-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik230
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant13
Biblioteczka
2014-04-14
2014-05-17
Niewiele brakowało, a moja przygoda z "Filozofią wina" zakończyłaby się około 40 strony. Byłby to wielki błąd. Należy skupić się, pomyśleć, wypić odrobinę kawy, ale lepiej łyk wina i przeczytać całość. Po ostatniej stronie przeprosiłem autora głęboko w sercu za moją ignorancję i poszedłem dalej nieco mądrzejszy, a to chyba najlepsza rekomendacja, mimo że jest to Mont Everest subiektywizmu.
Niewiele brakowało, a moja przygoda z "Filozofią wina" zakończyłaby się około 40 strony. Byłby to wielki błąd. Należy skupić się, pomyśleć, wypić odrobinę kawy, ale lepiej łyk wina i przeczytać całość. Po ostatniej stronie przeprosiłem autora głęboko w sercu za moją ignorancję i poszedłem dalej nieco mądrzejszy, a to chyba najlepsza rekomendacja, mimo że jest to Mont...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-02-18
Czytuję reportaże z różnych wypraw. Dobieram je uważnie, niejednokrotnie tracę więcej czasu na wybór niż na samą lekturę. Chcę mieć pewność, że jest to owoc pracy pasjonata, który wykonuje ją rzetelnie i na poziomie. Każda książka jest dzięki temu wyjątkowa, ta zaś wzbudziła we mnie szczególne zainteresowanie, ale przede wszystkim okropne przygnębienie, a momentami wręcz chęć wykrzyczenia protestu. Polecam!
Czytuję reportaże z różnych wypraw. Dobieram je uważnie, niejednokrotnie tracę więcej czasu na wybór niż na samą lekturę. Chcę mieć pewność, że jest to owoc pracy pasjonata, który wykonuje ją rzetelnie i na poziomie. Każda książka jest dzięki temu wyjątkowa, ta zaś wzbudziła we mnie szczególne zainteresowanie, ale przede wszystkim okropne przygnębienie, a momentami wręcz...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-05-27
Po raz pierwszy zaufałem autorowi i czytając "Dzienniki Kołymskie" poczułem przeraźliwy chłód wędrując razem z Nim przez Syberię. Teraz wsiadamy do łazika, jest równie zimno, ale i ekscytująco. Szczególną wagę przykładam do reportażów z Ukrainy i Mołdawii - mrożą krew w żyłach i zmuszają do trudnej refleksji nad... Ale to już sprawdźcie sami. Warto!
Po raz pierwszy zaufałem autorowi i czytając "Dzienniki Kołymskie" poczułem przeraźliwy chłód wędrując razem z Nim przez Syberię. Teraz wsiadamy do łazika, jest równie zimno, ale i ekscytująco. Szczególną wagę przykładam do reportażów z Ukrainy i Mołdawii - mrożą krew w żyłach i zmuszają do trudnej refleksji nad... Ale to już sprawdźcie sami. Warto!
Pokaż mimo to2012-11-01
Książkę cenię za wiele rzeczy... Za charakterystykę "człowieka radzieckiego", który nie ma (nie przypadkiem czas teraźniejszy) tylko jednej twarzy. Cenię ją za opis wielkiego głodu na Ukrainie, ponieważ poruszył on mnie dogłębnie. Zapewne za wyborny opis Gruzji. Trudno nie wspomnieć cennej lekcji na temat koniaku. Szczególnie zaś za stworzony w książce klimat Imperium, wręcz namacalny, którego lepiej poznać jak dotąd nigdy nie miałem okazji.
Książkę cenię za wiele rzeczy... Za charakterystykę "człowieka radzieckiego", który nie ma (nie przypadkiem czas teraźniejszy) tylko jednej twarzy. Cenię ją za opis wielkiego głodu na Ukrainie, ponieważ poruszył on mnie dogłębnie. Zapewne za wyborny opis Gruzji. Trudno nie wspomnieć cennej lekcji na temat koniaku. Szczególnie zaś za stworzony w książce klimat Imperium,...
więcej mniej Pokaż mimo to2012-02-10
Heban... Była to moja pierwsza podróż z Ryszardem Kapuścińskim. Najpierw niewielki fragment na zajęcia - to jednak za mało. Nie odłożyłem tego dzieła dopóty, dopóki nie przeczytałem całości. Rzecz jasna fenomenalny talent i ogromne doświadczenie autora sprawiają, że sam akt czytanie nie trwa zbyt długo, jednak pozostawia po sobie wiele w pamięci.
Heban jest w mojej ocenie najlepszą ze wszystkich książek R. Kapuścińskiego, jakie miałem przyjemność przeczytać do tej pory. Trudno wyjaśnić przyczyny, ale utkwił mi w pamięci szczególnie obraz ujarzmienia kobry. Adrenalina, później wstrząs, a w efekcie wielki smutek. Zawsze kiedy ktoś pyta dlaczego Heban, przytaczam ten właśnie obraz. Było zapewne więcej wartościowych i lepiej opisanych momentów, ale ja w tej kobrze niefortunnie dostrzegłem symbol Afryki... Taka sobie dowolna interpretacja, przecież tekst jest niemy jak pisał Ricoeur.
Uwierzcie, Heban naprawdę warto przeczytać.
Heban... Była to moja pierwsza podróż z Ryszardem Kapuścińskim. Najpierw niewielki fragment na zajęcia - to jednak za mało. Nie odłożyłem tego dzieła dopóty, dopóki nie przeczytałem całości. Rzecz jasna fenomenalny talent i ogromne doświadczenie autora sprawiają, że sam akt czytanie nie trwa zbyt długo, jednak pozostawia po sobie wiele w pamięci.
Heban jest w mojej ocenie...
2014-01-18
Z czystym sumieniem można napisać, iż jest to książka, którą z całą pewnością warto przeczytać. Oczywiście już sama treść jest arcyciekawa - ostatecznie nie chodzi o przeciętną, bezbarwną postać - ale to forma nadana przez autora, pozwala wręcz chłonąć kolejne strony.
Problem mogą zapewne stanowić opisy dań i alkoholu. Jednak i na to znajdzie się wytłumaczenie. Przecież rzecz dotyczy Sycylijczyka, te uczty zakrapiane szlachetnymi trunkami przybliżają nam pewien świat, a tak na marginesie, to wspomniane przepisy potrafią niejednokrotnie przyprawić o "ślinotok". Polecam gorąco, brawa dla autora!
Z czystym sumieniem można napisać, iż jest to książka, którą z całą pewnością warto przeczytać. Oczywiście już sama treść jest arcyciekawa - ostatecznie nie chodzi o przeciętną, bezbarwną postać - ale to forma nadana przez autora, pozwala wręcz chłonąć kolejne strony.
Problem mogą zapewne stanowić opisy dań i alkoholu. Jednak i na to znajdzie się wytłumaczenie. Przecież...
2011-05-08
Uważam, że istnieją dwie możliwości ażeby zobaczyć jaskinię w Lascaux. Pierwsza wiąże się oczywiście z podróżą. Wtedy zobaczymy i zapewne nic poza tym. Natomiast druga wiąże się z przeczytaniem "Barbarzyńcy w ogrodzie". Co dodatkowo zapewni nam zrozumienie fenomenu tejże jaskini. Wybór obu opcji jest połączeniem idealnym. Rzecz jasna Lascaux to jedynie wstęp. Największe wrażenie wywarły na mnie przemyślenia nad gotykiem, dla których tłem była katedra w Orvieto.
Twórczości Zbigniewa Herberta ani nie trzeba, ani nie wypada mi chwalić. Należy jednak się z nią zapoznać i nabrać własnego zdania. Ja tak zrobiłem i była to najpiękniejsza lekcja historii (historii sztuki) jaką w życiu miałem.
Uważam, że istnieją dwie możliwości ażeby zobaczyć jaskinię w Lascaux. Pierwsza wiąże się oczywiście z podróżą. Wtedy zobaczymy i zapewne nic poza tym. Natomiast druga wiąże się z przeczytaniem "Barbarzyńcy w ogrodzie". Co dodatkowo zapewni nam zrozumienie fenomenu tejże jaskini. Wybór obu opcji jest połączeniem idealnym. Rzecz jasna Lascaux to jedynie wstęp. Największe...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-12-19
Książka jest, hmmm, dziwna. Ogólnie czyta się przyjemnie, chociaż momentami przechwałki Pana Handlarza irytują. Same opisy procesu handlowania i przemycania, to tak naprawdę didaskalia (może przesadzam, ale liczyłem na więcej), szerzej na temat mechanizmów funkcjonowania świata przestępczego dowiedzieć się można z Gomorry (rzecz jasna nie na temat samego handlu narkotykami). Początek, o księdzu, naprawdę mocno mnie zaciekawił, zakończenie też całkiem niezłe i wszystko byłoby dobrze, gdyby gdzieś w środku temat się nie rozmył.
Oczywiście nie jest tak, że książka jest słabo napisana, pomysł mierny i trudno przepłynąć przez całość. Przeciwnie. Minusy istnieją lecz czyta się naprawdę przyjemnie, napisałbym, że książka "wciąga", ale po przeczytaniu, słowo to dziwnie się kojarzy... Polecam!
Książka jest, hmmm, dziwna. Ogólnie czyta się przyjemnie, chociaż momentami przechwałki Pana Handlarza irytują. Same opisy procesu handlowania i przemycania, to tak naprawdę didaskalia (może przesadzam, ale liczyłem na więcej), szerzej na temat mechanizmów funkcjonowania świata przestępczego dowiedzieć się można z Gomorry (rzecz jasna nie na temat samego handlu...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-06-17
Podróżnik przyjeżdża na tydzień, czasem dwa, do pewnego miejsca. Później wraca, przetwarza swoje wspomnienia, uczucia i tworzy. Tworzy obraz kultury, mieszkańców, miejsc, które są mu w gruncie rzeczy obce. Jest to dla czytelnika przywiązanego do krzesła wrocławskiego, czy tam warszawskiego tramwaju pewien substytut podróży, który mówi mu np. o Brazylii tyle, co wakacje na strzeżonej plaży w Rio.
A co jeśli mamy do czynienia ze wspomnieniami z podróży, która trwała wiele lat, której efektem było wyrwanie swojego życia w Italii i przeniesienie go do Azji. A to zupełnie inny temat, inna jakość. Ale jaka jest to jakość? No na to pytanie odpowiesz sobie sam jeśli przeczytasz, a warto!
W odróżnieniu od sprawozdania z dwutygodniowego pobytu - takową przyrównam do pocztówki znad Bałtyku, na kartce słońce, a w rzeczywistości deszcz - Tiziano stawał się Chińczykiem i w tym świetle relacjonował problemy Chińczyków (może lepiej Azjatów), ale także Europejczyków wchodzących do tamtego świata.
Polecam gorąco, naprawdę warto!
Podróżnik przyjeżdża na tydzień, czasem dwa, do pewnego miejsca. Później wraca, przetwarza swoje wspomnienia, uczucia i tworzy. Tworzy obraz kultury, mieszkańców, miejsc, które są mu w gruncie rzeczy obce. Jest to dla czytelnika przywiązanego do krzesła wrocławskiego, czy tam warszawskiego tramwaju pewien substytut podróży, który mówi mu np. o Brazylii tyle, co wakacje na...
więcej mniej Pokaż mimo to2012-07-06
Książka opublikowana w 1949 r., niesamowita ponadczasowość. Czytając w 1952, na rok przed śmiercią Stalina, myślałbym zapewne o nim. W stanie wojennym miałbym zapewne nieco inną postać przed oczyma, inną w obozie hitlerowskim, inną zaś po reportażu z Korei Północnej... A jakie obrazy towarzyszą nam podczas lektury w czasach i świecie "wolności"?
Zaintrygowało mnie spojrzenie na historyków. Oczywiście dzisiaj, w dobie "grantów", nikt nie steruje obrazami przeszłości... Władzy W. Brata nie zrzucimy, sukcesem jest już świadomość jej istnienia i ograniczanie jej wpływów.
Książka opublikowana w 1949 r., niesamowita ponadczasowość. Czytając w 1952, na rok przed śmiercią Stalina, myślałbym zapewne o nim. W stanie wojennym miałbym zapewne nieco inną postać przed oczyma, inną w obozie hitlerowskim, inną zaś po reportażu z Korei Północnej... A jakie obrazy towarzyszą nam podczas lektury w czasach i świecie "wolności"?
Zaintrygowało mnie...
2008-03-06
Mawia się, że "Mały Książę" jest książką, którą powinno się czytać kilka razy w życiu, a za każdym razem inaczej ją odbierzemy. Czytałem raz, w podstawówce, było ciężko, mam uraz, dziękuję.
Jeśli mam już okazję to napiszę, iż "Folwark zwierzęcy" jest zdecydowanie lepszym przykładem książki, którą czytając kilka razy, na różnych etapach rozwoju, za każdym razem odkrywamy coś nowego. Natomiast, jeśli czytamy w zestawieniu z "Rokiem 1984", odkrywamy ekspansję ciarek, które swój marsz do zjeżenia włosów na głowie rozpoczynają już od stóp, ogarniając tym samym całe ciało.
Czy świnie można traktować jedynie jako alegorię komunistów? Władza demoralizuje...
Gorąco polecam!
Mawia się, że "Mały Książę" jest książką, którą powinno się czytać kilka razy w życiu, a za każdym razem inaczej ją odbierzemy. Czytałem raz, w podstawówce, było ciężko, mam uraz, dziękuję.
Jeśli mam już okazję to napiszę, iż "Folwark zwierzęcy" jest zdecydowanie lepszym przykładem książki, którą czytając kilka razy, na różnych etapach rozwoju, za każdym razem odkrywamy...
2013-03-04
Czyta się przyjemnie, a lekturze często towarzyszy uśmiech. Pisząc te słowa nie odkrywam zapewne nic nowego. "Straż! Straż!" wydaje mi się mimo wszystko lepsza od np. "Morta", chociaż po raz drugi miałem problem z zakończeniem. Słowem, znudziło mnie troszeczkę. W obu pozycjach końcówka zdecydowanie nie powala na kolana.
Czyta się przyjemnie, a lekturze często towarzyszy uśmiech. Pisząc te słowa nie odkrywam zapewne nic nowego. "Straż! Straż!" wydaje mi się mimo wszystko lepsza od np. "Morta", chociaż po raz drugi miałem problem z zakończeniem. Słowem, znudziło mnie troszeczkę. W obu pozycjach końcówka zdecydowanie nie powala na kolana.
Pokaż mimo to2013-02-15
Myślę, że "Mort" jest dobrym wyborem dla czytelnika potrzebującego chwili wytchnienia, może zastrzyku humoru podkutego odrobiną ironii. Rzecz dobra, chociaż nie jest najlepsza u T. Pratchetta. Było to moje pierwsze spotkanie z twórczością Tego pisarza i napiszę szczerze, że jakoś milej wspominam "Straż! Straż!".
Myślę, że "Mort" jest dobrym wyborem dla czytelnika potrzebującego chwili wytchnienia, może zastrzyku humoru podkutego odrobiną ironii. Rzecz dobra, chociaż nie jest najlepsza u T. Pratchetta. Było to moje pierwsze spotkanie z twórczością Tego pisarza i napiszę szczerze, że jakoś milej wspominam "Straż! Straż!".
Pokaż mimo to2012-12-24
Kolejny raz przytoczę starych, dobrych Rzymian "de gustibus non est disputandum". W chwili, kiedy wystawiam swoją ocenę książka ma średnią 6.67, osobiście uważam, że zasługuje na więcej, chociaż podkreślam, iż mam sentyment do tej tematyki, co zapewne wpływa na mój odbiór tej pozycji.
Mafia jako nowotwór złośliwy południa Włoch z przerzutami na cały świat? Obraz mafijnego świata nakreślony w pracy R. Saviano jest impulsem dla wielu rozmyślań. Kiedy? Chociażby podczas przechadzek po centrach handlowych... Zdecydowanie warto przeczytać i przemyśleć.
Kolejny raz przytoczę starych, dobrych Rzymian "de gustibus non est disputandum". W chwili, kiedy wystawiam swoją ocenę książka ma średnią 6.67, osobiście uważam, że zasługuje na więcej, chociaż podkreślam, iż mam sentyment do tej tematyki, co zapewne wpływa na mój odbiór tej pozycji.
Mafia jako nowotwór złośliwy południa Włoch z przerzutami na cały świat? Obraz mafijnego...
2013-11-25
Książkę polecam z czystym sumieniem, jednak istnieje pewne ale... Nie chcę zniechęcać, więc napiszę tylko, że czytało się bardzo, ale to bardzo przyjemnie do momentu przeniesienia akcji na południe Czarnego Lądu. Cóż "de gustibus non est disputandum". Mimo wszystko warto poczytać, ponieważ książka jest ciekawie napisana i na pewno wyróżnia się z literatury podróżniczej, rzecz jasna jeśli wpisuje się w ten nurt. Duży plus dla autora za pomysł.
Książkę polecam z czystym sumieniem, jednak istnieje pewne ale... Nie chcę zniechęcać, więc napiszę tylko, że czytało się bardzo, ale to bardzo przyjemnie do momentu przeniesienia akcji na południe Czarnego Lądu. Cóż "de gustibus non est disputandum". Mimo wszystko warto poczytać, ponieważ książka jest ciekawie napisana i na pewno wyróżnia się z literatury podróżniczej,...
więcej mniej Pokaż mimo to
Ekscytująca podróż do zupełnie innego świata, która uświadomiła mi jak bardzo jako mieszkaniec "kontynentu" nie rozumiem Syberii. Podczas lektury czasem było mi smutno, kilka razy uśmiechnąłem się - to chyba emocje? Opowieść wzbudzająca je zasługuje na uwagę, natomiast napisana tak dobrze na pochwałę. W moim odczuciu może stanowić pewnego rodzaju uzupełnienie dla "Imperium" R. Kapuścińskiego, oczywiście nie stosuję tu porównania. Polecam!
Ekscytująca podróż do zupełnie innego świata, która uświadomiła mi jak bardzo jako mieszkaniec "kontynentu" nie rozumiem Syberii. Podczas lektury czasem było mi smutno, kilka razy uśmiechnąłem się - to chyba emocje? Opowieść wzbudzająca je zasługuje na uwagę, natomiast napisana tak dobrze na pochwałę. W moim odczuciu może stanowić pewnego rodzaju uzupełnienie dla...
więcej Pokaż mimo to