-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik253
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2024-04-10
2024-03-14
2024-02-26
2024-03-07
2024-01-14
2023-12-22
Książka przeciętna, przeciągnięta i z niewielką ilością odkrywczych/nowych informacji. Raczej jest odtwórcza, bazująca na dostępnych źródłach, z duża ilością dywagacji i rozważań. Niczego nowego z tej książki sie nie można dowiedzieć poza tym co jest w źródłach pisanych gł, bizantyjskich.
Trochę jestem zawiedziony bo naprawdę niewiele nowego sie dowiedziałem o Historii Bułgarii, tym bardziej, że książka spokoje mogłaby mieć 150 stron, bo jest wiele powtórzeń i niepotrzebnych rozważań, które wiele nie wnoszą.
Do tego jest dość wybiórcza, bo np. kompletnie pomijany jest etap pojawienia sie Węgrów i założenia przez nich Państwa, a na pewno takie wydarzenie miało olbrzymi wpływ na ówczesne Carstwo Bułgarskie. Do tego stopnia jest to pominięte że Autor nawet nie umie wyjaśnić dlaczego, gdzie i w jaki sposób Węgrzy kilkakrotnie najeżdżali Bizancjum przez ziemie Bułgarów.... Podobna amnezja jest w stosunku do ostatniego etapy i najazdu Rusów na Bułgarię... Pominięty i zdawkowy jest aspekt handlu niewolnikami, który był na pewno jednym z głównych zajęć wczesnego państwa Bułgarskiego. Podobnie ma sie sprawa z początkami państwowości i do tego autor prawie wcale nie korzysta z nowych odkryć, żeby rozszerzyć obecny stan wiedzy. Tak jakby piszący zatrzymał sie na etapie analizy tekstów źródłowych i są one wertowane na sto różnych sposób, co jest naprawdę nurzące w czytaniu.
Bardzo przeciętna książka, którą w dodatku czyta sie ciężko, ale trochę faktów jest, natomiast czekam na znacznie lepszą pozycje w tym temacie, bo ta książka naprawdę nie wyczerpuje ciekawego tematu.
Książka przeciętna, przeciągnięta i z niewielką ilością odkrywczych/nowych informacji. Raczej jest odtwórcza, bazująca na dostępnych źródłach, z duża ilością dywagacji i rozważań. Niczego nowego z tej książki sie nie można dowiedzieć poza tym co jest w źródłach pisanych gł, bizantyjskich.
Trochę jestem zawiedziony bo naprawdę niewiele nowego sie dowiedziałem o Historii...
2023-11-25
Książka średnia, z dwóch powodów.
Po pierwsze autor Francuz pisząc o Francji nie wyzbył się swojego stosunku emocjonalnego do opisywanych wydarzeń i wyczuwalnie trzymał stronę "Francuską", co w dalszej części książki już bardzo męczyło.
Po drugie i powiązane z pierwszym autor bardzo dużo czasu poświecą Francji i nie skupia się na innych istotnych wydarzeniach np. w Anglii, które miały wpływ na całokształt wojny i to nie byłby zarzut gdyby autor chciał być zwięzły i pomijał dużo wydarzeń żeby zmieścić się w jakiejś ograniczonej liczbie stron, ale niestety bardzo często robił "dłużyzny" z mało istnych wydarzeń i opisywał je bardzo szczegółowo jakby były arcyważne. Takie zbędne, dodatkowe opisy dość męczyły i utrudniały czytanie tym bardziej, że ilość tzw. "potrzebnych faktów" i tak była przytłaczająca patrząc na skalę, czas i obszar jaki obejmował ten konflikt.
Natomiast książkę warto przeczytać bo ilość wiedzy jest olbrzymia, ale nie jest to uczta czytelnicza raczej pigułka (bardziej piguła bo ma ponad 800 stron) którą ciężko połknąć za pierwszym razem chyba, że jest się bezkrytycznym frankofilem:).
Warto też przeczytać, żeby wyrobić sobie pogląd na Wojnę Stuletnią jako jedno ze spojrzeń na ten konflikt i całokształt relacji Angielsko-Francuskich i ogólnie Europejskich, bo ta wojna oddziaływała znacznie bardziej niż tylko na dwa Państwa i w tej książce jest co nieco o tym napisane, choć jak pisałem dla mnie za mało. Dlatego tą pozycje należy traktować jako cześć całości i jako kolejny głos do zrozumienia późnego średniowiecza w Europie, tym bardziej że na Polskim rynku wydawniczym nie ma za wielu książek o wpojenie stuletniej.
Książka średnia, z dwóch powodów.
Po pierwsze autor Francuz pisząc o Francji nie wyzbył się swojego stosunku emocjonalnego do opisywanych wydarzeń i wyczuwalnie trzymał stronę "Francuską", co w dalszej części książki już bardzo męczyło.
Po drugie i powiązane z pierwszym autor bardzo dużo czasu poświecą Francji i nie skupia się na innych istotnych wydarzeniach np. w...
2023-04-02
2023-02-15
2023-01-23
2022-12-16
2022-11-18
Przeciętna książka zarówno od strony merytorycznej jak i stylistycznej. Autor pisząc tą książkę opierał się gł. a w zasadzie jedynie na przekazach pisanych gł. starożytnych Greków i nie podjął większego wysiłku sięgnięcia do innych materiałów, czy innych dziedzin nauki, które przez ostatnie dziesięciolecia poczyniły postępy w kwestii dostępu do nowych źródeł nt. historii starożytności.
Tak więc, w tej książce nie ma w zasadzie niczego odkrywczego, a autor swoimi wywodami stara się nakreślić Świat starożytny młodym pokoleniom, uzmysławiając im oczywiste oczywistości, że tamten Świat nie można oceniać przez dzisiejsze doświadczenia i dzisiejsze standardy.
Jest parę ciekawostek dot. przenikania się kultur świata Greckiego i Półwyspu Indyjskiego po podbojach Aleksandra, czy szerokich kontaktów handlowych Greków z Ptolemejskiej Aleksandrii.
Jak dla mnie zabrakło właśnie pociągnięcia kwestii jak te przenikanie kultur po podbojach Aleksandra, przyczyniło się do wymiany poglądów, idei, przy okazji "odkryć geograficznych" i wymiany handlowej, bo z tego co widać to ówczesny Świat wcale nie był odwrócony do siebie plecami niczym wyspy na morzu, a czerpał i inspirował się wzajemnie na wielkich obszarach od Europy, przez Afrykę po dwie trzecie Azji aż do Chin. W tym kontekście Świat przed Chrystusem wcale nie był taki naiwny jak nam się wydaje a prądy umysłowe wpływały twórczo na powstawanie podobnych idei w różnych zakątkach tego Świata.
Zabrakło w tej książkę większego akcentu na innych żeglarzy niż Greccy. O Kartagińczykach autor piszę przez kalkę źródeł Gerckich, co mocno wypacza ocenę ich wypraw w "nieznane" i powoduje snucie domysłów, co pozostawia pewien niedosyt wiedzy, podobnie jest w kwestii żeglarzy ze wschodniego wybrzeża Morza Śródziemnego (Fenicja, Palestyna, ówczesny Liban i Syria).
Natomiast jak zawsze lepiej przeczytać książkę i z czymś się nie zgadzać, a mieć jednak jakąś szersza wiedzę na omawiane zagadnienie i w tym kontekście warto przeczytać ta pozycje zwłaszcza jeśli jest to wstęp do Świata Starożytnego, bo autor opiera się w zasadzie tylko na sprawdzonych klasykach dokumentów Antycznych.
Przeciętna książka zarówno od strony merytorycznej jak i stylistycznej. Autor pisząc tą książkę opierał się gł. a w zasadzie jedynie na przekazach pisanych gł. starożytnych Greków i nie podjął większego wysiłku sięgnięcia do innych materiałów, czy innych dziedzin nauki, które przez ostatnie dziesięciolecia poczyniły postępy w kwestii dostępu do nowych źródeł nt. historii...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-08-20
Kolejna przeczytana książka tej autorki i kolejna dość przeciętna, zarówno jeśli chodzi o styl jak i zawartość merytoryczną.
Po książce obiecywałem sobie lepsze zrozumie okresu wczesnego średniowiecza po upadku Rzymu i momentami książka była całkiem przekrojowa i dobrze się przez nią "płynęło", ale niestety jest całkiem sporo dłużyzn z bardzo szczegółowymi i nużącymi opisami budowli, czy nic nie wnoszącymi opisami życia codziennego, które nie są w jakiś logiczny sposób powiązane z opisywanymi wydarzeniami historycznymi. Mimo tego że książka jest dość długa, bo ma ponad 500 stron, to jednak żaden temat nie jest jakoś wyczerpująco opisany, a końcówka opisywanego okresu kiedy Rawennę zajmuje Karol Wielki, to już jest przeskok za przeskokiem i to jako całość kompletnie zaburza przejrzystość odbioru. Widać, że autorka skupiła się na samej Rawennie a nie na szerszym i dogłębnym opisie tamtych czasów i relacjami Rawenny z całym regionem Europy i basenu Morza Śródziemnego.
Podsumowując, książkę można przeczytać jako uzupełnienie do czasów wczesnego średniowiecza na zachodzie, ale nie jest to książka przekrojowa, opisująca szerzej średniowieczne zależności miedzy ówczesnymi bytami politycznymi, ponieważ autorka mocno skupia się na samej architekturze Rawenny i w tym kontekście może to być nawet niezły przewodnik po współczesnym mieście.
Kolejna przeczytana książka tej autorki i kolejna dość przeciętna, zarówno jeśli chodzi o styl jak i zawartość merytoryczną.
Po książce obiecywałem sobie lepsze zrozumie okresu wczesnego średniowiecza po upadku Rzymu i momentami książka była całkiem przekrojowa i dobrze się przez nią "płynęło", ale niestety jest całkiem sporo dłużyzn z bardzo szczegółowymi i nużącymi...
2022-01-22
Goldsworthy jest klasą samą dla siebie w kwestii starożytnego Rzymu, to druga książka tego autora i druga świetna, więc pewnie sięgnę po kolejne jego pozycje.
A wracając do tej książki to konkret opisów, trzymanie się faktów na ile to możliwe, a tam gdzie trzeba coś dopowiedzieć ze względu na braki w źródłach opinie są wyważone i pozwalające zachować dystans do opisywanych wydarzeń.
W książce pokazana jest różnica w podejściu Rzymian i Kartagińczyków do wojny i tu chyba była największa różnica, która przechyliła szalę zwycięstwa na korzyść Rzymu, czyli ich niezłomna determinacja nawet w sytuacjach beznadziejnych po kolejnych klęskach, ale ta determinacja była wynikiem systemu politycznego , który był "lepszy" od tego co miał przeciwnik, a schodząc do szczegółów, to po prostu więcej ludzi czerpało zyski z tej formy rządów, dzięki temu więcej było zaangażowanych w rządzenie w Rzymie i większej ilości zależało na zwycięstwie, przez co więcej obywateli było gotowych do wszelkich poświęceń niż w Kartaginie, którą rządziła wąska elita nie dopuszczająca innych do profitów z rządzenia. Czyli to głównie masowość, otwartość dyskusji, dopuszczanie "nowych" ludzi do rządzenia (dzięki temu zyskali innowacyjność) przeważyły o końcowym zwycięstwie Rzymu. Zwarły się dwa różne systemy polityczne i oba ponosiły olbrzymie straty podczas trzech wojen Punickich, ale czas zweryfikował, że w republikańskim Rzymie było więcej witalności niż w despotycznej Kartaginie. Mam nadziej że i dziś te ogólne prawidła są aktualne, oczywiście o ile ta tzw. republikańskość nie zostanie zjedzona przez: korupcję, oligarchię, przeregulowanie prawne i poprawność polityczną, która zabija wszelką ożywczą dyskusję.
Po za tym olbrzymi plus za styl pisarski, to pewnie po części zasługa tłumacza, więc z czystym sumieniem polecam tą książkę.
Goldsworthy jest klasą samą dla siebie w kwestii starożytnego Rzymu, to druga książka tego autora i druga świetna, więc pewnie sięgnę po kolejne jego pozycje.
A wracając do tej książki to konkret opisów, trzymanie się faktów na ile to możliwe, a tam gdzie trzeba coś dopowiedzieć ze względu na braki w źródłach opinie są wyważone i pozwalające zachować dystans do opisywanych...
2022-03-05
Ciekawa pozycja, rzucająco nowe spojrzenie autora, który lubi łączyć wiele faktów i na tej podstawie szukać ogólnych zasad działania ludów stepowych dla cegło olbrzymiego obszaru Euroazjatyckiego stepu. Pisarz próbuje odnaleźć ogólne ponadczasowe zasady działania ludów stepowych i myślę że w wielu kwestiach to mu się udaje, ale poruszając, się po olbrzymim obszarze oraz w dużym rozpięciu czasowym od Scytów po Dżurdżenów, czasami jego wnioski są na wyrost, bo niestety nie ma pełnej wiedzy o wszystkim co wydarzyło się w tym czasie.
Dla polskiego czytelnika jednak takie syntetyczne spojrzenie jest bardzo ciekawe, ale z jedną uwagą my (historia Rzeczpospolitej), którzy jesteśmy bliżej stepów i mieliśmy więcej do czynienia z ludami stepowymi w swojej historii, jesteśmy znacznie rzadziej wspominani na kartkach tej książki, niż Anglicy czy inne narody Europy zachodniej, no ale widać taki urok autorów Zachodnich, którzy często patrzą przez swój czubek nosa.
Książka warta przeczytania zwłaszcza za warstwę spostrzeżeń i przemyśleń autora, który stara się znaleźć ogna prawidła w historii, niezależnie od narodów, religii, czasu i to jest największy plus tej książki bo zmusza do myślenia i wyjścia ze schematów.
Oczywiście jest też sporo porządnej wiedzy i ciekawostek, dla mnie uderzające jest to jak postępowali Chińczycy, a w zasadzie ich konsekwencja w podejściu do ludów stepowych przez 4 tysiące lat. Dzięki ich uporowi w trwaniu na granicy stepu, przetrwali i z każdego podboju wychodzili silniejsi, a strefy wpływów rozszerzali, można powiedzieć, że to taka mrówcza praca rozpisana na tysiąclecia i wiele pokoleń i dziś chyba też kontynuowana.
To co uderzające i podkreślone w tej pozycji to to, że zarówno u Chińczyków jaki i innych państw obrzeża stepu jak np. Rzym, to często nie ludy stepowe były agresywne, a właśnie te osiadłe imperia wywierały presję na step i tu wyłania się zupełnie inny obraz historii, bo autor tej książki oddał głos ludom stepowym i to ich oczami widzimy następujące wydarzenia i to o tyle ciekawe że zawsze widźmy/czytamy historię oczami zwycięzców, albo ludów osiadłych bo one spisywały swoje dzieje w przeciwieństwie do stepowych nomadów.
W tej książce jest inaczej i o tyle ciekawej.
Ciekawa pozycja, rzucająco nowe spojrzenie autora, który lubi łączyć wiele faktów i na tej podstawie szukać ogólnych zasad działania ludów stepowych dla cegło olbrzymiego obszaru Euroazjatyckiego stepu. Pisarz próbuje odnaleźć ogólne ponadczasowe zasady działania ludów stepowych i myślę że w wielu kwestiach to mu się udaje, ale poruszając, się po olbrzymim obszarze oraz w...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-01-08
2021-12-31
Tak tendencyjnej książki dawno nie czytałem, autor chyba musiał terminować u propagandystów komunistycznych...nie to że miał ciągoty do tych utopistów, mój zarzut jest do tego w jaki sposób przedstawiał, opisywał, czy pomijał fakty w historii XIX i XX wiecznej Imperium Osmańskiego... tego nie powstydziliby się cenzorzy nawet na Kubie, czy w Korei Północnej.....
Tej książki nie da się przeczytać z przyjemnością jeśli choć trochę zna się fakty z ogólnej historii. Autor w zasadzie ma bezwzględną i bezkrytyczną miłość do Osmanów i wszystkie ich decyzje opisuje przez różowe okulary, zarówno jeśli chodzi o politykę zagraniczną jak i wewnętrzną. W tej książce Imperium Osmańskie jest opisane jako łagodny baranek i autor kompletnie nie dostrzega tego że narody poprzednio podbite chcą się wyzwolić (jak m.in.: Serbowie, Grecy, Bułgarzy, Ormianie, Kurdowie, czy Arabowie). Z resztą polityka Imperium do mniejszości narodowych jest tu opisana bardzo tendencyjnie a dane jakie są przytoczone są mocno naciągane, a tam gdzie nie pasują do teorii Autora są przemilczane, pomijane, a czasami są robione duże przeskoki tematyczne jeśli pisarz nie umie wytłumaczyć jakiś zagadnień... Nie wspominając, że autor nie dostrzega rzezi Ormian i daje wiarę źródłom Tureckim, wskazując że to Bolszewicy ich wymordowali...mało brakuje do stwierdzenia w tej książce, że w zasadzie to sami Ormianie się wykończyli.....
Do tego jest sporo dłużyzn, gdzie autor całymi stronami opisuje jakieś mało istotne osoby i wydarzenia - to jest bardzo nużące.
Książka kiepska, służąca bardziej wybieleniu Turków niż opisowi faktycznej historii, ma jednak walor informacyjny, ale trzeba bardzo uważnie czytać żeby wyciągnąć przydatne i prawdziwe informacje, których jest sporo na 650 stronach. Natomiast nie mogę powiedzieć że czytanie tej książki to uczta czytelnicza, raczej męczarnia, kiedy co chwila trzeba bić się z myślami nt. bzdur, które pisze Autor.
Myślałem że tom 1 był słaby, ale tom 2 w dziadostwie znacznie przebija marnością i rzetelnością osądu tom 1. Pierwszy raz to pisze, ale trochę żałuję czasu spędzonego na czytaniu tej książki, myślę że są lepsze książki o historii Osmanów i Turcji w XIX i XX w.
Tak tendencyjnej książki dawno nie czytałem, autor chyba musiał terminować u propagandystów komunistycznych...nie to że miał ciągoty do tych utopistów, mój zarzut jest do tego w jaki sposób przedstawiał, opisywał, czy pomijał fakty w historii XIX i XX wiecznej Imperium Osmańskiego... tego nie powstydziliby się cenzorzy nawet na Kubie, czy w Korei Północnej.....
Tej książki...
2021-11-06
Ciężko tą książkę przypisać jakiejś jednej konkretnej kategorii, trochę to reportaż, trochę to książka historyczna, może trochę to "groch z kapustą":), nie za dobra ale też nie zła.... ot taka książka do przeczytania, z dużą ilością ciekawostek historycznych z trenów obecnej Gruzji.
Mnie osobiście zaskoczyło to, że chrześcijaństwo bardzo szybko rozprzestrzeniło się na obszarach obecnej Gruzji i Kaukazu, nie tylko w Gruzji "właściwej", gdzie przetrwało do czasów współczesnych, ale też w Abchazji i Czerkiesji, gdzie później pod naporem Islamu (głównie Osmanów) zostało wyeliminowane. Tym większy mam podziw dla Gruzinów, że wytrwali przy swojej kulturze i wierze, skoro jeszcze pod koniec w XVII w. z samej Megrelii wywożono rocznie po 12 tyś. niewolników (bo byli niewiernymi) do Persji i Turcji (str.32). Tych niewolników z obszaru Gruzji (który był głównym terenem " łowów" niewolników/niewiernych) musiało być naprawdę dużo skoro w języku awarskim zakorzeniło się słowo "gorgi" (Gruzin) na określenie jeńca czy niewolnika (str. .69). Tym bardziej to smutne, że często organizatorami tych niechlubnych "łowów" byli Adżarowie (gruzińska grupa etniczna), którzy sami wcześniej ulegli Osmanom i musieli wyprzeć się chrześcijaństwa na rzecz Islamu i "polować" na niewiernych niewolników a wcześniej współbraci ..... Jak wysoko była rozwinięta kultura Gruzji w średniowieczu świadczy to, że w XI w. do Kijowa w celu budowy świątyni przybyli Grecy i Abchzi. Abchazi z Gruzinami zbudowali silne państwo które od XI do początków XIII w. sukcesami opierało się Tukom Seldżuckim i brało czynny udział w polityce bliskowschodniej. Natomiast Abchazi Islamowi ulegają dopiero w XVII-XVIII w. ponieważ przejście na Islam stanowiło silną "polisę ubezpieczeniową od sprzedania do Tureckiej niewoli. Jak widać nie tylko Rzeczpospolita w tym okresie była dostarczycielem niewolników do Imperium Osmańsego, ale wszystkie graniczne tereny zamieszkane przez innowierców.
Dlatego w tym kontekście nie dziwi mnie, że podbój Kaukazu i Gruzji, a później utrzymanie tych terenów o czym głownie rozpisuje się autor tej książki, przychodziło Rosjanom stosunkowo łatwo jak na tak trudny teren, dotyczy to zwłaszcza w pierwszego okresu, czyli od końca XVIII w. i początku XIX w. Nie dziwi mnie, że Gruzja mając za sąsiada Turcję wolała wpaść w Rosyjską orbitę wpływów, przynajmniej mieli względnie dużą walność wyznania, a proceder handlu niewolnikami był bardzo ograniczony - czasami tyle i aż tyle wystarczy.
Książka warta przeczytania, ale jak dla mnie trochę za bardzo chaotyczna, ale za to z dużą ilością ciekawostek, które sprawiają, że czyta się szybko i przyjemnie.
Ciężko tą książkę przypisać jakiejś jednej konkretnej kategorii, trochę to reportaż, trochę to książka historyczna, może trochę to "groch z kapustą":), nie za dobra ale też nie zła.... ot taka książka do przeczytania, z dużą ilością ciekawostek historycznych z trenów obecnej Gruzji.
Mnie osobiście zaskoczyło to, że chrześcijaństwo bardzo szybko rozprzestrzeniło się na...
2021-11-06
Książka ciekawa, ale nie wybitna. Bardzo dużo wiedzy i sporo ciekawostek, (np. o wynalezieniu druku, czy o ceramice z jadeitu), ale niestety napisana jest chaotycznie.
Niektóre rozdziały są dobre i rzeczowe np. o zmaganiach wojen z najazdem Japońskim z XVI w a inne przeleciane po łebkach jak całe dwa wieki XVII i XVIII. Map mało i też źle ułożone, za to bardzo dużo informacji mało przydatnych o ciągłych przewrotach i koteriach pałacowych (gdzie imiona władców/pretendentów zmieniały się jak w kalejdoskopie, a nic nie wnosiły do historii ogółu). Prawie nic o stosunkach zewnętrznych i "nagle" pojawiają się najazdy ludów stepowych, Mongołów, Mandżurów, czy Japończyków i tak samo szybko znikają z kart tej książki. O stosunkach z Chinami, które miały olbrzymi wpływ na Korę też jest okazjonalnie i bez większej analizy.
Wiem że w jednej książce na 400 stronach ciężko zmieścić cała ponad 2-tyś historię Korei, ale zdawkowe informacje z XX w., zwłaszcza o Korei Północnej jest zastanawiające, tym bardziej, że Autorka jednym suchym zdaniem informuje o 0,5 mln ofiar obozów koncentracyjnych w KRLD, czy o 2,5-3 mln ofiar głodu komunistycznego reżimu - tak jakby ten temat nie był warty uwagi, a przecież te szacunki co do liczby ofiar są bardzo ostrożne.
Do tego styl pisarki, w większości bardzo suchy i "przeszczegółowiony" jest dość nużący - tylko niektóre rozdziały "mocniej" wciągają.
Mimo wszystko warto przeczytać tą książkę, bo mało jest książek o tej tematyce w języku Polskim i należy ją potraktować jako wstęp do zgłębienia historii i kultury Korei, ale nie ma co liczyć na "ucztę czytelniczą" :).
Książka ciekawa, ale nie wybitna. Bardzo dużo wiedzy i sporo ciekawostek, (np. o wynalezieniu druku, czy o ceramice z jadeitu), ale niestety napisana jest chaotycznie.
Niektóre rozdziały są dobre i rzeczowe np. o zmaganiach wojen z najazdem Japońskim z XVI w a inne przeleciane po łebkach jak całe dwa wieki XVII i XVIII. Map mało i też źle ułożone, za to bardzo dużo...
O Chinach jest już sporo książkę, ale autorzy zawsze mają problem jak umieścić ponad 4 tyś lat historii w jednej książce.
W tej publikacji pisanej nie przez historyka, jest opisana historia China rzetelnie ale dość ogólnikowo, od samego początku i chyba jest to całkiem udany koncept, ponieważ nie autor nie zanudza, a nie da sie na 700 stronach zmieścić całej zawiłej i skomplikowanej historii tak olbrzymiego obszaru na przestrzeni 4 tyś lat.
Więc dużym plusem tej publikacji jest jest ogólnikowość, tzn. autor stara sie wyłapać najważniejsze wydarzenia z czasów każdej dynastii i do tego jednocześnie stara sie opisać mechanizmy jakie rządziły społeczeństwem i państwem Chińskim na przestrzeni dziejów. I to jest największy plus tej książki, bo nie przytłacza faktami i "drobiazgami" a stara się rzetelnie przedstawić ogólne procesy jakie zachodziły i doprowadzały na przemian od rozkwitu państwa i społeczeństw, do upadku. Jak na 700 stron to naprawdę jest to zwięzła historia Chin.
Z drobnych minusów, to to że historia Chin jest z perspektywy oświeconych rodów, czy klanów, a nie zwykłych ludzi (ludu), którzy jednak dość często pojawiają sie na kartach tej książki jako siły niszczycielskie, które sie buntują przeciw władzy. Trochę tak jakby pojawiali sie z znikąd, przecież to też są to Chińczycy, którzy cierpieli pod władzą, wiec dobrze byłoby zrozumieć te procesy, które popychały ludzi do skrajności, ale to pewnie zadanie dla kolejnych książek i autorów. Natomiast ta książka jest dobra jako początek zapoznania z kulturą Chin, procesów jakie zachodziły w tak olbrzymim kraju.
Z Plusów to to ze autor sporo nawiązuje do Konfucjusza i za pomocą jego filozofii stara sie zrozumieć i przybliżyć nam cywilizacje Chińska. Autor sporo też zamieszcza cytatów chińskich polityków/elit i to też jest cenne bo pokazuje jak świat widzieli uwcześni Chińczycy, z różnych epok.
Podsumowując, warto przeczytać :).
O Chinach jest już sporo książkę, ale autorzy zawsze mają problem jak umieścić ponad 4 tyś lat historii w jednej książce.
więcej Pokaż mimo toW tej publikacji pisanej nie przez historyka, jest opisana historia China rzetelnie ale dość ogólnikowo, od samego początku i chyba jest to całkiem udany koncept, ponieważ nie autor nie zanudza, a nie da sie na 700 stronach zmieścić całej zawiłej i...