-
ArtykułyKulisy fuzji i strategii biznesowych wielkich wydawców z USAIza Sadowska5
-
Artykuły„Rok szarańczy” Terry’ego Hayesa wypływa poza gatunkowe ramy. Rozmowa z autoremRemigiusz Koziński1
-
Artykuły„Nie ma bardziej zagadkowego stworzenia niż człowiek” – mówi Anna NiemczynowBarbaraDorosz4
-
ArtykułyNie jesteś sama. Rozmawiamy z Kathleen Glasgow, autorką „Girl in Pieces”Zofia Karaszewska2
Biblioteczka
2018-05-26
2018-05-19
2018-04-29
2018-03-18
2018-03-19
2018-02-10
,,Jest różnica między umieraniem a byciem martwym. Wszyscy umieramy. Niektórzy umierają przez dziewięćdziesiąt lat, inni przez dziewiętnaście. Ale każdego ranka każdy człowiek na świecie jest jeden dzień bliżej śmierci. Każdy. Więc życie i umieranie to tak naprawdę tylko różne sposoby nazywania tego samego, jeśli się dobrze nad tym zastanowić."
Lane to siedemnastolatek, na pozór nie różniący się niczym od rówieśników. Pośród jego ambitnych planów na przyszłość z pewnością nie znalazła się gruźlica. Pomimo zdiagnozowania ciężkiej choroby, siedemnastolatek stara się żyć tak jak zawsze, aż do momentu znalezienia się w ośrodku dla chorych w Latham. Chłopak traktuje pobyt w Latham House prawie jak więzienie. Tylko znajomość z Sadie pomoże mu szybciej odnaleźć się w nowym świecie przepełnionym umieraniem. Walka o przeżycie każdego kolejnego dnia nigdy nie była taka trudna.
,,Opłakujemy przyszłość, bo to łatwiejsze niż przyznanie, że jesteśmy nieszczęśliwi w teraźniejszości."
Długo zwlekałam z napisaniem recenzji ,,Dnia ostatnich szans". Chciałam na spokojnie przemyśleć historię, którą przeczytałam. Muszę przyznać, że książka w bardzo dobry sposób porusza temat choroby i radzenia sobie z nią. Pokazuje bardzo ważne przesłanie, że powinniśmy się cieszyć z każdego dnia i starać się go jak najlepiej wykorzystać. Zarówno Lane, jak i Sadie zostali wykreowani w taki sposób, że nie dało się ich nie lubić. Nie mam nic do zarzucenia stylowi w jakim Robyn Schneider napisała ,,Dzień ostatnich szans". Powieść czytało się bardzo szybko i przyjemnie. Pomimo tego książka dostała ode mnie dosyć niską ocenę. Historia do złudzenia może przypominać jedną ze znanych pozycji Johna Greena. Autorka opisała losy bohaterów w bardzo szablonowy sposób. Podczas czytania wydawało mi się, że zapoznałam się wcześniej z czymś w ten deseń. Już po kilku pierwszych rozdziałach nie było ciężko domyślić się zakończenia.
,,Widzisz, na tym polega sekret dobrego życia. Musisz się postarać, żeby nazbierać jak najwięcej dni, do których będziesz chciał potem wracać."
Uważam, że książka może spodobać się fanom młodzieżówek. Może nie jest to powieść ,,wysokich lotów", ale widać w niej wyraźnie nakreślony morał, co z pewnością czyni ją wartą przeczytania.
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania dziękuję Wydawnictwu Moondrive!
Recenzja pochodzi z mojego bloga: http://blogksiazkoholiczki.blogspot.com/ , na którego serdecznie zapraszam.
,,Jest różnica między umieraniem a byciem martwym. Wszyscy umieramy. Niektórzy umierają przez dziewięćdziesiąt lat, inni przez dziewiętnaście. Ale każdego ranka każdy człowiek na świecie jest jeden dzień bliżej śmierci. Każdy. Więc życie i umieranie to tak naprawdę tylko różne sposoby nazywania tego samego, jeśli się dobrze nad tym zastanowić."
Lane to siedemnastolatek,...
2018-02-11
2018-02-03
,,Kłamstwa dostatecznie często powtarzane zaczynają brzmieć jak prawda."
Nazywam się Amber Reynolds. Są trzy rzeczy, które powinniście o mnie wiedzieć:
1. Jestem w śpiączce.
2. Mój mąż już mnie nie kocha.
3. Czasami kłamię...
Amber Reynolds budzi się ze snu. Nie wie dlaczego jest w stanie śpiączki i leży w szpitalu. Słyszy głosy ludzi przechodzących obok jej łóżka. Nie może zrobić nic, choć tak bardzo chciałaby móc coś zmienić. Pozbawiona niemal wszystkich zmysłów, może liczyć jedynie na swoją własną pamięć. Tylko wspomnienia mogą pomóc w odnalezieniu prawdy. Niestety, wyobraźnia lubi czasem płatać figle. Wszystkie fakty wydają się całkowicie niepowiązane ze sobą. Amber nie zdaje sobie sprawy, że znajduje się w niebezpieczeństwie większym, niż sama to sobie wyobraża.
,,Historia jest lustrem, a my to tylko starsze wersje samych siebie; dzieci poprzebierane za dorosłych."
Wow! Właśnie tak jednym słowem opisałabym tę książkę. Muszę przyznać, że postawiłam debiutowi Alice Feeney wysoką poprzeczkę i nie zawiodłam się. ,,Czasami kłamię" to zdecydowanie nowatorski thriller, który porwał mnie już od pierwszej strony. Nie byłam w stanie oderwać się od codziennych czynności. Ta genialna książka była przy mnie dosłownie wszędzie. Po jej przeczytaniu, w głowie kłębi mi się jeszcze mnóstwo myśli dotyczących fabuły. To chyba znak, że wypadła naprawdę dobrze.
,,Wszyscy jesteśmy tylko duchami ludzi, za których się uważaliśmy i podróbkami ludzi, którymi pragnęliśmy być."
Autorka stworzyła postać tajemniczej kobiety, która tak naprawdę skrywa więcej niż sądzimy. Stopniowo, Amber próbuje odtworzyć w swojej głowie sytuację z dnia, kiedy została przywieziona do szpitala. Momentami nie potrafi odróżnić, czy to, co pamięta to jawa, czy sen. Stosując zabieg retrospekcji Feeney pokazuje nam wcześniejsze losy bohaterki. Kiedy wydaje nam się, że o kobiecie wiemy już niemal wszystko, okazuje się, że jest zupełnie inaczej. Czytając książkę, kilka razy dałam się jej nawet oszukać. ,,Czasami kłamię" to z pewnością gratka dla fanów thrillerów. Napięcie zbudowane na samym początku przez Alice Feeney trwa aż do ostatniej strony. Niewątpliwie, zakończenie intryguje. Możemy je zinterpretować w taki sposób, jaki chcemy. Przeczytajcie, a nie pożałujecie.
Polecam serdecznie!
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuję Wydawnictwu W.A.B.!
Recenzja pochodzi z mojego bloga: http://blogksiazkoholiczki.blogspot.com/
,,Kłamstwa dostatecznie często powtarzane zaczynają brzmieć jak prawda."
Nazywam się Amber Reynolds. Są trzy rzeczy, które powinniście o mnie wiedzieć:
1. Jestem w śpiączce.
2. Mój mąż już mnie nie kocha.
3. Czasami kłamię...
Amber Reynolds budzi się ze snu. Nie wie dlaczego jest w stanie śpiączki i leży w szpitalu. Słyszy głosy ludzi przechodzących obok jej łóżka....
2018-01-05
Pan Przypadek i kobietony to już szósty tom przygód słynnego polskiego detektywa. W jednym z trzech opowiadań pt.,,Kobiety, które nienawidzą kobiet", główny bohater znany z rozwiązywania wielu zagadek stara się odnaleźć mordercę Indży Wasowicz znalezionej z pilnikiem do paznokci wbitym w szyję. Kolejne opowiadanie ,,Śmierć nadejdzie w urodziny" skupia się na zapobieganiu zabójstwa jednej z najbogatszych Polek. Ostatnia historia przedstawiona w książce nosi tytuł ,,Szybka i wściekła". Tytuł odnosi się do znanej mistrzyni sportów motorowych- Matyldzie Dumie, która z pomocą Jacka próbuje odnaleźć brata.
Pan Przypadek i kobietony to moja pierwsza przeczytana książka autorstwa Jacka Getnera. W październiku, będąc na spotkaniu Blog Book Meeting miałam okazję poznać autora. To, w jaki sposób Pan Jacek opowiadał o losach wykreowanego przez siebie bohatera, zachęciło mnie do zapoznania się z serią. Dzięki uprzejmości pisarza, mogłam otrzymać egzemplarz najnowszej części, za który serdecznie dziękuję.
Pan Przypadek i kobietony to zdecydowanie nieszablonowy kryminał. Podczas czytania książki, spekulowałam wiele możliwości zakończenia. Mimo przeczytania wielu książek z tego gatunku, byłam pozytywnie zaskoczona. Główny bohater zawsze odnajduje niekonwencjonalne metody walki ze złem. Zupełnie nie spodziewałam się tego, jak potoczy się dalsza historia, wszystko działo się tak nieprzypadkowo. Od początku polubiłam postać Jacka. Mam wrażenie, że jego po prostu nie da się nie lubić.
Polecam miłośnikom kryminału i nie tylko ;)
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuję Panu Jackowi Getnerowi!
Recenzja pochodzi z mojego bloga: http://blogksiazkoholiczki.blogspot.com/
Pan Przypadek i kobietony to już szósty tom przygód słynnego polskiego detektywa. W jednym z trzech opowiadań pt.,,Kobiety, które nienawidzą kobiet", główny bohater znany z rozwiązywania wielu zagadek stara się odnaleźć mordercę Indży Wasowicz znalezionej z pilnikiem do paznokci wbitym w szyję. Kolejne opowiadanie ,,Śmierć nadejdzie w urodziny" skupia się na zapobieganiu...
więcej mniej Pokaż mimo to
,,W wielu bajkach i ludowych podaniach mamy do czynienia z mądrością, która powiada, że zdobywanie majątku po to, aby stać się samowystarczalnym prowadzi do jeszcze większego ubezwłasnowolnienia. Pojawia się bowiem lęk przed stratą tego, co z trudem było zdobywane. I złoty pałac zamienia się w złotą klatkę. Cóż zatem jest owym skarbem, kluczem otwierającym drogę do szczęścia i wolności? To miłość. Miłość bezwzględna i bezwarunkowa. Miłość, od której wszystko się zaczyna i na której wszystko się kończy."
Marta to trzydziestoletnia kobieta pracująca jako mediatorka. Przebywając z klientami, poszukującymi pojednania, czuje, że życie nie jest tak proste jak jej profesja. Na drodze do szczęścia, staje jej były mąż, który postanawia porwać dzieci. Sprawa jest jeszcze trudniejsza niż się wydaje. Bohaterka nie może liczyć na pomoc uparcie tkwiących w kłamstwie rodziców. Jest skazana tylko na siebie i wsparcie najbliższych przyjaciół.
Mediatorka to moja pierwsza pozycja autorki i na pewno nie ostatnia. Bardzo polubiłam książki, w których mogę dowiedzieć się więcej o wymiarze sprawiedliwości w Polsce. Mediacje to także sposoby na porozumienie i pogodzenie zwaśnionych stron. Marta, będąca główną bohaterką przedstawia realia pracy w firmie zajmującej się rozwiązywaniem sporów. Do kobiety przychodzą różni ludzie z odmiennymi problemami. Często są to błahostki, do których pomocy nie potrzeba drugiej osoby. Nie zawsze w życiu jest tak kolorowo jak w pracy. Pomaganie innym w radzeniu sobie z kłopotami pokazuje jak ciężko jest uporać się z własnymi przeciwnościami, które dla kogoś innego mogą przecież być łatwe do przezwyciężenia. Powieść bardzo przypadła mi do gustu przez wiele zabawnych sytuacji. Bohaterowie wykreowani przez Ewę Zdunek nie dali się nie lubić. Betka, czy kominiarz Zbigniew potrafią rozśmieszyć do łez. To już kolejna książka w moim życiu, podczas której czytania śmiałam się na głos. Podsumowując, Mediatorka to słodko-gorzka powieść, która spodoba się każdemu. Potrafi znacznie poprawić humor, ale także poruszyć wymagającego czytelnika. Z pewnością sięgnę po pozostałe książki autorki.
Polecam każdemu!
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania dziękuję Wydawnictwu W.A.B.!
Recenzja pochodzi z mojego bloga: blogksiazkoholiczki.blogspot.com
,,W wielu bajkach i ludowych podaniach mamy do czynienia z mądrością, która powiada, że zdobywanie majątku po to, aby stać się samowystarczalnym prowadzi do jeszcze większego ubezwłasnowolnienia. Pojawia się bowiem lęk przed stratą tego, co z trudem było zdobywane. I złoty pałac zamienia się w złotą klatkę. Cóż zatem jest owym skarbem, kluczem otwierającym drogę do...
więcej Pokaż mimo to