-
ArtykułyNatasza Socha: Żeby rodzina mogła się rozwijać, potrzebuje czarnej owcyAnna Sierant1
-
ArtykułyZnamy nominowanych do Nagrody Literackiej „Gdynia” 2024Konrad Wrzesiński2
-
ArtykułyMój stosik wstydu – które książki czekają na przeczytanie przez was najdłużej?Anna Sierant22
-
ArtykułyPaulo Coelho: literacka alchemiaSonia Miniewicz3
Biblioteczka
2016-09-12
2016-09-14
2016-09-14
2016-09-15
2016-09-15
4 książki w dwa dni, nie jest to żaden wynik przy czytaniu przygód Wolhy, jednak na początku tą prędkość mylnie odebrałam jako wynikającą z płytkości powieści. Kolejne poczynania wiedźmy były dla mnie tak interesujące, że po skończeniu drugiej części nie mogłam nie sięgnąć od razu po trzecią, czy też pierwszą część drugiego tomu?
Jednak mam pewne zastrzeżenia, nie tyle co do jakości, co czytając odnosiłam często wrażenie, że ta książka mogłaby być lepsza.
Cieszę się że autorka dała zakończenie jakie dała, ale czy tylko ja odniosłam wrażenie że to było takie na siłę? Zapewne wiele czytelniczek miało nadzieję że TAK się to skończy, ale mimo, że przez cały czas znamy myśli i uczucia Wolhy, to w kluczowych momentach zupełnie ich nie okazywała. To było dziwne.
Brakowało w tej książce głównie emocji, akcja była dobra, chociaż czasami gubiły mnie przydługie opisy.
Pomijając jednak te drobne minusy, seria jest idealnym towarzyszem na miły weekend, po którym pozostanie ogromny książkowy kac!
4 książki w dwa dni, nie jest to żaden wynik przy czytaniu przygód Wolhy, jednak na początku tą prędkość mylnie odebrałam jako wynikającą z płytkości powieści. Kolejne poczynania wiedźmy były dla mnie tak interesujące, że po skończeniu drugiej części nie mogłam nie sięgnąć od razu po trzecią, czy też pierwszą część drugiego tomu?
Jednak mam pewne zastrzeżenia, nie tyle co...
2016-07-31
Zawsze lubiłam książki Trudi Canavan. Przeczytanie "Anioła Burz" zajęło mi jeden dzień, ale bynajmniej nie dlatego, że książka jest tak dobra lub tak ciekawa. Jak wszystkie książki tej autorki szybko się ją czyta, ale zawiodłam się.
636 stron na których w kółko dzieje się to samo.
Dwóch głównych bohaterów - Rielle i Tyen.
Rielle jest, jak by to powiedzieć, odniosłam wrażenie że jest po prostu głupia. Każdego nowo poznanego, inteligentnego mężczyznę porównuje z wyglądu do swojego byłego, jakby miała 13 lat. Ten nie ma jego uśmiechu, tamten nie ma jego oczu, a o! dla tego jest nadzieja bo ma krzywiznę jego ust. Serio pani Canavan? To jest najważniejsze? Jej ślepa wiara w Anioły denerwowała mnie i przekonanie, że dobro to tylko dobro, jak ktoś jest dobry to wgl nie czyni zła i nie ma złych cech. Tak się chyba nie da? Chyba...
Opowieści z punktu widzenia Rielle są ciekawe tylko dlatego, że możemy poznać bliżej Raena.
Raen jest jedyną ciekawą postacią w całej powieści, wyglądem i zachowaniem przypomina Akkarina, więc można się w nim szybko zakochać. Nie chcę spoilerować, ale autorka w ostatnim momencie zmienia co do niego plany. Pomijając jednak jej nagłą zmianę zdania. Przez całą książkę tworzy obraz niesamowicie inteligentnego, sprytnego mężczyzny, który przeżył już ponad tysiąc cykli, więc to chyba oczywiste że zaryzykuje swoim życiem, powierzy je komuś kto może go zabić. Każda przebiegła jednostka by tak zrobiła. Jest też niesamowicie potężnym magiem, więc tak, ostatnie wydarzenia z książki są bardzo, hmm prawdopodobne, też bym tak zrobiła na jego miejscu.
Dosyć ciekawy jest Tyen, ale myślę, że jest zbyt płytki, to taka postać, którą polubiłam, ale nie poznałam go. Przez całą książkę robi to samo, powtarza ten sam schemat zachowań, więc nikogo nie zdziwi zakończenie.
Anioł Burz, a samego anioła poznajemy trochę, właśnie na tyle by go polubić, ale nie na tyle ile byśmy chcieli. Za miast poznawania bliżej postaci, ich myśli czy charakterów, mamy w powieści super ciekawe opisy planów buntowników, którzy też w kółko robią to samo - przenoszą się z miejsca na miejsce i rozważają komu zaufać. A co mnie to obchodzi gdzie oni się przeniosą jak ja i tak nie znam światów o których rozmawiają? Więc autorka tworzy piękny opis na 10 stron w stylu "nieczynny wulkan, roślinność, roślinność, ciepło, linki dziwny transport, dziwny transport, dziwny transport". Nie no teraz to już rozumiem czemu się tam przenieśli.
Cała książka wydaje mi się dosyć bez sensu. Jakby pani Canavan nie miała pomysłu, ale miała potrzebę zarobić. Gdzie się podziała ta akcja z Trylogii Czarnego Maga? Gdzie te postaci jak Ceryni, Dannyl, już nie wspominając o Akkarinie.
Nie wiem czy sięgnę po kolejną książkę tej autorki, jeśli jakaś powstanie, ale na pewno powstanie, bo Trudi ma lekkie piórko. Straciłam wiarę w jej zdolności i przykro mi z tego powodu.
Nie polecam tej książki nikomu.
Zawsze lubiłam książki Trudi Canavan. Przeczytanie "Anioła Burz" zajęło mi jeden dzień, ale bynajmniej nie dlatego, że książka jest tak dobra lub tak ciekawa. Jak wszystkie książki tej autorki szybko się ją czyta, ale zawiodłam się.
636 stron na których w kółko dzieje się to samo.
Dwóch głównych bohaterów - Rielle i Tyen.
Rielle jest, jak by to powiedzieć, odniosłam...
2016-07-26
Z panią Jadowską zawsze mam problem, z jednej strony jej książki szybko się czyta i są interesujące, ale z drugiej wszystkie postaci są tak identyczne, schematyczne i oklepane, że mam wrażenie jakbym w kółko czytała to samo.
W "Ropuszkach" jest kilka dobrych opowiadań, jak to o Eryku i Szelmie, ale można by zamienić imiona na Miron i Dora i wyszłoby to samo.
Wydaje mi się że autorkę ratuje fabuła. Zagadki które stawia przed bohaterami są na tyle ciekawe, że da się, na czas czytania, przymknąć oko na ich płaskość, by dowiedzieć się, jak to wszystko się skończy.
Z panią Jadowską zawsze mam problem, z jednej strony jej książki szybko się czyta i są interesujące, ale z drugiej wszystkie postaci są tak identyczne, schematyczne i oklepane, że mam wrażenie jakbym w kółko czytała to samo.
W "Ropuszkach" jest kilka dobrych opowiadań, jak to o Eryku i Szelmie, ale można by zamienić imiona na Miron i Dora i wyszłoby to samo.
Wydaje mi się...
2016-07-20
To jedna z tych książek, które nie porywają w trakcie czytania, ale zapadają w pamięć i w ciągu dnia łapię się wciąż na tym, że myślami jestem w świecie Domenica Jordana.
Na początku nie byłam zachwycona "Diabłem na wieży". Pierwsze opowiadanie, było ciekawie skonstruowane, ale nie wprowadzało w świat przedstawiony. Nie odłożyłam jej tylko dlatego że przyjemnie się czytało. Dalej już poszło z górki. Autorka zaczęła opisywać miasta, zwyczaje, ludzi i nagle już nie mogłam się oderwać.
Główny bohater nie jest tak atrakcyjny jak niektórzy znani nam już cyniczni i aspołeczni, ale kupił mnie swoją bezwzględnością.
Cieszę się że sięgnęłam po książkę nieznanej mi dotąd autorki, jej pomysłowość i lekkie piórko to idealne połączenie na udany dzień!
To jedna z tych książek, które nie porywają w trakcie czytania, ale zapadają w pamięć i w ciągu dnia łapię się wciąż na tym, że myślami jestem w świecie Domenica Jordana.
Na początku nie byłam zachwycona "Diabłem na wieży". Pierwsze opowiadanie, było ciekawie skonstruowane, ale nie wprowadzało w świat przedstawiony. Nie odłożyłam jej tylko dlatego że przyjemnie się...
2016-04-06
Cudowny zbiór opowiadań, przeczytany niemal jednym tchem. Inteligentne, ciekawe i napisane bardzo prostym, przyjemnym językiem.
Opowiadania ukazują zawiłe relacje między ludźmi, uczucia i emocje, które są w nas i które trudno pokazać.
"Trzeba kochać człowieka... ale jaki on trudny do kochania! Tak samo jak nie można być optymistą, nie doświadczywszy dogłębnie pesymizmu, nie można kochać ludzi w sposób czysty, bez cienia nienawiści. Każde uczucie niesie ze sobą zawsze swoje przeciwieństwo. I każdy musi w sobie wyważyć proporcje pomiędzy nimi." (Od autora) <3
Cudowny zbiór opowiadań, przeczytany niemal jednym tchem. Inteligentne, ciekawe i napisane bardzo prostym, przyjemnym językiem.
Opowiadania ukazują zawiłe relacje między ludźmi, uczucia i emocje, które są w nas i które trudno pokazać.
"Trzeba kochać człowieka... ale jaki on trudny do kochania! Tak samo jak nie można być optymistą, nie doświadczywszy dogłębnie pesymizmu,...
Powieść o dziewczynce, której świat chciał służyć, której cześć oddawały nawet zwierzęta. Która nie była do końca człowiekiem, więc nie ma nic dziwnego w tym, że jej zapach największej Czarownicy w dziejach tego świata "podniecał" nawet zwierzęta (które były rozumne jak ludzie, mówiły, żyły w społeczeństwach, dopóki ludzie nie zaczęli ich zabijać).
Nie będę mówiła o pozytywach, ta książka albo się komuś podoba albo nie, ale jeżeli zrozumie się świat, to po prostu docenia się wartości które ona przekazuje, oczywistości, które warto stwierdzać.
Świat przedstawiony w którym rządzą kobiety - Królowe, mające niezwykłe połączenie ze światem natury, to od nich zależy jak wygląda kraina którą rządzą. Brzmi pięknie, ale rozejrzyjmy się dookoła, a znajdziemy odbicie naszego świata w książce Anne Bishop. Królowe są zdeprawowane, przez władzę którą posiadają, zapominają kim są i co oznacza ich stanowisko. Wykorzystują seksualnie mężczyzn, mordują, podlegają wpływom. To przykre i okrutne, okrutny ten świat przedstawiony. Ale pojawia się w nim promyczek nadziei Jaenelle, dziecko które jest rozwinięte nad wiek, wrażliwa, zabawna, ciekawa świata który ją otacza. Trochę mniej przyjemnie jest dalej gdy dowiadujemy się jak Jaenelle żyje na co dzień, trudno to opisać, ale ciosy które dostaje ona trafiały mnie i cierpiałam razem z nią czytając tą książkę.
Na szczęście są ludzie którzy chcą jej pomóc, ochronić, by nie została złamana.
Daemon, gdy zobaczył ją pierwszy raz, podniecił się zapachem Czarownicy którą ona miała się stać, tak dokładnie to jest napisane, nie podniecił się dzieckiem i jego ciałem, tylko Czarownicą. U Krwawych, ten poziom duchowy, jest bardzo ważny, to chyba też trzeba poczuć żeby zrozumieć tą książkę. Ja od razu pokochałam jego postać, utożsamiałam się z nim jakiś dziwny sposób.
Podoba mi się sposób w jaki jest skonstruowany świat Krwawych, postaci są ciekawe i polubiłam większość od pierwszego spotkania. Dialogi są zabawne i błyskotliwe. Książka nie jest napisana wybitnym językiem, ale... chyba nie musi? A może wszystkie muszą być, a ja się nie znam. Przyjemnie się ją czyta i zbyt szybko się kończy.
Polecam ją ludziom otwartym, nie ma tu utartych schematów i prostych, powtarzających się postaci. Czyli podsumowując, to zdecydowanie nie jest książka dla każdego, chyba żadna nią nie jest.
Powieść o dziewczynce, której świat chciał służyć, której cześć oddawały nawet zwierzęta. Która nie była do końca człowiekiem, więc nie ma nic dziwnego w tym, że jej zapach największej Czarownicy w dziejach tego świata "podniecał" nawet zwierzęta (które były rozumne jak ludzie, mówiły, żyły w społeczeństwach, dopóki ludzie nie zaczęli ich zabijać).
Nie będę mówiła o...
"Metro 2035" ciężko ocenić, powrót do postaci Artema, bardzo mnie ucieszył, myślałam, że będzie to kontynuacja "Metra 20133", ale szybko okazało się że to zupełnie co innego.
Po pierwsze i najważniejsze gdzie są mutanty?! One tworzyły ten świat, były jego nieodłączną częścią, która odpowiadała za dreszczyk emocji przy każdym wyjściu na powierzchnię czy przejściu przez ciemny tunel. W ciągu dwóch lat wszyscy przestali się bać tuneli, metro z pełnego tajemnic, ciemnego i niebezpiecznego, zmieniło się w zwykłą przestrzeń pod ziemią.
Artem nie jest już sobą. W czasie swoich przygód w "metro 2033" dojrzał, poznał życie i zrozumiał tunele. A tu... miota się po stacjach, planuje sam uratować świat jak w typowej amerykańskiej powieści. Nie rozumie prostych rzeczy, gubi się, my gubimy się z nim i odnoszę wrażenie, że autor też się zgubił gdzieś. Jedyna pozytywna rzecz z tego to nieprzewidywalność wydarzeń.
Doceniam skupienie się na ludzkiej psychologii, ale ile można. Książka jest napakowana polityką, która lekko nudzi.
Lekko nudzą też dialogi z Saszą które bez żadnych opisów ciągną się i ciągną, aż zmusiły mnie do odłożenia książki.
Całościowo książka była niezła, momentami ciekawa, ale nie miała tego czegoś, co jest najważniejsze i sprawia, że opowieść nie tylko zapada w naszej pamięci, ale też w sercu.
"Metro 2035" ciężko ocenić, powrót do postaci Artema, bardzo mnie ucieszył, myślałam, że będzie to kontynuacja "Metra 20133", ale szybko okazało się że to zupełnie co innego.
Po pierwsze i najważniejsze gdzie są mutanty?! One tworzyły ten świat, były jego nieodłączną częścią, która odpowiadała za dreszczyk emocji przy każdym wyjściu na powierzchnię czy przejściu przez...
"Prawda" Neila Straussa nie jest książką którą czyta się szybko, łatwo i przyjemnie. Zachęca do zastanowienia się nad sobą i zmienia spojrzenie na rzeczywistość, nagle zaczynamy wyraźnie dostrzegać schematy zachowań opisane w książce, w otaczającym nas świecie.
Przeczytanie tej książki zajęło mi dwa miesiące, miałam długie przerwy. Moment w którym autor odkrywa i zaczyna badać poliamorię był dla mnie dosyć męczący. Motywowałam się do czytania możliwością poznania innego spojrzenia na świat, próbowałam zrozumieć tych ludzi.
Neil Strauss w ciekawy sposób opisuje swoje kolejne związkowe doświadczenia, jako czytelnik z każdym jego kolejnym odkryciem miałam taki moment "a może to jednak to", ale po chwili oczywiście okazywało się, że może jednak nie.
Jeżeli podejdziemy do tej książki bez uprzedzeń, to jest ciekawym zagłębieniem się w psychologię. Myślę że większość ludzi we współczesnym świecie powinno zapoznać się z "Prawdą" Neila Straussa. Osobiście polecam!
"Prawda" Neila Straussa nie jest książką którą czyta się szybko, łatwo i przyjemnie. Zachęca do zastanowienia się nad sobą i zmienia spojrzenie na rzeczywistość, nagle zaczynamy wyraźnie dostrzegać schematy zachowań opisane w książce, w otaczającym nas świecie.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPrzeczytanie tej książki zajęło mi dwa miesiące, miałam długie przerwy. Moment w którym autor odkrywa i zaczyna...