Playboy science fiction

Okładka książki Playboy science fiction J.G. Ballard, Terry Bisson, Ray Bradbury, Philip K. Dick, George Alec Effinger, Harlan Ellison, Joe Haldeman, Stephen King, Ursula K. Le Guin, Doris Lessing, Larry Niven, Frederik Pohl, Robert Sheckley, Lucius Shepard, Robert Silverberg, Norman Spinrad, William Tenn, Kurt Vonnegut, Howard Waldrop, Donald E. Westlake
Okładka książki Playboy science fiction
J.G. BallardTerry Bisson Wydawnictwo: Rebis fantasy, science fiction
411 str. 6 godz. 51 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Tytuł oryginału:
The Playboy Book of Science Fiction
Wydawnictwo:
Rebis
Data wydania:
1998-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1998-01-01
Liczba stron:
411
Czas czytania
6 godz. 51 min.
Język:
polski
ISBN:
8371206917
Tłumacz:
Piotr Jankowski
Tagi:
Playboy science fiction fantastyka naukowa opowiadania zbiór
Średnia ocen

6,8 6,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Okładka książki Tygrys tu, tygrys tam... Joan Aiken, Isaac Asimov, Ambrose Bierce, Robert Bloch, Ray Bradbury, Ramsey Campbell, Roald Dahl, Stephen King, Richard Matheson, William F. Nolan, R.L. Stine
Ocena 5,8
Tygrys tu, tyg... Joan Aiken, Isaac A...
Okładka książki Don Wollheim proponuje 1986 C.J. Cherryh, Gardner Raymond Dozois, Harlan Ellison, Frederik Pohl, Lucius Shepard, Robert Silverberg, Michael Swanwick, Ian Watson, Connie Willis, Donald Allen Wollheim
Ocena 7,0
Don Wollheim p... C.J. Cherryh, Gardn...
Okładka książki Droga do science fiction. Od Heinleina do dzisiaj Poul Anderson, Isaac Asimov, J.G. Ballard, Alfred Bester, Ray Bradbury, John Brunner, Hal Clement, Samuel R. Delany, Philip K. Dick, Gordon R. Dickson, Harlan Ellison, Philip José Farmer, Joe Haldeman, Harry Harrison, Robert A. Heinlein, Ursula K. Le Guin, Fritz Leiber, Larry Niven, Frederik Pohl, Robert Sheckley, Robert Silverberg, Clifford D. Simak, Cordwainer Smith, Norman Spinrad, Theodore Sturgeon, William Tenn, Kurt Vonnegut, Roger Zelazny
Ocena 7,4
Droga do scien... Poul Anderson, Isaa...
Okładka książki Mroczna Wieża - Rewolwerowiec: Początek podróży Peter David, Robin Furth, Richard Isanove, Stephen King, Sean Phillips
Ocena 7,5
Mroczna Wieża ... Peter David, Robin ...
Okładka książki Mroczna Wieża: Upadek Gilead Peter David, Robin Furth, Richard Isanove, Stephen King
Ocena 7,7
Mroczna Wieża:... Peter David, Robin ...

Oceny

Średnia ocen
6,8 / 10
42 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
140
45

Na półkach:

Ray Bradbury "Zaginione miasto Marsa" - 6/10. Za długa historia na opowiadanie, miałam wrażenie, że wszystkie jest opisywane w biegu, a przez to przekaz trochę się rozmył.

Ursula K. Le Guin "Dziewięć żywotów" - 7/10. Przyjemna historia o poszukiwaniu tożsamości i klonowaniu. W pewnym stopniu nawet wzruszająca.

Norman Spinrad "Czuwanie przy łożu śmierci" - 9/10. Chyba najkrótsze z całego zbioru, ale najmocniej mnie uderzyło. Bardzo proste, w zasadzie nie ma tu żadnej konkretnej historii, dzięki czemu można się skupić dokładnie na tym, co chciał zaakcentować autor.

Damon Knight "Maski" - 8/10. Ciekawa wariacja na temat, całkowicie wiarygodny bohater i dobre rozwiązanie. Nic się nie dłużyło, nie było też oczywistego umoralniania.

Kurt Vonnegut "Witajcie w małpiarni" - 6/10. Trochę bez sensu, trochę na siłę, żeby tylko przekazać to, co autor miał do przekazania. Odebrałam to bardziej jako delikatne danie ujścia fantazji, niż popis literackich umiejętności.

J.G. Ballard "Martwy astronauta" - 3/10. Dość męczące, przynudzone, z mocnym zakończeniem, które nie uderza tak, jak powinno. Autor miał niezły koncept, ale trochę zbyt zdawkowo i w domyśleniu go przedstawił.

Frederik Pohl "Schematyczny człowiek" - 7/10. Przyjemne, dziś nic odkrywczego, ale literacko bardzo dobrze stoi, prowadzenie bohatera też bardzo mi się podobało.

Robert Sheckley "Czy czujesz coś, gdy to robię?" - 4/10. Kolejna fantazja na temat związku człowieka z robotem. Tylko wątek pani domu z manią kontrolowania się broni, literacko nie jest wybitne, nie skłania też do refleksji. Na tle reszty wypada raczej śmieszne, a nie miała to być satyra.

Arthur C. Clarke "Przejście Ziemi" - 4/10. Za długie, zbyt emocjonalne i ckliwe, nic nie wniosło do mojego życia, zwłaszcza że zakończenie jest bezbarwne.

Doris Lessing "Raport na temat zagrożonego miasta" - 1/10. Naiwne, pozbawione polotu, nieciekawe, praktycznie bez fabuły i pomysłu na siebie. Ludzkość obserwowana oczami autorki jest zbyt dziecinna, żeby uznać to opowiadanie za choć bliskie dobremu.

Larry Niven "Lewiata" - 6/10. Czysto rozrywkowe i w tym bardzo dobrze wypada.

Harlan Ellison "Co ma wisieć, nie utonie" - 7/10. Dobra wariacja na temat, zakończona otwarcie. Bardzo dobrze napisana, pochłonięta na jednym oddechu, mimo że w zasadzie nic się w niej nie dzieje.

Walter Tevis "Apoteoza Myry" - 8/10. Bardzo dobrze napisane, bardzo dobrze zakończone. Mistrz w bardzo dobrym wydaniu.

Philip K. Dick "Mroźna podróż" - 10/10. Nie znam tak dobrej powieści Dicka, jak dobre jest to opowiadanie. Świetnie zbudowane, umieszczone w czasie, zakończenie genialne. To nic nowego, ale świetnie ujęte literacko.

Robert Silverberg "Gianni" - 5/10. Kolejna fantazja, tym razem ograna jakby ze wstrętem do niej samej. Strasznie naiwne, niepoukładane, za szybkie. Koncept jest super, ale zbyt sztywno ograny.

Stephen King "Procesor tekstu" - 9/10. Bardzo dobrze poprowadzone, naładowane emocjonalnie, krótkie i przyjemne. Zakończenie jest dokładnie takie, jakiego się spodziewałam i dlatego wyszło tak dobrze.

Donald E. Westlake "Kosmiczny przekręt" - 6/10. Tak samo jak wyżej, czysto rozrywkowe opowiadanie i spełnia tę funkcję, chociaż akcja dzieje się za szybko, a przez to pozostawia bez emocji i z niedosytem.

Howard Waldrop "Dziedzice perysfery" - 6/10. W ogóle nie przemówił do mojej wyobraźnie, trochę zbyt chaotyczny, ale wzruszający i emocjonalny, nie najgorszy w każdym razie.

Billy Crystal "Stacja Naziemna Charley" - 4/10. Koncept jest przestarzały, całość brzydko się zestarzała, a w dodatku główny bohater to młot jakich mało. Ciężko się czytało, mimo że jest dość krótkie.

George Alec Effinger "Dochodź jak najwolniej" - 5/10. Wejście w przyszłość pornobiznesu nie jest złym konceptem, ale tutaj jego potencjał nie został wykorzystany i bardzo szybko zszedł na postać nienależących do zbyt bystrych bohaterki, która sama nie wie, czego chce od życia.

Joe Haldeman "Więcej niż suma jego części" - 7/10. Zakończenie zupełnie niesatysfakcjonujące, ale przez 4/5 bardzo dobrze napisane i prowadzone, poruszające to, co najpewniej zainteresowałoby czytalnika.

Chet Williamson "Sen Yen Babbo & Niebiański gospodarz" - 8/10. Typowo rozrywkowa, ale naprawdę dobra opowiastka. Kupiła mnie konceptem i zakończeniem, które było dokładnie takie, jak powinno być i bardzo mi się to podobało.

Lucius Shepard "Strefa ognia Szmaragd" - 5/10. Rozumiem koncept, ale nie jest on niczym odkrywczym, średnio w ogóle pasuje do sci fi, a do tego jest opatrzony niepotrzebnym okrucieństwem i zdecydowanie zbyt dużą liczbą opisów.

William Tenn "Upiorne kryterium" - 8/10. Dobre, ciekawie poprowadzone i poruszające kilka mega istotnych kwestii. Bardzo dobre zakończenie i przyjemnie prowadzone fabuła.

Terry Bisson "Romans biurowy" - 6/10. Takie sobie czytadełko. Nie ma tu głębszej głębi, chociaż autor starał się ją jakoś uzyskać. Zbyt dużo erotyki, zbyt mało przekazu, ale bardzo dobrze się czytało.

Ray Bradbury "Zaginione miasto Marsa" - 6/10. Za długa historia na opowiadanie, miałam wrażenie, że wszystkie jest opisywane w biegu, a przez to przekaz trochę się rozmył.

Ursula K. Le Guin "Dziewięć żywotów" - 7/10. Przyjemna historia o poszukiwaniu tożsamości i klonowaniu. W pewnym stopniu nawet wzruszająca.

Norman Spinrad "Czuwanie przy łożu śmierci" - 9/10. Chyba...

więcej Pokaż mimo to

avatar
426
139

Na półkach:

Gdybym miał podsumować poziom całej tej kolekcji tytułem jednego z opowiadań to byłby to tekst Joe Haldemana: “Więcej niż suma jego części”.

Wielu współczesnych czytelników może zaskoczyć fakt, że Playboy to nie tylko zdjęcia roznegliżowanych pań, ale także kącik literacki, w tym science fiction. Wielu wybitnych pisarzy gatunku sprzedawało swoje teksty do tego magazynu za całkiem konkurencyjne stawki. Niektórzy mogliby pomyśleć, że jeśli chodzi o poziom utworów trafiały tam same odpryski, które odpadały na etapie selekcji w czasopismach gatunkowych - nic bardziej mylnego.

Zbiór 25 opowiadań prezentuje bardzo wysoki poziom, zarówno pod względem prozy, tematyki jak i różnorodności. Co prawda niektóre opowiadania były przetłumaczone dużo lepiej niż inne (widać to po prostych błędach typu, że facet - Amerykanin - ogląda mecz piłkarski z hot-dogiem. Łatwo się domyśleć, że chodzi o ten drugi futbol, amerykański. Albo też kilka niezbyt zgrabnie przetłumaczonych terminów z dziedzin naukowych). Nie ma jednak powodu do łez, antologię czyta się niezwykle przyjemnie, a teksty pisane bardziej kwiecistą prozą zostały potraktowane z należytym szacunkiem. Rzadko się zdarza, abym na tak szerokiej antologii nie nudził się ani przez chwile. Większość opowiadań już na pierwszych kilku stronach wyłuszcza tematykę, jaka zostanie w nich omówiona. Są teksty poważne, inteligentne, jest też spora liczba tekstów humorystycznych (głównie w drugiej połowie zbioru) i mimo, że zwykle nie przekonuje mnie humor w SF, tak przy tych opowiadaniach bawiłem się naprawdę świetnie.

Zapewne zastanawiacie się - czy w tych historiach jest seks? W pierwszej połowie nie ma go prawie wcale (z wyjątkiem opowiadania Vonneguta),natomiast na ostatnich 150 stronach występuje całkiem licznie, głównie w przyjemnej, humorystycznej odmianie.

No ale dobrze, może coś o samych tekstach? Trudno mi wskazać opowiadania najlepsze bo poziom jest całkiem wyrównany z kilkoma błyszczącymi wyjątkami, które postaram się przybliżyć w pierwszej kolejności.

Zbiór otwiera tekst Raya Bradbury’ego “Zaginione Miasto Marsa”, napisane w charakterystycznym dla tego pisarza pięknym stylu i opowiada o wyprawie do wspomnianego już miasta, które to zostało przed wiekami opuszczone w tajemniczych okoliczności. Historia jest z morałem i jakkolwiek temat (którego nie mogę zdradzić ze względu na spoilery odnośnie natury metropolii) został już podjęty przez licznych pisarzy, tak tutaj wypada doskonale. Ponadto bohaterowie są niezwykle charyzmatyczni, a opisy poruszające wszelkie struny wyobraźni. Bardzo dobra próbka prozy Bradbury’ego.

Ursula Le Guin w “Dziewięć żywotów” proponuje nam wizję klonów o identycznych umysłach, idealnie przystosowanych do prac w ciężkich warunkach na obcych planetach. Jednak ich doskonałe mentalne zgranie pozbawia ich niezbędnego pierwiastka ludzkiego.
Pięknie napisane, o niepewności, zaufaniu i miłości, mądrze i dogłębnie humanistycznie, Le Guin jaką znamy i kochamy.

Kurt Vonnegut w “Witajcie w małpiarni” opisuje dystopijne społeczeństwo cierpiące na przeludnienie, w związku z czym rząd podejmuje kampanie zachęcające ludzi do “humanitarnych” samobójstw oraz wstrzemięźliwości seksualnej za pomocą farmakologii. Oczywiście na pierwszy plan wynurzają się postacie, które chcą zmienić obecny stan rzeczy.
Intrygujące, wulgarnie pociągające, nadające się do Niebezpiecznych Wizji Ellisona.

“Martwy Astronauta” J.G. Ballarda przedstawia świat, w którym program kosmiczny powoli odchodzi do lamusa, przylądek Kennedy’ego jest teraz wielkim pustkowiem, na które zrzuca się szwankujące satelity i statki kosmiczne. W jednym z nich podróżuje martwy astronauta, który na Ziemi zostawił dwójkę przyjaciół gotowych odzyskać jego szczątki z miejsca kontrolowanego zejścia z orbity. Ich historia rodzinna - poronienie jedynego syna - oraz relacja z astronautą przyjmuje metaforyczny wydźwięk uzależnienia od przeszłości, która ma destrukcyjny wpływ na ich małżeństwo. Filozoficzne, ciutkę postapokaliptycznie, w świetnym stylu - Ballard jest pisarzem, na którego trzeba zwracać szczególną uwagę w świecie SF.

Moim zdecydowanym faworytem z całej antologii jest utwór nieznanej mi wcześniej autorki Doris Lessing “Raport na temat zagrożenia miasta”. Obcy dzięki cudom technologii są w stanie przewidzieć, że w perspektywie 5 lat potężne trzęsienie ziemi pogrzebie pewne amerykańskie miasto na zachodzie (prawdopodobnie San Francisco) w zgliszczach. Bezcieleśni przybysze starają się ostrzec Ziemian przed katastrofą. Jest dla nich szokiem, że irracjonalni ludzie zdają się całkowicie świadomi niebezpieczeństwa i jednocześnie zachowują się tak, jakby nic im nie groziło. Ten tekst jest kapitalny. Bierze na tapet nasze nielogiczne zachowania względem zagrożenia życia - wyparcie, obracanie w żart, obojętność, antagonizacja stron, ciągłe dyskusje pozbawione działania z powodu politycznych barier etc. Wszystko to z perspektywy obcego gatunku, który robi wszystko co możliwe, abyśmy mogli uniknąć tragicznego losu. Jak myślicie, skutecznie? Poza tym jest tu naprawdę zabawne mruganie oczkiem w kierunku ufo-entuzjastów - kosmici zdają się mieć niezły ubaw z tego, jak wszystkie ich manifestacje próbuje się wyjaśnić innymi metodami, jak nawet bezpośrednia interwencja zostaje poddana w wątpliwość, jak przeceniamy znaczenie źródła informacji w konfrontacji z samą informacją… Pada hipoteza, że gdyby relację o UFO pochodziły od wysoko postawionych członków wojska czy organów politycznych, to ludzie by uwierzyli. Jaki był tego efekt w 2023 po przesłuchaniu w Kongresie może niektórzy z was pamiętają. Zdecydowanie tekst do nadrobienia, socjologicznie wnikliwy i inteligentny.

Walter Tevis znany jest z wspaniałego “Przedrzeźniacza” oraz “Gambitu Królowej”. Po raz pierwszy miałem przyjemność przeczytać jakieś jego opowiadanie, a była to “Apoteoza Myry”. Cudownie napisany utwór, rozgrywający się na planecie Belsin, gdzie miejscowa trawa dosłownie śpiewa. Nasz główny bohater chce zamordować swoją żoną, aby przejąć po niej intratny biznes wydobywczy endolinu - najskuteczniej w galaktyce substancji przeciwbólowej. Wciąga od początku do końca, a będąc cały czas w myślach mordercy tekst przybiera ostrzejszych kształtów. Tevis piękne pisząc odmalował świat w żywych barwach. Trochę jak w horrorze, trochę sense of wonder, płyniemy przez tekst razem z antybohaterem. Jeden z moich faworytów za poruszający wyobraźnię aspekt fantastyczny.

Philip K. Dick napisał typowo dickowski utwór pt. “Mroźna podróż”. Komora kriogeniczna na pokładzie statku międzygwiezdnego ulega częściowej awarii przez co jeden z podróżnych nie może zasnąć głębokim snem (bez udziału świadomości i snów). AI statku używa wspomnień pasażera aby nie padł on ofiarą dysocjacji sensorycznej podczas 20-letniej podróży. (Pani Magdaleno Salik, czy Pani to widzi? Jednak ten pomysł można pokazać na 15 stronach zamiast 400) O winie i wspomnieniach, które kładą długie cienie na naszej egzystencji. I typowo u Dicka - bohater nie może ostatecznie odróżnić symulowanej rzeczywistość od prawdziwego świata. Klasyczne, ale mocne.

“Kosmiczny przekręt” Donalda E. Westlake’a to najzabawniejszy utwór SF jaki kiedykolwiek czytałem :D Pewna planeta została odcięta od znanego kosmosu za sprawą “pomyłki urzędniczej” i po 500 latach imperium wysyła tam swojego ambasadora. Statek trafia na świat zamieszkały przez nałogowych hazardzistów, którzy… zakładają się o wszystko i cały czas! Nie powiem nic więcej choć bardzo bym chciał opisać poszczególne sytuacje, z których śmiałem się na głos - jak piękna pani nawigator, która jest marzeniem seksualnym wszystkich mężczyzn, ale ją interesuje tylko jej suwak logarytmiczny i matematyka. Przeczytajcie to koniecznie, uśmiejecie się nie jeden raz, obiecuję!

Wspomniany na początku Joe Haldeman w “Więcej niż suma jego części” opowiada historię człowieka, który uległ tragicznemu wypadkowi i poddaje się zabiegowi cyborgizacji. Świetnie napisane, bardzo gruntownie przemyślanie, masa detali i ciekawe sprzężenie zwrotne w związku z teorią umysłu jako całkowitym obszarze składającym się na system nerwowy. Świetnie by się nadawał do Love Death & Robots, bo są tu wszystkie trzy.

Powyższe są moimi ulubionymi utworami, ale masa innych prezentowała również dobry poziom. Norman Spinrad w “Czuwanie przy łożu śmierci” podejmuje tematykę nieśmiertelności w ostrym jak brzytwa, krótkim opowiadaniu, które bierze nas z zaskoczenia. “Maski” Damona Knighta oraz “Schematyczny człowiek” Frederika Pohla oba koncentrują się na interfejsie człowiek-maszyna i robią to w swoim indywidualnym stylu. Arthur C. Clarke rzuca optymistyczną nutę w “Przejściu Ziemi”, gdzie naukowa ciekawość warta jest wszelkiego poświęcenia. Harlan Ellison w “Co ma wisieć, nie utonie” bawi się pomysłem lawinowego, magicznego powrotu ex-partnerek. “Gianni” Silverberga pokazuje upadek kompozytora muzyki klasycznej zamkniętego w kleszczach pop-overloadu i narkotyków przyszłości. Stephen King nie rozczarował mnie swoim “Procesorem tekstu” o maszynie do "spełniania życzeń". W sumie ten utwór wywołał we mnie dosyć spore emocje - King ma niesamowity talent do jednej rzeczy, a mianowicie do tworzenia niezwykle realistycznych portretów psychologicznych i tutaj bardzo mocno można rezonować z tragiczną historią głównego bohatera, który postanawia wziąć życie w swoje ręce kosztem istnienia innych istot ludzkich.

“Dziedzice Perysfery” Howarda Waldropa to na prawdę przesympatyczna postapokalipsa, w której śledzimy losy 3 robotów zaprojektowanych do służby w parku rozrywki. Brzmi trochę znajomo, nieprawdaż? W każdym razie niezwykle mi się podobało oraz to, jak owe roboty będące postaciami z kreskówek Disneya szukały kapsuł czasu zakopanych przed końcem wszystkiego. Świetnie się czyta i nawet wzrusza momentami. “Stacja naziemna Charley” Billy Crystal to znakomita humoreska o gościu, który zaczął odbierać w tv transmisje z mieszkań swoich sąsiadów. “Sen Yen Babbo i Niebiański gospodarz” Cheta Williamsona nabija się z teleewangelistów lat 80. w Ameryce i pokazuje przyszłość religijnego kapitalizmu - zapasy ewangeliczne (choć chyba bardziej pasowałoby tu słowo "wrestling". Podejrzewam, że tłumacz je niepotrzebnie przełożył). Lucius Shepard jak zwykle zachwyca swą prozą w opowiadaniu “Strefa ognia Szmaragd” opisując narkotykową wizję wojny przyszłości w oparach realizmu magicznego. “Upiorne kryterium” Williama Tenn to zabawna historia, w której o tym kto z dwójki naszych bohaterów przeżyje (człowiek czy inteligentny homar z innej planety) rozstrzygnie… gra w Upiora (taka gra słowna, jak scrabble tylko inne reguły). Subiektywnie - bardzo mi się podobało, wciągający! Terry Bisson napisał niezwykle oryginalną opowiastkę “Romans biurowy” o…zakochanych ikonach komputerowych w sieci informatycznej Ratusza? What?!
Ale serio, to było świetne, bo było cudownie dziwne i wyjątkowe. I lubieżne momentami.

Mniej mi się podobały natomiast “Czy czujesz coś, gdy to robię?” Roberta Schekleya - nieśmieszny utwór o robocie o magicznych paluszkach. Wydaje mi się, że autor robił sobie jaja z feministek, ale ciężko mi powiedzieć. Larry Niven w “Lewiatanie” opisuje polowanie podróżnika w czasie na oceaniczną bestię. Nic specjalnego. “Dochodź jak najwolniej” George Alec Effinger (po którym obiecywałem sobie dużo czytając jego “Kiedy zawodzi grawitacja”) zaoferował nam cyberpunkowy świat z ludźmi uzależnionymi od pornograficznych modów. W sumie nie brzmi aż tak niemożliwie, a sam tekst napisany jest zgrabnie, jednak niezbyt mnie zainteresował. Brakowało też mocniejszej puenty.

PODSUMOWUJĄC: Bardzo ciekawa antologia, pełna humoru, ciekawych pomysłów, świetnych autorów, których należy znać jeśli masz ochotę zgłębiać gatunek science fiction. Wiadomo, że kilka utworów mogliście gdzieś już wcześniej przeczytać (w moim przypadku były to tylko cztery teksty) jednak kolekcja wydaje mi się naprawdę ciekawie dobrana. Są to opowiadania koncepcyjne, część ma jakąś większą głębię, część szczerze bawi - w pozytywnym sensie - ale największą zaletą jest to, jak szybko i przyjemnie się je czyta. Biorąc jako wyznacznik przeciętną antologią pełną tekstów słabszych lub nudnych to muszę powiedzieć, że przy lekturze “Playboy Science Fiction” spędziłem kapitalne kilka dni, dlatego zasługuje ona na mocną siódemkę i może być bardzo dobrym wprowadzeniem w arkana tego typu literatury (o każdym autorze jest bardzo króciutka notka przed każdym opowiadaniem, ale to naprawdę bardzo króciutka, tylko to co najważniejsze i jest to na duży plus). Także polecam się zaopatrzyć, bo po braku recenzji odnoszę wrażenie, że jest to pozycja niesprawiedliwie pomijana.

Gdybym miał podsumować poziom całej tej kolekcji tytułem jednego z opowiadań to byłby to tekst Joe Haldemana: “Więcej niż suma jego części”.

Wielu współczesnych czytelników może zaskoczyć fakt, że Playboy to nie tylko zdjęcia roznegliżowanych pań, ale także kącik literacki, w tym science fiction. Wielu wybitnych pisarzy gatunku sprzedawało swoje teksty do tego magazynu za...

więcej Pokaż mimo to

avatar
447
281

Na półkach:

jak ja to dawno czytałem...

jak ja to dawno czytałem...

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    236
  • Przeczytane
    68
  • Posiadam
    27
  • Teraz czytam
    7
  • Chcę w prezencie
    3
  • Fantastyka
    2
  • Chcę kupić
    1
  • Chcę-lista
    1
  • 2015
    1
  • Ulubione
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Playboy science fiction


Podobne książki

Przeczytaj także