-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński5
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać358
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2016
2016-07-23
Kiedy wreszcie odkryłam magię książek, niezwykłość światów i bohaterów, przepadłam. Skryłam się pomiędzy, kolejnymi zdaniami, linijkami czarnego drobnego druku- towarzyszyli mi w tym ukochani bohaterowie, których imiona pisałam na marginesach zeszytów i kolejne kolorowe okładki, szybko zapełniające niegdyś puste półki. „Fangirl” to powieść o mnie i o tobie.
Cath jest stu procentowym molem książkowym. Uwielbia książki fantasy, kocha serię o nastoletnim czarodzieju Simonie Snowie, pod osłoną nocy pisze fanfiction, a wszystkie koszulki przedstawiają fikcyjnych bohaterów, lub cytaty z przeczytanych powieści. Dziewczyna, kocha swój mały świat pełen magii, nowych światów, pisania i dzielenia wrażeń z najukochańszą siostrą bliźniaczką, z którą kiedyś rozumiały się bez zbędnych słów. Jednak studia, większe miasto i rozłąka z siostrą zmuszają dziewczynę do wyjścia ze swojego bezpiecznego, budowanego przez lata książkowego świata. Będzie musiała się zmierzyć z rzeczywistością, w której nie każdy zna Simona Snowa.
To prawda, że od początku utożsamiałam się z główna bohaterką. Kocham książki. Uwielbiam fanfiction. W szafie mam pełno fanowskich koszulek. Dlaczego, więc życie Cath nie jest wcale szczęśliwe?
Rainbow Rowell napisała piękna historię o dziewczynie, która bardziej kochała fikcyjne światy od tego realnego. Pokazała leki, strach przed codziennym życiem i zagubienie w wielkim świecie. Cath choć jest podobna do wielu z nas, tak naprawdę nie była gotowa na poważne dorosłe życie, na wieczne pretensje i oczekiwania. „Fangirl” to historia o młodej dziewczynie, która dopiero uczy się świata, przezwycięża swoje największe lęki, niczym bohaterka książki fantasy.
Jestem oczarowana powieścią. Tym jak autorka prowadzi bohaterów, jak łączy ich historie i doprowadza ją do samego końca. Rainbow Rowell potrafi pisać o niezwykłych ludziach żyjących w zwykłym świecie. Myślę, że warto ich poznać, zaprzyjaźnić się z nimi i zostawić w pamięci na dłużej.
Polecam wszystkim, którzy kochają książki, czują się samotni lub szukają czegoś innego. Ponieważ ta powieść nie przypomina żadnej innej, jest niezwykła sama w sobie. Musisz się tylko o tym przekonać.
Kiedy wreszcie odkryłam magię książek, niezwykłość światów i bohaterów, przepadłam. Skryłam się pomiędzy, kolejnymi zdaniami, linijkami czarnego drobnego druku- towarzyszyli mi w tym ukochani bohaterowie, których imiona pisałam na marginesach zeszytów i kolejne kolorowe okładki, szybko zapełniające niegdyś puste półki. „Fangirl” to powieść o mnie i o tobie.
Cath jest stu...
2021-01
Trochę czasu minęło od kiedy przeczytałam ostatnie zdanie „Tych, którzy odchodzą z Omelas”. Miesiąc temu. Dwa miesiące. Może nawet trzy. Jednak gdzieś cały czas opowiadanie kołacze mi się w głowie i nie pozwala o sobie zapomnieć.
Opowiadanie jest krótkie, z pozoru kilka kartek, kilka stron wypełnionych czarnym tuszem, przez które przepłynie się wzrokiem by móc rozpocząć przygodę z kolejną częścią „Wszystkich stron świata”. W moim przypadku jednak tak nie było, po przeczytaniu historii nie kontynuowałam czytelniczej podróży, zatrzymałam się w miejscu, zamyślona, lekko wstrząśnięta, pełna emocji.
„Ci, którzy odeszli z Omelas” to z pozoru prosta konstrukcyjnie historia. Narrator wprowadza nas do miasta idealnego, utopijnego, tytułowego Omelas, które wolne jest od wszelkich chorób i ograniczających zasad. Wszyscy są szczęśliwi, wszystko jest piękne, miejsce wydawałoby się, o którym marzy każdy, dla siebie, swoich bliskich, dzieci. Ale okazuje się, że wszystko ma swoją cenę i ta właśnie cena sprawia, że opowiadanie z cudownej historii staje się trudnym moralnie problemem, który czytelnik rozważa w swojej głowie wraz z opowiadającym. W Omelas, tej cudownej krainie drzemie bowiem „zło”, na które zgadza się każdy mieszkaniec. Każdy?
Opowiadanie pozostawia w głowie mnóstwo pytań, mnóstwo emocji, które zdają się z dnia na dzień coraz bardziej blaknąć, choć pozostają gdzieś na zawsze. Ursula Le Guin w przerażający wręcz sposób odkrywa ludzką naturę i naturę ludzkich sumień. Wydaje mi się, że „Tych którzy odchodzą z Omelas” nie da się po prostu przeczytać, trzeba to po prostu przeżyć na swój własny sposób.
Przechodząc od razu do kolejnego opowiadania lub zatrzymując się na chwilę.
Trochę czasu minęło od kiedy przeczytałam ostatnie zdanie „Tych, którzy odchodzą z Omelas”. Miesiąc temu. Dwa miesiące. Może nawet trzy. Jednak gdzieś cały czas opowiadanie kołacze mi się w głowie i nie pozwala o sobie zapomnieć.
Opowiadanie jest krótkie, z pozoru kilka kartek, kilka stron wypełnionych czarnym tuszem, przez które przepłynie się wzrokiem by móc rozpocząć...
2018-07
Zimna. Surowa. Brutalna.
Sama nie wiem czego się spodziewałam. Może niczego konkretnego. Może czegoś magicznego. Może czegoś skandynawskiego. Może jednak czegoś, co po prostu mnie porwie i nie pozwoli zbyt szybko o sobie zapomnieć.
Już po pierwszych stronach powieści wiedziałam, że wdarłam się do innego, niesamowitego świata, który na początku mnie przytłoczył, potem zafascynował by na końcu, brutalnie złamać. Nie na pół, ale na miliony kawałków. Wchodzimy do brutalnego świata magii, zimnych, drewnianych domów, gór i czarnych kruków. Na początku jest się tym wszystkim przytłoczonym, dziwnymi nazwami którymi autorka bombarduje nowych, niczego nieświadomych czytelników. Zarazem sprawia, że sam ów czytelnik z dreszczykiem podekscytowania chce sam ten świat odkrywać, wchodzić coraz głębiej.
Historia skupia się na trzech postaciach. Jedną z nich jest nasza główna bohaterka, rudowłosa Hirka, która od urodzenia była inna niż wszyscy. Druga postać- białowłosy chłopak, który wbrew wszystkim postanowił zmienić swoje przeznaczenie. Oraz Urd, mężczyzna pragnący władzy ponad wszystko inne.
Powieść jest niezwykle dynamiczna, pełna akcji, nie oszczędza a wręcz wymaga ciągłej uwagi i zainteresowania. Czytelnik coraz głębiej wdziera się w świat kłamstw, tajemnic a wszystkiemu towarzyszy zimny, skandynawski klimat.
Lubię mądre książki fantasy. Lubię skandynawski klimat. Jednak najbardziej, ponad wszystko inne lubię mądre bohaterki i bohaterów.
Nie jest to lekka powieść na typowe, leniwe wieczory. Książka opowiada o żądzy władzy, kłamstwach, nieprawościach i niewybaczalnej manipulacji ludźmi.
Oczywiście, że polecam, choć wiem, że nie każdy dotrwał do końca. Jednak myślę, że warto się przełamać.
Zimna. Surowa. Brutalna.
Sama nie wiem czego się spodziewałam. Może niczego konkretnego. Może czegoś magicznego. Może czegoś skandynawskiego. Może jednak czegoś, co po prostu mnie porwie i nie pozwoli zbyt szybko o sobie zapomnieć.
Już po pierwszych stronach powieści wiedziałam, że wdarłam się do innego, niesamowitego świata, który na początku mnie przytłoczył, potem...
2019-01
Chyba każdy ma swoją strefę bezpieczeństwa. Taką, w której może pomyśleć. Taką, która jest jego i tylko jego. Taką, którą ciężko jest się dzielić nawet z najbliższymi. Eliza w tym celu stworzyła własny świat, świat w którym nie musi się ukrywać, może pozwolić sobie na uśmiech i głęboki oddech. „Morze Potworne” to nie tylko komiks, który stworzyła od podstaw. To coś czemu w pełni się oddała, rezygnując nawet ze swojego codziennego, szkolnego i rodzinnego życia.
Eliza i jej potwory to książka o POTWORACH, o strachu przed życiem, o oczekiwaniach i marzeniach, którym nikt nie pomaga się ziścić. Główna bohaterka jest typowym introwertykiem, kochającym książki, rysowanie i stworzony przez siebie świat, zamknięty w czterech ścianach jej pokoju. Nastolatka nie znajduje wspólnego języka, ani z kochającymi sport rodzicami, ani z braćmi spełniającymi wszystkie oczekiwania rodziców. Eliza jest inna. Woli siedzieć zamknięta w pokoju, pisać ze swoimi internetowymi przyjaciółmi i pracować nad nowymi planszami komiksu. Pewnie tak dalej wyglądałoby jej codzienne życie, gdyby na jej drodze nie pojawił się małomówny, lekko uśmiechnięty, wysoki chłopak, będący fanem jej komiksu.
Książka nie przedstawia czytelnikowi bajkowej historii. To powieść ukazująca lęki, nieśmiałość i zagubienie. Nie każdy polubi główną bohaterkę, może niektórzy powiedzą, że sama sobie zasłużyła, że rodzice nie mogli się bardziej starać. Jednak to, co w tej powieści mnie urzekło i zarazem przeraziło najbardziej to jej wielowymiarowość. Nic tutaj nie jest czarno białe, a co więcej wszystko wymaga zastanowienia się.
Z książki wyziera ogromny smutek, przygnębienie i prawdziwość. Nie znajdziecie tutaj typowego dobrego zakończenia, gwałtownej przemiany głównej bohaterki czy zmiany nastawienia w jej rodzinie. Takiego procesu nie da się pokazać na kartach jednej książki. Piękna prawdziwość i realia współczesnych młodych ludzi zostały odbite w życiu Elizy. Jej lękach. Jej strachu. I jej POTWORACH.
Polecam wszystkim zagubionym, pochłoniętym swoimi marzeniami i tym samotnym. Może wy również odnajdziecie w tej historii cząstkę samych siebie.
Chyba każdy ma swoją strefę bezpieczeństwa. Taką, w której może pomyśleć. Taką, która jest jego i tylko jego. Taką, którą ciężko jest się dzielić nawet z najbliższymi. Eliza w tym celu stworzyła własny świat, świat w którym nie musi się ukrywać, może pozwolić sobie na uśmiech i głęboki oddech. „Morze Potworne” to nie tylko komiks, który stworzyła od podstaw. To coś czemu w...
więcej mniej Pokaż mimo to
Spodziewałam się kolejnej świetnej książki. Bohaterów w których bez wątpienia się zakocham. Dialogów, zawalających z nóg. Bez wątpienia dostałam to wszystko a kolejny tom serii w niczym nie ustępował poprzedniemu.
Jednak za zasłoną śmiechu, zabawnych sytuacji i potyczek słownych bohaterów kryło się coś jeszcze, coś czego nie spodziewałabym się zastać w zwykłym kobiecym romansie.
Mam tutaj na myśli historię rodziców głównego bohatera. Ciężką i pełną przeszkód historię dwójki ludzi, którzy pochodzili z dwóch różnych światów. On miał wszystko, pieniądze, przyjaciół, karierę. Ona mogła mu zaoferować jedynie swoją miłość. To opowieść o trudnej miłości, wyrzeczeniach i ludziach, którzy po czterdziestu latach są w stanie zakochać się w sobie na nowo.
Dziwnie się czułam kiedy jeden rozdział kończyłam niepochamowanym śmiechem natomiast następny sprawiał, że po moich policzkach ciekły łzy. Chyba po prostu muszę się przyzwyczaić, że książki pani Susan Elizabeth Philips nie należą do łatwych, prostych i przyjemnych. Bohaterowie mają ciężką drogę do przejścia jednak (tego jestem pewna) na mecie zawsze czeka ich szczęście.
Cudowną część całej książki stanowią postacie kobiece. Babcia, matka i żona. Wszystkie trzy wiedzą jak radzić sobie z facetami. Uwierzcie, drogie czytelniczki, można się od nich wiele nauczyć.
Co tu dużo mówić. Polecam. Zarówno tym, którzy lubią się dobrze bawić przy lekturze jaki i tym, którzy lubią piękne historie.
Spodziewałam się kolejnej świetnej książki. Bohaterów w których bez wątpienia się zakocham. Dialogów, zawalających z nóg. Bez wątpienia dostałam to wszystko a kolejny tom serii w niczym nie ustępował poprzedniemu.
Jednak za zasłoną śmiechu, zabawnych sytuacji i potyczek słownych bohaterów kryło się coś jeszcze, coś czego nie spodziewałabym się zastać w zwykłym kobiecym...
2018-10
Mitologia grecka już dawno zakorzeniła się w moim sercu. Percy Jackson- odhaczone, mitologia Parandowskiego- odhaczona, książki z tagiem bogowie greccy- odhaczone . Nadszedł czas na zupełną nowość, tajemniczą Kirke.
Nie powiem, zaskoczyła mnie. Spodziewałam się zwykłej opowieści osadzonej w realiach starożytnej Grecji, bogów i herosów. Zamiast lekkiej łatwiej i przyjemnej historii dostałam mit- z krwi i kości. Okrucieństwo. Bezwzględność. Samolubność. Zimna stanowczość. W tej książce tak właśnie przedstawiony jest świat starożytnych bogów. Historia skupia się na tytułowej bohaterce- Kirke. Śledzimy kolejne etapy jej życia od narodzenia poprzez dorastanie aż do dorosłości. Opowieść sama w sobie nie jest łatwa. Zimna, stanowcza narracja nie pozwalała na ukazanie silnych emocji, są opisywane z chłodnym dystansem. Chwilami miałam wrażenie, że czytam stary mit grecki, a nie zwykłą powieść napisaną przez współczesną autorkę.
Kirke pokocha każdy miłośnik starożytnego świata greckiego. Jednak tego prawdziwego, zimnego i okrutnego, a nie takiego jaki przedstawiają nam współcześnie w filmach czy książkach. Nie ma tu miejsca na liczne ciepłe akcenty, historia Kirke naznaczona jest cierpieniem, samotnością i głębokim smutkiem.
Zachęcam do jej przeczytania. Uważam , że naprawdę jest tego warta. Już dawno nie spotkałam się z książką, która zaskoczył mnie tak pozytywnie!
Mitologia grecka już dawno zakorzeniła się w moim sercu. Percy Jackson- odhaczone, mitologia Parandowskiego- odhaczona, książki z tagiem bogowie greccy- odhaczone . Nadszedł czas na zupełną nowość, tajemniczą Kirke.
Nie powiem, zaskoczyła mnie. Spodziewałam się zwykłej opowieści osadzonej w realiach starożytnej Grecji, bogów i herosów. Zamiast lekkiej łatwiej i przyjemnej...
Do książek pani Susan Elizabeth Phillips byłam już wielokrotnie zachęcana. Słyszałam o świetnych dialogach, cudnych bohaterkach i mężczyznach, którzy potrafią skraść serce niejednej kobiety. Także wiedziona wszystkimi pochlebnymi słowami, wybrałam odpowiedni weekend, zaszyłam się w głębinach sypialni i zaczęłam czytać.
Wpadłam po uszy. Totalnie, niezaprzeczalnie a zdałam sobie z tego sprawę gdzieś po połowie książki, która minęła mi niewyobrażalnie szybko.
Być może to sprawka głównej bohaterki, której nie byłam wstanie nie pokochać po pierwszej scenie książki. Może groźnego i władczego Dana, mężczyzny z krwi i kości. A może jednak była to sprawka małego pudelka.
Książkę czyta się świetnie, już od pierwszej sceny można zakochać się w stylu pisania autorki a szczególnie w dialogach, które po prostu zwalają z nóg.
Duże wrażenie zrobiła na mnie główna bohaterki- Phoebe. Osobiście mam alergie na głupie żeńskie postacie romansów współczesnych jednak ta jest niezwykła sama w sobie.
Przez lekturę po prostu się płynie, poznając coraz to nowe postacie, śledząc perypetie głównych bohaterów i zakochując się (przynajmniej panie) w umięśnionych zawodnikach futbolu amerykańskiego.
Przyjemna, kobieca i nie na siłę zabawna lektura . Jedyny mankament- szybko się kończy. Uwierzcie, trudno będzie oderwać od niej wzrok!
Nawet nie mam czasu wam jej polecić. Naprawdę… Drugi tom już na mnie czeka!
Do książek pani Susan Elizabeth Phillips byłam już wielokrotnie zachęcana. Słyszałam o świetnych dialogach, cudnych bohaterkach i mężczyznach, którzy potrafią skraść serce niejednej kobiety. Także wiedziona wszystkimi pochlebnymi słowami, wybrałam odpowiedni weekend, zaszyłam się w głębinach sypialni i zaczęłam czytać.
Wpadłam po uszy. Totalnie, niezaprzeczalnie a zdałam...
2018-12-09
Uciekałam przed współczesną, polską literaturą. Uciekałam przed polskimi historiami o młodych ludziach. Uciekałam przed rozczarowaniem. Dlatego kiedy los położył „Tożsamość nieznaną. NN” na mojej nocnej szafce, nie byłam zachwycona. Wiedziona uprzedzeniami i własnym złym nastawieniem, pierwsze strony czytałam ze zmarszczonymi brwiami. Oh, jak bardzo się myliłam!
Wójciak przedstawia nam historię dwójki młodych ludzi, którzy za szybko poznali smak dorosłości. Lena od lat walczy z własnym ojcem, który ogranicza jej wolność do minimum. Zycie pod wieczne dyktando i spełnianie oczekiwań innych sprawiają, ze dziewczyna jest jaka jest- a bywa irytująca, męcząca, koncentrująca się na sobie. Wszystko się zmieni kiedy pozna…
Krystian. Śmierć matki obróciła jego świat do góry nogami. Z dnia na dzień stał się odpowiedzialny za dom, siostrę oraz własnego ojca, który powoli staczał się na samo dno. Wydarzenia zaprowadziły chłopaka na ulicę, która pokazała mu jak wygląda prawdziwe życie.
Choć może to brzmieć szablonowo, to zapewniam was, ze wcale tak nie jest. To książka o młodych ludziach, która nie koncentruje się na ich miłości. Może właśnie dlatego, było mi na początku tak ciężko się w nią wgłębić. Autorka budując fabułę książki, ogromną rolę przypisała otoczeniu, w którym żyją bohaterowie, ich przeszłości i relacjom międzyludzkim. To wszystko składa powieść, w przepiękną całość, która bez kilku ważnych elementów nie mogłaby po prostu istnieć.
Wiem, że jest w niej wiele rzeczy nierzeczywistych, może nierealnych we współczesnym, polskim mieście. I choć w pewnym momencie takie myśli tłukły mi się w głowie, zepchnęłam je na dalszy plan. Wolałam cieszyć się dobrą polska książką o młodych ludziach.
Jestem naprawdę z niej zadowolona. Ta powieść stanowi zalążek tego czym może stać się w przyszłości polska literatura o młodych ludziach. Pierwsze kroki do czegoś większego, czegoś czemu od dzisiaj będę kibicowała całym swoim sercem.
Książkę polecam wszystkim. Proszę, zepchnijcie uprzednia na bok i podejdźcie do niej z czystym umysłem, a obiecuję wam, nie zawiedziecie się!
Uciekałam przed współczesną, polską literaturą. Uciekałam przed polskimi historiami o młodych ludziach. Uciekałam przed rozczarowaniem. Dlatego kiedy los położył „Tożsamość nieznaną. NN” na mojej nocnej szafce, nie byłam zachwycona. Wiedziona uprzedzeniami i własnym złym nastawieniem, pierwsze strony czytałam ze zmarszczonymi brwiami. Oh, jak bardzo się myliłam!
Wójciak...
2018-09
Grzegorz Przemyk miał dziewiętnaście lat i był w trakcie zdawania matury. Chłopak uwielbiał muzykę, swoją gitarę a na skrawkach papieru zapisywał własną poezję. Miał marzenia, ambicje i plany na przyszłość tą bliższą i dalszą. Po egzaminach chciał podróżować, zwiedzić kawałek świata, który w tamtych czasach był ledwo osiągalny. Jednak nigdy nie było mu dane go zobaczyć…
Cezary Łazarewicz odważnie i konsekwentnie odkopuje prawdę, która nigdy nie miała okazji wyjść na światło dzienne. Istniała jedynie w sercach, w szeptach i ludzkich umysłach. Dzisiaj, choć sama w sobie nie jest już niebezpieczna, przypomina o zdarzeniu, które miało miejsce 12 maja 1983 roku, zdarzeniu które przelało czarę goryczy.
Reportaż przedstawia szczegółowe relacje świadków śmierci chłopaka oraz późniejsze postępowanie polskich władz. Książka opowiada o kłamstwie goniącym kłamstwo, sztuce niszczenia ludzi i okrucieństwie bez poczucia winy.
Nie ukrywam książka nie jest łatwa, i z pewnością nie miała taka być. Każdy kto po nią sięgnie, musi zdawać sobie sprawę, że tak właśnie było. Chłopak istniał, chłopaka zamordowano, bez żadnych konsekwencji. Co więcej sprawa ciągnęła się latami, sukcesywnie zbierając swoje żniwo. Przemyk nie był jedyną ofiarą. Autor opisuje historie ludzi, którzy bezpośrednio mieli styczność z chłopakiem jak i z samą sprawą. Matka. Dziewczyna. Przyjaciele. Funkcjonariusze karetki. Lekarze.
Śmierć, która nigdy nie powinna mieć miejsca. Oprawcy, którzy nie powinni być bezkarni. Błędy, których nie da się już naprawić. Łazarewicz wyłożył całą prawdę na stół, przypominając tym którzy już zapomnieli, uświadamiając tych którzy nie wiedzieli i wreszcie oskarżając winnych.
Czytało się ciężko. Głownie przez świadomość, że morderstwo Grzegorza Przemyka rzeczywiście miało miejsce i to nie tak dawno temu. Nie żałuję, że przeczytałam choć wiem, że wiedza zostanie ze mną na dłużej i na pewno nie da o sobie zapomnieć. Może to i dobrze.
Cezary Łazarewicz ocalił tą małą cząstkę historii od zapomnienia. Szkoda tylko, że nikt nie zrobił tego wcześniej.
Grzegorz Przemyk miał dziewiętnaście lat i był w trakcie zdawania matury. Chłopak uwielbiał muzykę, swoją gitarę a na skrawkach papieru zapisywał własną poezję. Miał marzenia, ambicje i plany na przyszłość tą bliższą i dalszą. Po egzaminach chciał podróżować, zwiedzić kawałek świata, który w tamtych czasach był ledwo osiągalny. Jednak nigdy nie było mu dane go...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-11-28
Poszukiwałam czegoś lekkiego, zabawnego, młodzieżowego i nie głupiego zarazem. Czegoś co sprowadzi mnie na ziemię, po mrocznych i okrutnych książkach fantasy, w których zabawiłam może zbyt długo. Tego wszystkiego dostarczyło mi właśnie „Begin again” ,a co więcej nie rozczarowało, wręcz przeciwnie, zachęciło do sięgnięcia po kolejne części serii.
Książka z pozoru wydaje się kolejnym, wydumanym, młodzieżowym romansidłem, w którym ona jest po traumatycznych przejściach, on w sumie też i przez to, przeszedł na ciemną stronę mocy. Mimo pozorów, dostajemy od autorki historię dwójki ludzi, którzy wreszcie chcą zacząć żyć, własnym życiem, a nie takim, które narzucają im bliscy czy otoczenie.
Allie zaczyna wszystko od nowa, a raczej próbuje odnaleźć samą siebie. Los prowadzi ją do aroganckiego, irytującego Kadena, który w zupełności nie ułatwia jej wejścia w dorosłe, odpowiedzialne życie. Bardzo polubiłam się z głównymi bohaterami. Z ich humorem, wzajemną relacją i miłością, która rozwija się powoli i cudownie naturalnie.
Ogromną rolę grają również postacie drugoplanowe, bez których po prostu nie wyobrażam sobie tej historii. Z radością stwierdzam, że fabuła książki nie dąży do T Y C H scen. Wręcz przeciwnie, jak dla mnie są one nawet zepchnięte na dalszy plan. Autorka postawiła na uczucia, rozmowy i zrozumienie się bohaterów, co śledziłam z niemałym zdumieniem. Chylę czoła!
Było miło, przyjemnie i odprężająco. Jestem bardzo zadowolona i usatysfakcjonowana. Polecam gorąco, choć wiem, że dla niektórych może być nudno… Ja tymczasem zabieram się za kolejną cześć, oby była tak dobra jak poprzednia. Trzymajcie kciuki!
Poszukiwałam czegoś lekkiego, zabawnego, młodzieżowego i nie głupiego zarazem. Czegoś co sprowadzi mnie na ziemię, po mrocznych i okrutnych książkach fantasy, w których zabawiłam może zbyt długo. Tego wszystkiego dostarczyło mi właśnie „Begin again” ,a co więcej nie rozczarowało, wręcz przeciwnie, zachęciło do sięgnięcia po kolejne części serii.
Książka z pozoru wydaje się...
Nie jest to moje pierwsze spotkanie z książkami autorstwa pani Collen Hoover. Zdążyłam już dobrze zaznajomić się z jej pełnymi emocji historiami, w których opisuje młodych ludzi mierzących się z trudnymi życiowymi problemami.
"It ends with us" było dla mnie książka trudną i zarazem delikatną. Być może dlatego, że sam temat poruszany w tejże lekturze jest niezwykle ciężki. Przemoc rodzinna.
Poznajemy głównych bohaterów kiedy są młodymi, pełnymi ambicji ludźmi. Wkrótce między nimi zaczyna rodzić się uczucie oraz coś jeszcze, co nigdy nie powinno mieć miejsca.
Niełatwo czyta się o takich sprawach, a przecież w prawdziwym życiu zdarzają się one tak często. Książka przepełniona jest emocjami głównej bohaterki, pokazuje proces jej myślenia oraz rozterki związane z zaistniałą sytuacją. Bo przecież jak ukochana osoba może zrobić nam krzywdę? Jak jej tego nie wybaczyć? Jak nie dać drugiej, trzeciej, czwartej szansy? A no właśnie...
Lektura stawia czytelnikowi niewygodne pytania, skłania do rozważań, podświadomie zaczyna on sam stawiać się w sytuacji głównej bohaterki.
Nie potrafię myśleć o tej książce w kategoriach "dobra" bądź "niesamowita". Nie, według mnie jest to poważna, pełna życiowych prawd historia, do której trzeba podejść z pewną dozą dojrzałości.
Jak sama autorka przyznała jest to jej bardzo osobista książka, którą oparła na doświadczeniach z dziecięcych lat. Ta informacja z pewnością jeszcze bardziej zbliża nas do opowiedzianej historii.
Ja sama, znając wcześniejsze dzieła pisarki mogę stwierdzić, że jest to jedna z jej lepszych książek. Zarówno pod względem fabuły jak i dojrzałego podejścia do tematu.
Pełna emocji, miłości i smutku.
Nie polecam tej książki każdemu, a na pewno nie komuś kto szuka rozrywki na nudne wieczory. Jednak jeżeli jesteś gotowy na ciężką, ale jakże prawdziwą historię to powinieneś zawiesić oko na tym tytule.
Nie jest to moje pierwsze spotkanie z książkami autorstwa pani Collen Hoover. Zdążyłam już dobrze zaznajomić się z jej pełnymi emocji historiami, w których opisuje młodych ludzi mierzących się z trudnymi życiowymi problemami.
"It ends with us" było dla mnie książka trudną i zarazem delikatną. Być może dlatego, że sam temat poruszany w tejże lekturze jest niezwykle ciężki....
2019-01-30
Wszyscy mamy kompleksy. Są nieodłączną częścią naszego życia, akceptacji siebie i wkraczania miedzy innych, pozornie idealnych ludzi. „Jej wysokość P” to powieść o ukrywaniu się za kompleksami, dorastaniu, miłości i bardzo, bardzo wysokiej dziewczynie.
Poznajemy główną bohaterkę kiedy jest rozgoryczona, zmartwiona i wkurzona. Ma problem. Duży problem. Peyton od zawsze była TĄ wysoką. TĄ ogromną. TĄ nadającą się, do znienawidzonego przez nią sportu. Jednak nigdy nie chciała być „TĄ dziewczyną”. Tak jak zwykłe nastolatki, jej marzeniem były ładne (pasujące na nią!) ubrania, miłość i zabójczo wysoki chłopak. Kiedy los i zakład, którego nigdy nie powinna przyjmować, postawią na jej drodze Jaya okaże się, że wzrost przestanie być jej największym problemem.
Książka ubrana jest w kolorową, humorystyczną warstwę, dzięki której cała historia zdaje się być lekka, łatwa i przyjemna. I może rzeczywiście taka jest… z wierzchu. Głęboko pod uśmiechem i wysokim wzrostem Peyton ukrywa się przed całym światem. Samą sobą. Przyjaciółmi. Nowym, pięknym chłopakiem. To właśnie ten aspekt powieści zaciekawił mnie najbardziej. Poruszył i zadziwił zarazem. Historia rodziny Payton jest smutna. Prawdziwa. Nieprzesadzona. A może konstrukcja powieści pokazała ją właśnie w taki sposób. To co najcięższe, najsmutniejsze zostało ukryte głęboko w środku. Tajemnice Payton odkrywa się stopniowo, na początku miedzy wierszami by w pewnym momencie wpaść w wir wspomnień, problemów i rozgoryczenia.
Powieść ukazuje trudy odkrycia samego siebie, poznania swoich myśli i głęboko schowanych marzeń. Przedstawia dorosłych zachowujących się jak dzieci i dzieci próbujące przejąć rolę rodziców. Opowiada piękną historię o marzeniach, spełnieniu i walce z samym sobą.
Podobało mi się. Jako coś innego, tylko z wierzchu cukierkowego. Nie zrażajcie się początkiem, warto zaczekać do środka. Pięknego, smutnego, ale prawdziwego. Polecam serdecznie, nie tylko wysokim dziewczynom!
Wszyscy mamy kompleksy. Są nieodłączną częścią naszego życia, akceptacji siebie i wkraczania miedzy innych, pozornie idealnych ludzi. „Jej wysokość P” to powieść o ukrywaniu się za kompleksami, dorastaniu, miłości i bardzo, bardzo wysokiej dziewczynie.
Poznajemy główną bohaterkę kiedy jest rozgoryczona, zmartwiona i wkurzona. Ma problem. Duży problem. Peyton od zawsze była...
Postawmy sprawę jasno. Nie lubię piłki nożnej. Po prostu. Bez żadnego konkretnego powodu. Kiedy nadchodzi pora obejrzenia bardzo ważnego meczu (wszystkie takie są…) zawsze uciekam na drugi koniec domu bądź zaszywam się najdalszym jego kącie. Najczęściej towarzyszy mi w tym książka.
Dlaczego więc, mimo że głównymi bohaterami są piłkarze a połowa fabuły rozgrywa się na boisku, ja totalnie zwariowałam na punkcie tej książki? Wpadłam po uszy.
Długi romans współczesny zawsze mnie przerażał. No bo ile można pisać o zakochanej parze. Poznają się. Idą do łóżka. Zakochują się. Przynajmniej tak to wygląda u większości przedstawicieli gatunku. Kulti jest inny. Owszem jest to romans, ale powiedziałabym, że został zepchnięty na drugi plan. Książka opowiada o przekleństwie sławy, zmaganiach sportowców i przyjaźni przeradzającej się w coś więcej.
Główna bohaterka jest świetna, jej pewność siebie, miłość do rodziny i cięty język. Jej wybranek jest jej absolutnym przeciwieństwem, małomówny, wredny, myślący o sobie. Jednak oboje mają wspólną miłość. Piłkę nożną.
Książka jest lekka, łatwa i bardzo przyjemna. Nie posiada (dzięki, Bogu!) zapychaczy w postaci dziesięciostronicowych scen łóżkowych. Nie, tego tu nie znajdziecie. Najwyżej skrawki gładkich umięśnionych ciał.
Kulti jest po prostu świetny. Język przezabawny a bohaterowie potrafią zawrócić w głowie. Bardzo dobrze się ją czyta gorzej kończy, wtedy się żałuje że tak szybko się ją czytało.
Polecam, choć wiem, że dla niektórych będzie nudna. Cóż, każdy ma inny gust!
Postawmy sprawę jasno. Nie lubię piłki nożnej. Po prostu. Bez żadnego konkretnego powodu. Kiedy nadchodzi pora obejrzenia bardzo ważnego meczu (wszystkie takie są…) zawsze uciekam na drugi koniec domu bądź zaszywam się najdalszym jego kącie. Najczęściej towarzyszy mi w tym książka.
Dlaczego więc, mimo że głównymi bohaterami są piłkarze a połowa fabuły...
Eleonora. Ruda, przy kości, niesamowita sama w sobie.
Park. Delikatny, miły, inny niż wszyscy.
Powieść opowiadająca o przeznaczeniu, które postawiło na swojej drodze dwie jakże różne od siebie osoby. Dziewczynę z trudnej rodziny i chłopaka poszukującego samego siebie. Wszystko zaczęło się za sprawą szkolnego autobusu, kilku starych komiksów i słów piosenek.
Jak piękna jest ich miłość. Subtelna. Delikatna. Niewinna. Czuć ją w każdym komiksie Parka i najmocniej skręconym loku Eleonory. Przez książkę płynie się w raz z bohaterami, wstrzymuje oddech, kiedy po raz pierwszy łapią się za ręce, płacze z frustracji nad życiem. Nie tylko ich, ale życiem, w którym człowiek jest z góry na przegranej pozycji.
Rainbow Rowell napisała książkę o młodych, niesamowitych ludziach żyjących w zwykłym świecie. Ludziach marzących o niemożliwym i pragnących siebie, swojej obecności i miłości. Jednocześnie pokazała czytelnikowi świat, w którym nieszczęścia dotykają nie tylko dorosłych, ale coraz częściej brutalnie wdzierają się do życia tych najmłodszych.
Jestem pod wrażeniem jak autorka pięknie opisała rodzące się między bohaterami uczucie. Jak w subtelny sposób przedstawiła sytuacje rodzinną Eleonory. Książka zachwyciła mnie od samego początku do ostatnich słów. Pokochałam głównych bohaterów, zamykając ich w swoim sercu na trochę dłużej.
Myślę, że brakuje tego typu książek. Nieprzesadzonych i po prostu prawdziwych, które w swojej fabule nie odbiegają zbytnio od życia, które prowadzimy na co dzień. Kto wie, może to właśnie z nich uda nam się najwięcej nauczyć.
Polecam. Każdemu bez względu na wiek czy płeć. Choć ze świadomością, że nie każdemu się spodoba.
Eleonora. Ruda, przy kości, niesamowita sama w sobie.
więcej Pokaż mimo toPark. Delikatny, miły, inny niż wszyscy.
Powieść opowiadająca o przeznaczeniu, które postawiło na swojej drodze dwie jakże różne od siebie osoby. Dziewczynę z trudnej rodziny i chłopaka poszukującego samego siebie. Wszystko zaczęło się za sprawą szkolnego autobusu, kilku starych komiksów i słów piosenek.
Jak piękna jest...