Czwarty tom Venoma to bezpośrednie wprowadzenie do eventu „Król w czerni”, który już na dniach pojawi się w sprzedaży. i zarazem to fajna opowieść sięgająca daleko w przeszłość. Fani Spider-Mana i postaci będą więc zadowoleni.
O komiksie możemy przeczytać, że:
Eddie Brock pokonał Carnage’a, ale musi się jeszcze rozprawić z jego szalonym symbiontem, który skaził tajemniczą Wyspę Kości. Czy jednak sam Eddie zdoła wydostać się z tego strasznego miejsca w jednym kawałku – i przy zdrowych zmysłach? Na dodatek czyha na niego nowy wróg – uzbrojony po zęby Virus. Uciekając przed nim, Venom przeniesie się do innej i jeszcze bardziej przerażającej rzeczywistości… w której spotka kogoś, kogo za nic w świecie nie chciałby opuścić!
Akcja, dużo dobrej zabawy i sporo gościnnych występów bohaterów. Proste to to, ale sympatyczne. Na nudę nie ma tu miejsca, ciągle coś się dzieje, z okazji 25 zeszytu mamy też fajną dodatkową historię współtwórcy postaci Venoma i sporo odniesień do klasyki. Do tego dobre rysunki, klimat, fajne wydanie… No po prostu komiks, który zadowoli miłośników serii. Szkoda, że kolejny tom będzie już ostatnim, ale z drugiej strony cieszmy się, że dostaliśmy ten cykl po polsku, bo jest dobry.
Knull, tytułowy Król w czerni, w końcu przybywa na ziemię i staje w szranki z wszystkimi znajdującymi się na niej bohaterami, jak i złoczyńcami. Do pomocy ma całe zastępy symbiontów, którymi rządzi za pośrednictwem roju, którego sposób działania został przedstawiony w poprzednich historiach. Antagonista ma na celu nie tylko zniszczenie ziemi, co traktuje raczej jako skutek dodatkowy swoich działań, ale przede wszystkim odnalezienie jednego z Brocków.
„Król w czerni” stanowi świetnie zwieńczenie sagi o Venomie, symbiontach i ich bezwzględnym władcy Knullu. Jest tu w zasadzie wszystko - ciekawa, wciągająca fabuła, zwroty akcji czy zakończenie sugerujące, że nadciągają kolejne kłopoty. Historia jest dojrzała i brutalna, ale właśnie takie powinno być podsumowanie całej tej opowieści. Zdecydowanie polecam