Żaluzja

Okładka książki Żaluzja Alain Robbe-Grillet
Okładka książki Żaluzja
Alain Robbe-Grillet Wydawnictwo: Czytelnik Seria: Nike literatura piękna
160 str. 2 godz. 40 min.
Kategoria:
literatura piękna
Seria:
Nike
Tytuł oryginału:
La Jalousie
Wydawnictwo:
Czytelnik
Data wydania:
1975-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1975-01-01
Liczba stron:
160
Czas czytania
2 godz. 40 min.
Język:
polski
Tłumacz:
Maria Zenowicz
Tagi:
literatura współczesna zagraniczna nouveau roman nowa powieść język francuzki powieść fenomenologiczna
Średnia ocen

6,3 6,3 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,3 / 10
204 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
313
142

Na półkach:

Jeśli ktoś szuka w literaturze powiewu świeżości, trafił pod właściwy adres. Proza Robbe-Grilleta dostarcza unikatowych wrażeń, nietypowej struktury narracji oraz przyjemnego mętliku w głowie, zupełnie jak po wypiciu kilku głębszych.

Niektóre momenty są doprawdy wyśmienite, jak na przykład kilka stronic, podczas których autor stopniuje napięcie za pomocą samego zmysłu słuchu, opisując jedynie słyszane przez narratora dźwięki:

"Potem zapada cisza, lecz słuch wyostrza się, łowiąc nowy dźwięk, cichszy od poprzednich, podobny jakby do warkotu. Ale i on wkrótce ustaje. Znowu słychać natrętne syczenie lampy".

I dalej:
"Przenikliwy, szybko urwany krzyk jakiegoś zwierzęcia zabrzmiał tuż obok, chyba w ogrodzie, u podnóża tarasu. Po upływie trzech sekund ten sam krzyk sygnalizuje obecność zwierzęcia po drugiej stronie domu. (…) Lecz zanim został dokładnie rozpoznany, już ucichł. Ucho daremnie stara się odszukać go wśród nocy; znów świdruje je tylko syk lampy gazowej".

W innym miejscu Grillet skupia się na opisaniu zmieniającego się wokół domu cienia, przypomina to trochę obraz zręcznego malarza, stworzony za pomocą słów zamiast farb i kolorów. Zabieg ten udanie podkreśla niemal erotyczne napięcie między Frankiem i A., wyczuwalne mimochodem przez czytelnika:

"Teraz cień filaru – filaru podpierającego południowo-zachodni narożnik dachu – pada na kamienne płyty, w poprzek środkowej części tarasu, przed fasadą domu, gdzie rozstawiono fotele na wieczór. (…)
Choć jest już zupełnie ciemno, nie kazała wnieść lamp (…). Szklanki są napełnione prawie po brzegi koniakiem i wodą mineralną, wewnątrz każdej z nich pływa mały sześcianik lodu. Nie chcąc ryzykować, że w całkowitej ciemności jeden niezręczny gest spowoduje rozlanie płynu, podeszła najbliżej jak tylko można do fotela Franka, trzymając ostrożnie w prawej ręce szklankę dla niego przeznaczoną".

A opisanie wypadku samochodowego w nawiązaniu do trzasku żuchwy gąsienicy to kolejna rewelacja. Musicie uwierzyć mi na słowo, krótki cytat nie odda tej magii, a dłuższy będzie zbyt długi.

Humaniści, miłośnicy sztuki i eksperymentatorzy powinni więc być usatysfakcjonowani. Autor nie zapomniał także o umysłach ścisłych, które mogą czerpać radość z matematycznych harców Robbe-Grilleta.

"Ponadto ta parcela nie jest już prostokątna, jak sąsiednia, leżąca wyżej, ale ma kształt trapezu, ponieważ rzeczka, która stanowi jej dolny kraniec, nie płynie prostopadle do dwóch pozostałych boków trapezu, stykających się z nią w jej górnym i dolnym nurcie".

W tym miejscu wypada mi zdradzić, że Robbe-Grillet sam był matematykiem, współpracował m.in. z Państwowym Instytutem Statystycznym w Paryżu.

Podobnie, jak w przypadku genialnego "Domu schadzek", w "Żaluzji" Robbe-Grillet sięga po te same chwyty. Gwoli sprawiedliwości należy dodać, że Żaluzja ukazała się jako pierwsza – w 1957 roku, a więc na osiem lat przed Domem schadzek.

Oto czego może się spodziewać czytelnik przystępując do lektury "Żaluzji":
- sekwencje powtarzających się wydarzeń,
- zaburzona chronologia,
- narracja przypominająca bezduszne sprawozdanie,
-umiłowanie szczegółu,
- prawie kompletny brak dialogów. Jeśli już się one pojawiają, są rachityczne, skarłowaciałe. Nieliczne słowa są wypowiadane jakby od niechcenia.
Bezimienni bohaterowie i marginalna funkcja dialogów to kolejne bronie w arsenale Robbe-Grilleta, który przyznawał wielokrotnie, że tradycyjna formuła powieści się skończyła. Szukał więc nowych środków wyrazu, które krytyka ochrzciła potem jako nouveau roman – nową powieść, czy nawet antypowieść.

No i specyficzne szczegóły, którym Robbe-Grillet zdaje się nadawać szczególne znaczenie. Na przykład gąsienica i powstała po jej zmiażdżeniu plama na ścianie.

Inne powtarzające się motywy to rozmowa głównych bohaterów, Franka i A., siedzących w fotelach i popijających koniak z wodą mineralną. Pochylony nad rzeka tubylec, czyjeś stopy przemykające na zewnątrz, wiecznie pusty druciany fotel, wspomniana już plama na ścianie. I tytułowa żaluzja, pojawiająca się regularnie, pełniąc rolę teatralnej kurtyny. Francuski pisarz uchyla kolejne listki żaluzji, dzięki czemu widać więcej a znana już czytelnikowi scena wzbogaca się o nowy szczegół.
Francuskie słowo „La Jalousie” oznacza też zazdrość, ale żaluzja pasuje mi zdecydowanie bardziej. Adam Ważyk w posłowie do "Domu schadzek" twierdzi, że "Żaluzja" jest wspomnieniem człowieka opętanego uczuciem zazdrości. Może i tak jest w istocie, chociaż ja się czegoś takiego absolutnie nie dopatrzyłem.

I podobnie jak Frank i A. uwielbiają obmyślanie nowych wariantów rozwoju akcji jakiejś czytanej przez nich książki, dokładnie to samo czyni Robbe-Grillet. Zaciera pewne wątki tylko po to, by wzbogacić je jakimś niepozornym szczegółem i przywołać ponownie. Te nakładające się na siebie zmiany – same w sobie niezauważalne – doprowadzają do zupełnie nowych miejsc. I to jest chyba najbardziej frapująca rzecz w twórczości Francuza. Taki sposób prowadzenia narracji powoduje, że książka mogłaby się nigdy nie kończyć.

Oschły eksperymentalizm "Żaluzji" zachwyca nawet po lekturze "Domu schadzek". Nie posiada jednak wątku kryminalnego, a eksperymenty z czasem nie są jeszcze aż tak zaawansowane. Dlatego „tylko” 8,5.

Doprawdy, swoimi niedopowiedzeniami Robbe-Grillet mówi więcej, niż niejeden pisarz w epickich powieściach przeładowanych pięciokrotnie złożonymi zdaniami.

"Żaluzja" to porcja unikatowej, pionierskiej literatury, zacierającej granice między dziedzinami sztuki i szybującą wysoko, wysoko, nad większością książkowego chłamu.

Jeśli ktoś szuka w literaturze powiewu świeżości, trafił pod właściwy adres. Proza Robbe-Grilleta dostarcza unikatowych wrażeń, nietypowej struktury narracji oraz przyjemnego mętliku w głowie, zupełnie jak po wypiciu kilku głębszych.

Niektóre momenty są doprawdy wyśmienite, jak na przykład kilka stronic, podczas których autor stopniuje napięcie za pomocą samego zmysłu...

więcej Pokaż mimo to

avatar
172
166

Na półkach:

Nouveau roman można cenić lub można całkowicie nie rozumieć. Fabuła bez fabuły, obsesyjność znaczeń i nawrotów... mój umysł skłonny do zapętlania się na niuansach odnajduje się w tym aż za dobrze. "Żaluzja"... - tylko dla specyficznych czytelników.

Nouveau roman można cenić lub można całkowicie nie rozumieć. Fabuła bez fabuły, obsesyjność znaczeń i nawrotów... mój umysł skłonny do zapętlania się na niuansach odnajduje się w tym aż za dobrze. "Żaluzja"... - tylko dla specyficznych czytelników.

Pokaż mimo to

avatar
101
101

Na półkach:

Autor, niczym geometra, odbiera rzeczom jakości zmysłowe, eksponując w zamian tylko ich liniowe substraty, wyciskając krew, łzy i pot samą obróbką stylistyczną dzieła. Rysunek kreślonych w ten sposób kształtów tworzy zarys praw psychologicznych, gdzie na własne sprawy i przyjemności nie ma żadnego miejsca, zamieniając powieść w fortecę z pozoru nie do zdobycia i ustalając z rozmysłem pod podszewką nakrochmalonych sztywnością "wydarzeń" rytm, układ i świeżość kompozycji, słowem: wszystko, czego trzeba.

Autor, niczym geometra, odbiera rzeczom jakości zmysłowe, eksponując w zamian tylko ich liniowe substraty, wyciskając krew, łzy i pot samą obróbką stylistyczną dzieła. Rysunek kreślonych w ten sposób kształtów tworzy zarys praw psychologicznych, gdzie na własne sprawy i przyjemności nie ma żadnego miejsca, zamieniając powieść w fortecę z pozoru nie do zdobycia i ustalając z...

więcej Pokaż mimo to

avatar
200
34

Na półkach:

Co za mizeria! Gombrowiczowskie „im mądrzej, tym głupiej!" stanowi najlepszą recenzję tej... książki. No właśnie, czy to w ogóle jest książka? Antypowieść – nazwa gatunku najcelniej odzwierciedla naturę tego z a p r z e c z e n i a książki. Tutaj nic nie ma, tutaj nic się nie dzieje. Tylko* w nadziei na rekompensujący finał doczytałem do końca i, a jakże, w finale również nic się nie dzieje! Chciałbym poznać człowieka, który uważa tę antypowieść za najlepsze, co czytał, i chciałbym, aby ten człowiek spojrzał prosto w moje rozgniewane oczy. Nie bagatelizuję. Wiem, że na to potrzeba odwagi. To było jedno wielkie nic. Najdłuższe sto pięćdziesiąt stron, na których nic się nie wydarzyło.

Nie znam francuskiego, i może stąd mam pochlebną opinię na temat tego języka, niemniej muszę wyznać, że czytając tę antypowieść ustawicznie zapytywałem samego siebie: kto to widział pisać takie denne i puste zdania po francusku?

*To kłamstwo z rodzaju hiperbol, ponieważ istniał jeszcze drugi powód: była niedziela, miałem niewielki ruch w pracy i żadnej innej (anty!)książki pod ręką. Żal, że nie wybrałem patrzenia w ścianę. Ta antypowieść okradła mnie z czasu! Kto mi go odda, no kto?

Co za mizeria! Gombrowiczowskie „im mądrzej, tym głupiej!" stanowi najlepszą recenzję tej... książki. No właśnie, czy to w ogóle jest książka? Antypowieść – nazwa gatunku najcelniej odzwierciedla naturę tego z a p r z e c z e n i a książki. Tutaj nic nie ma, tutaj nic się nie dzieje. Tylko* w nadziei na rekompensujący finał doczytałem do końca i, a jakże, w finale również...

więcej Pokaż mimo to

avatar
31
25

Na półkach:

"Żaluzja" jest trudna w czytaniu, ale bardzo satysfakcjonująca. Czołowe osiągnięcie Nowej Powieści to takie same zdarzenia powielane z pozoru jak za pomocą kalki, ale zawsze w innej wariacji, wszystko podszyte upalną, tytułową zazdrością (oryginalny tytuł powieści to w języku francuskim zarówno żaluzja jak i zazdrość).

"Żaluzja" jest trudna w czytaniu, ale bardzo satysfakcjonująca. Czołowe osiągnięcie Nowej Powieści to takie same zdarzenia powielane z pozoru jak za pomocą kalki, ale zawsze w innej wariacji, wszystko podszyte upalną, tytułową zazdrością (oryginalny tytuł powieści to w języku francuskim zarówno żaluzja jak i zazdrość).

Pokaż mimo to

avatar
437
273

Na półkach: , , ,

Mam wrażenie, że lektura "Żaluzji" uczy uważności. Grillet w mistrzowski wręcz sposób stosuje (formalistyczny wręcz) chwyt, dzięki któremu czyni ze zwykłych czynności ciąg przepływających momentów, wrażeń i impresji. To splątany, choć przecież niezwykle plastyczny obraz, który sprawia, że rzeczywiście czujemy na naszej twarzy ciepło afrykańskiego słońca.

Mam wrażenie, że lektura "Żaluzji" uczy uważności. Grillet w mistrzowski wręcz sposób stosuje (formalistyczny wręcz) chwyt, dzięki któremu czyni ze zwykłych czynności ciąg przepływających momentów, wrażeń i impresji. To splątany, choć przecież niezwykle plastyczny obraz, który sprawia, że rzeczywiście czujemy na naszej twarzy ciepło afrykańskiego słońca.

Pokaż mimo to

avatar
647
144

Na półkach: , , ,

Szczytowe osiągnięcie nouveau roman nie jest łatwą lekturą, nuży i frustruje, ale w pewnym momencie po prostu wchodzi się w tą skupioną kontemplację każdego detalu i kolażowe opowiadanie wciąż tego samego i można się w tym rozpłynąć.

Szczytowe osiągnięcie nouveau roman nie jest łatwą lekturą, nuży i frustruje, ale w pewnym momencie po prostu wchodzi się w tą skupioną kontemplację każdego detalu i kolażowe opowiadanie wciąż tego samego i można się w tym rozpłynąć.

Pokaż mimo to

avatar
259
146

Na półkach:

Czy nie frustrowałoby Cię czytanie po raz piąty opisu zmiażdżenia stonogi? Albo nalewania koniaku do szklanek... trzech szklanek, podczas gdy poznajemy tylko dwóch bohaterów. A i ten lód, którego zapomniała przynieść, kto zapomniał? A... czy jej boy (bawi mnie to słowo),ale nie... przecież zaraz znowu jest na stole wiaderko powlekające się mgiełką. I czekasz tak czytelniku do końca, cierpliwie znosisz kolejny opis działki w kształcie trapezu lub rozmowy o psującym się samochodzie... i czekasz... i co? No właśnie dlatego warto przeczytać tę książkę. Pozwolić podroczyć się temu dziwnemu narratorowi z czytelnikiem!

I w sumie równie ciekawe jak sama książką są o niej opinie zarówno innych czytelników jak i literackich "znawców" - również polecam! :D

Czy nie frustrowałoby Cię czytanie po raz piąty opisu zmiażdżenia stonogi? Albo nalewania koniaku do szklanek... trzech szklanek, podczas gdy poznajemy tylko dwóch bohaterów. A i ten lód, którego zapomniała przynieść, kto zapomniał? A... czy jej boy (bawi mnie to słowo),ale nie... przecież zaraz znowu jest na stole wiaderko powlekające się mgiełką. I czekasz tak czytelniku...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
879
412

Na półkach: , , ,

Książka, której nie można opowiedzieć... ani przeczytać.
Mimo niedużej objętości, musiałam przerwać ten potok czegoś dziwnego, który kradł mi tylko czas.
Teraz czytam "Gumy" - zobaczymy, czy przekonam się do tego autora.

Książka, której nie można opowiedzieć... ani przeczytać.
Mimo niedużej objętości, musiałam przerwać ten potok czegoś dziwnego, który kradł mi tylko czas.
Teraz czytam "Gumy" - zobaczymy, czy przekonam się do tego autora.

Pokaż mimo to

avatar
375
134

Na półkach: , ,

Radykalna w drobiazgowych opisach, hipnotyzująca albo transowa. Dla wielu pewnie nie do przejścia. Dla mnie w tym rozmiarze cudownie znośna. Polecam koneserom, dla których opis jest wszystkim, akcja zaś niczym.

Radykalna w drobiazgowych opisach, hipnotyzująca albo transowa. Dla wielu pewnie nie do przejścia. Dla mnie w tym rozmiarze cudownie znośna. Polecam koneserom, dla których opis jest wszystkim, akcja zaś niczym.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    281
  • Chcę przeczytać
    224
  • Posiadam
    31
  • Literatura francuska
    7
  • Literatura piękna
    4
  • Studia
    4
  • Ulubione
    4
  • 2019
    4
  • Francja
    3
  • Literatura francuska
    3

Cytaty

Więcej
Alain Robbe-Grillet Żaluzja Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także