Urodzona w 1982 roku francuska pisarka włoskiego pochodzenia. Dorastała w Nicei, gdzie w latach osiemdziesiątych przeprowadzili się z Włoch jej rodzice, ukończyła studia z zakresu historii i geografii. Jej debiutancka powieść „Une histoire italienne” została wyróżniona przez Akademię Francuską w 2020 roku nagrodą Prix Henri de Régnier.
Och, dziwna to była książka… Córka w mentalnej podróży do przeszłości zapadającej na zdrowiu matki, podejmująca próby odsiania prawdy od pozorów, poznania tajemnic i uzyskania odpowiedzi na wiele pytań.
Fabuła przedstawiona jest w postaci trochę nieuporządkowanego strumienia myśli głównej bohaterki. Ze względu na nieszablonowy, bardzo poetycki sposób narracji ta minipowieść nie jest najprostsza w odbiorze, pośród dygresji i porównań często umyka sedno fabuły, zaciera się faktyczny temat, czyli przeszłość matki, trudna, pełna oschłości relacja matki i córki czy próby zmierzenia się emocjami.
Do przeczytania tej krótkiej powieści zabierałam się dwa razy. Raz czytania nie ukończyłam, bo zajęłam się inną książką, a powrót po kilku tygodniach okazał się niełatwy: nie sposób „wejść” po przerwie w ten specyficzny styl bez poczucia utraty więzi z przedstawionymi wydarzeniami. Okazało się, że w przypadku tego rodzaju powieści czytanie w we fragmentach szkodzi, tę powieść należy przeczytać od razu w całości, by odpowiednio zsynchronizować się z treścią i ją zrozumieć.
Powieść bez wątpienia poruszająca, zaskakująca głębią, ale też, mimo że krótka, niekiedy męcząca.
Okruchy przeszłości
Powieść Laury Ulonati to literacka miniaturka obejmująca relację córki i matki powoli osuwającej się w niepamięć. Luźny strumień myśli głównej bohaterki spisany bardzo poetyckim językiem sprawia, że nie jest to pozycja najprostsza w odbiorze, ale też nie jest pozbawiona zalet.
Gdy matka Ariane zaczyna chorować, córka w symboliczny sposób próbuje odtworzyć jej prawdziwą historię, co idealnie pasuje do wykonywanego przez nią zawodu archeologa. Odsiewa pozory od tajemnic, które jej matka skrzętnie ukrywała i kreśli jej prawdziwy, zaskakujący portret.
Powieść Ulonati ma wyczuwalny włoski nastrój, znany chociażby z książek Ferrante czy Di Pietrantonio, choć jest zdecydowanie bardziej poetycka. Estetyzowanie narracji sprawia, że główny wątek myśli Ariane chwilami zaczyna umykać – ot, literatura nieco zbyt piękna.
"Cały ten błękit" powinien trafić do czytelników o ogromnej wrażliwości, wymagających od powieści więcej niż tylko poprawnie złożonych zdań. Relacja córki i matki – przede wszystkim dwóch kobiet – może okazać się zbyt kontrowersyjna, choć w tym przypadku wiele zależy od samego czytelnika.