-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel17
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik272
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2024-04-29
2024-03-26
„Upadek Númenoru” to kolejna książka z bogatego uniwersum Tolkiena zredagowana tym razem przez Briana Sibleya. Co można o niej powiedzieć? Bardzo wciągająca historia, rzecz napisana z pietyzmem i z dbałością o szczegóły, ale wypadałoby chyba zacząć od nakreślenia fabuły. To jednak trochę trudne, bo dzieło ma charakter kroniki i opowiada o wzlotach i upadkach, triumfach i porażkach królestwa Númenoru, które przetrwało dwa tysiące lat nim pogrążyło się w morskich odmętach. Wszystko działo się w Drugiej Erze, która zaczęła się jak i zakończyła wojną z panem ciemności Sauronem. Poznajemy więc królów jacy rządzili tym państwem, niektórym z nich poświęcono więcej miejsca a niektórzy tak szybko jak się pojawiają znikają. To epicka saga w której mamy trochę walki o tron, żeglowania, elementy mitów i podań a także wyniszczającą walkę z wrogiem. Możemy dowiedzieć się na przykład dlaczego elfy i ludzie zawarli przymierze przeciw wspólnemu wrogowi jakim był Sauron. Dzieje tej wyspy czy też państwa to też jakby przedsmak „Władcy Pierścieni”, dowiadujemy się co nieco o Pierścieniach Władzy i jak to się stało, że jedyny, najważniejszy Pierścień zaginął.
„UN” to według mnie udana książka, napisana bardzo poetyckim językiem i momentami zachwycająca. Chyba „must read” dla każdego fana uniwersum Śródziemia. Warto wspomnieć też o ładnym i estetycznym wydaniu tej pozycji a całości dopełniają piękne kolorowe i czarno- białe pobudzające wyobraźnię ilustracje. Jak dla mnie super. Siedem gwiazdek (bardzo dobra).
„Upadek Númenoru” to kolejna książka z bogatego uniwersum Tolkiena zredagowana tym razem przez Briana Sibleya. Co można o niej powiedzieć? Bardzo wciągająca historia, rzecz napisana z pietyzmem i z dbałością o szczegóły, ale wypadałoby chyba zacząć od nakreślenia fabuły. To jednak trochę trudne, bo dzieło ma charakter kroniki i opowiada o wzlotach i upadkach, triumfach i...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-12-03
„Ballady Beleriandu” to już trzeci tom „Historii Śródziemia”, dwunastotomowego cyklu twórczości Johna R.R. Tolkiena pod redakcją syna Pisarza. Warto wspomnieć, że polskie wydanie jest zarazem pierwszą pełną edycją zagraniczną Tolkienowskiego oryginału. Z niecierpliwością czekam już na tom czwarty, ale na razie skupmy się na BB. Co zawiera ten tom? Otóż różne warianty dwóch wielkich dzieł: „Dzieci Húrina” oraz „Beren i Lúthien” napisanych tym razem w formie wierszowanej. Przyznam się, że nie przepadam za poezją, bo często nie wiem co też autor wiersza mógł mieć na myśli. W przypadku Tolkiena zrobiłem wyjątek, ponieważ znając wyżej wspomniane utwory w formie prozy, bez trudu odnalazłem się w wierszach, które bardzo obrazowo opisują mężne czyny Turina Turambara czy też uczucie jakie połączyło Berena i Lúthien. I tu znów muszę się przyznać, że większość przypisów pomijałem, gdyż opisywały one detale, które nie wydawały mi się jakoś szczególnie istotne i o których pewnie wkrótce bym zapomniał. Skupiłem się więc na historiach i dałem się porwać ich wartkiemu nurtowi. Była to wspaniała przygoda i nie żałuję godzin spędzonych z BB. Przypisy i komentarze zostawiam zaś badaczom mitologii Tolkienowskiej, bo na pewno dostarczają one istotnej i rzetelnej wiedzy oraz pomagają odnaleźć się w Śródziemiu. Natomiast ja cieszę się, że jeszcze dziewięć tomów przede mną, bo twórczość Brytyjczyka niezmiennie wywiera na mnie ogromne wrażenie. Osiem gwiazdek (rewelacyjna).
„Ballady Beleriandu” to już trzeci tom „Historii Śródziemia”, dwunastotomowego cyklu twórczości Johna R.R. Tolkiena pod redakcją syna Pisarza. Warto wspomnieć, że polskie wydanie jest zarazem pierwszą pełną edycją zagraniczną Tolkienowskiego oryginału. Z niecierpliwością czekam już na tom czwarty, ale na razie skupmy się na BB. Co zawiera ten tom? Otóż różne warianty dwóch...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-10-26
Od czego by tu zacząć? Może od początku. „Natura Śródziemia” to zbiór niepublikowanych dotąd tekstów Johna Ronalda Reuela Tolkiena pod redakcją Carla F. Hostettera. Traf chciał, że w tym roku przypadła akurat pięćdziesiąta rocznica śmierci Tolkiena, więc nie było chyba lepszej okazji, aby sięgnąć po teksty tego wybitnego pisarza. Co tutaj mamy? Krótkie kilkustronicowe wprawki na temat uniwersum w jakim został umiejscowiony „Władca Pierścieni” czy inne dzieła Autora. Teksty posiadają również komentarze redaktora i opisują rozmaite zagadnienia jak choćby czym różnią się elfy i ludzie, skąd się bierze ich moc, jakie zwierzęta zamieszkują Śródziemie, jakie włosy i brody nosili mieszkańcy tej krainy czy też na czym polegała niegodziwość upadłego boga Melkora. Oczywiście nie wszystko jest tu równie ciekawe a fragmenty dotyczące np. słowotwórstwa pomijałem, jak również niektóre komentarze czy przypisy także sobie odpuszczałem. Ale Tolkien stworzył bardzo bogaty świat, toteż nic dziwnego, że wielu ludzi zajmują badania nad nim i mogą mienić się oni prawdziwymi znawcami jego mitologii (jak choćby syn pisarza Christopher). Czy Tolkien rzeczywiście był największym twórcą XX wieku, jak napisano na okładce książki? Być może, ale ja na równi z nim wyróżniłbym jeszcze Ursulę K. LeGuin, która moim skromnym zdaniem w niczym nie ustępowała pisarzowi. Więc palma pierwszeństwa według mnie należałaby się tej dwójce twórców ex aequo.
Podsumowując „Natura Śródziemia” to gratka i ciekawostka dla fanów Autora, ale obawiam się, że tylko dla nich a pozostałe osoby może ona zwyczajnie znużyć bądź rozczarować. To tyle. Siedem gwiazdek (bardzo dobra).
Od czego by tu zacząć? Może od początku. „Natura Śródziemia” to zbiór niepublikowanych dotąd tekstów Johna Ronalda Reuela Tolkiena pod redakcją Carla F. Hostettera. Traf chciał, że w tym roku przypadła akurat pięćdziesiąta rocznica śmierci Tolkiena, więc nie było chyba lepszej okazji, aby sięgnąć po teksty tego wybitnego pisarza. Co tutaj mamy? Krótkie kilkustronicowe...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-08-27
Połączenie kryminału z science-fiction? Czemu nie, jeśli jest to tak opisane jak w „Pozytonowym detektywie”. Co prawda wątek kryminalny nie należy tu do specjalnie wyszukanych, stanowi jakby pretekst do opisania rzeczywistości w jakiej koegzystują ludzie i roboty. Isaac Asimov zadaje pytania o to czy sztuczna inteligencja jest w stanie zastąpić ludzką i czy roboty są zdolne do ludzkich odruchów? Książka dobrze przemyślana i zawierająca wiele ciekawych pomysłów, jak choćby ten z drogą szybkiego ruchu, która przemieszcza się sama a ludzie na nich podróżujący stoją lub siedzą. Podsumowując kryminał to dość średni, ale uniwersum wymyślone przez Autora robi wrażenie. Sześć gwiazdek (dobra).
Połączenie kryminału z science-fiction? Czemu nie, jeśli jest to tak opisane jak w „Pozytonowym detektywie”. Co prawda wątek kryminalny nie należy tu do specjalnie wyszukanych, stanowi jakby pretekst do opisania rzeczywistości w jakiej koegzystują ludzie i roboty. Isaac Asimov zadaje pytania o to czy sztuczna inteligencja jest w stanie zastąpić ludzką i czy roboty są zdolne...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-06-14
To nie jest bynajmniej książka dla poprawy nastroju. Wręcz odwrotnie. Przedstawiona w niej historia jest smutna i gorzka, tak jak smutne i gorzkie potrafi być życie. Może pokrótce nakreślę fabułę. Charlie Gordon to młody mężczyzna upośledzony umysłowo, o IQ nie przekraczającym 68 punktów. Na skutek operacji staje się mądrzejszy, a jego iloraz inteligencji ciągle rośnie. Charlie z opóźnionego człowieka staje się geniuszem. Czy będzie umiał z tego skorzystać? I jak to wpłynie na jego otoczenie? Jak będzie teraz odbierany?
„Kwiaty dla Algernona” to powieść bazująca na oryginalnym pomyśle i nie najgorzej napisana, ale według mnie daleko jej do miana książki wybitnej. Dlaczego? Ot, jeszcze jedna opowiastka science fiction, ale właściwie niezbyt poruszająca czy też wstrząsająca. Przygnębiająca owszem, ale liczyłem na jakiś przebłysk geniuszu i coś co długo nie pozwoli mi o niej zapomnieć. Dla mnie jest to niestety dość przeciętna książka i niczym się nie wyróżniająca. Może brakuje mi wrażliwości głównego bohatera, nie wiem. Poza tym zakończenie trochę mnie zdołowało. Nie mogę polecić „Kwiatów dla Algernona”, czytajcie na własną odpowiedzialność. Do oceny dodaję punkt, ze względu na oryginalny pomysł. Sześć gwiazdek (dobra).
To nie jest bynajmniej książka dla poprawy nastroju. Wręcz odwrotnie. Przedstawiona w niej historia jest smutna i gorzka, tak jak smutne i gorzkie potrafi być życie. Może pokrótce nakreślę fabułę. Charlie Gordon to młody mężczyzna upośledzony umysłowo, o IQ nie przekraczającym 68 punktów. Na skutek operacji staje się mądrzejszy, a jego iloraz inteligencji ciągle rośnie....
więcej mniej Pokaż mimo to2023-06-10
2.01.2019
Zawsze mam problem z oceną dzieł Lema, ponieważ nigdy po ich lekturze nie jestem pewien czy zrozumiałem w pełni zamysł autora i to co chciał poprzez swoje pisanie przekazać. Tym razem wziąłem się za „Dzienniki gwiazdowe” a raczej ich wybór czy też fragment. Jestem zadowolony z lektury. Pisarz ma niebywałą wyobraźnie i poczucie humoru. Przygody Iljona Tichye’go są niezwykle barwne i przy tym różnorodne. Nasz bohater odwiedza kolejne planety w kosmosie, aby przekonać się jakie problemy dręczą ich mieszkańców. Mamy tu do czynienia ze sporą ilością absurdu i wymyślne problemy mieszkańców niejednokrotnie bawią i uczą czytającego. W ten sposób pisarz naigrywał się z samej ludzkości i jej problemów. Mamy też do czynienia ze sporą dawką zabawnego słowotwórstwa jak np. ćpacz smakowniczek. Zdarzało się jednak, że niektóre z opowiadań były „ciężkostrawne” ze względu na nagromadzenie dużej ilości trudnych wyrazów. Te były jednak w mniejszości a lekturę zaliczam do udanych. Może to niedobrze, że dzieci w szkole „katuje się” Lemem, bo on pisze dla bardziej dojrzałych umysłów. Niektóre utwory Lema też mi do końca nie pasują, toteż zastanawiam się jak będę je odbierał za, powiedzmy dwadzieścia lat. Polecam. Ocena bardzo dobra.
10.06.2023
Świetne. „Dzienniki gwiazdowe” to opowiadania, które można odkrywać wciąż na nowo. Lem mnoży w nich absurdy poddając w wątpliwość ludzką kondycję i zdolność logicznego myślenia. Pokazuje też jak technika, którą tworzy człowiek może obrócić się przeciwko niemu. Byłoby to nawet śmieszne, gdyby nie tak do bólu prawdziwe i aktualne. Mimo, że to hard science fiction czyta się to lekko i nie bez pewnych refleksji. Pojawia się na przykład pytanie czy dla dobra ogółu jednostka musi cierpieć z racji swej nieprzystawalności? Albo czy litera prawa musi być egzekwowana nawet wtedy gdy rodzi to rażącą niesprawiedliwość i absurd?
„Dzienniki gwiazdowe” to jak już pisałem lektura do której chętnie się wraca. Mam nadzieję, że kolejne pokolenia czytelników będą chętnie po nie sięgać. Jak dla mnie Lem to mistrz, chociaż jak każdemu mistrzowi zdarzają się twory słabsze i lepsze. Dg zaliczyłbym do tej drugiej kategorii. Siedem gwiazdek (bardzo dobra).
2.01.2019
Zawsze mam problem z oceną dzieł Lema, ponieważ nigdy po ich lekturze nie jestem pewien czy zrozumiałem w pełni zamysł autora i to co chciał poprzez swoje pisanie przekazać. Tym razem wziąłem się za „Dzienniki gwiazdowe” a raczej ich wybór czy też fragment. Jestem zadowolony z lektury. Pisarz ma niebywałą wyobraźnie i poczucie humoru. Przygody Iljona Tichye’go są...
2023-05-11
Część druga „Księgi zaginionych opowieści” to ciąg dalszy wspaniałości, jakie opracował dla fanów Tolkiena jego syn Christopher. Na tę część składają się :
- "Opowieść o Tinúviel" (znana także pod nazwą „Beren i Luthien”)
- "Turambar i Foalókë" ( czyli inaczej „Dzieci Hurina”)
- "Upadek Gondolinu"
- "Nauglafring"( lub też „Nauglafring: Naszyjnik Krasnoludów”)
Pozostałe dwa utwory (Opowieść o Eärendelu, Historia Eriola) to jedynie fragmenty, dodatkowo poszatkowane przez komentarze syna pisarza, więc ciężko je traktować jako odrębne historie. To raczej ciekawostka dla fanów. Chociaż wcześniej czytałem inne wersje przedstawionych tutaj utworów, to miło było mi je sobie przypomnieć. Najbardziej zapadającą w pamięć jest chyba opowieść o Berenie i Luthien, która zachwyca swą barwnością i głębią. Niemniej wszystkie utwory mają w sobie to „coś” co stanowi o wielkości pisarza jakim był Tolkien. Chociaż komentarze pana Christophera pomijałem, to nie sposób nie docenić ogromu pracy jaki włożył w opracowanie tej książki. Można właściwie powiedzieć, że jest on jej współautorem. Czy polecam? Jak już wcześniej pisałem to gratka dla fanów pisarza, pozostałym osobom może nie do końca spodobać się nieco suchy i kronikarski styl tych opowieści. Niemniej warto po nie sięgnąć i przekonać się o ogromnym potencjale jaki w sobie kryją. Siedem gwiazdek (bardzo dobra).
Część druga „Księgi zaginionych opowieści” to ciąg dalszy wspaniałości, jakie opracował dla fanów Tolkiena jego syn Christopher. Na tę część składają się :
- "Opowieść o Tinúviel" (znana także pod nazwą „Beren i Luthien”)
- "Turambar i Foalókë" ( czyli inaczej „Dzieci Hurina”)
- "Upadek Gondolinu"
- "Nauglafring"( lub też „Nauglafring: Naszyjnik Krasnoludów”)
Pozostałe dwa...
2023-05-04
„Księga zaginionych opowieści. Część 1” to nie lada gratka dla fanów Johna R.R. Tolkiena. Jest to pierwsza część dwunastotomowej serii "Historia Śródziemia", której kolejne tomy będą się co jakiś czas ukazywać w naszym kraju. Co mniej ujęło w tej książce? Kapitalny fantastyczno-baśniowy klimat i niespieszne snucie opowieści przez narratora. Ta książka rzeczywiście potrafi oczarować i można zadumać się nad pięknem przedstawionego świata –dalekie krainy, bogowie, elfy, ludzie i gnomy. Z jednej strony dobro symbolizowane przez wymienione postaci a z drugiej zło, którego poplecznikami są upadły bóg Melko i pajęczyca Ungolianta, którzy sieją powszechny zamęt. Dlaczego nagle na świecie zapadła nieprzenikniona ciemność? I jak powstały Słońce i Księżyc? To tylko niektóre z pytań na jakie odpowiada lektura książki. W pogotowiu mam już część 2 „Księgi zaginionych opowieści” a „jedynkę” oczywiście polecam. Osiem gwiazdek (rewelacyjna).
„Księga zaginionych opowieści. Część 1” to nie lada gratka dla fanów Johna R.R. Tolkiena. Jest to pierwsza część dwunastotomowej serii "Historia Śródziemia", której kolejne tomy będą się co jakiś czas ukazywać w naszym kraju. Co mniej ujęło w tej książce? Kapitalny fantastyczno-baśniowy klimat i niespieszne snucie opowieści przez narratora. Ta książka rzeczywiście potrafi...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-03-08
„Do gwiazd” to młodzieżowe Sf mojego ulubionego pisarza fantasy Brandona Sandersona. Mimo, że nie zaliczam się już do młodzieży, to bawiłem się nienajgorzej. Co tutaj mamy? Bohaterką książki jest nastoletnia Spensa, której ojciec jest pilotem myśliwca na Deritiusie, planecie gdzie zamieszkuje ludzka kolonia, która przetrwała zagładę Ziemi. Ojciec Spensy pewnego razu ginie w dość tajemniczych okolicznościach. Oficjalna wersja mówi, że zdradził swoją eskadrę i uciekł z pola walki po czym został zestrzelony. Uznano go więc za tchórza. Jak było naprawdę? Tutaj książka przyniesie niejedną niespodziankę, więc warto po nią sięgnąć. Spensa kiedy podrasta również zamierza zostać pilotem myśliwca, aby walczyć z atakującymi Deritiusa Krellami. Czy jej się to uda? Jakie przeciwności będzie musiała pokonać? Czy ukończy pomyślnie kurs na pilota i dojdzie prawdy o swoim ojcu? Końcówka powiesci przynosi odpowiedzi na wszystkie te pytania więc moim zdaniem warto się w nią zagłębić. Jak wspomniałem jest to młodzieżówka, ale jedyne co może w niej przeszkadzać dojrzalszemu czytelnikowi to nieco irytujące przekomarzania grupki rozwydrzonych kadetów. Zresztą nawet tu nie jest tak źle, momentami są rzeczywiście irytujące ale momentami wywołują uśmiech na twarzy. Na plus z kolei są opisy bitew powietrznych i przemycone wartości związane z dojrzewaniem, podejmowaniem trudnych wyborów czy odpowiedzialnością. Brandon Sanderson już nie raz dowiódł, że jest dobrym pisarzem i swobodnie porusza się w zwykłej fantastyce jak i Sf. Ta książka również wyszła mu nieźle. Polecam. Siedem gwiazdek (bardzo dobra).
„Do gwiazd” to młodzieżowe Sf mojego ulubionego pisarza fantasy Brandona Sandersona. Mimo, że nie zaliczam się już do młodzieży, to bawiłem się nienajgorzej. Co tutaj mamy? Bohaterką książki jest nastoletnia Spensa, której ojciec jest pilotem myśliwca na Deritiusie, planecie gdzie zamieszkuje ludzka kolonia, która przetrwała zagładę Ziemi. Ojciec Spensy pewnego razu ginie...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-12-24
W oczekiwaniu na „Wichry zimy” George R.R. Martina ( Pisarz zdradził niedawno, że napisał jakieś 1100-1200 stron a do końca potrzebuje jeszcze jakieś 400- 500 więc pewnie jeszcze to trochę potrwa) wciąż poluję na dobrą fantastykę i tak trafiłem na „Tygiel dusz” Mitchella Hogana. Co mogę powiedzieć? Fantastyka na dobrym, wysokim poziomie, choć nie pozbawiona pewnej dozy naiwności typowej dla młodzieżówek. Nie będzie jednak przesadą jeśli powiem, że książka jest interesująca, dobrze przemyślana i zawierająca w sobie oryginalne pomysły. Jeśli chodzi o to ostatnie to mówię na przykład o frapująco opisanej magii. Młodzi magowie kształcą się w sztuce zwanej „rzemyśliwem” i służy ona m.in. do zapieczętowania drzwi, skrzyni, pudła. Rzemyśliwo wykonane może być z papieru, drewna czy metalu i to od materiału zależy jego trwałość. Na taki przedmiot nanosi się runy a następnie mag musi zaczerpnąć mocy ze swojej studni i przenieść ją na rzemyśliwo aby utworzyć wiązanie, które zabezpieczy np. drzwi przed otwarciem. Nie jest to oczywiście jedyny aspekt magii w tej powieści, ale to co opisałem wydaje mi się po prostu dobrze wymyślone i nie nazbyt przekombinowane a przystępne.
Poza tym książka oferuje też pojedynki a więc jest to typowa fantastyka spod znaku magii i miecza. Bohaterowie barwni, choć z pewną dozą naiwności, ale to nie kłuje zanadto w oczy. Mam nadzieje, że na następną część nie przyjdzie długo czekać (tak jak na „Wichry zimy”) jako, że ta pierwsza przekonała mnie do siebie. Mogę polecić więc polecam. Siedem gwiazdek (bardzo dobra).
W oczekiwaniu na „Wichry zimy” George R.R. Martina ( Pisarz zdradził niedawno, że napisał jakieś 1100-1200 stron a do końca potrzebuje jeszcze jakieś 400- 500 więc pewnie jeszcze to trochę potrwa) wciąż poluję na dobrą fantastykę i tak trafiłem na „Tygiel dusz” Mitchella Hogana. Co mogę powiedzieć? Fantastyka na dobrym, wysokim poziomie, choć nie pozbawiona pewnej dozy...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-01-22
2021-04-14
Pewien znany i szanowany profesor filozofii zwykł mawiać, że gdy wchodzi do księgarni to 4 procent tego co tam znajduje się na półkach to literatura, natomiast pozostałe 96 procent to makulatura. Ja nie byłbym tak surowy w swoich osądach i powiedziałbym, ze te 96 procent to jednak literatura, ale też różnej maści czytadła. Natomiast pozostałe 4 procent to literatura naprawdę wybitna i do takiej zaliczyłbym bez wątpienia twórczość Johna Ronalda Reuela Tolkiena. Jego „Niedokończone opowieści Śródziemia i Númoenoru” to przekrój przez jego twórczość, która została zebrana, opatrzona komentarzem i wydana za sprawą jego syna Christofera Tolkiena, wybitnego znawcy twórczości ojca. Świat wykreowany przez pisarza jest niezwykle bogaty i szczegółowy oraz jak przystało na rasową fantastykę, poszczególne elementy tego świata przenikają się i łączą w rozmaitych konfiguracjach w całej twórczości Tolkiena. Opowieści rzeczywiście nie można nazwać ukończonymi, ponieważ czasem urywają w najmniej spodziewanym momencie. To jednak nic im nie ujmuje, bowiem i w tych krótkich próbkach literackich możemy zauważyć prawdziwy kunszt literacki autora. Niektóre zaś z tych form to jedynie szkice literackie i eseje, które domagałyby się jeszcze udoskonalenia, co niestety nie jest już możliwe. Spośród wszystkich tych tworów zdecydowanie najbardziej chyba podobała mi się Opowieść o dzieciach Húrina ale i inne prezentują wysoki poziom. Z powodu ich niedokończenia można oczywiście odczuwać lekki niedosyt, ale jeśli ktoś pragnie poczuć ten niesamowity klimat to powinien moim zdaniem sięgnąć po któreś z dzieł pisarza jak choćby znakomity „Władca Pierścieni” czy „Silmarillion”. Jeśli zaś chodzi o analizę tego uniwersum i wszelkie niuanse przedstawianych historii to tutaj wielkie brawa należą się Christopherowi Tolkienowi- zrobił naprawdę dobrą robotę. Przyznam się, że nie czytałem przypisów, ale jeśli ktoś chciałby postudiować ten bogaty świat to tutaj ma do tego wszelkie możliwości. I nie mówię tu tylko o przypisach, ale również o wstępie i wyczerpujących temat dodatkach. Podsumowując osobiście uważam, że warto zapoznać się z tym dziełem i pragnę je polecić. Dziewięć gwiazdek (wybitna).
Pewien znany i szanowany profesor filozofii zwykł mawiać, że gdy wchodzi do księgarni to 4 procent tego co tam znajduje się na półkach to literatura, natomiast pozostałe 96 procent to makulatura. Ja nie byłbym tak surowy w swoich osądach i powiedziałbym, ze te 96 procent to jednak literatura, ale też różnej maści czytadła. Natomiast pozostałe 4 procent to literatura...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-05-10
Między młotem a piorunem to tom trzeci serii Kroniki Żelaznego Druida. Cóż mogę powiedzieć. Książka była lekka i przyjemna, należy do takiego fantasy, które mnie przyciąga a nie odrzuca. Atticus, 2500 letni ostatni druid ma bardzo barwną i ciekawą osobowość i miewa nie mniej barwne i ciekawe przygody. Wszystko świetnie okraszone humorem, choć nie jest tak, że Autor tylko i wyłącznie dowcipkuje, stać go na powagę, nie szczędzi również opisów drastycznych szczegółów i przykrych wydarzeń. Tym razem główny bohater będzie musiał stawić czoło wikińskiemu bogu piorunów Thorowi i w tym celu udaje się do krainy zwanej Asgardem. Nie jest oczywiście sam, towarzyszą mu m.in. słowiański bóg piorunów Perun oraz dwójka jego prawników, z których jeden jest wampirem a drugi wilkołakiem. Thor mówiąc eufemistycznie trochę narozrabiał i będzie musiał ponieść konsekwencje swoich czynów. Oprócz tego druid wybierze się też to boskiej krainy aby ukraść złote jabłko o magicznych właściwościach. Dzieje się sporo i nie sposób się nudzić czytając Między młotem a piorunem. Zatem polecam. Mocne siedem gwiazdek (bardzo dobra).
Między młotem a piorunem to tom trzeci serii Kroniki Żelaznego Druida. Cóż mogę powiedzieć. Książka była lekka i przyjemna, należy do takiego fantasy, które mnie przyciąga a nie odrzuca. Atticus, 2500 letni ostatni druid ma bardzo barwną i ciekawą osobowość i miewa nie mniej barwne i ciekawe przygody. Wszystko świetnie okraszone humorem, choć nie jest tak, że Autor tylko i...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-06-18
Tarcza Gai to zbiór opowiadań z uniwersum Kroniki Żelaznego Druida. Czasowo są one umieszczone między poszczególnymi tomami. Jak na mój gust to są całkiem dobre, trzymające w napięciu choć nie wszystkie trzymają oczywiście jednakowy poziom. Główny bohater druid Atticus uda się w pełną przygód podróż do Egiptu, będzie walczył z demonami, zakumpluje się z samym Szekspirem oraz uda się na poszukiwania Świętego Graala.
Według mnie Tarcza Gai to całkiem sympatyczny zbiorek. Jest akcja i humor, są ciekawe postaci i emocjonujące zdarzenia. Jeśli chodzi o humor to zdecydowanie najbardziej bawiły mnie błyskotliwe dialogi między Atticusem a jego psem Oberonem- mistrzostwo świata. Podsumowując- urban fantasy na całkiem przyzwoitym poziomie. Polecam. Siedem gwiazdek (bardzo dobra).
Tarcza Gai to zbiór opowiadań z uniwersum Kroniki Żelaznego Druida. Czasowo są one umieszczone między poszczególnymi tomami. Jak na mój gust to są całkiem dobre, trzymające w napięciu choć nie wszystkie trzymają oczywiście jednakowy poziom. Główny bohater druid Atticus uda się w pełną przygód podróż do Egiptu, będzie walczył z demonami, zakumpluje się z samym Szekspirem...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-06-25
Po wpadce jaką zaliczyłem z „Bohaterami” tego Autora i jego świetnym „Ostrzu” przyszła pora na trzecią książkę Joe Abercrombiego. Spotkanie udane, chociaż druga część trylogii nie była tak dobra i nie miała tak mocnego wejścia jak pierwsza („Ostrze”). Śledzimy dalsze losy bohaterów- nieco próżnego Jezala, zabijaki i satyra Krwawej Dziewiątki, wielkiego maga Bayaza oraz inkwizytora Glokty. Ich przygody są różnorakie i zarazem ciekawe. Dzieje się sporo, nie brak drastycznych opisów potyczek i wojen. Trochę jednak jestem zawiedziony, ze wątek romansowy (Jezala z Ardee) został całkowicie pominięty z powodu wyprawy Jezala na Północ celem wypełnienia tam pewnej misji. Ale to nic straconego, bowiem pozostała mi jeszcze ostatnia pozycja trylogii i mam nadzieję, ze tam trochę się zadzieje. Póki co jestem zadowolony z „Nim Zawisną”. Jeśli lubicie heroic fantasy wysokiej klasy, to nie wahajcie się tylko sięgnijcie po trylogię „Pierwsze Prawo” Joe Abercrombiego. Satysfakcja z lektury gwarantowana. Polecam. Siedem gwiazdek (bardzo dobra).
Po wpadce jaką zaliczyłem z „Bohaterami” tego Autora i jego świetnym „Ostrzu” przyszła pora na trzecią książkę Joe Abercrombiego. Spotkanie udane, chociaż druga część trylogii nie była tak dobra i nie miała tak mocnego wejścia jak pierwsza („Ostrze”). Śledzimy dalsze losy bohaterów- nieco próżnego Jezala, zabijaki i satyra Krwawej Dziewiątki, wielkiego maga Bayaza oraz...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-05-12
Z powodu chwilowego braku dostępu do drugiego tomu fantastycznej serii „ Kroniki Diuny” zabrałem się za tom trzeci więc nie chronologicznie no ale trudno. „Dzieci Diuny” traktuje o dzieciach wielkiego Paula Atrydy, który stał się mesjaszem i przyjął imię Maud’Diba i którego poznaliśmy w tomie pierwszym. Te dzieci to Leto i Ganima, które mimo młodego wieku zachowują się jak dorośli, ponieważ są mądre mądrością zamieszkałych w nich wielu dusz. Leto i Ganima mają zasiąść na Tronie Złotego Lwa i z tego powodu grozi im śmiertelne niebezpieczeństwo. Zanim jednak to się stanie władzę sprawuje regentka, ich ciotka Alia, opętana przez Złego Ducha. Jakie to będzie miało konsekwencje i kto zasiądzie na tronie? Tymczasem na Diunie pojawia się tajemniczy, niewidomy Kaznodzieja. Co ma wspólnego z wielkim Paulem Atrydą? Przeczytajcie to się dowiecie.
Tom trzeci „Kronik Diuny” to moim zdaniem arcyciekawa, wielobarwna i wielowątkowa powieść. Kiedy uświadomimy sobie wszystkie jej połączenia i przyjrzymy się politycznym gierkom, walce o tron i jej ofiarom wyłania się bardzo ciekawa historia. Przyznam się, że niektóre dialogi były dla mnie nie do końca zrozumiałe, ale mimo to czytało mi się wyśmienicie. Taka fantastyka to lektura ze wszech miar godna uwagi i warta zapoznania się z nią. Za kilka niejasności muszę odjąć gwiazdkę, ale to być może moja wina, że nie rozumiem niektórych fragmentów, a nie Autora. Być może ponowna lektura je rozjaśni. Patrząc jednak całościowo powiem tylko jedno- warto. Siedem gwiazdek.
Z powodu chwilowego braku dostępu do drugiego tomu fantastycznej serii „ Kroniki Diuny” zabrałem się za tom trzeci więc nie chronologicznie no ale trudno. „Dzieci Diuny” traktuje o dzieciach wielkiego Paula Atrydy, który stał się mesjaszem i przyjął imię Maud’Diba i którego poznaliśmy w tomie pierwszym. Te dzieci to Leto i Ganima, które mimo młodego wieku zachowują się jak...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-05-23
Kolejny tom z serii „Kroniki Diuny” prezentuje całkiem przyzwoity poziom. Powieść skupia się na postaci Paula Maud’Diba, który poślubił księżniczkę Irulanę i zasiadł na tronie Imperium. Paul posiada rzadki dar jasnowidzenia dzięki czemu jest w stanie przewidzieć swój upadek. Jakby na potwierdzenie tego faktu nieprzyjacielskie siły zawiązują przeciw niemu spisek, aby pozbawić go tronu a może i życia. Jak wielki Imperator sobie z tym poradzi?
„Mesjasz Diuny” to powieść króciutka ale bogata w treść. Poznajemy w niej losy Paula, jego dwóch żon, jego siostry Alii oraz spiskowców. Czyta się to dobrze, chociaż książka jest trochę nierówna. Po pełnych akcji i pasjonujących fragmentach przychodzi nam się trochę ponudzić. Ale całość wypada bardzo dobrze i zachęca nas do dalszego zapoznawania się z bogatym światem Diuny i sięgnięcia po kontynuację. W moim przypadku będzie to tom czwarty jako, że tom trzeci przeczytałem zanim poznałem ten czyli drugi. Na szczęście każda część stanowi zamkniętą historię więc czytanie nie w kolejności chronologicznej nie wywołuje dyskomfortu. „Kroniki Diuny” to niewątpliwie jedna z ciekawszych serii fantasy jakie czytałem. Oryginalny i ciekawie wykreowany świat oraz intrygujące, niebanalne postaci. Dlatego też polecam. Siedem gwiazdek.
Kolejny tom z serii „Kroniki Diuny” prezentuje całkiem przyzwoity poziom. Powieść skupia się na postaci Paula Maud’Diba, który poślubił księżniczkę Irulanę i zasiadł na tronie Imperium. Paul posiada rzadki dar jasnowidzenia dzięki czemu jest w stanie przewidzieć swój upadek. Jakby na potwierdzenie tego faktu nieprzyjacielskie siły zawiązują przeciw niemu spisek, aby...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-07-25
Za mną ostatnia część trylogii Pierwsze Prawo czyli Ostateczny argument. Czytało mi się dobrze i dość szybko, mimo pokaźnej objętości tego tomu. Poznajemy dalsze losy wojowników Jezala i Krwawej Dziewiątki oraz inkwizytora Glokty. Jest też kilka wątków pobocznych. Autor przygotował w tym tomie kilka niespodzianek co dodatkowo umila czytanie. Oprócz tego jest oczywiście dużo akcji, wiadomo- wojna i krwawe potyczki. Szczególnie podobał mi się pojedynek Krwawej Dziewiątki z Fenrisem Straszliwym- majstersztyk. Jest też wątek romansowy, ale w tym tomie jakby mało wyeksponowany i zepchnięty na dalszy plan. No i oczywiście humor. Przynajmniej kilka razy można się zaśmiać bądź uśmiechnąć. Ogółem książka jest bardzo dobra a byłaby nawet rewelacyjna gdyby nie zakończenie. W mojej opinii trochę nijakie i pozbawione jakiegoś głębszego pomysłu- losy bohaterów nagle urywają się i możemy się tylko domyślać co stało się potem. Podsumowując cieszę się, że sięgnąłem po tę trylogię bo dostarczyła mi wielu niezapomnianych emocji. Bohaterowie na pewno jeszcze długo będą żyli w mojej wyobraźni. Ten trzeci tom oceniam o gwiazdkę mniej niż pierwszy i tak samo jak drugi- poziom wszystkich jest mniej więcej wyrównany a jest to poziom dość wysoki. A zatem polecam. Siedem gwiazdek (bardzo dobra).
Za mną ostatnia część trylogii Pierwsze Prawo czyli Ostateczny argument. Czytało mi się dobrze i dość szybko, mimo pokaźnej objętości tego tomu. Poznajemy dalsze losy wojowników Jezala i Krwawej Dziewiątki oraz inkwizytora Glokty. Jest też kilka wątków pobocznych. Autor przygotował w tym tomie kilka niespodzianek co dodatkowo umila czytanie. Oprócz tego jest oczywiście dużo...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-04-28
„Upadek Hyperiona” to kolejna świetna powieść science fiction autorstwa Dana Simmonsa. Poznajemy w niej dalsze losy pielgrzymów na planecie Hyperion zamierzających zbadać tamtejsze Grobowce Czasu i stawić czoło Dzierzbie- mitycznej istocie reprezentującej zło i niosącej zniszczenie i śmierć. Oprócz tego poznajemy tajemniczego mężczyznę M.Severusa, którego sny są tożsame z tym co przydarza się pielgrzymom na Hyperionie. W tak zwanym międzyczasie jest toczona wojna, która zagraża siłom Hegemonii na czele z charyzmatyczną Meiną Gladstone…
Kontynuacja znakomitego „Hyperiona” trzyma bardzo wysoki poziom i wciąż zaskakuje bogactwem świata i form jakie wykreował Autor. Innymi słowy jest to świat tak ciekawy i zróżnicowany, że zagłębiając się w nim nawet nie zauważyłem kiedy mijały kolejne godziny aż powieść się skończyła, wciąż zostawiając mnie z mnóstwem pytań, na które mam nadzieje znaleźć odpowiedzi w kolejnych tomach. Ciekawią mnie choćby wątki M. Severusa, Rachel i Dzierzby a jest tego jeszcze sporo, sporo więcej! UH to jednym słowem świetna podróż przez wszechświat, w którym zaludniona jest niejedna planeta i niejeden układ, gdzie podróżować można przez tzw. transportale. Dan Simmons stworzył niesamowitą wizję przyszłości jakiej nie powstydziłby się sam Stanisław Lem. Polecam. Ocena rewelacyjna.
„Upadek Hyperiona” to kolejna świetna powieść science fiction autorstwa Dana Simmonsa. Poznajemy w niej dalsze losy pielgrzymów na planecie Hyperion zamierzających zbadać tamtejsze Grobowce Czasu i stawić czoło Dzierzbie- mitycznej istocie reprezentującej zło i niosącej zniszczenie i śmierć. Oprócz tego poznajemy tajemniczego mężczyznę M.Severusa, którego sny są tożsame z...
więcej mniej Pokaż mimo to
„Kroniki Czarnej Kompanii” to właściwie nie jedna książka a trzy, z tym, że zebrane w jedną całość. Na ten zbiór składają się:
1. Czarna Kompania.
2. Cień w ukryciu.
3. Biała Róża.
Jako, że z natury jestem leniwy to nie będę ich oceniał osobno a pokuszę się o jedną zbiorczą opinię. Książka Glena Cooka przyniosła podobno przełom w literaturze fantasy, ale jest to dla mnie o tyle dziwne, ponieważ nie rozumiem jej fenomenu. Dla mnie jest to niestety całkiem przeciętne czytadło, nie angażujące zbyt emocjonalnie ani nie niosące ze sobą jakichś głębszych treści. O ile dwie pierwsze części byłem jeszcze w stanie jakoś przełknąć to przy trzeciej (Biała Róża) całkowicie poległem i nie doczytałem jej do końca. Rzecz pisana na siłę i bez większego polotu. Może jeśli ktoś zadowala się ogólnikami to będzie zadowolony, ale już w przypadku bardziej wymagającego czytelnika powieść nie zdaje egzaminu. Nic mnie niestety do niej nie przekonuje. Ani wydarzenia ani postaci, których jest multum i wszystkie są do siebie podobne a jak by tego było mało to mają jeszcze idiotyczne pseudonimy. Zdecydowanie nie moja bajka, toteż nie będę czytał kolejnych tomów, ale nie wykluczam, że komuś może spasować tego rodzaju dzieło. Jak dla mnie jednak słabo. Pięć gwiazdek (przeciętna).
„Kroniki Czarnej Kompanii” to właściwie nie jedna książka a trzy, z tym, że zebrane w jedną całość. Na ten zbiór składają się:
więcej Pokaż mimo to1. Czarna Kompania.
2. Cień w ukryciu.
3. Biała Róża.
Jako, że z natury jestem leniwy to nie będę ich oceniał osobno a pokuszę się o jedną zbiorczą opinię. Książka Glena Cooka przyniosła podobno przełom w literaturze fantasy, ale jest to dla mnie o...