-
ArtykułyCzytamy w weekend. 7 czerwca 2024LubimyCzytać272
-
ArtykułyHistoria jako proces poznania bohatera. Wywiad z Pawłem LeśniakiemMarcin Waincetel1
-
ArtykułyPrzygotuj się na piłkarskie święto! Książki SQN na EURO 2024LubimyCzytać7
-
Artykuły„Nie chciałam, by wydano mnie za wcześnie”: rozmowa z Jagą Moder, autorką „Sądnego dnia”Sonia Miniewicz1
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2012-02-12
2011-11-19
Boska książka. Wciągająca i... niesamowicie zaskakująca! Polecam wszystkim!
Boska książka. Wciągająca i... niesamowicie zaskakująca! Polecam wszystkim!
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-07-29
Wydaje nam się, że o miłości napisano już tak wiele książek, że każda kolejna będzie po prostu zbędną zbieraniną słów, marnotrawstwem papieru i pieniędzy. Ale z każdą kolejną taką lekturą, dowiadujemy się o miłości czegoś nowego. Poznajemy ją od nowa i od nowa przeżywamy jej skutki. A przy lekturze Hopeless odczujemy to wszystko dwa razy mocniej. Dwa razy mocniej się zakochamy. Dwa razy mocniej będą lecieć nam łzy. Dwa razy mocniej będziemy kochać.
Ale co zrobić kiedy "kocham" to za dużo, a "lubię" - za mało? Czy na całym świecie istnieje słowo, które będzie odpowiednie do wyrażenia naszych uczuć? Czy jest słowo, dzięki któremu powiemy, że kochamy, ale trochę mniej i lubimy, ale trochę więcej? A co powiecie na to, żeby się zakochać? "Zakochuję się w Tobie", może być?
Życie Sky jest już wystarczająco trudne, kiedy po raz pierwszy wchodzi do liceum, gdzie praktycznie już w progu staje się obiektem drwin i słyszy pierwsze obelgi rzucane pod jej adresem. Ale im głębiej w las, tym ciemniej. Nastolatka zbywa wyzwiska uśmiechem, a podczas obmacywania przez kolegów czuje obojętność i odrętwienie, nie wierząc, że jeszcze kiedyś zdoła poczuć jakikolwiek pociąg erotyczny do mężczyzny. Niestety szans na poprawę samopoczucia Sky nie ma nawet po skończonych zajęciach. W momencie, kiedy w supermarkecie spotyka nieziemsko przystojnego Holdera, na widok którego z siedemnastolatką dzieją się niesamowite rzeczy, Sky może być pewna, że jej dotychczasowe życie już nigdy nie będzie takie samo. I nie chodzi tylko o uczucie, które rozkwita w dziewczynie, za każdym razem, kiedy widzi tego przystojniaka. Chodzi o jej przeszłość i dzieciństwo, które niespodziewanie dadzą o sobie znać, właśnie za sprawą Holdera.
Wydaje mi się, że wszystko, co chciałabym napisać teraz o Hopeless okaże się płytkie i banalne w porównaniu do treści tej książki. Bo założę się, że większość ludzi, którzy pierwszy raz zobaczą tę książkę w kategorii "romanse" od razu skreśli ją z listy, jako płytki zapychacz czasu, na który nie warto marnować ani chwili, bo ileż to już książek o miłości zostało napisanych? Jeśli ktoś tak zrobi, to może sobie tego błędu nigdy nie wybaczyć, bo Colleen Hoover może tą pozycją przewartościować i zmienić całego jego życie.
Bo że jest to książka dla "młodych dorosłych" - tego nie widać na pierwszy rzut oka po zerknięciu na okładkę, czy po przeczytaniu opisu. Ale coraz bardziej zagłębiając się w jej treść, okazuje się, że nie będzie tak różowo, jak niektórym mogłoby się wydawać. Colleen Hoover podejmuje się trudnych tematów jakim jest, na przykład, molestowanie seksualne czy tak ważne wydarzenie, jak utrata dziewictwa. Na dodatek emocje, które zawarte są w tej historii błyskawicznie przelewają się na Czytelnika, który nie ma przed sobą typowej młodzieżówki, a książkę, która opisuje wydarzenia z życia tak realne i bolesne, że aż trudno je sobie wyobrazić.
Od samego początku, kiedy rozpoczęłam lekturę, na usta cisnęło mi się porównanie Hopeless do Morza spokoju Katji Millay, gdyż te książki są do siebie bardzo podobne. Zarówno pod względem tematyki, jak i wątku miłosnego, który znajduje się w obu tych pozycjach. Ale czy porównywanie dzieła Colleen Hoover do Morza spokoju jest złe? Nie jest, bo obie te pozycje odniosły wielki sukces i obie je tak samo bardzo cenię. A porównanie historii Sky do losów Nastyi może być nawet jeszcze większą zachętą do sięgnięcia po pozycję wydawnictwa Otwartego.
Jeśli zaś chodzi o głównych bohaterów, to są oni jednymi z najlepszych, z jakimi miałam do tej pory przyjemność. Kreacja ich charakterów, ich przeszłość, teraźniejszość i przyszłość - to wszystko składa się na ich wyjątkowość i wzbudza w Czytelniku ogromną sympatię do obojga od samego początku, aż do ostatniej strony tej powieści. A trzeba przyznać, że przeszłość tych dwojga nie należała do najłatwiejszych, o czym sami się przekonacie, sięgając po Hopeless.
O tym, że nie jest kolejne banalne romansidło dla nastolatek, mam nadzieję, że będziecie mieli okazję przekonać się sami, do czego zachęcam każdego, bez wyjątku. Bo Hopeless musi przeczytać każda dziewczyna. Nieważne czy stara, czy młoda. W szczęśliwym związku czy po rozpadzie takowego - po prostu każda. Obiecuję Wam, że z tą lekturą spędzicie najpiękniejsze chwile, ale ostrzec muszę, że nie zawsze będzie idyllicznie.
Wydaje nam się, że o miłości napisano już tak wiele książek, że każda kolejna będzie po prostu zbędną zbieraniną słów, marnotrawstwem papieru i pieniędzy. Ale z każdą kolejną taką lekturą, dowiadujemy się o miłości czegoś nowego. Poznajemy ją od nowa i od nowa przeżywamy jej skutki. A przy lekturze Hopeless odczujemy to wszystko dwa razy mocniej. Dwa razy mocniej się...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-04-08
Ta pozycja już długo była na liście książek do przeczytanie, ale dopiero niedawno udało mi się ja zdobyć.
Jest to debiutancka powieść Chevy Stevens, w której doskonale opisała uczucia kobiety, gwałconej, poniżanej, załamanej...
Rozpoczynając czytanie nie miałam pojęcia, że książka będzie tak wciągająca, przejmująca i... wstrząsająca!
Akcja rozpoczyna się już od pierwszych stron, język jakim powieść napisano jest łatwy i przystępny dla czytelnika, a zakończenie okazuje się być niezwykle zaskakujące i nieprawdopodobne!
Ukłony w stronę niesamowicie dzielnej i odważnej bohaterki powieści, oraz w stronę pani Stevens.
Ta pozycja już długo była na liście książek do przeczytanie, ale dopiero niedawno udało mi się ja zdobyć.
Jest to debiutancka powieść Chevy Stevens, w której doskonale opisała uczucia kobiety, gwałconej, poniżanej, załamanej...
Rozpoczynając czytanie nie miałam pojęcia, że książka będzie tak wciągająca, przejmująca i... wstrząsająca!
Akcja rozpoczyna się już od pierwszych...
Nicholas Sparks jest jednym z najpopularniejszych autorów na świecie. Wydał wiele bestsellerowych powieści, do których należą między innymi Jesienna miłość, Pamiętnik czy List w butelce, o którym właśnie dziś słów kilka.
Teresa jest znaną dziennikarką, ale też rozwódką i matką dorastającego nastolatka. Od rozwodu nie interesowali ją mężczyźni, ale gdzieś w głębi serca marzy o tym, że pewnego dnia spotka tego jedynego, z którym spędzi resztę swojego nowego życia. To nowe życie rozpoczyna się w momencie, kiedy, przebywając na wakacjach, Teresa znajduje na plaży butelkę, a w niej list - banalne, prawda? Cóż, dla dziennikarki to początek czegoś, czego ona sama nie określiła by mianem banalnego. Dzięki temu listowi poznaje Garetta, który czyni jej życie wcale niebanalnym.
Moja przygoda z książkami Nicholasa Sparksa zaczęła się już dość dawno, bodajże od Ostatniej piosenki, która to wywarła na mnie nie małe wrażenie. Wiedziona dobrym przeczuciem, postanowiłam sięgnąć po inne książki tego autora, lecz następne spotkanie z jego twórczością nie było już tak udane, co zaowocowało urazą i niechęcią do jego dzieł. Niedawno postanowiłam dać Sparksowi jeszcze jedną szansę i sięgnęłam po możliwie jak najcieńszą z jego książek. I tak oto w moje ręce trafił List w butelce. Od początku wyczuwałam w tej powieści nieco mniej Nicholasa Sparksa niż w innych jego książkach, co było dla mnie prawdziwą przyjemnością, bo to głównie ze względu na styl autora zaprzestałam poznawania jego dalszej twórczości. Jednak List w butelce nie był dla mnie tak nudny, jak choćby I wciąż ją kocham i nie ciągnął mi się jak flaki z olejem. To już był duży sukces.
Jednak na ten sukces składają się również inne czynniki, na przykład fabuła, która w tym przypadku naprawdę mnie wciągnęła. Mimo iż staram się unikać takich romantycznych książek, tak ta historia zdecydowanie przypadła mi do gustu. Opowiada ona o prawdziwej miłości, momentami trudnej, jednak pełnej szczęśliwych chwil i wspomnień. Ale, ale, żeby nie było nam zbyt idyllicznie, na koniec autor zostawił nam prawdziwą bombę, za co szczerze go nienawidzę. Tą jedną historią, tym jednym zakończeniem, Nicholasowi Sparksowi udało się wywołać u mnie strumienie łez. Jeszcze nigdy, przy żadnej książce nie płakałam tak rzewnie, jak przy Liście w butelce. Możecie mi wierzyć. Nader wyraźnie widziałam sceny rozgrywające się na kartach tej powieści, co tylko wzmagało częstotliwość z jaką łzy leciały mi z oczu.
Jest to praktycznie lektura bez wad. No, może oprócz jednej, małej wady, którą było momentami zachowanie głównej bohaterki. Czasami widziałam w niej szczęśliwą, zakochaną kobietę, a momentami samolubną, egoistyczną babę, która na siłę stara się uszczęśliwić innych i pokazać, że jednak jej świat, jej styl życie jest tym lepszym. Takie zachowanie niesamowicie irytuje mnie na żywo, więc i tutaj byłam na nie wyczulona. Jednak mimo tego, drobnego dla mnie, minusa, historia ta jest doskonała pod każdym względem. Mogę więc szczerze polecić ją każdemu, kto waha się przed sięgnięciem po twórczość tego autora, bo może zraził się tak, jak ja innymi jego książkami. Polecam też tym, którzy dopiero chcą dopiero rozpocząć przygodę z jego twórczością. Kawał dobrej lektury. Nie obejdzie się bez chusteczek.
Nicholas Sparks jest jednym z najpopularniejszych autorów na świecie. Wydał wiele bestsellerowych powieści, do których należą między innymi Jesienna miłość, Pamiętnik czy List w butelce, o którym właśnie dziś słów kilka.
Teresa jest znaną dziennikarką, ale też rozwódką i matką dorastającego nastolatka. Od rozwodu nie interesowali ją mężczyźni, ale gdzieś w głębi serca...
2014-05-16
Każdy z nas wie, do jakich zbrodni dochodziło w czasie II wojny światowej. Każdy z nas wie, że w Polsce działał najgorszy obóz koncentracyjny, jaki kiedykolwiek widział świat. Każdy z nas wie, że w Auschwitz ginęli ludzie. Trafiali do komór gazowych, zostawali rozstrzeliwani, umierali z głodu i pragnienia czy nawet z wycieńczenia. A decyzję o tym podejmował tylko jeden mężczyzna - Anioł Śmierci*. Każdy z nas wie, że tej tragedii nie da się cofnąć i nikt nie zrekompensuje ofiarom zmarłych bliskich i koszmarów, które nękają ich po dziś dzień. Holocaust na zawsze pozostanie w ich pamięci. W pamięci całego świata.
"W obozach sen był luksusem. Nie miewaliśmy snów - tylko wolni ludzie potrafią śnić."
Sam Pivinik to tytułowy ocalały. Mężczyzna, który przeżył pobyt w Auschwitz. Był świadkiem nazistowskich zbrodni. Na własne oczy widział ostatnią drogę ludzi, którzy trafiali do komór gazowych. Poznał Anioła Śmierci, mężczyznę, który ruchem ręki - w prawo lub w lewo - decydował o tym, kto umrze natychmiast, a komu przeznaczona jest ciężka praca, która i tak w ostateczności skończy się śmiercią.
Przeżył Auschwitz, Fürstengrube, marsz śmierci i atak na statek więzienny Cap Arcona. Dziś rozdrapuje swoje rany i dzieli się ze światem swoją tragedią.
"Odebrali nam indywidualność. Szlamek Pivnik, uczeń, który został stolarzem, był teraz anonimowym podczłowiekiem. Bez ubrania, bez żadnej własności, bez włosów. Bez nadziei."
Dziś na widok obozu Auschwitz - Birkenau odbiera nam mowę. Nie wierzymy własnym uszom, kiedy słyszymy do jak strasznej tragedii doszło na terenie dawnego obozu koncentracyjnego. Nie mieści nam się w głowach, że naród, który wydawał się być narodem cywilizowanym, był w stanie dopuścić się tak potwornej zbrodni. Trudno uwierzyć, że tacy ludzie naprawdę żyli. A jednak. Sam Pivnik jest tego dowodem. Opowiadając nam swoją historię, odkrywa się przed nami. Uzewnętrznia swoje uczucia, na nowo przeżywa tamte straszne chwile, które nie pozwalają o sobie zapomnieć. Pokazuje, do czego jest zdolny człowiek żądny władzy. Uczy nas historii naszego narodu. Naszej historii, która nigdy nie da nam o sobie zapomnieć.
"Wciąż pamiętałem te przerażone oczy, wyzierające z ciemności pomiędzy deskami. Spojrzenie zwierząt wiezionych na rzeź."
Kiedy wybuchła II wojna świata, dla mieszkańców Polski już nic nigdy nie miało być takie samo. Brakowało jedzenia, podstawowych artykułów potrzebnych do życia. Ulice opanowali Niemcy, strzelający do ludzi na ulicach i urządzający łapanki. Nic nie było w stanie powstrzymać ich nienawiści i pogardy kierowanej w kierunku Żydów. Żydzi nie zasługiwali na życie. Oni byli podludźmi.
"Wciąż nie zdawałem sobie sprawy, że to kolejna selekcja, a ten oficer nie odzywał się do mnie, bo był Aryjczykiem, należał do rasy panów, a ja byłem Żydem, podczłowiekiem, więc jakikolwiek dialog między nami nie wchodził w grę."
Aż trudno mi opisać emocje, które towarzyszyły mi przy czytaniu tej książki. Na pewno były to współczucie dla więźniów i dla Szlamka, ale przede wszystkim wstręt i nienawiść do Niemców. Bo to, co oni uczynili tym ludziom przechodzi wszelkie pojęcie. Jak można się tak zachowywać w stosunku do drugiego człowieka? Jak można traktować ludzi jak zwierzęta? Nie wiem, czy kiedykolwiek dostanę odpowiedzi na te pytania. Tym bardziej, że główny dowodzący całą tą masakrą już nie żyje. Ale chyba nigdy nie zrozumiem ludzi, którzy byli podwładnymi Hitlera. Nigdy nie zrozumiem, jak można "tylko wykonywać rozkazy", zabijając przy tym tysiące niewinnych osób!
"Zrozumieliśmy. W Auschwitz nie było imion ani nazwisk. Żadnego atrybutu człowieczeństwa. Teraz byłem tylko Żydem numer taki a taki. Nikim więcej."
Nie ma słów, którymi mogłabym naprawdę zrecenzować tę książką. Bo z nią nie można tak postąpić. Nie mogę napisać, że akcja jest niezwykle wciągająca, cały czas coś się dzieje, bo się nie da. Owszem, wydarzenia następują po sobie bardzo szybko, ale w tym przypadku, w tej historii, raczej nie jest to zaleta. Bo może gdyby najazd na Polskę nie odbył się tak nagle, gdyby Anglia i Rosja przyszły nam z pomocą szybciej, to może udałoby się ocalić te wszystkie istnienia? Cóż, nie ma co gdybać, należy jedynie nie dopuścić do drugiej tego typu sytuacji. Bo podobno w Auschwitz wystarczy tylko podłączyć prąd...
"Obóz był ogromny, wydawał się nie mieć końca: bloki baraków, takich jak mój, ginęły w kurzu; Aushcwitz-Birkenau był brudną plamą na złotych polskich polach."
Uważam, że jest to lektura obowiązkowa dla każdego, kto nazywa siebie Polakiem. Uważam, że tego typu książki powinny być włączane do kanonu lektur. Okrutne? Okrutne, ale prawdziwe. Każdy powinien wiedzieć, jaka jest historia jego narodu. Tym bardziej, jeżeli ginęły tysiące ludzi. Po tej lekturze już wiem, że jeszcze nie raz sięgnę po tego typu książkę. Jest to historia, która powinna interesować wszystkich. Nie dość, że świetnie napisana to naprawdę wartościowa. Książką obowiązkowa tak, jak wyjazd do Auschwitz - Birkenau.
"Ruch dłoni - w lewo bądź w prawo - przypadkowa ws gruncie rzeczy decyzja szaleńca, oficera SS, odgrywającego jednocześnie rolę sędziego i egzekutora, bezbożnika bawiącego się w Boga. Właśnie tak to następowało: prosto i nieodwołalnie."
* Josef Mengele - lekarz SS w Auschwitz-Birkenau, zwany Aniołem Śmierci. Uczestniczył w selekcji Żydów na Rampie Śmierci. Przeprowadzał eksperymenty pseudomedyczne na bliźniakach. Jego głównym celem było "zaprogramowanie" idealnego aryjskiego dziecka.
Każdy z nas wie, do jakich zbrodni dochodziło w czasie II wojny światowej. Każdy z nas wie, że w Polsce działał najgorszy obóz koncentracyjny, jaki kiedykolwiek widział świat. Każdy z nas wie, że w Auschwitz ginęli ludzie. Trafiali do komór gazowych, zostawali rozstrzeliwani, umierali z głodu i pragnienia czy nawet z wycieńczenia. A decyzję o tym podejmował tylko jeden...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2011-01-19
2012-04-05
2010-12-10
2011-01-20
2011-04-16
Książka jest rewelacyjna.
Najlepsza z książek Agaty Christie jakie dotąd czytałam. Wciągająca już od pierwszych stron, pełna nagłych zwrotów akcji, intrygujących wątków i oczywiście z zaskakującym zaskoczeniem!
Książka jest rewelacyjna.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNajlepsza z książek Agaty Christie jakie dotąd czytałam. Wciągająca już od pierwszych stron, pełna nagłych zwrotów akcji, intrygujących wątków i oczywiście z zaskakującym zaskoczeniem!