-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać189
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik11
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2024-05-13
2022-06
Powiem jedno — męczarnia i śmiech. Przeczytałam książkę z polecenia swojej siostry. Przyznam się, nigdy nie czytałam książek o wampirach, to była moja pierwsza. Może w czasach podstawówki by mi się podobało, podkreślam może, ale nie teraz. Naprawdę próbowałam ją przeczytać na raz, niestety rady nie dałam. Przerwałam w połowie, zrobiłam sobie przerwę na 2 tygodnie i przeczytałam to do końca, omijając co drugie zdanie, aby tylko to skończyć. Albo śmiałam się z idiotyzmu tej książki, albo płakałam, bardzo chcąc to skończyć. Najlepsze jest to, że to niby jest jedna z najlepszych części tego cyklu, to ja już wiem, że kontynuować tego nie będę. Jednak koniec z tym — przejdźmy do właściwej recenzji.
Myślę, że wszystko głównie mi się tak ciągnęło przez opisy. One mnie dosłownie obrzydzały, było ich za dużo (szczególnie jak Edward nie jest piękny) lub nagminne powtarzanie jak ciągle pada, jest wilgotno i w cholerę brzydko, że silnik ciągle huczy czy co tam robił. A! I co rozdział dostajemy informacje, co jest na obiad. Tak wykasowałabym połowę z tych opisów, bo to po prostu nic nie wnosi. Są to takie pierdoły, zapychacze, aby tylko książka była dłuższa. Np. Rozmowy z nauczycielem, na czym robiła próbki na biologii czy jakie firanki dzisiaj zmieni. Na co to jest?
Miłość bohaterów jest oparta dosłownie na niczym. Nie widzę tam żadnego budowania tej miłości. Żadnych fundamentów nic, wszystko się tak dzieje z dupy. Dobra to jest książka dla nastolatków, a każdy chyba w tym wieku zakochiwał się w kimś po wyglądzie. Jednak ich miłość jest strasznie bez sensu. Tam występuje pełno zaprzeczeń. W ogóle Edward na samym początku odsuwał się od Belli, byle by tylko nie spędzać z nią towarzystwa. Do Belli nie dociera, że np. Edward ją nie lubi, tylko silnie poszukuje powodu, dlaczego on tak robi, a nie inaczej. W końcu reszta jej znajomych strasznie się do niej klei. Widać, że ze strony na stronę on jej po prostu nie trawi, mówi, że nie może przebywać w jej towarzystwie, ale parę stron później ten mówi, że ją kocha. Tutaj nie ma momentu, nawet po wypadku ze samochodem, że oni się poznają jakoś bliżej ze sobą. Jakaś randka albo cokolwiek. Tylko oni zaczynają się poznawać bliżej dopiero, jak stwierdzają, że są parą. Tam była taka rozmowa, coś o ojcu Belli, i nagle Bella "I co ja mam mu powiedzieć?". Edward z dupy zasugerował, że niech będą parą, a parę stron później takie: To serio jesteśmy parą?. No w sumie czemu nie. Tu nie istnieje żaden etap poznania się.
Kolejna sprawa, sama główna bohaterka. Przepraszam, ale Bella jest straszliwie irytująca. To jest ta typowa głupia, pierdołowata nastolatka, szara myszka, która szaleje, za tym jednym pięknym typem. Ona nie ma charakteru! Nie dość, że ma absurdalnie niską samoocenę (nie pozwala nawet nikomu dyskutować z tym — tak jest i tyle, to jest prawda. Nie śmiej temu zaprzeczyć), to ciągle się potyka, stwarzając zagrożenie dla innych. To jest podciągnięte do poziomu absurdu, bo wspominane to jest tak często, że dziwie się jak ona jeszcze żyje. Dodatkowo Bella jest cholernym bucem! Dosłownie jest niemiła dla każdego — w myślach wszystkich krytykuje na różne sposoby. W sumie ona sama ze sobą się nie odnajduje, dobra tam ma problemy z kontaktami towarzyskimi, ale nie raz w myślach zadaje se pytania typu: "Czy ja mam coś z głową?" etc. No nie raz się śmiałam z tego. Lub odpowiadanie jednymi zdaniami czy słowami tak bardzo mnie wkurwiało. Tak samo uważa, że jest brzydka. Chciałaby, by być tak piękna, jak swoja mama. Jednak jakimś cudem, wszyscy jej przyjaciele na nią lecą.
Wygląd Edwarda opisywanego przez Belle to też jest hit. Dosłownie — wysoki, młody grecki bóg, zajebista klata, twarz modela, boskie wargi, ciemne oczy i blady jak by słońca nie widział. Normalnie rudy Jony Brawo XD
Edward to jest totalny creep (dla tych którzy nie wiedzą, postać wywołująca takie odczucia jak strach czy niepokój). On w trakcie fabuły osacza Belle, chodzi mi tu, w jaki sposób on ją osacza i w sumie narzuca swoją wolę każdym aspekcie. Tak samo jest sposób zwracania się do Belli, włącza mi lampkę — coś z nim jest totalnie nie tak, ale w złym tego słowa znaczeniu. Tak samo Edek ma tam 100 ileś tam lat, ale jest wiecznym siedemnastolatkiem. I mamy go zestawionego z Bellą, która ma te 17 lat. Koleś przeżył dwie wojny! I też oni tam nie mieszkają na zadupiu, no może trochę tak, ale w ciągu tych wszystkich lat się cywilizują, dostosowują do danej epoki. To dlaczego do cholery jasnej on raz mówi tam staro angielszczyzną, w kolejnym rozdziale używa słów w stylu "bryka", albo "super", a w międzyczasie stwierdza, że będzie takim dżentelmenem i powie podniesionym głosem: Bella, chodź tu. No WTF, tutaj nic się nie zgadza z tą postacią. Na początku myślałam, że tak go może wychowano, ale oni ani razu nie rozmawiają o czymś takim. Nie jest tu ani razu wspomniane o jego wychowaniu, jak postrzega to wszystko, nie rozmawiają o tym w ogóle. Koleś ma telewizję, więc wie, co się zmieniło przez te lata.
Tak samo Edward traktuje ją jak swoją własność.
Najgorsze jest, że Bella się tak łatwo mu poddaje. Zero dyskusji, ona się w ogóle nie zastanawia. Przez tak połowę książki jej jedyna reakcja na cokolwiek to jest zażenowanie. Albo prosta linia, nie ma żadnej reakcji, dopóki nie poznaje Edwarda, nie potrafi cieszyć się z czegokolwiek.
Czego ta książka uczy? Ważne, abyś miała chłopaka, bo nigdy nie będziesz szczęśliwa.
Więcej rzeczy wymieniać nie będę, bo ta recenzja będzie jeszcze dłuższa.
Daje dwie gwiazdki za moją miłość do książek fantasy, ale nic poza tym.
Powiem jedno — męczarnia i śmiech. Przeczytałam książkę z polecenia swojej siostry. Przyznam się, nigdy nie czytałam książek o wampirach, to była moja pierwsza. Może w czasach podstawówki by mi się podobało, podkreślam może, ale nie teraz. Naprawdę próbowałam ją przeczytać na raz, niestety rady nie dałam. Przerwałam w połowie, zrobiłam sobie przerwę na 2 tygodnie i...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-05-18
2023-07-30
2023-11-21
2023-08-07
2022-06
2022-07-17
2023-05
*Pamiętaj, że opinia jest tylko moją reakcją na dzieło! Możliwe, że tobie może się spodobać coś, co niekoniecznie mi!*
Książka, którą sięgnęłam tylko i wyłącznie dzięki poleceniu od przyjaciółki. Książka, w którą pokładałam nadzieje, że będzie lepsza niż "Kirke" gdy tylko zobaczyłam, że autorką jest Madeline Mill. Szczerze to byłam negatywnie nastawiona, pamiętając jak mętna, dziurawa i nieprzyjemna do czytania była dla mnie "Kirkę", poprzednia książka tej autorki.
I tutaj moje odczucia się nie myliły, książka to zwykły przeciętniak, który wybił się dzięki chyba aplikacji TikTok. Może miałam za duże oczekiwania, ale no się zawiodłam i nawet połowa tych oczekiwań nie została obalona. Samo pióro autorki nie ułatwiało tego, książkę czytało mi się ociężale, jednak dotrwałam do końca.
Fabularnie, no jest rozczarowanie. Miała to być opowieść o młodzieńczej, bezinteresownej miłości, namiętności i o poświęceniu. Tymczasem mamy tutaj papierowe postacie, niezrozumiałe zachowanie i miłość Partoklosa do Achillesa przez wygląd. W sumie Achilles nigdy nie był przedstawiany jako postać z pozytywnymi cechami.
Podczas czytania szukałam fascynacji ludzi tą książką i jej nie znalazłam. Oprócz smutnego zakończenia oraz dość dobre nawiązania do mitologi, nic tutaj nie wywołało we mnie tego "wow".
*Pamiętaj, że opinia jest tylko moją reakcją na dzieło! Możliwe, że tobie może się spodobać coś, co niekoniecznie mi!*
Książka, którą sięgnęłam tylko i wyłącznie dzięki poleceniu od przyjaciółki. Książka, w którą pokładałam nadzieje, że będzie lepsza niż "Kirke" gdy tylko zobaczyłam, że autorką jest Madeline Mill. Szczerze to byłam negatywnie nastawiona, pamiętając jak...
2019-07-18
Przez opis, okładkę, a nawet opinię na lubimyczytać.pl miałam nadzieje na dobrą książkę, ale jak to mówią. "Książki nie ocenia się po okładce". I to jest najprawdziwsza prawda. Opowieść Japonki i Amerykanina moim zdaniem była niezwykle nudna. Sceny miłosne wydawały mi się zajmować z trzy strony, może więcej. Myślałam po prostu, że to nigdy się nie skończy. Brak akcji jeszcze bardziej sprawiał, że odechciewało mi się czytać. I z kilku godzin czytania, schodziło mi kilka dni. Jedyne co mogę dać na plus to oryginalny pomysł, na zakochanie się Amerykanina w japonce. Jednakże szybko zapomnę o tej książce.
Przez opis, okładkę, a nawet opinię na lubimyczytać.pl miałam nadzieje na dobrą książkę, ale jak to mówią. "Książki nie ocenia się po okładce". I to jest najprawdziwsza prawda. Opowieść Japonki i Amerykanina moim zdaniem była niezwykle nudna. Sceny miłosne wydawały mi się zajmować z trzy strony, może więcej. Myślałam po prostu, że to nigdy się nie skończy. Brak akcji...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-02
Po przeczytaniu Bractwa oraz Renesansu czas przyszedł dla mnie, aby sięgnąć po Czarna Banderę.
Czwartą cześć serii gier, o Assassynach, kocham całym sercem — ogrywałam nie raz, ani nie dwa. Czas przyszedł teraz na książkę.
Dostajemy historię Edwarda Kenwaya, który był wychowywany na handlarza suknem, w rodzinie, gdzie przechodzi to z ojca na syna i tak dalej.
Sam główny bohater jest aroganckim młodzieńcem, którego marzeniem jest posiadanie niezliczonego bogactwa i zapewnienie dobrego życia swojej rodzinie. Dlatego zostaje piratem, aby dobyć się bogactw. Od wieśniaka do pirata. Niestety świat na morzu rządzi się własnymi prawami i jak to zwykle bywa, coś idzie nie tak. Edward zaczyna się gubić we własnym życiu.
Z dalszym przebiegiem książki główny bohater zaczyna uczyć się na błędach, przy okazji wplątując się przypadkowo w wojnę pomiędzy Assassynami a Templariuszami.
Sama opowieść jest napisana lekko i zaskakująco dobrze. Bitwy, czy samo przeskakiwanie pomiędzy wątkami z piratami, a Assassynami wychodzi autorowi bardzo dobrze. Można się wczuć w akcję, czy też łatwo odnaleźć pomiędzy danymi czynnościami głównego bohatera, Tak samo rozwinięcie wielu wątków z gry, które nie miały okazji rozwinąć skrzydeł.
Jednak są też te złe strony medalu. Jest wiele scen, które powinny wyciskać łzy czy doprowadzać do rozmyśleń, czy konkluzji. Zamiast tego dostajemy płytkie dodatki do fabuły, które w sumie dodają nam tylko nowe informacje i zapominamy tak czy siak. Sam główny bohater nie został też do końca wyjaśniony poprawnie. Brakuje mi zdecydowanie tego wytłumaczenia przemiany Edwarda w honorowego Assassyna, którego dostajemy na końcu książki.
Tak czy inaczej, pomimo lekkich problemów, dalej uważam, że książka jest bardzo dobra i chyba najlepiej mi się ją czytało pośród reszty książek o Assassynach.
Po przeczytaniu Bractwa oraz Renesansu czas przyszedł dla mnie, aby sięgnąć po Czarna Banderę.
Czwartą cześć serii gier, o Assassynach, kocham całym sercem — ogrywałam nie raz, ani nie dwa. Czas przyszedł teraz na książkę.
Dostajemy historię Edwarda Kenwaya, który był wychowywany na handlarza suknem, w rodzinie, gdzie przechodzi to z ojca na syna i tak dalej.
Sam główny...
Manga przedstawia dość uroczy romans opowiadający historię 28-Letniego policjanta, który ma za zadanie opiekować się 19-latkiem, który niedawno stracił rodziców i sobie nie radzi w życiu.
Mangę przyjemnie się czytało, pochłonęłam ją na raz. Bardzo przyjemna kreska, którą już od dawna uwielbiam u autorki, niestety tutaj nie powiem tego o fabule. Mamy tu do czynienia ze słodkim romansem, który pokazuje jeden ze sposobów jak wypełnić swoje serce. Wkroczenie do życia innej postaci może całkowicie odwrócić życie do góry nogami i zaczynamy postrzegać świat inaczej. Poznajemy przemianę bohatera, który na skutek drugiej osoby idzie o krok na przód. Znajdzie się tu również wiele głupich scen, jak i uroczych. Bardzo podoba mi się interakcja obu bohaterów - jest to po prostu urzekające i zarazem pikantne w swojej okazałości.
Niestety nie ma porównania do innych mang tego samego autora, przez co ta historia nieco więdnie na ich tle. Szczególnie gdy ktoś się już z nimi zaznajomił. Mimo to warto przeczytać!
Manga przedstawia dość uroczy romans opowiadający historię 28-Letniego policjanta, który ma za zadanie opiekować się 19-latkiem, który niedawno stracił rodziców i sobie nie radzi w życiu.
więcej Pokaż mimo toMangę przyjemnie się czytało, pochłonęłam ją na raz. Bardzo przyjemna kreska, którą już od dawna uwielbiam u autorki, niestety tutaj nie powiem tego o fabule. Mamy tu do czynienia ze...