Bardzo lekka, łatwa w czytaniu i przyjemna powieść. I nie koniecznie o miłości! Cieszę się bardzo, że fabuła powieści dotykała płaszczyzn typowo kobiecych- przyjaźni, takiej prawdziwej, spraw intymnych, podejścia do życia.
W powieści poznajemy dwie kobiety. Obie bohaterki można polubić. Choć czasy, w których żyła Olive oraz podejście społeczności do intymnych spraw damsko-męskich są dość zrozumiałe to jednak usprawiedliwiam jej niewiedzę w tych kwestiach.
Bardzo pozytywna powieść.
Taka nasza rodzima "Małgosia contra Małgosia" w wydaniu amerykańskim. Powiedziałabym nawet, że książeczka Ewy Nowackiej, przeznaczona dla nastoletnich panienek, ma więcej wdzięku i lepiej pokazuje kontrast dwóch światów i upływ czasu w warstwie językowej czy obyczajowej niż jej współczesna, gorsza wersja rodem z Nowego Jorku.
W "Butiku..." współczesna bohaterka idealizuje przeszłość i zbiera gadżety w stylu vintage a bohaterka z przeszłości dąży do tego, by stać się nowoczesną, samodzielną kobietą w świecie urządzonym przez mężczyzn. Tyle w kwestii fabuły, bo obie historyjki są prościutkie. Do tego obie dziewczyny, chociaż różni je sto lat, są właściwie takie same: mówią tym samym językiem, myślą podobnie, takie samo mają podejście do rodziny, seksu, pracy, przyjaźni i taki sam talent do interesów. Autorka nie wykorzystała wszystkich możliwości "ogrania" tematu czy zabawy szczegółami, wynikającymi z różnicy czasu. Jedyne, co rozwinęła i opisała, to zmiany w architekturze Nowego Jorku, nowe funkcje i dekoracje starych budynków, niewątpliwie interesujące dla mieszkańców NYC.