Amerykańska dziennikarka, autorka takich książek jak "Noc, która się nie kończy" czy "Ukryta historia Vladimira Nabokowa".
W 2019 roku jej ekspertyza w sprawach obozów koncentracyjnych była często przywoływana w czasie dyskusji rozgorzałych wokół amerykańskich obozów internowania na granicy Meksyk-USA i kwestii czy obozy te powinno się klasyfikować jako obozy koncentracyjne. Pitzer była wielokrotnie cytowana i udzieliła wielu wywiadów w tej sprawie.
Książka Andrei Pitzer przedstawia losy trzech holenderskich wypraw w których udział brał Willem Barents, a ich celem było odnalezienie drogi do Chin przez przejście północno-wschodnie. Kluczową była oczywiście ostatnia ekspedycja, gdzie załoga otoczona przez lód musiała przezimować na niegościnnym terytorium Nowej Ziemii. Mamy tutaj dramatyczne elementy każdej wyprawy, która odbywała się kilkaset lat temu: głód, szkorbut, lód, walka z niedźwiedziami polarnymi, burze, śmierć, no i trudny powrót do domu. Całość jest oczywiście bardzo ciekawa, bo są to motywy, o których trudno nie czytać z pewnymi emocjami. Da mnie na minus jest momentami styl autorki, mocno popularnonaukowy, może przydatny, ale irytujące jest czasami porównywanie wypraw, które dzieliło między sobą kilkaset lat. Autorka natomiast zaimponowała mi tym, że wybrała się w podróż śladami Barentsa, być może gdyby Pitzer postawiła na bardziej reportażowy styl byłoby jeszcze ciekawiej, a tak mamy tylko i aż solidną opowieść o trzech ekspedycjach. Trochę mi też zabrakło informacji o samym Barentsie, autorka narzeka, że trudno o nim powiedzieć coś pewnego, ale mimo wszystko pewnie dałoby się sklecić o nim parę słów więcej.
Jeśli chcecie się dowiedzieć czegoś więcej o Nabokovie, nie o Nabokovie-autorze ale o Nabokovie-człowieku, o tym, jak był postrzegany przez przyjaciół, jakie miał relacje z rodziną, jak żył i jak tworzył – to nie jest książka dla was.
Andrea Pitzer tak naprawdę nie napisała bowiem biografii. Głównym bohaterem „Ukrytej historii Vladimira Nabokova” uczyniła nie Nabokova, lecz politykę i historię XX wieku – oraz ich ślady w jego twórczości. On sam pozostaje niejako na uboczu, w cieniu; krótkie spodenki, siatka na motyle, tajemniczy uśmiech.
To rzecz napisana konsekwentnie, według zamysłu, poparta rzetelnymi badaniami i poszukiwaniami, staranna – ale i sterylna. Nie ma tu żywego pisarza, jest tylko jego historyczny pomnik. I to trochę rozczarowuje.
[http://literackie-skarby.blogspot.com/2015/03/starannie-i-sterylnie-o-nabokovie.html]