Michael John Harrison (ur. 26 lipca 1945 w Rugby, Wielka Brytania) – brytyjski pisarz fantasy, tworzący jako M. John Harrison, także recenzent. Używa pseudonimów Gabriel King i Joyce Churchil. Jego pierwsze opowiadanie ukazało się w 1966. Pod koniec lat sześćdziesiątych dwudziestego wieku związał się z magazynem „New Worlds”, którego redaktorem naczelnym był wówczas Michaela Moorcock. Harrison przez jakiś czas pracował w tym piśmie jako redaktorem literackim tego pisma. Pierwszą jego powieścią, jaka ukazała się drukiem była „The Commited Men” (1971). Pierwszym natomiast utworem o Viriconium było „Pastelowe Miasto”. Do Miasta powracał kilkakrotnie na przestrzeni całych lat osiemdziesiątych. Piąta książka - „W Viriconium” - znalazła się w gronie kandydatów do nagrody dziennika Guardian za najlepszą powieść SF/F, a jego szósta zdobyła nagrodę Boardmana Taskera w 1989. W 1999 roku M. John Harrison został wyróżniony nagrodą Richarda Evansa. Pisuje dla kilku czasopism, w tym do „Spectatora” – jest także recenzentem literackim Timesa.http://www.mjohnharrison.com/
Ludzie myślą, że samotne życie to porażka, ale rzeczywistości wcale tak nie jest. Porażką jest życie z drugą osobą, ponieważ nie potrafimy ...
Ludzie myślą, że samotne życie to porażka, ale rzeczywistości wcale tak nie jest. Porażką jest życie z drugą osobą, ponieważ nie potrafimy znieść myśli o czymś innym.
Do wyboru tej książki skłoniły mnie dziwne rzeczy: ładna żółta okładka, kowboj-złodupiec na okładce, a i oczywiście ciekawy opis, bo opis ta książka ma na prawdę dobry:
Problem polega na tym, że na dobrym opisie się kończy. Naprawdę nie ma w tej pozycji nic dobrego poza opisem. Sama książka wygląda jakby była opowiedziana z perspektywy niedorozwiniętego człowieka albo osoby pijanej w sztok i nigdy nie trzeźwiejącej. Po prostu bełkot. Historia też taka niemrawa, ani się w nią wczuć, ani zainteresować. Główny bohater może kozacko wygląda na okładce ale to tyle - sam w sobie nie jest ciekawy w żaden sposób.
Jedyne co tej książce się udało to wskoczyć na pierwsze miejsce w plebiscycie najgorszych książek jakie kiedykolwiek przeczytałam.
Dziwię się tak niskim ocenom ale mi też trudno było się przyzwyczaić do skomplikowanego języka, pędzącej do przodu akcji, najdziwaczniejszym opisom. Nie jest to łatwa w odbiorze książka, przez większość czasu nie wiadomo o co chodzi, bohater jest miotany we wszystkie możliwe strony, rzeczy mu się przydarzają niż on coś robi aż do ciekawego moralnego traktatu na końcu. Wtedy wiele rzeczy nabierają innego wymiaru, przy ponownym czytaniu inaczej odbiera się wiele rzeczy. Tylko trzeba być na tyle szalonym żeby znów wejść w tę historię.