-
ArtykułySpecjalnie dla pisarzy ta księgarnia otwiera się już o 5 rano. Dobry pomysł?Anna Sierant59
-
ArtykułyKeith Richards, „Życie”: wyznanie człowieka, który niczego sobie nie odmawiałLukasz Kaminski2
-
ArtykułySzczepan Twardoch pisze do prezydenta. Olga Tokarczuk wśród sygnatariuszyKonrad Wrzesiński28
-
ArtykułySkandynawski kryminał trzyma się solidnie. Michael Katz Krefeld o „Wykolejonym”Ewa Cieślik2
Biblioteczka
2024-05-13
2024-05-02
×× Egzemplarz recenzencki - dzięki, Wydawnictwo Muza! ××
Książka na tak zwany ,, raz" - raz is enough. Jest lajtowa, czyta się ją szybko i w miarę przyjemnie, ale ja szukam od literatury czegoś więcej, a od autora wymagam aby rzetelnie się przygotował albo przeprowadził jakieś studium przypadku, no nie wiem... żebym czegoś się nowego dowiedziała! Ta książka to według mnie takie ,,czekadełko" w kolejce po Literaturę. ,,Szczęście ma smak szarlotki" to czytadełko, dość strawne, ale po miesiącu zapomnę już i tytuł i nazwisko autorki. Zainspirowała mnie jednak do upieczenia szarlotki, a może i pojęcia na kurs cukierniczy (to też moje niespełnione marzenie), jednak zakończenie mocno mnie zdziwiło. Kontynuacja? Po co?
×× Egzemplarz recenzencki - dzięki, Wydawnictwo Muza! ××
Książka na tak zwany ,, raz" - raz is enough. Jest lajtowa, czyta się ją szybko i w miarę przyjemnie, ale ja szukam od literatury czegoś więcej, a od autora wymagam aby rzetelnie się przygotował albo przeprowadził jakieś studium przypadku, no nie wiem... żebym czegoś się nowego dowiedziała! Ta książka to według mnie...
×× Egzemplarz recenzencki - dzięki, Wydawnictwo Muza! ××
Powieść szpiegowska to muszę przyznać te rejony literatury, które od zawsze kojarzyły mi się z nagromadzeniem dat i faktów historycznych oraz ze szpiegami o dość wątpliwej umiejętności dedukcji. Krótką mówiąc: z nudną fabułą naszpikowaną encyklopedyczną wiedzą.
Postanowiłam jednak zaryzykować i wypłynąć na głębsze wody gatunków powieściowych; poznać coś nowego, odbić od brzegu tych gatunków, które znam i czytam na co dzień.
I był to strzał w dziesiątkę! Wątki czy fakty historyczne owszem, występują dla mnie w nagromadzeniu większym, niż statystyczny czytelnik nie darzący estymą historii (czyt. ja) udźwignie, ale... są podane w formie bardzo zjadliwej, ba! wręcz czuję się zainspirowana oraz zaciekawiona, aby pewne kwestie pozgłębiać na własną rękę (jak to nie jest rekomendacja, to nie wiem, co nią jest!).
Jest to moje pierwsze spotkanie z Piotrem Gajdzińskim, ale jestem pod wrażeniem zręczności z jaką łączy historię z fabułą. Czuć rękę historyka, ale historyka takiego, który inspiruje, miast zasypywać datami (tak - mam uraz; tak -sięga on szkoły średniej; nie - nie byłam na terapii^^).
Powiem tak: poluję na pozostałe jego powieści, a książki szpiegowskie włączę do gatunków, które czytam nie tylko od święta (czyt. darmowej książki :)).
×× Egzemplarz recenzencki - dzięki, Wydawnictwo Muza! ××
więcej Pokaż mimo toPowieść szpiegowska to muszę przyznać te rejony literatury, które od zawsze kojarzyły mi się z nagromadzeniem dat i faktów historycznych oraz ze szpiegami o dość wątpliwej umiejętności dedukcji. Krótką mówiąc: z nudną fabułą naszpikowaną encyklopedyczną wiedzą.
Postanowiłam jednak zaryzykować i wypłynąć na głębsze...