-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik239
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński41
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2016-08-11
2016-08-16
Emocje związane z Letnimi Igrzyskami w Rio 2016 sięgają zenitu! Wszyscy jeszcze jesteśmy pod wrażeniem wczorajszego zwycięstwa Anity Włodarczyk w rzucie młotem. Tym bardziej teraz nie można czytać nic innego niż na tematy sportowe, no przynajmniej takie lektury są bardziej niż bardziej wskazane :-)
„110%” pozwala zajrzeć na w pewnym sensie za kulisy wyczynowego sportu, bo wiadomo nie od dziś, że mało rzeczy w życiu przychodzi łatwo. Zwłaszcza sukcesy w sporcie. Książka unaocznia nam, jak owa droga do sukcesu potrafi być wyboista i trudna. Choć z drugiej strony, to nie tylko pot i łzy, to także pasja, marzenia, nadzieje. Znajdziemy tu słowa, które w innych miejscach (mediach) nigdy nie padły (także na tematy prywatne, nie tylko o sporcie). Rozmowa w formie wywiadów poparte zostały zdjęciami.
Bohaterowie tej książki to: Rafał Sonik, Adam Małysz, Zofia Noceti-Klepacka, Karol Bielecki, Bartłomiej Bonk, Zbigniew Bródka, Rafał Majka, Anita Włodarczyk, Tomasz Majewski, Katarzyna Rogowiec, Natalia Partyka, Andrzej Wrona, Mateusz Kusznierewicz, Maja Włoszczowska, Robert Lewandowski.
Emocje związane z Letnimi Igrzyskami w Rio 2016 sięgają zenitu! Wszyscy jeszcze jesteśmy pod wrażeniem wczorajszego zwycięstwa Anity Włodarczyk w rzucie młotem. Tym bardziej teraz nie można czytać nic innego niż na tematy sportowe, no przynajmniej takie lektury są bardziej niż bardziej wskazane :-)
„110%” pozwala zajrzeć na w pewnym sensie za kulisy wyczynowego sportu, bo...
2019-02-19
Bohater Jan Sum – taki everyman, ojciec rodziny, alkoholik po przejściach, niegdyś warszawiak – król miasta (po odwyku obecnie), tatuażysta, człowiek wierzący. Jak to bywa w umysłach narażonych przez jakich czas na wpływy wyskokowe z tą religijnością zaczyna mieć problem, gdyż gdyba sobie za dużo na d aniołami i demonami – ujmując najkrócej. Podczas zdawałoby się uspokajającej wizyty w kościele i spotkania z dziwnym „gościem” zostaje przeniesiony do czasów średniowiecza aby wypełnić misję, której sensu początkowo ni w ząb nie może pojąć. Oczywiście, razem z nietuzinkową grupą przyjaciół od dymka (nauczy ich palić papierosy – jeszcze przed Kolumbem), bitki i konnicy (oni jego podszkolą) ale nie od wypitki; choć jeden Hiszpan będzie miał z trunkami problem.
Tak jak to ma być w dobrej powieści przygodowej: przygoda, droga (przez tereny Europy), wydarzenia historyczne ze sporą garścią mistyki, szczytny cel na końcu. Dodatkowo spiski, intrygi, poszukiwania skarbu, ratowanie dziewic w opałach i nie tylko dziewic … okraszone potyczkami, nie zawsze rycerskimi. Autor poradził sobie rewelacyjnie z ogromem zadań jakie wziął na swoje wytatuowane barki (jak wnioskuję z profesji). Całość napisana w sposób żywy, przystępny – nie zagmatwał a pomysłów mnóstwo miał. Odpowiednio podtrzymuje napięcie gdzie trzeba, czy dozuje wzruszenie i humor – też gdzie trzeba, zresztą humorem zjednał sobie moje czytelnicze serce (uwielbiam dać się rozbawiać pisarzom). Ciekawa fabuła, osadzona w interesujących realiach początku piętnastego wieku a finał jej w lipcu roku podczas wielkiej bitwy ówczesnej Europy … do tego barwni bohaterowie, których opisu już nie zamieszczę, bo mi wpis wyjdzie jak stąd do Tannenbergu, upss!
Na uwagę zasługują „tatuujące” książkę rysunki. Kreska i styl wyraziste, oryginalne wielce. Osobiście bardzo lubię ilustracje w książkach, na co niestety za rzadko trafiam. Ab ovo – to przygoda uniwersalna i do tego bardzo dobrze opowiedziana, którą szczerze wszystkim polecam.
Bohater Jan Sum – taki everyman, ojciec rodziny, alkoholik po przejściach, niegdyś warszawiak – król miasta (po odwyku obecnie), tatuażysta, człowiek wierzący. Jak to bywa w umysłach narażonych przez jakich czas na wpływy wyskokowe z tą religijnością zaczyna mieć problem, gdyż gdyba sobie za dużo na d aniołami i demonami – ujmując najkrócej. Podczas zdawałoby się...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-08-11
Jakże to znajome i współczesne ten świat… „który nie podziela naszych pasji”.
A Cabre w formie, pełnej pasji, powieści gotyckiej, po raz kolejny dowodzi maestrii słowa i stylu literackiego. I w tym wypadku świat w dużej mierze podziela jego pasję…
Bohaterowie „stworzeni” wręcz perfekcyjnie, absolutnie unikatowi, sprawiają, że od początku pałamy do nich jasno określonymi uczuciami, ale i postacie drugoplanowe są nietuzinkowe i godne uwagi.
Cabré mimo swego perfekcjonizmu nie posuwa się do krytyki wiary, czy religii. On posługuje się subtelną ironią, którą zaraża także nas… odbiorców jego prozy.
Cabré zaciekawia, do tego stopnia, że po długim oczekiwaniu, aż szum wokół niego ucichnie, aż się fani nacieszą (przekornie czekałam) w końcu uległam, bo szum nie ucicha, a fani nadal szaleją.
Sięgnę od końca po kolejne jego książki. W sumie to też jest jakiś sposób poznawania pisarza… od ujścia do źródeł.
Jakże to znajome i współczesne ten świat… „który nie podziela naszych pasji”.
A Cabre w formie, pełnej pasji, powieści gotyckiej, po raz kolejny dowodzi maestrii słowa i stylu literackiego. I w tym wypadku świat w dużej mierze podziela jego pasję…
Bohaterowie „stworzeni” wręcz perfekcyjnie, absolutnie unikatowi, sprawiają, że od początku pałamy do nich jasno określonymi...
2017-02-02
Czysty obłęd i szaleństwo, ale za to jakie... tylko się zastanawiam czy autor jeszcze żyje, bo ja na miejscu tajnych agentów USA to ... Książka Świetna.
Czysty obłęd i szaleństwo, ale za to jakie... tylko się zastanawiam czy autor jeszcze żyje, bo ja na miejscu tajnych agentów USA to ... Książka Świetna.
Pokaż mimo to
Absolutnie rewelacyjna książka ;-)Piękna i mądra!
… Starsze osoby mają wiele do zaoferowania – całe swoje doświadczenie życiowe, dystans do rzeczywistości, radzenie sobie w różnych okolicznościach.
… Babcie i Dziadkowie potrafią zrobić szalone rzeczy dla swoich wnucząt… z miłości.
Zabawny, inteligentny i rozbrajający niemożebnie humor tej opowieść, to znamiona fenomenalnego pisarstwa Williamsa. Dodatkowo poprzez, różnorakie emocje całość staje się niesamowicie ciepłą i bardzo piękną opowieścią o rodzinie.
Autor w bardzo wyrafinowany i oryginalny sposób zwrócił uwagę na problem starości (jakże współcześnie pomijany i spychany na margines, a dotyczący prędzej czy później nas wszystkich), która dla dzieci jest tak naprawdę niezrozumiała i baśniowa (te wszystkie Baby Jagi).
Obrazu dopełniają zabawne ilustracje oraz „odlotowe” dialogi, które Uwaga, także potrafią wzruszyć do łez.
Książka wielopokoleniowa dla każdego, do czytania razem i osobno, do wzruszeń i zadumy a przy świątecznym stole obok babki wielkanocnej „Babka” Rabuś – koniecznie. Polecam wszystkim wrażliwym a zwłaszcza tym, którzy wrażliwość schowali gdzieś do puszki po ciasteczkach, niczym swój największy klejnot.
Absolutnie rewelacyjna książka ;-)Piękna i mądra!
… Starsze osoby mają wiele do zaoferowania – całe swoje doświadczenie życiowe, dystans do rzeczywistości, radzenie sobie w różnych okolicznościach.
… Babcie i Dziadkowie potrafią zrobić szalone rzeczy dla swoich wnucząt… z miłości.
Zabawny, inteligentny i rozbrajający niemożebnie humor tej opowieść, to znamiona...
2016-11-07
Dla mnie wspaniała bajka dla dzieci z cudnymi ilustracjami.
Książka napisana bardzo żywym ciekawym językiem, że się tak wyrażę jest interaktywna w sensie literackim, które zmusza i dzieci i rodziców do myślenia (są wtrącenia autora i postaci występujących w tej Bajce, nie jest to zwykła narracja, raczej taka "postmoderna" dla najmłodszych. Nudy nie ma!
Dzieci były zachwycone ilustracjami (autorstwa Joli Richter-Magnuszewskiej) jak i koniecznością "główkowania" jesli chodzi o psikusy których dopuścił się chochlik drukarski.
Książka jest idealnym prezentem gwiazdkowym dla małych i dużych
Dla mnie wspaniała bajka dla dzieci z cudnymi ilustracjami.
Książka napisana bardzo żywym ciekawym językiem, że się tak wyrażę jest interaktywna w sensie literackim, które zmusza i dzieci i rodziców do myślenia (są wtrącenia autora i postaci występujących w tej Bajce, nie jest to zwykła narracja, raczej taka "postmoderna" dla najmłodszych. Nudy nie ma!
Dzieci były...
Wspomnienie tej książki bawi mnie do dziś, szkoda, że więcej w tym stylu autor nie napisał ;-(
Wspomnienie tej książki bawi mnie do dziś, szkoda, że więcej w tym stylu autor nie napisał ;-(
Pokaż mimo to2018-11-26
Lubię takie „zazadzia” Europy geograficznie, a literacko jeszcze bardziej (zawsze chciałam trafić na Wyspy Aran więc Szetlandy też mogą być).
Lubię też takie klimatyczne, mroczne kryminały – gdzie atmosfera gęstnieje wręcz ze strony na stronę i nie pozwala oderwać się od lektury.
Brak zawrotnego tempa wynagradza wciągająca fabuła. Ciekawi bohaterowie niemal hermetycznie zamknięci w małej społeczność to jest to od czego nie da się oderwać, jak już się zacznie czytać. Tajemnice i sekrety… no i odpowiedź na pytanie… Kto zabił?
Książkę czyta się bardzo, bardzo dobrze – podobno jest luźno powiązana z pierwsza co mnie cieszy, bo zaczęłam cykl właśnie od tej. A na sama myśl, że to jest kwartet już zacieram ręce.
Lubię takie „zazadzia” Europy geograficznie, a literacko jeszcze bardziej (zawsze chciałam trafić na Wyspy Aran więc Szetlandy też mogą być).
Lubię też takie klimatyczne, mroczne kryminały – gdzie atmosfera gęstnieje wręcz ze strony na stronę i nie pozwala oderwać się od lektury.
Brak zawrotnego tempa wynagradza wciągająca fabuła. Ciekawi bohaterowie niemal hermetycznie...
2016-04-02
Surowość prozy czeskiej w wydaniu kobiecym, (podobnie jak rozpasanie w męskim) zawsze mnie zaskakuje, to perfekcyjne uchwycenie czasami jednym zdaniem słowem danej chwil, czy ważnej myśli. Prawda i zmyślenie, fikcja miesza się u niej w najmniej oczekiwanych momentach. Powieść Boginie… to ni to baśń, ni kronika, ni rzecz historyczna a momentami jak niesamowita powieść grozy.
Część książki jest inspirowana autentycznymi dokumentami komunistycznych służb specjalnych rozpracowujących boginie,a także podczas II wojny światowej (przez niemieckie gestapo).
Książka odciska piętno na czytającym, zwłaszcza na czytających kobietach. Jest tak dobra, że jeszcze długo po zamknięciu okładek czuje się moc i siłę płynąca z tej lektury.
To PRAWDZIWA książka jakich mało, dająca obraz kobiecości bez wydumań, bajań czy uprzedzeń, kobiecości i losu w najbardziej prawdziwej postaci jaką fikcja może ofiarować. Bardziej niż koniecznie do przeczytania.
Surowość prozy czeskiej w wydaniu kobiecym, (podobnie jak rozpasanie w męskim) zawsze mnie zaskakuje, to perfekcyjne uchwycenie czasami jednym zdaniem słowem danej chwil, czy ważnej myśli. Prawda i zmyślenie, fikcja miesza się u niej w najmniej oczekiwanych momentach. Powieść Boginie… to ni to baśń, ni kronika, ni rzecz historyczna a momentami jak niesamowita powieść...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-09
Od dawna wiadomo, że świat raczej nie zmierza ku lepszemu a coraz śmielsze poczynania naukowców w sferze nauki w tym genetyki czy nanotechnologii i innych dziedzin przyprawiają, o co najmniej o gęsia skórkę.
Maksym Kidruk ujął to doskonale w kilkusetstronicowej książce, która unaocznia nam wręcz perfekcyjnie do czego może dojść, jeśli ludzie nadal będą „bawić się” nauką.
I tym razem przysłowie – przekleństwo wschodnie „obyś żył w ciekawych czasach” spełnia się niczym czarne proroctwo – bo żyjemy w takich czasach, że bez technologi ani rusz. Dotyczy to zarówno dorosłych jak i dzieci. Jesteśmy wręcz bombardowani informacjami o nowych wynalazkach mających nam ułatwić życie. Tylko za jaką cenę?
Książka jest dla mnie genialna jak rzadko: perfekcyjnie dopracowana, od początku specyficzny klimat, który ze strony na stronę staje się coraz gęstszy, expresowa akcja, a do tego sporo trafnych przemyśleń natury moralnej i … gdzie nigdzie perełki dowcipu. Tak, tak, który niczym wentyl bezpieczeństwa pozwala nie zwariować zahipnotyzowanemu lekturą czytelnikowi.
Bot, jest rzeczywiście niezwykłym (pierwszym?) ukraińskim technothrillerem, ze sporą dawką naukowych pojęć – podanych w przystępnej i okrojonej formie, nawet dla laika takiego jak ja. Nie przynudza o co to to nie!
A zakończenie, cóż hmm… aż się prosi o dalszy ciąg, na który liczę i z tymi samymi bohaterami (no przynajmniej częścią). Więcej nic nie powiem, wybierzcie się na Atakamę sami ;-)
Od dawna wiadomo, że świat raczej nie zmierza ku lepszemu a coraz śmielsze poczynania naukowców w sferze nauki w tym genetyki czy nanotechnologii i innych dziedzin przyprawiają, o co najmniej o gęsia skórkę.
Maksym Kidruk ujął to doskonale w kilkusetstronicowej książce, która unaocznia nam wręcz perfekcyjnie do czego może dojść, jeśli ludzie nadal będą „bawić się” nauką.
I...
2015-03
Lubię takie powieści, powieści w których są jakieś przeskoki w czasie, albo fabuła jest prowadzona dwutorowo. Gdzie tylko jakiś element albo osoba spaja wszystko w całość. A tutaj mamy m.in tego rodzaju zabiegi literackie, do tego fabuła zaciekawia niemal natychmiast. Zresztą jedną z moich ostatnich „słabości literackich” jest akcja dziejąca się właśnie w Nowym Yorku i nawet nie wiem do końca dlaczego.
Pomimo, że powieść zaczyna się spokojnie, nawet może za, to od razu oba wątki czasowe (dotyczące obu bohaterek) czyta się bardzo chętnie, bez grymaszenia i targowania się, który z nich jest ciekawszy.
Fabuła niebanalnie ukazuje nam historie dwóch dzielnych kobietach. Ich zmagań z przeciwnościami losu, z obyczajowością i wielu innymi problemami znamiennymi dla czasów każdej z nich oraz z własną kobiecością i wszystkim co z nią związane. Niesamowicie lekki styl autorki, nie za długie rozdziały tylko podsycają ciekawość, podczas czytania i to bardzo skutecznie, bo książkę ciężko jest odłożyć nawet na moment.
Nie wiadomo czy Lehmann ma w planach napisanie kontynuacji, choć się tego nie zarzeka w wywiadzie z nią, załączonym na końcu książki, a który moim zdaniem jest absolutnym hitem. Ten wywiad to taki trochę jak materiał z offu.
Można bardziej „zrozumieć” powieść po tego rodzaju zakulisowym dodatku. Osobiście wprowadziłabym obowiązkowo coś takiego w każdej książce.
Autorka wyznaje nam:
… w tej powieści mieszczą się tak naprawdę trzy książki: historia Olive, Historia Amandy; opowieść o nich obu, splecione ze sobą…
Lubię takie powieści, powieści w których są jakieś przeskoki w czasie, albo fabuła jest prowadzona dwutorowo. Gdzie tylko jakiś element albo osoba spaja wszystko w całość. A tutaj mamy m.in tego rodzaju zabiegi literackie, do tego fabuła zaciekawia niemal natychmiast. Zresztą jedną z moich ostatnich „słabości literackich” jest akcja dziejąca się właśnie w Nowym Yorku i...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-02-08
Zwierzaki owszem lubię, bo wychowałam się na wsi, więc w szeroko pojętej czeredzie je lubię, ale żeby przepadać za psem czy kotem jednostkowo to nie… Po książkę więc sięgnęłam niejako z przekory i przepadłam z kretesem, zakochałam się <3
Cudownie ciepły i zabawny sposób narracji urzeka od razu (poprowadzona została z punktu widzenia psa). Komentuje on wszystko co widzi, czuje i słyszy… często nie mając pojęcia co to jest (to powodowało moje największe wybuchy śmiechu lub łez – tak wytłumaczone po „psiemu”).
Nasz bohater jest po prostu jedną, wielką szczekającą empatią na czterech łapach – doskonale wyczuwa emocje, których jakże często nawet nie rozumie.
Nie mam psiaka nawet w najbliższym otoczeniu, ale zakochałam się w każdym jego psim wcieleniu. Inaczej już postrzegam tych wyjątkowych przyjaciół. Był sobie pies jest do spółki z książką o pewnym kocie imieniem Homer jedną z moich ulubionych i piękniejszych jakie czytałam.
Cameron Mistrzowsko prowadzi fabułę, do jedynego (jak dla mnie) słusznego końca, poprzez kilka końców w trakcie jakby nie patrzeć. Książkę polecam wszystkim zwłaszcza tym mającym psy, a na film idę koniecznie.
Zwierzaki owszem lubię, bo wychowałam się na wsi, więc w szeroko pojętej czeredzie je lubię, ale żeby przepadać za psem czy kotem jednostkowo to nie… Po książkę więc sięgnęłam niejako z przekory i przepadłam z kretesem, zakochałam się <3
Cudownie ciepły i zabawny sposób narracji urzeka od razu (poprowadzona została z punktu widzenia psa). Komentuje on wszystko co widzi,...
2017-11-11
Moje odczucia nie zmieniły się wiele od tego pierwszego czytania, może są bardziej intensywne po drugim zetknięciu z tym pięknym tekstem. Całość ujmuje w ramy i ubarwia niesamowita karkonoska legenda o błędnych siostrach, które według ludowych bajań posądzono o czary i które właśnie w górach niedaleko samotni bohaterki zginęły – zamieniając się po śmierci w sarny.
Owe sarny w momentach ważnych dla mieszkańców siedliska zjawiają się na polanie, by tam zawodzić (śpiewać) ostrzegawczo.
Z drugiej strony sam dom wychodzi „na przeciw” – wchodząc w dialog z Karolą, która dzięki przeczuciom, odczuciom a także znalezionym w antykwariacie listom, książkom i obrazom poznaje jego historię i jego dramat…
"Obserwował mnie, może też testował moją gotowość na nowy sposób postrzegania rzeczy. A ja okazałam się mało pojętną uczennicą (…) Tymczasem dom żył, miał serce, być może i swojego ducha. Egzystowaliśmy obok siebie, niekiedy wzajemnie się przenikając, choć długo nie docierało to do mnie (…) Chroniła mnie nieświadomość dzięki czemu czułam się w nim swobodnie (…) Otoczył mnie niczym kokon i pomógł dojrzewać do życiowych wyborów."
Bardzo przypadł mi do gustu warsztat pisarski autorki… oszczędny, subtelny, wyważony, niemal introwertyczny chwilami a zarazem bardzo subtelny, wrażliwy i delikatny. Dodatkowo książka nie jest przewidywalna i choć „kombinowałam na wszystkie strony” to nie wiele z zagrywek fabularnych udało mi się przewidzieć – autorka fantastycznie myli tropy.
Błędne siostry – posiadają niesamowity klimat i jakiś taki swoisty czar, któremu bez reszty uległam po raz drugi. Polecam serdecznie zwłaszcza na długie, ciemne, zawodząco-jęczące wieczory.
Moje odczucia nie zmieniły się wiele od tego pierwszego czytania, może są bardziej intensywne po drugim zetknięciu z tym pięknym tekstem. Całość ujmuje w ramy i ubarwia niesamowita karkonoska legenda o błędnych siostrach, które według ludowych bajań posądzono o czary i które właśnie w górach niedaleko samotni bohaterki zginęły – zamieniając się po śmierci w sarny.
Owe sarny...
2018-03-15
Spotkanie z prozą Fannie Flagg jest jak spotkanie z dobrą, a dawno nie widzianą przyjaciółką. W wypadku tej autorki to jeszcze połączone z ploteczkami o starych, dobrych znajomych. Tak, tak, musiałam sobie trochę poprzypominać to i owo nazwisko z innych powieści Flagg… ale dało radę.
Ponownie autorka nie zawodzi poczuciem humoru i wrażliwością na najwyższym poziomie (z tym się chyba już trzeba urodzić). Napisane lekko i poważnie jednocześnie. Na poprawę humoru po stresującym dniu wprost cudowna lektura. Poza tym nigdy nie czytało mi się tak fajnie i wesoło o śmierci… a zakończenie 🙂
Całe miasto o tym mówi – to nie tylko lekka lektura, to pewna filozofia (jak całe jej pisarstwo) tego nie da się ukryć.
Można spokojnie szukać w nim porad – także między wierszami, na temat tego jak żyć i jak się tym życiem cieszyć na co dzień.
Spotkanie z prozą Fannie Flagg jest jak spotkanie z dobrą, a dawno nie widzianą przyjaciółką. W wypadku tej autorki to jeszcze połączone z ploteczkami o starych, dobrych znajomych. Tak, tak, musiałam sobie trochę poprzypominać to i owo nazwisko z innych powieści Flagg… ale dało radę.
Ponownie autorka nie zawodzi poczuciem humoru i wrażliwością na najwyższym poziomie (z tym...
2015-05-28
David Walliams po raz kolejny niby lekko i zabawnie kreuje świetną opowieść, poruszając jednocześnie wiele warstw z których składa się życie i bycie każdego z nas. Mierzy się i jednocześnie stawia nas naprzeciwko naszych bolączek, rozterek, tęsknot i innych… Pokazuje po raz kolejny (rzecz jasna, jakżeby inaczej) jak ogromną wartość ma rodzinne wsparcie i miłość, jak ważna jest w życiu przyjaźń, solidarność i akceptacja. Oczywiście książka miejscami wzrusza, ale miejscami (całkiem wielu miejscami) rozśmiesza do łez. To prawdziwa lektura, bez wydumanej „fantastycznej” fabuły. To historia jakich wiele wokół, historia z tych których często nie widzimy, siedząc z nosami na kwintę opuszczonymi. A wystarczy tylko ciut szerzej otworzyć oczy i przetrzeć okularki, aby świat zaczął wyglądać inaczej. A David Walliams nam w tym pomaga jak mało kto.
W książce potrzeba akceptacji i tolerancji jest mocno podkreślona. Na dodatek autor nie oszczędza swoich „ziomków” anglików. Portretuje ich wnikliwie i spostrzegawczo aż do bólu. Nikt tak jak Walliams – z taką gracją i elegancją nie powie o tym co boli TAK, aby nie bolało aż TAK bardzo, ale jednocześnie aby trafiło do nas aż TAK głęboko!
Koniecznie książka dla każdego, wielopokoleniowa, fenomenalna. Doskonały prezent dla dzieci od rodziców i dla dziadków od wnuczków i vice versa w różnej konfiguracji.
David Walliams po raz kolejny niby lekko i zabawnie kreuje świetną opowieść, poruszając jednocześnie wiele warstw z których składa się życie i bycie każdego z nas. Mierzy się i jednocześnie stawia nas naprzeciwko naszych bolączek, rozterek, tęsknot i innych… Pokazuje po raz kolejny (rzecz jasna, jakżeby inaczej) jak ogromną wartość ma rodzinne wsparcie i miłość, jak ważna...
więcej mniej Pokaż mimo to
Sezon wakacyjny ma się ku schyłkowi (zostało nam 3 tyg. wakacji) choć wiele osob jeździ na nie po tzw sezonie. Bez względu na to kiedy, to jeśli obieramy kierunek Francja, bez 100 miejsc we Francji, które każda kobieta powinna odwiedzić nie warto tam jechać. Serio!
Książka choć skierowana jest do Pań, może być też doskonałym prezentem dla Panów (m.in. jako wskazówka gdzie mają zabrać swoją księżniczkę na wakacje itp). Miejsca są tak różne i tak ciekawe, że sama miałabym problem gdzie najpierw ruszyć i co zobaczyć. Oczywiście, że najlepiej wszystkie po kolei!
Autorka wprost „zaraża” nas bakcylem zwiedzania Francji i stara się przekazać jak najwięcej informacji o tym kraju (wskazówki dojazdowe, noclegowe, placówki z godz. otwarcia i inne). Sporo tych propozycji jednak jest dość ekskluzywnych i nie tanich! Są miejsca znane i mniej znane, trzeba przekonać się samemu co nas najbardziej „kręci” we Francji ;-)
Znajdziemy tu też opowieści barwne i smutne i przejmujące i piękne. Nawiązania do filmów z akcją we Francji to dodatkowy smaczek dla kinomanów.
Ja w tym roku jeszcze nie, ale kiedyś do Francji na pewno się wybiorę, a książkę przeczytam wtedy ponownie!
Sezon wakacyjny ma się ku schyłkowi (zostało nam 3 tyg. wakacji) choć wiele osob jeździ na nie po tzw sezonie. Bez względu na to kiedy, to jeśli obieramy kierunek Francja, bez 100 miejsc we Francji, które każda kobieta powinna odwiedzić nie warto tam jechać. Serio!
więcej Pokaż mimo toKsiążka choć skierowana jest do Pań, może być też doskonałym prezentem dla Panów (m.in. jako wskazówka gdzie...