-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński1
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel1
-
ArtykułyMagdalena Hajduk-Dębowska nową prezeską Polskiej Izby KsiążkiAnna Sierant2
Biblioteczka
2016-03-27
2015-06-29
2015-05-20
Spodziewałam się czegoś bardziej spójnego, ale źle nie jest.
Jednym zdaniem - więcej okrucieństwa, mniej romansu, proszę.
Spodziewałam się czegoś bardziej spójnego, ale źle nie jest.
Jednym zdaniem - więcej okrucieństwa, mniej romansu, proszę.
2014-05-01
Co mają ze sobą wspólnego król Bolesław Śmiały i Temperance Brennan? 'Mistrzynię sztuki śmierci'.
Mamy w tej książce króla, który zawsze będzie znany z tego, że podobno pociął na ćwierci biskupa - i to w kościele! oraz panią zimny chirurg, której pomimo lat doświadczenia, zbiera się na łzy, ilekroć ma czytać z trupa dziecka.
A problem jest taki - w Cambridgeshire giną małe dzieci. Znajdują się już martwe, z oznakami brutalnego gwałtu, obok leży gwiazda pleciona z trzciny. Pierwszy trupek zostaje nawet ogłoszony świętym, jako ofiara, a jakże, żydowskiego mordu rytualnego.
W otwierającej scenie do Cambridge wraca z pielgrzymki korowód złożony z dwóch zakonnic wiozących relikwie, dwóch krzyżowców, opata, poborcy podatków oraz nowo przybyli: Żyd, Saracen i kobieta.
Ta grupa na koniec to dwa związki, arcybiskup St. Albans, bankrut i trzy trupy.
Sami znajdźcie, kto jest kim.
Współcześni twórcy powieści historycznych kochają ukrywanie aktualnych problemów pod szatkami średniowiecza - i tak jest tutaj. Lekarka zaniedbująca swoje życie uczuciowe, romans nie-hetero, kościelne przeliczanie dusz na pieniądze, masochizm, wykluczenia ludzi innego stanu, koloru skóry i religii, stosunek kościoła do medycyny, niedopuszczanie dzieci do głosu...
I moja ulubiona postać, także zbudowana jak współczesny showman, król Henryk - uroczy a cyniczny.
Ta książka miała wielki potencjał, który wykorzystała, ale nie w pełni. Tłumaczenie i edycja też nie powalają. Ale dla samego rozwiązania - warto.
Co mają ze sobą wspólnego król Bolesław Śmiały i Temperance Brennan? 'Mistrzynię sztuki śmierci'.
Mamy w tej książce króla, który zawsze będzie znany z tego, że podobno pociął na ćwierci biskupa - i to w kościele! oraz panią zimny chirurg, której pomimo lat doświadczenia, zbiera się na łzy, ilekroć ma czytać z trupa dziecka.
A problem jest taki - w Cambridgeshire giną małe...
2014-08-11
Skondensowana historia kryminologii i medycyny sądowej w Krakowie od XIX wieku. Jeśli szukacie powieści - nie tutaj; zamiast zwrotów akcji mamy protokoły, dylematy lekarskie jak z serialu to tak naprawdę walka z boginią Administracją, a piękni panowie w kitlach to ci dziwni faceci z brodami, których portrety wiszą w różnych budynkach na ulicy Kopernika. Prawda, sama prawda i tylko prawda, tony nazwisk, metod i faktów, podanych w krakowskim, powolnym, ale dokładnym tempie.
Skondensowana historia kryminologii i medycyny sądowej w Krakowie od XIX wieku. Jeśli szukacie powieści - nie tutaj; zamiast zwrotów akcji mamy protokoły, dylematy lekarskie jak z serialu to tak naprawdę walka z boginią Administracją, a piękni panowie w kitlach to ci dziwni faceci z brodami, których portrety wiszą w różnych budynkach na ulicy Kopernika. Prawda, sama prawda...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-08-07
Chcecie prawdy? Oto prawda.
Chicago w pierwszych latach tworzenia potęgi. Drugie pod względem wielkości miasto Stanów (znów ten NY...) znane z uboju świń, wiatru i nowobogackich mieszkańców. Jeszcze przed czasami musicalu i długo przed przyjęciem fali emigrantów, z którym kojarzy je teraz wielu Polaków.
Na czterechsetlecie przybycia Kolumba to właśnie Chicago otrzymało zaszczyt/ciężar wybudowania wystawy światowej, która oczywiście musiała być lepsza niż ta w Paryżu cztery lata wcześniej. Należy też dodać do obrazka tysiące ludzi przyjeżdżających za pracą przy wystawie i miliony dolarów przeznaczone na budowę pawilonów wystawienniczych i hoteli.
Tu pojawia się Daniel Burnham- ambitny budowniczy, który wraz z przyjacielem prowadzi prosperujące biuro architektoniczne a także H.H.Holmes (tak, nazwisko słusznie się wam kojarzy)- równie ambitny lekarz, przedsiębiorca, potem hotelarz. Hobbystycznie-aktor.
Tekst dzieli się na te dwa punkty widzenia, autentycznych ludzi, którzy nigdy się nie spotkali a tworzyli kilka ulic od siebie. Jest też drugi dualizm- czarne od brudu miasto Chicago, na obrzeżu którego stanęła wystawa, od koloru zwana Białym Miastem.
Z tej wspaniałej książki dowiecie się różnych rzeczy: na czym polega budowa wieżowca na podmokłym gruncie i domowego pieca krematoryjnego. Jak wysokie ciśnienie zabija robotników a jak romantyzm- kobiety. I tego, jak bardzo przerażająca potrafi być powieść, gdy nie jest fikcją.
Chcecie prawdy? Oto prawda.
Chicago w pierwszych latach tworzenia potęgi. Drugie pod względem wielkości miasto Stanów (znów ten NY...) znane z uboju świń, wiatru i nowobogackich mieszkańców. Jeszcze przed czasami musicalu i długo przed przyjęciem fali emigrantów, z którym kojarzy je teraz wielu Polaków.
Na czterechsetlecie przybycia Kolumba to właśnie Chicago otrzymało...
2014-07-20
2014-06-27
Wiązałam z nią duże nadzieje, a wyszło... tak sobie.
Nie, źle nie jest, autor wyciągnął najciekawsze według niego kawałki z historii przestępstw krakowskich i to już coś. Większość z 29 historii rozgrywa się w jednej z najbardziej inspirujących epok- czasu zaborów, ale po 1846 roku, kiedy Kraków stał się miastem podległym ck monarchii. Jeśli wam się to kojarzy z wojakiem Szwejkiem albo dezerterami- tak, to jest dokładnie ten czas, który zamknęła I wojna.
Czas absurdalnego humoru, wielokulturowości, triumfu prasy, wchodzenia w mentalność i styl, których Kraków-Wiedeń-Budapeszt podobno nie straciły do dzisiaj.
Jedne historie są prześmieszne i uroczo sarkastyczne, inne słabe, bo autor nie trzyma dramatyzmu. Dużym plusem jest to, że to nie fikcja; Rogóż jest wierny źródłom- czasopismom z epoki i jeśli kogoś interesuje 'Nowa Reforma', 'IKC' czy 'Goniec Krakowski' tutaj znajdzie mnóstwo cytatów. Książka jest też spojrzeniem na to, jak morderstwa, kradzieże, potwarze widziało prawo tamtych czasów, a z drugiej strony jak prasa wpływała na społeczną ocenę przestępców.
Dla samej przyjemności poznania świata sprzed stu lat- warto.
Wiązałam z nią duże nadzieje, a wyszło... tak sobie.
Nie, źle nie jest, autor wyciągnął najciekawsze według niego kawałki z historii przestępstw krakowskich i to już coś. Większość z 29 historii rozgrywa się w jednej z najbardziej inspirujących epok- czasu zaborów, ale po 1846 roku, kiedy Kraków stał się miastem podległym ck monarchii. Jeśli wam się to kojarzy z wojakiem...
Znalazłam "Córkę czasu" na liście najlepszych kryminałów jako numer jeden. Wow- myślę- będzie się działo, będzie niespodzianka. I nie myliłam się.
Bo temat pobytu w szpitalu Pana Detektywa został bardzo mądrze i zabawnie przeformowany na przeszukiwanie miejsca zbrodni, która zdarzyła się pięćset lat wcześniej. Nie mamy tutaj wypraw w kanały, podejrzanych spelunek, ciał w plastikowych workach. Za to mamy morderstwo, które (nie)popełnił Ryszard III i inny czyn karalny- potwarz, którą powtarzano przez prawie pięćset lat. Śledztwo nie toczy się w przestrzeni, ale w czasie- bo przeszukujemy tu stare kroniki, podręczniki do historii i ludzkie uprzedzenia, nie badamy śladów krwi na ścianach Tower.
Książka jest zaskakująco wciągająca, kameralna w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Przyznaję się, czekałam na mordercę, który wyskoczy zza szafy na leki albo pielęgniarkę hobbistycznie dokonującą eutanazji. Ale nic takiego tu nie ma- i o dziwo, wcale nie potrzeba.
Ale. Na wspomnianej liście 'Córka czasu' pobiła klasyków- Chandlera, La Carrego, Poe- niesłusznie. Może to moje podejście, ale mimo licznych zalet nie zasługuje na lepszą pozycję niż 'Dziesięciu murzynków' czy 'Pies Baskerville'ów', które mimo podobnej objętości przerażały dużo bardziej. Może po prost Amerykanie wyżej cenią tajemnicę niż horror...
Znalazłam "Córkę czasu" na liście najlepszych kryminałów jako numer jeden. Wow- myślę- będzie się działo, będzie niespodzianka. I nie myliłam się.
Bo temat pobytu w szpitalu Pana Detektywa został bardzo mądrze i zabawnie przeformowany na przeszukiwanie miejsca zbrodni, która zdarzyła się pięćset lat wcześniej. Nie mamy tutaj wypraw w kanały, podejrzanych spelunek, ciał w...
2013-10-03
Moja ulubiona powieść Mankella- i najlepszy motyw zabójcy.
Pamiętam, ta książka trzymała mnie mocno w melancholii i nie chciałam po jakimś czasie czytać- ale nie dało się przestać.
Bo to książka o zabijaniu radości w innych, gdy najpierw własnymi rękami zabiłeś to, co było kiedyś Twoją radością.
Moja ulubiona powieść Mankella- i najlepszy motyw zabójcy.
Pamiętam, ta książka trzymała mnie mocno w melancholii i nie chciałam po jakimś czasie czytać- ale nie dało się przestać.
Bo to książka o zabijaniu radości w innych, gdy najpierw własnymi rękami zabiłeś to, co było kiedyś Twoją radością.
Jest jeden opis z tej książki, który zmroził mnie do żywca. A to nie lada osiągnięcie. Dzięki chirurgicznej precyzji gore'u to moja ulubiona cześć przygód duetu Strike i Ellacott.
Jest jeden opis z tej książki, który zmroził mnie do żywca. A to nie lada osiągnięcie. Dzięki chirurgicznej precyzji gore'u to moja ulubiona cześć przygód duetu Strike i Ellacott.
Pokaż mimo to