rozwińzwiń

Grisaille o zwykłym osiedlu

Okładka książki Grisaille o zwykłym osiedlu Justyna Hankus
Okładka książki Grisaille o zwykłym osiedlu
Justyna Hankus Wydawnictwo: Fundacja Duży Format, Instytut Literatury Seria: Biblioteka Literacka Kwartalnika "Nowy Napis" literatura piękna
148 str. 2 godz. 28 min.
Kategoria:
literatura piękna
Seria:
Biblioteka Literacka Kwartalnika "Nowy Napis"
Wydawnictwo:
Fundacja Duży Format, Instytut Literatury
Data wydania:
2022-10-27
Data 1. wyd. pol.:
2022-10-27
Liczba stron:
148
Czas czytania
2 godz. 28 min.
Język:
polski
ISBN:
9788367170628
Tagi:
#surrealizm #debiut #osiedle #breugel #grisaille
Średnia ocen

7,9 7,9 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Boże nawiedzenie Justyna Hankus, Rafał Kosik, Radek Rak, Wit Szostak
Ocena 4,7
Boże nawiedzenie Justyna Hankus, Raf...
Okładka książki Sny umarłych 2023. Polski rocznik weird fiction Dagmara Adwentowska, Daria Banasiewicz, Aleksandra Bednarska, Filip Duval, Agnieszka Fulińska, Elana Gomel, Justyna Hankus, Katarzyna Ophelia Koćma, Dariusz Ludwinek, Marcin Mleczak, Olaf Pajączkowski, Aleksander Paradowski, Przemysław Poznański, Krzysztof Rewiuk, Agata Suchocka, Sylwia Wełna, Adam Włodarczyk, Małgorzata Żebrowska
Ocena 8,2
Sny umarłych 2... Dagmara Adwentowska...
Okładka książki Nowa Fantastyka 495 (12/2023) Reginald Bretnor, Amal El-Mohtar, Justyna Hankus, Kat Howard, Michał Kłodawski, Redakcja miesięcznika Fantastyka, Clark Ashton Smith, Sohei, Frank R. Stockton
Ocena 6,8
Nowa Fantastyk... Reginald Bretnor, A...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,9 / 10
20 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
545
152

Na półkach:

Bezpieczny zakątek to osiedle jakich wiele. Można by stwierdzić, że życie toczące się na nim nie odbiega w większym stopniu od innych tego typu skupisk ludzi. Można by tak stwierdzić, gdyby nie fakt, iż po jednym z mieszkań wciąż pałęta się jego były – obecnie zmarły – lokator, który za towarzysza ma równie martwego Pietera Bruegela.

Na powieść „Grisaille o zwykłym osiedlu” składają się króciutkie sceny z życia lokatorów pewnego budynku. Postaci te mieszkają niczym w Wieży Babel – zamiast jednak mówić odrębnymi językami, zdają się po prostu egzystować w całkowicie odrębny od siebie sposób, przez co trudno im znaleźć płaszczyznę do porozumienia. Tego typu obraz stanowi istny tygiel, w którym ludzie mogą co najwyżej obok siebie – a nie z sobą - żyć.

Mnogość postaci oraz wątek nadnaturalny wprowadzają do powieści chaos, który nie do końca sprawił na mnie wrażenie chaosu kontrolowanego. W mojej głowie zrodziło się wiele pytań i spostrzeżeń, które – zapewne – są zwykłą nadinterpretacją; szukaniem dodatkowego sensu na siłę. Być może moje odczucia wynikają jednak z faktu, iż nie uważam się za eksperta z zakresu malarstwa.

Co do malarstwa: myślałem o nim przede wszystkim podczas wyobrażania sobie scen z książki. Justyna Hankus zdaje się wręcz malować zdania – styl to zdecydowanie najmocniejszy punkt recenzowanej powieści.

W odczytaniu „Grisaille o zwykłym osiedlu” pomaga wiedza o technice grisaille oraz znajomość obrazu „Dulle Griet” Bruegela.

Powieść Justyny Hankus – ze względu na panujący w niej chaos – może się spodobać, lub nie. Jej oryginalność polega przede wszystkim na przeniesieniu techniki malarskiej na grunt literatury. Odmalowanie szarości życia [i nieżycia] mieszkańców zwykłego osiedla docenią przede wszystkim osoby znające się na malarstwie – dla takich Czytelniczek i Czytelników „Grisaille” może być powiewem świeżości.

Książkę do recenzji otrzymałem od Wydawcy w ramach współpracy barterowej.

Dłuższa recenzja na mojej stronie - link:
https://karols.pl/grisaille-o-zwyklym-osiedlu-justyna-hankus-recenzja/

Bezpieczny zakątek to osiedle jakich wiele. Można by stwierdzić, że życie toczące się na nim nie odbiega w większym stopniu od innych tego typu skupisk ludzi. Można by tak stwierdzić, gdyby nie fakt, iż po jednym z mieszkań wciąż pałęta się jego były – obecnie zmarły – lokator, który za towarzysza ma równie martwego Pietera Bruegela.

Na powieść „Grisaille o zwykłym...

więcej Pokaż mimo to

avatar
6020
1386

Na półkach: ,

„Grisaille o zwykłym osiedlu” to debiut powieściowy Justyny Hankus. Książka zdobyła nagrodę główną w IV Ogólnopolskim Konkursie „Nowy Dokument Tekstowy”.


Och, jakże niezwykłe jest pisarstwo Justyny Hankus! Zdumiewająca gra poetyckich obrazów z prawdami uniwersalnymi, żywota ludzkiego z nutą metafizycznych niepokojów!

No i sztuka! Sztuka to sens życia. Opowiadamy świat poprzez sztukę, bo tylko ta forma jest w stanie dotrzeć do głębi wrażliwości człowieka. Kto nie przeżywa sztuki, ten zdaje się nie mieć serca, chciałoby się wykrzyczeć z patosem. W książce Hankus to właśnie malarstwo, ale i inne gałęzie artystyczne, są kluczem do poznania. Życie inspiruje, ale też bywa sztuką samą w sobie. „Grisaille o zwykłym osiedlu” przedstawia fascynującą (i nieco mroczną) relację życia ze sztuką.

Jako czytelnicy podążamy, co oczywiste, za bohaterem, który do tego świata przedstawionego nas zaprasza (i od razu powiedzmy, że to dość osobliwa persona). Ale kto jego prowadzi? Już ta pierwsza zagadka wskazuje na muzykę, za której dźwiękami kroczy, na malarską grę barw i półcieni, jaką podsuwają jego lęki czy pragnienia w sennych majakach. Jest jeszcze opowieść. Najmniej bodaj doceniana forma artystyczna, a tak wszechobecna, pojemna i odwieczna. Jednak wszystko i tak sprowadza się do obrazów – do roli światła oraz cienia (ach, te wszystkie smugi i zamglenia).

Książkę otwiera swoista ekfraza, ale czyż nie cała powieść Hankus nią jest? Ileż tu odwołań do malarskiego świata Bruegla, który także pojawia się na kartach tej historii. Kim tu jest? Czy to nie jego oczami, tak naprawdę, spoglądamy na te szarości ludzkiego żywota?

Proza Hankus to proza szczegółu. Pisarka rozkłada rekwizyty umiejętnie. Przygląda się detalom (one mają własny kształt, barwę, fakturę, ciężar, znaczenie),ale nie gromadzi ich w nadmiarze. Mam wrażenie, że w tej książce to przedmioty (oraz zjawiska i emocje) są głównymi bohaterami, to one określają postaci, są tymi punktami, za którymi podąża akcja. Na marginesie dodam, że w „Grisaille” wszystko jest specyficzne, nie można mówić ani o jednolitej narracji, ani o akcji jako takiej, nawet nie wiem, czy to do końca jest powieść, czy raczej proza patchworkowa, do której doczepiane są kolejne cząstki.

Bo oto jest osiedle „Bezpieczny zakątek”. Na nim pewien blok. Są piętra, na wszystkich zaś kilka mieszkań. W nich z kolei żyją (lub nie) ludzie oraz zwierzęta. A my zaglądamy przez uchylone drzwi do każdego z nich. I widzimy tylko trochę, pojedyncze sceny z życia codziennego. Właściwie to takie przebitki – a to akurat dziadka odwiedza wnuczka, a to mama bliźniaków ogarnia poranny chaos, to znów żona wymiguje się od intymnych relacji z mężem.

To osiedle jak wszystkie inne. Dzieje się dokładnie to samo, co wszędzie. Na całość tej społeczności spoglądamy przez pryzmat lokalnej „wariatki”. Magdy nikt nie rozumie, bo i ona sama nie bardzo wie, co kłębi się w jej wnętrzu. Cierpi na poważne zaburzenia, które właściwie odbierają jej szansę na godne życie. Jest społeczne wykluczona, budzi lęk, jest obiektem kpin. Bardzo mnie porusza ta kreacja. A efektu dodaje jej symboliczny wymiar, gdy pierwszoosobowy narrator dopowiada: „ja też byłem Magdą”. Czyż nie wszyscy bywamy „Magdą”? A może nasz dzisiejszy świat to „Magda”? Nie widzimy cudzych problemów, nie interesują nas, zamiast zrozumieć łatwiej przypiąć łątkę, obśmiać albo odwrócić się na pięcie…

Za sprawą działania Magdy obserwujemy, jak na jedno zdarzenie patrzą różni ludzie. Co widzą, na co zwracają uwagę i co ich reakcja mówi o nich samych. Bohaterowie nie spotykają się ze sobą często. Właściwie łączy ich przypadek. To podkreśla, jak bardzo współczesny człowiek jest samotny pośród innych ludzi, jak bardzo nie widzi też drugiego człowieka obok. Blok 30B to swego rodzaju żywy organizm, w którego trzewiach nieustannie bulgocze…

Szare życie szarych ludzi, a w nim m.in. samotność, zagubienie, starość i jej konsekwencje, choroby i zaburzenia, deficyty, niespełnione ambicje, zmarnowane okazje, rozmaite lęki. Wszyscy znamy bolączki mieszkańców „Bezpiecznego zakątka” – rozmaite uniki, obserwacje z ukrycia, oddawanie się marzeniom, które zagłuszają ponurą rzeczywistość, podpatrywanie czy inni też mają tak ciężko, zadowalanie się byle czym itp.

Justyna Hankus zachwyca językiem oraz wizją! Ma bardzo pojemny styl – sprawnie łączy różne środki wyrazu i swobodnie lawiruje między nimi. Surrealizm miesza się z pospolitością, farsa – z tragedią, mowa współczesna z poetyckim sznytem. Są frazy, które zatrzymują, zachwycają, pulsują. „Odkąd byłem martwy, cierpiałem na chroniczną bezsenność”, albo choćby: „drzwi od balkonu zassały uszczelkę”. Tę prozę się i czyta, i ogląda, i odczuwa.

„Grisaille o zwykłym osiedlu” to debiut powieściowy Justyny Hankus. Książka zdobyła nagrodę główną w IV Ogólnopolskim Konkursie „Nowy Dokument Tekstowy”.


Och, jakże niezwykłe jest pisarstwo Justyny Hankus! Zdumiewająca gra poetyckich obrazów z prawdami uniwersalnymi, żywota ludzkiego z nutą metafizycznych niepokojów!

No i sztuka! Sztuka to sens życia. Opowiadamy świat...

więcej Pokaż mimo to

avatar
509
509

Na półkach:

Maleńka proza Justyny Hankus jest niezbitym dowodem na to, że nie trzeba wielu słów, a nawet lepiej, aby było ich mniej, by powstała SZTUKA. To doprawdy niezwykła opowieść o zwykłym osiedlu, a w tym, co dla jednego mało interesujące i powszednie, ktoś inny dostrzeże wiele do opisania i jeszcze więcej do przemyślenia. Szarość nie oznacza wcale nudy, może być najwyższej klasy artyzmem, jeśli pędzel, czy też pióro – jak w tym przypadku, poprowadzi mistrzyni. Grisaille to wysublimowana technika malarska, bazująca na tylko walorowo zróżnicowanych szarościach. Taka też jest ta historia, złożona z drobnych elementów ludzkich spraw i tego, co dookoła, a więc architektury blokowiska, fruwającego towarzystwa wron i innych skrzydlatych, ciekawsko zaglądających w odsłonięte okna i codziennego ulicznego szumu, do którego zdążyliśmy na tyle przywyknąć, że zwykle umyka naszej uwadze.

Nic z tych rzeczy nie skryje się jednak przed uważnym wzrokiem Justyny Hankus, dopiero bowiem ubrane w tę dookolną różnorodność osiedle staje się spójną całością. Dla autorki nawet to, co nieożywione stanowi ważny element, który personifikuje. „Metalowe poręcze balkonów szczękały z zimna, obce i brudnawe, ozdobione cienką falbaną zamarzniętej wody (…) Fasada budynku przypominała podniszczoną szatę zarzuconą niedbale i przyschłą. Budynek zaś wcale nie był ubrany, wystawiał chude piersi na mróz i wilgoć, ochraniając swoje wnętrze, zorganizowane w funkcjonalne arterie, z przepustowym gardłem, z którego czasami wychodził pomruk, a czasami śmiech.” Uderzający mrok i brzydota tej rzeczywistości w zestawieniu z trudnymi historiami mieszkańców zamkniętych w poszczególnych „klatkach” tego blokowiska, pozostawia jakiś gorzki osad, uwiera charakterystycznym, bezwolnym smutkiem, letargiczną oziębłością, która może wieść tylko do katastrofy.

Skojarzenie z Pieterem Brueglem i jego naznaczoną groteskową szkaradnością sztuką, wyszukującą i utrwalającą piekło ludzkich słabości, nie jest więc ani trochę przypadkowe, a w miarę zagłębiania się w lekturze zyskujemy pewność, że to w gruncie rzeczy celowy i w pełni uzasadniony zabieg.

Nasi bohaterowie zaledwie prześlizgują się przez życie, najchętniej nawet i tego by nie robili, bo nie ma in ono do zaoferowania niczego poza pustką, rozczarowaniem, bólem, niekiedy tym fizycznym, zawsze zaś tym, na który nie ma lekarstwa – egzystencjalnym, rozlewającym się w sercu. Ich dzień to spoglądanie na zaokienny krajobraz, albo, dla odmiany, w niebieskie, zimne światło telewizyjnego ekranu. To wysiedziany fotel lub łóżko, w które można się zapaść niczym w nicość, aby godziny mijały szybciej. Dzieci wpadają jak po ogień, w biegu zadając rutynowe pytania opiekunce, dziecko w małżeńskim łóżku stanowi bezpieczną barierę przed bliskością małżonków, a bohaterskie wyczyny w grze komputerowej wystarczają za bezrobotne życie w realu.

Przywitajcie codzienne, małe piekiełka XXI wieku, gdzie ludzie mieszkający razem, w jednym blokowisku, starannie pielęgnują w czterech ścianach swoją samotność, jednocześnie snując marzenia o wyrwaniu się z jej piekielnego kręgu. Łączy ich jedynie obraz ciecia z taczką przechodzącego pod oknami, słyszalny hałas na klatce schodowej, na który nikomu nie chce się specjalnie zareagować oraz migający czerwono neon bez dwóch ostatnich liter.

Interesująca jest konstrukcja tej małej, mocnej prozy. Jakby malarz na położone pojedynczo kropki nanosił nowe warstwy farby, łączące się w końcu w jedną, bezładną, gniewną gmatwaninę. Na początku każde mieszkanie jest kompletnie osobne, a zamknięty w nim człowiek – odizolowany, spoglądający na świat z wnętrza swojej „klatki”, w której sam dobrowolnie się zatrzasnął. Później dochodzi do nieuniknionych, przypadkowych spotkań, a wokół aż gęsto robi się od silnej emanacji niechęci i oziębłości, tak, że słowa małego Kubusia, który w swojej dziecięcej ufności nie potrafi zrozumieć atmosfery frustracji, wyczuwając ją jednak nieomylnym instynktem dziecka, dźwięczą tutaj mocnym kontrastem.

Podobnie widzi świat Bruegel, któremu towarzyszy jedyny z naszych bohaterów przemawiający w pierwszej osobie, może dlatego, że jest już ponad tym wszystkim, choć jeszcze obok. Z nudów i niechęci do czegokolwiek zarzucił sobie w końcu pętlę ze skakanki na szyję. Teraz obserwuje obraz osiedla „Malowniczy Zakątek” wraz z Brueglem, rozkładającym swoje farby i kreślącym na dojmującej szarości krople czerwonej, tętniczej krwi.

Przedstawiona tu rzeczywistość może przerazić. Naprawdę tacy jesteśmy, my, współcześni? Wierzymy w psychoterapeutę zamiast w Boga, stąpamy ostrożnie „nie chcąc za wcześnie dojść do nieuchronnej starości”, mijamy się obojętnie, byle tylko się nie dotknąć, nie zauważyć… Każdy sam jak Magda ze swoim szaleństwem, jak Ewa z chorobą nowotworową, jak Antoni z nikomu niepotrzebną starością, jak Kaja z innością orientacji i tożsamości, czy Mariola z niespełnieniem ukrywanym pod coraz nowszymi i droższymi ciuchami. To rzeczywistość dzieci znajdowanych w beczkach lub molestowanych przez wujków, bo wszyscy odwracali wzrok. To rzeczywistość rozdartych rodzin, nie podtrzymujących kontaktu, choć każde z osobna przecież tęskni. Czy to my, żyjący na xanaxie i elicei, wgapiający się w migający ekran telewizora czy komputera, jak zahipnotyzowani, wychylający się z naszych betonowych kokonów tylko po to, by zrobić piekło komuś innemu? Czyżby powidoki przeszłości snujące się za naszymi plecami, głosy brzmiące gdzieś z tyłu głowy niepokojem, nie pozwalały nam ruszyć dalej śmiało przed siebie? Mówimy sobie, patrząc na płynącą po dłoni krew: „Boli, to dobrze, że boli, że coś mnie boli, lubię być chory. Piecze, swędzi, wszystko jedno – koncentruję się na tym bólu, rozkoszuję nim i nareszcie mam coś konkretnego, z czym mogę powalczyć.”

Wiele tu nawiazań do piekielnych otchłani, bo i Dante ze swoją Boską Komedią i Bruegel z Dulle Griet i pralka Magdy, z której czeluści dochodzą niesamowite odgłosy… Sami także czujemy, że osiedle Malowniczy Zakątek wcale nie jest od tych infernalnych komnat lepsze, to przedsionek wprost do nich wiodący. Tutejsze powietrze „ciężkie od smutnego potu” ciągnie ludzi na dno, choć przecież powstało z ich smutku i poczucia beznadziei. To rzeczywiście osiedle niczym z płótna mistrza makabry, a jego umęczeni mieszkańcy miotają się w tych maleńkich, wydzielonych im przestrzeniach, niczym ćmy w pułapce życia, niby poszukujące światła, choć każde z nim zetknięcie boleśnie parzy.
Książkę przeczytałam dzięki portalowi: https://sztukater.pl/

Maleńka proza Justyny Hankus jest niezbitym dowodem na to, że nie trzeba wielu słów, a nawet lepiej, aby było ich mniej, by powstała SZTUKA. To doprawdy niezwykła opowieść o zwykłym osiedlu, a w tym, co dla jednego mało interesujące i powszednie, ktoś inny dostrzeże wiele do opisania i jeszcze więcej do przemyślenia. Szarość nie oznacza wcale nudy, może być najwyższej klasy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1
1

Na półkach:

Musiałam chwilę pomyśleć... bo książkę przyjęłam / wciągnęłam na jednym wdechu jeszcze przed spotkaniem z Autorką, hiperwentylując się chyba, a prościej mówiąc bardzo dużo emocji we mnie wzbudziła, także dlatego, że Wiadoma Postać z książki przydarzyła mi się kiedyś naprawdę. Jestem tą książką uwiedziona. Tematem, konstrukcją, ach! konstrukcją, głebokością widzenia, malowaniem słowami, muzyką - najpierw piano, potem crescendo, na koniec dominanta i głośny, mocny koniec. To książka o tym, czego doświadczamy codziennie na naszych osiedlach ale wolimy o tym nie myśleć, o tym, że depresja to nie fanaberia, wykluczanie "innych" nie może być usprawiedliwiane ideami, o tym , że samotni w wieży wciąż mamy wpływ na innych samotnych. Dla mnie nie ma w tej książce ani jednej fałszywej nuty, co się pewnie zdarza w debiutach lub u nieutalentowanych pisarzy, ale o to właśnie chodzi, że ta książka w ogóle nie brzmi jak debiut, a raczej tak , jakby to była ...dwudziesta wariacja na temat... opus 79:). Nie mogę się doczekać następnej, moi znajomi dostają ją w prezencie, jeden egzemplarz poleciał do Mediolanu do pewnego profesora literatury polskiej, niech już tam już czytają zanim zabiorą się za nią tłumacze, ta książka jest po prostu zbyt ważna, nie może zostać tylko na jednym osiedlu.

Musiałam chwilę pomyśleć... bo książkę przyjęłam / wciągnęłam na jednym wdechu jeszcze przed spotkaniem z Autorką, hiperwentylując się chyba, a prościej mówiąc bardzo dużo emocji we mnie wzbudziła, także dlatego, że Wiadoma Postać z książki przydarzyła mi się kiedyś naprawdę. Jestem tą książką uwiedziona. Tematem, konstrukcją, ach! konstrukcją, głebokością widzenia,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1079
632

Na półkach:

Pieter Bruegel, legendarny niderlandzki malarz, kojarzony jest głównie z obrazem „Wieża Babel”. To właśnie jego kopia została wkomponowana w tło książki Justyny Hankus „Grisaille o zwykłym osiedlu”. Pomysł na taką, a nie inną aranżację okładki wydaje się trafiony w dwójnasób – z jednej strony przykuwa uwagę czytelników, z drugiej metaforycznie odnosi się do miejsca akcji (bloku). To jednak niejedyna obecność malarza w debiucie nagrodzonym w konkursie Nowy Dokument Tekstowy. Już w tytule użyto sformułowania grisaille, który przeciętnemu Polakowi powie niewiele. Jest to jedna z technik malarskich, która dzięki zastosowaniu barw monochromatycznych, nadaje dziełu złudzenie trójwymiarowości. Omawianą technikę stosowało wielu artystów, w tym Pieter Bruegel. Efektem są trzy obrazy: „Trzech żołnierzy”, „Śmierć Marii” i „Chrystus i cudzołożnica”, z czego ten ostatni jest najszerzej eksponowany w książce Hankus. Ostatnim wyraźnym śladem niderlandzkiego artysty (poza tym osobistym) jest olejny obraz „Dulle Griet” („Szalona Greta”),na którym warto skupić się nieco bardziej.

Bruegel namalował go w 1562 roku. Obraz prezentuje zwykłe miasteczko, które pewnego dnia opanowuje chaos. Lud wybiega na ulice, rzuca się na siebie z patelniami i oprzyrządowaniem kuchennym w rękach, uzbrojona w piki armia wyłania się z bram okalających gród. Znajdujemy tu też potwory: hybrydy przerośniętych kotów i jaszczurek czy olbrzymie ryby z odnóżami. Toczy się zaciekła walka, zezwierzęcenie osiąga zenit, koszmar rodzi się na naszych oczach. A wszystko to całkowicie bezcelowe.

W centrum obrazu znalazła się tytułowa Szalona Greta. Postać kojarzona z ludowych podań jako uosobienie chciwości i żądzy. Autor poświęcił jej więcej miejsca, niż innym elementom rzeczywistości. Załamanie skali ma prawdopodobnie dać do zrozumienia, że to właśnie ona jest bodźcem całego zajścia, że to ona otworzyła puszkę Pandory. Pewnym krokiem zmierza wprost w rozwartą paszczę potwora, która być może jest przedsionkiem piekła. Na jeszcze jeden szczegół tego dzieła warto zwrócić uwagę. Tuż obok Szalonej Grety, na szczycie dachu, znajduje się mężczyzna. Trzyma na ramieniu statek z grupą ucztujących i globem. Drugą ręką operuje chochlą, która podstawiona pod nagi tyłek, zgarnia kosztowności. Pod budynkiem gromadzi się szary lud – spadające pieniądze, nawet w otaczającym ich szale, nie mogą zostać zmarnowane.

Co Bruegel chciał nam powiedzieć tym obrazem? Każdy patrzący może pokusić się o własną interpretację, adekwatną dla jego wiedzy, sytuacji życiowej czy doświadczeń. Stworzyła ją także Justyna Hankus, a efekty jej pracy są zadziwiająco dojrzałe. Jak już wcześniej wspomniałem, rzecz dzieje się w bloku. Jego dokładna lokalizacja nie ma żadnego znaczenia, podobnie jak imiona bohaterów. Oczywiście są oni ponazywani, mają swoje zainteresowania, potrzeby czy problemy. Ich losy tworzą swoistą mozaikę przypadków, które odrębnie pokazują, jak skomplikowane i niejednoznaczne potrafi być nasze życie. Złożenie tych dziejów w jedną kupę, pozwala jednak dostrzec coś więcej.

Tak jak u Bruegla, tak i u Hankus mamy Szaloną Gretę. Kobietę o przeciętnej inteligencji, wybuchowej naturze, mocno emocjonalną. Jej niecodzienne zachowanie (przeniesienie ciężkiego sprzętu AGD) przykuwa uwagę innych mieszkańców bloku. Wprowadza ich w konsternację. Pobudza do wychodzenia na balkony i komentowania zdarzenia. Jest też postać chłopca, który w pewnym momencie ucieka i odnajduje się na dachu. Co prawda nie zrzuca pieniędzy, ale daje ludziom inne dary – wspólne chwile. Czy te okoliczności zmienią coś w mieszkańcach? Żadnych przesłanek ku temu nie ma. Justyna Hankus zdaje się nam wręcz mówić, że dziwne, często nielogiczne zachowania, są wpisane w naszą naturę. Zauważa też, że każdy życiorys ma siłę i znaczenie. Może stać się elementem czegoś większego, może współgrać z innymi elementami iluzji naszego trwania tu i teraz.

W „Grisaille o zwykłym osiedlu” podoba mi się to, jak autorka przechodzi od jednostki do ogółu. Robi to plastycznie, jakby sama siedziała gdzieś obok swoich bohaterów i notowała ich słowa. Ma też niezwykły słuch i zmysł do kreowania ostrej frazy. Jej nieoczywiste zdania każą się zatrzymywać, zastanowić co znaczą w kontekście utworu, ale także naszego bytu. Zwraca też uwagę totalny brak pośpiechu, powolne nakładanie się na siebie ludzkich losów, skotłowanie całego osiedla na jednym, panoramicznym ujęciu, a później stopniowe odchodzenie w cień. Autorka operuje słowem, tak jak malarz posługuje się pędzlem.

I jeszcze o jednej rzeczy chciałem wspomnieć. Postać samobójcy, który otwiera i zamyka powieść, nie może zaznać spokoju. Mieszka z Brueglem, przygląda się piekłu codzienności, nie jest w stanie opuścić tego miejsca. Ona spaja cały ten obraz, najdobitniej pokazuje, że w naszym chorym świecie nie ma nadziei na porządek i spokój. Chaos trwa, choć pozornie coraz częściej traktujemy go jako normalność.

Recenzja ukazała się pod adresem http://melancholiacodziennosci.blogspot.com/2023/01/recenzja-grisaille-o-zwykym-osiedlu.html

Pieter Bruegel, legendarny niderlandzki malarz, kojarzony jest głównie z obrazem „Wieża Babel”. To właśnie jego kopia została wkomponowana w tło książki Justyny Hankus „Grisaille o zwykłym osiedlu”. Pomysł na taką, a nie inną aranżację okładki wydaje się trafiony w dwójnasób – z jednej strony przykuwa uwagę czytelników, z drugiej metaforycznie odnosi się do miejsca akcji...

więcej Pokaż mimo to

avatar
168
121

Na półkach:

Więcej recenzji na blogu KRYTYCZNYM OKIEM
---
Jakie były wasze pierwsze wrażenia, gdy ujrzeliście „Dulle Griet” Pietera Bruegla? Ja koncentrowałem się na szczegółach, bardzo długo nie widziałem tam całości, a to, co w pierwszej kolejności zwróciło moją uwagę, to wielka twarz obserwatora, pożeracza niepokojącego i zapewne pozornego chaosu przedstawionego na obrazie. Z niezwykłą książką Justyny Hankus miałem podobnie. Nie zwróciło mojej uwagi centrum opowieści, bo odniosłem wrażenie, że takiego nie ma. Dałem się porwać tej historii fragmentarycznie. Byłem przekonany, że pisarka opowiada tu epizody znaczące dużo więcej niż całościowe przesłanie tej książki. A może chodzi o technikę obrazowania – Hankus ma niebywałą zdolność przykuwania uwagi detalami. Mam wrażenie, że z tą książką jest jak z „Dulle Griet” – za każdym razem, gdy z nią obcujemy, możemy tam zobaczyć coś innego, jeszcze bardziej niezwykłego, coś niedostrzeżonego przy pierwszym kontakcie.

Jesteśmy w rzeczywistości wykreowanej przez niezwykłą wrażliwość debiutantki. Wkraczamy do opisywanych przez nią pomieszczeń z mieszaniną ekscytacji, niepokoju, zaskoczenia i zdumienia. Ta historia jednocześnie jest konglomeratem różnych opowieści i całościowo chce się zaprezentować jak zbiór malarsko zaprezentowanych przestrzeni oraz sugestywnych bohaterów. „Grisaille o zwykłym osiedlu” próbuje oddać niezwykłość absurdów istnienia. I nieistnienia. W tym samym czasie przenosi nas w rejony, w których życie zamarło, a mimo wszystko nadal się toczy. Dlaczego? „Śmierć jest rzeczą względną i niczego nie rozwiązuje”. Dlatego u Hankus końcem istnienia nie będzie nicość. Ta oniryczna i surrealistyczna powieść niewielkich rozmiarów, która wdziera się niepokojąco w zakamarki naszej wyobraźni, będzie mroczną przypowieścią o zależnościach między życiem a śmiercią, jak również o nas samych – rozsypanych tutaj jak elementy wspomnianego obrazu Bruegla, tworzących jednak całość. Żywi ze swymi udrękami i niepokojami będą swoistym jednym organizmem. A wszystko zostanie poddane obserwacji i deformacji w enigmatycznej technice malarskiej, która ma być tutaj chyba sposobem opowiadania tego, jacy jesteśmy w sobie zagubieni i jak w tym zagubieniu tworzymy mozaikę codzienności.

„W nocy obudził mnie Bruegel”. Co można zrobić z takim pierwszym zdaniem powieści? Justyna Hankus udowadnia, że bardzo wiele. Nakierowanie na pewien sposób odbioru rzeczywistości i jej przekształcania pozwoli nam przez jakiś czas panować nad światem przedstawionym. Portretowanym w taki sposób, że każdy z przejmujących rozdziałów jest jak mały obraz – doskonale naświetlona sytuacja i cienie wokół tego, czym tak naprawdę ona jest. Pozornie mamy tutaj dwie opowieści: złożoną z prozaicznych epizodów historię tego, jak budzi i kończy się dzień na pewnym bezpiecznym i uznanym za porządne osiedlu, a także narrację pierwszoosobową wywołującą tu najwięcej niepokoju oraz ekscytacji. Śledzimy życie mieszkańców kolejnych pięter warszawskiego bloku, ale na jednym z tych pięter już od jakiegoś czasu nikt nie mieszka. Czy na pewno? Hankus stara się sportretować pewną społeczność, która mierzy się ze zdarzeniem w dużym stopniu rozbijającym rutynę i zmuszającym do tego, by wyjrzeć na balkon, odejść na chwilę od swoich przyzwyczajenia, odpuścić na moment walkę o uporządkowanie po swojemu kolejnego dnia. W tej konfrontacji życie połączy się w surrealistyczny sposób ze śmiercią. Opowiadając o złożoności ludzkiej natury, Justyna Hankus sięga po wiele środków formalnych, aby przykuć uwagę i jednocześnie ją rozproszyć. Na jak wiele sposobów na przykład można opisać niepokojący dźwięk?

Od czasu „Świętego Wrocławia” Łukasza Orbitowskiego nie spotkałem się z prozą, która opowieść o mistyfikacjach i kształtowaniu się nowego ładu umieszcza w bloku mieszkalnym. Hankus jest dużo lepsza od Orbitowskiego – u niej zniknięcie będzie w zasadzie jedno, bez mnożenia zagadek. I ono da nam możliwość spojrzenia na życie tych, którzy mocno się w nim okopują, jako na jeden obraz różnorodności niepokoju. Wędrując po kolejnych piętrach, zatrzymujemy się u bohatera, którego odwiedził Bruegel, i otrzymujemy tak niepokojący oraz wieloznaczny obraz jak w przypadku „Dulle Griet”. Kto będzie tutaj Szaloną Gochą? Nie wiem dlaczego, ale pojawiła mi się w głowie i coraz intensywniej powracała do mnie myśl, że Justyna Hankus, opowiadając o wyobcowaniu, chce dotknąć problemu definiowanego przez medyków jako schizofrenia. Najwięcej niepokoju wywołuje tutaj bohaterka, która we własnym mieszkaniu usiłuje znaleźć schronienie przed czymś, co przychodzi do niej stopniowo, posługując się mrocznymi neologizmami. Język bohaterów również jest tu istotny i konfrontując ich ze sobą, autorka kreuje dowcipne sytuacje. Dystans wobec opowiadanych zdarzeń podkreślany jest również specyficznym poczuciem humoru Hankus. Bo „Grisaille o zwykłym osiedlu” to też narracja, w której autorka momentami dystansuje siebie i nas wobec swojej techniki opowiadania.

Widać w tej książce fascynację autorki tym, co dwuznaczne i niemożliwe do wyjaśnienia. Metafizyką, która nie idzie tylko w kierunku atrakcyjnych dla czytelnika symboli. Są tu ciekawie obrazowane stany emocjonalne, ale duże wrażenie robi również enigmatyczna wizyjność niektórych scen. O bohaterach Hankus opowiadają także ich ciała – ludzie ci albo im się poddają, albo z nimi walczą, są one dla nich źródłem opresji i narzędziem pracy zarobkowej. Tymczasem jeden z bohaterów nie ma już ciała, staje się wspomnieniem albo jakąś senną fantazją. A jednak istnieje. Podgląda. Nie dostrzega w świecie, który musiał opuścić, czegokolwiek atrakcyjnego. Bruegel zaś widzi coś, z czego chce stworzyć obraz. Dostrzega mróz, wilgoć, mgłę, ponury budynek mieszkalny, zajętych codziennymi szaleństwami i udrękami mieszkańców. Pieter Bruegel był niezwykle wrażliwy na ukazywanie tego, co nieoczywiste. Justyna Hankus podejmuje prozatorską grę z określonymi przez niego konwencjami ukazywania rzeczywistości i przekształca tę rzeczywistość w surrealistyczny obraz egzystencjalnego udręczenia. Niby we współczesnej dekoracji, a przecież uniwersalnego. Kogoś, czyje działania określane są mianem incydentu. Cienka jest linia tworząca ramy owego incydentu – granica między tak zwanym uporządkowaniem codziennego życia osiedlowego a pojawiającym się w samym środku tego życia obłędem. Tylko jeden krok może nas dzielić od tego, co niemożliwe do opisania, do opowiedzenia. Autorka w błyskotliwy sposób podejmuje grę z malarską wrażliwością i naturalistycznym wręcz obrazowaniem świata, w którym przecież nie ma niczego interesującego. Z lęków, smutków, ucieczek w alternatywne życie lub medyczne wspomaganie spokoju wydobywa coś, czego jej bohaterowie nie mogą się spodziewać, bo nie antycypują tego, jak surrealistycznie może się rozpaść fasada codzienności.

„Grisaille o zwykłym osiedlu” to fantazja o zagadkowości pewnej relacji życia i śmierci. Wszystkie nasze małe codzienne sprawy otrzymują tu niecodzienną i zastanawiającą wykładnię – kiedy jesteśmy częścią, kontekstem jakiejś głębszej w swym znaczeniu opowieści. Jaki zatem obraz wyłania się z fantazji Justyny Hankus? Nie stara się być dydaktyczna jak Bruegel. Jest uważną obserwatorką życia, ale przede wszystkim dobrze wie, w jaki sposób artystycznie to życie odkształcić, by jego opowiadanie stało się estetyczną przyjemnością dla czytelnika. I wyzwaniem. Bo to jedna z tych krótkich powieści, które na długo wprowadzają zamieszanie do naszych myśli. Jednocześnie są tam frazy, które zderzają metaforykę z naturalistycznym opisem. Hankus proponuje nam prozę, która dodatkowo znakomicie brzmi. Warto część z jej zdań przeczytać sobie na głos.

Więcej recenzji na blogu KRYTYCZNYM OKIEM
---
Jakie były wasze pierwsze wrażenia, gdy ujrzeliście „Dulle Griet” Pietera Bruegla? Ja koncentrowałem się na szczegółach, bardzo długo nie widziałem tam całości, a to, co w pierwszej kolejności zwróciło moją uwagę, to wielka twarz obserwatora, pożeracza niepokojącego i zapewne pozornego chaosu przedstawionego na obrazie. Z...

więcej Pokaż mimo to

avatar
9
1

Na półkach:

Niesamowita książka. Bardzo łatwo dałam się wessać w jej lekko dziwaczny, groteskowy, surrealistyczny klimat. Pochłonęłam ją jednym tchem i długo nie mogłam się otrząsnąć. Ta książka jest napisana w taki sposób, że jej słowa przylegają do nas, oblepiają nas, zostają z nami. Na prawdę niezła, gęsta i malarska literatura. Dla mnie Sztos.

Niesamowita książka. Bardzo łatwo dałam się wessać w jej lekko dziwaczny, groteskowy, surrealistyczny klimat. Pochłonęłam ją jednym tchem i długo nie mogłam się otrząsnąć. Ta książka jest napisana w taki sposób, że jej słowa przylegają do nas, oblepiają nas, zostają z nami. Na prawdę niezła, gęsta i malarska literatura. Dla mnie Sztos.

Pokaż mimo to

avatar
5
4

Na półkach: ,

Grisaille jest mozaiką historii o nas.
O różnych nas, czasem obciążonych natręctwami, rytuałami, traumami. Trochę jak “Dzień Świra”, bywa śmieszna, czasem straszna, ale bez horroru :-).
Pisana żywym, momentami poetycko surrealistycznym językiem, którego połykanie daje sporo przyjemności.
Mój ulubiony zwrot: “winda wciągnęła incydent”.
O czym jest ta książka? Chyba o tym, że wszyscy jesteśmy porąbani.

Grisaille jest mozaiką historii o nas.
O różnych nas, czasem obciążonych natręctwami, rytuałami, traumami. Trochę jak “Dzień Świra”, bywa śmieszna, czasem straszna, ale bez horroru :-).
Pisana żywym, momentami poetycko surrealistycznym językiem, którego połykanie daje sporo przyjemności.
Mój ulubiony zwrot: “winda wciągnęła incydent”.
O czym jest ta książka? Chyba o tym,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1
1

Na półkach:

Wbrew temu co sugeruje tytuł to osiedle nie jest zwykłe, nie są też zwykli jego mieszkańcy - nie-mieszkańcy i ich mocno splecione ze sobą losy, ale tym bardziej warto przeczytać tę książkę. To nie jest łatwa pop-literatura, autorka stawia przed czytelnikiem pewne wymagania - ale to dobrze, tak dla książki jak i dla czytelnika. Namawiam do lektury.

Wbrew temu co sugeruje tytuł to osiedle nie jest zwykłe, nie są też zwykli jego mieszkańcy - nie-mieszkańcy i ich mocno splecione ze sobą losy, ale tym bardziej warto przeczytać tę książkę. To nie jest łatwa pop-literatura, autorka stawia przed czytelnikiem pewne wymagania - ale to dobrze, tak dla książki jak i dla czytelnika. Namawiam do lektury.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    42
  • Przeczytane
    27
  • Posiadam
    8
  • 2023
    2
  • Teraz czytam
    2
  • [literatura piękna]
    1
  • Regał 4
    1
  • Literatura polska
    1
  • 2024
    1
  • Legimi
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Grisaille o zwykłym osiedlu


Podobne książki

Przeczytaj także