-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik243
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Biblioteczka
2015-09-09
2015-08-24
2015-08-05
Ta część przypadła mi do gustu o wiele bardziej, niż poprzednia. Akcja o wiele przyśpiesza, a czytelnik już od pierwszej strony zostaje wciągnięty w świat dworskich intryg, które okazują się być o wiele bardziej tajemniczymi, niż można by się spodziewać.
Dużym plusem było dla mnie rozwinięcie wątku mocy nadprzyrodzonych; o magii w Erilei mogliśmy przeczytać trochę w "Szklanym tronie", ale dopiero teraz tak naprawdę odkrywamy jej historię. Dowiadujemy się także więcej o bohaterach, którzy - ciekawie wykreowani - są jedną z największych zalet tej książki. Przede wszystkim cieszy mnie, że nareszcie lepiej poznajemy Celaenę: po przeczytaniu tylu peanów na temat tego, że jest "silną, młodą kobietą" i bohaterką dość nietypową dla książek młodzieżowych jej kreacja w pierwszym tomie trochę mnie zawiodła, ale czytając "Koronę" po każdym rozdziale zaczynałam lubić ją coraz bardziej. Choć w niektórych powieściach wątki miłosne mnie drażnią i wydają się sztuczne, tutaj akurat spodobało mi się, jak zostały poprowadzone.
Zdecydowanie nie mogę się doczekać premiery następnego tomu oraz dalszego rozwinięcia fabuły. :)
http://szuflada-beatrycze.blogspot.com/2015/08/korona-w-mroku-sarah-j-maas.html
Ta część przypadła mi do gustu o wiele bardziej, niż poprzednia. Akcja o wiele przyśpiesza, a czytelnik już od pierwszej strony zostaje wciągnięty w świat dworskich intryg, które okazują się być o wiele bardziej tajemniczymi, niż można by się spodziewać.
Dużym plusem było dla mnie rozwinięcie wątku mocy nadprzyrodzonych; o magii w Erilei mogliśmy przeczytać trochę w...
2015-08-01
2015-07-22
2014-10-26
2014-10-25
Do literatury młodzieżowej mam stosunek ambiwalentny. Z jednej strony lubię je czytać ze względu na fakt, że zapewniają mi one prostą rozrywkę, przy której nie muszę zbytnio wytężać umysłu. Z drugiej zaś lekturę często kończę poirytowana ze względu na nieudanych bohaterów bądź odczuwalną powtarzalność fabuły. Seria „Grisza” autorstwa Leigh Bardugo zbierała liczne pozytywne recenzje zarówno na portalach angielskojęzycznych, jak i polskich, postanowiłam więc dać jej szansę.
Sam świat przedstawiony wydał mi się bardzo interesujący. Leigh Bardugo, tworząc państwo Ravki, jego tradycje i język, inspirowała się carską Rosją, czyli państwem i okresem z jednej strony dość nam znanym, z drugiej jednak wciąż owianym mgiełką tajemnicy. Jest to przyjemna odskocznia po licznych powieściach młodzieżowych, których akcja ma miejsce na zachodzie lub w światach nim inspirowanym. W historię wpleciono wątek fantastyczny: część społeczeństwa Ravki stanowią Griszowie, osoby posiadające magiczne moce. Główną bohaterką powieści jest Alina Starkov, asystentka kartografa Pierwszej Armii, której życie odwraca się do góry nogami kiedy okazuje się, że również ona jest Griszą i to niezwykłą.
Wątek fantasy jest moim zdaniem poprowadzony ciekawie; Leigh Bardugo stworzyła barwny świat i czytając „Cień i kość” nie sposób nie zastanawiać się, gdzie byłoby nasze miejsce w Ravce. Do części postaci poczułam natychmiastową sympatię i mam nadzieję, że ich historie będą kontynuowane w następnych częściach. Pozytywnie zaskoczyła mnie dwójka głównych bohaterów, Alina i Mal. Są to postaci dobrze skonstruowane i wychodzące naprzeciw irytującym, niezaradnym życiowo kolegom z innych powieści młodzieżowych. Nietrudno się domyślić, że poprowadzony został między tą dwójką wątek romantyczny, który jednak ani mnie ziębi, ani grzeje. Być może spowodowane jest to faktem, że mam dość duże wymagania, jeśli chodzi o tematykę miłosną w literaturze, ale być może jeszcze zdążę polubić ich jako parę podczas lektury kolejnych tomów.
Polskiej wersji książki nie mam nic do zarzucenia. Na początku wydania tłumaczka wyjaśnia niektóre swoje wybory dotyczące przekładu; wspomina między innymi, że nieco zmieniła pisownię niektórych słów, aby zachowały swoją egzotyczną nutę. Sądzę, iż wyszło to powieści na dobre; bądź co bądź, nasz język jest nieco podobny do rosyjskiego, więc dzięki tym niewielkim zmianom stylizacja na tajemniczy (choć nam może nieco lepiej znany) wschód wciąż pozostaje intrygująca. Żałuję tylko, że nie zachowano oryginalnej okładki, która podobała mi się nieco bardziej, choć i ta ma swój urok.
Podsumowując, jak na powieść młodzieżową, jest to książka dobra i zdecydowanie warta przeczytania, jeśli ktoś gustuje w tym gatunku. Sama zaraz zabieram się za lekturę sequela… a później pozostaje mi tylko czekać na ostatnią część.
http://szuflada-beatrycze.blogspot.com/2014/10/cien-i-kosc-leigh-bardugo.html
Do literatury młodzieżowej mam stosunek ambiwalentny. Z jednej strony lubię je czytać ze względu na fakt, że zapewniają mi one prostą rozrywkę, przy której nie muszę zbytnio wytężać umysłu. Z drugiej zaś lekturę często kończę poirytowana ze względu na nieudanych bohaterów bądź odczuwalną powtarzalność fabuły. Seria „Grisza” autorstwa Leigh Bardugo zbierała liczne pozytywne...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-10-20
Zazwyczaj nie przepadam za powieściami młodzieżowymi dziejącymi się w "naszym świecie", jednak pozytywne opinie na temat książki Rainbow Rowell zachęciły mnie, by dać jej szansę: okazało się, że słusznie.
Myślę, że wiele osób mogłoby odnaleźć w tej książce, a zwłaszcza w postaci głównej bohaterki, cząstkę siebie. Cath jest osobą kochającą książki oraz pisanie - to po pierwsze. Po drugie, jest tytułowym "fangirlem" i spokojnie można powiedzieć, że ma obsesję na punkcie serii o młodym czarodzieju, Simonie Snowie. Nietrudno jest domyślić się, że jest to nawiązanie do znanych wszystkim powieści o Harrym Potterze. Każdy, kto kiedykolwiek należał do jakiegoś fandomu z pewnością uśmiechnie się, czytając o fanfiction bądź o uczuciach towarzyszących premierze ostatniej książki o Simonie Snowie. Po trzecie - Cath ma siostrę bliźniaczkę, a ich perypetie być może przypomną czytelnikom ich własne relacje z rodzeństwem.
Last, but not least: nie można nie zauważyć, że Cath różni się od większości swoich rówieśników. Ważną rolę w jej życiu odgrywa problem w kontaktach z innymi ludźmi, który mógłby zakrawać wręcz na lekką postać fobii społecznej. Zagadnienie to pojawia się również w postaci choroby dwubiegunowej u taty Cath. "Fangirl" oczywiście nie jest pracą naukową, nie może więc służyć jako broszurka informacyjna o zaburzeniach psychicznych. Cenię sobie jednak to, że Rainbow Rowell postanowiła poruszyć ten - bądź co bądź trudny - temat i ukazała w swojej powieści postaci z krwi i kości, nie starając się ukazać historii wyidealizowanej, w której bohaterowie są dosłownie wycięci z magazynu dla nastolatków.
Jest to powieść wpisująca się w tematykę coming-of-age (bądź, bardziej tradycyjnie, bildungsroman), toteż pojawiają się liczne dylematy: pierwsza miłość, problemy rodzinne, a także przede wszystkim pytania: co ja tak naprawdę lubię i chcę robić w życiu? z kim chcę się zadawać? jakie jest moje miejsce w społeczeństwie? Wszystkie te wątki przedstawione są przystępnie i czyta się je przyjemnie, pomimo to książka nie wydaje się infantylna. Pozostaje tylko liczyć na to, że niedługo zostanie przetłumaczona i wydana w Polsce, ponieważ sądzę, że i na naszym rynku przydałaby się taka pozycja.
http://szuflada-beatrycze.blogspot.com/2014/10/fangirl-rainbow-rowell.html
Zazwyczaj nie przepadam za powieściami młodzieżowymi dziejącymi się w "naszym świecie", jednak pozytywne opinie na temat książki Rainbow Rowell zachęciły mnie, by dać jej szansę: okazało się, że słusznie.
Myślę, że wiele osób mogłoby odnaleźć w tej książce, a zwłaszcza w postaci głównej bohaterki, cząstkę siebie. Cath jest osobą kochającą książki oraz pisanie - to po...
http://szuflada-beatrycze.blogspot.com/2015/08/czerwona-krolowa-victoria-aveyard.html
"Taka jest nasza natura - powiedział Julian. - Niszczymy. To cecha charakterystyczna rodzaju ludzkiego. Niezależnie od koloru krwi, zawsze upadamy."
Siła i potęga to dwie cechy, które w świecie stworzonym przez Victorię Aveyard mają zapewnić powodzenie. Siła i potęga - są przeznaczone tylko dla garstki osób, czyli utalentowanych Srebrnych. To oni są elitą rządzącą państwem i decydującą o tym, co stanie się z resztą - czyli nic dla nich niewartymi Czerwonymi, których jedynym przeznaczeniem jest służba.
Choć świat opisany w "Czerwonej Królowej" jest okrutny, jednocześnie wydaje się przerażająco realistyczny. Podczas lektury pierwszych stronic odnosimy wrażenie, że przenosimy się do odległych krain, typowych dla powieści high fantasy. Niedługo jednak okazuje się, że jest to świat o wiele bliższy naszemu, niż się spodziewaliśmy; to świat elektryczności i zaawansowanych technologii, które są jednak przeznaczone tylko dla Srebrnych. Na mnie to właśnie zrobiło największe wrażenie: Victoria Aveyard stwarza świat fantastyczny i brutalny, jednocześnie delikatnie sugerując, że to właśnie taka przyszłość może nas czekać.
"Cala od małego uczono, że liczą się siła i potęga. Nie dobroć. Nie życzliwość. Nie empatia ani odwaga, ani sprawiedliwość, ani żadna inna wartość, do której władca powinien dążyć."
Gdybym miała porównać tę powieść do jakichkolwiek innych uniwersów, chyba byłyby to niedawno czytany przeze mnie "Szklany Tron" oraz "Pieśń lodu i ognia". Podobnie jak u Sary J. Maas widzimy świat uprzywilejowanych oczami bohaterki, która kompletnie do niego nie pasuje. Wywodzi się ona z Czerwonych i w przeciwieństwie do osób, z którymi przyjdzie jej żyć, nigdy nie pławiła się w luksusach i bogactwach. Jednocześnie szansa, którą otrzymała, nie zawróci jej w głowie; Mare zdaje sobie sprawę z tego, jakich okrucieństw dopuszczają się Srebrni, aby utrzymać status quo. Na swoje nieszczęście, wpada w sam środek dworskich intryg, które doprowadzą wkrótce do ogromnego przewrotu oraz zmian w całym królestwie. Wszyscy spiskują przeciwko sobie i okazuje się, że nikomu nie można ufać.
Przeczytanie tej książki zajęło mi mniej niż pół dnia; nie podchodziłam do niej z wielkimi oczekiwaniami, ale pozytywnie się zaskoczyłam. Akcja jest wartka i pędzi jak szalona; nigdy nie wiadomo, co wydarzy się na kolejnych stronach. Niestety jednak ma to i swoje minusy; momentami wydawało mi się, że akcja była aż nazbyt szybka, zwłaszcza w końcowej partii książki, która była naszpikowana zwrotami akcji i przez to sprawiała wrażenie nieco nieuporządkowanej.
Myślę, że Czerwona Królowa powinna spodobać się przede wszystkim osobom z zamiłowaniem do zwrotów akcji oraz dworskich intryg. Pozostaje tylko czekanie na kolejne tomy.
http://szuflada-beatrycze.blogspot.com/2015/08/czerwona-krolowa-victoria-aveyard.html
więcej Pokaż mimo to"Taka jest nasza natura - powiedział Julian. - Niszczymy. To cecha charakterystyczna rodzaju ludzkiego. Niezależnie od koloru krwi, zawsze upadamy."
Siła i potęga to dwie cechy, które w świecie stworzonym przez Victorię Aveyard mają zapewnić powodzenie. Siła i potęga - są przeznaczone...