-
ArtykułyCzytamy w weekend. 20 września 2024LubimyCzytać276
-
Artykuły„Niektórzy chcą postępować właściwie, a inni nie” – rozmowa z autorką powieści „Prawda czy wyzwanie”BarbaraDorosz1
-
ArtykułyUwaga, konkurs! Do wygrania książki „Śnieżka musi umrzeć“ Nele NeuhausLubimyCzytać15
-
ArtykułyKonkurs: Wygraj bilety na film „Rzeczy niezbędne” z Katarzyną Warnke i Dagmarą DomińczykLubimyCzytać5
Biblioteczka
2013-09-01
2011-01-01
2013-05-01
Wracając do znanych mi już postaci serii Błękitnokrwiści znów miałam mieszane uczucia. Z jednej strony korciło mnie strasznie, by dowiedzieć się, co spotkało Shuyler i czy udało się jej odnaleźć w nowym świecie, świecie istot, o których istnieniu nie miała dotychczas pojęcia. Z drugiej strony jeszcze miałam w pamięci zbędne kartki zapchane "na siłę" zdarzeniami, zupełnie nie mającymi związku z głównym wątkiem powieści.
Przemogłam się i jak dotąd nie żałuję.
Książka jest lepsza od poprzedniej. Może nie powala od razu na kolana, ale zdecydowanie szybciej wciąga czytelnika w zawiłą akcję i intrygi, czekające na bohaterkę.
W życiu Shuyler dużo się zmieniło, ale mam wrażenie, że sama ona pozostaje nadal słodką dziewoją, szukającą "dziury w całym". Jej działania, choć udane są zbyt wymuszone, zbyt oczywiste i niestety w tej części jakoś kompletnie straciłam zainteresowanie jej osobą. Niezbyt dobrze to wróży kolejnemu mojemu spotkaniu z książkami pani de la Cruz, ponieważ jakby nie było S. pozostaje nadal jedną z głównych bohaterek.
Może w ciągu trwania kolejnych jej przygód dziewczyna rozwinie się na tyle, by ponownie zwrócić na siebie moją uwagę. Póki co zdecydowanie nie jest ona moją ulubioną postacią tej książki.
Im dalej zagłębiamy się w historię Błękitnokrwistych, tym bardziej nieprawdopodobnymi rewelacjami jesteśmy zaskakiwani. Już samo utożsamienie Błękitnokrwistych, a więc wampirów z upadłymi aniołami dało mi dobrze do myślenia, a w toku powieści odkrywamy wciąż nowe fakty, które sprawiają, że opisana historia wydaje się być prawdziwa. Tak, dobrze powiedziałam. Doskonałe ujęcie przedstawionego tematu przez autorkę to zdecydowany plus i dlatego książka ma o jedną gwiazdkę więcej niż część poprzednia.
Odkładając ten tom mam ochotę sięgnąć po kolejny. Nie jest więc tak bardzo źle, choć w głębi duszy wiem, że do klasyki pani de la Cruz brakuje bardzo dużo.
Wracając do znanych mi już postaci serii Błękitnokrwiści znów miałam mieszane uczucia. Z jednej strony korciło mnie strasznie, by dowiedzieć się, co spotkało Shuyler i czy udało się jej odnaleźć w nowym świecie, świecie istot, o których istnieniu nie miała dotychczas pojęcia. Z drugiej strony jeszcze miałam w pamięci zbędne kartki zapchane "na siłę" zdarzeniami, zupełnie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-04-01
Czytając w internecie różne opinie dotyczące tej książki naprawdę wahałam się, czy w ogóle zaczynać ją czytać. Większość z nich bowiem przedstawiała książkę jako kolejny Zmierzch, a serię porównywała do sagi. To nie to, że Zmierzch mi się nie podobał... Po prostu chciałam postawić ostatnio na nieco bardziej ambitne książki.
Wracając do porównania: faktycznie, w obydwu mamy wampiry żyjące we współczesnym świecie, w obydwu główną bohaterką jest wyobcowana, zamknięta w sobie nastolatka, beznadziejnie zakochana w najpiękniejszym i najbardziej popularnym w szkole chłopcu - wampirze.
I na tym podobieństwo się kończy.
Cała historia początkowo przypomina zlepek kilku wydarzeń z życia nastolatki, która boryka się z najnormalniejszymi problemami rzędu "on mi się podoba, a ja jemu nie".
Długo wahałam się jaką ocenę dać tej książce. Na plus działa magia historii (bo jak się już ktoś wciągnie i takie klimaty lubi, to znajdzie tam ciekawą opowieść) oraz postaci. Minusem jest rozciąganie akcji w nieskończoność - opisywanie wydarzeń zupełnie nie mających związku z całością i zapychających karki... Bez tych niepotrzebnych opisów książka byłaby o połowę chudsza i o połowę tańsza...
Całość historii zaciekawia dopiero pod koniec książki, a w treści jest wiele niedopowiedzeń. Dlatego właśnie książka wydaje się być chaotyczna i jak dla mnie początkowo pomija wiele istotnych informacji. Dopiero na samym końcu pewne rzeczy zostają częściowo wyjaśnione dając przedsmak kolejnej części cyklu i pozostawiając czytelnika w niemym oburzeniu, że "ledwo coś się zaczęło dziać, już jest koniec".
Uważam jednak, że pomimo niedociągnięć książka jest dobra. Podoba mi się niespotkane przeze mnie dotąd podejście do wampirów, które w rzeczywistości są upadłymi aniołami. Chciałabym, żeby ten wątek został pokazany dokładniej, bo to w nim tkwi sedno całej książki, a może nawet serii. Dałam 6 gwiqazdek i mam nadzieję, że kolejne tomy mnie nie zawiodą.
Czytając w internecie różne opinie dotyczące tej książki naprawdę wahałam się, czy w ogóle zaczynać ją czytać. Większość z nich bowiem przedstawiała książkę jako kolejny Zmierzch, a serię porównywała do sagi. To nie to, że Zmierzch mi się nie podobał... Po prostu chciałam postawić ostatnio na nieco bardziej ambitne książki.
Wracając do porównania: faktycznie, w obydwu mamy...
2010-01-01
2010-01-01
2013-08-01
Sięgnęłam. Z nudów. Przeczytałam w jeden wieczór. Taka sobie miła lektura dla niewymagających.
Fabuła mnie jakoś szczególnie nie porwała, choć miło było poczytać o postaciach, które poznałam w częściach poprzednich: Shannę i Romana oraz Darcy i Austina. Pojawiają się one jednak właściwie tylko sporadycznie, a głównymi bohaterami tej części pozostają właściciel firmy ochroniarskiej Angus McKay oraz członkini tajnej komórki CIA zajmującej się ściganiem i zabijaniem wampirów - Emma Wallace.
Teoretycznie nie powinni byli się spotkać, a już na pewno nie wolno im było się w sobie zakochać, a jednak miłość nie wybiera. Zaiskrzyło między nimi już od pierwszych stron książki właściwie w takiej relacji pozostają do jej ostatniej strony.
Podoba mi się postać Emmy. Z jednej strony jest nieprzystępna, nienawidzi wampirów, ponieważ zabiły jej rodzinę. Z drugiej strony szukała miłości i znalazła ją w najmniej oczekiwanej osobie - wampirze, którego powinna zabić.
Podobały mi się w tej książce sceny pomiędzy kochankami. Były cięte, zabawne riposty, były emocje, była akcja, choć dość przewidywalna.
Nieoczekiwana jest właściwie sama końcówka, ponieważ Emma zostaje ... wampirem. I choć ma możliwość by to zmienić postanawia pozostać wampirem i zawalczyć o szczęście z ukochanym.
Wrażenie pozytywne, choć z pewnością nie jest to lektura, po którą sięgnę ponownie.
Sięgnęłam. Z nudów. Przeczytałam w jeden wieczór. Taka sobie miła lektura dla niewymagających.
Fabuła mnie jakoś szczególnie nie porwała, choć miło było poczytać o postaciach, które poznałam w częściach poprzednich: Shannę i Romana oraz Darcy i Austina. Pojawiają się one jednak właściwie tylko sporadycznie, a głównymi bohaterami tej części pozostają właściciel firmy...
2013-07-01
Czytając tę książkę należy zaopatrzyć się w paczkę chusteczek higienicznych, bo mając ją w ręce nie pozna powstrzymać się od ... śmiechu.
Czytając tę książkę należy zaopatrzyć się w paczkę chusteczek higienicznych, bo mając ją w ręce nie pozna powstrzymać się od ... śmiechu.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-04-01
Nie jestem fanka komiksów, ale ten jest naprawdę ładnie narysowany. Oczywiście treści w porównaniu do książki brakuje bardzo dużo, ale w tym przypadku to raczej atut. Zostało bowiem to, co niezbędne. Na pewno pojawi się u mnie na półce druga część komiksu o przygodach Belli Edwarda.
Nie jestem fanka komiksów, ale ten jest naprawdę ładnie narysowany. Oczywiście treści w porównaniu do książki brakuje bardzo dużo, ale w tym przypadku to raczej atut. Zostało bowiem to, co niezbędne. Na pewno pojawi się u mnie na półce druga część komiksu o przygodach Belli Edwarda.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-07-01
O "Wampirach z Morganville" słyszałam dużo. Postanowiłam sama sprawdzić, co i jak, tym bardziej, że mnie akurat "te całe wampiry i inne paranormalne" jeszcze się nie przejadły. Poza tym potrzebowałam lekkiej lekturki na weekend.
Nie zawiodłam się.
Rachel Caine stworzyła bardzo realne miasto, w którym prócz ludzi żyją wampiry. Nie są one tak wspaniale nakreślone, jak słynny Louis de Pointe du Lac, ani też tak bajkowe, jak Edward Cullen, ale w tłumie dzisiejszych wampiro-powieści pozostają na tym środkowym miejscu lekko zmierzającym ku podniesionemu kciukowi.
Choć całość jest dość infantylna, to podoba mi się wątek głównej bohaterki, która znacznie wykracza poza normy przyjęte przez wampiry i współmieszkających z nimi ludzi. Typowa Claire została przez autorkę wrzucona w zupełnie nieznany świat, w którym chcąc nie chcąc musi sobie radzić. Pomimo "genialności", jaką Claire pokazuje na studiach (dostała się tam wcześniej niż jej rówieśnicy ze względu na nieprzeciętne wyniki w nauce), w życiu dziewczyna okazuje się być typową, normalną nastolatką. Etapy rozwijania się postaci, czasem są po prostu żenujące. Ale jednak postać się rozwija, co widać z przygody, na przygodę.
W pierwszym tomie poza zmianami zachodzącymi w życiu bohaterki pojawia się też wątek Michaela. Strasznie naciągany, a jednak w moim odczuciu dodający całości treści uroku. Dzięki niemu przede wszystkim nie zapominamy, że to, co dzieje się w Morganville może być tylko fikcją.
W pierwszej części o wiele ciekawiej od Claire zarysowano drugoplanowe postaci:
Monikę - samozwańczą miss Morganville, która uważa, że cały świat należy do niej i wszystko jej wolno; Eve, Shane'a oraz Michaela - współlokatorów Claire z tytułowego "Przeklętego domu"
oraz same wampiry: Amelie - Założycielka i Oliver - doskonale maskujący się właściciel chętnie odwiedzanej przez ludzi kawiarenki.
Czytając książkę odnosiłam wrażenie, że to Claire jest tłem dla poszczególnych postaci i wątków.
Pierwsza księga nie zachwyciła mnie jakoś szczególnie. Same wampiry nie wydały mi się ani przerażające, ani miłe. Raczej jakieś zagubione zarówno w treści, jak i pomyśle. Nie były jednak kopią żadnego z "przeczytanych" dotąd wampirów.
Akcja "Przeklętego domu" nie jest wcale wartka. Razi strasznie to, że genialna Claire okazuje się być życiową fajtłapą. Zaskakuje fakt, iż w tym mieście nic nie jest takie, za jakie sobie wyobrażamy. Denerwują serwowane przez autorkę rozmowy pomiędzy bohaterami, które znacznie obniżają ich współczynnik inteligencji. Ale jednak po przeczytaniu nie ma się uczucia straconego czasu.
Kolejny tom przygód - "Bal umarłych dziewczyn" - to zupełnie osobna historia. Tytułowy bal odgrywa w całości powieści niewielką rolę - po prostu pojawia się na końcu, nie wiem zatem, skąd pomysł, by akurat tak brzmiał tytuł. No, ale nie dowiedziałabym się tego nie czytając całości.
Ciekawym wątkiem było rozbudowanie postaci Sama - najmłodszego wampira, od lat skrycia zakochanego w Założycielce.
Postać Claire znów tylko spina poszczególne wątki w spójną całość. A szkoda, bo między wierszami da się wyczytać, że dziewczyna się rozwija. Przestaje być "nastolatkowa", zaczyna dojrzewać i jej spojrzenie na otaczającą rzeczywistość staje się coraz ciekawsze.
Pierwszy tom, obejmujący dwa tytuły z serii udało mi się przeczytać w jeden weekend. Tym samym uważam plan rozrywkowo - nie-myśleniowy za wykonany ;)
O "Wampirach z Morganville" słyszałam dużo. Postanowiłam sama sprawdzić, co i jak, tym bardziej, że mnie akurat "te całe wampiry i inne paranormalne" jeszcze się nie przejadły. Poza tym potrzebowałam lekkiej lekturki na weekend.
Nie zawiodłam się.
Rachel Caine stworzyła bardzo realne miasto, w którym prócz ludzi żyją wampiry. Nie są one tak wspaniale nakreślone, jak słynny...
2012-07-01
Ponieważ jestem osobą, która kończy to, co zaczęła, przeczytanie kolejnej części sagi o wampirach z małego amerykańskiego miasteczka nie powinno nikomu wydawać się niczym dziwnym.
Znani z poprzednich przygód bohaterowie tym razem znów ratują "swój kawałek podłogi" przed resztą nikczemnego i złego świata. Generalnie ta pozycja mnie nie zachwyciła, ale dość wartka akcja sprawiła, że infantylności tej książki nawet nie zauważyłam.
Claire (główna bohaterka) ma dorosłe przygody i nieco dziecinny sposób patrzenia na świat. Zastanawiam się, jak ją określić... Nie jest słodką, typową (amerykańską) nastolatką. Nieco śmieszy mnie to, że nastoletnia dziewczyna z każdej opresji wychodzi cało, a problemem staje się dla niej określenie relacji w stosunku do przyjaciela-partnera.Prowadzone rozmowy zakrawają momentami o pomstę do nieba. Więcej o poszczególnych relacjach dowiaduję się z opisów, niż z bezpośredniej relacji (rozmowy, dialogu) bohaterów. Inteligencja Claire znalazła twórcze ujście, co daje autorce wiele możliwości poprowadzenia akcji. Mam tylko nadzieję, że nie rozwlecze się ona na kolejna 6 tomów, bo zrobi się nudno. Już jest.
Pojawia się ciekawa postać, która wiele wnosi do powieści.
Myrnin jest szalonym naukowcem, który dla Amelie i innych wampirów opracowuje lekarstwo. Jest też współautorem i współwykonawcą systemu zabezpieczeń, jaki otacza miasto. Jak dla mnie postać Myrnina jest nieco przerysowana. Być może jego skrajne zachowania, będące efektem choroby miały wprowadzić czytelnika w świat tragedii, jaka dotknęła wampirzą rasę, jednak ja tego nie kupiłam. A przynajmniej nie do końca.
Generalnie najsłabsza była akcja "Nocnej Alei". Jednak było to według mnie spowodowane dość długim wstępem, jaki musiał poprzedzić nadchodzący rozwój wydarzeń. Dzięki niemu czytając kolejny tom nie miałam wrażenia, że coś zostało niedopowiedziane. Cenię sobie to, że książka nie rozwlekła się i choć nie było nieoczekiwanych zwrotów, pojawiły się wątki, które sugerują przyśpieszenie akcji w przyszłości. Sięgnę zatem po kolejną część.
Lekkie, łatwe, przyjemne. W sam raz na popołudnie w parku.
Ponieważ jestem osobą, która kończy to, co zaczęła, przeczytanie kolejnej części sagi o wampirach z małego amerykańskiego miasteczka nie powinno nikomu wydawać się niczym dziwnym.
Znani z poprzednich przygód bohaterowie tym razem znów ratują "swój kawałek podłogi" przed resztą nikczemnego i złego świata. Generalnie ta pozycja mnie nie zachwyciła, ale dość wartka akcja...
2012-07-01
Tak strasznie na te wampiry z Morganville narzekam, ale jednak od serii oderwać się nie mogę.
Kolejne przygody znanych już z poprzednich powieści bohaterów. Tym razem intryga zawiązana jest wokół najstarszego na świecie wampira - Bishopa, który okazuje się być... ojcem założycielki Morganville. Znów "spokojne i monotonne" życie miasteczka zostaje zakłócone, a Claire z przyjaciółmi robi wszystko, by zapobiec katastrofie.
Pomimo iż cała seria wydaje się być przeciętną (a może to tylko ja mam wygórowane oczekiwania) jest w tych książkach coś, co skłania do sięgnięcia po następną powieść. Wcześniej [tutaj] pisałam również o doskonale poprowadzonych wątkach drugoplanowych postaci. Są one mocno zarysowane, ponieważ ich obecność przejawia się w każdym z tomów nowym, zaskakującym pomysłem na rozwinięcie lub zakończenie akcji. Same wampiry chociaż czasem przerysowane, jak na przykład postać Myrnina - szalonego, na pół obłąkanego, wyniszczonego przez chorobę naukowca, nie zaskakują niczym ciekawym. Ot, są po prostu władcze. Nawet postać Bishopa poza nowością postaci nie wprowadziła w moim odczuciu nic szczególnie ciekawego do całości serii.
No, ale dużo jeszcze przede mną, więc mogę się mylić.
Sam pomysł na obydwa tomy dość ciekawy. I to właśnie wydaje się być sukcesem. Bishop - tytułowy Pan Ciemności ma chrapkę nie tylko na całe Morganville. Nie. Dla niego miasto wampirów to tylko preludium do czegoś poważniejszego. Bishop sieje strach, grając na uczuciach nie tylko wampirów, ale i mieszkających w mieście ludzi. Co prawda dobro zwycięża (a Bishop nie jest dobry), ale zawiązanie końcowej akcji tej części sugeruje, że to jeszcze nie koniec i ta postać jeszcze wiele namiesza w życiu mieszkańców miasta.
Godzina łowów to kontynuacja wojny, którą rozpętał Bishop. Tym razem przyjaciele rozdzieleni na własną rękę usiłują pomóc Amelii. Całe miasto w niej pokłada nadzieję na pozbycie się agresora. Trwa wojna z czasem, bo Myrnin, szalony naukowiec jest o krok od wynalezienia lekarstwa. Na co? To niespodzianka, która chyba najbardziej zaskakuje, więc nie zdradzę. Szalone przygody nastolatków i walkę o miasto utrudnia jeszcze jeden fakt - do Morganville wrócił ojciec Shane'a, który wini wampiry za całe zło, jakie go spotkało. Wiele dowiadujemy się nie tylko o samym Shanie i o jego przeszłości, ale również o tym jak Amelia nauczyła się chronić miasto i jego mieszkańców.
Podobnie, jak w IV tomie Harry'ego Pottera, również u Rachel Caine umiera jedna z drugoplanowych postaci. To duże zaskoczenie, tym bardziej, że dzięki niej zostaje odkrytych wiele tajemnic i wiele decyzji głównych bohaterów znajduje dzięki temu swoje uzasadnienie.
Cieszę się, ze w końcu zastąpił zwrot w relacjach pomiędzy Claire i Shanem. Ich rozmowy stały się nieco bardziej dojrzałe. Dzięki temu mam wrażenie, że wraz z rozwojem intrygi rozwijają się też bohaterowie. A to cenne odczucie dla czytającego.
Zdecydowanie najlepsza z całej do tej pory przeczytanej serii.
Tak strasznie na te wampiry z Morganville narzekam, ale jednak od serii oderwać się nie mogę.
Kolejne przygody znanych już z poprzednich powieści bohaterów. Tym razem intryga zawiązana jest wokół najstarszego na świecie wampira - Bishopa, który okazuje się być... ojcem założycielki Morganville. Znów "spokojne i monotonne" życie miasteczka zostaje zakłócone, a Claire z...
2012-08-01
To ostatnia dostępna w Polsce część sagi o Wampirach z Morganvile. I póki co widać, że autorka nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.
W samym mieście powstaje klub, który przyciąga mieszkańców swoją niezwykłością.W klubie spotykają się zarówno ludzie, jak i wampiry. Pod przykrywką zajęć z samoobrony oraz ćwiczenia sztuk walki właściciele i założyciele klubu ustawiają walki... Dlaczego są one tak wielkim zagrożeniem dla miasta. Zrozumieć to można nawiązując do poprzednich części sagi. Jednak i ta ma swój nieodparty urok.
Podoba mi się rozwinięcie wątku uczucia pomiędzy głównymi bohaterami. Zdecydowanie więcej jest Claire i Shaen'a oraz Eve i Michaela. Ciekawie poprowadzone są narracje z punktu widzenia Shane'a. Wyjaśniają nam wiele rzeczy, których w inny sposób (żaden inny narrator) nie mogłyby zostać przekazane. Kilkuosobowe podejście do narracji daje też możliwość spojrzenia na fabułę z nieco szerszej perspektywy. Teraz już nie tylko Claire relacjonuje wydarzenia z miasta. Poza narracją jest również częścią opowieści innej osoby, co stawia ją w innym świetle.
Osobistą porażką Calire wydaje się być to, ze w toku fabuły Shane ląduje w wampirzym więzieniu oskarżony o zabójstwa wampirów. Pomimo żalu, jaki nosi w sobie, Claire postanawia po raz kolejny nadstawić karku i stara się wyratować z opresji chłopaka. Jak można między wierszami wyczytać nadal jest w nim zakochana.
Claire przestaje być infantylna. W tej części podoba mi się chyba najbardziej. Być może jest to efekt wprowadzenia do "miłosnej gry" elementu złego Shane'a, który w pewnym momencie zrywa z Claire. To sprawia, że dziewczyna szybko zdaje sobie sprawę z tego, że czas dorosnąć i zmierzyć się problemami bardziej osobistymi niż wampiry.
Pomimo ciekawego zakończenia chyba nie sięgnę po kolejną książkę z tej serii. Jak dla mnie wszystko zostało już napisane.
To ostatnia dostępna w Polsce część sagi o Wampirach z Morganvile. I póki co widać, że autorka nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.
W samym mieście powstaje klub, który przyciąga mieszkańców swoją niezwykłością.W klubie spotykają się zarówno ludzie, jak i wampiry. Pod przykrywką zajęć z samoobrony oraz ćwiczenia sztuk walki właściciele i założyciele klubu ustawiają...
2012-07-01
W Morganville w końcu nastał spokój!
Z niejaką rezerwą sięgnęłam zatem po ten tom, zastanawiając się, czy jest coś, czym może mnie jeszcze autorka zaskoczyć. Poprzednia książka przyniosła rozwiązanie prawie wszystkich wcześniej rozpoczętych wątków. Zastanawiałam się więc, czy nie będzie to gniot napisany na siłę, pod publiczkę i dla pieniędzy.
"Rozwiane cienie" po raz kolejny przybliżają system ochraniający stające pośrodku pustynnego pustkowia miasto. Tym razem jednak niebezpieczeństwo czai się od środka. Nawet jeśli to tylko pozory to znów na Claire spada ciężar walki z przeciwnościami losu.
Tym razem postać wprowadzona na karty książki jest nam już od dawna doskonale znana. Okazuje się, że Ada - system komputerowy chroniący miasto ma również swoje tajemnice. I to wcale nie są tajemnice zapisane systemem liczbowym!
Tym razem Claire pozostaje sama z wątpliwościami - Eve ma nową przyjaciółkę i cały swój czas dzieli pomiędzy nią, a sztukę, w której obie grają, Amelie cierpi po stracie ukochanego wampira, a stosunki pomiędzy Claire i Shanem nie układają się tak dobrze, jakby sama Claire tego sobie życzyła. To rodzi kłopoty.
Na szczęście główna bohaterka coraz lepiej radzi sobie nie tylko ze swoimi emocjami, ale również z poskramianiem wampirzych zapędów i emocji swoich ludzkich przyjaciół.
"Pocałunek śmierci" nieoczekiwanie daje nam nową możliwość - poznania świata zewnętrznego - poza Morganville bowiem jest inne życie, na ogól dla mieszkańców miasteczka niedostępne. Kiedy zatem Michael otrzymuje propozycję nagrania własnego krążka i otrzymuje zgodę Amelie, aby wraz z przyjaciółmi udać się do Dallas z ochotą korzysta z otwierających się przed nim drzwi.
Droga do Dallas okazuje się być nie tyle kamienista, ile wręcz usiana trupami. Dosłownie.
I chyba nic więcej nie powiem, żeby tym, co chcą przeczytać nie psuć zabawy.
Zakończenie poprzedniego tomu nie sugerowało kolejnych perypetii bohaterów, toteż ponowne spotkanie z nimi jest zaskakująco ciekawe. Sama fabuła może nie jest najwyższych lotów, ale treść i pomysł... Pomysł na tą część wydaje mi się trafiony w 10. Całość trzyma w napięciu właściwie do ostatniej kartki, po czym następuje.... happy end. Tego nie było w poprzednich książkach! Po odłożeniu na bok nie ma już tego dreszczyku emocji związanego z wyczekiwaniem na ponowne spotkanie z bohaterami. Być może jest to zamierzone i teraz każda książka właśnie w ten sposób będzie się kończyła - konkretnie, ale z nadzieję na kolejne wątki i przygody w kolejnych tomach cyklu o Wampirach z Morganville.
W Morganville w końcu nastał spokój!
Z niejaką rezerwą sięgnęłam zatem po ten tom, zastanawiając się, czy jest coś, czym może mnie jeszcze autorka zaskoczyć. Poprzednia książka przyniosła rozwiązanie prawie wszystkich wcześniej rozpoczętych wątków. Zastanawiałam się więc, czy nie będzie to gniot napisany na siłę, pod publiczkę i dla pieniędzy.
"Rozwiane cienie" po raz...
2013-07-01
Generalnie książka dobra. Nie powiem, ze świetna, bo w moim odczucie za dużo tutaj chaosu w opisach. Jednak rzuca nowe światło na temat, który mnie interesuje, a to dla mnie liczy się bardziej niż układ treści. Doskonałe uzupełnienie wiadomości o wampirach i świetne dopełnienie "Draculi" Brama Stockera.
Generalnie książka dobra. Nie powiem, ze świetna, bo w moim odczucie za dużo tutaj chaosu w opisach. Jednak rzuca nowe światło na temat, który mnie interesuje, a to dla mnie liczy się bardziej niż układ treści. Doskonałe uzupełnienie wiadomości o wampirach i świetne dopełnienie "Draculi" Brama Stockera.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2011-01-01
Po "Zaćmienie" sięgnęłam właściwie tylko dlatego, że lubię kończyć to, co zaczęłam. Przygody Belli i Edwarda nawet, jeśli były czytane po raz pierwszy, to nie wzbudzały we mnie wielkich emocji. Książki pochłonęłam, owszem, ale bardziej pod wpływem masy zainteresowania, niż dla ich szczególnych walorów. Bo niestety jak dla mnie takowych nie posiadają. No może poza jednym: są wspaniałym odmóżdżaczem.
Treść powieści jest dość infantylna, podobnie, jak i sami bohaterowie, ale właśnie dlatego tak dobrze się ją czyta. Całość jest spójna i nie wymaga od czytelnika myślenia, a jedynie przyjęcia do wiadomości treści...
Po "Zaćmienie" sięgnęłam właściwie tylko dlatego, że lubię kończyć to, co zaczęłam. Przygody Belli i Edwarda nawet, jeśli były czytane po raz pierwszy, to nie wzbudzały we mnie wielkich emocji. Książki pochłonęłam, owszem, ale bardziej pod wpływem masy zainteresowania, niż dla ich szczególnych walorów. Bo niestety jak dla mnie takowych nie posiadają. No może poza jednym: są...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2011-01-01
Nie rozumiem dlaczego ta książka klasyfikowana jest jako połączenie romansu z horrorem. Chyba dlatego, że napisała to Amerykanka, a amerykańskie nastolatki są wyjątkowe...
Dla mnie jest to po prostu młodzieżowy romans z wampirami i wilkołakami w tle. Nawet nie wiem, czy istoty z tej książki można zaliczyć do wampirów... Jedynym horrorem, jaki zauważyłam w tej części przygód Belli były puste kartki (moment "zawieszenia" Belli po stracie Edwarda").
Pojawiają się w tej części kolejni nietypowi mieszkańcy Forks - wilkołaki. Ba, najlepszy przyjaciel bohaterki okazuje się być wilkołakiem, czyli najgroźniejszym wrogiem jej chwilowo byłego chłopaka wampira. Tak. Historia jest niewątpliwie zagmatwana...
Największym atutem tej części jest wprowadzenie klanu Volturi, czyli wampirów z prawdziwego zdarzenia, które dobitnie pokazują różnicę pomiędzy "świętoszkowatymi" Cullenami i "diabolicznymi" wampirami, które żywią się ludzką krwią.
Najsłabsza część sagi. Najmniej się w niej dzieje, a akcja nabiera tempa dwa rozdziały przed końcem. Jedyne, co mi zapadło w pamięci po przeczytaniu tej pozycji, to opis Volterry, który nota bene nijak się ma do filmowego przekazu.
Nie rozumiem dlaczego ta książka klasyfikowana jest jako połączenie romansu z horrorem. Chyba dlatego, że napisała to Amerykanka, a amerykańskie nastolatki są wyjątkowe...
Dla mnie jest to po prostu młodzieżowy romans z wampirami i wilkołakami w tle. Nawet nie wiem, czy istoty z tej książki można zaliczyć do wampirów... Jedynym horrorem, jaki zauważyłam w tej części...
2010-12-01
Historię Belli Swan przeczytałam wiele razy. Początkowo była dla mnie czymś innym, niezwykłym, inspiracją. Jednak wdrażając się w temat odkryłam jak bardzo jest pusta i śmieszna.
Same postaci, choć w pierwszym wrażeniu przyjazne, po kilku spotkaniach okazują się mdłe i przerysowane.
Historia może i jest ciekawa, ale jak dla mnie książka ma kilka technicznych niedoróbek - czasem akcja dzieje się zbyt szybko i dlatego pewne rzeczy, choć powinny być wyjaśnione pozostają w ukryciu.
Podobnie jak wiele innych wampirycznych romansów ta seria do świata wampirów nie wnosi nic dobrego. Świecące i żywiące się krwią zwierząt nieumarłe istoty są bardziej parodią swojego gatunku niż znanymi z klasyki powieści żądnymi krwi demonami.
Fenomenem Zmierzchu niezmiennie pozostaje to, iż był tym punktem kulminacyjnym, dzięki któremu moda na wampiry w powieści wróciła...
Historię Belli Swan przeczytałam wiele razy. Początkowo była dla mnie czymś innym, niezwykłym, inspiracją. Jednak wdrażając się w temat odkryłam jak bardzo jest pusta i śmieszna.
Same postaci, choć w pierwszym wrażeniu przyjazne, po kilku spotkaniach okazują się mdłe i przerysowane.
Historia może i jest ciekawa, ale jak dla mnie książka ma kilka technicznych niedoróbek -...
Książka jakoś szczególnie mnie nie zaskoczyła. Wszystko w niej było dość przewidywalne. Nawet sama końcówka, która niewiele ciekawego wniosła. Druga z serii książek o wampirach już nie skupia się na Shanie i Romanie, pierwszym mieszanym małżeństwie wampira i człowieka, choć przelotnie pojawiają się oni w treści. Tym razem bohaterką jest Darcy Newhart - reporterka, która miała ogromny niefart znaleźć się tam, gdzie nie powinna, przez co została zamieniona w wampira. Dziewczyna nie może pogodzić się ze stratami. Szukają namiastki poprzedniego życia w świecie wampirów zatrudnia się w wampirzej telewizji i zostaje reżyserem. I to nie byle jakim: będzie reżyserować program w którym harem Romana będzie szukał sobie nowego Pana. Niby nie ma w tym nic dziwnego - w tym świecie każdy wampir posiada swój zastęp wampirzych kobiet, którymi musi się opiekować... Tyle, że wśród kandydatów znajdują się też zwyczajni ludzie!
Jednym z nich jest Austin - przystojniak z dużymi możliwościami, który sprawia wrażenie, że i Darcy nie jest mu obojętna. Tyle, że Austin jest agentem CIA i obecnie pozostaje do dyspozycji poznanego wcześniej ojca Shanny i operacji "Trumna".
Książka jest zabawna. Zdarzało mi się nawet roześmiać w głos przy czytaniu, co oznacza, ze dialogi może nie są na szczególnie wysokim poziomie, ale za to są dość "mięsiste". Opowieść sama w sobie byłaby niezwykle nudna, gdyby nie harem starych wampirzyc i ich podejście do współczesnego świata. Tutaj pojawiają się naprawdę nieziemski teksty, które u każdego wywołają uśmiech na twarzy.
Zakończenie - takie sobie. Zbyt dużo dramaturgii na 3 kartkach sprawiło, że wszystko działo się zbyt szybko.
Główne postaci - całkiem fajnie nakreślone, choć nie mogę się oprzeć wrażeniu, ze Darcy jest taka strasznie "mydlana", niewyraźna w porównaniu do innych postaci. I nie jest to chyba kwestia samej postaci ile tła, na którym ją postawiono.
Fabuła - ot, takie sobie romansidło...
Czyta się przyjemnie i szybko. Ot taki przerywnik w sam raz na jeden wieczór ;)
Książka jakoś szczególnie mnie nie zaskoczyła. Wszystko w niej było dość przewidywalne. Nawet sama końcówka, która niewiele ciekawego wniosła. Druga z serii książek o wampirach już nie skupia się na Shanie i Romanie, pierwszym mieszanym małżeństwie wampira i człowieka, choć przelotnie pojawiają się oni w treści. Tym razem bohaterką jest Darcy Newhart - reporterka, która...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to