-
Artykuły„Nie ma bardziej zagadkowego stworzenia niż człowiek” – mówi Anna NiemczynowBarbaraDorosz1
-
ArtykułyNie jesteś sama. Rozmawiamy z Kathleen Glasgow, autorką „Girl in Pieces”Zofia Karaszewska1
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Matki. Sprawdź propozycje wydawnictwa Czwarta StronaLubimyCzytać1
-
ArtykułyBabcie z fińskiej dzielnicy nadchodzą. Przeczytaj najnowszą książkę Marty Kisiel!LubimyCzytać2
Biblioteczka
"Jak to jest, że ona tam siedzi gotowa na śmierć, a ja wciąż chcę żyć?"
Ta książka mnie zniszczyła. 'Ta książka niszczy ludzi.' Przed momentem skończyłam ją czytać i szczerze powiedziawszy nie mogę się pozbierać. Pomijam już fakt, że przez jakieś ostatnie 200 stron tylko i wyłącznie płakałam. Złodziejkę czytałam zadziwiająco długo. Nie myślcie sobie, że to jest nudna historia. Definitywnie nie. Po prostu jest to dość ciężka lektura. Porusza ona temat II Wojny Światowej, strachu ludzkiego, przyjaźni, tajemnic oraz łamaniu zasad w dobrym celu. Zanim przeczytałam tę książkę, nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo ważne są słowa. Używamy ich codziennie rozmawiając, pisząc, czytając, a wciąż ich nie doceniamy. Coś w tym jest, że nie ceni się rzeczy, które mamy na co dzień i dopiero po odebraniu ich nam dostrzegamy ile one dla nas znaczą.
"Zabił się, bo kochał życie."
Pragnę poświecić całą wieczność narracji powieści. *wstaje i klaszcze do końca świata* Narracja jest co najmniej niecodzienna, ale za to jaka efektowna. Historię tytułowej złodziejki opowiada Śmierć. Jest to zaskakujące, ale zarazem precyzyjnie przemyślane. Autor obala w swojej książce wyobrażenie o śmierci jako kostusze, która nie ma uczuć i jest kompletnie obojętna na odbieranie życia innym. Tutaj Śmierć jest przedstawiona jako normalny człowiek (czy można tak w ogóle powiedzieć?). Markus świetnie wykreował obraz Niemiec w czasie wojny. Zawarł on w swoim opowiadaniu także parę obrazków, oraz co najważniejsze i najbardziej interesujące, dopiski/notatki Śmierci. W ten sposób dowiadujemy się o rzeczach, które w tekście nie pojawiają się, a są czasami dość znaczące. Do gustu bardzo przypadło mi podejście Śmierci do ludzi, samego odchodzenia z tego świata oraz ciężkiej pracy wykonywanej przez narratora. I niebo. Uwierzcie na słowo. Niebo w chwili śmierci zawsze jest niesamowite.
"Umierający zawsze zadają pytania, na które znają odpowiedź. Może dlatego, że przed śmiercią muszą się upewnić, że jednak mieli rację."
Bohaterów w "Złodziejce książek" jest od groma. Najbardziej ujmujące jest to, że dla każdego z nich została poświęcona minimum jedna strona, opowiadająca jego historię (czy sam moment śmierci). Autor nie pozostawia żadnego wątku urwanego, więc każda postać zostaje w pełni zauważona. Zacznijmy od Liesel. Jest to bardzo rezolutna dziewczynka i to chyba cenię w niej najbardziej. Fakt, że bez słów rozumie co się dzieje, a to wcale nie są dobre i proste do pojęcia wydarzenia, jest wręcz spektakularny. Jej przeszłość była ciężka, ale znalazła w końcu kochających rodziców. Mimo mieszanki ich charakterów, wybuchowego i tego bardziej spokojnego, są oni ludźmi odważnymi przede wszystkim. Potrzeba niezmiernej odwagi by postawić się władzom, szczególnie w czasach panowania Hitlera. Myślicie, że wybuchowość nie łączy się z troską? Nic bardziej mylnego moi drodzy. Max jest tajemnicą, którą pozostawiam wam do rozwiązania i sięgnięcia po tę lekturę. Jeśli chodzi o Rudego, to jest to mój ukochany bohater. Jego podejście do życia, świata, rodziny, Liesel i przyjaciół jest godne podziwu. Oczywiście jest on tylko nastolatkiem, który popełnia błędy i niektóre jego zachowania należy traktować z przymrużeniem oka, ponieważ są zwyczajnie nieroztropne. W całej książce znajduje się jeszcze wiele postaci wartych uwagi. Uważam, że duża ich cześć jest kimś kim ja sama chciałabym stać się w przyszłości.
"Ta cisza nie była milczeniem, a tym bardziej nie była spokojem."
Powieść Markusa Zusaka jest magiczna. Pozwala przybliżyć temat popularny w dzisiejszych czasach, ale zapomniany w kontekście Niemców, którzy nie szli w ciemno za władzami i mieli swoje własne poglądy na tragiczną sytuację w Europie. Po prostu nie każdemu starczyło wtedy tej przysłowiowej 'odwagi cywilnej'. Mimo że oni bardzo tego pragnęli, nie podołali zadaniu. Ale może takie było ich powołanie? Może Śmierć nie dopadła ich tak szybko? Może zwyczajnie spojrzeli w lustro i zobaczyli prawdziwe oblicze Śmierci?
http://somethingmorethanbooks.blogspot.com/
"Jak to jest, że ona tam siedzi gotowa na śmierć, a ja wciąż chcę żyć?"
Ta książka mnie zniszczyła. 'Ta książka niszczy ludzi.' Przed momentem skończyłam ją czytać i szczerze powiedziawszy nie mogę się pozbierać. Pomijam już fakt, że przez jakieś ostatnie 200 stron tylko i wyłącznie płakałam. Złodziejkę czytałam zadziwiająco długo. Nie myślcie sobie, że to jest nudna...
Nie będzie raczej nowością, jeśli powiem, że jestem ogromną fanką Johna Greena. Ostatnio odbyłam nawet mini maraton jego książek i przeczytałam co tylko się dało. Grayson był również na tej liście i można powiedzieć, że jestem "świeżo" po skończeniu tej pozycji. Czy jestem zadowolona? No i właśnie tu pojawia się problem, bo nie do końca. Cóż... spodziewałam się chyba czegoś innego. Sam opis jest tajemniczy i pozwala wykreować swój własny świat, jednak nasz kochany pan Green szokuje (a przynajmniej mnie). Jeśli chodzi o okładkę, to powiem szczerze, że dla mnie jest beznadziejna. Nie jest ani zaskakująca, ani tajemnicza, a kolor żółty jakoś mi tutaj po prostu nie pasuje.
"Jedni mają życie, inni mają muzykę, a jeszcze inni ani tego, ani tego."
Sam pomysł na książkę wydaje mi się niesamowity i niepowtarzalny. Kto nie zastanawiał się czy gdzieś tam na świecie znajduje się jego sobowtór albo ile jest osób o takim samym imieniu i nazwisku jak my? Wydaje mi się, że każdemu choć jeden jedyny raz przez głowę przeleciała taka myśl. Temat w takim razie jest jak najbardziej fascynujący i jest w stanie zachęcić nie tylko 14-latki. Według mnie potencjał tej powieści został zmarnowany. Liczyłam na inny bieg wydarzeń, bo jeśli spotyka się już ze sobą DWÓCH Willów Graysonów i to w SEX SHOPIE, to chyba akcja powinna się jakoś potoczyć pomiędzy nimi, a tak naprawdę to jest tylko wstęp do historii, która dopiero na sam koniec wraca do tego spotkania, nadając mimo wszystko sens całej książce.
"Po to słyszy się głos w głowie, by móc czasami milczeć."
Patrząc na samą papierową wersję tego opowiadania, widać zdecydowany podział na dwóch chłopców. Pierwszy Will Grayson (ten, którego lubię mniej) jest nastolatkiem otwartym i bardzo koleżeńskim, jednak woli on siedzieć cicho i trzymać się swoich głupich zasad. Jego przyjaciel nazywa się Kruchy (kto wymyśla takie imię?!) i tworzy musical o swoim własnym życiu. E-GO-IS-TA! Z czasem jednak następuje zmiana jego nastawienia do swoich uczuć i zaczyna on dostrzegać sens miłości, przyjaźni i młodości.
drugi will grayson jest cholernie denerwujący właśnie przez sposób w jaki pisze. przez całą książkę nie mogłam się przyzwyczaić do jego sposobu wyrażania siebie. trochę mnie to męczyło, jednak to on jest tym willem, który skradł moje serce. nie jest to z pewnością mój ulubiony bohater literacki, ale jeśli muszę wybierać, to on był lepszym willem z mojego punktu widzenia. ten chłopak został oszukany, ludzie złamali mu serce niejednokrotnie, a on dalej szukał samego siebie w tym wszystkim. bardzo w nim to cenię i w pewien magiczny sposób utożsamiam się z willupleasebequiet.
"Tylko kompletny idiota wierzyłby w coś takiego jak początek 'nowego życia'."
Podsumowując, "Will Grayson, Will Grayson" jest fajną odskocznią od życia codziennego, jednak nie tak porywającą jakiej można by oczekiwać. Doceniam jednak fakt, że książka napisana jest przez 2 autorów, co dla mnie jest nierealne. Mnie samej ciężko byłoby zebrać myśli w pojedynkę, a tu proszę. Burza mózgów? Jest to moja pierwsza recenzja od roku i już wychodzę na wredną i krytykującą, ale zależy mi na szczerości. Może to właśnie ze względu na mój wielki powrót ocena będzie jaka będzie, choć nie wiem czy w normalnych okolicznościach nie poleciałoby jeszcze o jedno oczko w dół.
http://somethingmorethanbooks.blogspot.com/
Nie będzie raczej nowością, jeśli powiem, że jestem ogromną fanką Johna Greena. Ostatnio odbyłam nawet mini maraton jego książek i przeczytałam co tylko się dało. Grayson był również na tej liście i można powiedzieć, że jestem "świeżo" po skończeniu tej pozycji. Czy jestem zadowolona? No i właśnie tu pojawia się problem, bo nie do końca. Cóż... spodziewałam się chyba czegoś...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-11-01
Ciężko się czyta. Trudny stary język. Porażka.
Ciężko się czyta. Trudny stary język. Porażka.
Pokaż mimo to
Hahahahahahahaha Nie wierzę, że ta książka się w ogóle ukazała. :D
Hardin? Serio?
Już mogła zostawić Harry :D
Hahahahahahahaha Nie wierzę, że ta książka się w ogóle ukazała. :D
Hardin? Serio?
Już mogła zostawić Harry :D
Dużo słyszałam o całej serii "Upadli". Wielu się nią jara jak nie wiem co. Ja powiem inaczej. Szału z nią nie było. Wydaje mi się, że im dłużej czytam książki tym większe mam co do nich wymagania. Tym razem było tak samo. Po przeczytaniu Szeptem, po Upadłych spodziewałam się czegoś lepszego. Nie zrozumcie mnie źle. Książka mi się podobała, ale tylko do połowy. Pierwsza połowa była nieziemska. Owiana tajemnicą. Nowa szkoła, nowi ludzie. A przy tym grom niezrozumienia i multum zagadek. Druga połowa była skupiona na walce. Czyli nie moje klimaty. Okładka jest, przepraszam za stwierdzenie, wyjebana w kosmos. Mroczna i zagadkowa. To co kocham.
„Jeśli przychodzisz więcej niż raz, w jedno miejsce, z tą samą osobą to myślę, że nie możesz już nigdy powiedzieć, że to tylko twoje miejsce.”
Anioły to temat, który jest ciekawy, ale nie zawsze dobrze rozwinięty przez autora. Tym razem nie chodzi tylko o anioły, ale też o tą nieśmiertelność i o nowe wcielenia. To własnie mi się podobało, że było dużo mowy o wcieleniach, czyli o tak zwanej reinkarnacji, która wyda się mi całkiem fajnym pomysłem na życie po śmierci. Świat przedstawiony został tu wykreowany świetnie. Miejsce akcji jest interesujące. Ludzie są nieprawdopodobni. Każdy ma inny charakter i coś w zanadrzu. Pod koniec powieści odkrywamy tak naprawdę przeznaczenie i cel niektórych postaci. I to takich postaci, po których byśmy się czegoś takiego kompletnie nie spodziewali.
„Z trudem przypominam sobie me ponure życie nim cię poznałem."
Główna bohaterka, Luce, jest dziewczyną o ciekawej osobowości i przeszłości. Cienie, które ją prześladują były dla mnie nieprawdopodobnym motywem. Nie wiedziałam o co z nimi chodzi, więc dalej brnęłam w tą opowieść byle tylko się czegoś konkretnego dowiedzieć. Cama polubiłam, a potem znienawidziłam. To jest typowa książka, w której znajdujemy rozterki życiowe bohaterki. Tu był dylemat: Cam czy Daniel? Ja wybrałam Cama. Później z niego zrezygnowałam i pozostałam neutralna. Pierwszy raz nie wybieram nikogo. Cam jest typem chłopaka, który jest uroczy i zrobi wszystko byle mieć cię na wyłączność. Czemuś takiemu mówię stanowcze NIE. Daniel to postać wkurzająca mnie. Nie będę owijać w bawełnę. Raz jest miły, potem arogancki.
'BEZCZELNY, AROGANCKI, CHOĆ BOSKO PRZYSTOJNY'
Tak pewnie o nim myślała Luce. Ja niestety nie. Ja stanęłam na tych dwóch pierwszych cechach i nie wiem co musiałoby się stać, żebym dodała tą ostatnią część określenia.
„W najlepszym wypadku zaufanie jest próżnym zajęciem. W najgorszym może doprowadzić do śmierci.”
Upadli to pomieszanie Nevermore i Szeptem. Szczególnie prolog. Jest on dla mnie nadal nie zrozumiały. Epilog w ogóle nie wiem kiedy ma miejsce. Czy teraz, w przeszłości, czy 5 lat później kurde? Ja oczekuję, że ludzie mówią mi wprost o co im chodzi i wtedy jest świetnie. Upadli jednak zachęcili mnie do sięgnięcia po kontynuację, chociażby po to, aby dowiedzieć się co z tym Camem. :D
Dużo słyszałam o całej serii "Upadli". Wielu się nią jara jak nie wiem co. Ja powiem inaczej. Szału z nią nie było. Wydaje mi się, że im dłużej czytam książki tym większe mam co do nich wymagania. Tym razem było tak samo. Po przeczytaniu Szeptem, po Upadłych spodziewałam się czegoś lepszego. Nie zrozumcie mnie źle. Książka mi się podobała, ale tylko do połowy. Pierwsza...
więcej mniej Pokaż mimo to
Po dość długiej przerwie zabrałam się ponownie za czytanie książek i mamy już pierwszy tego efekt. Pożeracz snów chciałam już przeczytać kilka lat temu, ale nigdy nie miałam okazji. A tu nagle idę do biblioteki i bum! Mam książkę. Ogólnie okładka jest lekko schizowa. Niebo, woda, jakaś dziewczyna. Po prostu nie ogar życia. Mimo wszystko podoba mi się ona całkiem całkiem. Należy na pewno do tych, które przyciągnęły mój wzrok. Sama opowieść w sobie po opisie wydaje się być nudna. Nie mówię, ze jest ciekawa. Jest ona przeciętna jak dla mnie, choć byłam zaskoczona samym pomysłem na nią.
„Choć w tym momencie nie miałabym nic przeciwko temu, żeby umrzeć. Przynajmniej na chwilę. Po prostu nie być, nic nie czuć, a obudzić się dopiero wtedy, kiedy znów będę w stanie znosić rzeczywistość."
Fabuła jest dość zamotana. Ja jej przynajmniej nie zrozumiałam do końca. Czytając każdy kolejny rozdział w mojej głowie rodziło się tylko co raz to więcej pytań. Może to ja jestem jakaś tępa i niedorozwinięta, ale czasami brakowało mi dopowiedzenia niektórych faktów. To tyle co do czepiania się. Ogólnie bajer ze snami i ich kradzieżą (że tak to określę) jest fajny. Sama bym na to nigdy w życiu nie wpadła. Wszystkie wydarzenia wiążące się z główną bohaterką są co najmniej NIENORMALNE. Wszystkie te sny, potem jej znajomości i jeszcze jej tendencja do tracenia przytomności albo zasypiania w najmniej odpowiednich momentach, są głupie. W książce mam wrażenie, ze jest za dużo opisów a za mało dialogów. Ja przynajmniej tak to odebrałam. Nie lubię takiego lania wody na 3 strony o tym co się dzieje za oknem czy o tym jak wygląda wioska dzisiaj rano. To nie dla mnie.
"Porażało mnie smutne uczucie, że jego serce biło tak blisko mnie, a ja nic z tego nie miałam."
Szczerze i bez owijania w bawełnę. Główna bohaterka Ellie jest rozkapryszoną i niestabilną emocjonalnie nastolatką. Denerwowała mnie ona od pierwszych stron powieści. Nie wiem jak przebrnęłam przez Pożeracza, jeśli to właśnie ona jest tam narratorką. Drama, drama i jeszcze raz drama. Jest ona postacią, która często płakała w książce. Nie do końca zawsze wiedziałam dlaczego. Więc jaki był tego sens? Collina o dziwo również nie polubiłam. Zapamiętajcie to, bo rzadko kiedy zdarza mi się nie polubić jakiegoś chłopaka w książce. Po pierwsze nie wyobrażam go sobie w taki sposób jak przedstawiła go autorka. Po drugie wkurzał mnie on tym jak traktował Ellie w niektórych momentach. Po trzecie jego tajemnica jest tragiczna. Nie powiem, że nudna, ale raczej nieporywająca. Ogólnie cały ten wątek z tymi tytułowymi pożeraczami snów mnie nie urzekł za specjalnie. Tillmann jest najnormalniejszym bohaterem całej powieści. Polubiłam go, ale bez przesady. Moje serce podbił za to Mister X. Nie śmiejcie się. Dla niewtajemniczonych jest to... KOT. :D Tak właśnie. Najsympatyczniejszy zwierzak świata. :)
"(… )Piękno, jak wiadomo, leży w oku patrzącego."
Muszę pogratulować autorce za zakończenie. Tak się ucieszyłam kiedy je przeczytałam, a potem dowiedziałam się, że Pożeracz snów ma kontynuację nie przetłumaczoną na polski. I wtedy szlag mnie trafił i cała ocena spadłą o kilka oczek. Ta powieść nie porwała mnie i sądzę, że dość szybko o niej zapomnę. Mimo mojej opinii uważam, że jest to fajna odskocznia, której kiedyś można spróbować.
Po dość długiej przerwie zabrałam się ponownie za czytanie książek i mamy już pierwszy tego efekt. Pożeracz snów chciałam już przeczytać kilka lat temu, ale nigdy nie miałam okazji. A tu nagle idę do biblioteki i bum! Mam książkę. Ogólnie okładka jest lekko schizowa. Niebo, woda, jakaś dziewczyna. Po prostu nie ogar życia. Mimo wszystko podoba mi się ona całkiem całkiem....
więcej mniej Pokaż mimo to
Po opisie już wiemy, że książka będzie o nastoletniej narkomance. Dziewczyna z problemami, która znalazła swoją własną drogę na zatracenie się. Wiele się słyszy o tym jak młodzież próbuje różnego rodzaju używek nie myśląc o jakichkolwiek konsekwencjach swoich czynów. Dopiero po jakimś czasie odkrywają co się tak właściwie stało, ale tego nie da się już cofnąć i przeważnie takie dzieciaki są już uzależnione i jedyne co może im pomóc to tylko terapia.
„Nastolatki przeżywają mnóstwo rozterek. Dorośli traktują ich jak dzieci, choć spodziewają się po nich dojrzałych zachować. Wydają im rozkazy jak zwierzętom, a mimo to liczą na racjonalną, śmiałą, dojrzałą reakcję w pełno świadomej swoich praw osoby. Dorastanie jest trudnym okresem, czasem pełnym niepewności, przeżywanym najczęściej w osamotnieniu. Mam nadzieję, że najgorsze jest już za mną.”
Książka jest napisana w formie pamiętnika, dziennika czy czegoś podobnego. Właściwie anonimowość w tej książce jest zachowana w najwyższym stopniu. Przez całą historię bohaterki nie dowiadujemy się jak ma ona na imię. Jestem to chyba w stanie zrozumieć. Ogólnie to książka typu "Zapytaj Alice" czy "Charlie" to opowieść o dorastaniu i problemach, które się z tym wiążą. Tytułowa "Alice" postanowił zatracić się w świecie narkotyków, seksu, ucieczek z domu. Nie popieram tego typu rozwiązywania konfliktów. Jeśli jest jakiś problem to po prostu go obgadajmy z bliskimi i zadecydujmy co robić dalej, a nie kryjemy się z tym jakby to była jakaś nasza największa tragedia życia. Nasza tragedia to dopiero będzie, kiedy stwierdzimy, że to wszystko nas już przerasta i sięgniemy po bardziej skrajne wyjścia z sytuacji. Samobójstwo też nie jest rozwiązaniem. NIGDY!
„Myślałam kiedyś, że tylko ja potrafię odczuwać ból, ale teraz widzę, ze jestem jedynie nieskończenie małą cząstką cierpiącej ludzkości. Dobrze, że krwawiące ludzkie serce to tylko metafora, bo inaczej nasza planeta ociekałaby czerwienią.”
Tym razem ciężko jest mi scharakteryzować bohaterów, bo tak naprawdę to tu przewija się kilkanaście osób, o których jest przez 10 stron, a potem już nawet nie jest nic wspomniane. Główna postać to osoba zamknięta w sobie z kompleksami. Szczerze się nie dziwię. Osobiście uważam, że ja też jestem zamknięta w sobie,aspołeczna , a moja samoocena sięga dosłownie dna. Świat jednak jest tak skonstruowany, że dla KAŻDEGO znajdzie się jakieś miejsce. Jeśli nie teraz i nie tutaj, to za 5 lat na drugim końcu świata. Jedynym istotnym problemem jest fakt, że ludzie często się załamują i podejmują decyzje pod wpływem chwili nie myśląc o tym co może przynieść jutro. I wtedy już nie ma odwrotu.
„Boję się mieć nadzieję, ale nic na to nie poradzę. Nadzieja w tym najbardziej beznadziejnym miejscu na świecie sprawia, że chce mi się płakać.”
"Zapytaj Alice" to książka, którą czytałam jakiś czas i byłam wręcz tym zdziwiona. Ma ona niecałe 250 stron, a ja ją męczyłam troszkę. Jednakże muszę stwierdzić, ze książka jest przeciętna. Nie powaliła mnie ona na kolana, ale także nie rozczarowała. To jest raczej opowieść, którą warto poznać chociażby dlatego, aby nie popełniać tych samych błędów co autorka dzienniczka.
OCENA: 6/10
Po opisie już wiemy, że książka będzie o nastoletniej narkomance. Dziewczyna z problemami, która znalazła swoją własną drogę na zatracenie się. Wiele się słyszy o tym jak młodzież próbuje różnego rodzaju używek nie myśląc o jakichkolwiek konsekwencjach swoich czynów. Dopiero po jakimś czasie odkrywają co się tak właściwie stało, ale tego nie da się już cofnąć i przeważnie...
więcej mniej Pokaż mimo to
"Inne zasady lata" jest to powieść, która może nie zawiera akcji, ale zawiera przesłanie. Czytając ją przemyślałam sobie parę spraw osobiście i po prostu przejrzałam na oczy. Kiedy już zaczęłam ją czytać nie mogłam się od niej oderwać. Opowiada ona o tym co spotyka każdego na swojej drodze życie po dorosłość. Mówi ona, że każdy czasami jest samotny, że każdemu należy się przyjaźń, i że każdy zasługuje na miłość nie ważne jaka by ona nie była.
Sama książka w sobie jest podzielona na 5 części. Więc właściwie stwierdziłam, że moja opinia będzie zawierała także te 5 części.
1) "Inne zasady lata"
Problem z moim życiem polegał na tym, że było pomysłem kogoś innego.
W tej części poznajemy zarys całej historii. Zostaje nam opowiedziane kim jest Arystoteles (którego wolę nazywać Arim) oraz Dante. Sama książka w tych długich rozdziałach ma także podrozdziały. Są to ponumerowane myśli głównego bohatera. Są one krótkie, ale zwięzłe. Nie spotykamy się w tej powieści z typowym laniem wody, czyli 5 stronicowym opisem miejsca akcji. Znajduje się tu wiele dialogów. Są to dialogi ukazujące relacje między dziećmi a rodzicami oraz między przyjaciółmi. Nie zawsze te rozmowy są proste. Tak jak w życiu. Czasami pojawiają się przeszkody, których sami nie pokonamy i do tego właśnie potrzebne nam jest wsparcie bliskiej nam osoby. Ale czy one czasami nam jednak nie przeszkadzają?
2) "Koniec lata"
Czy pamiętasz
to deszczowe lato...
Musisz pozwolić upaść temu, co chce upaść.
~Karen Fiser
W tym rozdziale rodzi się nowe uczucie. Strach. Szczerze mówiąc dobrze wiemy, że lęk nie jest najgorszą rzeczą, która może nas w życiu spotkać, ale my, biedni i bezbronni ludzie, boimy stawić im czoła. Kiedy zobaczyłam okładkę, powiedziałam koleżance, że musi ona kupić tę książkę. Dlaczego? Na okładce widzimy dwóch chłopaków. Jeden stoi na pierwszym planie i wygląda na zamyślonego. Drugi stoi gdzieś tam z tyłu odwrócony... I nie wie co dalej robić. Ile razy my w swoim życiu jesteśmy tak zagubieni, że nie potrafimy odnaleźć prawidłowego rozwiązania? Ile razy nie radzimy sobie z własnymi uczuciami? Czy prosto jest nam wtedy udawać, że wszystko jest w porządku, a tak naprawdę w środku toczyć własną bitwę o miłość i marzenia? Czy wiemy co zrobić, kiedy ktoś prosi nas o przysługę? O przysługę, która łamie nasze zasady? A co jeśli to my pierwsi sięgniemy po coś zakazanego, łamiąc przy tym naszą osobistą regułę?
3) "Listy"
Są takie słowa, których nigdy nie nauczę się literować.
Tutaj odkrywamy znowu coś nowego. Tęsknotę i chęć spróbowania czegoś nowego. Nowe nie znaczy dobre. Możemy się przecież przejechać na czymkolwiek. Na próbie bycia dorosłym. Na szansie spróbowania narkotyków i alkoholu. Na każdym stawianym przez nas kroku w złą stronę. Bohaterowie się tutaj rozdzielili i zaczęli podbijać świat według dwóch różnych typów reguł. Ale jak długo dadzą radę pokonywać swój świat samotnie? Mimo że bohaterowie na początku książki mają po 15/16 lat i kończąc opowiadanie mają z 18/19 to ja tego nie odczuwałam. Oni na każdym etapie swojego życia byli tak samo pogubieni jak 2 lata wcześniej, a może i nawet jeszcze bardziej. Zaczęły się pojawiać nowe problemy i ustalone zasady zaczynały być naginane. Czy da się żyć uczciwie wobec siebie zapominając o danym sobie słowie? A może jednak życie z zasadami ogranicza naszą wolność?
4) "Pamiętaj o deszczu"
Przewracającym cierpliwie strony
W poszukiwaniu znaczenia.
~W.S. Merwin
Akcja toczy się około 35 lat temu. Nawet to nie zwróciło mojej uwagi tak bardzo. Historia wydaje się opowiadać coś, co się dzieje właśnie teraz a nie kilka dekad temu. Właśnie w tym momencie przychodzi chwila, kiedy uświadamiamy sobie, że czas i wiek nie ma znaczenia. Czy gdyby to wszystko działo się teraz zmienilibyśmy podejście do sytuacji chłopców? Temat lektury jest jak najbardziej aktualny. Ile razy mówi się w telewizji o homoseksualistach? Ile razy kościół wypowiada się przedstawiając ich w negatywnym świetle? Ile razy można czytać w internecie wyzywanie ludzi od pedałów i tym podobnych? Czy naprawdę problem tkwi w tym, że ci ludzie także pragną szczęścia? I ze odnajdują je oni w nieco innych miejscach i osobach?
Żeby coś osiągnąć trzeba czasem zaryzykować wszystko.
5) "Wszystkie tajemnice wszechświata"
Przez całą młodość szukałem ciebie
Nie wiedząc, czego szukam.
~W.S. Merwin
W ostatnim dziale odnajdujemy szczęście zawarte w prawdzie. Prawda jest czymś co powinno być w naszym życiu ważnym czynnikiem. Bo gdzie dojdziemy kłamiąc? Nawet kłamstwo nie jest taką czynnością, która nas rozbraja emocjonalnie. Powinnam tu mówić teraz chyba o zatajaniu. Ukrywanie pewnych faktów jest dobre, ale na początku. Potem pragnienie wiedzy drugiej osoby rośnie i jeśli chcemy jej coś wyjawić nieprzyjemnego, jej zdenerwowanie sięga zenitu. Każdy ma swoją skalę wytrzymałości. To tak jak z termometrem z rtęcią. Kiedy pęka wylewa się z niego to co najbardziej trujące, ale jednak potrzebne. Potrzebujemy prawdy i szczerości. Bez tego nigdzie nie dojdziemy. Czasami nasze kłamstwa pozostają niezauważone. Ale co jeśli jednak kiedyś ujrzą światło dzienne? Czy nadal będziemy traktować wszystko wokoło pobłażliwie? Raczej wątpię. Ale może jesteś taki, że chcesz się przekonać o tym na własnej skórze? Życzę Ci w takim razie powodzenia.
Książka jest przeznaczona dla osób, które chcą się czegoś nauczyć. Jest w niej wiele przemyśleń pozwalających obrać nowe spojrzenie na życie i wydarzenia toczące się kiedyś gdzieś bez nas. Może czasami warto spróbować poznać coś nowego i nieznanego?
"Inne zasady lata" jest to powieść, która może nie zawiera akcji, ale zawiera przesłanie. Czytając ją przemyślałam sobie parę spraw osobiście i po prostu przejrzałam na oczy. Kiedy już zaczęłam ją czytać nie mogłam się od niej oderwać. Opowiada ona o tym co spotyka każdego na swojej drodze życie po dorosłość. Mówi ona, że każdy czasami jest samotny, że każdemu należy się...
więcej mniej Pokaż mimo to
O tej książce słyszałam dużo i zawsze chciałam po nią sięgnąć. Kiedy mi się to wreszcie udało, męczyłam się z nią przez bite 5 miesięcy. Czy zostałam rozczarowana? Chyba nie za bardzo miałam być czym, bo nie wiedziałam czego oczekiwać. Opis jest tak tajemniczy, że spokojnie możemy się spodziewać, że powieść będzie jedną wielką zagadką. To co się jednak wydarzyło w tym wypadku, zaszokowało mnie. Było to moje pierwsze spotkanie z tą autorką. Pierwsze i chyba ostatnie, choć podobno warto jeszcze sięgnąć po Baśniarza. Książka zwyczajnie mnie znudziła, a przeczytanie tych ponad 400 stronic było męczarnią, drogą przez piekło.
"W miłości będziesz zawsze i spalona, i przebita sztyletem."
Chyba powinnam doszukać się mimo wszystko plusów. Spróbuję tego dokonać, choć nie obiecuję, że mi to wyjdzie. Pragnę zacząć od licznych retrospekcji, przewijających się przez opowieść. Przez połowę książki są one tak poplątane, że tylko bardziej mieszają w głowie. Z czasem jednak dostrzegłam ich sens i doceniam trud włożony w spisanie tej szalonej (bo chyba tylko tak to mogę nazwać) wizji. Lecimy dalej... Wydaje mi się, że mogę wyróżnić pomysł na książkę, a przede wszystkim zakończenie, które rzuciło (?) mnie na kolana, jeśli chodzi o jego spektakularność. Właściwie to na tym zalety by się kończyły. Momentami odczuwałam, że czytam jakieś fanfiction (i to dość słabe). Co poniektóre wydarzenia w powieści nie trzymały się kupy, więc wychodzi na to, że to opowiadanie było większym laniem wody niż mój podręcznik od wosu (co jest dużym wyczynem!).
"Niektóre uczucia muszą pozostać nieodwzajemnione."
Bohaterowie są dość ciekawi, ale za to denerwujący jak jasna cholera. Każda postać różni się charakterem, sposobem myślenia oraz poziomem uległości, co zrobiło na mnie ogromne wrażenie, w jaki sposób można ich wszystkich połączyć w jedną całość. Główną rolę w naszym mini przedstawieniu odgrywa Jari, który ulga urokowi lasu i zostaje przez niego wciągnięty w wir, z którego bardzo ciężko jest się wydostać. 'Im dalej w las, tym więcej drzew' To znane powiedzenie wydaje mi się być najbardziej trafionym określeniem dotyczącym postawy młodego wędrowcy. Im dłużej pozostaje on w lesie, tym bardziej sprawy się komplikują, pokazując nową rzeczywistość, obalając przy tym poprzednią wizję jakże prawdziwego na ówczesną chwilę świata. Pragnę wspomnieć jeszcze o Jaschy, jednak tylko parę słów, gdyż nie chcę Wam zepsuć frajdy w poszukiwaniu sensu "Dopóki śpiewa słowik". To właśnie ta dziewczyna jest powodem całego zamieszania, ale również przyczyną rozwiązania zagadki. Nie dajcie się zwieść pozorom! Wasz umysł zostanie oszukany setki razy w ciągu 416 stron, a odpowiedź na wszystkie pytania przyjdzie z czasem.
"Ale kto umie patrzeć, widzie nie tylko piękno, widzi też cierpienie. Może lepiej być ślepym?"
Na koniec chciałabym tylko powiedzieć, że z chęcią zobaczyłabym ekranizację tej fatalnej (jak dla mnie) historii. Jestem ciekawa jak twórcy poradziliby sobie z takim wyzwaniem, jakim jest powieść Pani Michaelis.
http://somethingmorethanbooks.blogspot.com/
O tej książce słyszałam dużo i zawsze chciałam po nią sięgnąć. Kiedy mi się to wreszcie udało, męczyłam się z nią przez bite 5 miesięcy. Czy zostałam rozczarowana? Chyba nie za bardzo miałam być czym, bo nie wiedziałam czego oczekiwać. Opis jest tak tajemniczy, że spokojnie możemy się spodziewać, że powieść będzie jedną wielką zagadką. To co się jednak wydarzyło w tym...
więcej Pokaż mimo to