Wampiry Nigel Suckling 7,0
![Wampiry](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/76000/76489/352x500.jpg)
ocenił(a) na 43 lata temu Za każdym razem gdy otwieram kolejną naukową książkę o wampirach mam wrażenie jakbym miał zaraz dostać jakiegoś udaru ze zdenerwowania. Bzdury jakie czasami "eksperci" wypisują w tych dziełach załamują, jednak teraz to już w ogóle znalazłem świętego Graala.
Treść jest w miarę standardowa, weźmiesz jedną taką książkę to jakbyś przeczytał je wszystkie. Pierwszy rozdział to głównie historia wampira w fikcji (głównie Draculi) i życiorys Stokera.
Kolejny rozdział to wampiry, a raczej istoty wampiropodobne w podaniach. Mamy tutaj standardowe przeżuwacze całunów (zaprawdę wampir) i przytoczenie kilku prawdziwych zdarzeń, niektóre były nowe dla mnie. Problemem tutaj był ton autora, który traktował wszystko z wyższością jakby był oświeconym człowiekiem nauki, co będzie dość ironiczne w późniejszym rozdziale.
Kolejny trzeci rozdział jest kontynuacją drugiego, tylko rozciągniętego na cały świat, Po wspomnieniu o tym, że na całym świecie uważano krew za świętą i ważną zaczyna się parada istot, których się spodziewamy jak lamie by po chwili zapuścić się w dzikie rejony i pisać o sukkubach (a potem taki Jim Butcher wypisuje głupoty i tworzy Biały dwór wampirów),chińskich demonach, które nie są wampirami, a nawet wendigo! Mówisz wampir, myślisz wendigo, prawda? Mam nawet cytat:
"Ameryka Północna także ma swoje wampiry, a najsłynniejszym z nich jest Wendigo (Windigo, Windago, Windiga, Witiko, znany także pod innymi wariantami imienia). To demon o kanibalistycznych upodobaniach, przypominający raczej wilkołaka niż wampira..."
Czemu zatem piszesz o nim w książce o wampirach?! Wspomniał co prawda o tym, że wilkołaki i wampiry są podobne, ale zapomnijcie o jakichkolwiek dowodach potwierdzających tę tezę. Słowo daję gdybym kazał każdemu z tych "ekspertów" napisać książkę o sowach, to w pewnym momencie zaczęliby pisać o orłach, potem jastrzębiach, w końcu takie podobne, następnie pisaliby o nietoperzach, bo w końcu też lata w nocy a skończyliby na wróblu BO TEŻ LATA! Ta książka jednak ma atut, którego nie posiadają żadne inne książki! Wiecie jaki? Autor pod wampira próbował podpiąć Rusałkę! W sumie kobieta utopiła się, wróciła jako Rusałka, no wampir jak nic! Swoją drogą, dla tego autora nawet latająca głowa, która ciągle za sobą wnętrzności jest wampirem, ponieważ pije krew dzieci i kobiet w ciąży.
Najgorszym moim zdaniem rozdziałem jest rozdział czwarty, gdzie przedstawiono historię Draculi, Elżbiety Batory i Gillesa de Lavalla (zaznaczam, że jego historię znam słabo). Problemem jest tutaj fakt, ze autor ze swoją wyższością przedstawił owe historie jako FAKT HISTORYCZNY. Dla tych którzy mogą nie wiedzieć obecnie powątpiewa się w popularne historie dwóch pierwszych osób. Pierwszą uznaje się za mocno wyolbrzymioną, zaś drugą za kompletnie nieprawdziwą i sfabrykowaną przez Habsburgów. Autor co prawda wspomina, że są to starania by ich wybielić (oczywiście z irytującym pobłażliwym tonem, który sugeruje, że autor jest człowiekiem nieomylnym, który przedstawił nam samą prawdę),ale zastanówmy się komu wierzymy bardziej: historykowi, który się tym zajmował latami i wie co mówi, czy jakiemuś pisarzowi, który postanowił sobie popełnić książkę o wampirach?
Ostatni rozdział to z jakiegoś powodu opisanie fanów wampiryzmu, którzy przebierają się za wampiry i czasami piją krew, by nagle zupełnie jakby zadrwić i szydzić z tych ludzi autor wchodzi na tereny morderców, którzy w większości byli psychicznie chorzy i kultu z pewnego meksykańskiego miasteczka, który wmówił ludziom, że mają kontakt z bogami i żeby ich zadowolić powinni strzelać orgietki, potem dołączyły dwie kolejne osoby, które były rzekomo bogami z góry i zaczęły się krwawe ofiary. Co ma to wspólnego z wampirami? Za cholerę nie wiem. Wspomniał jeszcze o ludziach-lampartach z Afryki, gdzie ludzie przebrani za lamparty biegali i zabijali ludzi sztucznymi kłami i pazurami a potem w kryjówce swojego stowarzyszenia pili krew - wampiry???
Jeśli mam być szczery to była prawdopodobnie jedna z najbardziej irytujących książek jakie miałem nieprzyjemność czytać. Choć jest to dobre źródło do przeczytania prawdziwych wampirzych legend (autor przytacza dość sporo),to jednak zaczyna irytować ton autora. Poważnym problemem dla mnie jest wręcz naginanie pewnych rzeczy i podpinanie pod wampira istot, które raczej nimi nie było, a tego historycznego rozdziału to ja mu wybaczyć nie mogę.