-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać1
-
ArtykułyPo raz dziesiąty w Szczebrzeszynie. Nadchodzi Festiwal Stolica Języka PolskiegoLubimyCzytać1
-
ArtykułyHeather Morris pozdrawia polskich czytelnikówLubimyCzytać5
-
ArtykułyTajemnice Wenecji. Wokół „Kochanka bez stałego adresu” Carla Fruttera i Franca LucentiniegoLubimyCzytać2
Biblioteczka
2021-08-06
2021-03-17
Książka przeczekała u mnie kilka lat na półce, czekając na swoją kolej.. Kupiłam ją jeszcze podczas studiów, zachęcona okładką i faktem, że jest to kryminał osadzony w Barcelonie sprzed kilku stuleci.
Początek był dla mnie trochę ciężki do przebrnięcia. Musiałam wsiąknąć w tą stylistykę, oswoić się z nią, zrobić rozeznanie w tym, o co w ogóle chodzi, kto jest kim (ah, te piękne, długie, hiszpańskie nazwiska...), żeby dopiero wtedy zacząć się cieszyć lekturą i zainteresować się tym, co tam się dzieje.
Książka ma znamiona pozycji historycznej - ukazuje życie arystokracji i zatargi polityczne wieku XVIII w Barcelonie. Chciałoby się rzec - "Sodoma i Gomora". Każdy szuka okazji do ugrania czegoś dla siebie na arenie politycznej, do spędzenia czasu na piciu, jedzeniu, chadzaniu na wystawne bankiety, do szukania kolejnych kochanków do kolekcji. Wszystko pod piękną fizjonomią utkaną z z pudru i peruki. Wydaje się, że w ówczesnym świecie wartości moralne nie istnieją, a każdy żyje, jakby jutro miało nie być. Czy aby na pewno ich nie ma, a ludzie są pozbawieni skrupułów i sumienia?
Język jest kwiecisty, pojawiają się wulgaryzmy, czy też dosyć obsceniczne opisy stanowiące odzwierciedlenie marzeń na jawie co poniektórych postaci... Jak już się wsiąknie w tę stylistykę, to czyta się dobrze. Akcja stopniowo się zagęszcza, a my nabieramy poglądu na realia życia w tamtych czasach. W czasach, kiedy można było kogoś skazać na śmierć bez żadnego przedłużającego się procesu :)
Jest to moje pierwsze spotkanie z Jaume Cabre, z pewnością nie ostatnie.
///29.03.2021///
Książka przeczekała u mnie kilka lat na półce, czekając na swoją kolej.. Kupiłam ją jeszcze podczas studiów, zachęcona okładką i faktem, że jest to kryminał osadzony w Barcelonie sprzed kilku stuleci.
Początek był dla mnie trochę ciężki do przebrnięcia. Musiałam wsiąknąć w tą stylistykę, oswoić się z nią, zrobić rozeznanie w tym, o co w ogóle chodzi, kto jest kim (ah, te...
2018-12-14
I nadszedł ten moment. Właśnie przewróciłam ostatnią stronę tomiszcza, jakim niewątpliwie jest "Labirynt duchów" i jego niemal 900 stron drobnego druku. Trwało to dużo dłużej, niż przypuszczałam, ze względu na brak czasu, ale w końcu - saga Cmentarza Zapomnianych Książek dobiegła końca.
Przygodę z serią zaczęłam jakieś 4 lata temu, mniej więcej w okresie wyboru przeze mnie drogi życiowej, a tym samym kierunku studiów. To między innymi po przeczytaniu "Cienia wiatru", którym byłam zafascynowana, podjęłam decyzję o pójściu na filologię hiszpańską i przybliżenia się bardziej do kultury opisywanej przez Zafona w swoich książkach. Tak oto po czterech latach badania tej kultury i języka mogłam zmierzyć się z ostatnią częścią sagi i tym samym uświadomić sobie, że jestem w tym miejscu, w którym jestem, po części dzięki tym kilku książkom.
Czy ostatnia część wywarła na mnie takie samo wrażenie jak pierwsza? Czy gdyby czwarta część była pierwszą i miała decydować o moim zwróceniu się w stronę hiszpańskiej kultury, to byłabym u gdzie jestem? Pytanie dosyć ciężkie, ale wydaje mi się, że może nie do końca. Nie zrozumcie mnie źle, książka mi się podobała - napisana pięknym, przemyślanym językiem, pełnym kulturowych smaczków, odniesień do poprzednich książek, ciekawych pomysłów itd. Jednakże, według mnie, ostatnia część, ani nawet druga czy trzecia, nie mają w sobie tej samej magii, co pierwsza część, która była moim zderzeniem z prozą Zafona. Już nie poczuję tego samego, co przy pierwszym spotkaniu.
Wracając jednak do "Labiryntu duchów", uważam, że każdy szanujący się "fan" Zafona powinien po nią sięgnąć, chociażby po to, żeby poznać rozwiązania niemalże wszystkich wątków i zobaczyć, jak historia się zapętla. Bo jest to coś naprawdę niebywałego i precyzja, z jaką Zafon tkał te wszystkie wątki przez te lata, jest godna podziwu. Co prawda oczekiwania były bardzo wysokie, i szczerze mówiąc, książka moich do końca nie spełniła, ale nie czuję się zawiedziona. Nie wiem, czy dałoby się to zrobić lepiej, mimo wszystko.
Tak więc na razie opuszczam świat zapomnianych książek i mglistej Barcelony i wracam do rzeczywistości. Ale wiem, że jeszcze wrócę do tych stron - chociażby po to, żeby kolejnym razem przeczytać całą sagę jeszcze raz, w oryginale. Życzcie mi powodzenia :)
///14.12.2018///
I nadszedł ten moment. Właśnie przewróciłam ostatnią stronę tomiszcza, jakim niewątpliwie jest "Labirynt duchów" i jego niemal 900 stron drobnego druku. Trwało to dużo dłużej, niż przypuszczałam, ze względu na brak czasu, ale w końcu - saga Cmentarza Zapomnianych Książek dobiegła końca.
Przygodę z serią zaczęłam jakieś 4 lata temu, mniej więcej w okresie wyboru przeze...
2012-09-28
2012-09-21
2018-02-07
2018-02-07
Książka, po którą sięgnęłam z racji mojego kierunku studiów, jakim jest filologia hiszpańska, no bo przecież wstyd nie przeczytać. Dodatkową motywacją do sięgnięcia po nią był fakt, że to jedna z najbardziej znanych książek na świecie, która na stałe przeniknęła już do świata popkultury. Motyw Don Kichota i jemu pokrewne pojawiają się zasadniczo wszędzie.
Fakt faktem, książka budzi podziw. Napisać coś tak rozbudowanego, dosyć przemyślanego, z takim bogactwem anegdot, postaci, odwołań do tradycji i kultury i hiszpańskiej i nie tylko wymagało naprawdę ogromu pracy Cervantesa. Nie można odmówić autorowi rozmachu.
Czy natomiast sama książka mnie aż tak zachwyciła? Nie do końca. Traktuję ją bardziej jako pewnego rodzaju ciekawostkę, spojrzenie na społeczeństwo Złotego Wieku w Hiszpanii i wszystko, co się z tym wiążę. Mnie, jako osobę filologa, kwestie te ciekawią. Natomiast nie zmienia to faktu, że momentami czytanie szło mi bardzo opornie i nie sprawiało przyjemności. Denerwowało mnie trochę, że czasem fabuła opierała się na powtarzających się scenkach bójek, rozmowach bohaterów o tym samym w kółko, jakby nigdzie nie było żadnego większego zwrotu akcji, bo cały czas wszystko się powtarzało. Bohaterowie jechali, zatrzymywali się gdzieś, następował jakiś konflikt, potem znowu jechali, znowu pojawiała się okazja do wybuchu jakiegoś sporu, bójki etc i tak dalej. Trochę wymęczyła mnie ta książka, prawdę mówiąc, ale nie można jej odmówić ogromu pracy i bycia źródłem do wielu rozpraw i rozważań w obrębie ówczesnej kultury, języka czy społeczeństwa.
Niemniej jednak chyba nie sięgnęłabym po nią ponownie, chociaż 'nigdy nie mów nigdy'.
///09.02.2018///
Książka, po którą sięgnęłam z racji mojego kierunku studiów, jakim jest filologia hiszpańska, no bo przecież wstyd nie przeczytać. Dodatkową motywacją do sięgnięcia po nią był fakt, że to jedna z najbardziej znanych książek na świecie, która na stałe przeniknęła już do świata popkultury. Motyw Don Kichota i jemu pokrewne pojawiają się zasadniczo wszędzie.
Fakt faktem,...
2017-02-28
2012-11-23
"Cień wiatru" to pierwsza książka Zafona z cyklu "Cmentarz Zapomnianych Książek", którą miałam okazję przeczytać.
Książka już od samego początku daje do zrozumienia, że jest to całkiem coś innego, dojrzalszego od innych dzieł autora, takich jak "Światła września", czy "Marina". Jest to powieść, która wciąga bez reszty. Opowiada historię Daniela Sempere, którego matka zginęła, kiedy był małym chłopcem. Ojciec zaprowadza syna do tajemniczego miejsca, którym jest "Cmentarz Zapomnianych Książek". I tu historia się zaczyna, bo właśnie tam mały Daniel spośród wielu tysięcy książek wybiera jedną - a mianowicie "Cień Wiatru" niejakiego Juliana Caraxa. Bohater, zauroczony powieścią, postanawia odnaleźć pozostałe książki autora, co okazuje się niemożliwe, bo komuś bardzo zależy na zniszczeniu wszystkich egzemplarzy... Daniel, dorastając, zagłębia się w historię Caraxa, odkrywając coraz to nowe wątki. Daje to początek licznym przyjaźniom, miłościom i przerażającym sytuacjom rozgrywającym się na ulicach mrocznej Barcelony.
Książka jest niezwykle wciągająca, pisana wyrafinowanym językiem, dzięki któremu mamy przed oczyma wszystkie wydarzenia ukazane w powieści. Jestem pełna podziwu dla wyobraźni Caraxa, bo nie jest łatwo stworzyć świat, który będąc pomieszaniem prawdy z fikcją tak nas pochłania i fascynuje, że mamy wrażenie, iż cała ta historia wydarzyła się naprawdę. Naprawdę zaskoczył mnie bieg wydarzeń, a zwłaszcza zakończenie, którego bym się nigdy nie domyśliła. Po przeczytaniu lektury, nadal mam przed oczyma wszystkie te wydarzenia, rozgrywające się w "Cieniu wiatru". Zafon ma niezwykły talent do oddawania klimatu miejsc, w których rozgrywa się akcja. Po jego powieści zapragnęłam odwiedzić Barcelonę, którą on ukazał jako miasto magiczne, łączące przeszłość z teraźniejszością.
Jedno wiem na pewno, nie poprzestanę na tej powieści i z pewnością przeczytam również kolejne części cyklu. Czuję, że się nie zawiodę, bo Zafon jest mistrzem w swoim literackim fachu.
"Cień wiatru" to pierwsza książka Zafona z cyklu "Cmentarz Zapomnianych Książek", którą miałam okazję przeczytać.
Książka już od samego początku daje do zrozumienia, że jest to całkiem coś innego, dojrzalszego od innych dzieł autora, takich jak "Światła września", czy "Marina". Jest to powieść, która wciąga bez reszty. Opowiada historię Daniela Sempere, którego matka...
2012-12-27
2012-12-27
2012-12-31
2013-02-04
Po przeczytaniu "Cienia wiatru" Zafona, kolejną książką cyklu, która wpadła w moje ręce był "Więzień nieba". Całkowicie różny od pierwszej części, zahipnotyzował mnie i wzruszył. Postanowiłam, że koniecznie muszę przeczytać i drugą cześć cyklu, którą jest właśnie "Gra anioła".
Już od pierwszych stron książka wciąga i powoli kradnie duszę. Ah, ten inteligentny język! W swoim życiu nie spotkałam pisarza, który pisałby tak pięknie, jak Zafon. Pisze on w tak wciągający, wysublimowany sposób, że nie sposób się oprzeć urokowi książki. To właśnie czytając książki Zafona zapragnęłam pojechać kiedyś do Barcelony i dowiedzieć się, czy naprawdę jest to miasto ze snów, 'miasto przeklętych', z niezliczoną ilością kawiarenek, bibliotek, wąskich i krętych uliczek przesiąkniętych tą cudowną magią i zapachem świeżo zaparzonej kawy...
Książka opowiada historię młodego pisarza, Davida Martina, który zamieszkuje w opuszczonym domu z wieżyczką, który skrywa swoją własną tajemnicę, tajemnicę jego poprzedniego właściciela. Nieoczekiwanie dostaje ofertę napisania książki, która zmieni jego życie... . Wszystko zaczyna się coraz bardziej komplikować. David nie może do końca wierzyć nikomu. Książka jest pisana z perspektywy głównego bohatera, więc możemy poznać dogłębnie jego myśli i odczucia, co jest dużym atutem. Powieść jest utrzymana w dość mrocznej atmosferze, gdzie wszyscy są podejrzani o wszystko, a w powietrzu czuć wszechogarniające zło. Książka jest pełna różnych wątków, a wszystkie one są ze sobą powiązane w większy lub mniejszy sposób. Cały czas się coś dzieje. Szczerze mówiąc, dla mnie wątek 'Lux Aeterna' był nieco skomplikowany i po chwili nieuwagi można się było pogubić. Mimo wszystko książkę czyta się bardzo dobrze, wątek przyjaźni Isabelli, matki Daniela - bohatera "Cienia wiatru" - oraz Davida jest przeuroczy i wzruszający.
Czytając, bardzo byłam ciekawa zakończenia. Nie miałam bladego pojęcia, jak Zafon wyjaśni i rozwinie te wszystkie wątki. Zakończenie podobało mi się, nie było to jakieś wielkie bum, ale końcówka ma w sobie taką aurę tajemniczości, magii i nie jest zbyt jednoznaczna. Trzeba się nad nią trochę głębiej zastanowić. Nie mogę wyjść z podziwu, jak wszystkie części cyklu łączą się ze sobą i pasują do siebie, niczym elementy jednej układanki. Zafon jest mistrzem strategii, musiał zawczasu wszystko przemyśleć. Po przeczytaniu wszystkich części cyklu mamy rzut na całą historię z wielu perspektyw i to jest chyba najpiękniejsze. Zafon, czekamy na więcej.
Jest to książka trudniejsza w odbiorze niż "Cień wiatru", który jest dosyć prosty i jednoznaczny. "Gra.." jest pełna metafor i to, co w niej najważniejsze jest ukryte. Każdemu, kto chce się na kilka godzin zatracić w tajemniczej Barcelonie, jej magii oraz w historii bohaterów, radzę przeczytać "Grę anioła" jak najszybciej. ;)
Po przeczytaniu "Cienia wiatru" Zafona, kolejną książką cyklu, która wpadła w moje ręce był "Więzień nieba". Całkowicie różny od pierwszej części, zahipnotyzował mnie i wzruszył. Postanowiłam, że koniecznie muszę przeczytać i drugą cześć cyklu, którą jest właśnie "Gra anioła".
Już od pierwszych stron książka wciąga i powoli kradnie duszę. Ah, ten inteligentny język! W...
2015-01-02
2015-10-26
2015-11-09
2015-12-14
2015-12-21
2016-05-26
2016-05-27
Nadszedł moment pożegnania z mistrzem i jego twórczością.
Z Zafon'em zetknęłam się jakieś 8-9 lat temu, kiedy byłam jeszcze w liceum. Wtedy byłam zachwycona stylem, językiem, Barceloną. To miasto do tej pory kojarzy mi się głównie z CRZ i patrzę na nie przez pryzmat jego powieści.
Książki Zafon'a popchnęły mnie również do rozpoczęcia nauki hiszpańskiego, bez którego nie byłoby mnie tu, gdzie jestem (studia filologiczne, mieszkanie w Hiszpanii).
Także zawdzięczam mu bardzo dużo.
Co prawda książka pojawiła się już w Polsce jakiś czas temu, ale dopiero teraz miałam czas do niej przysiąść i spotkać się z autorem po raz ostatni.
Książka będąca zbiorem opowiadań jest kwintesencją jego stylu twórczego. Bo jego styl ciężko pomylić z kimś innym.
Podobają mi się nawiązania do historii, do Cervantesa, do Gaudiego.
Cóż.
Carlos Ruiz Zafon pozostaje mistrzem w swojej dziedzinie.
Dziękuję za te wszystkie lata karmienia mnie wizją świata pełnego tajemnicy i piękna.
///06/08/2021///
Nadszedł moment pożegnania z mistrzem i jego twórczością.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toZ Zafon'em zetknęłam się jakieś 8-9 lat temu, kiedy byłam jeszcze w liceum. Wtedy byłam zachwycona stylem, językiem, Barceloną. To miasto do tej pory kojarzy mi się głównie z CRZ i patrzę na nie przez pryzmat jego powieści.
Książki Zafon'a popchnęły mnie również do rozpoczęcia nauki hiszpańskiego, bez którego nie...