Znany fanom science fiction ze "Ślepowidzenia" Peter Watts tak naprawdę zaczął odnosić sukcesy literackie niejako za sprawą polskich krytyków, którzy docenili "Ślepowidzenie" przyznając Wattsowi nagrodę Sfinksa i wzbudzając zainteresowanie nim na znacznie większą, niż do tej pory, skalę. Dowiadujemy się tego bezpośrednio ze wstępu autora, napisanego specjalnie z myślą o polskim czytelniku, co stanowi miły akcent tej książki.

"Rozgwiazda" to jego powieść debiutancka, w której zabiera nas najgłębsze morskie zakamarki. Stacja badawcza Beebe to miejsce położone na grzbiecie Juan de Fuca, gdzie za pomocą zaawansowanych technologicznie maszyn i urządzeń pozyskuje się energię geotermalną. Za sprawność tych maszyn i urządzeń odpowiedzialne są specjalnie do tego wyszkolone jednostki. Ryfterzy, bo tak się nazywają, to grupa osób, które są wykolejone życiowo. I tak spotkamy tu między innymi gwałciciela, mordercę, pedofila czy ofiarę napastowań seksualnych. Nie jest to normalne zestawienie. Ale też praca ryfterów nie należy do normalnych, bo odbywa się na samy dnie Pacyfiku z dala od cywilizacji, i osoby takie muszą być samotne, potrafiące żyć w odizolowaniu i mające bagaż przykrych doświadczeń, dzięki czemu nie będzie można ich złamać i zakłócić ich pracy. Równolegle do pracy ryfterów w morskich głębinach na lądzie prowadzone są szeregi badań związanych ze Sztuczną Inteligencją, które w pewnym momencie wymykają się spod kontroli i wymagają podjęcia ekstremalnych w skutki decyzji.

Peter Watts stworzył dla fanów hard science fiction i postapokaliptycznych wizji książkę niezwykle oryginalną i zajmującą. Powieść science fiction rozrywająca się w morskich głębinach jest niezwykłą rzadkością w tym gatunku, z czym ja osobiście pierwszy raz się spotkałem. Nie jest to co prawda tajemniczy i ciągle eksplorowany kosmos, ale teoretycznie bliżej nam znana morska głębia, która jednak w praktyce jest dla nas równie odległa, jak kosmos, co Watts nam perfekcyjnie uświadamia. Mroczny i klaustrofobiczny klimat, ciągłe poczucie duszności i niepokoju przed nieznanym, psychologiczne kreacje postaci, które czynią je bardzo oryginalnymi i autentycznymi, oraz morska głębia to elementy najtrafniej charakteryzujące tę książkę. Można powiedzieć, że "Rozgwiazda" to połączenie "20 mil podmorskiej żeglugi" Verne'a (w wersji hard, czyli bez ładnych i kolorowych rybek) z klimatem bardzo zbliżonym do "Kuli" Crichtona czy "Solaris" Lema.

"Rozgwiazda" nie jest na pewno książką dla każdego. Peter Watts jest biologiem morskim, toteż książka ma naukowo-techniczny charakter, bo wykorzystuje on swoją wiedzę wkomponowując w fabułę trochę filozofii i sporo zagadnień morskich niejednokrotnie zmuszając czytelnika do sięgnięcia do internetu. Ponadto książka nie porywa tempem akcji, jest ono tutaj bardzo wolne, nawet ślimacze i może spowodować u wielu chęć zakończenia przygody z tą książką. Jednakże styl Wattsa, który objawia się w niezwykłej precyzji i profesjonalizmie, sprawia, że zgrabnie połączył on fikcję literacką z rzeczywistością, i czyta się to świetnie, nie myśląc nawet przez chwilę o odłożeniu tej książki na półkę.

"Rozgwiazda" to dopiero druga pozycja autora, którą miałem przyjemność i okazję przeczytac, jednak autor swym profesjonalizmem, skrupulatnością i skromnością sprawił, że już go bardzo polubiłem i zaintrygował mnie na tyle, że muszę koniecznie nabyć pozostałe części Trylogii Ryfterów, aby wiedzieć jak to się skończy. Jeśli ktoś czytał i spodobało mu się "Ślepowidzenie", to koniecznie musi sięgnąć po "Rozgwiazdę". Ja osobiście BARDZO POLECAM!

Znany fanom science fiction ze "Ślepowidzenia" Peter Watts tak naprawdę zaczął odnosić sukcesy literackie niejako za sprawą polskich krytyków, którzy docenili "Ślepowidzenie" przyznając Wattsowi nagrodę Sfinksa i wzbudzając zainteresowanie nim na znacznie większą, niż do tej pory, skalę. Dowiadujemy się tego bezpośrednio ze wstępu autora, napisanego specjalnie z myślą o...