widzieć to, co chcą widzieć i przedkładać ten obraz na swoje potrzeby. Z drugiej strony notorycznie sprawiają wrażenie masochistów, bowiem wiecznie pojawiają się tam, gdzie ta druga osoba, byle tylko obserwować, jak się obściskują na przykład z innymi.
🤔🤔🤔
Wciąż nie potrafię zrozumieć postępowania rodziców Elle. Nie mieści mi się w głowie, aby wszystko, praca, podróże i tym podobne były ważniejsze od własnego dziecka. Dziewczyna tak naprawdę zostaje znów zostawiona sama sobie i nie ma wyjścia, musi sobie jakoś radzić. Matkę i ojca Elle chętnie bym potraktowała tak samo, jak oni traktują ją.
🤔🤔🤔
W tej części główna bohaterka denerwowała mnie niemiłosiernie. Zachowywała się niczym księżniczka, która uważa, że faceci powinni latać wokół niej i być na każde na jej skinienie. W taki właśnie sposób przez większość czasu traktowała Jonasza. Ten latał z wywieszonym ozorem i sprawiał, żeby tylko Elle było jak najlepiej, a ta zwyczajnie to wykorzystywała. Zupełnie nie podobało mi się jej zachowanie. Dziwię się, że Jonasz tyle czasu z nią wytrzymał.
🤔🤔🤔
Nie podobało mi się również to, w jaki sposób zakończyła się ta powieść. Tak naprawdę to nic tego nie zapowiadało. Przez większą część książki bohaterowie robili sobie nawzajem na złość, a później to Jonasz jedynie starał się ponownie zdobyć serce Elle. Ta natomiast była dla niego oziębła i wyraźnie okazywała mu, że ma go dość. Jedynie w myślach przyznawała, że Jonasz jest przystojnym blondynem o niebieskich oczach, na którego nie może się napatrzeć. Nie był jej więc obojętny, ale okazywała to w sprzeczny sposób. I nagle…. jeden wspólny taniec spowodował, że zarzuciła mu ręce na szyję i dała się całować i już wszystko się ułożyło! Kompletnie tego nie kupuję. W życiu tak to nie działa. A już na pewno facet, by się dawno poddał w swych staraniach, gdyby kobieta jego marzeń mieszała go ciągle z błotem.
🤔🤔🤔
Podsumowując, “To nie jest, do diabła, love story” zapowiadała się jako naprawdę dobra kontynuacja pierwszej części. Na początku bardzo przyjemnie się ją czytało, odczuwało się ciekawość, co będzie dalej. Mroczne wątki dodawały pewnego smaczku tej lekturze. A jednak im dalej w las tym było ciemniej i gorzej. Elle niezwykle mnie tutaj irytowała swoim księżniczkowym zachowaniem, zaś Jonaszowi w pewien sposób współczułam, że nie potrafi po prostu tej relacji zerwać. Nie polecam jakoś mocno tej lektury, bowiem czytałam już o wiele lepsze lektury od niej.
Dziękuję @wroclawianka.czyta za możliwość udziału w tym booktourze 😘😘😘
🤔🤔🤔
Jak pewnie niektórzy z was pamiętają, jakiś czas temu publikowałam tutaj recenzję pierwszego tomu “To nie jest, do diabła, love story”. Miałam co do niej dość mieszane uczucia, jedynie zakończenie mocno mnie zaintrygowało. Na tyle, że pragnęłam od razu sięgnąć po kolejną część przygód Jonasza i Elle. Musiałam jednak swoje odczekać w kolejce do booktouru. Ale w końcu do...
2021-09-30
Do booktouru (@ksiązko_holiczki wielkie dzięki za organizację!) z tą książką nikt jakoś specjalnie nie musiał mnie namawiać. Wcześniej czytałam sporo pozytywnych opinii o tej i innych książkach z tej serii, więc w pewnym momencie zapragnęłam sama się przekonać, jak to z nimi naprawdę jest. I wyszło… Mocno średnio, niestety.
Rosie Thorne żyje otulona smutkiem po stracie ukochanej matki. Poza tym zmaga się z napisaniem eseju rekrutacyjnego na studia, a w nocy do jej myśli zakrada się tajemniczy chłopak, którego spotkała na ExcelsiConie. Kiedy już naprawdę ma wszystko dość lubi zaszyć się w kąciku i poczytać… Najlepiej książki z serii “Starfield”. Vance Reigns z kolei został wysłany na swego rodzaju pokutę do małego miasteczka. Zamieszkuje w domu, który przypomina zamek i pewnego dnia odkrywa w nim ogromną bibliotekę. Gdy drogi Vance’a i Rosie w końcu się skrzyżują wszystko może się wydarzyć. A połączą ich…. porządki książkowe! Tylko, co zrobi ta przemiła dziewczyna, kiedy wyjdzie na jaw, kim tak naprawdę jest chłopak, z którym przyszło jej spędzać sporo czasu?
Osobiście mam pewien problem z tą książką. Niewątpliwie ma ono sporo plusów. Chociażby za dość oryginalną fabułę, ale jednocześnie ciekawe nawiązania do znanej wszystkim baśni, czyli “Pięknej i Bestii”. W tym przypadku zamiast Pięknej mamy Zaczytaną i wszystko rozgrywa się tak naprawdę w jednym miejscu, czyli w bibliotece. I z jednej strony to było dość intrygujące, ale z drugiej na dłuższy czas wiało nudą. Początek dla mnie okazał się wciągający, może dlatego, że to coś nowego, nowa historia, więc chłonęłam każde słowo. Ale w pewnym momencie po prostu odłożyłam lekturę na bok i zajęłam się czymś innym. I tak jak dość często mam, że nawet jak dany tytuł odłożę, chociaż na chwilę to cały czas myślę o tym, co się wydarzyło dalej u moich ulubionych bohaterów, tak tutaj nic takiego nie odczuwałam. Bohaterowie także byli mi zupełnie obojętni, nie obchodziło mnie za bardzo, co się stanie na koniec z nimi, chociaż zakończenie było łatwe do przewidzenia.
Podsumowując, nie była to ani najgorsza ani najlepsza lektura. Książka ta okazała się dla mnie po prostu mocno średnią pozycją. Czy polecam? Nie wiem. Nie chciałabym nikogo zniechęcać, bo wiem, że są osoby, którym się akurat tak skonstruowana historia pewnie spodoba. Niech każdy zainteresowany po nią kiedyś sięgnie i sam się przekona, czy to jest dobra lektura.
Do booktouru (@ksiązko_holiczki wielkie dzięki za organizację!) z tą książką nikt jakoś specjalnie nie musiał mnie namawiać. Wcześniej czytałam sporo pozytywnych opinii o tej i innych książkach z tej serii, więc w pewnym momencie zapragnęłam sama się przekonać, jak to z nimi naprawdę jest. I wyszło… Mocno średnio, niestety.
Rosie Thorne żyje otulona smutkiem po stracie...
2021-07-23
Agatha Christie to już istna królowa kryminału. Chyba każdy wie przynajmniej ogólnie na czym polegają jej książki, jaki ma styl pisania i sposób na konstrukcję fabuły. Jej powieści mogą się albo podobać albo niekoniecznie. Obecnie sama znajduję się gdzieś pośrodku, pomiędzy tymi dwoma grupami, bowiem z powyższą książką mam pewien problem. Ale po kolei.
Ariadna Oliver to poczytna autorka kryminałów. Nic więc dziwnego, że to właśnie ona układa scenariusz do zabawy na festynie, noszącej tytuł “Polowanie na Mordercę”. Lecz gdzieś z tyłu głowy ma ciągle myśl, że zupełnie sama nie stwarza tej historii, że ktoś ciągnie ją za ręce i wskazuje kierunek, w którym ma się udać. W związku z tym prosi o pomoc popularnego detektywa, Herkulesa Poirot. Gdy Ariadna pokazuje mężczyźnie krok po kroku jaką kryminalną sprawę wymyśliła, okazuje się jest trup… Ale prawdziwy! Czy Herkulesowi uda się rozwiązać tę dziwną sprawę?
Niezmiennie jestem pod wrażeniem, jak autorka stopniowo, krok po kroku potrafi budować napięcie i kreować poszczególnych bohaterów. Czytelnik wręcz wnika w daną społeczność. Bo tutaj ponownie mamy do czynienia z mieszkańcami małej miejscowości, wśród których czai się gdzieś morderca. Samo śledztwo dość mocno mnie zaciekawiło, zwłaszcza że pojawiały się miejscami nietypowe zwroty akcji, których kompletnie się nie spodziewałam. Z wypiekami na twarzy śledziłam losy głównych postaci, ale także tych pobocznych. Nie ma tu miejsca na dwóch takich samych bohaterów, każdy z nich był zupełnie różny od pozostałych, każdy miał oryginalny charakter. Dlatego tym bardziej byłam ciekawa, w jaki sposób Agatha Christie postanowiła zamknąć tę historię. I tu, niestety, nastąpiło rozczarowanie. Bowiem spodziewałam się czegoś zaskakującego, wywołującego we mnie uczucie zdziwienia, a w rezultacie otrzymałam… zwykłe zakończenie. Gdy się z nim zapoznałam, tylko wzruszyłam ramionami, stwierdziłam “no tak” i zaczęłam czytać coś nowego.
Podsumowując, “Zbrodnia na festynie” to kryminał, który miał oferować ciekawą fabułą, dobrze wykreowanych bohaterów oraz zadziwiające śledztwo. I do pewnego momentu. Ale w pewnym momencie coś się zepsuło i poszło mocno w nieodpowiednią stronę. Z pewnością szybko zapomnę o tej powieści, bo zwyczajnie są również lepsze od niej.
Agatha Christie to już istna królowa kryminału. Chyba każdy wie przynajmniej ogólnie na czym polegają jej książki, jaki ma styl pisania i sposób na konstrukcję fabuły. Jej powieści mogą się albo podobać albo niekoniecznie. Obecnie sama znajduję się gdzieś pośrodku, pomiędzy tymi dwoma grupami, bowiem z powyższą książką mam pewien problem. Ale po kolei.
Ariadna Oliver to...
2021-07-14
Ta historia była jakaś dziwna. Niby się dobrze czytało, ale czegoś zabrakło. Ale od początku… Książkę otrzymałam od niezawodnej @papierowybluszcz, która zorganizowała z nią booktour. Po przeczytaniu opisu wydawało mi się, że będzie to historia pełna ciepła i nadziei. I poniekąd taka właśnie była. Anastazja prowadzi marinę wraz ze swoją najlepszą przyjaciółką, Kaśką. Kiedyś, w dalekiej przeszłości poniekąd poznała tajemniczego mężczyznę, ale została przez niego grubiańsko potraktowana. Od tamtego czasu planuje zemstę. Czy jednak ma ona jeszcze sens? Costas wyrusza na szerokie wody Morza Egejskiego, aby raz na zawsze rozprawić się z osobą, która niemal doprowadziła jego firmę do bankructwa. W końcu trafia do centrum tego specyficznego konfliktu. I poznaję ją… Piękną i zupełnie nie pasującą do tego miejsca kobietę. Czy uczucie, które powoli między nimi się rodzi, ma szansę przetrwać? I jak wpłyną na nie głęboko skrywane tajemnice?
Z początku książkę tę czyta się bardzo przyjemnie. Wciąga i nie chce wypuścić ze swoich szponów. Jednak im dalej tym czytelnik ma zwyczajnie dość. Dwie rzeczy, które mnie rozczarowały i nie za bardzo je rozumiem to po pierwsze fakt, iż książka podzielona została na dwie części. Pierwsza bardziej skupia się na poznawaniu się nawzajem głównych bohaterów, pogłębianiu ich relacji. Druga zaś to ciągłą gonitwa za sobą nawzajem. Gdy jedno tego chce, drugie się ukrywa. I na odwrót. I nie byłoby w tym nic rozczarowującego czy psującego lekturę, gdyby nie drobna rzecz. Mianowicie w pierwszej części słowa takie jak Latte czy Jeep są pisane z dużej litery (nie pytajcie dlaczego, bo sama tego nie wiem), zaś w drugiej są już zapisywane z małej. Jaki to miało cel? Z początku myślałam, że tylko kawa będzie tak określana i miałoby to sens, bo Anastazja po prostu uwielbiała ten napój. Ale dlaczego w takim razie inne słowa też były w ten sposób prezentowane? I dlaczego w części drugiej autorka zaniechała tego procederu? Drugą rzeczą, która mnie rozczarowała było same zakończenie. Przez dobrych kilkanaście stron albo Costas biegł za Anastazją albo na odwrót. Ile można? Całe szczęście, że książka ta jest dość krótka, więc szybko nastąpiło mocno przewidywalne zakończenie. Oprócz tych dwóch poważnych jak dla mnie wad lektura była przyjemna i taka wakacyjna. Polubiłam główną parę i w pewien specyficzny sposób nawet im kibicowałam.
Podsumowując, “Uczucia o smaku latte” to wakacyjny romans o tym, że czasem nasz wróg może okazać się także wielką miłością. To opowieść o poszukiwaniu własnego ja, a także podążaniu za szczęściem, a droga ta czasem jest wybrukowana samymi przeszkodami.
Ta historia była jakaś dziwna. Niby się dobrze czytało, ale czegoś zabrakło. Ale od początku… Książkę otrzymałam od niezawodnej @papierowybluszcz, która zorganizowała z nią booktour. Po przeczytaniu opisu wydawało mi się, że będzie to historia pełna ciepła i nadziei. I poniekąd taka właśnie była. Anastazja prowadzi marinę wraz ze swoją najlepszą przyjaciółką, Kaśką. Kiedyś,...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-03-06
Niech nie zwiedzie was ta smutna emotikonka w ocenie tej pozycji. Oznacza ona ni mniej ni więcej, a tylko fakt, że przez większość lektury miałam ochotę gorzko zapłakać. Nie spodziewałam się, że ta pozycja będzie aż tak wzruszająca. Oczekiwałam po okładce opowieści o podróży głównych bohaterów do Indii, jakiś ciekawostek o tym kraju, który od jakiegoś czasu mnie interesuje, ale z pewnością nie tego, co stworzyła autorka.
Skylar przyjeżdża do Indii, aby napisać kolejną książkę. Nikt nie wie, że w głębi serca skrywa mroczną tajemnicę, która odmieni życie kilku osobom. W tym kolorowym i wciąż zaskakującym kraju spotyka na swej drodze Jego, Ravisha. Z początku nie chce do siebie dopuścić faktu, iż powoli zakochuje się w tym przystojnym i młodym mężczyźnie. On oprowadza ją po tajemniczych zakątkach, opowiada barwne historie i powoli przekonuje ją do siebie. Pewnego dnia na targowisku do Sky podbiega mała dziewczynka. Widać, że w swoim krótkim życiu przeszła już sporo. Podarowuje kobiecie przysmak, który jej pozostał, ta wzrusza się tym i postanawia dać jej nowe życie. Cała trójka zamieszkuje razem i cieszy się każdym dniem. Tylko jak na tą szczęśliwą codzienność wpłynie mrok, który Sky skrywa przed innymi głęboko w swoim sercu?
Dlaczego tak wzruszająca historia została przeze mnie oceniona jedynie na sześć gwiazdek? Bowiem czegoś w niej mi zabrakło, jakiegoś elementu, który sprawiłby, że ta historia stanowiłaby spójną całość. A tak na ponad 400 stron bywały momenty, że chciałam książkę wyrzucić za okno, a za chwilę fabuła mnie tak wciągała, że nie mogłam się oderwać. Czy poczułam klimat Indii? Odrobinę, bowiem pojawiły się w tekście nazwy przeróżnych potraw, autorka zdecydowała się również ukazać to, w jaki sposób są tam traktowane kobiety, że często bywa tak, że to mężczyźni są tymi ważniejszymi, zaś kobiety mają wykonywać zwyczajnie ich rozkazy. Nie zdradzę tajemnicy głównej bohaterki, czyli Sky, ale przyznam, że mocno mnie ona wzruszyła, a rzadko się to u mnie zdarza podczas lektury. Jedyne czego żałuję to tego, iż nie pojawiło się tu więcej ciekawostek na temat samego kraju. Owszem, historia Sky i jej bliskich była niezwykle ważna, bowiem ukazała, że warto mieć swoich bliskich, bo w pewnym momencie możemy się poczuć naprawdę samotni… Ale myślę, że fakty na temat Indii, życia tam oraz funkcjonowania w społeczeństwie jeszcze bardziej by uatrakcyjniły tę historię.
Niech nie zwiedzie was ta smutna emotikonka w ocenie tej pozycji. Oznacza ona ni mniej ni więcej, a tylko fakt, że przez większość lektury miałam ochotę gorzko zapłakać. Nie spodziewałam się, że ta pozycja będzie aż tak wzruszająca. Oczekiwałam po okładce opowieści o podróży głównych bohaterów do Indii, jakiś ciekawostek o tym kraju, który od jakiegoś czasu mnie interesuje,...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-01-14
Czy odnalezienie prawdy faktycznie może uzdrowić? Magda wraz ze swoim ukochanym synkiem wyjechała na jakiś czas do Islandii. Malownicze widoki, odpoczynek od stresu, a przede wszystkim odnalezienie jednej bratniej duszy, Michała sprawiły, że wraca do Polski odmieniona. Jednak jej życie wcale nie jest usłane różami. Mąż, Konrad, więcej czasu przebywa za granicą, twierdząc, że to po to, aby zapewnić lepszy byt pierworodnemu niż z nim samym. Wszystko jest na głowie Magdy. Nie zdaje sobie sprawy, że już niedługo na jej głowę spadną czarne chmury, które sprawią, że tym bardziej na pewne sprawy spojrzy zupełnie inaczej. Czy będzie umiała się po nich ponownie pozbierać?
Na początku muszę od razu nadmienić, że powieść ta okazała się bardzo życiowa. W sumie każdą z nas, kobiet stąpających po tym świecie, mogłoby spotkać to co przydarzyło się Magdzie. Jednak tak naprawdę nie wiem, co myśleć o tej historii. Magdy nie polubiłam za bardzo, może przez jej niekiedy dziwne i specyficzne zachowania, a może po prostu dlatego, że w najmniejszym stopniu nie przekonała mnie do siebie. Najbardziej mnie irytowało to, że przed przyjaciółkami grała taką niewinną, że ona nie jest wcale a wcale zakochana w Michale, a kiedy tylko zostawała sama to wiadomo, o czym myślała. Książka ta miała swoje wzloty i upadki. Niekiedy akcja rozwijała się tak szybko i sporo się działo, że czytelnik odczuwał przemożną chęć dowiedzenia się, co też wydarzy się na następnej stronie. A bywały też takie fragmenty, na których miało się ochotę po prostu szeroko ziewać. Samo zakończenie okazało się mocno przewidywalne, zwłaszcza dla osób, które już ma kilka tego typu powieści za sobą, nie pojawiło się w nim nic zaskakującego czy przypierającego do muru czy chociażby takiego, co wywołałoby jakieś większe emocje. Myślę, że akurat ta powieść nie zostanie na dłużej w mej pamięci i dość szybko o niej zapomnę.
Czy odnalezienie prawdy faktycznie może uzdrowić? Magda wraz ze swoim ukochanym synkiem wyjechała na jakiś czas do Islandii. Malownicze widoki, odpoczynek od stresu, a przede wszystkim odnalezienie jednej bratniej duszy, Michała sprawiły, że wraca do Polski odmieniona. Jednak jej życie wcale nie jest usłane różami. Mąż, Konrad, więcej czasu przebywa za granicą, twierdząc,...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-12-07
Czy wypisujecie sobie na koniec roku postanowienia noworoczne? Ile z nich udało wam się spełnić? Bohaterowie tej książki postanawiają podejść do tego trochę inaczej i dzięki temu sprawdzić na własnej skórze, co też przyniesie im kolejny rok.
Jess, Ryan, Nora oraz Lee tworzą od bardzo dawna nierozerwalną paczkę. Wspierają się i spędzają wolną chwilę razem. Niestety, nadchodzi nieunikniony moment w ich życiu - koniec szkoły średniej. Przez naukę do egzaminów coraz bardziej oddalają się od siebie. Najbardziej uwiera to Jess, która wpada na pewien pomysł. Powymyślają dla siebie nawzajem postanowienia noworoczne, które dana osoba będzie musiała spełnić. Przy okazji zmienią one ich codzienność. Ale czy na lepsze?
Przyznam szczerze, że pomysł na fabułę okazał się naprawdę niezły. Polubiłam tych barwnych młodych ludzi, zwłaszcza, że autorka stworzyła ich w taki sposób, iż każdy był zupełnie inny. Ciekawe były wstawki na temat hiszpańskich dań. Ale za to minusem był szereg użytych w tym języku zwrotów, które w ogóle nie zostały przetłumaczone. One psuły nieco lekturę. Poza tym akcja w tej powieści jest dość mocno rwana. Początek dłuży się niemiłosiernie, czytelnik wręcz z wypiekami na twarzy czeka, kiedy wydarzy się coś ciekawego albo kiedy nastąpi zwrot akcji. Środek tej historii wyraźnie przyspiesza, sporo się dzieje, bo i wiele się zmienia w życiu poszczególnych postaci, żeby przez ostatnie jakieś 50 stron znów stopniowo zwalniać. W pewnym momencie myślałam, że już nigdy nie dotrę do ostatniego zdania… Pomijając te minusy to “The Resolutions” okazała się spójną historią grupy nastolatków, którzy powoli wkraczają w dorosłość. Pierwsze nieudane związki, wątpliwości odnośnie tego, co chce się robić w przyszłości czy też poszukiwanie samych siebie to tylko niektóre z tematów, jakich podjęła się Mia Garcia. To z pewnością lektura na jeden czy też dwa wieczory, zwłaszcza dla młodzieży ;)
Czy wypisujecie sobie na koniec roku postanowienia noworoczne? Ile z nich udało wam się spełnić? Bohaterowie tej książki postanawiają podejść do tego trochę inaczej i dzięki temu sprawdzić na własnej skórze, co też przyniesie im kolejny rok.
Jess, Ryan, Nora oraz Lee tworzą od bardzo dawna nierozerwalną paczkę. Wspierają się i spędzają wolną chwilę razem. Niestety,...
2020-11-18
Książki z udziałem zwierząt zawsze mnie wzruszały, może dlatego, że kocham całym sercem tych naszych małych towarzyszy. Dlatego chętnie zgłosiłam się do BookTouru organizowanego przez @wroclawianka.czyta.
Jurek to chłopiec, który jest inny niż rówieśnicy. Zupełnie inaczej postrzega otaczający go świat, nie reaguje na niego tak jak się utarło. Zaprzyjaźnia się z koniem sąsiada i nadaje mu imię Pajacyk. Codziennie odwiedza swojego przyjaciela, karmi słodkościami i po prostu spędza z nim swój wolny czas. Rodzice nie oponują, bowiem widzą, że dzięki takiej nietypowej znajomości ich syn bardziej się otwiera i lepiej sobie radzi z rzeczywistością. Ale do czasu… Pewnego dnia Jurek nie zastaje swojego przyjaciela na pastwisku. Szybko okazuje się, że po śmierci sąsiada jego syn sprzedał wszystkie konie, w tym ukochanego Pajacyka, do ubojni we Włoszech. I chociaż chłopiec nie do końca rozumie, co to oznacza dla jego konia, postanawia wyruszyć w podróż pełną przygód i niebezpieczeństw, by uratować stworzenie przed okrutnym losem.
Czyż ten opis nie brzmi intrygująco? Owszem. Ale od razu muszę wam zaznaczyć, że cała historia wcale taka nie jest. Jurek od początku mnie irytował. Nie zrozumcie mnie źle, rozumiem, co autor chciał pokazać przez pokazaną tutaj historię, przez sposób kreacji bohatera właśnie w ten sposób a nie inny, ale mnie kompletnie nie przekonał. Chyba za duże miałam oczekiwania względem tej historii… Mało było tutaj wzruszających momentów, akcja toczyła się ciągle wokół tego samego i tak naprawdę całość można by było zamknąć na stu stronach. Poza tym zakończenie… Łatwo czytelnikowi przewidzieć jak się to zakończy. Dałam sześć punktów za tematykę, za lekki styl i za sam pomysł na fabułę (w końcu ukazuje, że konie podróżują w strasznych warunkach, że ludzie traktują je jak swoisty towar stworzony do sprzedania i uzyskania jak największej ilości pieniędzy). Jednak u mnie po lekturze pozostał pewien niedosyt, czegoś tu zabrakło.
Książki z udziałem zwierząt zawsze mnie wzruszały, może dlatego, że kocham całym sercem tych naszych małych towarzyszy. Dlatego chętnie zgłosiłam się do BookTouru organizowanego przez @wroclawianka.czyta.
Jurek to chłopiec, który jest inny niż rówieśnicy. Zupełnie inaczej postrzega otaczający go świat, nie reaguje na niego tak jak się utarło. Zaprzyjaźnia się z koniem...
2020-09-29
“PS Kocham Cię” to był swego czasu hit. Zarówno książka, jak i później film zrobiły furorę. Tematyka była oryginalna, w dość udany sposób Cecelia Ahern ukazała, jak można pogodzić się ze stratą kogoś bliskiego. Cała historia została w moim sercu po dziś dzień, a mało do tej pory spotkałam takich pozycji.
Tworzenie kolejnych części do już, mogłoby się zdawać, zakończonej historii też już jest modne (chociażby wszystkim znane “Zanim się pojawiłeś” i dalsze tomy), tak też musiało się stać i w tym przypadku. Ale czy był to dobry pomysł? Moim zdaniem, nie bardzo. Przez całą lekturę miałam wrażenie, że jest to po prostu coś w rodzaju “odgrzewanego kotleta”. Nie chcę tu wyjść na osobę bez serca, bo owszem, historie poszczególnych bohaterów, ich problemy i chęć pozostawienia czegoś namacalnego po sobie była wzruszająca, ale z drugiej strony odczuwałam, że autorka pisała kontynuację życia Holly jakby z przymusem. Myślę, że bez tej części historia miała w sobie coś magicznego i romantycznego, nie potrzebna była jej kontynuacja.
“PS Kocham Cię” to był swego czasu hit. Zarówno książka, jak i później film zrobiły furorę. Tematyka była oryginalna, w dość udany sposób Cecelia Ahern ukazała, jak można pogodzić się ze stratą kogoś bliskiego. Cała historia została w moim sercu po dziś dzień, a mało do tej pory spotkałam takich pozycji.
Tworzenie kolejnych części do już, mogłoby się zdawać, zakończonej...
2020-09-05
Lubię niekiedy sięgnąć po książki o tematyce medycznej. O Adamie Kayu słyszałam wiele dobrego. Miałam spore oczekiwania względem akurat tego tytułu i niestety, ale trochę się przeliczyłam. Owszem, bywały zabawne historie (ale raczej nie dla pacjentów), ale można je policzyć na palcach jednej ręki. Mam wrażenie, że tutaj autor bardziej skupił się na tym, aby czytelnikom ukazać strukturę poszczególnych szpitali, w których przyszło mu spędzić kolejne Święta Bożego Narodzenia. Momentami stawało się to wręcz nudne. Plusem niewątpliwie jest sam styl Adama Kaya, utrzymany w lekkim, można powiedzieć, że nawet w ironicznym tonie. Książka liczy sobie prawie dwieście stron, można ją więc przeczytać podczas jednego wieczoru. Czyta się szybko, chociaż naprawdę spodziewałam się czegoś trochę innego i lepszego. Oczekiwałam, że większość treści będą stanowiły opisy przypadków, z jakimi miał styczność ten były już lekarz, a w rezultacie otrzymałam narzekania na to, że każdego roku musi on spędzić Święta w szpitalu, a nie w gronie rodzinnym. Co ważne, poprzez tę prostą literaturę Adam Kay ukazał prostą prawdę - kiedy my siedzimy przy stołach suto zastawionych potrawami wigilijnymi, w gronie bliskich i w atmosferze ogólnego ciepła, lekarze nadal muszę stać na posterunku naszego bezpieczeństwa i zdrowia. Bo nie wiedzieć czemu, ale to właśnie w tak specyficznym okresie ludziom przychodzą do głów najgłupsze pomysły (na przykład wsadzanie świątecznych lampek w różne otwory). Czy polecam? Ciężko mi to określić, bowiem sama mam mieszane uczucia.
Lubię niekiedy sięgnąć po książki o tematyce medycznej. O Adamie Kayu słyszałam wiele dobrego. Miałam spore oczekiwania względem akurat tego tytułu i niestety, ale trochę się przeliczyłam. Owszem, bywały zabawne historie (ale raczej nie dla pacjentów), ale można je policzyć na palcach jednej ręki. Mam wrażenie, że tutaj autor bardziej skupił się na tym, aby czytelnikom...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-05-25
Cześć!
Dzisiaj przychodzę do was z recenzją książki gorącej, ale też… dziwnej. Aurelia to mała buntowniczka. Jest niezwykle uparta (normalnie, jakbym siebie widziała!) i zawsze wszystko musi się dziać po jej myśli. Theo zaś to przystojny biznesmen, który swoje serce oddał pewnej piękności. Jednak, kiedy drogi obydwojga zejdą się razem może to wywołać wybuch wulkanu. A wtedy nie będzie już czasu na ratowanie czegokolwiek. Co z tej znajomości wyniknie?
Przyznacie sami, że powieści o podłożu erotycznym powstało już sporo, zwłaszcza po premierze znanej serii o przygodach w łóżku panny Steel i pana Greya, a następnie po pojawieniu się Laury i niebezpiecznego Massimo. No cóż, każdy próbuje swoich sił, niektórym wychodzi to lepiej, niektórym gorzej. Jak więc było w tym przypadku?
Autorka niewątpliwie ujęła mnie swoim stylem pisarskim. Jest on lekki, co sprawia, że książkę łatwo jest zacząć, ale już zdecydowanie trudniej przychodzi jej porzucenie. Pojawia się tutaj również sporo scen okraszonych sporą ilością humoru, co również przemawia na korzyść tego tytułu. Niektóre cięte riposty babć muszę koniecznie zapamiętać! Odnośnie kreacji bohaterów moje zdanie jest trochę podzielone. Wszyscy mnie do siebie przekonali oprócz tej najważniejszej osoby, czyli Aurelii. Borze szumiący, jak mnie ona irytowała! Zwłaszcza te jej nieodpowiedzialne zachowanie… Rozumiem, że miała jedynie dwadzieścia kilka lat, ale przepraszam bardzo, ludzie w tym wieku zakładają już rodziny, mają dzieci, a ta dziewczyna sprawiała wrażenie rozkapryszonej istoty, dla której wszyscy mają się kłaniać do stóp. Zraziło mnie również do niej to, w jaki sposób dwa razy potraktowała Theo. Niby twierdziła, że tak go kocha, ale kiedy działo się coś w ich związku naprawdę złego to nie potrafiła z nim zwyczajnie o tym porozmawiać tylko wolała się od wszystkich odciąć i zatruwać swoje myśli tym, jak ją on potraktował. Odniosłam wrażenie, że nawet w powieści pozostali bohaterowie w pewnym momencie mieli jej dość. Podobała mi się wizja uczucia głównej pary, chociaż miejscami było odrobinę za słodko. Na minus za to zaliczę zbyt częste przekleństwa. Naprawdę dodawanie ich niczym zamiennie z przecinkami nie sprawi, że książkę będzie się lepiej czytało. A dodawanie ich w scenach łóżkowych… W takiej ilości, niestety, ale psuły ich całościowy odbiór. Zresztą nie były one jakoś chwytające, czegoś mi tu ewidentnie zabrakło. Moja ocena i tak jest dość wysoka, a to za sprawą cudownie wykreowanych bohaterów, a zwłaszcza Theo (takiego faceta to ze świecą szukać!), jego i Aurelii dziadków, jej mamy i rodziców mężczyzny, a także przyjaciół obydwojga. Do takich postaci czytelnikowi naprawdę łatwo jest się przyzwyczaić, przywiązać i po prostu zżyć. Na koniec jeszcze wspomnę, że zaletą tej powieści jest również fakt, iż cała historia została przedstawiona z perspektywy Aurelii i Theo. Dzięki temu mamy wgląd w to co obydwoje czują w danej sytuacji, jak się zachowują i dlaczego właśnie tak i myślę, że dzięki temu łatwiej się z nimi zakumplować. Podsumowując, nie jest to zła książka, ale są na rynku wydawniczym lepsze od niej. Na spędzenie miło jednego czy dwóch wieczorów nadaje się idealnie ;)
Cześć!
Dzisiaj przychodzę do was z recenzją książki gorącej, ale też… dziwnej. Aurelia to mała buntowniczka. Jest niezwykle uparta (normalnie, jakbym siebie widziała!) i zawsze wszystko musi się dziać po jej myśli. Theo zaś to przystojny biznesmen, który swoje serce oddał pewnej piękności. Jednak, kiedy drogi obydwojga zejdą się razem może to wywołać wybuch wulkanu. A wtedy...
2020-03-16
Na plus przemawia u mnie okładka, bowiem jednocześnie jest tajemnicza, a zarazem minimalistyczna oraz sam opis, bo został tak skonstruowany, że ciężko było mi się nie oprzeć sięgnięciu po tę pozycję. I w sumie spodziewałam się odrobinę czegoś innego. Myślałam, że główny wątek to będzie rozwikłanie (stopniowo i nie nagle!) zagadki wydarzeń z przeszłości, kiedy to już w prologu czytelnik otrzymał rozwiązanie niczym na tacy. Poza tym książka jest zbyt długo. Serio, musiała ona mieć aż ponad 600 stron? Czasem miałam wrażenie, że w kółko czytam o tym samym... Skrócenie o połowę dobrze by tej powieści zrobiło. Za to podobał mi się sam pomysł na fabułę, kreacja poszczególnych bohaterów. I fajne było to, że autorka zdecydowała się osadzić akcję w szkole, której budynek nadal istnieje (chociaż pełni już trochę inne funkcje).
Na plus przemawia u mnie okładka, bowiem jednocześnie jest tajemnicza, a zarazem minimalistyczna oraz sam opis, bo został tak skonstruowany, że ciężko było mi się nie oprzeć sięgnięciu po tę pozycję. I w sumie spodziewałam się odrobinę czegoś innego. Myślałam, że główny wątek to będzie rozwikłanie (stopniowo i nie nagle!) zagadki wydarzeń z przeszłości, kiedy to już w...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-02-06
To z pewnością nie jest historia dla każdego. Czyta się szybko, pomimo tego, że porusza tak trudne tematy. Jednak ma też swoje minusy. Owszem, czytelnik współczuje Nat tego, co ją spotkało i to ze strony nawet rodzonej matki, jednak z drugiej strony ja osobiście odniosłam wrażenie, że autorka zbyt mało szczegółów zdradziła przez co całkowicie nie można się wczuć w emocje głównej bohaterki. Poza tym, wszystko zbyt szybko się dzieje. Przez tyle czasu przebywała w burdelu, była wykorzystywana, a kiedy poznaje Maxa to nagle, o dziwo, z miejsca mu ufa i zakochuje się w nim... Poza tym fakt, iż na swej drodze prawie że od razu spotyka ukochaną bunię też wygląda mocno podejrzanie. Cała reszta jednak przemawia na plus, więc ocena pozostaje dość wysoka :)
To z pewnością nie jest historia dla każdego. Czyta się szybko, pomimo tego, że porusza tak trudne tematy. Jednak ma też swoje minusy. Owszem, czytelnik współczuje Nat tego, co ją spotkało i to ze strony nawet rodzonej matki, jednak z drugiej strony ja osobiście odniosłam wrażenie, że autorka zbyt mało szczegółów zdradziła przez co całkowicie nie można się wczuć w emocje...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-01-29
Kolejne przygody Człowieka ze Stali. Tym razem dość oryginalnie, bo musi on połączyć swoje siły z dotychczasowym wrogiem, Luthorem. W pewnym momencie jednak ta historia przestaje zaskakiwać, a jedynie nudzi.
Kolejne przygody Człowieka ze Stali. Tym razem dość oryginalnie, bo musi on połączyć swoje siły z dotychczasowym wrogiem, Luthorem. W pewnym momencie jednak ta historia przestaje zaskakiwać, a jedynie nudzi.
Pokaż mimo to2020-01-15
Ostatnio miałam okazję uczestniczyć w kolejnym już w mojej czytelniczej karierze Book Tourze. Tym razem mój wybór padł na „Pamięć lasu”. Brzmi intrygująco? No cóż, muszę przyznać, że ja miałam spore oczekiwania względem tej historii i nie do końca zostały one spełnione. Ale zacznę od plusów. Książka utrzymana jest w lekkim stylu, opowiada o kapitanie Asgerze i jego dzielnych wojach. Mogłoby się wydawać, że jest to powieść przeznaczona bardziej dla mężczyzn, ale nic bardziej mylnego. Miejsce na uczucia, interesujące dialogi, a co najważniejsze na przeróżne przygody również się tutaj znalazło. I pomimo tego, że szybko się czyta, że bohaterowie zostali świetnie zarysowani to jednak mogę śmiało wymienić trzy minusy. Po pierwsze zakończenie – liczyłam na coś zupełnie innego, a te, które stworzyła autorka każdy może tak naprawdę zrozumieć na swój sposób. Po drugie kolor czcionki, którą został napisany opis został fatalnie dobrany do barwy tła. I tak czytelnik ledwo, ledwo cokolwiek może dostrzec. No i, sam opis. Nie zachęca on zbytnio do sięgnięcia po ten tytuł, a szkoda, bowiem powieść ta okazała się pełna emocji, pasji, walk i pokazywania jak komuś zależy na drugiej osobie.
Ostatnio miałam okazję uczestniczyć w kolejnym już w mojej czytelniczej karierze Book Tourze. Tym razem mój wybór padł na „Pamięć lasu”. Brzmi intrygująco? No cóż, muszę przyznać, że ja miałam spore oczekiwania względem tej historii i nie do końca zostały one spełnione. Ale zacznę od plusów. Książka utrzymana jest w lekkim stylu, opowiada o kapitanie Asgerze i jego...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-11-14
Harry'ego Pottera, jeśli ktoś nie czytał albo nie oglądał o nim filmów, to przynajmniej kojarzy czego dotyczą przygody tego popularnego czarodzieja z błyskawicą na czole. Przyznam szczerze, że ta księga uświadomiła mi, że nad wieloma szczegółami zupełnie się nie zastanawiałam, przyjmowałam je takimi jakimi są. Z początku wydawało mi się, że tytuł ten jest naprawdę ciekawy, jednak do czasu. Po kilkudziesięciu stronach przychodzi znużenie, zwłaszcza, że treść tutaj jest mocno różna. Niektóre ciekawostki są bardzo ciekawe i czyta się je z wypiekami na twarzy, zaś inne powodują, że jedyne na co ma się ochotę to szerokie ziewanie i ciągłe sprawdzanie ile jeszcze stron pozostało. Myślę, że dobrym sposobem na jej przeczytanie jest dawkowanie sobie treści. Nie, że czytelnik się wręcz na nią rzuci i pochłonie w jeden wieczór, bo to po prostu jest mało wykonalne. Założy na przykład, iż przeczyta danego dnia 30 stron, a następnie weźmie się za inną lekturę. Wtedy faktycznie przenoszenie się do świata pełnego magii i przygód i niezwykłych stworów, sprawia dużo przyjemności. W innym przypadku dość szybko nuży i okazuje się być świetnym środkiem nasennym. Z pewnością przypadnie do gustu osobom, które są wielkimi fanami serii przygód młodego czarodzieja i jego przyjaciół, a także osobom, lubiącym historię, ponieważ w tej księdze znalazło się sporo odniesień nawet do starożytności i tego, jakie wierzenia były wtedy popularne.
Harry'ego Pottera, jeśli ktoś nie czytał albo nie oglądał o nim filmów, to przynajmniej kojarzy czego dotyczą przygody tego popularnego czarodzieja z błyskawicą na czole. Przyznam szczerze, że ta księga uświadomiła mi, że nad wieloma szczegółami zupełnie się nie zastanawiałam, przyjmowałam je takimi jakimi są. Z początku wydawało mi się, że tytuł ten jest naprawdę ciekawy,...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-09-30
Korpo. Jak wiadomo, żyje ono własnym życiem. Romanse, kłótnie - nikt nie potrafi za tym nadążyć. Autorki postanowiły ukazać prawdę egzystowania w tak specyficznym środowisku. Czy jednak jest to interesujące i wciągające?
“A Lidia, jak to Lidia, w swej skromności i naiwności cieszyła się z zainteresowania, jakim darzył ją nocami mąż. I była dzięki niemu na swój sposób szczęśliwa. W jej głowie wszystko zaczęło się układać.”
Przekonajcie się sami! Olga właśnie skończyła dobre studia i była przedświadczona o szybkim znalezieniu równie świetnej pracy. Rzeczywistość jednak jest zupełnie inna. W życiu osobistym również nie jest różowo, dziewczyna twierdzi, że nie potrzebuje faceta na stałe, jednak łatwo odnieść wrażenie, że w skrytości ducha właśnie jego pragnie. I kiedy wydaje się, że nic dobrego już jej nie spotka otrzymuje ofertę pracy w firmie z branży kosmetycznej. Olga tam poznaje Huberta, któremu nie potrafi się oprzeć zarówno ona, jak i inne niewiasty. Udaje ona, że jej zakochanie nie dotyczy, wykonuje wszelkie obowiązki bardzo skrzętnie i pewnego dnia otrzymuje od swego szefa bardzo odpowiedzialne zadanie. Do czego ją ono zaprowadzi? Czy miłość przezwycięży wszelkie problemy? Książkę czyta się bardzo przyjemnie, autorki mogą poszczycić się lekkim piórem, zaś akcja jest tak dynamiczna, że niekiedy trudno za nią nadążyć. Może jednak zacznę od minusów. Po pierwsze - okładka. Jak dla mnie jest bardzo minimalistyczna i w ogóle nie zwraca na siebie uwagi. Gdybym ujrzała ją gdzieś na półce w księgarni, to w życiu bym nie zwróciła na nią większej uwagi, przeszłabym obok niej obojętnie. Po drugie - opis. jest bardzo mylący i ponownie zniechęcający do lektury tego tytułu. Po jego przeczytaniu można odnieść wrażenie, że to Olga jest tutaj główną bohaterką, że to ona tutaj pełni najważniejszą rolę, jednak nic bardziej mylnego. Przecież to historia Huberta, który zaślepiony chęcią zdobycia jak największej furory i forsy, wdaje się w nieodpowiednie kontakty. Seks, miłość? To tylko dodatek do tej powieści. To nie jest romans z paragrafem w tle, tylko na odwrót, kryminał z romansem w tle. Minusem jest również sama szata graficzna, ale w środku, wielkość liter jest bardzo mała, więc dość szybko wzrok czytelnika się męczy.
“Były momenty w ich znajomości, gdy prawie mógłby się z nią zaprzyjaźnić, jednak zawsze w najmniej spodziewanym momencie dochodziło do sytuacji, która przypominała mu boleśnie, jakie są ich role i miejsca w łańcuchu pokarmowym.”
A plusy? Pomysł na fabułę był naprawde oryginalny i taki inny od tych już istniejących na rynku, jednak w moim odczuciu czegoś tej książce zabrakło żebym mogła napisać, że była ona świetna. Podobała mi się kreacja bohaterów, bowiem każdy z nich był zupełnie inny, wyróżniał się czymś oryginalnym, więc czytelnikowi ciężko było się zagubić wśród nich. A samo zakończenie? Zabawne, trochę ironiczne, ale dość łatwe do przewidzenia. I czytelnik ma prawo po nim odczuwać pewien niedosyt. Czy jest jakiś bohater, którego nie polubiłam? Oczywiście, że tak! To Hubert, który jak dla mnie od pierwszych stron pokazywał się od strony mężczyzny pewnego siebie i wiedzącego, jakie wrażenie robi na płci przeciwnej. Zarozumiały, zadufany w sobie i do tego egoista. Wielka szkoda, że to właśnie on był głównym bohaterem, bowiem przez większość lektury musiałam wzdychać z irytacją na to co wyczyniał. Podsumowując, “Plan Huberta” to powieść ukazująca prawdę na temat tego, co też może się stać z człowiekiem, kiedy ten zatraci się w chęci zdobycia nie wiadomo jak wielkiego bogactwa. Pokazuje także, co dzieje się z kobietą, która nawet przed samą sobą nie jest w stanie przyznać się do tego, iż pragnie głębokiego uczucia i zatraca się powoli w czymś, co ją niszczy. Nie do końca ta powieść do mnie przemówiła, chociaż czytało się ją szybko i przyjemnie. Autorki stworzyły szereg interesujących postaci, z których żadnej nie da się z inną pomylić. Taka lektura na jedno z jesiennych popołudni ;)
Korpo. Jak wiadomo, żyje ono własnym życiem. Romanse, kłótnie - nikt nie potrafi za tym nadążyć. Autorki postanowiły ukazać prawdę egzystowania w tak specyficznym środowisku. Czy jednak jest to interesujące i wciągające?
“A Lidia, jak to Lidia, w swej skromności i naiwności cieszyła się z zainteresowania, jakim darzył ją nocami mąż. I była dzięki niemu na swój sposób...
2019-09-08
Opis: To historia dwójki przyjaciół, którzy po drodze przekonają się, że tak naprawdę uczucie ich łączące jest o wiele głębsze. Ellen Incerno i Yaxiel Nastemoon. To iluzjoniści pierwszej klasy. Do tej pory wiedli dość spokojne życie. Ale ich przyjaciółka wszystko zmieniła. Luv weszła w konszachty z istnym wcieleniem diabła, a ci muszą ją schwytać i aresztować. Najważniejsze jest przecież bezpieczeństwo ich ojczyzny – Atermii. Odkryją podczas tej wyprawy i misji wiele prawd – o sobie i o Luv.
Opinia: Zgłaszając się do zrecenzowania tej książki nie miałam co do niej żadnych oczekiwań. No może, oprócz tego, aby nie okazała się nudną powieścią, opartą na popularnym schemacie. I z pewnością ona taka nie jest! Jednak jak widzicie po ocenie, zdecydowanie czegoś mi tutaj zabrakło. Podobała mi się z pewnością kreacja wszystkich bohaterów. Nie ma tu miejsca na neutralność, albo się danego bohatera lubi albo nie. Nie ma nic pomiędzy. Polubiłam Ellen i Yaxiela, zwłaszcza tego drugiego, za to, że był w stanie zrobić dosłownie wszystko dla swej najbliższej osobie. Ellen polubiłam przede wszystkim za jej urocze uszczypliwości względem innych. Obawiałam się jednej rzeczy – że w powieści tej będzie mnóstwo opisów starć i walk, a także wszelkich innych. Owszem, były, ale autorka umiejętnie je wplotła pomiędzy dialogi, że nie miałam ani chwili na choćby ziewnięcie z nudów. Czego więc mi zabrakło, skoro i bohaterowie byli dobrze opisani, nie brakowało również wartkiej akcji? Nie wiem. Ciężko mi to określić, ale w pewnym momencie książka zaczęła mnie zwyczajnie nudzić, jej atrakcyjność spadała ze strony na stronę i w momencie przeczytania ostatniego zdania odetchnęłam z ulgą. Czy sięgnę po kolejne tomy? Pomimo tego niezbyt udanego zakończenia, z chęcią poznałabym kolejne przygody moich ulubionych bohaterów.
Opis: To historia dwójki przyjaciół, którzy po drodze przekonają się, że tak naprawdę uczucie ich łączące jest o wiele głębsze. Ellen Incerno i Yaxiel Nastemoon. To iluzjoniści pierwszej klasy. Do tej pory wiedli dość spokojne życie. Ale ich przyjaciółka wszystko zmieniła. Luv weszła w konszachty z istnym wcieleniem diabła, a ci muszą ją schwytać i aresztować. Najważniejsze...
więcej mniej Pokaż mimo to
Książka ta ma złudną okładkę. Jest ona słodka, za dużo nam nie zdradza, ale jednak daje nadzieję, że historia ta będzie lekkim romansem. Nic z tego. Autorka chciała się tu poruszyć naprawdę trudne tematy, jak opieka nad młodszą siostrą, kiedy rodzice wolą ten obowiązek scedować na drugie dziecko niż samemu się nim zająć czy nieakceptacja w grupie rówieśników. I jak bardzo bym tego nie pochwalała, bo takie tematy w książkach zawsze będą potrzebne to jednak wykonanie tego mocno kulało. Tak naprawdę fabuła opiera się tu tylko na jednym, a mianowicie na tym, by Emily i Oliver w końcu się złączyli w miłosnym uścisku. I jest to tak przewidywalne, że od ich pierwszego spotkania wiemy, jak to wszystko się zakończy. Jeśli już przy postaciach jesteśmy przy bohaterach to właśnie Emily najbardziej mnie tu chyba irytowała. Czym? Swoim zachowaniem i sposobem myślenia. Jej rodzice też nie byli lepsi, czasem miałam ochotę mocno nimi potrząsnąć i wręcz wykrzyczeć im prosto w twarz, po co chcieli dzieci, skoro nawet ich opieką i wychowywaniem nie chce im się zajmować. Na sam koniec autorka postanowiła dodać trochę więcej dramaturgii i może faktycznie są osoby, które TAKA scena wprawiłaby w zdumienie, ale u mnie to kompletnie nie wyszło i na pewno nie sprawiło, że będę tę pozycję polecać innym.
Książka ta ma złudną okładkę. Jest ona słodka, za dużo nam nie zdradza, ale jednak daje nadzieję, że historia ta będzie lekkim romansem. Nic z tego. Autorka chciała się tu poruszyć naprawdę trudne tematy, jak opieka nad młodszą siostrą, kiedy rodzice wolą ten obowiązek scedować na drugie dziecko niż samemu się nim zająć czy nieakceptacja w grupie rówieśników. I jak bardzo...
więcej Pokaż mimo to