Rawenna. Stolica imperium, tygiel Europy Judith Herrin 7,7
![Rawenna. Stolica imperium, tygiel Europy](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/4989000/4989796/937961-352x500.jpg)
ocenił(a) na 850 tyg. temu To przede wszystkim książka o zmianach. Od 402 roku, w którym Honoriusz przeniósł stolicę Cesarstwa z Mediolanu do Rawenny do śmierci Karola Wielkiego w 814 roku, w którym urywa się narracja, świat uległ dogłębnej metamorfozie. Herrin bierze pod lupę cztery stulecia kluczowe dla losów Europy i snuje historię tych przemian w oparciu o dzieje Rawenny - ówczesnej stolicy rzymskich cesarzy, gockich królów, bizantyjskich egzarchów i arcybiskupów. Wszystko splata się ze sobą. Kolejny wizerunek władcy utrwalony na mozaikach przyćmiewa wcześniejszy, a arcybiskup skuwa podobiznę poprzednika, aby nie było wątpliwości, który z "pasterzy" miasta powinien zostać upamiętniony jako fundator kościoła (np. str. 217-218).
Opisując skomplikowany proces transformacji starożytności w średniowiecze autorka prowadzi wielotorową narrację. W centrum przedstawienia są wybitne jednostki, jak Galla Placydia, Teodoryk Wielki, Belizariusz i Justynian, później głównie kolejni dostojnicy kościelni oraz cesarze z Konstantynopola, a na końcu Karol Wielki. Oprócz historii politycznej basenu Morza Śródziemnego otrzymujemy też obfity wykład na temat historii chrześcijaństwa, a także kultury, sztuki i architektury wczesnego średniowiecza. Przy okazji odbywamy wycieczkę po Rawennie i okolicach, poznając zachowane strzępy źródeł świadczące o życiu codziennym miasta, które w tamtych stuleciach odgrywało zbliżoną rolę przekaźnika między Zachodem i Wschodem, jak w późniejszym czasie Wenecja.
O erudycji autorki nie trzeba nikogo przekonywać, a najlepiej świadczą o niej przypisy, odsyłające do wielojęzycznych źródeł, opracowań i artykułów, wśród których znajdują się także odwołania do prac polskich autorów (Marek Jankowiak, Jan Prostko-Prostyński). W takim towarzystwie nie przeszkadza nawet przypis do Wikipedii na str. 483 (jest też w oryginale),choć puryści będą kręcić nosami. W tekście Herrin stara się skomasować jak najwięcej szczegółów. Żaden skrawek papirusowego dokumentu z miejskich archiwów, nawet jeśli jest tak zniszczony, że można odczytać jedynie pojedyncze słowa, nie może zostać przegapiony i pominięty. Należy pochwalić autorkę za udany splot wątków w tym gąszczu szczegółów i zachowanie harmonijnych proporcji między poszczególnymi torami narracji. W moim odczuciu książka jest znacznie lepiej napisana niż jej "Bizancjum".
Mimo to zdarzają się fragmenty nieco nużące. Dla mnie były to zwłaszcza ustępy poświęcone niektórym wielkim problemom teologicznym tamtych czasów, jak np. spór o monoteletyzm między Rzymem a Konstantynopolem lub dysputa o Trzy Dzieła (czy też Trzy Rozdziały). Muszę przyznać, że dogmatyczny wymiar tych konfliktów wymyka się mojemu pojmowaniu i jestem w stanie zrozumieć jedynie ich polityczny charakter (nieco łatwiej pojąć ikonoklazm). Decyzje kolejnych VII-wiecznych soborów i synodów zlewały mi się w jedną całość. Dzieje emancypacji papieży spod bizantyjskiej władzy w Italii na tle sporów kościelnych to niełatwy temat. Wydaje mi się, że pierwsza połowa książki jest napisana w nieco bardziej przejrzysty sposób. Być może z racji stanu zachowania źródeł nie mogło być inaczej, bo dla Rawenny wieków VII i VIII główną skarbnicą informacji jest bogata hagiografia miejscowych arcybiskupów (dla porównania niektórzy egzarchowie są znani jedynie z imienia). Także samo miasto traci wówczas swój blask dawnej cesarskiej stolicy i spada do roli lokalnej metropolii kościelnej, która w czasach Karolingów przestaje się też liczyć jako ośrodek handlowy.
Choć miejscami "Rawenna" to lektura wymagająca sporego skupienia, to jednak zdecydowanie ją polecam. Z pewnością autorce udało się nakreślić bogatą panoramę tamtych stuleci i zarysować proces przemiany świata starożytnego w średniowieczny z naciskiem na to, co kolejna epoka zaczerpnęła z poprzedniej. Przykłady przetrwania rzymskiego prawa, administracji i społeczeństwa aż do VII wieku, wybór papieży pochodzących z terenów Syrii, czy rebelie bizantyjskich garnizonów w Italii przeciw Konstantynopolowi na tle religijnym to nie są najbardziej oczywiste momenty historii "wieków ciemnych". Dobrze, że powstała popularnonaukowa praca rzucająca na nie światło.