Doskonała para Sarah Pekkanen 7,4

ocenił(a) na 37 tyg. temu Czytając tę książkę czułam się, jakbym śledziła jakiś projekt pisarski dziecka z podstawówki. Ponapychane wątki, które niby się jakoś łączą, ale jednocześnie nie są wcale przekonujące. Postaci nie da się lubić. Avery to stalkerka, która straciła prawo wykonywania zawodu psychoterapeutki - słusznie zresztą - i chociaż i tak jest jedną z postaci, które nie były aż tak tragiczne, to nie byłam w stanie jej polubić.
Marissa? Matthew? Skip? Polly? Nawet nie wiem, co możnaby o nich powiedzieć. Coś tam robią, ale brak im osobowości. Jedynymi ich cechami charakteru jest ich ulubiona zupa albo obsesja na punkcie innej postaci. Serio.
No dobrze, a co z fabułą w tym elektryzującym thrillerze psychologicznym? Wspominałam, że ilość wątków powala, ale nie zachwyca, i to jest tu najważniejsze. Początek książki jet bardzo powolny - chyba ma być tajemniczy - a śledzenie życia tytułowej doskonałej pary i Avery jest zwyczajnie nudne. Tu jakaś adopcja psa (która nie ma żadnego wpływu na fabułę),tam jakiś bukiet kwiatów (na fabułę niby ma drobny wpływ, ale i tak...),czasem nawet opowieść o przeszłości któregoś z bohaterów. Przeszłość Avery jest kompletnie nieistotna, tak samo jak jej rodzina i wszystkie sceny, które spędza z pasierbicą. Można by się kłócić, że to jest luźno powiązane z jednym wątkiem, ale tu powracamy do najważniejszej kwestii - ten jeden wątek nie był potrzebny. Bez niego ta historia i tak by tworzyła jakąś całość.
No nie wiem. W którymś momencie chciałam poznać zakończenie - znowu, bo wątki były tak absurdalnie niezwiązane, że aż się zastanawiałam, jak to połączyć. Ani to jednak nie trzymało w napięciu, ani nie dało satysfakcjonującego końca.
Wszystko sprowadza się do tego, że "zaskoczenia", które przygotowali dla nas autorzy to głównie "o, ta dwójka się zna". "O, ten bohater skłamał, ciekawe czemu". "Wszyscy są ze sobą jakoś powiązani.". Ale trochę to brzmi, jakby te powiązania zostały stworzone dopiero po fakcie, by jakoś wytłumaczyć niedokończone wątki.
Kiepska lektura, nie zapewniła mi praktycznie żadnych emocji, nie dała mi do myślenia, nie bawiłam się przy niej dobrze. Kompletnie obojętna ją czytałam. Lekki styl pisania, nie jest to ciężka literatura, więc da się przez nią szybko przebrnąć, ale zasadnicze pytanie brzmi: po co?