-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik254
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2024-04-19
2024-03-31
2024-03-30
2024-02-12
2024-02-05
2024-01-14
2023
2020-01-19
2020-06-14
2020-08-15
2020-08-15
2020-08-15
2021-01-23
Przeczytałam wreszcie 1 tom "Łasucha" J. Lemire'a i chociaż z ostateczną opinią wolę poczekać, aż poznam całość, już teraz mogę polecić ten komiks. I to nie tylko fanom postapo czy opowieści drogi. Chociaż nie brak tu znanych motywów i wątków (np. stary zrzęda i dziecko wędrujący przez zniszczony świat), co do których domyślam się, jak mogą się skończyć, historia stworzona przez Lemire'a jest na tyle świeża i oryginalna, że jeszcze może mnie niejednym zaskoczyć. Nie mogę się doczekać, dlatego już wkrótce podreptam do biblioteki po pozostałe 2 tomy.
Przeczytałam wreszcie 1 tom "Łasucha" J. Lemire'a i chociaż z ostateczną opinią wolę poczekać, aż poznam całość, już teraz mogę polecić ten komiks. I to nie tylko fanom postapo czy opowieści drogi. Chociaż nie brak tu znanych motywów i wątków (np. stary zrzęda i dziecko wędrujący przez zniszczony świat), co do których domyślam się, jak mogą się skończyć, historia stworzona...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-02-02
2021-02-03
2021-03-22
2021-03-22
2021-03-21
(Opinia dotyczy wszystkich trzech tomów „Łasucha")
Kiedy w styczniu, w ramach nadrabiania komiksowej kupki wstydu, po raz pierwszy zapoznałam się z „Łasuchem” od Jeffa Lemire’a, wiedziałam, że będę chciała szybko nadrobić wszystkie tomy. Teraz gdy wreszcie mi się to udało i wciąż wracam myślami do komiksu, muszę wyrzucić z siebie kilka przemyśleń.
Już 1 tom pokazywał ogromny potencjał historii, ale chociaż nie brakowało w nim zachwycających elementów, Lemire wykorzystał też wiele motywów czy wątków, które są czytelnikom dobrze znane i były wałkowane już wielokrotnie. Postapo? Jest. Tajemnicza zaraza, która niemal wybiła całą ludzkość? Jest. Świat, gdzie prawo i moralność wydają się nie mieć znaczenia, a ludzie walczą jedynie o przetrwanie? Jest. Opowieść drogi z pozbawionym celu, zmęczonym życiem mężczyzną i dzieckiem wciąż naiwnie patrzącym na świat w rolach głównych? Nawet tego nie zabrakło.
Tym, co jednak rzuca się w oczy, po poznaniu wszystkich 3 tomów komiksu, jest fakt, że pomimo wykorzystywania znanych tropów czy motywów Lemire’owi udało się stworzyć oryginalną i chwytającą za serce historię, która zostaje w głowie na długo. Stopniowe odkrywanie przyczyn zarazy jest interesujące, chociaż nie najistotniejsze w całej historii, bo najważniejsza okazuje się relacja Łasucha (Gusa) i Jepperda. Chociaż łatwo domyślić się, jak się rozwinie, nie odbiera to emocjom bohaterów autentyczności.
Niewinność Gusa wyraźnie kontrastuje z brutalną rzeczywistością. I może właśnie ta dziecięca naiwność Łasucha, to szukanie dobra i uporczywe trzymanie się nadziei w świecie, który wydaje się całkowicie jej pozbawiony, jest tym, co prowadzi Jepperda po wyboistej drodze ku odkupieniu. Na przykładzie często niełatwej relacji Lemire serwuje nam opowieść o odnajdywaniu sensu i celu w życiu, o ponownym odkrywaniu człowieczeństwa, a przede wszystkim o tym, że nawet w zdewastowanym świecie istnieją wartości, o które warto walczyć. A mimo dość smutnego zakończenia „Łasuch” zostawia czytelnika z refleksją i nadzieją, że chociaż stary świat nieuchronnie przemija, na jego fundamentach może powstać coś nowego. Nie chcę jednak pisać więcej o samej fabule, bo najwięcej satysfakcji sprawia poznawanie jej samemu.
Mówiąc o komiksie, nie sposób nie wspomnieć o rysunkach. Chociaż mogą na pierwszy rzut oka wydać się brzydkie, myślę, że idealnie pasują do tej historii i są na swój sposób urocze. A kolory, zwłaszcza te tła, po prostu zachwycają. Bardzo podobało mi się też to, w jak niezwykle kreatywny sposób przedstawiano np. sekwencje snów czy halucynacji.
Jeśli szukacie komiksu pełnego emocji, ale jesteście zmęczeni superbohaterszczyzną albo spodobał się wam „Moon Knight” Lemire’a i jesteście ciekawi, co tam jeszcze ten artysta nasmarował, to tytuł dla Was.
Jestem pewna, że sama jeszcze wielokrotnie będę wracać do tej historii. Bo warto.
(Opinia dotyczy wszystkich trzech tomów „Łasucha")
Kiedy w styczniu, w ramach nadrabiania komiksowej kupki wstydu, po raz pierwszy zapoznałam się z „Łasuchem” od Jeffa Lemire’a, wiedziałam, że będę chciała szybko nadrobić wszystkie tomy. Teraz gdy wreszcie mi się to udało i wciąż wracam myślami do komiksu, muszę wyrzucić z siebie kilka przemyśleń.
Już 1 tom pokazywał...
Przeczytałam, zachwyciłam się i znowu przeczytałam. W jedno popołudnie. Takie to było dobre. Moon Knight to jeden z najlepszych komiksów, jakie było mi dane przeczytać. Lubiłam poprzednie historie tego bohatera wydane w ramach Marvel Now, ale dopiero Lemire — do spółki ze Smallwoodem, który stworzył fantastyczne rysunki — pokazał pełen potencjał tej postaci, wydobył to, co w niej najlepsze. Nie brak tu mitologii, szalonych wizji, nieco superbohaterszczyzny, ale i zgłębiania przeszłości Spectora oraz jego relacji z Khonshu. Z tych elementów Lemire tworzy opowieść, której najważniejszą konkluzją jest uświadomienie sobie i zaakceptowanie przez bohatera choroby. A ostatnie strony komiksu to emocjonalne katharsis zarówno dla samego Spectora, jak i czytelnika. Moon Knight to komiks, na który bardzo czekałam (w moim osobistym rankingu prawdopodobnie najbardziej oczekiwana premiera tego roku) i nie zawiodłam się. Po lekturze zostałam z głową pełną przemyśleń i uczuciem ogromnej czytelniczej satysfakcji. I silnym pragnieniem, by okleić ściany pokoju poszczególnymi stronami, tak pięknie się prezentuje. Czytajcie go, bo Moon Knight to czyste dobro! (A Khonshu to buc).
Przeczytałam, zachwyciłam się i znowu przeczytałam. W jedno popołudnie. Takie to było dobre. Moon Knight to jeden z najlepszych komiksów, jakie było mi dane przeczytać. Lubiłam poprzednie historie tego bohatera wydane w ramach Marvel Now, ale dopiero Lemire — do spółki ze Smallwoodem, który stworzył fantastyczne rysunki — pokazał pełen potencjał tej postaci, wydobył to, co...
więcej Pokaż mimo to