-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński38
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant6
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na maj 2024Anna Sierant978
Biblioteczka
2023-10-19
2023-11-21
2023-11-25
2023-10-18
2023-09-08
2023-08-07
2023-07-30
2023-07-28
2023-06-18
2023-06-15
2023-06-04
2023-05
*Pamiętaj, że opinia jest tylko moją reakcją na dzieło! Możliwe, że tobie może się spodobać coś, co niekoniecznie mi!*
Książka, którą sięgnęłam tylko i wyłącznie dzięki poleceniu od przyjaciółki. Książka, w którą pokładałam nadzieje, że będzie lepsza niż "Kirke" gdy tylko zobaczyłam, że autorką jest Madeline Mill. Szczerze to byłam negatywnie nastawiona, pamiętając jak mętna, dziurawa i nieprzyjemna do czytania była dla mnie "Kirkę", poprzednia książka tej autorki.
I tutaj moje odczucia się nie myliły, książka to zwykły przeciętniak, który wybił się dzięki chyba aplikacji TikTok. Może miałam za duże oczekiwania, ale no się zawiodłam i nawet połowa tych oczekiwań nie została obalona. Samo pióro autorki nie ułatwiało tego, książkę czytało mi się ociężale, jednak dotrwałam do końca.
Fabularnie, no jest rozczarowanie. Miała to być opowieść o młodzieńczej, bezinteresownej miłości, namiętności i o poświęceniu. Tymczasem mamy tutaj papierowe postacie, niezrozumiałe zachowanie i miłość Partoklosa do Achillesa przez wygląd. W sumie Achilles nigdy nie był przedstawiany jako postać z pozytywnymi cechami.
Podczas czytania szukałam fascynacji ludzi tą książką i jej nie znalazłam. Oprócz smutnego zakończenia oraz dość dobre nawiązania do mitologi, nic tutaj nie wywołało we mnie tego "wow".
*Pamiętaj, że opinia jest tylko moją reakcją na dzieło! Możliwe, że tobie może się spodobać coś, co niekoniecznie mi!*
Książka, którą sięgnęłam tylko i wyłącznie dzięki poleceniu od przyjaciółki. Książka, w którą pokładałam nadzieje, że będzie lepsza niż "Kirke" gdy tylko zobaczyłam, że autorką jest Madeline Mill. Szczerze to byłam negatywnie nastawiona, pamiętając jak...
2023-05-18
2023-05-17
2023-05-18
2022-12-16
2022
2022-11-10
Wojownicy jest serią, w której się zakochałam od samego początku. Samą serię poznałam jeszcze za czasów animacji na zagranicznym YouTube. Nie oczekiwałam dużo od tej serii, a w zasadzie oczekiwałam o wiele mniej, niż dostałam. Autorki zrobiły kawał dobrej roboty w pierwszej serii i mam nadzieje, że druga będzie równie ekscytująca.
"Czarna godzina" razem z "Niebezpieczną ścieżką" oficjalnie są moimi faworytami.
Dostajemy tu kolejne wyzwanie postawione przed Ognistym sercem — kierowanie całym klanem, gdy Tygrysi Pazur chce przejąć cały las. To połączenie klanów i pierwsze poznanie z klanem Krwi było w sumie jednym z ulubionych momentów. Tak samo w przypadku końcowej walki o las. Tak bardzo poczułam dreszcze, że stracę postacie, do których się przywiązałam, że to będzie koniec. Niestety wszystkie starsze koty, które wprowadzały, jeszcze wtedy Ognistą Łapę, w ten leśny świat zniknęły. No płakałam, nie będę owijać w bawełnę.
Za to wcześniej w fabule, równie się ucieszyłam na ponowne pojawienie Jęczmienia i Kruczej Łapy. Dołączenie Szarej pręgi do Ognistego Serca. Zaczęliśmy z nimi i skończyliśmy serię z tą dwójką najlepszych przyjaciół. Mam nadzieje, że spotkamy ich również w 2 serii. I wreszcie się doczekałam romansu naszego bohatera z piaskową burzą. Jak ja czekałam, aż wreszcie zrobią krok w swoją stronę.
W sumie po części dalej czuje ten smutek w serduchu, dlatego druga seria będzie na 100% czytana.
Jednak mogę wskazać jeden problem w tej powieści. Wszystko się dzieje za szybko. Opisy w porównaniu do poprzednich tomu wydawały mi się skrócone, byle by tylko upchać to w tych 370 stronach. Najbardziej chyba ucierpiała walka pod słonecznymi skałami, która była dla mnie zbyt krótka i właśnie ostateczna walka. Gdyby książka była dłuższa o ten 100 stron, byle by opisy akcji rozpisać. Byłabym zadowolona, gdyż ostateczna walka zajmuje ok. 2 rozdziały. To nie jest dużo, tym bardziej że książka nas przygotowała do epickiej wali (która była) na dobre 4-5 rozdziałów. Niestety dostaliśmy za szybko rozgrywającą się akcje. Mimo to kocham tę część i polecam z całego serduszka do przeczytania.
Wojownicy jest serią, w której się zakochałam od samego początku. Samą serię poznałam jeszcze za czasów animacji na zagranicznym YouTube. Nie oczekiwałam dużo od tej serii, a w zasadzie oczekiwałam o wiele mniej, niż dostałam. Autorki zrobiły kawał dobrej roboty w pierwszej serii i mam nadzieje, że druga będzie równie ekscytująca.
"Czarna godzina" razem z "Niebezpieczną...
Książka, która podbiła serca wielu, w tym pełno czytelniczek na wattpadzie oraz cały tiktok huczał, jaka dobra ta książka była. Książka, za którą fani bronią tak mocno, że hejtują osoby o negatywnej opinii. Rozumiem, że swoją ukochaną książkę można bronić, ale przypomnijmy, że każdy ma swoją własną opinię i ta opinia również do tego należy.
Rodzinę monet omijałam jak najdalej, gdy tylko usłyszałam, że jest to kolejny gniot z wattpada. Do przeczytania zmusiłam się sama i jak bardzo żałuje całego czasu, jaki na tę książkę poświęciłam.
Główną bohaterką jest tutaj 14-letnia Hailie, która straciła swoje dwie najbliższe osoby, czyli matkę oraz babcię. Nasza bohaterka zostaje następnie zmuszona do przeprowadzki na inny kontynent do Ameryki, a konkretnie do Pensylwanii. Opiekę prawną nad nią przejmuje jeden z jej braci, o których istnieniu nie miała w ogóle pojęcia. Gdy dociera do jakże bogatej i wystrojonej rezydencji (co jest tutaj powtarzane aż dosadnie), poznaje całą masę zasad, za które złamanie będzie ponosić konsekwencję w postaci kar.
Całość może zacznijmy może od odbiorców, do których ta książka miała trafić. Okładka oraz opis sugerują tutaj, że to książka dla wczesnej młodzieży. Nie dałabym jej jednak do przeczytania nikomu poniżej 14 roku życia. Mamy tutaj masę przekleństw i sprośnych żartów, które robią się niesmaczne z każdą kolejną stroną, przemoc czy niezdrowe relacje między bohaterami. Jestem przerażona, że tę książkę czytają młode osoby, które mogą być nieświadome faktu, że to, co dzieje się w książce, nie jest okej — a rodzice nie są świadomi treści, bo okładka wygląda jak od książki dla dzieci.
Co do zachowań bohaterów — Bracia Monet to najwięksi hipokryci, jakich kiedykolwiek widziałam. Jeden z braci, mimo że ma 16 lat pali, ale ich 14-letnia siostra ma tylko papierosa w pokoju — kara. Zaczynając jeszcze od tego, że zrzucili ze schodów chłopaka, który zaprosił ich siostrę na randkę, tylko dlatego, że ją zaprosił, kończąc na tym, że "chronią" siostrę przed chłopcami, który myślą tylko o jednym, ale sami po chwili idą oglądać nagie piersi koleżanki. Każdy możliwy problem rozwiązują przemocą nie tylko fizyczną, ale i emocjonalną, ale jest to bagatelizowane, bo w końcu bracia chcą dla siostry jak najlepiej. Również była scena, gdzie dziewczyna traci apetyt, bo przechodzi żałobę po stracie członków rodziny, a bracia na nią krzyczą w restauracji, że ma zjeść. Książka pokazuje mega toksyczne relacje i zachowania, ale oczywiście nie są przedstawione w negatywnym świetle, a jako przejaw „opiekuńczości”.
Relacje bohaterów to dla mnie również istna parodia. Każdy z nich zmieniał o sobie zdanie co kilka stron, ich charaktery były strasznie chaotyczne, jakby autorka nie wiedziała, jak chce napisać daną postać. Trzej braci to było praktycznie "kopiuj, wklej", bo jedyne co ich odróżniało to imiona. Najstarszy – Vincent – to typowy bohater pierwszego lepszego romansu biurowego. Oschły, ponury, zawsze w spodniach od garnituru, rzuca zasadami na prawo i lewo, każdy ma go słuchać, pieniądze oczywiście to żaden problem, bo jest strasznie bogaty.
Trzej najmłodsi bracia to tragedia. Jak Vincent to taki typowy bohater z romansu biurowego, to Dylan, Shane i Tony to typowi bad boye. Dziewczyny na wyciągnięcie ręki, oczywiście świetnie wysportowani i *nieziemsko przystojni*. Problemy z agresją, a przekleństw to mogliby używać zamiast przecinka.
Kolejną rzeczą jest sama główna bohaterka, która irytuje na każdym kroku. Sama zmienia swój charakter z minuty na minutę. I tak w jednej chwili płacze, bo ktoś krzywo spojrzy, a w drugiej wali ręką w stół, bo ktoś jej zwrócił uwagę. Może być to być wyjaśnione żałobą, ale z drugiej strony nie ma za dużo o jej przeżyciach z tym związanych. Charakteru nie ma za grosz, a jak już płakała po raz dziesiąty, na przestrzeni pięciu kartek to myślałam, że zaraz do niej dołączę.
Koniec z fabułą, czas na to jak książka została napisana. Widać tutaj, że książka nie przeszła nawet korekty. Długie, rozwlekłe opisy, które zazwyczaj nic nie wnoszą do fabuły i w moim odczuciu są taką "zapchaj dziurą". Dużo powtórzeń słów, sytuacji, zachowań bohaterów oraz brak rozwoju bohaterów, ponieważ są oni płascy. Zachowania są nieadekwatne do wieku postaci. Tak samo autorka mogła sobie darować niepotrzebną liczbę przekleństw w książce młodzieżowej. Przekleństw i schematów było o wiele więcej, niż sensownej akcji.
Nie do końca rozumiem, skąd aż taka popularność tej książki, chociaz wiem, że ludzie mają sentymeny z wattpada, ale jako osoba, która nie znała wcześniej tej historii, jestem niestety na nie.
Książka, która podbiła serca wielu, w tym pełno czytelniczek na wattpadzie oraz cały tiktok huczał, jaka dobra ta książka była. Książka, za którą fani bronią tak mocno, że hejtują osoby o negatywnej opinii. Rozumiem, że swoją ukochaną książkę można bronić, ale przypomnijmy, że każdy ma swoją własną opinię i ta opinia również do tego należy.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toRodzinę monet omijałam jak...