-
ArtykułyCi bohaterowie nie powinni trafić na ekrany? O nie zawsze udanych wcieleniach postaci z książekAnna Sierant12
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 24 maja 2024LubimyCzytać410
-
Artykuły„Zabójcza koniunkcja”, czyli Krzysztof Beśka i Stanisław Berg razem po raz siódmyRemigiusz Koziński1
-
ArtykułyCzy to może być zabawna historia?Dominika0
Biblioteczka
2021-08-23
2017-03-30
Hyeonseo Lee to odważna i silna kobieta, która przeżyła więcej niż można sobie wyobrazić. Książka "Dziewczyna o siedmiu imionach" stanowi świadectwo jej determinacji, miłości do rodziny oraz woli przetrwania. Czyta się szybko i z zapartym tchem. Na myśl człowiekowi przychodzi tylko takie słowo jak "abstrakcja", kiedy słyszy o takich sytuacjach jak wyciąganie z płonącego budynku wyłącznie jednego najważniejszego przedmiotu - portretu dyktatora.
Poznamy tutaj fakty o Korei Północnej uzupełnione myślami i odczuciami jej niedawnej mieszkanki. Książka pozwala lepiej zrozumieć życie obywateli tego odciętego od świata kraju oraz liczne dramaty uchodźcy. Polecam absolutnie każdemu.
Hyeonseo Lee to odważna i silna kobieta, która przeżyła więcej niż można sobie wyobrazić. Książka "Dziewczyna o siedmiu imionach" stanowi świadectwo jej determinacji, miłości do rodziny oraz woli przetrwania. Czyta się szybko i z zapartym tchem. Na myśl człowiekowi przychodzi tylko takie słowo jak "abstrakcja", kiedy słyszy o takich sytuacjach jak wyciąganie z płonącego...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-08-31
"Pozdrowienia z Korei. Uczyłam dzieci północnokoreańskich elit" to ciekawa historia, która przedstawia bardziej osobiste spojrzenie niż zrobiłby to neutralny reportaż. Trzeba tylko mieć na uwadze, że od wydarzeń z książki minęło już około 10 lat, dlatego najpewniej nie jest to najbardziej aktualny obraz północnokoreańskiej rzeczywistości.
Myślałam, że natknę się na te same informacje, co w innych przeczytanych książkach o Korei, a jednak dowiedziałam się czegoś nowego. To malutki co prawda, ale jednak jakikolwiek wgląd w życie i umysły młodych Koreańczyków. Polecam, pozycja warta uwagi.
"Pozdrowienia z Korei. Uczyłam dzieci północnokoreańskich elit" to ciekawa historia, która przedstawia bardziej osobiste spojrzenie niż zrobiłby to neutralny reportaż. Trzeba tylko mieć na uwadze, że od wydarzeń z książki minęło już około 10 lat, dlatego najpewniej nie jest to najbardziej aktualny obraz północnokoreańskiej rzeczywistości.
Myślałam, że natknę się na te...
2017-01-08
Książka bardzo ładnie się prezentuje - jest kolorowa, zawiera wiele fotografii, a rozdziały traktują zarówno o mitologii jak i licznych świętych miejscach i obrzędach. Niestety sama treść pozostawia raczej niedosyt. Czytelnik pozostaje z poczuciem, że poznał dopiero czubek góry lodowej. Rozdziały są krótkie, nie zagłębiają się w temat, autorka do znudzenia powtarza zdania na temat obcych wpływów. Pozycja bardziej do pooglądania i dla osób, których mitologie interesują w ogólności.
Książka bardzo ładnie się prezentuje - jest kolorowa, zawiera wiele fotografii, a rozdziały traktują zarówno o mitologii jak i licznych świętych miejscach i obrzędach. Niestety sama treść pozostawia raczej niedosyt. Czytelnik pozostaje z poczuciem, że poznał dopiero czubek góry lodowej. Rozdziały są krótkie, nie zagłębiają się w temat, autorka do znudzenia powtarza zdania...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-07-11
Z książką zapoznałam się w formie audiobooka i to może tłumaczyć moją niższą ocenę. Coś mogło mi umknąć podczas jednoczesnego słuchania i wykonywania innych czynności, a może coś było wyjaśnione w formie przypisu, którego lektorka nie przeczytała?
Większość wiadomości, które przedstawia autorka, oczywiście zaraz popiera źródłami i cytatami, ale zdarzało jej się zagalopować, czego bardzo nie lubię przy literaturze faktu. Podaję przykład, który zapamiętałam mniej więcej tak "możemy sobie wyobrazić, że Kim miał łzy w oczach, kiedy dowiedział się o pojmaniu Kadafiego", po czym Pak opisuje jak wyglądały zdjęcia umierającego dyktatora Libii. Kurczę, jeśli mam uwierzyć w jej relacje, to trzymajmy się faktów, po co to upiększać? Korea Północna jest tak wielką niewiadomą, że zbyt szybkie wyciąganie wniosków może przynieść więcej szkody niż pożytku, o czym zresztą Jung H. Pak co jakiś czas wspomina. W przypadku tego kraju nie wiemy, w którym momencie kończy się prawda, a zaczyna propaganda. To są niby takie głupotki, ale ktoś zapomni wyrażenia "możemy sobie wyobrazić" i będzie przekonany, że Kim panikował ze strachu, że to jego zaraz również aresztują. Było kilka takich momentów, przy których się zbulwersowałam, ale może w papierowej formie wygląda to inaczej.
Tytuł również według mnie jest trochę mylący, bo nie o samym Kim Dzong Unie tu mowa, ale o wszystkim dookoła - nawet pokrótce opisano dzieciństwo jego dziadka. Dla kogoś, kto o Korei nie wie za dużo, to może być ciekawa lektura, ale ja część rozdziałów pomijałam, bo ich treść znałam już z innych pozycji. Do tego na zmianę odnosiłam wrażenie, że w książce panuje chaos albo znowu jest mowa o tym samym, powtarzały się nawet te same frazy. Jeśli ktoś zapomniał, że KRLD jest najsilniejszą potęgą nuklearną na świecie a elita kraju opływa w luksusy, to co parę stron będzie mu to przypominane.
Może tak narzekam, bo mam już przesyt wiadomości o Korei? Ciężko stwierdzić. Książka wśród recenzentów przyjęła się bardzo dobrze, dlatego polecam zapoznać się z nią mimo wszystko.
Z książką zapoznałam się w formie audiobooka i to może tłumaczyć moją niższą ocenę. Coś mogło mi umknąć podczas jednoczesnego słuchania i wykonywania innych czynności, a może coś było wyjaśnione w formie przypisu, którego lektorka nie przeczytała?
Większość wiadomości, które przedstawia autorka, oczywiście zaraz popiera źródłami i cytatami, ale zdarzało jej się...
2021-06-11
Ciekawi cię kultura koreańska? Słuchasz k-popu i oglądasz k-dramy? Jesteś fanem kimchi? Nawet jeśli nie odpowiedziałeś/aś twierdząco na poprzednie pytania, ale masz ochotę na podróż do dalekiego zakątka Azji, to zapraszam do lektury "I love Korea" - fascynującego przewodnika wydawnictwa Mova.
Zaczęłam lekturę już tego samego dnia, w którym otrzymałam książkę. Jest pięknie wydana, okładki zintegrowane to złoto! W środku znajdziemy mnóstwo zdjęć i tematycznych grafik, rzadko zdarza się, żeby cała strona była zapełniona wyłącznie tekstem. Rozdziały są odpowiednio uporządkowane, krótkie i bez lania wody. Jest przy tym mnóstwo informacji wszelkiego typu w skondensowanej, ale lekkiej formie.
Autor pochodzi z Wielkiej Brytanii, a w Korei Południowej mieszka już od kilku lat. We wstępie pisze, że jeśli czytelnik po lekturze książki poczuje, że chciałby odwiedzić ten kraj, to jego zadanie zostało wykonane. Tak! Teraz tym bardziej chciałabym odwiedzić Koreę i to z oprowadzaniem na żywo przez Daniela Tudora.
Poznamy i historię i współczesne trendy panujące wśród Koreańczyków, ale spokojnie, wątki historyczne są podane nie na zasadzie omawiania każdej epoki osobno, tylko jako np. możliwe wyjaśnienie jakiegoś zachowania. Autor często podawał historie z życia wzięte (najczęściej własnego), a choćby rozdział o obowiązkowej służbie wojskowej ułożył w formie wywiadu ze swoim koreańskim kolegą, który takową służbę przeżył.
Tematy są przeróżne, od stereotypów krążących po świecie, przez popkulturę, do adresów najlepszych knajpek w stolicy. Fani muzyki i filmów na pewno zobaczą na zdjęciach któregoś ze znanych im artystów. Co bardzo ważne, autor nie patrzy z góry i nie ocenia obcego mu społeczeństwa. Miałam już do czynienia z książkami podróżniczymi, w których napotkani miejscowi byli przedstawiani jako dziwacy i byli jacyś tacy nieucywilizowani łagodnie mówiąc... Tutaj przytaczane informacje są co najwyżej skomentowane w rodzaju "taka moda, co kto lubi" albo są pokazywane plusy i minusy, żeby mieć pełen obraz sytuacji.
Polecam, książka jest bardzo przyjemna w lekturze!
Ciekawi cię kultura koreańska? Słuchasz k-popu i oglądasz k-dramy? Jesteś fanem kimchi? Nawet jeśli nie odpowiedziałeś/aś twierdząco na poprzednie pytania, ale masz ochotę na podróż do dalekiego zakątka Azji, to zapraszam do lektury "I love Korea" - fascynującego przewodnika wydawnictwa Mova.
Zaczęłam lekturę już tego samego dnia, w którym otrzymałam książkę. Jest pięknie...
2018-10-01
2017-10-01
Nie porwała. W ogóle nie czułam tych emocji, o których ciagle była mowa. Oryginalny pomysł, ale dla mnie kompletnie nie interesujący.
Nie porwała. W ogóle nie czułam tych emocji, o których ciagle była mowa. Oryginalny pomysł, ale dla mnie kompletnie nie interesujący.
Pokaż mimo to2017-11-10
2017-11-07
2017-11-06
2017-09-15
2017-09-14
2017-08-23
Bardzo fajne wydanie - twarda okładka, dużo zdjęć z opisami, map i tabelek. Widać, że temat został omówiony profesjonalnie.
Przeczytałam tylko wstęp, resztę przejrzałam.
Bardzo fajne wydanie - twarda okładka, dużo zdjęć z opisami, map i tabelek. Widać, że temat został omówiony profesjonalnie.
Przeczytałam tylko wstęp, resztę przejrzałam.
2017-08-22
Dużo nowych informacji o Południu (na polskim rynku brakuje książek o tej częście Korei), ale wszystko podane jest w tak dziennikarsko-sensacyjny sposób, że ciężko stwierdzić, czy pomiędzy wierszami nie ukrywają się jakieś kaczki. Rozdziały dobrze funkcjonują osobno, ale nie w jednym wydaniu - razi ilość powtórzeń i uogólnień. Na pochwałę zasługują ładne grafiki i duże zdjęcia.
Dużo nowych informacji o Południu (na polskim rynku brakuje książek o tej częście Korei), ale wszystko podane jest w tak dziennikarsko-sensacyjny sposób, że ciężko stwierdzić, czy pomiędzy wierszami nie ukrywają się jakieś kaczki. Rozdziały dobrze funkcjonują osobno, ale nie w jednym wydaniu - razi ilość powtórzeń i uogólnień. Na pochwałę zasługują ładne grafiki i duże zdjęcia.
Pokaż mimo toDwie wojny światowe i walka o niepodległość z perspektywy Korei przeplatane losami jednej koreańskiej rodziny. Ciekawe, choć odrobinę przydługie. Duży minus dla wydawnictwa, które wypuściło książkę z masą błędów (brak znaków interpunkcyjnych, pomieszane imiona, literówki).
Dwie wojny światowe i walka o niepodległość z perspektywy Korei przeplatane losami jednej koreańskiej rodziny. Ciekawe, choć odrobinę przydługie. Duży minus dla wydawnictwa, które wypuściło książkę z masą błędów (brak znaków interpunkcyjnych, pomieszane imiona, literówki).
Pokaż mimo to2015-02-24
"Miłość może zranić bardziej niż wojna" - brzmi banalnie i nieprawdopodobnie, do końca nie rozumiałam tego przesłania. Powieść jednak nie jest ani banalna, ani nieprawdziwa. Opowiada o ludziach, którzy przetrwali wojnę, ale przegrali z samymi sobą. Desperacja w poszukiwaniu miłości, ukojenia psychicznego bólu sprawiła, że jeszcze bardziej się wyniszczali.
"Miłość może zranić bardziej niż wojna" - brzmi banalnie i nieprawdopodobnie, do końca nie rozumiałam tego przesłania. Powieść jednak nie jest ani banalna, ani nieprawdziwa. Opowiada o ludziach, którzy przetrwali wojnę, ale przegrali z samymi sobą. Desperacja w poszukiwaniu miłości, ukojenia psychicznego bólu sprawiła, że jeszcze bardziej się wyniszczali.
Pokaż mimo to2017-01-15
Wydaje mi się za trudna dla dzieci i zbyt banalna dla dorosłych.
Wydaje mi się za trudna dla dzieci i zbyt banalna dla dorosłych.
Pokaż mimo to2017-01-22
Najważniejsze fakty polityczne i historyczne o Korei Północnej w jednej książce. Zupełnie nie mój gatunek, a czytałam z zapartym tchem. Szkoda, ze analiza sięga tylko do 2002 roku. Polecam!
Najważniejsze fakty polityczne i historyczne o Korei Północnej w jednej książce. Zupełnie nie mój gatunek, a czytałam z zapartym tchem. Szkoda, ze analiza sięga tylko do 2002 roku. Polecam!
Pokaż mimo to2017-02-15
Lekkie czytadło, umiliło mi trzygodzinną podróż pociągiem.
Lekkie czytadło, umiliło mi trzygodzinną podróż pociągiem.
Pokaż mimo to
"Gdybym miała twoją twarz" to przeplatające się historie kilku Koreanek, które żyją współcześnie w świecie, w którym jeśli nie jesteś piękny, to jesteś nikim. Marnie udają szczęście trwając w szponach kompleksów. Odkładają każdy grosz na kolejną operację plastyczną albo ekskluzywną odzież, byle tylko wybić się ze swojego obecnego statusu. Czy w takich okolicznościach możliwe jest jeszcze odczuwanie prawdziwych pozytywnych emocji albo nawiązywanie szczerych przyjaźni? Musicie przeczytać, żeby się przekonać.
Ta powieść była dla mnie przygnębiająca i przerażająca. Każdą z kobiet wyobrażałam sobie jak piękną porcelanową laleczkę, która gnije od środka. Idealne rysy twarzy i drobna szczęka w kształcie litery V już zawsze będą mi się kojarzyć z wyrzeczeniami, pokruszonymi kośćmi i wielomiesięczną rehabilitacją. Nie jestem w stanie ocenić, na ile realistycznie autorka podeszła do tematu operacji, ale obawiam się, że ten koszmar może być prawdziwy. Deformacja czy upiększanie, aż ciężko się zdecydować, jak lepiej to opisać...
Bohaterek było kilka, ale ich imiona i historie różniły się od siebie na tyle, że nie myliły mi się. Miałam ochotę każdą z nich złapać za ramiona, potrząsnąć i wbić do głowy, że jest piękna bez względu na wszystko. Gdyby to było takie proste... Tkwią w spirali nienawiści do samych siebie. Chcą wyglądać lepiej, żeby więcej osiągnąć, po operacji cierpią tak bardzo, że mają ochotę się zabić, a potem i tak dostrzegają rysę w swoim wyglądzie i proces się powtarza. Miłością obdarzają tylko to, co dla nich jest nieosiągalne.
Niektóre fragmenty aż jeżyły mi włosy na ciele. O niektórych zachowaniach nawet mi się nie śniło, postacie postępują się jak bezduszne wyrachowane roboty pozbawione uczuć. Miałam wrażenie, że każda z nich jest skrzywdzona na inny sposób i po prostu potrzebowała dobrego psychologa.
Z daleka nasi idole prowadzą radosne bezproblemowe życie. Dopiero z bliska widać przekrwione oczy, pryszcze na brodzie i pogniecioną bluzkę. Takie bliskie spojrzenie na Koreę zapewnia nam Frances Cha. Polecam, choć ostrzegam, że to nie będzie łatwa historia.
"Gdybym miała twoją twarz" to przeplatające się historie kilku Koreanek, które żyją współcześnie w świecie, w którym jeśli nie jesteś piękny, to jesteś nikim. Marnie udają szczęście trwając w szponach kompleksów. Odkładają każdy grosz na kolejną operację plastyczną albo ekskluzywną odzież, byle tylko wybić się ze swojego obecnego statusu. Czy w takich okolicznościach...
więcej Pokaż mimo to