Najnowsze artykuły
- Artykuły„W drodze do Nawii“ – przeczytaj fragment książki i rozmowę z autorką, Magdaleną WaląLubimyCzytać1
- ArtykułyJesienne Targi Książki – bezpłatne wydarzenie dla czytelników już od 20 do 22 września w WarszawieLubimyCzytać4
- ArtykułyPoziom czytelnictwa w Polsce: jak wypadamy na tle Europy? Jedna rzecz nas wyróżniaAnna Sierant68
- ArtykułyCzytelnicza rewolucja, czyli jak „Szkoła Szpiegów“ zastawiła pułapkę na dzieciakiLubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Ingrid Steiner-Gashi
1
7,1/10
Pisze książki: reportaż
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,1/10średnia ocena książek autora
135 przeczytało książki autora
201 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
W służbie dyktatora Ingrid Steiner-Gashi
7,1
Historia opowiedziana przez uciekiniera, byłego pułkownika, agenta, inżyniera i zaopatrzeniowca reżimu w Korei Północnej - Kim Dzong Riula, spisana przez dwoje austriackich dziennikarzy. Świadectwo człowieka, który zrobił w Korei Północnej swoistą karierę "od pucybuta do milionera". Realizując swoje ambitne plany, z głębokiej wsi, w której dla przeżycia swojego i rodziny musiał polować na drobne ptaki przy użyciu nafaszerowanych cyjankiem ziaren (jak uczył go ojciec, z takiej zdobyczy należy szybko usunąć żołądek, żeby trucizna nie rozprzestrzeniła się na cały organizm),poprzez techniczne studia w Niemczech, trafił on do najwyższych kręgów władzy. Projektował filtry przeciwgazowe w pałacach-schronach Wielkiego Wodza, remontował jego samochody, jako dyplomata - omijając nałożone na Koreę embargo - zaopatrywał w Europie Zachodniej koreański reżim w towary luksusowe oraz sprzęt i elementy niezbędne dla realizacji wielkich planów produkcyjnych.
Widząc i rozumiejąc jak bardzo "ukochani wodzowie" - sami pławiąc się w luksusach - krzywdzą jego naród, Kim Dzong Riul potrafił tak dobrze ukryć swoją prawdziwą opinię o systemie, że uchodził za jednego z najbardziej zaufanych i najlojalniejszych jego pracowników. Pomimo tego - jak inni obywatele - cierpiał głód, składał cotygodniowe samokrytyki (artyści musieli je składać częściej, bo ich paranie się sztuką dawało im więcej sposobności do "grzechów"),miał zaplanowaną przez państwo każdą chwilę dnia i żył w ciągłym strachu.
Kim Dzong Riula poznajemy w chwili jego ucieczki pomyślanej tak, by zniknięcie w czasie podróży służbowej mogło uchodzić za zabójstwo na tle rabunkowym. W zamyśle pułkownika nie tylko miało to uchronić go przed wytropieniem przez tajne służby, ale przede wszystkim zapewnić bezpieczeństwo jego pozostałej w Korei rodzinie, bowiem tak pod rządami Kim Ir Sena, jak i jego syna - Kim Dzong Ila, za drobniejsze przestępstwa całe rodziny "zdrajców systemu" trafiały do obozów pracy. Plan się powiódł. Po 15 latach pułkownik sam zwrócił się do autorów książki z propozycją spisania jego wspomnień.
Historia Kim Dzong Riula opowiadana jest na tle historii Korei. Tą ostatnią czytelnik poznaje od czasów średniowiecza. Sposób opowiadania nie budzi jednak emocji. Styl książki przypominał mi czasem szkolny podręcznik do historii, dodatkowo okrojony z dat i nazwisk. Informacje przekazywane są językiem prostym i zrozumiałym, lecz dość oschle i skrótowo. Przykładowo cała wojna w Korei z lat 50-tych XX-go wieku zmieściła się na kilku stronach książki.
Spodziewałam się opowieści o dramatycznych losach, jeśli nie narodu, to choćby jednostki - samego Kim Dzong Riula. Ale jego wspomnienia opowiedziane są tak beznamiętnie, że nie byłam poruszona, choć - zważywszy na ich treść - powinnam. Autorzy nie przedstawiają obrazowo beznadziejności życia prostych mieszkańców Korei. Owszem, piszą o głodzie, trudnych warunkach mieszkaniowych nawet wysokich urzędników, inwigilacji, indoktrynacji, przyczynach braku oporu, obozach pracy, ale robią to w taki sposób, że czytałam i nic nie czułam. Dla mnie to wada, ale ktoś inny może uznać taki styl za zaletę. Na pewno książka nie epatuje przemocą, cierpieniem, terrorem - myślę, że spokojnie może przeczytać ją także młodszy czytelnik zainteresowany taką tematyką.
Przyznam, że całą książkę czekałam na wytłumaczenie, dlaczego Kim Dzong Riul nagle zdecydował, że ujawnienie się jest bezpieczne dla niego i rodziny w Korei. Z końcowych kart książki zdaje się wypływać wniosek, że na tę niespodziewaną decyzję wpłynął brak nadziei. Kim Dzong Riul przygotowując ucieczkę, planując ją bardzo długi czas, oczekiwał upadku systemu i powrotu w chwale do ojczyzny, aby pomóc w jej odbudowywaniu w duchu prawdziwego marksizmu. I kiedy po wielu latach widzi, że może nie dożyć tego upadku, ten zawsze rozsądny inżynier - wbrew rozsądkowi - postanawia mówić.
W liście do autorów pułkownik zaznacza, że chce, by książka była rewolucyjna, wzywała do narodowego powstania i rozbicia dyktatury. Nawet jej autorzy nie mają jednak złudzeń, że ta historia może coś zmienić. Wskazują wyraźnie, że światowi decydenci wiedzą o tym, co dzieje się w Korei Północnej, lecz utrzymanie tam dyktatury jest im na rękę, bo nie stać ich na destabilizację w tym regionie. Po raz kolejny polityka jest dla mocarstw ważniejsza niż losy milionów głodzonych i zaszczutych ludzi. I to bardzo smutna refleksja, która zostaje po tej niby beznamiętnej książce.
Książkę zdecydowanie polecam. Nawet jeśli potencjał samej opowieści, w mojej ocenie, nie jest w pełni wykorzystany i książka ani nie budzi silniejszych emocji, ani nie przekazuje szczegółowych informacji, sama historia z pewnością warta jest uwagi.
W służbie dyktatora Ingrid Steiner-Gashi
7,1
Jeżeli coś można napisać o tej książce, a właściwie o jej bohaterze to, że uzupełniają inne opowieści. Tych, którzy uciekli z tego obozu koncentracyjnego. Wcześniej czytałem wspomnienia ludzi z "niższych kast“, tych którzy byli na dnie tego szamba, KRL-D. Tutaj mamy uciekiniera, który był związany z systemem ucisku, którego ojciec był" pierwszej krwi" i który w pewnym sensie pozostał komunistą z Koreii. Uwidacznia to jego język gdy przeklina ród Kimów, mówi tak jak ich propaganda. Uciekając i później ukrywając się w Austrii zyskał wolność osobistą ale pozostał sam, przeraźliwie sam.
Swoją drogą im okrutniejsza i wszech ogarniająca dyktatura tym więcej nadaje sobie przymiotników ludowych i demokratycznych.