-
Artykuły„Małe jest piękne! Siedem prac detektywa Ząbka”, czyli rozrywka dla młodszych (i starszych!)Ewa Cieślik1
-
ArtykułyKolejny nokaut w wykonaniu królowej romansu, Emily Henry!LubimyCzytać2
-
Artykuły60 lat Muminków w Polsce! Nowe wydanie „W dolinie Muminków” z okazji jubileuszuLubimyCzytać2
-
Artykuły10 milionów sprzedanych egzemplarzy Remigiusza Mroza. Rozmawiamy z najpoczytniejszym polskim autoremKonrad Wrzesiński14
Biblioteczka
2023-10-30
2023-05-24
„Czasem musimy spojrzeć na nasze życie pod innym kątem, żeby rozpoznać dysfunkcje i zniszczenia.”
Patrząc z boku na nie jedną parę uważamy ją za idealną, bez problemów, po prostu szczęśliwą. Jednak bywa i tak, że dostrzegamy tylko pozory, czyli to co dane osoby pokazują światu: iluzję, którą razem tworzą ukrywając to, co naprawdę dzieje się u nich, gdy przebywają w swoich domowych pieleszach. Podobnie stało się w małżeństwie, którego historię poznajemy w powieści pt.: „Doskonała para”. W wersji angielskiej jej tytuł nosi nazwę „The Golden Couple”, co można przetłumaczyć, jako „Złota para” i za taką uznawani są państwo Bishopowie. Jak się wkrótce okazuje, nie wszystko jest złotem, co się świeci, a spod błyszczącej warstwy wyłaniają się ciemne rysy.
Avery Chambers jest znaną psychoterapeutką w Waszyngtonie głównie z tego, że jej sesje i przebieg pracy z klientami różni się znacząco od tradycyjnych. Wprawdzie utraciła licencję pięć miesięcy temu, ale nadal, jako konsultantka, cieszy się niesłabnącym powodzeniem. Wciąż zgłaszają się do niej osoby poszukujące pomocy i pragnące wyjść z problemów, by ponownie cieszyć się życiem. Jej metody są niestandardowe, ale skuteczne, gdyż ona sama uważa, że dzięki dokładnemu poznaniu klientów potrafi „zabijać dręczące ich demony”, zwalczyć ich fobie, lęki i wyprostować im ścieżki życiowe. Pewnego dnia do jej gabinetu przychodzą Marissa i Matthew Bishopowie, którzy wydają się parą niemającą poważnych problemów. Jednak na pierwszej sesji Marissa wyjawia, że nie była wierna swemu mężowi, ale chce ratować związek, gdyż nadal kocha męża, a poza tym bardzo zależy jej na szczęściu ich ośmioletniego synka Bennetta. To zapoczątkowuje szereg dziwnych zdarzeń pojawiających się wokół Bishopów, które wzbudzają niepokój, a nawet grożą niebezpieczeństwem.
Nie od razu to zagrożenie jest widoczne, gdyż pierwsze rozdziały mają charakter bardziej obyczajowy. Książka została ujęta w kategorii thrillera psychologicznego, ale pobrzmiewają w niej elementy sensacyjne, a nawet kryminalne, chociaż te ostatnie nie są aż tak wyeksponowane.
Wszystko zaczyna się zwyczajnie, gdy poznajemy życiową sytuację, jaka może przydarzyć się każdej parze. Natura ludzka nie jest zbyt silna i bywa uległa wobec pokus, co przydarzyło się Marissie, gdy spotkała mężczyznę z czasów nastoletnich. Wówczas nie udało się im stworzyć związku, a ją los zetknął z Matthew, z którym spędziła swoje dorosłe życie będąc z nim w związku małżeńskim. Teraz właśnie zbliża się ich dwunasta rocznica, ale nie oznacza to dla nich radosnego świętowania, gdyż najpierw muszą poradzić sobie z problemami.
Avery też niepozbawiona jest kłopotów, z którymi nie potrafi się uporać. Jest nękana przez firmę farmaceutyczną Acelia, która dopuściła się nieuczciwych działań wypuszczając na rynek nowy lek o nazwie Rivanux, zwalczający migrenę. Ta informacja wyciekła do mediów, a tylko Avery zna tożsamość osoby, która jej o tym powiedziała. Avery ujęła mnie swoją osobowością, sprytem, inteligencją i dyskrecją. Polubiłam ją niemal od początku, a całkowicie byłam po jej stronie, gdy przygarnęła psa rasy pitbul o uroczym imieniu Romero. Nikt nie chciał go zaadoptować ze względu na złą opinię, jaka przylgnęła do tej rasy. Avery początkowo zabierała go ze schroniska jedynie spacery, ale w końcu zdecydowała się dać mu stały dom i opiekę.
„Doskonała para” reprezentuje ten rodzaj thrillera, który ja bardzo lubię, gdyż niepokój powoli wsącza się w dziejące się zdarzenia pod wpływem wyłanianych faktów i tajemnic. Akcja toczy się nieśpiesznie, ale stopniowo wnikamy coraz bardziej w psychikę bohaterów i ich sekrety.
Panie Greer Hendricks i Sarah Pekkanen skonstruowały powieść ze świetnie poprowadzoną fabułą złożoną z kilku wątków. Doskonale przemyślały sposób opowiadania tej historii, gdyż jest ona prowadzona poprzez spojrzenie Avery i Marissy prowadzone naprzemiennie, z tym że Avery przedstawia nam swoje przemyślenia i działania bezpośrednio w narracji pierwszoosobowej, natomiast Marissę poznajemy poprzez ujęcie trzecioosobowe. Nie wiemy, więc co robią pozostałe osoby z otoczenia tych bohaterek, co dodatkowo rodzi napięcie i ciekawość.
Wszystko razem składa się na intrygę złożoną z wielu trybików uruchamianych przez działania poszczególnych osób. Niektóre z nich wydają się klarowne i szczere, a niektóre wzbudzają podejrzenia i nieufność, tworząc ciekawy splot zdarzeń. Ten skomplikowany węzeł doprowadza nas do niespodziewanego, fascynującego i emocjonalnego obrotu spraw zwieńczający ostatnie rozdziały powieści. Każda z postaci, bez względu czy są one pierwszoplanowe czy drugoplanowe, wzbudza wiele kontrowersji i pytań. Przewodnim motywem jest kłamstwo, które pod różną postacią funkcjonuje w ich życiu i wydaje się, że każdy ma tutaj swoje sekrety, nie jest do końca szczery, a to z kolei udowadnia, że kłamstwo się nie opłaca a jedynie komplikuje życie.
Książkę przeczytałam, dzięki portalowi Sztukater
„Czasem musimy spojrzeć na nasze życie pod innym kątem, żeby rozpoznać dysfunkcje i zniszczenia.”
Patrząc z boku na nie jedną parę uważamy ją za idealną, bez problemów, po prostu szczęśliwą. Jednak bywa i tak, że dostrzegamy tylko pozory, czyli to co dane osoby pokazują światu: iluzję, którą razem tworzą ukrywając to, co naprawdę dzieje się u nich, gdy przebywają w swoich...
2023-03-13
„czasem człowiek tkwi w jednej miłości i myśli, że to jest ta jedyna i najważniejsza.
A potem nagle pojawia się druga miłość i uderza cię obuchem.”
Marzenia nadają sens naszemu życiu i każdy chyba pragnie, by się ziściły. Jednak czasami sprawy układają się tak, że wydaje się, że spełnienie życzeń będzie trudna, albo nawet niemożliwa. Tak stało się u jednego z bohaterów książki pt.: "Biegacz", który jest gotów poświęcić wiele, by osiągnąć swój cel.
Mateusz Grzesiak nie miał dobrego startu w życiu, gdyż wskutek błędów popełnionych przez lekarzy przy jego narodzinach cierpi na nieuleczalną chorobę. Mimo to od dzieciństwa pragnął osiągnąć sukces w futbolu amerykańskim, do którego pasję zaszczepił mu ojciec. Rodzice robili wszystko, by chłopak mógł spełniać swoje marzenia, dbając o jego rozwój i jak najlepsze zdrowie. Na jakiś czas udało się uśpić zagrażające mu skutki schorzenia, więc teraz Mateusz może realizować swój cel, jakim jest dostanie się do drużyny narodowej. Do tego musi przygotować się intensywnie, by wygrać najbliższy mecz. Dba o kondycję, odpowiednio się odżywia, ćwiczy na siłowni, biega, więc wydaje się, że wszystko zaczyna iść w dobrą stronę. Jednak na jednym z ostatnich treningów doszło do zdarzenia w wyniku, którego Mateusz doznał uderzenia w głowę. Zignorował to wówczas, ale zaczyna zauważać, że nie pamięta niektórych zwrotów. W tajemnicy przed wszystkimi udaje się do najlepszej w mieście neurologopedki, Anety Sikorskiej, mając nadzieję, że ona pomoże mu ustabilizować jego formę psychiczną. Wraz z przekroczeniem progu jej gabinetu zderza się z ogromem odczuć, jakie wywołuje u niego terapeutka, zresztą z wzajemnością, ale jednocześnie nie zamierza wpuszczać do swego świata tego, co może mu przeszkodzić w osiągnięciu celu. Nawet miłości.
Pani Anne Marie zadebiutowała w 2013 roku, ale ja dopiero teraz miałam okazję poznać jedną z jej książek, która już jutro 15 marca będzie miała swoją premierę. „Biegacz” to pierwsza część serii pt.: „Sokoły”, co mnie niezmiernie cieszy, gdyż bardzo podobali mi się jej bohaterowie. Fabuła została oparta na znanych schematach, zwłaszcza, jeżeli chodzi o bohaterów i konstrukcję fabuły, ale te elementy zostały zgrabnie wkomponowane we wciągającą opowieść o zmaganiach z ciężką chorobą, dążeniu do spełnienia marzeń, wyborach, które zmieniają życie i o miłości.
To ujmujący, pięknie napisany, emocjonalny romans, w którym sport odgrywa ogromną rolę. Jest tłem dla wydarzeń i głównym wątkiem mającym znaczenie dla decyzji bohaterów. Wraz z tym wątkiem poznajemy specyfikę choroby, na którą cierpi Mateusz. Jego zacięcie, wytrwałość, konsekwencja działania mija się z jego pewnością siebie. Jednak taka postawa, to tylko pozory, bo w rzeczywistości ma w sobie ukryty lęk. Ten lęk nie jest związany ze stanem zdrowia, lecz niemożnością realizacji pragnień. Wokół siebie ma kochających rodziców, młodszego brata Marcina i oddanych przyjaciół, dzięki którym może normalnie funkcjonować.
Aneta jest kobietą, która tkwi od 5 lat w związku, w którym już dawno nie ma wzajemnego przyciągania. Odkąd Wojtek stracił pół roku temu pracę, ich relacja i uczucie zaczęło gasnąć. Pojawienie się w jej gabinecie Mateusza wywołuje u niej gwałtowne odczucia i jednocześnie motywuje do wprowadzenia zmian w życiu.
Pani Anne Marie osadziła akcję książki w realiach polskich, mimo że dotyczy ona futbolu amerykańskiego. Tym samym zwraca uwagę na to, że są w Polsce dyscypliny sportowe, które traktowane są po macoszemu przez ludzi zarządzających tą sferą naszego życia. Prym wiedzie piłka nożna, w którą inwestowane są ogromne pieniądze, a dyscypliny dające nam satysfakcję z odnoszonych sukcesów, traktowane są tak, jakby nie miały one znaczenia i zainteresowania polskich kibiców.
Zaznacza, że starała się oddać zasady futbolu amerykańskiego i pasje ludzi, dla których ten sport jest sensem życia. Mimo, że mówi o sobie, że jest amatorką w tym sporcie, udało jej się oddać atmosferę panującą w drużynie futbolowej, pokazując, że jest to sport zespołowy i wszyscy razem pracują na wspólny sukces. Stworzyła przy tym szereg ciekawych postaci, które grają role drugoplanowe i doskonale uzupełniają główny motyw. Wplątała ich w kilkuwątkową opowieść, która pod płaszczykiem historii miłosnej skrywa głębsze przesłanie mówiące m.in. o tym, że nigdy nie powinno się rezygnować z marzeń. Zawsze warto przy tym mieć kogoś, kto poda rękę i otoczy opieką w trudnych chwilach.
Książkę przeczytałam, dzięki wydawnictwu Amare
„czasem człowiek tkwi w jednej miłości i myśli, że to jest ta jedyna i najważniejsza.
A potem nagle pojawia się druga miłość i uderza cię obuchem.”
Marzenia nadają sens naszemu życiu i każdy chyba pragnie, by się ziściły. Jednak czasami sprawy układają się tak, że wydaje się, że spełnienie życzeń będzie trudna, albo nawet niemożliwa. Tak stało się u jednego z bohaterów...
2023-02-28
"Uciekając od samego siebie,
nigdy nie zaznasz pełni szczęścia."
W dobie współczesnych form komunikacji między ludźmi pod postacią smsów, maili, Messengera itp., tradycyjne pisanie listów wypełnionych piękną treścią odeszło do lamusa. A jeszcze nie tak dawno był to popularny zwyczaj i możliwość opowiedzenia swoich przeżyć i myśli drugiej osobie, z którą nie możemy porozmawiać bezpośrednio. Powieść „Listy do E.” przywołuje urok słowa pisanego dając poczuć czar minionych czasów.
Jej fabuła zabiera nas do dziewiętnastowiecznej podwarszawskiej wsi, ale też do stolicy, Krakowa, Łańcuta, a nawet na Morawy i do Wiednia. Gościmy u księżnej Rozalii, w jej pięknej posiadłości w Rozalinie. Autorka wyznała w swoim posłowie, że nieco dodała lat temu dworkowi, by dostosować go do swoich bohaterów. W rzeczywistości budynek został zbudowany w 1847 roku, a wydarzenia w powieści mają miejsce w 1823 roku.
Ogromnym plusem książki jest jej eleganckie wydanie, uzupełnione kolorowymi zdjęciami, na których autorka pozuje w sukni z epoki w przestrzeniach dworku w Rozalinie. Tekst został wydrukowany na białym papierze wyraźną czcionką, więc nie ma problemu z czytaniem treści. Całe dzieło otrzymało okładkę ze skrzydełkami, na której utrzymana została delikatna oprawa kolorystyczna.
Bohaterką książki jest kobieta, która skrywa swoją tożsamość przedstawiając się tylko literką K. - inicjałem imienia. Pozostawiając swoje dotychczasowe, paryskie życie za sobą, przybywa 12 lipca A.D. 1823 do niewielkiej, podwarszawskiej wsi Rozalin, gdzie swoją rezydencję wybudowała niedawno Księżna Rozalia. Tylko ona oraz przyjaciółka autorki listów i jednocześnie ich adresatka, tytułowa E., zna prawdziwe powody przyjazdu K. do Polski. Obie panie wymieniają swoje wrażenia zwierzając się sobie, pisząc często do siebie listy. W ten sposób poznajemy historię pewnego romansu i wyłaniające się stopniowo zdarzenia z przeszłości K. oraz bieżące wydarzenia.
Fabuła spleciona została z wątków fikcyjnych, które przeplatają się z prawdziwymi wydarzeniami i postaciami. To czasy, gdy Chopin miał 13 lat, a Adam Mickiewicz skończył 25 lat i dopiero zdobywał uznanie wśród arystokratycznego środowiska. Autorka poprzez słowa pisane przez K. tworzy w naszych umysłach obrazy ówczesnego świata opisując panującą wówczas modę, potrawy, wydarzenia kulturalne, a nawet pogodę panującą w poszczególnych dniach korespondencji. Na ostatnich kartach książki pisarka zamieściła indeks osób żyjących w latach 20. XIX wieku, które pojawiły się w tej historii.
„Listy do E.” to debiut pani Kristine Turowskiej, która napisała ciekawy, pełen uroku romans historyczny ujęty w formę epistolarną. Z tego względu nie ma w niej typowych dialogów, gdyż poszczególne listy są jednocześnie rozdziałami wypełnionymi tekstem opisowym. W ten sposób autorka listów opisuje zarówno wydarzenia, swoje emocje, myśli i wrażenia oraz prowadzone rozmowy. Można zauważyć, że zmieniła się wprawdzie obyczajowość, warunki życia, podejście do kobiet, ale nie zmieniła się ludzka natura.
Pani Turowska zadbała o detale zarówno dotyczące obyczajowości, jak i tła historycznego. Oparła tę historię o znane fakty historyczne czerpiąc wiedzę z dostępnych źródeł z tamtej epoki oraz w wielu dokumentach i publikacjach opisujących życie w dawnej Polsce. Inspiracją były także powieści Jane Austin oraz romans historyczny napisany w 1823 roku pt.: „Jadwiga Królowa Polski”, którego premierę zaznaczyła autorka w swojej powieści.
Wraz z bohaterką listów uczestniczymy w koncertach, przedstawieniach, balach, spotkaniach towarzyskich, mając możliwość poczuć ówczesną atmosferę, panujące obyczaje, dworską etykietę, zaściankowość i normy społeczne, które ograniczały pozycję kobiety do roli matki, żony i pani domu dbającej o domowy mir. Kobieta była wciąż pod ostrzałem osądzającego społeczeństwa i każde odstępstwo od ogólnie przyjętych obyczajów spotykało się z krytykanctwem, plotkami, osądzaniem a nawet ostracyzmem. Przykładem może być pisanie powieści przez kobietę, co było postrzegane, jako coś złego i nieprzyzwoitego.
Autorka z rozmysłem nie ujawnia prawdziwego imienia i nazwiska osoby podpisującej się jako K., podobnie jak nie jest znana tożsamość adresatki, której imię też zostało skrócone do pojedynczej literki E. Listy zawsze tytułowane są w bardzo ciepły sposób, podobnie jak ich zakończenie, w których można zauważyć serdeczną zażyłość pań. Ten zabieg okazał się bardzo trafny i dobrze przemyślany, gdyż znając treść listu tylko z jednej strony, tworzy się otoczka tajemnicy, która zostaje stopniowo ujawniana, by całkowicie zaskoczyć w finałowym, ostatnim liście. Wówczas wszystko staje się jasne i nabiera całkowicie niespodziewanego znaczenia. Ostatni list pozostawia nas z pytaniem, co dalej? i tworzy pole dla czytelniczej wyobraźni. Mam jednak nadzieję, że pani Kristine Turowska ujawni nam dalsze losy bohaterów, gdyż ich historia bardzo przypadła mi do gustu.
Książkę przeczytałam, dzięki wydawnictwu Novae Res
"Uciekając od samego siebie,
nigdy nie zaznasz pełni szczęścia."
W dobie współczesnych form komunikacji między ludźmi pod postacią smsów, maili, Messengera itp., tradycyjne pisanie listów wypełnionych piękną treścią odeszło do lamusa. A jeszcze nie tak dawno był to popularny zwyczaj i możliwość opowiedzenia swoich przeżyć i myśli drugiej osobie, z którą nie możemy...
2023-02-21
„Każdy powinien ponosić konsekwencje swoich czynów i decyzji.”
Czasami los potrafi tak poplątać ludzkie ścieżki tak, że trudno wyprostować je nawet po wielu latach. Jeszcze bardziej wydaje się to niemożliwe, gdy w wyniku niewłaściwych wyborów traci życie ktoś najbliższy. W takiej sytuacji znalazły się bohaterki książki "W mroku", których życie zmusiło do konfrontacji i zajrzenia w zakamarki własnej duszy.
Renata nie potrafi odciąć się od przeszłości i wciąż przeżywa stratę syna, mimo że minęło od tamtej pory już 18 lat. Uważa, że „Są takie winy, których się nie wybacza, nawet jeśli miałoby to jej ulżyć w cierpieniu.” Wydarzenia z przeszłości podzieliły rodzinę, zwłaszcza jeżeli chodzi o młodszą siostrę Magdę. Jedynie ze swoją siostrzenicą, Joanną znajduje porozumienie. Wiadomość o przyjeździe dawnej przyjaciółki Magdy, Katarzyny wywołuje u każdej z kobiet niepokój, złość, zaskoczenie, ale też ciekawość dotyczącą celu tych odwiedzin w jej rodzinnych stronach. Do tego bulwersuje ich wiadomość, że wraz z Katarzyną przylatuje jej córka Karolina nazywana też Kają. Przez całą niemal powieść autorka umiejętnie podsycała ciekawość, co do przeszłych wydarzeń, które wywróciły ich życie do góry nogami. Wiemy jedynie, że dotyczy to śmierci Grzegorza, syna Renaty. Przy odkrywaniu kart przeszłości poznajemy też problemy bohaterek, zarówno obecne jak i te sprzed osiemnastu lat temu, czyli mające miejsce w1988 roku. Jak łatwo policzyć, bieżące wydarzenia dzieją się w 2006 roku. W ciągu poznawania tej historii wiek poszczególnych postaci nie jest podawany wprost, lecz można dokonać tego wyciągać odpowiednie wnioski, czytając uważnie tekst książki. Od czasu do czasu autorka umieszcza delikatnie wskazówki, które pozwalają wyliczyć ile lat mają bohaterki w danym okresie czasu.
Zachęcona wcześniejszymi powieściami autorki, takimi jak dylogia „Aż po horyzont” i trylogia „Owoce zatrutego drzewa”, sięgnęłam z ciekawością po jej kolejną, najnowszą książkę pt. „W mroku”. Tytuł może sugerować jakieś ciemne interesy mafijne lub nastrój grozy. Tymczasem chodzi bardziej o mrok zalegające duszę, niż jakieś niebezpieczne sytuacje.
Styl pani Janiszewskiej jest pozornie tylko spokojny, gdyż w efekcie w bohaterkach buzuje mnóstwo emocji. Jednak długie, zrównoważone opisy sprawiają, że tempo poznawania poszczególnych faktów jest niespieszny. Także akcja nie jest zbyt dynamiczna, lecz raczej stonowana i bez nagłych zwrotów. Mimo to całość wciąga coraz bardziej, gdyż wyłania się intrygująca fabuła, która prowadzi nas przez kolejne rozdziały pokazując tło wydarzeń, charaktery poszczególnych osób, ich przemyślenia, wzajemne relacje i epizody z przeszłości. Te ostatnie ukazywane są nam na dwa różne sposoby: pod postacią wspomnień, które są wplecione w bieżącą fabułę oraz w formie pamiętnika pisanego przez córkę Katarzyny, Karolinę, która spisuje szczerze swoje spostrzeżenia, przeżycia i zdarzenia.
Pamiętnik Kai jest śladem z przeszłości, gdyż jedynie w nim jest całkowicie szczera. Dzięki temu poznajemy jej prawdziwe oblicze i stopniowo odkrywane są sekrety, które doprowadziły do rozłamu więzi rodzinnych i przyjacielskich. Dobrym pomysłem było wyróżnienie tych fragmentów tekstu kursywą oraz formą pierwszoosobową, gdyż nie gubimy się w natłoku wydarzeń. Pozostałe epizody prowadzone są już w trzeciej osobie, a to z kolei daje możliwość szerszego spojrzenia na sprawy poruszane w powieści.
„W mroku” to kolejna udana powieść pani Agnieszki Janiszewskiej, która w swoim ujmującym stylu snuje życiową opowieść o relacji między dwoma pokoleniami kobiet. Głównym motywem jest nieumiejętność wybaczania, żale, poczucie winy, chowane urazy i niezagojone rany emocjonalne. Katarzyna, Karolina, Renata, Magda i Joanna to bohaterki, których ścieżki zostały mocno poorane i teraz los daje im możliwość odnalezienia w sobie uczuć, które kiedyś ich łączyły. Ich obecne życie i problemy to efekt błędów wychowawczych, nieumiejętności obrony swoich granic, lekkomyślnych decyzji, trudności porozumiewania się i braku dobrej komunikacji. Autorka pokazuje przy tym, że nie można nikogo zmusić do miłości, a jedno niewinne kłamstwo może mieć nieobliczalne skutki.
Książkę przeczytałam, dzięki wydawnictwu Zaczytani
„Każdy powinien ponosić konsekwencje swoich czynów i decyzji.”
Czasami los potrafi tak poplątać ludzkie ścieżki tak, że trudno wyprostować je nawet po wielu latach. Jeszcze bardziej wydaje się to niemożliwe, gdy w wyniku niewłaściwych wyborów traci życie ktoś najbliższy. W takiej sytuacji znalazły się bohaterki książki "W mroku", których życie zmusiło do konfrontacji i...
2023-02-11
„Życie jest bardziej zaskakujące, niż wynikałoby z racjonalnych przesłanek.”
Trudno mi jest zrozumieć, jak można skazać człowieka, któremu nie udowodniono winy, a mimo to zostaje zamknięty w więzieniu na długie lata, co w efekcie odbija się na jego psychice i życiu. W takiej sytuacji znalazł się bohater książki „Za żywopłotem”, który musi na nowo odnaleźć się w zupełnie nowych warunkach, gdyż w ciągu kilkunastu lat odsiadki wyroku, świat zmienił się całkowicie. Nie zmieniła się tylko ludzka podłość i uprzedzenia.
W 1996 roku trójka przyjaciół: Miłosz, Jakub i Wojtek tworzyli zgraną paczkę przyjaciół realizującą swoje marzenia, z powodzeniem prowadząc firmę specjalizującą się w produkcji części do ultrasonografów oraz tworzeniu oprogramowania dla szpitali. Dwadzieścia lat później, w 2016 roku ich świat całkowicie się zmienił, a ówczesne plany zostały zniweczone przez trzy wydarzenia. W 2001 roku - wypadek samochodowy ze śmiertelnym skutkiem, w którym zginął Wojtek, a dwa miesiące później został zamordowany, w gabinecie firmy, Jakub Tomczyk. Zebrane dowody doprowadziły śledczych do wniosku, że zabójcą jest Michał Zdebski, który został osadzony w więzieniu o zaostrzonym rygorze.
Gdy zaczynamy poznawać wydarzenia, mija właśnie 15 lat od tamtych dramatycznych wydarzeń, a Miłosz wychodzi na wolność. To jednak dopiero początek jego gehenny, gdyż mimo, że nie był winny śmierci przyjaciela, to łatka mordercy przylgnęła do niego, niczym widoczne znamię. Miłosz postanawia dowiedzieć się, kto stoi za śmiercią Kuby i jego więziennym koszmarem, więc wszczyna własne śledztwo. Wkrótce odkrywa, że ślady prowadzą w przeszłość, która łączy ze sobą wydarzenia, które pozornie nie mają ze sobą nic wspólnego.
Nic nie zapowiadało na początku takich emocji, jakie stały się moim udziałem wskutek lektury tej książki. Pierwsze strony są raczej spokojne, bardziej przypominające powieść obyczajową, a nawet psychologiczną, gdyż stopniowo poznajemy postacie, które w tej historii odgrywają znaczącą rolę. Każda z nich mierzy się ze swoimi demonami i próbuje ułożyć sobie życie na nowo, po traumatycznych przeżyciach.
Anna Tomczyk, pomimo upływu czasu nadal przeżywa śmierć męża, a do tego musi znosić despotyczny charakter teściowej, która zamieszkała razem z nią po tragedii sprzed piętnastu lat. Jej syn Michał nie pamięta ojca. Teraz ma 16 lat, więc gdy Jakub został zamordowany, wówczas chłopak miał roczek. Obecnie wielokrotnie wysłuchuje pochwały ojca i wciąż jest przez babkę Helenę porównywany właśnie z nim. Michał zaczyna mieć tego dość. Miłosz z kolei wciąż ma powracające koszmary i powięzienną traumę, ale mimo to nie poddaje się i coraz bardziej wnika w wydarzenia z przeszłości i próbuje odnaleźć winnego.
„Za żywopłotem” to wciągający, o niebagatelnym przebiegu kryminał, z dobrze zaplanowaną intrygą. Bez problemów można się wczuć w dziejącą się historię i z zapartym tchem śledzić kolejne wydarzenia. Wprawdzie akcja jest zróżnicowana i czasami skupiona na przeżyciach bohaterów, ale wszystko jest tu wyważone i nie ma przesady. Pozwala to śledzić poczynania poszczególnych osób, w tym także tej, która stoi za osadzeniem Michała w więzieniu.
Autorka doskonale połączyła ze sobą atmosferę charakterystyczną dla thrillera z psychologicznym podłożem i obyczajowymi wątkami, dając nam w swojej debiutanckiej książce ogrom emocjonalnego dreszczyku, ale też stawiając pytania związane z ferowaniem wyroków, podejmowanymi decyzjami i ich konsekwencjami. Pokazuje przy tym, jak łatwo można manipulować informacją, interpretować ujawnione fakty, a tym samym zniszczyć człowieka. Zwraca też uwagę na to, że człowiek skazany, nawet za niewinność, po wyjściu na wolność zastaje zupełnie nową rzeczywistość, która przytłacza i może ponownie wepchnąć go na złą drogę. Musi na nowo się w tym odnaleźć, a nie jest to proste. Michał miał szczęście, że wśród swoich znajomych miał Igora, który obecnie jest mecenasem, a do tego ma możliwości, by wprowadzić przyjaciela w struktury społeczne.
To udany debiut pani Marii Biernackiej-Drabik, której sposób pisania jest przejrzysty, lekki, uporządkowany, bez wrażenia początkowego pióra, a każdy wątek jest doskonale poprowadzony i wyjaśniony. Przedstawiona historia pokazuje też, że za żywopłotem mogą skrywać się dramaty, które nie zawsze wychodzą poza ogrodzenie domu, a ujawnienie ich pozostaje szokiem dla sąsiadów i najbliższych osób.
Maria Biernacka-Drabik to polonistka nieustannie odnajdująca w swojej pracy radość. Kocha Lubelszczyznę, z której pochodzi i na której mieszka, ale najchętniej odpoczywa na bieszczadzkim szlaku lub w zaciszu mazurskiej wsi. Z potrzeby twórczej realizacji jest też autorką scenariuszy dla młodzieżowych grup teatralnych i reżyserem czerpiącym frajdę z kreatywności i spontaniczności młodych aktorów.
Książkę przeczytałam, dzięki wydawnictwu Muza
„Życie jest bardziej zaskakujące, niż wynikałoby z racjonalnych przesłanek.”
Trudno mi jest zrozumieć, jak można skazać człowieka, któremu nie udowodniono winy, a mimo to zostaje zamknięty w więzieniu na długie lata, co w efekcie odbija się na jego psychice i życiu. W takiej sytuacji znalazł się bohater książki „Za żywopłotem”, który musi na nowo odnaleźć się w zupełnie...
2023-02-05
„Każdemu pisane jest szczęście. Trzeba tylko wyjść mu naprzeciw, dać znać, że czekasz.”
Pani Katarzyna Bester to pisarka, która za każdym razem ujmuje mnie swoją opowieścią i podobnie było w przypadku jej najnowszej książki pt. „Minęła godzina dwudziesta druga.” Z chęcią sięgnęłam po nią, gdyż mam za sobą takie książki tej autorki jak „Mam coś twojego”, „Romans pod choinkę” i „Spacer w deszczu”. Każda z nich zachwyciła mnie swoją oryginalnością i pomysłem na kolejną ciekawą historię miłosną.
Gdy wskazówki zegara wskażą godzinę dwudziestą drugą, słuchacze audycji mogą usłyszeć głos prowadzącego: „Minęła godzina dwudziesta druga. Na antenie naszego radia Mikołaj Movie.” Pasją Mikołaja jest świat filmu, co doskonale zgrywa się z jego nazwiskiem. Jego sposób prowadzenie rozmów ze znanymi gwiazdami kina, ale też tematy związane ze sztuką filmową cieszą się popularnością, więc w ciągu dwugodzinnego programu dzwonią osoby, by podzielić się swoimi wrażeniami i opiniami. On jednak za każdym razem czeka na jeden telefon. Od nieznajomej dziewczyny, która zaczyna zawsze swoją wypowiedź od słów: „To ja.” Jednak pewnego dnia tajemnicza i jego ulubiona słuchaczka nie dzwoni. Gdy dociera do domu i otwiera laptopa, znajduje na swojej poczcie maila od Kociary. Okazuje się nią być nieznajoma fanka programu Mikołaja.
Drugą postacią tej opowieści jest Ewa, która pracuje w redakcji portalu internetowego i też fascynują ją filmy. Także uwielbia Toma Hanksa, a do tego kocha koty. Niestety jej partner ma uczulenie na kocią sierść, więc nie może przygarnąć żadnego zwierzaka. Od pięciu lat jest w związku z Danielem Wernerem, który robi karierę w świecie filmu. Ewa dodatkowo udziela się razem z przyjaciółką Lidką w pobliskim schronisku dla zwierząt, karmiąc bezdomne koty na działkach i robiąc wszystko, by miały one jak najlepsze życie.
Jak łatwo się domyśleć, to Ewa jest tą tajemniczą słuchaczką audycji Mikołaja, jednak, gdy ich ścieżki przecinają się kilkakrotnie, oboje nie wiedzą, że znają się już od jakiegoś czasu. Dopiero uratowanie życia pewnemu uroczemu kociakowi sprawia, że mają szanse poznać się bliżej. Nie jest to prosta sprawa, gdyż Ewa jest w związku z Danielem, któremu do głowy uderzyła tzw. „woda sodowa”, a Mikołaj ma za sobą związek z osobą, na której się zawiódł. Do tego Ewa nie do końca jest z nim szczera, więc istniało ryzyko, że wszystko się posypie.
Czas spędzony przy książce „Minęła godzina dwudziesta druga” był przyjemnością łechcącą zmysły i wrażliwość czytelniczą. Wszystko w niej dzieje się według dobrze skrojonego planu, dającego nam romantyczne chwile z bohaterami. Ich historię poznajemy naprzemiennie, więc dosyć szybko dowiadujemy się, kto jest, kim, a przy tym lepiej poznajemy obie strony tej historii. Polubiłam zarówno Ewę, jak i Mikołaja, ale też osoby drugoplanowe, na przykład Lidkę, Olafa, Monikę, Adriana, no i oczywiście cudowną Vivien.
Pani Katarzyna Bester ponownie zauroczyła mnie swoją opowieścią, która biegnie dosyć spokojne, ale nie brakuje w niej wydarzeń, humoru i emocji. To urokliwa, ciepła, lekka opowieść o klasycznej formie konstrukcyjnej, gdyż wszystko dzieje się w niej w odpowiednim czasie. Obecnie na rynku wydawniczym można dostrzec wiele powieści, w którym seks jest na pierwszym miejscu i jest on w nich siłą napędową rodzącego się uczucia. U pani Bester jest inaczej, gdyż najważniejsze jest to, co czują do siebie bohaterowie i w jaki sposób rozwija się ich relacja, a intymne zbliżenie jest jedynie przypieczętowaniem ich uczucia. Jest to, więc opowieść o miłości w różnych wariantach. Przede wszystkim autorka opowiada o miłości między dwojgiem ludzi, ale też tej do naszych braci mniejszych, pokazując, że są to stworzenia potrzebujące troski, naszej uwagi i wrażliwości.
Wspaniale czytało mi się o kolejnych perypetiach i dylematach Ewy i Mikołaja, którym kibicowałam w odnalezieniu drogi do własnych serc. Oboje musieli zrozumieć, że miłość jest stanem, którą każdy ma w sobie, trzeba jedynie ją dostrzec i dać jej szansę zaistnieć.
Książkę przeczytałam, dzięki wydawnictwu Amare
„Każdemu pisane jest szczęście. Trzeba tylko wyjść mu naprzeciw, dać znać, że czekasz.”
Pani Katarzyna Bester to pisarka, która za każdym razem ujmuje mnie swoją opowieścią i podobnie było w przypadku jej najnowszej książki pt. „Minęła godzina dwudziesta druga.” Z chęcią sięgnęłam po nią, gdyż mam za sobą takie książki tej autorki jak „Mam coś twojego”, „Romans pod...
2023-01-23
„Szczęście jest ulotne. Raz jest, raz go nie ma. Dla każdego szczęście ma inne znaczenie.”
Trudno mi jest wyobrazić sobie życie w ciągłym strachu, z widmem śmierci, które może ujawnić się w każdej chwili, świadomości, że najbliżsi nie są bez skazy, mają krew na rękach, ale jednocześnie robią wszystko, by ich dziecko czuło się kochane i wyjątkowe. Tak było u bohaterki dylogii pt.: „Sabatia”, której pierwsza część nosi złowieszczy tytuł „Zemsta”.
Zahara Pederaza przez swoje pierwsze 18 lat miała udane dzieciństwo, mimo że wzrastała wśród okrucieństwa swojego ojca i braci. Byłą córką bossa najpotężniejszego kartelu w Meksyku o nazwie Sabat, więc widziała więcej, niż inni jej rówieśnicy. Nauczyła się z tym żyć, pogodziła się z faktem, że urodziła się w takiej, a nie innej rodzinie, ciesząc się luksusem i miłością, jaką obdarzali ją rodzice: Don Sergio, Isabel oraz bracia Jorge i Markos. Miłość tych braci była jednak zaborcza i nadopiekuńcza, gdyż żaden z nich nie dopuszczał możliwości, by jakikolwiek chłopak zbliżył się do ich ukochanej siostrzyczki. Oprócz nich jest jeszcze ktoś, w kim budzi się furia, gdy widzi obok Zahary jakiegokolwiek faceta. To Tobias Rejes, zaufany człowiek Don Sergio i od dawna zakochany w Zaharze. Niestety, nikt o tym nie wie, gdyż ujawnienie tego faktu z pewnością skończyłoby się dla niego tragicznie. Tego dnia, gdy go poznajemy, boss informuje go, że od teraz będzie chronił Zaharitę, co dla Tobiasa jest rodzajem tortury, bo wie, jak trudno mu będzie nad sobą panować. Nie wie jeszcze, że ona odwzajemnia jego uczucia i pragnie go ponad wszystko. Dzień jej urodzin był tym, w którym skończyło się wszystko. Wewnętrznie umarła Zaharia, narodziła się Sabatia, której mroczną i bezduszną osobowość poznajemy w wątkach osadzonych 11 lat później.
Wyprana z uczuć, naładowana żądzą zemsty, bólem, cierpieniem, z bagażem mrocznych doświadczeń buduje swoje imperium i likwidując każdego, kto jej się sprzeciwi. Po dawnej, niewinnej nastolatce nie ma śladu.
Pierwsza część „Sabatii” jest pełna emocji, głównie skupiona na relacji Zahary i Tobiasza, ale on tylko w prologu ukazuje nam swoje odczucia i myśli, natomiast przez pozostałą część fabuły śledzimy wszystko oczami Zahary. To buduje dodatkowe napięcie, gdyż nie znamy innego punktu widzenia, więc nie raz jesteśmy zaskakiwani, tak jak główna bohaterka.
To świetny debiut pani Justyny Wnuk napisany bezpruderyjnie, bezkompromisowo i z polotem, z oryginalnym pomysłem i postaciami o silnych charakterach. Zbudowała powieść opierając fabułę na dwóch przestrzeniach czasowych, ale zostały one przedstawione w ciekawy sposób. Zahara opowiada nam o swoim życiu zarówno nastoletnim, jak i dorosłym. Nie od razu wszystko jest jasne, gdyż wydarzenia z przeszłości ujawniane są stopniowo, a te, które dzieją się obecnie, gdy Zahara ma 29 lat, śledzimy na bieżąco i też nie od razu wszystko jest wyjaśnione. W romansie mafijnym nie może być grzecznie i miło, więc i w tym jest sporo ostrych słów, odważnych scen erotycznych, brutalności, które nadają temu gatunkowi odpowiedniej oprawy i charyzmy.
Pani Justyna Wnuk konsekwentnie i spójnie prowadzi opowieść odsłaniając powoli kolejne wydarzenia z przeszłości, które ukształtowały bezwzględną królową mafijnego światka. Nie stosuje zbyt długich opisów wprowadzających w temat, lecz pozwala czytelnikowi samodzielnie rozeznać się, kto jest kim. Poznajemy wiele osób, których powiązania ujawniają się w późniejszym czasie. Wszystko zostało dobrze rozplanowane, gdyż zawsze w danym momencie wiemy tyle, ile powinniśmy wiedzieć, by potem być zaskoczonymi zwrotem wydarzeń.
Wyraziście dała poczuć osobowość główniej bohaterki, zarówno, gdy miała ona 17 lat, jak i wówczas, gdy skończyła 29 lat. Doskonale jest wyczuwalna różnica między tymi dwoma obliczami Zahary. Mamy wrażenie, jakby były to dwie różne osoby. Mocne, odważne i momentami okrutne opisy pozwalają wniknąć w umysł osoby skrzywdzonej, żądnej zemsty i realizującej swój plan.
Cieszę się, że wydawnictwo Amare zdecydowało się wydać od razu całą dylogię, gdyż finałowe wydarzenia przyprawiają o szybsze bicie serca, pozostawiając nas z olbrzymimi emocjami. Mając, więc na półce drugą część, szybciej zaspokoję swoją ciekawość.
Książkę przeczytałam, dzięki wydawnictwu Amare
„Szczęście jest ulotne. Raz jest, raz go nie ma. Dla każdego szczęście ma inne znaczenie.”
Trudno mi jest wyobrazić sobie życie w ciągłym strachu, z widmem śmierci, które może ujawnić się w każdej chwili, świadomości, że najbliżsi nie są bez skazy, mają krew na rękach, ale jednocześnie robią wszystko, by ich dziecko czuło się kochane i wyjątkowe. Tak było u bohaterki...
2023-01-19
*PRZEDPREMIEROWO*
„Demon jest piękną kobietą.”
I stało się to, co musiało się kiedyś stać. W nowej odsłonie, piątym tomie "Diabełków" pt. "Piętno Diabła", za Kubą zamknęły się kraty dzielące go od jego Raju. Jeszcze nie tak dawno mieszkał w luksusowym apartamencie, jeździł wypasioną bryką, prowadził kancelarię adwokacką i miał dostęp do wszelkich życiowych atrakcji. Robił to, na co miał ochotę i żył jak chciał. Teraz to wszystko zniknęło, niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Z raju trafił do piekła.
Chichotem losu jest fakt, że znalazł się w tej sytuacji nie za swoje czyny, lecz w efekcie działań Bestyjki, czyli Soni Wodzińskiej. Sonia, której demony nie pozwalają spokojnie spać, rozdzieliły ich na długich sześć lat. W tym czasie ona próbuje pokonać swoje wewnętrzne, mordercze żądze, a On obmyśla zemstę, gdyż uczucie, jakie kiedyś żywił do nieokiełznanej nastolatki, teraz przerodziło się w nienawiść. I to jedynie trzyma go przy postanowieniu przetrwania w piekle. Ułożony plan zaczyna się rozmywać po wyjściu na wolność, gdyż Kuba nie przewidział jednego: Sonia dojrzała. Nie jest już naiwną osiemnastolatką, lecz pewną siebie, wyrafinowaną, a do tego bogatą dwudziestoczteroletnią kobietą, która doskonale potrafi zabezpieczyć siebie na przyszłość i zdaje się wyprzedzać o krok Kubę w działaniach. Uczeń przerósł mistrza.
„Nienawiść do kogoś, kogo darzy się sentymentem,
kłuje jak kły.”
Uff! Cóż to były za emocje! Ogromnie byłam ciekawa tego tomu, gdyż obawiałam się przesytu i powielania schematów. Na szczęście nie ma tych elementów w przypadku twórczości pana Adriana Bednarka. Myślę, że on sam jest zaskoczony tym, jak bardzo rozwinęła się ta seria i jej bohater. Nowa porcja emocji spowodowana ponownie obudzonymi demonami, ale też szczególnym napięciem wywołanym specyficzną rywalizacją i jednocześnie współpracą pary psychopatycznych umysłów zapewnia mnóstwo mocnych przeżyć. Nie ma tutaj oczywistych rozwiązań, czy dających się przewidzieć wydarzeń. Autor nie pozwala na oddech, spokój, a tym samym nudę, gdyż pojedynek między dwoma silnymi osobowościami nie daje gwarancji na przechylenie szali zwycięstwa na którąkolwiek stronę. Zaskakujące zwroty akcji pojawiają się w najmniej oczekiwanym momencie, wciągając i drążąc nasze umysły skrajnymi emocjami. Mrok ponownie daje o sobie znać i jest bardziej wyczuwalny, niż w „Spowiedzi Diabła” i „Wyroku Diabła”, ale ma nieco odmienny odcień, niż w dwóch pierwszych tomach, czyli "Pamiętniku Diabła" i "Procesie Diabła". Teraz, poza karmieniem demonicznych żądz, pojawia się jeszcze dążenie do realizacji planu wendety za doznane krzywdy. Tak jak sugeruje podtytuł, to prawdziwe starcie namiętności i pożądania z nienawiścią i chęcią zemsty, którego efekt trudno przewidzieć.
„Każde, nawet najlepsze zabezpieczenie da się obejść.
Trzeba tylko znaleźć odpowiedni sposób.”
Warto też zaznaczyć, że „Piętno Diabła” ma swoją podwójną premierę, gdyż jest to nowość zarówno, jako kontynuacja Diabełkowych opowieści, jak też całkowicie nieznanej historii. Dotychczasowe, pierwsze cztery części były wznowieniami, w których autor rozbudował postać głównego bohatera. „Piętno diabła to całkowicie nowa historia ujęta w piątym tomie o Kubie Sobańskim. Tym samym udowodnił, że jego wyobraźnia nie ma granic w przelewaniu swoich pomysłów na papier. Wszystko w niej jest spójne, opisane bardzo plastycznie, dające pole dla tworzenia obrazów w czytelniczych umysłach, wzbudzające dreszcz niepokoju i wzrost adrenaliny.
Autor napisał w swoim końcowym słowie, że zaczął tę część pisać w 2021 roku, a więc sześć lat po premierze czwartego tomu. Minęło, zatem także sześć lat, które Kuba spędził w więzieniu. Sprawił tym samym, że czytelnicy także poczuli tę przestrzeń czasową. Na szczęście po wznowieniach czterech części, na piątą nie musieliśmy tak długo czekać. I bardzo dobrze, bo zakończenie „Wyroku Diabła” pozostawiło mnie z wieloma pytaniami i chęcią ponownego spotkania z Kubą. Po poznaniu tej odsłony już wiem, że nie będzie to ostatnie z nim spotkanie, gdyż kolejne nastąpi w „Rywalu Diabła”.
Książkę przeczytałam, dzięki wydawnictwu Zaczytani
*PRZEDPREMIEROWO*
„Demon jest piękną kobietą.”
I stało się to, co musiało się kiedyś stać. W nowej odsłonie, piątym tomie "Diabełków" pt. "Piętno Diabła", za Kubą zamknęły się kraty dzielące go od jego Raju. Jeszcze nie tak dawno mieszkał w luksusowym apartamencie, jeździł wypasioną bryką, prowadził kancelarię adwokacką i miał dostęp do wszelkich życiowych atrakcji. Robił...
2022-09-17
PRZEDPREMIEROWO
POD PATRONATEM OAZY RECENZJI
„Cudownie jest czuć, że sprawiasz, że czyjeś życie jest lepsze.”
Mam za sobą trzy powieści pani Anny Wysockiej-Kalkowskiej i i za każdym razem czytam jej książki z przyjemnością, dlatego bez zastanowienia podjęłam się patronowania jej kolejnej książce. Do tej pory poznałam przepiękną opowieść pt. „Taniec z motylami” i „Gdyby ocean milczał”, które miały zupełnie inny klimat, niż „Mężczyzna bez twarzy” i „Twarz, którą pokochałam”, ale każda z nich pozostawiła po sobie niesamowite przeżycia.
Agata poznała w końcu twarz mężczyzny, którego znała tylko z wiadomości sms-owych. Poznaliśmy ją w tomie pierwszym, jako szczęśliwą żonę Tomka i matkę dorastającego syna. Wszystko zaczyna się chwiać, gdy pojawia się tajemniczy sms od nieznajomego mężczyzny. Mimo oporów i wątpliwości, kobieta podejmuje dialog, który teraz nadal trwa. Skrupulatnie ukrywa to przed mężem. Ten sekret zna tylko jej przyjaciółka Magda. Okazuje się, że im dalej Agata brnie w tę relację, tym trudniej się wycofać, a teraz jest to jeszcze trudniejsze, gdyż wie, jak Mateusz wygląda, a to nie ułatwia sytuacji. Wydaje się, że oboje nie mają wyjścia i nie potrafią zapanować nad swoimi pragnieniami i tęsknotą za sobą. Ich znajomość ma dalszy ciąg i wydaje się, że tak szybko się nie skończy. Wraz z ich historią towarzyszą nam losy przyjaciół Agaty: Magdy oraz Wiktorii, dziewczyny zmarłego Krzysztofa, a także Marcina, który organizuje wystawę obrazów namalowanych przez Agatę. Kobieta w końcu spełnia swoje marzenie prowadząc galerię i przenosząc na płótno swoje emocje.
Z niecierpliwością czekałam na kontynuację tej historii, która odbiega od standardowych schematów, jakie można spotkać we współczesnych romansach. Ma ona nieco inny charakter, niż część pierwsza. Jest bardziej refleksyjna, wypełniona przemyśleniami głównej bohaterki, rozterkami, moralną odpowiedzialnością, a pragnieniami duszy. Także tutaj każdy rozdział posiada tytuł, ale tym razem nawiązujący do pojawiających się emocji związanych z wydarzeniami w danym momencie.
Autorka z wrodzoną sobie wrażliwością opisuje mentalny stan kobiety, którą życie stawia przed wyborami między sercem a rozumem, bezpieczeństwem a chwilą zapomnienia, stabilnością i spokojem a wykradaniem chwil szczęścia. Zadaje pytania, skłaniając nad zastanowieniem się nad sensem miłości i jej znaczeniem dla każdego z nas. Wraz ze śledzeniem toku myślenia Agaty zastanawiamy się, „Czym jest to uczucie” i jaką musi mieć ogromną siłę, skoro wpływa tak znacząco na nasze życie.
Zarówno pierwsza, jak i druga część tej dylogii to doskonałe studium kobiety targanej emocjami, namiętnością, szukającą odmiany w swoim dotychczasowym życiu. Wydaje się, że ma wszystko, co potrzebuje, a jednak kontynuuje znajomość, która wzbudza w niej skrajne uczucia. Z jednej strony kusi, by dać ponieść się namiętności, ciekawości, ale z drugiej odzywa się rozsądek, który pokazuje, co może stracić. Wszystko obserwujemy z punktu widzenia Agaty, głównie jej przemyślenia, która nadal romansuje z tajemniczym mężczyzną, który daje jej wrażenia przyprawiające o drżenie serca. Z jednej strony doskonale nasza bohaterka zdaje sobie sprawę, że rani i oszukuje Tomasza, ale z drugiej strony nie potrafi zrezygnować z targających nią emocji i pożądania. Ona pragnie poczucia, że jest dla kogoś ważna, poczucia szczęścia, dawania komuś radości i sprawiania, że czyjeś życie nabiera blasku, a dla niej stanowi ogromny zastrzyk energii.
„Cudownie jest czuć, że sprawiasz, że czyjeś życie jest lepsze. Już na tym etapie znajomości, kiedy nie doszło jeszcze między nami do zbliżenia fizycznego, czułam, czuję, że zrobiłabym dla jego szczęścia naprawdę dużo. Myśl o tym, że on się uśmiecha, powoduje, że czuję radość. Czasami zamykam oczy i wyobrażam sobie, że leży zmęczony po pracy na kanapie i że właśnie ja mogę przy kryć go kocem, a on uśmiecha się beztrosko i już nic więcej nie potrzebuję. W tej jednej chwili mam wszystko.”
„Twarz, którą pokochałam” to powieść, która pokazuje jak bardzo można pozwolić dać porwać się swoim wyobrażeniom, które weryfikuje życie. To niemiłosiernie prawdziwa, życiowa opowieść o uśpionych pragnieniach, rozbudzonych namiętnościach i tęsknocie za prawdziwą miłością, nie zawsze jest idealna. Zarówno pierwsza, jak i druga część tej historii stanowiła dla autorki ogromne wyzwanie i było zupełnie nowym, ale też świeżym doświadczeniem, gdyż po raz pierwszy napisała powieść z tak dużym pokładem erotycznym. Jednak w wykonaniu pani Anny Wysockiej-Kalkowskiej są one oddane z malarską subtelnością, nie rażą ani nie wzbudzają negatywnych odczuć, gdyż są następstwem tego, co dzieje się między dwojgiem, pragnących siebie ludźmi. Kolorytu dodaję w niej wątek związany z malarstwem, które dla głównej bohaterki staje się sposobem na wyrażanie tego, co czuje i targających nią emocji. Autorka potrafi doskonale oddać tego rodzaju wrażenia, pokazać słowem to, co dzieje się na malarskim płótnie, dzięki czemu przed naszymi oczami wyobraźni pojawiają się obrazy tworzone przez Agatę. Doskonale czujemy jej emocjonalną burzę, pełną wyładowań erotycznych, pożądania i wybuch namiętności namalowany farbami.
Od samego początku, gdy poznajemy dalsze losy relacji Agaty i Mateusza, wciąż pojawia się cała gama różnorodnych emocji, analiz zachowania poszczególnych postaci, poddawania słuszności podejmowania przez nich decyzji. Z reguły zdrada jest postrzegana w sposób jednoznacznie negatywny, coś niewłaściwego i niemoralnego. Tymczasem autorka rozebrała to pojęcie na części, pokazując tego rodzaju zdarzenie z zupełnie innej strony. Tym samym stawia pytanie czy warto poddawać się namiętnościom i burzyć swój dotychczasowy świat, ale też zastanawia się nad tym, co czujemy poddając się sile miłości, która nie wiadomo tak naprawdę, czy jest odwzajemniona. Zachęca, byśmy razem z bohaterką analizowali jej sytuację, zastanawiali się nad tym, czym jest miłość i czy daje ona prawo do podążania za głosem serca, gdy jesteśmy w związku z innym człowiekiem. Pokazuje, że miłość to uczucie, któremu trudno się oprzeć, gdyż jest ona nam potrzebna, byśmy mogli żyć w pełni.
Doskonałym podsumowaniem tej historii jest refleksja zamieszczona w słowie wstępnym „Uważam, że nawet miłość nieodwzajemniona jest darem, bo pozwala nam zrozumieć nasze człowieczeństwo, dotknąć duszy. Poza tym, czy jeśli w sercu pojawia się nowy człowiek, nie powinniśmy być za niego wdzięczni? Nawet, jeśli on nie kocha tak jak my, to jednak ubogaca nasze wnętrze.”
Książkę przeczytałam, dzięki wydawnictwu Psychoskok
PRZEDPREMIEROWO
POD PATRONATEM OAZY RECENZJI
„Cudownie jest czuć, że sprawiasz, że czyjeś życie jest lepsze.”
Mam za sobą trzy powieści pani Anny Wysockiej-Kalkowskiej i i za każdym razem czytam jej książki z przyjemnością, dlatego bez zastanowienia podjęłam się patronowania jej kolejnej książce. Do tej pory poznałam przepiękną opowieść pt. „Taniec z motylami” i „Gdyby...
2022-05-01
PRZEDPREMIEROWO
„Być pięknym za młodu – to naturalne,
a być piękną na starość – to wielka sztuka.”
Z reguły zaczynamy myśleć o swoim wyglądzie, sylwetce i urodzie, gdy nadchodzi wiosna, a my po zimie dostrzegamy, jak bardzo noszenie czapek, szalików i działanie mroźnego powietrza zniszczyło nasze włosy, cerę i ogólnie czujemy się niegotowi, by przywitać cieplejsze dni. Szukamy wówczas szybkich sposobów na przywrócenie blasku naszej urodzie i tego rodzaju porady znajdziemy w „Poradniku kosmetycznym” z zabawnym podtytułem „jak prosto wyglądać bosko”, który podpowiada, jak zawsze dobrze wyglądać, bez względu na porę roku.
Karolinę Dietrich-Kasprzak miałam okazję poznać, jako autorkę powieści kryminalnych z elementami romansu i erotyki, takich jak trylogia „Grabarz”, "Velveteen youth", czy chociażby ostatnio „Truciciel” i „Podstępna schizofrenia”. Tym razem pisarka daje się poznać z nieco innej strony - jako doradczyni w kwestii zabiegów pielęgnacyjnych. Ma w tym zakresie solidne podstawy, gdyż jest kosmetyczką z dwudziestoletnim stażem.
W poradniku zawarła mnóstwo porad dotyczących pielęgnacji naszego ciała od stóp do głowy, wraz z wieloma sugestiami, wskazówkami i podpowiedziami wybiegającymi poza typowe, kosmetyczne informacje. Swoją wiedzę podzieliła na 13 rozdziałów, które nie są zbyt obszerne, ale wypełnione konkretną wiedzą, bez zbędnych słów i opisów. Całość została przekazana w lekkiej, zabawnej formie z lekkim poczuciem humoru i uzupełniona zabawnymi rysunkami, które ozdabiają niemal każdą stronę. Sposób zwracania się do czytelniczek przypomina pogaduszki między zaprzyjaźnionymi paniami, które wzajemnie doradzają sobie, jak szybko i skutecznie poprawić swój wygląd, rozwiązać jakiś problem pielęgnacyjny i czuć się dobrze sama ze sobą. Napisała od serca, z pasją, szczerze i fachowo, na podstawie swoich doświadczeń i pracy z klientami, doradza jak być zadbaną przez cały roku, bez dużych nakładów finansowych tworząc odpowiednie środowisko we własnym otoczeniu.
Wśród wielu praktycznych porad znajdziemy domowe sposoby na poradzenie sobie z wrastającym paznokciem, haluksami, cellulitem, ale też podpowiedzi jak stosować olejki eteryczne, stworzyć przytulne Spa w łazience, prawidłowo piłować paznokcie, czerpać korzyści ze spożywania owoców i warzyw czy przepis na zrobienie pasty cukrowej do depilacji. Pani Karolina doradza też jak zadbać o duchowy aspekt naszej osobowości, gdyż zarówno to, jacy jesteśmy wewnątrz, odbija się na naszym zewnętrznym wizerunku.
„Tylko pełna harmonia duszy i ciała
może wzbogacić życie człowieka.”
Uroda to rzecz względna, ale już zadbany wygląd to zupełnie inna sprawa. Jedno z przysłów mówi, że nie ma brzydkich kobiet, są tylko zaniedbane. W sklepach znajdziemy mnóstwo środków do pielęgnacji wyglądu, ale nie zawsze mamy na to odpowiednie środki finansowe. Z kolei na zabiegi w gabinecie kosmetycznym często nie mamy czasu. Natomiast zawsze możemy skorzystać z nieskomplikowanych sposobów zaprezentowanych w poradniku, by w domowym zaciszu urządzić sobie kameralne SPA.
https://ezo-ksiazki.blogspot.com/2022/05/1082-poradnik-kosmetyczny.html
PRZEDPREMIEROWO
„Być pięknym za młodu – to naturalne,
a być piękną na starość – to wielka sztuka.”
Z reguły zaczynamy myśleć o swoim wyglądzie, sylwetce i urodzie, gdy nadchodzi wiosna, a my po zimie dostrzegamy, jak bardzo noszenie czapek, szalików i działanie mroźnego powietrza zniszczyło nasze włosy, cerę i ogólnie czujemy się niegotowi, by przywitać cieplejsze dni....
2022-04-10
RECENZJA PRZEDPREMIEROWA
PREMIERA 24.05.2022 R.
„Życie jest jak placek – musi wiele warstw,
by je strawić można było.”
Okres międzywojenny w Polsce nie był czasem spokojnym. Ludzie dochodzili do siebie po wydarzeniach z I wojny światowej i uczyli się żyć w nowych realiach odzyskanego kraju. Jednak w tle zwyczajnego życia obywateli, nadal toczyły się rozgrywki polityczne i wojenne, które przybliża nam seria „W tajnej służbie II Rzeczypospolitej”
Tę część zaczynamy razem z pułkownikiem Wieniawą, który wraz ze swym przyjacielem, Julianem Tuwimem, udaje się do jednego z barów, prowadzonego przez Józefa Ładowskiego, zwanego Starym Jozkiem. Tam ratuje z opresji dziewczynę, która jest nagabywana przez syna szefa resortu więziennictwa Bernarda Walkiewicza. Uratowaną okazuje się Weronika, dziewczyna Tomasza Grobla, która przyjechała do Warszawy, by prosić Wieniawę o pomoc w wyciągnięciu z więzienia jej ukochanego.
„miłość to dobre uczucie, jeśli nie jest wykrzywione”
Z kolei Eliza dochodzi do siebie po dramatycznych wydarzeniach na balu, na którym poznała Wiktora Adamczewskiego ukrywającego się pod fałszywą tożsamością, o czym wie jedynie Jerzy Dobrowolski, szef polskiego wywiadu. To on, na prośbę swej byłej małżonki, Beaty, zarządził, by młody Adamczewski ochraniał ich córkę w czasie uroczystości. Dziewczyna nie ucierpiała zbyt mocno fizycznie, ale mentalnie nie może zapomnieć o przystojnym mężczyźnie, z którym tańczyła. Popada w marazm, melancholię, wciąż rozmyślając o tym, co się wydarzyło. Jej matka, Beata, nie może spokojnie patrzeć na jej stan, więc postanawia schować kobiecą dumę i udać się do Jerzego, by odnaleźć chłopaka, do którego wzdycha Eliza. Wizyta w biurze byłego męża ożywia na nowo uśpione uczucia…
To tylko dwa z kilku wątków, które poznajemy w tej części, gdyż tym razem fabuła skupia się na losach Bolesława Wieniawy-Długoszowskiego, Jerzego Dobrowolskiego, szefa polskiego wywiadu, jego córki i byłej żony, a także Iwana Saszkina oraz osób z nimi związanych. Wracamy też na obrady, w których bierze udział polska delegacja z Romanem Dmowskim i Ignacy Paderewskim na czele. Jednak ten epizod jest tylko jednym z wielu, gdyż autor wyeksponował tutaj bardziej wątki beletrystyczne.
„Sprawiedliwość bywa czasem ślepa na łotrostwa,
ale tylko wtedy, gdy ją złotem oślepić.”
Zarówno w pierwszym tomie pt. „Operacja berlińska”, jak i w drugim pt.: „Napad” autor przedstawił nam realia panujące w Europie po zakończeniu I wojny światowej, oraz odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Wraz z ukazaniem ówczesnej sytuacji, niespokojnego czasu, podejmowanych, politycznych działań, połączył fakty historyczne oraz znane postacie z fikcyjnymi zdarzeniami, dzięki temu obie części zyskały na lekkości. Podobnie jest w części trzeciej pt.: „Zdrajca”, w którym także na tle politycznych zmagań, toczą się dalsze losy bohaterów, zarówno tych, którzy istnieli naprawdę, jak i tych, którzy powstali w wyobraźni autora.
„kto chce, by mu symfonia wyszła,
ten musi w różne klawisze uderzać”
Trzecia część serii pt.: „Zdrajca” to równie dobrze napisana powieść, jak jej poprzedniczki. Wiele wątków nadal nie zostało dokończonych, a nawet pojawiły się nowe. Autor koncentruje się w nich przede wszystkim na losach głównych bohaterów, niż na politycznych działaniach, dzięki czemu znacznie wzrasta tempo akcji, jego zwroty i nie raz zaskakujące sytuacje. O politycznych aspektach ówczesnej Europy dowiadujemy się bardziej z dialogów, niż z konkretnych scen. Nie brakuje w niej wątków szpiegowskich, wywiadowczych, miłosnych perypetii, ale też kryminalnych i sensacyjnych. Podobnie, jak w poprzednich tomach, każdy z nich biegnie w osobnych rozdziałach i łączy się z tym, co obserwowaliśmy wcześniej. Z tego względu ważna jest znajomość dwóch pierwszych części, co na szczęście nie jest problemem, gdyż wydawnictwo Novae Res zadbało o to, byśmy nie czekali zbyt długo na kontynuację.
Książkę przeczytałam, dzięki wydawnictwu Novae Res
https://ezo-ksiazki.blogspot.com/2022/05/1080-w-tajnej-suzbie-ii.html
RECENZJA PRZEDPREMIEROWA
PREMIERA 24.05.2022 R.
„Życie jest jak placek – musi wiele warstw,
by je strawić można było.”
Okres międzywojenny w Polsce nie był czasem spokojnym. Ludzie dochodzili do siebie po wydarzeniach z I wojny światowej i uczyli się żyć w nowych realiach odzyskanego kraju. Jednak w tle zwyczajnego życia obywateli, nadal toczyły się rozgrywki polityczne...
2022-05-01
„Kiedy wiesz, dokąd zmierzasz i lubisz to, życie staje się łatwiejsze, spokojniejsze, bardziej satysfakcjonujące." Masz poczucie, że sprawujesz większą kontrolę nad tym, co się dzieje.”
Stres jest nieodłącznym elementem naszego życia i trudno uniknąć jego pojawienia się. Coraz częściej narażone są na jego działanie osoby w młodym wieku i dla nich są to sytuacje, z którymi trudno sobie poradzić. Często są to błahe zdarzenia, ale mimo to potrafią wywołać u nastolatków emocjonalną burzę. Pojawiające się wyzwania typu przygotowanie do egzaminu, występu, testu czy przeczytanie jakiejś nieprzychylnej opinii w Internecie, wywołuje lawinę gwałtownych, niekontrolowanych emocji, które zaburzają wewnętrzną harmonię i urastają do ogromnych rozmiarów problemów. Autor książki "Stres out!" podpowiada, jak poradzić sobie z tego rodzaju reakcjami i podchodzić do pojawiających się wyzwań ze spokojem.
Poradnik został napisany bardzo przystępnym językiem, klarownie i prosto, tak by wiedza dotarła do każdego. Autor, psycholog z zawodu, doradza jak pokonać lęk, jak być asertywnym, w jaki sposób wyznaczać sobie cele, podejmować nowe wyzwania, czy nawiązywać i rozwijać dobre relacje z innymi ludźmi oraz jak dbać o zdrowie, by być mniej podatnym na negatywne skutki stresu. Uczy pozytywnego myślenia, rozwiązywania konfliktów, organizowania czasu i planowania zadań. Przedstawia techniki relaksacyjne wzmacniające poczucie własnej wartości, pomagające podejmować dobre decyzje, skupienia się na pozytywnych emocjach i zachowanie spokoju w trudnych sytuacjach.
Materiał autor podzielił na trzy części, w których pierwsza zawiera typową, teoretyczną wiedzę, a w kolejnych poznajemy wiele praktycznych wskazówek i porad. Uzupełniają ją liczne czarno-białe rysunki, tabelki, wypowiedzi uczniów, szare ramki z wyszczególnionymi, istotnymi informacjami, oraz wizerunek tygrysa, gdyż to do tego zwierzęcia autor porównuje stresujące emocje, które niczym niewidzialny drapieżca czyhają, by zaatakować w najmniej spodziewanym momencie.
Część pierwsza wyjaśnia, czym jest stres, jakie są jego symptomy, pokazując skutki długotrwałego jego oddziaływania i błędy, które popełniamy, chcąc sobie z nim poradzić. Omawia, co to jest stres długotrwały, krótkotrwały, jak objawia się to w naszym ciele, mózgu, emocjach, wyglądzie i jak można szybko sobie pomóc w tego rodzaju sytuacjach, gdy dopadają nas doświadczenia wywołujące w nas nerwową reakcję.
Część druga przedstawia 11 antystresowych narzędzi ujętych w osobnych rozdziałach, w których autor opisuje metody radzenia sobie z różnymi nerwowymi sytuacjami. Prezentuje sposoby przygotowujące do podjęcia nowych wyzwań i poradzenia sobie z nimi. Jednym z aktualnych, ważnych i potrzebnych zagadnień jest użytkowanie Internetu i mediów społecznościowych, dlatego ten temat został ujęty w osobnym rozdziale. Pan Earl Hipp uczy w nim jak bezpiecznie poruszać się w wirtualnym świecie i nie wpaść w jego pułapki, włącznie z hejtem.
Część trzecia zawiera sugestie podpowiadające, jak radzić sobie w sytuacjach, które przerastają nasze możliwości, wyprowadzają nas z równowagi doprowadzając do tzw. „kresu wytrzymałości.”
Bardzo dobrym pomysłem było umieszczenie na końcu książki indeksu, w którym alfabetycznie zostały ułożone poruszane zagadnienia i problemy w formie kluczowych słów, według których z łatwością można odnaleźć interesujący nas temat. Również przejrzysty jest spis treści, w którym wymieniono poruszane tematy i sposoby radzenia sobie ze stresem.
„Skupianie się na realizacji pragnień i celów przynosi dużo radości, wzmacnia poczucie własnej wartości i pewność siebie.”
Poradnik „Stres Out!” skierowany jest przede wszystkim do młodzieży, ale równie z powodzeniem mogą skorzystać z niego także osoby dorosłe, rodzice, opiekunowie nieletnich, nauczyciele i terapeuci. Celem tej publikacji jest przede wszystkim przekazanie zwłaszcza młodym ludziom najważniejszych informacji, które uświadomią im jak bardzo jest szkodliwe poddawanie się stresowi i przekazanie metod pomagających sprostać pojawiającym się wyzwaniom bezstresowo.
Autor zwraca też uwagę, że samo przeczytanie książki, to za mało, by pokonać stresujące tygrysy. Dopiero wdrożenie krok po kroku zawartych w niej porad i konsekwencja w pracy nad sobą, może przynieść wymierne efekty. Wierzy, że wiedza, którą przekazał w swojej publikacji, pomoże uwolnić się od napięcia psychicznego, emocjonalnego i sprawi, że wielu młodych ludzi uzyska wewnętrzną równowagę, spokój ducha poprzez otwarcie swego serca i umysłu na radość, nowe możliwości oraz czerpanie z życia wszystkiego, co najlepsze.
Książkę przeczytałam, dzięki wydawnictwu YOU&YA (MUZA)
https://ezo-ksiazki.blogspot.com/2022/05/1076-stres-out.html
„Kiedy wiesz, dokąd zmierzasz i lubisz to, życie staje się łatwiejsze, spokojniejsze, bardziej satysfakcjonujące." Masz poczucie, że sprawujesz większą kontrolę nad tym, co się dzieje.”
Stres jest nieodłącznym elementem naszego życia i trudno uniknąć jego pojawienia się. Coraz częściej narażone są na jego działanie osoby w młodym wieku i dla nich są to sytuacje, z którymi...
2022-04-17
POD PATRONATEM OAZY RECENZJI
„Transformacja jest jak taniec,
który zmienia tempo w zależności od muzyki.”
Nie raz można o tym usłyszeć lub przeczytać, że popadają w depresję osoby, które mają za sobą trudne, dramatyczne przeżycia wpływające na ich obecne życie. Określa się ten stan zespołem stresu pourazowego, w skrócie PTSD. Często używa się tego określenia wobec tych, którzy powrócili z wojny i po tym, co widzieli, czego doświadczyli, nie potrafią normalnie żyć. Tymczasem PTSD może dopaść każdego, kto doświadczył wstrząsających wydarzeń i wciąż nie może pozbyć się wewnętrznego lęku i stresu. Zwykłemu człowiekowi czasami trudno zrozumieć tego rodzaju problemy psychiczne. Wydaje się, że można sobie z tym łatwo poradzić, a tymczasem okazuje się, że nie jest to takie proste. Wciąż atakujące umysł natrętne myśli, powracające obrazy budzące grozę, nie pozwalają normalnie funkcjonować. Autorka w swojej książce „Po supełku do kłębka” opowiada o swoich doświadczeniach pokazując drogę do poradzenia sobie z tego rodzajem emocji, by wskazać drogę innym osobom, borykającymi się ze swoimi demonami przeszłości.
Pani Micia Mieszkowski ma za sobą wiele traumatycznych przeżyć, które pozostawiły u niej trwały ślad w psychice. Przez dłuższy czas borykała się ze swoimi mentalnymi demonami, nie mogąc żyć bez rozpamiętywania i ciągłego bólu. Aż pewnego dnia powiedziała sobie: Dość! I zapragnęła ponownie zacząć żyć. Nie było to łatwe zadanie, ale sukcesywnie, poprzez pracę nad sobą, udało się jej dojść do obecnego etapu w życiu. Pomogła jej joga, medytacja i rozwój duchowy. Swoje przemyślenia, wyciągnięte wnioski z własnych doświadczeń spisywała przez kilka miesięcy i wraz z tym przedsięwzięciem rozliczała swoje traumy, przyglądała się im na nowo i razem z kolejnymi stronami doznawała wewnętrznego oczyszczenia. Pisanie stało się dla niej swoistą terapią, ale też okazją do przyjrzenia się sobie. Odkryła, że każdy z nas może sam odmienić swój los, bo wszystko, co potrzebujemy mamy w sobie. Nikt za nas tego nie zrobi, nie prowadzi zmian, nie naprawi naszej duszy i nie uczyni szczęśliwym, dopóki my sami sobie na to nie pozwolimy.
„Kiedy wyobrażamy sobie jakąś drogę w życiu, to widzimy, że ona prowadzi do czegoś, co jest na zewnątrz nas i bardzo daleko. Ta droga tak naprawdę jest wewnątrz nas i prowadzi do nas samych."
Debiutancka książka Mici Mieszkowskiej „Po supełku do kłębka” jest poradnikiem motywującym, połączonym z opowieścią o życiu i uzupełnionym ćwiczeniami, pomagającymi przyjrzeć się lepiej sobie. Autorka pisze otwarcie, szczerze i śmiało o tym, co przeżyła, czego się nauczyła z lekcji życia, ale też z książek, które były dla niej drogowskazem do podjęcia działań wyjścia z marazmu, depresji, oraz innych destrukcyjnych kroków. Porównuje swoje życie do kłębka, w którym powstała duża ilość supełków i teraz po kolei próbuje im się przyjrzeć i rozwiązać, by pójść dalej. Z tego względu to bardzo osobista, mądra, prawdziwa, autentyczna i duchowa opowieść o kobiecie po przejściach. Trzeba bowiem mieć w sobie ogromną determinację, by stawić czoła wstrząsającym obrazom pojawiającym się wciąż w umyśle i ogromne pokłady odwagi, by o tym pisać.
Pisarka odsłania siebie, prowokując w ten sposób do refleksji, stawiając szereg pytań, przy których warto się zatrzymać. Z tego względu nie jest to książka do szybkiego czytania, lecz raczej do analizowania tego, co chce nam przekazać. Pani Mieszkowski pragnęła też w ten sposób pokazać, że każdy może poradzić sobie ze swoim bagażem przeszłości, tylko musi pozwolić sobie na wyrzucenie z niego niepotrzebnych, obciążających duszę ograniczeń, które niczym kamienie zalegają na dnie naszego wewnętrznego plecaka. Każdy z nas zbiera takie kamienie zbudowane z narzucanych opinii innych, przekonań, słów krytyki, dramatów życiowych, poczucia winy, cierpienia i destrukcyjnych myśli.
Przytacza w niej wiele scenek ze swojego życia w postaci krótkich epizodów, pokazując, że życie nie naprawi się w żaden cudowny sposób, dopóki sami tego nie będziemy chcieli. Każdy z nas ma swój kłębek, w którym znajduje się więcej lub mnie różnych supełków, które nierozwiązane potrafią utrudniać utkanie z nici gładkiej tkaniny zwanej życiem. Dlatego warto podjąć się zadania usuwania ich stopniowo, aż dojdziemy do sedna naszego życiowego motka.
Książkę przeczytałam, dzięki wydawnictwu Psychoskok
https://ezo-ksiazki.blogspot.com/2022/04/1064-po-supeku-do-kebka-patronat.html
POD PATRONATEM OAZY RECENZJI
„Transformacja jest jak taniec,
który zmienia tempo w zależności od muzyki.”
Nie raz można o tym usłyszeć lub przeczytać, że popadają w depresję osoby, które mają za sobą trudne, dramatyczne przeżycia wpływające na ich obecne życie. Określa się ten stan zespołem stresu pourazowego, w skrócie PTSD. Często używa się tego określenia wobec tych,...
2022-03-09
„Wojna, to tak naprawdę głupota w dziejach ludzkości”
Historia naszego kraju jest niezwykle bogata w wydarzenia, często wszystko jest zbyt skomplikowane. Na lekcjach historii przedstawiane są nam suche fakty i daty, a dzięki cyklowi pt. „W tajnej służbie II Rzeczypospolitej” możemy poczuć atmosferę walk o wolność, spotkać znane nazwiska i ujrzeć ich osobowość.
Pierwszy tom nosi tytuł „Operacja berlińska” i zabiera nas do 1918 roku, gdy skończyła się Wielka Wojna, a Polska odzyskała niepodległość i ponownie pojawiła się an mapach Europy, co nie oznaczało, że zapanował spokój. To czas, gdy na nowo budowany jest ład polityczny budowany na zgliszczach starych imperiów i porządkujący przebieg granic na starym kontynencie. Gdy wkraczamy w akcję, trwa jeszcze powstanie wielkopolskie, w Wersalu rozpoczyna się spotkanie przywódców państw Endety, w którym bierze udział Ignacy Jan Paderewski i Roman Dmowski, a na wschodzie toczą się nadal walki z Ukraińcami o Lwów, a z Litwinami o Wileńszczyznę. Fabuła rozpoczyna się w 1919 roku, w styczniu, gdy trwa nocne tajne spotkanie generałów w pałacu Hindenburga w Berlinie.
W takich to okolicznościach, w których jeszcze nie wiadomo w jaką stronę potoczą się losy Polski, poznajemy braci Adamczewskich, Wiktora i Mikołaja. Mikołaj zna smak wojny, brał udział w nie jeden walce, ale Wiktor nie miał okazji być na wojnie i postrzega ją jako romantyczną przygodę. Mikołaj wie, że jest zupełnie inaczej. Zawsze marzył, by walczyć w obronie swojej ukochanej, okupowanej ojczyzny. Wiktor uważa, że „na wojnie są zwycięzcy i pokonani”, a Mikołaj przekonał się już, że „na wojnie wszyscy przegrywają”. Wkrótce życie Wiktora ulegnie zmianie, ale jego wola walki zostanie wykorzystana w wywiadzie do którego zostanie zwerbowany i otrzyma odpowiedzialną misję.
„Kraj, który ma wrogów na wszystkich granicach,
nade wszystko potrzebuje jedności.
Czytanie przebiegało mi w wolnym tempie, ze względu na umieszczenie wielu faktów historycznych, które są istotne dla fabuły. Ich poznawanie wymaga skupienia, by nie umknął żaden istotny element. Natomiast rozdziały typowo beletrystyczne czyta się już z dużo większym zaangażowaniem.
Na kartach tej powieści ożywają postacie znane z kart historii, pozwalając lepiej poczuć ich osobowość, poglądy, przekonania i sposób myślenia. Autor nikogo nie wybiela ani nie ocenia, lecz stara się obiektywnie pokazać sytuację, jaka panowała tuż po odzyskaniu niepodległości przez Polskę. Na tym tle stworzył losy głównego bohatera, czyli Wiktora Adamczewskiego, którego historia splata się z pozostałymi wątkami. To z kolei tworzy wielowątkową siatkę, której autor zgrabnie połączył fikcyjne wydarzenia i postaci z faktami wziętymi z dziejów naszego kraju oraz osobami, które odegrały w tamtym czasie dużą rolę.
„Ludzie nie chcą zdawać sobie sprawy, że rząd nie ma własnych pieniędzy, a jedynie operuje tymi, które ściąga od obywateli. Ludzi interesuje to, co mają w portfelu.”
Dla oddzielenia prawdy od fikcji i nakreślenia ówczesnego obrazu Europy, dokładnie wyjaśnia sytuację polityczną zarówno wprowadzając czytelnika do swojej powieści, jak i na końcu, dając dosyć szeroki ogląd na to, co działo się w pierwszych miesiącach po I wojnie światowej. Z precyzyjną dokładnością oddał charakterystykę lat, gdy Polska powracała na mapę Europy, czerpiąc wiedzę z dostępnych źródeł historycznych i pokazując realia, o których nie dowiadujemy się ze szkolnych podręczników. To opowieść o ludziach, którzy walczyli o naszą niezależność na różne sposoby, nadawali na nowo znaczenie polskiemu narodowi, ale też o zwykłych ludziach, którzy podnosili się po minionym koszmarze wojennym.
Książkę przeczytałam, dzięki wydawnictwu Novae Res
https://ezo-ksiazki.blogspot.com/2022/04/1050-w-tajnej-suzbie-ii.html
„Wojna, to tak naprawdę głupota w dziejach ludzkości”
Historia naszego kraju jest niezwykle bogata w wydarzenia, często wszystko jest zbyt skomplikowane. Na lekcjach historii przedstawiane są nam suche fakty i daty, a dzięki cyklowi pt. „W tajnej służbie II Rzeczypospolitej” możemy poczuć atmosferę walk o wolność, spotkać znane nazwiska i ujrzeć ich osobowość.
Pierwszy...
2022-04-03
„Życie powinno być w twoich oczach i w twoim sercu przyjacielem i sprzymierzeńcem. Jeśli tak nie jest, ZAWSZE jest to sygnał, że coś idzie w złym kierunku.”
Życie nie raz potrafi stworzyć pozory, że wszystko układa się po naszej myśli, otaczają na życzliwi ludzie, a nasze wysiłki są doceniane i zyskują uznanie. Jednak czasami tworzy wokół nas iluzję dobrostanu, którą dostrzegamy wówczas, gdy jest już za późno, tak jak to miało miejsce u bohaterki książki „Droga w blasku księżyca”.
Nina pracuje w dużej firmie kosmetycznej, gdzie pełni funkcję dyrektora marketingu. Całe swoje dotychczasowe życie poświęciła temu, by dotrzeć do miejsca, w którym jest obecnie. Wydaje się, że powinna być usatysfakcjonowana tym, co osiągnęła. Mieszka w pięknym dwupoziomowym apartamencie w Warszawie, prowadzi dostatnie życie, ma satysfakcjonującą pracę i przed sobą możliwość awansu. Teraz ma okazję zrealizować kolejny punkt w swojej karierze, gdy projekt, nad którym obecnie pracuje, zostanie dobrze przyjęty przez zarząd i zdeklasuje konkurencję.
„Życie jest małą ściemniarą, francą, wróblicą, cwaniarą, plącze nam nogi i mówi »idź«”.
„Droga w blasku księżyca” to powieść, która zaskoczyła mnie zarówno rozwojem wydarzeń, jak i zawartym w niej głębszym, mądrym przekazem. Fabuła początkowo biegnie spokojnie, przypominając jedną z wielu historii o charakterze obyczajowym z delikatną nutką romansu. Czytając, mamy wrażenie, że wiemy jak to wszystko dalej się potoczy, jednak autorka doskonale pokazała, na czym polega iluzja. W pewnym momencie orientujemy się, że nie zawsze to, co widzimy jest takie faktycznie. Niespodziewanie pojawiają się sceny z pogranicza jawy i snu, wprawiając nas w konsternację tak, że trudno jest rozpoznać, co dzieje się naprawdę, a co tylko w umyśle głównej bohaterki. Niestety za dużo nie mogę tu zdradzić, gdyż urok tej powieści polega na tym, że jesteśmy zaskakiwani kolejnymi epizodami, pokazującymi nam, że nie wszystko jest takie, jakie widzimy. Narracja jest wprawdzie trzecioosobowa, ale cały czas wydarzenia widzimy tylko z punktu widzenia Niny.
„Pielęgnowany żal bardzo szybko się rozrasta i zakorzenia w człowieku na lata”
„Droga w blasku księżyca” jest debiutem pani Alicji Bartosz, która skrzętnie ukrywa informacje na swój temat, a szkoda, bo napisała bardzo dobrą powieść, która porusza życiowe problemy i zwraca uwagę na to, co ważne, byśmy czuli się dobrze sami ze sobą. To powieść, w której mamy kilka wątków, ale następujących po sobie i tylko czasami bohaterka wraca myślami do jakichś wcześniejszych wydarzeń, które nakreślają nam sytuacje mające wpływ na to, kim Nina jest teraz. Autorka dotyka, między innymi, sprawę depresji, która dotyka dziś coraz więcej osób, więc niejako do nich kierowane są niektóre spostrzeżenia i wnioski wyłaniające się z tego, o czym opowiada nam ta historia. Porusza też kwestię dążenia do celu po tzw. „trupach”, bez liczenia się z drugim człowiekiem, tak jak to ma miejsce z reguły w dużych korporacjach, ale też w mniejszych firmach, gdzie sukces i zyski liczą się bardziej, niż ludzie.
Pokazuje, że życie składa się zarówno z wzlotów, jak i upadków, różnych chwil dających radość, ale też potrafiących nas zasmucić, jednak nie powinniśmy zbyt mocno skupiać się na porażkach, ale dostrzegać te chwile, które dawały nam radość i szczęście. Podkreśla, że mamy prawo czuć się skrzywdzeni, źli na siebie, na to, co nas spotkało, ale nie powinniśmy tego w sobie pielęgnować, pozwalać, by poczucie krzywdy zapuściło w nas korzenie, gdyż wówczas żal, złość, negatywne emocje wrastają w nasz umysł tak mocno, że tracimy zdolność ujrzenia wszystkiego w jaśniejszych barwach.
„Prawdziwe życie to drobne chwile każdego dnia, które trzeba pokochać.”
Ważne, żeby dostrzegać, to co spotkało nas miłego i potrafić odnaleźć w sobie iskierkę nadziei, dającą siłę do stawienia czoła problemom, wiary, że wszystko ułoży się dobrze i ponownie staniemy na nogi po trudnych przejściach. Istotne jest też, byśmy nauczyli się wybaczać, gdyż inaczej ukryte żale, pretensje, zranienia będą jak chwasty w ogrodzie, które trudniej jest usunąć, gdy pozwolimy im na rozprzestrzenić się wśród roślin. Tak jak dla ogrodu ratunkiem jest systematyczne usuwanie tłamszących roślin, tak dla naszej duszy wyzwoleniem jest umiejętność wybaczenia, gdyż „to jedyna droga do prawdziwej wolności i spokoju” w naszym sercu.
https://ezo-ksiazki.blogspot.com/2022/04/1043-droga-w-blasku-ksiezyca.html
Książkę przeczytałam, dzięki wydawnictwu Novae Res
„Życie powinno być w twoich oczach i w twoim sercu przyjacielem i sprzymierzeńcem. Jeśli tak nie jest, ZAWSZE jest to sygnał, że coś idzie w złym kierunku.”
Życie nie raz potrafi stworzyć pozory, że wszystko układa się po naszej myśli, otaczają na życzliwi ludzie, a nasze wysiłki są doceniane i zyskują uznanie. Jednak czasami tworzy wokół nas iluzję dobrostanu, którą...
2022-03-31
RECENZJA PRZEDPREMIEROWA
POD PATRONATEM OAZY RECENZJI
PREMIERA 5 KWIETNIA 2022 R.
„Nie zawsze miłość polega na otoczeniu kogoś opieką, wspieraniu w trudnych momentach oraz angażowaniu się w rozwiązywanie czyichś problemów. Czasami miłość przejawia się w braku działania i pozostawieniu spraw własnemu biegowi”
W 2020 roku ukazała się niewielka książeczka „Tajemniczy świat Witka", w której poznaliśmy sympatycznego sześcioletniego chłopca, który z pozoru nie różni się od swoich rówieśników, lecz przy bliższym poznaniu można zauważyć, że jego zachowanie i sposób bycia znacząco odstaje od innych. Witek jest bowiem dzieckiem z autyzmem, więc trudno mu odnaleźć się w tzw. „normalnym” świecie. Teraz możemy spotkać się z nim ponownie w drugiej części zatytułowanej „Tajemniczy świat Witka. Autyzm i sekrety przodków”.
Rozpoczęcie nauki w szkole podstawowej dla każdego siedmiolatka jest stresującym doświadczeniem. Dla Witka zmiana otoczenia, szkolne zasady zachowania, zdobywanie wiedzy jest czymś abstrakcyjnym i trudnym do zrozumienia. Zarówno rodzinę, jak i nauczycieli czeka sporo wysiłku, by uczeń taki, jak Witek mógł czuć się dobrze wśród swoich kolegów i koleżanek. Nie jest to łatwe zadanie, gdyż chłopiec ma trudności w nawiązywaniu kontaktów i trudno mu dostosować się do wymogów stawianych przez zwyczaje panujące w szkole. Na szczęście Witek ma starszego brata, który wykazuje się ogromną odpowiedzialnością i dojrzałością. Postawa Mańka, jego podejście do brata i umiejętność znalezienia z nim kontaktu przewyższa nie jednego dorosłego.
W części drugiej „Autyzm i sekrety przodków” fabuła skupia się na dwóch tematach: rozpoczęciu nauki Witka w szkole podstawowej, oraz wizycie u sędziwej ciotki Leokadii, która skrywa pewną rodzinną tajemnicę. Jest ona nam opowiadana przez Mańka, starszego brata Witka. Maniek zaczyna naukę w klasie czwartej i na szczęście ma to miejsce w tej samej szkole. To daje mu możliwość nadzorowania Witka i opiekowania się nim w czasie przerw.
Jednocześnie autorka porusza kilka ważnych kwestii. Jedna z nich dotyczy asymilacji Witka w nowym otoczeniu, co wiąże się w trudnościami związanymi z systemem edukacyjnym w naszych szkołach. Przy okazji autorka daje praktyczne wskazówki gronu pedagogicznemu, pokazując w jaki sposób radzić sobie z problemami w nauce u dziecka autystycznego. Pokazuje, że wymaga to zaangażowania, zrozumienia, empatii i często po prostu dobrej woli, by pomóc uczniowi zintegrować się z grupą i przystosować do szkolnych warunków. Wyłania się tu smutna prawda, że polskie placówki nie są dostatecznie przygotowane na tego rodzaju doświadczenia, gdyż często brakuje odpowiedniego zorganizowania szkolnych zajęć z uwzględnieniem dzieci wymagających szczególnej troski.
Drugim zagadnieniem jest sytuacja osób starszych, którzy są samotni i wymagają często pomocy w codziennych czynnościach. W takiej sytuacji znalazła się ciotka Leokadia, siostra babci Witka. Starsza pani długo dawała sobie sama radę, ale przyszedł czas, gdy potrzebna była specjalistyczna pomoc medyczna i fachowa opieka, dlatego pani Leokadia postanowiła zamieszkać w domu opieki. Dla mamy Witka jest to rozwiązanie trudne do zaakceptowania, gdyż w naszym społeczeństwie cały czas funkcjonują błędne stereotypy na ten temat. Okazuje się, że ciocia przechowuje w swoim sercu pewną tajemnicę rodzinną, która zaważyła na jej życiu i teraz, postanawia ją wyjawić rodzinie Witka i Mańka.
„Tajemniczy świat Witka” to seria skierowana zarówno do dzieci, jak i dorosłych. Każda z części stanowi oddzielną całość, więc można je czytać osobno. Ich niewielka objętość i komunikatywny styl pisania pozwala na zrozumienie przekazu i opowiedzianej historii nawet przez najmłodszych czytelników.
Pani Daria Kacprzak pisze bardzo prosto, jasno i przystępnie, kierując swoje słowa do każdego, tak by dotarły one zarówno do starszych, jak i młodszych czytelników. Dodatkowym walorem są czarno-białe rysunki wykonane przez Ewę Pogłodzińską-Wierzchowską podobnie, jak to miało miejsce w części pierwszej
Tom drugi serii „Tajemniczy świat Witka” to opowiadanie, które pomaga wniknąć w umysł dziecka autystycznego, pokazując sposób jego postrzegania świata. To, co dla każdego z nas jest czymś normalnym, dla dziecka z autyzmem stanowi dyskomfort i nie raz koszmarne doświadczenie. W dzisiejszych szkołach jest tendencja do tworzenia klas integracyjnych, które mają na celu współistnienie dzieci zdrowych z tymi, które wymagają większej uwagi i pracy z nimi. W swoim opowiadaniu autorka pokazuje, jakie problemy spotykają rodziców, ale też nauczycieli i placówkę szkolną. Jednocześnie wyłania się wniosek, że wystarczy odrobina chęci, by każde dziecko w szkole czuło się dobrze.
Książkę przeczytałam, dzięki wydawnictwu Psychoskok
https://ezo-ksiazki.blogspot.com/2022/04/1041-tajemniczy-swiat-witka-tom-ii.html
CZĘŚĆ PIERWSZA: https://ezo-ksiazki.blogspot.com/2020/11/664-tajemniczy-swiat-witka.html
RECENZJA PRZEDPREMIEROWA
POD PATRONATEM OAZY RECENZJI
PREMIERA 5 KWIETNIA 2022 R.
„Nie zawsze miłość polega na otoczeniu kogoś opieką, wspieraniu w trudnych momentach oraz angażowaniu się w rozwiązywanie czyichś problemów. Czasami miłość przejawia się w braku działania i pozostawieniu spraw własnemu biegowi”
W 2020 roku ukazała się niewielka książeczka „Tajemniczy świat...
„Pamiętaj, że każda porażka jest tylko kolejnym krokiem do sukcesu, gdyż to właśnie z nich uczymy się najwięcej.”
Droga naszego życia ma głównie na celu rozwój duchowy, doskonalenie swego postrzegania rzeczywistości zarówno realnej, jak tej pozazmysłowej. Każdy z nas kroczy swoją życiową ścieżką, odkrywając na swój indywidualny sposób i własnym tempie to, co jest dla nich ważne. Dróg poznawania samego siebie i poszerzania świadomości jest wiele, a wśród nich jest OOBE zwane też świadomym śnieniem czy praktyką wychodzenia z ciała. Jednym z bardziej znanych podróżników astralnych jest Robert Noble, który propaguje tę metodę w swoich książkach. Najnowsza z nich nosi tytuł „OOBE. Tajemnica punktu scalającego”.
To moje szóste spotkanie z książkami Roberta po tym, jak poznałam jego publikacje: „OOBE. Drugie życie poza ciałem” (2014), "OOBE Ścieżka Serca" (2016), "OOBE. Lęk pierwotny" (2019), „Nagual Julian” (2020), "Sentencje mocy" (2022). Do pewnego momentu samodzielnie kroczył swoją duchową ścieżką, ale pewnego dnia pojawił się na niej Nagual Julian – Czarownik o potężnej mocy. Książka opowiadająca o tym przewodniku duchowym pt.: „Nagual Julian” powstała dzięki sugestii Juliana, natomiast „OOBE. Tajemnica punktu scalającego” jest efektem woli autora napisania o swoich przeżyciach i drodze, którą do tej pory przeszedł.
Książka zaczyna się jak większość powieści beletrystycznych – prologiem, w którym opisywany jest pewien człowiek, który od dawna poszukuje odpowiedzi na swoje pytania dotyczące sensu istnienia. Duch stawiał na jego drodze właściwych ludzi, tworzył sytuacje, podsuwał możliwości, ale człowiek nadal był zagubiony i nie potrafił dostrzec znaczenia pojawiających się symboli. Mimo to człowiek nie poddawał się i postanowił, że nadal będzie poszukiwał odpowiedzi na swoje pytania. Towarzyszący mu Duch widząc, determinację człowieka, posłał do niego Naguala Juliana, by swoją wiedzą wspomagał duchową ścieżkę swojego podopiecznego.
Robert Noble, w swojej najnowszej książce kontynuuje opowieść o swojej ścieżce Czarownika. Poznajemy ją w kilkunastu rozdziałach, które zostały oznaczone tytułami nawiązującymi do głównego wątku danego epizodu.
„OOBE. Tajemnica punktu scalającego” to lektura, która pozostawia po sobie stan refleksji i wciąga swoją treścią z każdą stroną. Nie musimy praktykować OOBE, by zagłębić się w tok wydarzeń, których doświadczył bohater tej opowieści. Książka pokazuje jedną ze ścieżek rozwoju i ukazuje inny wizerunek Czarownika, niż powszechnie jest znany.
Robert Noble zaznacza, że wszystko, o czym pisze, jest poparte jego własnymi doświadczeniami i przeżyciami, ale nikomu nie narzuca swego punktu widzenia, lecz pozostawia każdemu czytającemu wyciągać własne wnioski i nauki.
To powieść z fabułą prowadzącą nas przez różne etapy ścieżki rozwoju autora, który często prowadzi dysputy ze swoim przewodnikiem. Nagual nie ułatwia mu zadania i nie zawsze udziela odpowiedzi wprost, lecz wymaga od swego ucznia samodzielnego dochodzenia do prawdy, odkrywania swej prawdziwej istoty i słuchania swego serca. Poruszane są w niej różne aspekty naszego życia, ale też sprawy związanych z naszą duchowością i głównym, tytułowym tematem, czyli OOBE i punktem scalającym. Niesie ona ze sobą wiele okazji do przemyśleń, a wiele wskazówek, sentencji i przesłań kierowane są do Roberta, ale też do nas.
Nawet, jeżeli nie interesujemy się ezoteryką i rozwojem duchowym, to książkę czyta się jak każdą powieść beletrystyczną, gdyż forma jest przystępna i jasna. Poruszane zagadnienia ujęte są w dialogach lub opisach skłaniających do refleksji, zatrzymania się nad jakąś kwestią, spojrzenia na życie z innej perspektywy. Opisywane zdarzenia mogą być dla niektórych nieprawdopodobnymi sytuacjami, ale autor przekonuje, że to, o czym pisze, jest wynikiem jego doświadczeń. Zarówno ta powieść, jak i inne jego książki wyróżniają się na tle innych publikacji duchowych i ezoterycznych, gdyż ukazują proces rozwoju wewnętrznego. Możemy zaobserwować, że nie jest on prosty, często wymaga wysiłku, wytrwałości, odwagi, samodzielnej pracy nad sobą. Jednak wszelkie przeciwności są naszymi lekcjami, a często krokami milowymi na drodze do swego serca i odkrycia szczęścia, które nosimy w sobie.
Za możliwość przeczytania książki, dziękuję autorowi.
„Pamiętaj, że każda porażka jest tylko kolejnym krokiem do sukcesu, gdyż to właśnie z nich uczymy się najwięcej.”
więcej Pokaż mimo toDroga naszego życia ma głównie na celu rozwój duchowy, doskonalenie swego postrzegania rzeczywistości zarówno realnej, jak tej pozazmysłowej. Każdy z nas kroczy swoją życiową ścieżką, odkrywając na swój indywidualny sposób i własnym tempie to, co jest dla nich...