-
ArtykułyPremiera „Tylko my dwoje”. Weź udział w konkursie i wygraj bilety do kina!LubimyCzytać3
-
ArtykułyKolejna powieść Remigiusza Mroza trafi na ekrany. Pora na „Langera”Konrad Wrzesiński3
-
ArtykułyDrapieżnicy z Wall Street. Premiera książki „Cienie przeszłości” Marka MarcinowskiegoBarbaraDorosz4
-
ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj książkę „Nie pytaj” Marii Biernackiej-DrabikLubimyCzytać4
Biblioteczka
2024-05-12
2023-06-30
"Yuri to moja praca!" sprawiła, że zapragnęłam znaleźć się w tematycznej kawiarni. Pomyślcie tylko, wchodzicie do środka, siadacie przy stoliku, a wydaje się, że jesteście zupełnie gdzie indziej. Bohaterki mangi pracują w miejscu, które udaje elitarną niemiecką szkołę dla dziewcząt. Oprócz obsługiwania gości, odgrywają scenki rodzajowe i ściśle trzymają się wymyślonej przez siebie tożsamości. Do takiego "teatru" aż chce się wracać, żeby sprawdzić np. jak rozwinęły się relacje pomiędzy "uczennicami". To dopiero musi być przeżycie!
W mandze chyba najbardziej podobała mi się zabawa schematami. Postacie, na potrzeby swojej pracy, odgrywają utarte w shojo role, ale czytelnicy widzą też, co się dzieje za kulisami. Dziewczyny, kiedy tylko znajdą się poza wzrokiem widowni, mówią co myślą, kłócą się ze sobą, zaskakują same siebie swoim zachowaniem. Z jednej strony wywołuje to zabawne sytuacje, a z drugiej skłania do refleksji. W końcu każdy z nas przywdziewa jakieś maski i chciałby być lubiany przez otoczenie.
Polecam fanom mangi, szczególnie gatunku shojo. Dla mnie to była lekka, odprężająca lektura. Akcja płynęła powoli, ale i tak historia zainteresowała mnie na tyle, że chętnie poznałabym ciąg dalszy.
"Yuri to moja praca!" sprawiła, że zapragnęłam znaleźć się w tematycznej kawiarni. Pomyślcie tylko, wchodzicie do środka, siadacie przy stoliku, a wydaje się, że jesteście zupełnie gdzie indziej. Bohaterki mangi pracują w miejscu, które udaje elitarną niemiecką szkołę dla dziewcząt. Oprócz obsługiwania gości, odgrywają scenki rodzajowe i ściśle trzymają się wymyślonej przez...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-06-29
Drugi tom "Malarza demonów" był trochę poważniejszy od poprzedniego. Poznajemy w nim przeszłość głównego bohatera, głównie jego dosyć smutne i samotne dzieciństwo. Szkoda, że ten tytuł jest ledwie trylogią, bo widzę w nim potencjał na długą serię z wieloma nowymi demonami i zagadkami. Z drugiej strony, to oznacza, że w trzecim tomie dowiemy się, jaka jest tożsamość związanego z malarzem boga, a tego jestem bardzo ciekawa.
Polecam serię fanom Japonii i jej mitologii. Mnie historia wciągnęła, kilka razy uśmiechnęłam się pod nosem, było ciekawie i żartobliwie. W ogóle po raz pierwszy czytałam mangę wydawnictwa Kotori i muszę pochwalić jej jakość. Często spotykałam się z tomikami, które strach otworzyć szerzej, bo mogą się rozkleić, a ten komiks jest bardzo elastyczny i wygodny w lekturze.
Drugi tom "Malarza demonów" był trochę poważniejszy od poprzedniego. Poznajemy w nim przeszłość głównego bohatera, głównie jego dosyć smutne i samotne dzieciństwo. Szkoda, że ten tytuł jest ledwie trylogią, bo widzę w nim potencjał na długą serię z wieloma nowymi demonami i zagadkami. Z drugiej strony, to oznacza, że w trzecim tomie dowiemy się, jaka jest tożsamość...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-04-05
To była bardzo monotonna lektura. Autorka co prawda starała się trochę urozmaicić akcję mieszaniem planów czasowych, ale niewiele to dało. W tych wszystkich intrygach można się nieźle pogubić, cały czas miałam wrażenie, że bohaterowie wałkują masło maślane. Sabotują siebie nawzajem, zamiast raz porozmawiać i ustalić wspólny plan działania. Czy jest sens to ciągnąć?
To była bardzo monotonna lektura. Autorka co prawda starała się trochę urozmaicić akcję mieszaniem planów czasowych, ale niewiele to dało. W tych wszystkich intrygach można się nieźle pogubić, cały czas miałam wrażenie, że bohaterowie wałkują masło maślane. Sabotują siebie nawzajem, zamiast raz porozmawiać i ustalić wspólny plan działania. Czy jest sens to ciągnąć?
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-04-04
Bardzo, bardzo wzruszające zakończenie. Prawdopodobnie skończycie ze łzami w oczach. Tylko, tak jak w przypadku poprzedniego tomu, cała reszta mangi to nużące dialogi o dziedziczeniu tytułów i rodowych obowiązkach. Dużo teoretyzowania, mało konkretów. Zaczyna mnie to coraz poważniej zniechęcać. Kreska za to cały czas na wysokim poziomie, aż miło oglądać te kadry.
Bardzo, bardzo wzruszające zakończenie. Prawdopodobnie skończycie ze łzami w oczach. Tylko, tak jak w przypadku poprzedniego tomu, cała reszta mangi to nużące dialogi o dziedziczeniu tytułów i rodowych obowiązkach. Dużo teoretyzowania, mało konkretów. Zaczyna mnie to coraz poważniej zniechęcać. Kreska za to cały czas na wysokim poziomie, aż miło oglądać te kadry.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-04-03
Długie, długaśne rozmowy o dziedziczeniu i całej tej rodowej polityce to najsłabszy punkt tego tomiku. Gubię się w imionach i koligacjach, a to niedobrze, bo na tym głównie opiera się cała historia. Na szczęście romantyzm w związku głównych bohaterów wynagradza wszystkie nużące fragmenty. Balansowałam więc pomiędzy sennością a wzruszeniem.
Zakończenie tomiku to duży cliffhanger. Na pewno zabiorę się za kolejną część, chociaż nie jestem pewna, czy autorka odważy się na duże zmiany. Polecam fanom romansów, z naciskiem na dworskie intrygi.
Długie, długaśne rozmowy o dziedziczeniu i całej tej rodowej polityce to najsłabszy punkt tego tomiku. Gubię się w imionach i koligacjach, a to niedobrze, bo na tym głównie opiera się cała historia. Na szczęście romantyzm w związku głównych bohaterów wynagradza wszystkie nużące fragmenty. Balansowałam więc pomiędzy sennością a wzruszeniem.
Zakończenie tomiku to duży...
2023-04-02
„Heartless” to ciekawa, mroczna i brutalna historia o zaskakującym morale.
Para głównych bohaterów to inkub o wyglądzie delikatnego chłopca, istota bladoskóra z białymi skrzydłami oraz jego kochanek, ciemnowłosy niemy mężczyzna o nieobecnym spojrzeniu, czyżby pod wpływem hipnozy demona? Ściga ich sekta religijna, coś w rodzaju księży-myśliwych, którzy do serca sobie wzięli oczyszczenie świata z całego nadnaturalnego plugastwa.
W miarę posuwania się fabuły dalej, czytelnik musi zmienić trochę swoje pierwotne założenia. Wydarzenia rozgrywają się szybko, a z tego co widziałam po opiniach, dla niektórych zbyt szybko. Ja cieszę się, że cała historia została zgrabnie ujęta w jednym tomie. Retrospekcje pod koniec rzucają sporo światła na relację głównych bohaterów, akurat tyle, ile potrzebowaliśmy, by zrozumieć ich motywacje.
Sceny 18+ są, przy czym próżno szukać w nich romantyzmu. Kto liczył na dreszczyk emocji i miłosne uniesienia, raczej się zawiedzie. W tym tytule seks służy zwierzęcemu pożywieniu się albo udowodnieniu swojej siły poprzez gwałt. Częściej więc dosięgnie nas groza albo obrzydzenie.
Polecam fanom horrorów, szczególnie tego rodzaju z demonami i religią w tle.
„Heartless” to ciekawa, mroczna i brutalna historia o zaskakującym morale.
Para głównych bohaterów to inkub o wyglądzie delikatnego chłopca, istota bladoskóra z białymi skrzydłami oraz jego kochanek, ciemnowłosy niemy mężczyzna o nieobecnym spojrzeniu, czyżby pod wpływem hipnozy demona? Ściga ich sekta religijna, coś w rodzaju księży-myśliwych, którzy do serca sobie...
2023-03-31
Umiejętności bitewne, o jakich się fanom „Bleacha” dotąd nie śniło. Jednocześnie nowi bohaterowie i ich skille świetnie wpisują się w klimat tej serii. Król Quincych wydaje się być nie do pokonania. Co wymyśli Ichigo, żeby jakoś go powstrzymać? A może będzie potrzebna do tego praca zespołowa? Dawno temu, po pokonaniu Aizena, miałam wrażenie, że „wybielacz” już się skończył, a jednak Kubo udowadnia, że wcale nie.
Umiejętności bitewne, o jakich się fanom „Bleacha” dotąd nie śniło. Jednocześnie nowi bohaterowie i ich skille świetnie wpisują się w klimat tej serii. Król Quincych wydaje się być nie do pokonania. Co wymyśli Ichigo, żeby jakoś go powstrzymać? A może będzie potrzebna do tego praca zespołowa? Dawno temu, po pokonaniu Aizena, miałam wrażenie, że „wybielacz” już się skończył,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-03-30
Dużo twistów nagromadziło się w tym tomiku. Sami bohaterowie stwierdzili, że szala przechyla się raz na jedną, raz na drugą stronę. Patrząc na okładkę możemy się domyśleć, o którym kapitanie dowiemy się najwięcej. Quincy dalej intrygują, mam wrażenie, że jeszcze dużo asów trzymają w rękawie. Nie mogę się doczekać, aż Ishida wejdzie do akcji. Dużo dobrej bijatyki, chce się więcej.
Dużo twistów nagromadziło się w tym tomiku. Sami bohaterowie stwierdzili, że szala przechyla się raz na jedną, raz na drugą stronę. Patrząc na okładkę możemy się domyśleć, o którym kapitanie dowiemy się najwięcej. Quincy dalej intrygują, mam wrażenie, że jeszcze dużo asów trzymają w rękawie. Nie mogę się doczekać, aż Ishida wejdzie do akcji. Dużo dobrej bijatyki, chce się...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-03-30
W końcu Rukia doczekała się rozpostarcia! Pięknie wyglądała, jak księżniczka. Rozpostarcia, które okazały się nie być do końca odkryte przez swoich właścicieli? Super pomysł na wprowadzenie czegoś świeżego do toczących się walk. Nowy wygląd Renjiego? Klasa.
Przeciwnik Rukii (ten brzydal na okładce) równie interesujący, zarówno pod względem umiejętności jak i wyglądu. Ogólnie wszyscy Quincy bardzo mi się podobają. Można odczuć ten sam poziom dobrej rozrywki, którego doświadczyliśmy w trakcie czytania aktu o Arrancarach.
Polecam, bo dobre.
W końcu Rukia doczekała się rozpostarcia! Pięknie wyglądała, jak księżniczka. Rozpostarcia, które okazały się nie być do końca odkryte przez swoich właścicieli? Super pomysł na wprowadzenie czegoś świeżego do toczących się walk. Nowy wygląd Renjiego? Klasa.
Przeciwnik Rukii (ten brzydal na okładce) równie interesujący, zarówno pod względem umiejętności jak i wyglądu....
2023-03-29
Podoba mi się armia Quincy, chociaż jest ich tylu, że ciężko spamiętać imiona. Miejsce w rankingu określone za pomocą liter? Ok, tego jeszcze nie było. Dużo nowych postaci ze świetnymi (i świeżymi) umiejętnościami walki - to jest zapowiedź wielu ekscytujących potyczek. Kapitanowie stracili swoje rozpostarcia, więc teraz muszą kombinować i łączyć techniki, niezły pomysł.
Jak do tego wszystkiego ustosunkuje się Ichigo? Początek tomiku to wzruszające sceny z nim i z Tnącym Księżycem. Szkoda tylko, że nie poświecono im trochę więcej czasu. O co chodziło z biletami do Soul Society? Dziwne posunięcie, mam wrażenie, że Kyoraku nie powiedział nam wszystkiego. Ciekawe co z tego wyniknie. Polecam ten tomik, bo czuć, że zaczyna się dobra zabawa.
Podoba mi się armia Quincy, chociaż jest ich tylu, że ciężko spamiętać imiona. Miejsce w rankingu określone za pomocą liter? Ok, tego jeszcze nie było. Dużo nowych postaci ze świetnymi (i świeżymi) umiejętnościami walki - to jest zapowiedź wielu ekscytujących potyczek. Kapitanowie stracili swoje rozpostarcia, więc teraz muszą kombinować i łączyć techniki, niezły...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-03-29
Fullbringerzy zabijają ducha „Bleacha”. Wszystko to postacie, które już były, tylko ubrane w inne ciuchy i (co najgorsze) z mocami zupełnie nieprzystającymi do serii. Rozumiem, że mieli się jakoś wyróżnić, ale kaman. Przekombinowane to i nudne. Oby ten arc szybko się skończył.
Fullbringerzy zabijają ducha „Bleacha”. Wszystko to postacie, które już były, tylko ubrane w inne ciuchy i (co najgorsze) z mocami zupełnie nieprzystającymi do serii. Rozumiem, że mieli się jakoś wyróżnić, ale kaman. Przekombinowane to i nudne. Oby ten arc szybko się skończył.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-03-28
OCH, wynudziłam się. Cały tomik poświęcony jest rodzicom Ichigo, wyjaśnieniu, jak doszło do tego, że w ogóle się poznali. Ich "miłość" okazała się być strasznie wymuszona, a co najgorsze, Urahara został wykorzystany do zrobienia najgłupszego filozoficznego fikołka w całej tej serii. Bez kitu, kto powiedział Kubo, że takie hocki klocki z rodowodem Ichigo to dobry pomysł?! Na szczęście samo zakończenie, dosłownie kilka ostatnich stron, zapowiada powrót formy. Ishida wkracza do akcji, jest na co czekać!
OCH, wynudziłam się. Cały tomik poświęcony jest rodzicom Ichigo, wyjaśnieniu, jak doszło do tego, że w ogóle się poznali. Ich "miłość" okazała się być strasznie wymuszona, a co najgorsze, Urahara został wykorzystany do zrobienia najgłupszego filozoficznego fikołka w całej tej serii. Bez kitu, kto powiedział Kubo, że takie hocki klocki z rodowodem Ichigo to dobry pomysł?! Na...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-03-27
Jeden z najlepszych tomików „Bleacha”. Cofamy się do przeszłości i obserwujemy wydarzenia, które doprowadziły m.in. do powstania Vizardów. Młody Urahara, moja miłość, w końcu dostał więcej kadrów. Młody Aizen i Byakuya! Założę się, że nie tylko ja wzdychałam na każdej stronie.
Wyjątkowo mało tutaj scen walki, jak na lekarstwo, ale to bardzo dobrze. „Bleach” potrzebuje pogłębienia fabuły i charakterów postaci, to właśnie w tej części dostaje. Oby więcej takich wycieczek!
Jeden z najlepszych tomików „Bleacha”. Cofamy się do przeszłości i obserwujemy wydarzenia, które doprowadziły m.in. do powstania Vizardów. Młody Urahara, moja miłość, w końcu dostał więcej kadrów. Młody Aizen i Byakuya! Założę się, że nie tylko ja wzdychałam na każdej stronie.
Wyjątkowo mało tutaj scen walki, jak na lekarstwo, ale to bardzo dobrze. „Bleach” potrzebuje...
2023-03-25
Manga ma trochę większy format niż standardowo, dzięki temu dużo wygodniej się ją czytało. Piękna kreska. Plan historyczny splata się ze współczesnością i chyba po raz pierwszy obie płaszczyzny zaciekawiły mnie w równym stopniu. Zazwyczaj, jak widziałam, że bohater/ka wybudzają się z Animusa, to krzyczałam „o nie”, a tutaj czekam na ciąg dalszy.
Było dużo scen akcji, dostarczyły dobrej rozrywki, tylko szkoda, że przez to tomik tak szybko się skończył. Na pewno przeczytam kolejną część. Shao Jun wygląda niepozornie, ale potrafi dać czadu (wykop ze sztyletem w bucie, najs!).
Polecam fanom AC i nie tylko.
Manga ma trochę większy format niż standardowo, dzięki temu dużo wygodniej się ją czytało. Piękna kreska. Plan historyczny splata się ze współczesnością i chyba po raz pierwszy obie płaszczyzny zaciekawiły mnie w równym stopniu. Zazwyczaj, jak widziałam, że bohater/ka wybudzają się z Animusa, to krzyczałam „o nie”, a tutaj czekam na ciąg dalszy.
Było dużo scen akcji,...
2022-12-26
Ciarki człowieka przechodzą, kiedy czyta, co jego przodkowie wyprawiali z kotami na przestrzeni dziejów. To historia pełna skrajności - z jednej strony nienawiść i brutalność, z drugiej uwielbienie i oddawanie czci. Te zwierzęta zawiniły wyłącznie swoją niezwykłością, "nawet najmarniejszy kot jest arcydziełem" jak powiedział da Vinci.
Książka "Miau. Kompletna historia kota" to podróż przez wszystkie epoki w poszukiwaniu przesądów, dzieł sztuki, przypadkowych odcisków małych łapek na manuskryptach, słowem wszystkiego co tylko wiąże się z tymi zwinnymi drapieżnikami. Pozycja jest pięknie wydana, tekst bogato okraszono ilustracjami.
Moim zdaniem to świetny pomysł na prezent dla kociarza. W książce można znaleźć mnóstwo ciekawostek historycznych, o wielu przeczytanych rzeczach nie miałam wcześniej pojęcia. Do moich ulubionych historyjek zaliczam tę, w której pewien kot, ponoć z zemsty i rzecz jasna z demoniczną (nie)duszą, rzucił się na księdza, by go wykastrować. Swoją drogą, autorka wielokrotnie zwraca uwagę jak wiele wspólnego miał los kotów z sytuacją społeczną kobiet.
Polecam, bardzo ciekawa lektura.
Ciarki człowieka przechodzą, kiedy czyta, co jego przodkowie wyprawiali z kotami na przestrzeni dziejów. To historia pełna skrajności - z jednej strony nienawiść i brutalność, z drugiej uwielbienie i oddawanie czci. Te zwierzęta zawiniły wyłącznie swoją niezwykłością, "nawet najmarniejszy kot jest arcydziełem" jak powiedział da Vinci.
Książka "Miau. Kompletna historia...
2022-11-19
Bardzo lubię czytać Harukiego Murakamiego, nawet gdy w grę wchodzi coś innego niż opowiadanie czy powieść. Podoba mi się jego styl, jest w nim coś hipnotyzującego. Sam w tej książce przyznał, że zawsze stara się utrzymywać rytm, niejako połączyć literaturę i muzykę, dwie dziedziny, które tak uwielbia. Kto kiedyś czytał chociaż jedną pozycję tego autora, ten wie, że Murakamiego bez muzyki poważnej i jazzu po prostu by nie było.
"Rozmowy o muzyce" są, najprościej rzecz ujmując, po prostu rozmowami o muzyce. Uznany pisarz i doświadczony dyrygent siadają razem, puszczają różne utwory i rozmawiają na ich temat. Dlatego czytanie tej książce i nie słuchanie razem z rozmówcami jest zwyczajnie niekompletne. Warto przygotować sobie płyty albo uruchomić odpowiedni program, aby usłyszeć te same dźwięki.
Książka spodoba się szczególnie miłośnikom muzyki klasycznej. Myślę, że osoby, którym bliższy jest ten świat, odnajdą w treści wiele ciekawych informacji.
Bardzo lubię czytać Harukiego Murakamiego, nawet gdy w grę wchodzi coś innego niż opowiadanie czy powieść. Podoba mi się jego styl, jest w nim coś hipnotyzującego. Sam w tej książce przyznał, że zawsze stara się utrzymywać rytm, niejako połączyć literaturę i muzykę, dwie dziedziny, które tak uwielbia. Kto kiedyś czytał chociaż jedną pozycję tego autora, ten wie, że...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-09-13
Spełnia się marzenie bliźniaczek, w końcu doczekały się najważniejszej w życiu uroczystości. Czy potrafią spokojnie i z powagą usiedzieć w miejscu? Oczywiście, że nie. Czy ich przyszli mężowie już żałują podjętej decyzji? Byyyć moooże...
Ten tomik jest jednocześnie zabawny i poważny, wypełniony różnymi emocjami od ekscytacji do łez wzruszenia. Rysunki są jak zwykle zachwycające, autorka postarała się o ukazanie wszelkich detali w strojach, wystrojach pomieszczeń, jedzeniu.
Ogólnie mam wrażenie, że Kaoru Mori mogłaby tworzyć mangę o niczym, a ja i tak byłabym zachwycona. Jest coś uspokajającego i hipnotyzującego w jej stylu. Kiedy zaczynam czytać tę serię, to odrywam się od rzeczywistości i aż czuję ten gorący pustynny klimat.
Polecam!
Spełnia się marzenie bliźniaczek, w końcu doczekały się najważniejszej w życiu uroczystości. Czy potrafią spokojnie i z powagą usiedzieć w miejscu? Oczywiście, że nie. Czy ich przyszli mężowie już żałują podjętej decyzji? Byyyć moooże...
Ten tomik jest jednocześnie zabawny i poważny, wypełniony różnymi emocjami od ekscytacji do łez wzruszenia. Rysunki są jak zwykle...
2022-09-13
Po miesiącach przerwy wróciłam do przepięknej serii od Kaoru Mori. W czwartym tomie główny wątek tytułowej panny młodej odchodzi na bok, a zatrzymujemy się w niewielkim rybackim miasteczku razem z Henrym, który od razu zostaje okrzyknięty medykiem-cudotwórcą. Bliźniaczki widoczne na okładce są bardzo energiczne, biegają i rozrabiają, ale też ciężko pracują i pomagają rodzinie. Marzy im się książę z bajki, wielka miłość i równie wielkie bogactwo, ale rzeczywistość trochę im te plany pozmienia. Czy to znaczy, że będą nieszczęśliwe? Bynajmniej.
Dalej jestem zachwycona stylem autorki, chociaż mam wrażenie, że niektóre kadry nie posiadały już tak wielu misternie kreślonych szczegółów, jak to miało miejsce we wcześniejszych tomikach. Być może w ten sposób chciano zaakcentować zmianę miejsca akcji, odrębność tej wioski, wykorzystywanie innych tkanin itd. Tak czy siak, jest pięknie, a każdy obrazek to małe dzieło sztuki.
W parze razem z pięknymi ilustracjami idzie interesująca historia, która pozwala czytelnikowi poznać prawdziwie egzotyczny bliskowschodni świat. Historia bliźniaczek jest zabawna, ciekawa, a ostatecznie bardzo wzruszająca i rozczulająca. Nie mogę się doczekać kolejnego tomiku i zapowiadanej wielkiej fety!
Polecam w zasadzie wszystkim czytelnikom. Gdybym musiała w życiu wybrać tylko jedną mangę, którą mogłabym komuś polecić, to byłaby właśnie ta.
Po miesiącach przerwy wróciłam do przepięknej serii od Kaoru Mori. W czwartym tomie główny wątek tytułowej panny młodej odchodzi na bok, a zatrzymujemy się w niewielkim rybackim miasteczku razem z Henrym, który od razu zostaje okrzyknięty medykiem-cudotwórcą. Bliźniaczki widoczne na okładce są bardzo energiczne, biegają i rozrabiają, ale też ciężko pracują i pomagają...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-08-29
Dwie dziewczynki zaprzyjaźniły się i wychowały razem. Jak to możliwe, skoro jedna z nich to tytułowa kitsune, a druga jest niczego nieświadomym człowiekiem? Czy ich przyjaźń przetrwa mimo przeciwności losu?
Na plus zaliczam osadzenie historii wśród japońskich wierzeń i skonstruowanie ciekawej i zaskakującej fabuły. Bardzo podobał mi się wątek Mei, która co rusz natykała się na nowe magiczne istoty. Kappy czy nekomata dotąd były dla mnie bardziej suchymi pojęciami, a dzięki powieści nabrały życia, stały się w mojej wyobraźni czymś nowym pomiędzy zwierzęciem a człowiekiem. Dobrym rozwiązaniem również było ukazanie wydarzeń z dwóch perspektyw.
Co do mnie w ogóle nie trafiło? Relacje pomiędzy bohaterami jakoś mi się nie kleiły, a rozmowy wydawały się trochę sztuczne. Wielu decyzji nie rozumiałam, o uczuciach postacie więcej mówiły, niż je faktycznie okazywały. Według mnie lepiej, kiedy czytelnik sam wpadnie na to, co się między bohaterami rozgrywa w sferze emocjonalnej, wywnioskuje to z kontekstu. Podejrzewam, że młodszy czytelnik, który jest właściwym odbiorcom powieści, odbierze to inaczej niż ja i być może wcale nie będzie mu takie rozwiązanie przeszkadzać.
W czasie lektury przypomniał mi się inny tytuł wydawnictwa Papierowy Księżyc, gdzie również bohaterowie wędrują i odkrywają po drodze otaczający ich magiczny świat. "Drogę do Wyraju" i "Kitsune" można spokojnie sprezentować w duecie komuś, kogo pasjonuje fantastyka i kto chciałby spędzić czas w towarzystwie mitologicznych stworzeń. Pierwsza pozycja zabierze nas na spotkanie z wierzeniami słowiańskimi, a druga wrzuci czytelnika prosto w japoński orient.
Egzemplarz do recenzji otrzymałam od wydawnictwa.
Dwie dziewczynki zaprzyjaźniły się i wychowały razem. Jak to możliwe, skoro jedna z nich to tytułowa kitsune, a druga jest niczego nieświadomym człowiekiem? Czy ich przyjaźń przetrwa mimo przeciwności losu?
Na plus zaliczam osadzenie historii wśród japońskich wierzeń i skonstruowanie ciekawej i zaskakującej fabuły. Bardzo podobał mi się wątek Mei, która co rusz natykała...
Zaczynałam tę książkę z wahaniem, czy to na pewno będzie lektura dla mnie, kończyłam z rozbitym sercem i mokrymi oczami.
Powieść rozwija się niespiesznie, długie dialogi wyciszają czytelnika. Kiedy już zapomnimy, z jakim gatunkiem mamy do czynienia, nagle drobny szczegół nas zaskakuje krzycząc "science fiction". Ciężko się oderwać od lektury, szczególnie od połowy książki, gdy już poznajemy sekret głównej bohaterki. Chciałoby się eksplorować ten świat przyszłości jednocześnie znany i zupełnie nowy.
Ta historia musiała rozegrać się w Japonii. Gdzie indziej uwierzylibyśmy w jednoczesne hołdowanie tradycjom sintoistycznym i rozważania niczym z Blade Runnera? Gdzie indziej zakończenie tak dobrze by wybrzmiało, jeśli nie w dotkniętej tragiczną historią Hiroszimie? "Piękni..." są przerażająco prawdopodobni i, nomen omen, piękni.
Nie bójcie się sięgnąć po tę książkę, nie jest trudna w zrozumieniu, a na pewno poruszająca i na długo pozostanie w pamięci. Wszystkie elementy, które z początku mogły się wydawać dziwne, ostatecznie splatają się w spójną całość. Polecam gorąco, ja jestem zachwycona.
Zaczynałam tę książkę z wahaniem, czy to na pewno będzie lektura dla mnie, kończyłam z rozbitym sercem i mokrymi oczami.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPowieść rozwija się niespiesznie, długie dialogi wyciszają czytelnika. Kiedy już zapomnimy, z jakim gatunkiem mamy do czynienia, nagle drobny szczegół nas zaskakuje krzycząc "science fiction". Ciężko się oderwać od lektury, szczególnie od połowy...