-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel17
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik272
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2024-04-07
2024-02-25
„Nowolipie” i „Najpiękniejsze lata” to zbiór wspomnień polskiego pisarza żydowskiego pochodzenia Józefa Hena skompilowanych w jedną książkę. Może zacznę od „Nowolipia”, które obrazuje żydowski świat przedwojennej Warszawy. Pan Hen opisuje swoje dzieciństwo ze swadą i nie bez poczucia humoru. Jest również uważnym obserwatorem otaczającej go rzeczywistości i człowiekiem umiejącym wyciągać z niej wnioski, co niewątpliwie zdeterminowało to, że gdy dorósł został pisarzem. Może jest to trochę podkoloryzowany portret jego dzieciństwa, ale tak umie przedstawić swój świat tylko człowiek o bogatej wyobraźni. Nie twierdzę, że to co pisze odbiega od rzeczywistości, ale wiele rzeczy tak naprawdę determinuje to jak je sami widzimy. „ Nowolipie” oceniam na osiem gwiazdek a teraz przejdę do „Najpiękniejszych lat”. Napisane w sześć lat po „Nowolipiu” może już nie są tak barwne, ale trudno się dziwić, wszak opisują rzeczywistość po wybuchu Drugiej Wojny Światowej a ta była jak wiadomo trudna i gorzka. Wielu postradało na niej życie, ale Autor dzięki wrodzonemu sprytowi i inteligencji zdołał sobie w niej poradzić i przetrwać. Nie brak tu też jednak zabawnych historii jak choćby ta o jego znajomym, który przechodził krótko obłęd pomalaryczny. Sam Hen choć wcielony do Armii Czerwonej uniknął walki na froncie. Widać pisane mu było przetrwać, aby móc opisać swoje przygody. „Najpiękniejsze lata” podobały mi się ciut mniej, dlatego oceniłbym je na sześć gwiazdek. Za całą książkę to daje średnią siedmiu gwiazdek i taką też ocenę wystawiam. Siedem gwiazdek (bardzo dobra).
„Nowolipie” i „Najpiękniejsze lata” to zbiór wspomnień polskiego pisarza żydowskiego pochodzenia Józefa Hena skompilowanych w jedną książkę. Może zacznę od „Nowolipia”, które obrazuje żydowski świat przedwojennej Warszawy. Pan Hen opisuje swoje dzieciństwo ze swadą i nie bez poczucia humoru. Jest również uważnym obserwatorem otaczającej go rzeczywistości i człowiekiem...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-01-28
Drugi Sherlock Holmes to to nie jest, ale nawet sympatycznie się to czyta. Niestety nie znajduje w tym kryminale nic co by go wyróżniało spośród setek innych, którymi zalewany jest rynek. Schematyczność, powtarzalność i nuda. Tym razem nie porwało mnie. Póki co nie czuję się też zachęcony do sięgnięcia po kontynuację mimo, że powieść kończy się cliffhangerem i ma skłonić do kontynuacji przygody z komisarzem Krukiem. Całość to niestety chyba nie moja bajka. Być może bardziej odnajduję się w kryminałach w starym stylu jakie pisali Joe Alex czy Jerzy Edigey. Nie polecam. Maks co mogę dać to pięć gwiazdek (przeciętna).
Drugi Sherlock Holmes to to nie jest, ale nawet sympatycznie się to czyta. Niestety nie znajduje w tym kryminale nic co by go wyróżniało spośród setek innych, którymi zalewany jest rynek. Schematyczność, powtarzalność i nuda. Tym razem nie porwało mnie. Póki co nie czuję się też zachęcony do sięgnięcia po kontynuację mimo, że powieść kończy się cliffhangerem i ma skłonić do...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-01-23
Sięgnąłem po tę powieść z dwóch powodów. Pierwszy jest taki, że nigdy jej wcześniej nie czytałem a jeśli przerabiano ją u mnie w szkole jako lekturę, to musiałem być chyba nieobecny, bo sobie tego faktu nie przypominam. A drugi powód jest taki, że Władysław Stanisław Reymont dostał za „Chłopów” Literacką Nagrodę Nobla równo sto lat temu czyli w 1924 roku. Co mogę powiedzieć? Dzieło wspaniałe i genialne chyba pod każdym względem. Jest rozmach, jest epickość, są wspaniałe opisy, jest zbrodnia i miłość, jest przygoda. „Chłopi” to portret polskiej wsi sprzed wieku, który doskonale ją uwiecznił i dał wyobrażenie o tamtej rzeczywistości. Bohaterowie Reymonta to ludzie prości, ale nie pozbawieni bynajmniej życiowej mądrości i roztropności, choć nie są też idealni, bo miotają nimi najróżniejsze namiętności. Czyta się to wyśmienicie i duże brawa za to, że powieść mimo nieco archaicznego języka nie zestarzała się i nadal rozpala wyobraźnię kolejnych pokoleń czytelników. Chociaż inną sprawą jest to czy człowiek w wieku lat kilkunastu jest w stanie w pełni ją docenić. Ja przeczytałem po raz pierwszy i doceniam za wszystko to co wymieniłem. Mogę spokojnie i z czystym sumieniem polecić tę książkę bo jest wielka i wielowymiarowa. Ocena maksymalna.
Sięgnąłem po tę powieść z dwóch powodów. Pierwszy jest taki, że nigdy jej wcześniej nie czytałem a jeśli przerabiano ją u mnie w szkole jako lekturę, to musiałem być chyba nieobecny, bo sobie tego faktu nie przypominam. A drugi powód jest taki, że Władysław Stanisław Reymont dostał za „Chłopów” Literacką Nagrodę Nobla równo sto lat temu czyli w 1924 roku. Co mogę...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-12-12
„Biały towar” to kolejna książka autorstwa Mariusz Wollnego, którą przeczytałem i którą chciałbym pokrótce skomentować. Jest to ponoć powieść historyczno-kryminalna, ale tutaj mam kilka wątpliwości. Historyczna? Owszem, zostajemy przeniesieni do Krakowa przełomu XIX i XX wieku a treść zahacza o ważne wydarzenia i ważne osobistości związane z tym miastem z tamtego okresu. Kryminalna? No chyba nie do końca, bo wątek kryminalny właściwie jest żaden a motyw handlu białymi kobietami (skąd tytuł) podciągnąłbym raczej pod powieść sensacyjną. Natomiast zacytowanie w paru miejscach kilku fragmentów z „Sherlocka Holmesa” też nie czyni jeszcze tej książki kryminałem. Zatem jest to bardziej w moim odczuciu dzieło historyczno- sensacyjno- obyczajowe, no ale to już według uznania. Co poza tym? Książka jest niestety niemiłosiernie rozwleczona i dłużyzny trochę do niej zniechęcają, ale dobrnięcie do emocjonującej oraz satysfakcjonującej końcówki jest wynagrodzeniem wysiłku czytającego. Nie jest to w żadnym razie zła książka, tylko lekko nudnawa i zbyt szczegółowa. Widać, że pan Mariusz Wollny przyłożył się do roboty jaką było jej pisanie, ale wyszło z tego coś, co nie do końca jest atrakcyjne w czytaniu, choć oczywiście znajdą się osoby, które będą twierdzić inaczej. Mimo wszystko cieszę się z przeczytania „Białego towaru” bo w ogólnym zarysie jest on wciągający i ciekawy. Nie polecam i nie zniechęcam, najlepiej samemu wyrobić sobie zdanie. Jak dla mnie jest całkiem nieźle, poprawnie i dobrze. Sześć gwiazdek (dobra).
„Biały towar” to kolejna książka autorstwa Mariusz Wollnego, którą przeczytałem i którą chciałbym pokrótce skomentować. Jest to ponoć powieść historyczno-kryminalna, ale tutaj mam kilka wątpliwości. Historyczna? Owszem, zostajemy przeniesieni do Krakowa przełomu XIX i XX wieku a treść zahacza o ważne wydarzenia i ważne osobistości związane z tym miastem z tamtego okresu....
więcej mniej Pokaż mimo to2023-11-09
To już ostatni tom przygód Kacpra Ryxa i kontynuacji nie będzie z wiadomych powodów (kto czytał ten wie) więc z żalem rozstaje się z tym bohaterem, bo przez te cztery tomy zdążył zaskarbić sobie moją sympatię. Co mamy w tym tomie? Istny miszmasz, co tylko sobie można zażyczyć: tajemną księgę maga Twardowskiego, glinianego golema stworzonego przez Żydów, epidemię dżumy, sfałszowane monety, zagadkowy szyfr oraz alchemików, którzy próbują w laboratoryjnych warunkach otrzymać czyste złoto. Czy im się to uda? Kto zaś planuje zamach stanu i obalenie króla Zygmunta III Wazy? Z czym jeszcze przyjdzie zmierzyć się Ryxowi? I w jaki sposób się to wszystko ze sobą łączy?
„Kacper Ryx i król alchemików” to bardzo udane zamknięcie przygód królewskiego inwestygatora. Całość fajnie i ze swadą opisana, nie obyło się jednak bez nudniejszych fragmentów, głównie tyczących się polityki. Przyznam, że była pokusa, aby je pominąć, ale udało mi się wytrwać i przeczytałem powieść od deski do deski. Osobom pragnącym kontynuacji Autor poleca „Kroniki dymitriad” gdzie zostały opisane przygody syna Ryxa, również Kacpra. Podsumowując, ten czteroksiąg był udaną przygodą toteż cieszę się, że po niego sięgnąłem i nadal pozostaję pod wrażeniem erudycji Autora. Polecam. Siedem gwiazdek (bardzo dobra).
To już ostatni tom przygód Kacpra Ryxa i kontynuacji nie będzie z wiadomych powodów (kto czytał ten wie) więc z żalem rozstaje się z tym bohaterem, bo przez te cztery tomy zdążył zaskarbić sobie moją sympatię. Co mamy w tym tomie? Istny miszmasz, co tylko sobie można zażyczyć: tajemną księgę maga Twardowskiego, glinianego golema stworzonego przez Żydów, epidemię dżumy,...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-10-30
Ostatnim razem spotkałem się ze Szczepanem Twardochem trzy lata temu a było to za sprawą powieści „Pokora”. „Chołod” to jego najnowsze dzieło i skoro je przeczytałem to postaram się skreślić parę słów. Książka jest dość intrygująca, jej bohaterem-antybohaterem jest stary bolszewik Konrad Widuch, który ucieka z łagru i tuła się gdzieś po Syberii i Arktyce. Przygody jakie go spotykają są barwne i ciekawe. Kogo napotka podczas swej tułaczki? Co jeszcze przyjdzie mu przeżyć?
„Chołod” to sprawnie napisana powieść, ale mam kilka uwag. Narracja prowadzona w niej jest nieco chaotyczna i mam wrażenie, że niekiedy wymykała się Autorowi spod kontroli powodując wrażenie lekkiego bełkotu. Takich fragmentów jest na szczęście mało, ale ta anarchia w narracji niestety nie przyniosła nic dobrego. Osobną sprawą jest zakończenie a właściwie jego brak, co również nieco rozczarowuje. Zaś główny bohater to postać trochę kontrowersyjna, można go potępiać ze względu na jego polityczną przeszłość a można podziwiać ze względu na odwagę. To już czytelnik sam musi sobie rozsądzić w swojej głowie. Podsumowując „Chołod” to dobra książka z kilkoma małymi minusami, które jednakowoż nie przesłaniają wartościowej historii jaka została tu przedstawiona. Można przeczytać jeśli się lubi nieco specyficzny styl Autora. Mocne sześć gwiazdek (dobra).
Ostatnim razem spotkałem się ze Szczepanem Twardochem trzy lata temu a było to za sprawą powieści „Pokora”. „Chołod” to jego najnowsze dzieło i skoro je przeczytałem to postaram się skreślić parę słów. Książka jest dość intrygująca, jej bohaterem-antybohaterem jest stary bolszewik Konrad Widuch, który ucieka z łagru i tuła się gdzieś po Syberii i Arktyce. Przygody jakie go...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-10-08
Po ostatnim, dość sporym rozczarowaniu powieścią pani Kingi („Osuwisko”) udało jej się powrócić w dobrym stylu. „Blaga” to kryminał z elementami obyczajówki, czyta się go dobrze a to dzięki ciekawym bohaterom, pędzącej akcji i dobrze wymyślonej zagadce porwań dzieci. Lena Rudnicka będzie musiała odnaleźć porywacza, ale wbrew pozorom nie jest to takie proste jak się może wydawać. Oprócz tego wychowuje córeczkę Basię, która jest dzieckiem jej i Marcela Wolskiego. Co zabawne, sam zainteresowany o niczym nie wie, ponieważ przebywa w Białych Brzegach. Dopiero świeża sprawa sprowadzi go z powrotem do Łodzi, więc drogi tej dwójki znów się przetną. Czy Lena powie mu o dziecku? I jakie sekrety skrywają rodzice porwanych dzieci? Kto okaże się winowajcą?
„Blaga” wciągnęła mnie, bo całość jest utrzymana na wysokim, przyzwoitym poziomie. Nie bez kozery pani Kinga to jedna z czołowych „kryminalistek” w Polsce. Oby tak dalej i polecam. Mocne sześć gwiazdek (dobra).
Po ostatnim, dość sporym rozczarowaniu powieścią pani Kingi („Osuwisko”) udało jej się powrócić w dobrym stylu. „Blaga” to kryminał z elementami obyczajówki, czyta się go dobrze a to dzięki ciekawym bohaterom, pędzącej akcji i dobrze wymyślonej zagadce porwań dzieci. Lena Rudnicka będzie musiała odnaleźć porywacza, ale wbrew pozorom nie jest to takie proste jak się może...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-10-02
„Kacper Ryx i tyran nienawistny” to już trzeci tom przygód sławetnego inwestygatora królewskiego. „Tyranem nienawistnym” nazywany był król Stefan Batory a inne jego przezwiska to „gwałciciel swobód szlacheckich”, „węgierski pies” i po prostu „tyran”. Oczywiście mówiono tak o nim za jego plecami, bo powszechnie bano się go i słuchano jak żadnego z władców elekcyjnych. Co mamy w tym tomie? Dość krwawy wątek Elżbiety Batory, siostrzenicy króla, która aby zachować urodę ponoć kąpała się we krwi młodych dziewic. Zaś Kacper Ryx nadal ma na pieńku ze Zborowskimi i ściga najgroźniejszego z nich- Samuela. Oprócz tego prowadzi śledztwa w niewyjaśnionych zabójstwach i kradzieżach. Wreszcie wyrusza na wojnę z Moskalami. Spotka go za to nobilitacja, ale nie chcę zdradzać treści. Tymczasem jego luba Janka tuła się gdzieś po królestwie, ciągle się z Kacprem rozmijając.
„Kacper Ryx i tyran nienawistny” to powieść historyczna o epickim rozmachu, niebanalnych bohaterach i mrożących krew w żyłach zbrodniach. Można się w niej rzeczywiście zaczytać i stracić poczucie czasu. Książka dopracowana też w najdrobniejszych szczegółach a dla dociekliwych zamieszczono w niej mapki oraz słowniczek staropolskich i łacińskich wyrazów. Według mnie dzieło kompletne i zasługujące na uwagę. Polecam. Mocne siedem gwiazdek (bardzo dobra).
„Kacper Ryx i tyran nienawistny” to już trzeci tom przygód sławetnego inwestygatora królewskiego. „Tyranem nienawistnym” nazywany był król Stefan Batory a inne jego przezwiska to „gwałciciel swobód szlacheckich”, „węgierski pies” i po prostu „tyran”. Oczywiście mówiono tak o nim za jego plecami, bo powszechnie bano się go i słuchano jak żadnego z władców elekcyjnych. Co...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-09-06
„Kacper Ryx i król przeklęty” to dalszy ciąg wędrówki po XVI-wiecznym Krakowie ze studentem medycyny, królewskim inwestygatorem i szczwanym lisem w jednej osobie. W tym tomie Kacper Ryx wpadnie na trop tajnego bractwa, które kradnie z miasta dzieła z indeksu ksiąg zakazanych, aby potem je palić przy okazji mordując heretyków. Mamy więc do czynienia z ortodoksyjnymi chrześcijanami, którzy wierzą, że mają na tej ziemi szczególną misję, czyli usuwanie herezji pod każdą postacią. Oprócz tego ktoś morduje damy lekkich obyczajów a nocą ulicami miasta grasuje tajemniczy jeździec bez głowy. W Krakowie dochodzi też do zagadkowych mordów na dużych grupach ludzi. Zatem dzieje się. Jakby tego było mało na drodze głównego bohatera staje podstępny i okrutny ród Zborowskich, który zagiął na niego parol. Tymczasem kraj ma nowego króla a jest nim Henryk Walezy. Czy Kacper rozwiąże wszystkie te sprawy? I jak poradzi sobie ze Zborowskimi? Czy jego afekt do Janki będzie miał szczęśliwe zakończenie?
Tom drugi podobał mi się odrobinę mniej od poprzedniego, ale ciągle jest to ten sam wysoki poziom. Przygody Kacpra czyta się z niesłabnącym zainteresowaniem i mimo kilku słabszych fragmentów książka podobała mi się. Mogę się tylko przyczepić, że wątek bezgłowego jeźdźca został potraktowany odrobinę po macoszemu a jego potencjał był duży i domagałby się większego rozwinięcia. Poza tym wszystko jest na swoim miejscu i dobrze się to czyta. Jak już wcześniej wspomniałem erudycja pana Wollnego naprawdę robi wrażenie, jest to wiedza bardzo rozległa i szeroka, że mógłby nią obdzielić co najmniej kilku pisarzy. Czy czytać? Jak najbardziej, bo jest to dzieło godne polecenia. Siedem gwiazdek (bardzo dobra).
„Kacper Ryx i król przeklęty” to dalszy ciąg wędrówki po XVI-wiecznym Krakowie ze studentem medycyny, królewskim inwestygatorem i szczwanym lisem w jednej osobie. W tym tomie Kacper Ryx wpadnie na trop tajnego bractwa, które kradnie z miasta dzieła z indeksu ksiąg zakazanych, aby potem je palić przy okazji mordując heretyków. Mamy więc do czynienia z ortodoksyjnymi...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-08-31
Oj, coś słabiutkie to było. Słabiutkie i lekko wtórne. Poza tym napisane od niechcenia, na siłę i bez jakiegoś większego polotu i finezji. Zaobserwowałem też duży spadek jakości i brak pomysłu. „Osuwisko” to kryminał mocno sztampowy i nudny. Bohaterowie kręcą się w kółko próbując rozwiązać zagadkę śmierci miejscowego dziwaka Bogusia Konopki. Leny Rudnickiej jest tu bardzo mało a to źle, bo jej osobowość zawsze nieco ożywiała książki pani Kingi. Sprawcy domyśliłem się w połowie książki, więc to też nie świadczy o niej najlepiej. Chciałbym napisać coś pozytywnego, ale dawno nie czytałem tak słabej książki, nie licząc tych których nie ukończyłem a „Osuwisko” jednak doczytałem, więc mimo wszystko chyba nie było tak źle. No i dość rozbudowane i ciekawe zakończenie na plus. To jednak trochę za mało. Znając wcześniejsze książki Autorki widać duży spadek formy pisarskiej. Przede mną jeszcze „Blaga” i mam nadzieję, że będzie lepiej. Oby. Cztery gwiazdki (może być).
Oj, coś słabiutkie to było. Słabiutkie i lekko wtórne. Poza tym napisane od niechcenia, na siłę i bez jakiegoś większego polotu i finezji. Zaobserwowałem też duży spadek jakości i brak pomysłu. „Osuwisko” to kryminał mocno sztampowy i nudny. Bohaterowie kręcą się w kółko próbując rozwiązać zagadkę śmierci miejscowego dziwaka Bogusia Konopki. Leny Rudnickiej jest tu bardzo...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-07-24
Chyba właśnie odkryłem nowego Autora, którego twórczości warto bliżej się przyjrzeć. Maciej Siembieda był mi dotychczas nieznany, ale to co przeczytałem wydaje się interesujące i satysfakcjonujące literacko. O czym jest „Katharsis”? To wielopokoleniowa saga o ludziach, którzy niejedno przeżyli a każdy z nich na swój sposób radził sobie z sytuacją II Wojny Światowej. Ich losy są burzliwe, barwne i mocno poplątane. Motywem przewodnim, który pojawia się w prologu są pojemniki ze wzbogaconym uranem, które w czasie wojny hitlerowcy ukryli gdzieś w Polsce. W niepowołanych rękach mogą posłużyć do konstrukcji bomby atomowej, a zatem stać się śmiertelnie niebezpieczną bronią. Kto je zdobędzie i jak zakończy się ta historia? Warto sięgnąć po „Katharsis” bo to solidny kawał literatury szpiegowsko-sensacyjnej z wątkami obyczajowymi. Pan Siembieda bardzo misternie skonstruował tą powieść i udało mu się domknąć wszystkie wątki dając satysfakcjonujące zakończenie. Jak dla mnie super. Siedem gwiazdek (bardzo dobra).
Chyba właśnie odkryłem nowego Autora, którego twórczości warto bliżej się przyjrzeć. Maciej Siembieda był mi dotychczas nieznany, ale to co przeczytałem wydaje się interesujące i satysfakcjonujące literacko. O czym jest „Katharsis”? To wielopokoleniowa saga o ludziach, którzy niejedno przeżyli a każdy z nich na swój sposób radził sobie z sytuacją II Wojny Światowej. Ich...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-07-14
Co się okazuje- jaki ten Kraków mały! Autora niniejszej książki czyli pana Mariusz Wollnego poznałem dobre dwadzieścia kilka lat temu, a to dlatego, że razem z jego córką Janką uczęszczałem do tej samej klasy w szkole podstawowej a potem gimnazjum. Pan Mariusz czasami razem z naszą wychowawczynią zabierał naszą klasę na wycieczki po Krakowie podczas których opowiadał nam o zabytkach. Pamiętam, że korzystając z okazji podpytywałem pana Wollnego o kwestie związane z historią starożytną, którą się wtedy interesowałem. To taka mała dygresja a teraz przejdę do książki.
„Kacper Ryx” to naprawdę świetna książka w klimacie XVI wiecznego grodu Kraka. Zauważyłem, że wielu pisarzy pisze tak, aby przykryć własną ignorancje lub niewiedzę w danej dziedzinie. Pan Mariusz robi coś wręcz przeciwnego- pisząc daje piękny pokaz swojej erudycji w szeroko pojętej historii. Z ciekawostek to dowiedziałem się np. iż koło Kościoła Mariackiego w Rynku zlokalizowany był kiedyś cmentarz. Podobnych perełek jest więcej, ale nie będę ich tutaj wymieniał. Kim jest główny bohater? Kacper Ryx to skromny student medycyny, który dzięki wrodzonemu sprytowi i inteligencji zostaje królewskim inwestygatorem, a więc kimś w rodzaju prywatnego detektywa. Przyjdzie mu m.in. rozwiązać sprawę zaginięcia królewskiej pieczęci oraz sprawę morderstwa swojej znajomej. Na ponad pięciuset stronach dzieje się i to sporo. Jest barwnie, ciekawie, niekiedy przerażająco. Książkę mogę polecić właściwie każdemu, bo jest to rozrywka na bardzo wysokim poziomie. Osiem gwiazdek (rewelacyjna).
Co się okazuje- jaki ten Kraków mały! Autora niniejszej książki czyli pana Mariusz Wollnego poznałem dobre dwadzieścia kilka lat temu, a to dlatego, że razem z jego córką Janką uczęszczałem do tej samej klasy w szkole podstawowej a potem gimnazjum. Pan Mariusz czasami razem z naszą wychowawczynią zabierał naszą klasę na wycieczki po Krakowie podczas których opowiadał nam o...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-06-24
„Szreń” to już czwarty tom przygód komisarz Leny Rudnickiej. Po tym jak nawywijała w poprzedniej części, przeniesiono ją na wieś a dokładnie na komendę w Białych Brzegach. Wydawałoby się, że to spokojna miejscowość i niewiele się w niej dzieje. Nic bardziej mylnego. Krótko po przyjeździe Leny zostaje zgłoszone morderstwo z brutalnym gwałtem dziewczyny imieniem Karina. Co takiego się tam wydarzyło? Kto mógł chcieć śmierci młodej kobiety? Czy będzie więcej ofiar?
Książka trzyma w napięciu i jest udanym kryminałem, mam jednak parę uwag. Po pierwsze za dużo tu alkoholu i papierosów. Co drugi mieszkaniec Białych Brzegów jest alkoholikiem i nałogowym palaczem. Według mnie to zbyt sztampowe. Być może zabrakło pomysłów na wykreowanie postaci, nie wiem. Po drugie bohaterowie trochę kręcą się w kółko próbując rozwiązać zagadkę i po jakimś czasie to męczy. Po trzecie znalazłoby się kilka literówek, ale to bardziej wina korekty a nie samej Autorki. To już koniec moich zastrzeżeń. „Szreń” jest nieco słabszy od „Osadzonego”, ale pani Kinga na tyle już kupiła mnie swoim pisaniem, że pewnie wkrótce sięgnę po tom piąty. Mogę polecić więc polecam. Sześć gwiazdek (dobra).
„Szreń” to już czwarty tom przygód komisarz Leny Rudnickiej. Po tym jak nawywijała w poprzedniej części, przeniesiono ją na wieś a dokładnie na komendę w Białych Brzegach. Wydawałoby się, że to spokojna miejscowość i niewiele się w niej dzieje. Nic bardziej mylnego. Krótko po przyjeździe Leny zostaje zgłoszone morderstwo z brutalnym gwałtem dziewczyny imieniem Karina. Co...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-06-10
2.01.2019
Zawsze mam problem z oceną dzieł Lema, ponieważ nigdy po ich lekturze nie jestem pewien czy zrozumiałem w pełni zamysł autora i to co chciał poprzez swoje pisanie przekazać. Tym razem wziąłem się za „Dzienniki gwiazdowe” a raczej ich wybór czy też fragment. Jestem zadowolony z lektury. Pisarz ma niebywałą wyobraźnie i poczucie humoru. Przygody Iljona Tichye’go są niezwykle barwne i przy tym różnorodne. Nasz bohater odwiedza kolejne planety w kosmosie, aby przekonać się jakie problemy dręczą ich mieszkańców. Mamy tu do czynienia ze sporą ilością absurdu i wymyślne problemy mieszkańców niejednokrotnie bawią i uczą czytającego. W ten sposób pisarz naigrywał się z samej ludzkości i jej problemów. Mamy też do czynienia ze sporą dawką zabawnego słowotwórstwa jak np. ćpacz smakowniczek. Zdarzało się jednak, że niektóre z opowiadań były „ciężkostrawne” ze względu na nagromadzenie dużej ilości trudnych wyrazów. Te były jednak w mniejszości a lekturę zaliczam do udanych. Może to niedobrze, że dzieci w szkole „katuje się” Lemem, bo on pisze dla bardziej dojrzałych umysłów. Niektóre utwory Lema też mi do końca nie pasują, toteż zastanawiam się jak będę je odbierał za, powiedzmy dwadzieścia lat. Polecam. Ocena bardzo dobra.
10.06.2023
Świetne. „Dzienniki gwiazdowe” to opowiadania, które można odkrywać wciąż na nowo. Lem mnoży w nich absurdy poddając w wątpliwość ludzką kondycję i zdolność logicznego myślenia. Pokazuje też jak technika, którą tworzy człowiek może obrócić się przeciwko niemu. Byłoby to nawet śmieszne, gdyby nie tak do bólu prawdziwe i aktualne. Mimo, że to hard science fiction czyta się to lekko i nie bez pewnych refleksji. Pojawia się na przykład pytanie czy dla dobra ogółu jednostka musi cierpieć z racji swej nieprzystawalności? Albo czy litera prawa musi być egzekwowana nawet wtedy gdy rodzi to rażącą niesprawiedliwość i absurd?
„Dzienniki gwiazdowe” to jak już pisałem lektura do której chętnie się wraca. Mam nadzieję, że kolejne pokolenia czytelników będą chętnie po nie sięgać. Jak dla mnie Lem to mistrz, chociaż jak każdemu mistrzowi zdarzają się twory słabsze i lepsze. Dg zaliczyłbym do tej drugiej kategorii. Siedem gwiazdek (bardzo dobra).
2.01.2019
Zawsze mam problem z oceną dzieł Lema, ponieważ nigdy po ich lekturze nie jestem pewien czy zrozumiałem w pełni zamysł autora i to co chciał poprzez swoje pisanie przekazać. Tym razem wziąłem się za „Dzienniki gwiazdowe” a raczej ich wybór czy też fragment. Jestem zadowolony z lektury. Pisarz ma niebywałą wyobraźnie i poczucie humoru. Przygody Iljona Tichye’go są...
2023-06-02
Odkąd pamiętam biologia stanowiła zawsze moją piętę achillesową, z drugiej strony słyszałem wiele dobrego o Adamie Wajraku, więc postanowiłem sięgnąć po jego „Wielką Księgę Prawdziwych Tropicieli.” Co mogę powiedzieć po jej skończeniu? Na pewno Autor to wielki pasjonat przyrody, który posiada ogromną wiedzę w tej dziedzinie i co więcej potrafi tę wiedzę w bardzo przystępny sposób przekazać. Ale po kolei. Książka omawia zwierzęta jakie występują w Polsce i jest podzielona na cztery części: wiosnę, lato, jesień i zimę. Możemy się więc przekonać, że bycie tropicielem to zajęcie na cały rok i tak naprawdę nie ma znaczenia czy obiektem naszych badań będzie puszcza, góry, morze czy miasto. We wszystkich tych lokalizacjach i o każdej porze roku występują zwierzaki, które mogą zaciekawić i dostarczyć bardzo bogatej wiedzy. Jeśli jest się wytrawnym tropicielem jak pan Adam to nic nie ujdzie jego uwagi i nawet zwykła obserwacja jest dla niego ze wszech miar owocna. Ponadto jeśli chce się obserwować zwierzęta i to również te rzadkie, wcale nie trzeba jechać do Puszczy Amazońskiej a wystarczy porozglądać się po naszych własnych okolicach zamieszkania. To bardzo budujące. Czego możemy dowiedzieć się z WKPT? Np. Jakie jadowite węże występują w Polsce? Jak wytropić łasicę? Jak zachować się w sytuacji spotkania z niedźwiedziem? Co to jest pluszcz a co to jest pluskolec? Które zwierzęta w Polsce potrafią zmieniać barwę? Itp. Książka oprócz ciekawostek oferuje również wspaniałe fotografie, które unaoczniają nam opisywane zwierzęta. Ze swej strony polecam, bo nasza fauna jest rzeczywiście bardzo różnorodna i bogata i zasługuje na takie książki jak ta. Osiem gwiazdek (rewelacyjna).
Odkąd pamiętam biologia stanowiła zawsze moją piętę achillesową, z drugiej strony słyszałem wiele dobrego o Adamie Wajraku, więc postanowiłem sięgnąć po jego „Wielką Księgę Prawdziwych Tropicieli.” Co mogę powiedzieć po jej skończeniu? Na pewno Autor to wielki pasjonat przyrody, który posiada ogromną wiedzę w tej dziedzinie i co więcej potrafi tę wiedzę w bardzo przystępny...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-04-12
„Spektakl” czyli inaczej przedstawienie, ale to mniej literacki tytuł a spektakl już bardziej. Co tutaj mamy? Kolejny dobry kryminał na wysokim poziomie. Tym razem Lena Rudnicka rozpracowuje sprawę tajemniczych samobójstw nastolatek, które są transmitowane na żywo w Internecie. Co dziwne ciało pierwszej z nich zniknęło. Czy to rzeczywiście samobójstwa a może sprytna mistyfikacja? Jeżeli tak to kto za nią stoi? Kogo lub czego boją się nastoletnie dziewczyny?
„Spektakl” to ciekawa książka, udało się utrzymać poziom z pierwszej części („Poryw”) a nawet zauważam pewien progres tzn. „dwójka” jest ciut lepsza od „jedynki”. Krótko mówiąc bohaterowie bez zarzutu, akcja też i dobrze się to czyta. Znów mamy kilka problemów społecznych a końcówka każe nam zastanowić się nad złem, jakie jest w stanie wyrządzić pojedyncza osoba. Wystarczy, że ma ona trochę władzy a jej czyny mogą spowodować nieodwracalne szkody. Polecam. Siedem gwiazdek (bardzo dobra).
„Spektakl” czyli inaczej przedstawienie, ale to mniej literacki tytuł a spektakl już bardziej. Co tutaj mamy? Kolejny dobry kryminał na wysokim poziomie. Tym razem Lena Rudnicka rozpracowuje sprawę tajemniczych samobójstw nastolatek, które są transmitowane na żywo w Internecie. Co dziwne ciało pierwszej z nich zniknęło. Czy to rzeczywiście samobójstwa a może sprytna...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-04-01
Ta powieść była jak strzał w dziesiątkę. Jednym słowem rewelacja. Podobnie jak Remigiusz Mróz jestem fanem piłki nożnej i uważam, że to sport, który jednoczy i dostarcza pięknych emocji. Co prawda przyciąga też osobników o nieco szemranej proweniencji, ale nie dajmy sobie zepsuć frajdy kiedy np. nasz ulubiony zespół zdobywa akurat gola. Autor bardzo zajmująco opisał przygody fikcyjnego klubu piłkarskiego o nazwie Rewera Opole. Co sprawiło, że dostał się na sam szczyt? I kto był autorem jego sukcesu? Co go podzieliło a co zjednoczyło?
Książka jest oczywiście fikcją literacką i wszystko co tutaj opisano jest trochę przesadzone, ale mi to nie przeszkadza. Liczą się sportowe emocje, których pan Mróz nam dostarczył, no i ten niesamowity klimat kiedy piłka jest w grze. Według mnie zostało to uchwycone bezbłędnie.
Wiem, że to może mało ambitna literatura, ale w tym miejscu chciałbym podeprzeć się cytatem. Pochodzi on od Jarosława Iwaszkiewicza a brzmi tak: „Co czytać?- Wszystko. Jeżeli się pragnie wyciągać pożytek z czytania, wyciąga się go z każdego czytania.” To tyle. Dziękuję i polecam. Osiem gwiazdek (rewelacyjna).
Ta powieść była jak strzał w dziesiątkę. Jednym słowem rewelacja. Podobnie jak Remigiusz Mróz jestem fanem piłki nożnej i uważam, że to sport, który jednoczy i dostarcza pięknych emocji. Co prawda przyciąga też osobników o nieco szemranej proweniencji, ale nie dajmy sobie zepsuć frajdy kiedy np. nasz ulubiony zespół zdobywa akurat gola. Autor bardzo zajmująco opisał...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-03-26
„Poryw” to debiutancka powieść kryminalna młodej pisarki Kingi Wójcik. Co mogę powiedzieć świeżo po lekturze? Na pewno są tu jeszcze jakieś niedoróbki tudzież niedoskonałości, jednakowoż patrząc całościowo ogólnie jest w porządku. Polskie kryminały to dziedzina zdominowana przez mężczyzn, dlatego propozycję pani Kingi odbieram jako miły powiew czegoś nowego. Co mi się podobało? Ciekawie skreślone postaci na czele z komisarz Leną Rudnicką, która jest bardzo charakterną osobą i z nikim się nie patyczkuje. Co poza tym? Interesująca intryga, co prawda niezbyt skomplikowana, ale też nie prostacka. Oprócz tego dobre zwroty akcji i zasygnalizowanie kilku ważkich społecznych problemów. No i dobrze się to czyta. To wszystko na plus. Minusy? Nie widzę większych a na te mniejsze skłonny jestem przymknąć oko. Jako, że to debiut gwiazdka więcej ode mnie i oczywiście polecam. Siedem gwiazdek (bardzo dobra).
„Poryw” to debiutancka powieść kryminalna młodej pisarki Kingi Wójcik. Co mogę powiedzieć świeżo po lekturze? Na pewno są tu jeszcze jakieś niedoróbki tudzież niedoskonałości, jednakowoż patrząc całościowo ogólnie jest w porządku. Polskie kryminały to dziedzina zdominowana przez mężczyzn, dlatego propozycję pani Kingi odbieram jako miły powiew czegoś nowego. Co mi się...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-01-21
Seria z Tomkiem Rędzią podoba mi się trochę mniej niż ta z Darkiem Suderem, nie znaczy to jednak, że jest zła bo tak nie jest. Autorowi nie brak dobrych pomysłów, jak choćby właśnie ten na książkę z wątkiem sekty. Na pewno trudno go pomylić z czym innym i zapada w pamięć. Temat dobrze zgłębiony, opisany i ciekawie wpleciony w to wszystko motyw zbrodni. To na plus. A na minus? Za dużo zmiksowanych ze sobą tematów, pan Stelar przyznaje, że był pod wpływem aż trzech różnych historii i wszystko to ze sobą połączył. Może nie najgorzej to zrobił, ale zbyt dużo składników sprawiło, że ta potrawa stała się trochę trudna do przetrawienia (jak grzyby, które zjedli członkowie sekty).
Podsumowując „Sektę” uważam za udaną powieść kryminalną z małym minusem o którym wspomniałem. Mogę ją polecić jako dobrą rozrywkę. Sześć gwiazdek (dobra).
Seria z Tomkiem Rędzią podoba mi się trochę mniej niż ta z Darkiem Suderem, nie znaczy to jednak, że jest zła bo tak nie jest. Autorowi nie brak dobrych pomysłów, jak choćby właśnie ten na książkę z wątkiem sekty. Na pewno trudno go pomylić z czym innym i zapada w pamięć. Temat dobrze zgłębiony, opisany i ciekawie wpleciony w to wszystko motyw zbrodni. To na plus. A na...
więcej mniej Pokaż mimo to
Choć literatura jest niewątpliwie zdominowana przez anglojęzycznych autorów, to czasem sięgam po coś z naszego podwórka, aby przekonać się, że w kraju nad Wisłą również powstają ciekawe i wartościowe książki. A taką jest niewątpliwie „Chrobot” Tomasza Michniewicza czyli zbiór reportaży na temat życia w najróżniejszych rejonach świata. Poznajemy tutaj: Ugandyjkę, mieszkańca Zimbabwe, Amerykanina, Kolumbijkę, Hinduskę, Fina i Japonkę. Możemy towarzyszyć im od momentu bycia nastolatkami przez wchodzenie w dorosłość po doczekanie się przez nich dzieci a w niektórych przypadkach nawet i wnuków. Autor jest przy tym dość mocno zaniepokojony kondycją współczesnego świata. Czy materializm i pogoń za pieniądzem zawsze mają sens? Czy poszukiwanie szczęścia za wszelką cenę jest tego warte? A może czasem warto zwolnić i obejrzeć się dookoła siebie, docenić to co się ma? Odpowiedzi na te pytania są raczej niejednoznaczne, bo w różnych częściach świata różnie pojmuje się szczęście i poczucie spełnienia. Bohaterowie reportażu będą poszukiwać, błądzić aż w końcu będzie dane im odnaleźć własną ścieżkę. Czy wszystkim będzie dane spełnić swoje marzenia lub chociaż niewygórowane cele życiowe?
„Chrobot” to reportaże, które czyta się z przyjemnością, ale i nie bez pewnej refleksji. Jak to ktoś powiedział, że jeśli ktoś jest najmądrzejszy to wcale nie oznacza, że ma najwięcej pieniędzy, bo tak naprawdę tym światem rządzi przypadek. Jeśli urodziłeś się w danym kraju to może być to dla ciebie przekleństwem bądź też szczęściem. Charakter też jest wynikiem genów i środowiska, w którym się dorasta. Tak więc przypadek i nic więcej. Trochę to smutna refleksja, ale człowiek ma jeszcze wolną wolę i może zawsze starać się być najlepszą wersją samego siebie. Sęk w tym, aby nie mierzyć zbyt wysoko, bo tym łatwiej się rozczarować a do celu dążyć metodą małych kroków i jeśli jest się wytrwałym to można dojść do zadziwiających rezultatów. Tak odczytuję przesłanie książki, którą pragnę z tego miejsca polecić. Osiem gwiazdek (rewelacyjna).
Choć literatura jest niewątpliwie zdominowana przez anglojęzycznych autorów, to czasem sięgam po coś z naszego podwórka, aby przekonać się, że w kraju nad Wisłą również powstają ciekawe i wartościowe książki. A taką jest niewątpliwie „Chrobot” Tomasza Michniewicza czyli zbiór reportaży na temat życia w najróżniejszych rejonach świata. Poznajemy tutaj: Ugandyjkę, mieszkańca...
więcej Pokaż mimo to