rozwińzwiń

Widziałem otchłań

Okładka książki Widziałem otchłań Simone Moro
Okładka książki Widziałem otchłań
Simone Moro Wydawnictwo: Mova reportaż
248 str. 4 godz. 8 min.
Kategoria:
reportaż
Tytuł oryginału:
Ho visto l’abisso
Wydawnictwo:
Mova
Data wydania:
2022-03-09
Data 1. wyd. pol.:
2022-03-09
Liczba stron:
248
Czas czytania
4 godz. 8 min.
Język:
polski
ISBN:
9788367137034
Tłumacz:
Tomasz Kwiecień
Tagi:
himalaizm alpinizm wspinaczka góry pandemia wspomnienia literatura włoska literatura górska
Średnia ocen

6,7 6,7 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,7 / 10
18 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
849
105

Na półkach: , , , , , , ,

Zaskoczyłam się pozytywnie. Pan Moro od lat jawił mi się jako zarozumiały bubek. Nie wiem w sumie z czego wynikało takie moje zdanie o jego osobie, zapewne z jakieś wypowiedzi w TV. Książka natomiast pełna jest przemyśleń po covidzie. I z wieloma z nich się zgadzam. Sporo refleksji jak na tak cienką lekturę.

Zaskoczyłam się pozytywnie. Pan Moro od lat jawił mi się jako zarozumiały bubek. Nie wiem w sumie z czego wynikało takie moje zdanie o jego osobie, zapewne z jakieś wypowiedzi w TV. Książka natomiast pełna jest przemyśleń po covidzie. I z wieloma z nich się zgadzam. Sporo refleksji jak na tak cienką lekturę.

Pokaż mimo to

avatar
533
532

Na półkach:

Rok dwa tysiące dwudziesty. Próba zimowego wejścia łączonego na Gaszerbrum I i Gaszerbrum II, która dramatycznie kończy się niepowodzeniem. Na wysokości zaledwie 5500 metrów Moro wpada do głębokiej szczeliny lodowca. Życie ratuje mu towarzyszka wyprawy Tamara Lunger, która przy tym poważnie uszkadza sobie dłoń. Simone wraca do Włoch.
Wybucha pandemia Covid-19. W ostatniej chwili przed lockdownem Moro wyjeżdża do syna, z którym spędzi kolejne miesiące, opowiadając o wspinaniu, sukcesach, porażkach i trudnych życiowych wyborach.

Bardzo lubię sięgać po książki, gdzie występuje motyw gór, szczytów i wsystkiego co z tym związane. Okładka i tytuł mocno mnie zaintrygowały! Jednak po przeczytaniu tej powieści muszę powiedzieć, że jestem mocno rozczarowana. Spodziewałam się totalnie czegoś innego po tej książce. Brakowało mi tutaj akcentu tych gór, wspinaczek na wysokie szczyty i opisów klimatu, całej wyprawy, a dostałam filozoficzne rozważania na temat życia i pasji o górach. To coś zupełnie innego, ciężko mi się to czytało, bo z wielkim nużeniem, to jak autor odbiera swoje życie łącząc z jego pasją jaką jest wspinaczka po górach. Jest to całkiem inna pozycja, tak jakbym czytała historię autora, który się tłumaczy przed sobą dlaczego tak, a nie inaczej i ukazuje swoje życie z dokonanych jego wyborów. Mamy tutaj sporo refleksji, wniosków człowieka, który w życiu wiele przeszedł. Niestety nie tego oczekiwałam po takim tytule i opisie, ale cóż. Jeśli szukacie przygody, dużej dawki zimnego klimatu, napięcia, to tutaj tego nie znajdziecie.

Rok dwa tysiące dwudziesty. Próba zimowego wejścia łączonego na Gaszerbrum I i Gaszerbrum II, która dramatycznie kończy się niepowodzeniem. Na wysokości zaledwie 5500 metrów Moro wpada do głębokiej szczeliny lodowca. Życie ratuje mu towarzyszka wyprawy Tamara Lunger, która przy tym poważnie uszkadza sobie dłoń. Simone wraca do Włoch.
Wybucha pandemia Covid-19. W ostatniej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
73
73

Na półkach:

Są ludzie, którzy potrafią zmienić przeciwności losu w szanse i osiągnięcie wielu ciekawych rzeczy. Przykładem jest Simone Moro, himalaista, dla którego pandemia Covid 19 okazała się okazją do napisania książki „Widziałem otchłań”. Jego osiągnięcia, zdobywanie szczytów wysokogórskich, mogą stanowić wzór, jak należy ciężko i wytrwale pracować, aby stać się mistrzem w danej dziedzinie. Simone wiele w życiu przeżył. Zdobyte doświadczenie przekazywał z pasją, bezinteresownie swoim towarzyszom, kompanom podczas wspinania się na niebezpieczne szczyty wysokogórskie. Książka napisana jest w bardzo przystępny sposób. Czytając ją można poczuć, że Simone to bardzo pozytywna i miła osoba. Jest otwarty na potrzeby innych, a zarazem bardzo szczery w przekazywaniu swoich opinii. Poznajemy tutaj autorytety, które ukształtowały silny charakter himalaisty. Okazuje się, ze Moro cenił i podziwiał polskich himalaistów, którzy jako pierwsi zaczęli zdobywać szczyty, ośmiotysięczniki, zimą. Nie mając odpowiedniego sprzętu, który był zawsze bardzo drogi, wykonywali go sami. Przerabiali narzędzia z fabryk i sprzęt ochronny. Ich pomysłowość i dążenie do celu nie znała granic. Simone wspominając swoją przeszłość, swoje dokonania i porażki, zbiera siłę i energię na kolejne wyprawy. Simone to bardzo przedsiębiorczy i kreatywny himalaista. Jego pomysły i cele często prześcigają jego samego. To prawdziwy wojownik. Czytając tą książkę możemy wiele podpatrzeć i nauczyć się od Simone. Mnie utkwiła jeszcze jedna myśl z tej książki. Dobrze jest poznawać i czytać historie osób, którzy osiągnęli już w życiu wielkie rzeczy.

Są ludzie, którzy potrafią zmienić przeciwności losu w szanse i osiągnięcie wielu ciekawych rzeczy. Przykładem jest Simone Moro, himalaista, dla którego pandemia Covid 19 okazała się okazją do napisania książki „Widziałem otchłań”. Jego osiągnięcia, zdobywanie szczytów wysokogórskich, mogą stanowić wzór, jak należy ciężko i wytrwale pracować, aby stać się mistrzem w danej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
112
106

Na półkach:

Autorem książki jest włoski alpinista Simone Moro. Akurat tą opowieść zaczyna od wyprawy z dwa tysiące dwudziestego. Jest to próba wejścia zimną na Gaszerbrum I i II, która kończy się niepowodzeniem. Moro wpada do szczeliny lodowca. Życie ratuje mu jego towarzyszka Tamara Lunger, przypłacając to nie lada poświęceniem. Partnerzy przerywają wyprawę i wracają do domu bez zdobytych szczytów.
Zaraz później wybucha pandemia COVID-19. Simone Moro rusza do syna, by spędzić z nim kilka miesięcy lockdownu. W tym czasie opowiada mu o rodzinie, swoich wspinaczkach, przygodach, przyjaciołach, ale również o porażkach.
W powieści przeplata się relacja Moro z synem. Wyraźnie widać, jakie wartości chce on mu przekazać i jak sobie radzą zamknięci w domu. Czas lockdownu okazuje się dla alpinisty czasem poświęconym młodszemu dziecku, ale również momentem do rozważań nad tym jak i dlaczego znalazł się w takim miejscu, a nie innym oraz dlaczego robi to, co robi. Wszystko to stara się wyjaśnić na kartach powieści, robiąc to częstokroć między wierszami. Bywa, że serwuje czytelnikowi bezpośrednie komunikaty, a bywa, że czytelnik musi dotrzeć do nich sam. Obie formy doceniłam i z obu starałam się wynieść jak najwięcej.
Simone Moro okazuje się człowiekiem, którego porażki, błędy, czy ciosy innych ludzi nie rzucają na kolana, a wręcz przeciwnie – motywują do jeszcze bardziej wytężonej pracy. To sportowiec, który w swojej książce nikogo nie oskarża o jakiekolwiek niepowodzenia. Po prostu przyjmuje je do wiadomości, wyciąga z nich naukę i rusza dalej, na kolejną wyprawę. Działa. Pracuje ciężko i niestrudzenie, mając przed oczami cel do którego dąży. To wielka nauka dla wielu z nas, a dla mnie osobiście, ogromny pokaz siły.
Moro opowiada również o drodze, którą przeszedł, by odszukać własną ścieżkę, czyli to czym chciałby się zajmować. Zaczynał od wspinaczki, później rozpoczął pierwsze wyprawy alpinistyczne, aż w końcu zrozumiał, że chce specjalizować się w alpinizmie zimowym. I w tym momencie Simone Moro serwuje nam kilka akapitów o polskim alpinizmie. Czuć, że jest pod wielkim wrażeniem dokonań Polaków, którzy choć słabo wyposażeni (koniec dwudziestego wieku),zdobywali szczyty w ekstremalnych warunkach, często nowymi ścieżkami.
Co jeszcze dała mi ta powieść? Przybliżyła mnie o krok do zrozumienia alpinistów. Jak można chcieć znaleźć się w strefie śmierci, gdzie powietrze jest tak rozrzedzone, że człowiek powoli umiera? Oni w drodze na szczyt i z powrotem ścigają się ze śmiercią. Ryzyko na które się godzą jest ogromne, ale to można porównać do sportów ekstremalnych. Są osoby, które nie potrafią żyć bez adrenaliny, to wiem, ale jak można się godzić na dobrowolne przebywanie tygodniami w ekstremalnym zimnie, bez normalnych posiłków, dobrodziejstw kanalizacji, ciepłej kąpieli i elektryczności? (Wiecie, jestem cieplaczek, co to lubi zimą wełniane skarpety i ciepłe sweterki, a do tego wszystkiego kocyk i milusią podusię.) Niemniej teraz rozumiem lepiej. Jeszcze nie do końca, ale lepiej, a to już spory sukces.
W powieści zawartych jest dużo refleksji, wniosków człowieka, który przeszedł w życiu wiele. Są wspomniane te dobre i te złe strony ludzkiej natury. Są dowody, że każde zdarzenie czegoś nas uczy, a porażka często daje nam więcej niż sukces. Czytając „Widziałem otchłań”, odnosiłam wrażenie, że poznaję Simona Moro, bo tekst wydał mi się bardzo osobisty i może zabrzmi to dziwnie, ale było mi z tym niezwykle przyjemnie. Jednocześnie stał się dla mnie motywacją i niejaką pociechą, bo jest dowodem, że jeśli tylko się nie poddajesz i wystarczająco ciężko pracujesz, dojdziesz do celu. I nie ma sensu zadręczać się porażkami. Ona mają dawać siłę i paliwo do dalszych starań.
Mnie Simone Moro bezsprzecznie przekonał, a Was zostawiam z „Widziałem otchłań”. Może wyniesiecie z niej to samo co ja, a może jeszcze więcej.
www.milosniczkaslow.pl

Autorem książki jest włoski alpinista Simone Moro. Akurat tą opowieść zaczyna od wyprawy z dwa tysiące dwudziestego. Jest to próba wejścia zimną na Gaszerbrum I i II, która kończy się niepowodzeniem. Moro wpada do szczeliny lodowca. Życie ratuje mu jego towarzyszka Tamara Lunger, przypłacając to nie lada poświęceniem. Partnerzy przerywają wyprawę i wracają do domu bez...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2661
2655

Na półkach:

"Szczyt jest wyłącznie punktem przejścia, nigdy nie dojścia, ponieważ szczęście i pasja nie leżą w miejscu przeznaczenia, ale w podróży."

Spodziewałam się czegoś innego po książce, więcej akcentów na wysokogórską wspinaczkę, więcej opisów wysokogórskich przygód, a otrzymałam sporo rozważań na temat życia i pasji. Chętnie wchodzę w klimaty wspomnieniowe o podłożu filozoficznym, jednak w tej publikacji nie wciągnęły na tyle, abym odczuwała przynajmniej dobrą satysfakcję czytelniczą. Odebrałam to jako rozliczenie autora z wewnętrznymi rozterkami, coś w rodzaju tłumaczenia się przed sobą, spojrzenia na życie z ujęcia dokonanych wyborów. Kilka elementów faktycznie fascynowało, fragmenty ścieżek życia zupełnie innych niż moje, interesująco wchodziło się w ich klimat, ale było ich zdecydowanie za mało. Pozostałe bazowały na zwykłych ludzkich emocjach, znanych każdemu z nas, podparte szczerością, lecz bez większej wnikliwości.

Więcej na: https://bookendorfina.blogspot.com/2022/04/widziaem-otchan.html

"Szczyt jest wyłącznie punktem przejścia, nigdy nie dojścia, ponieważ szczęście i pasja nie leżą w miejscu przeznaczenia, ale w podróży."

Spodziewałam się czegoś innego po książce, więcej akcentów na wysokogórską wspinaczkę, więcej opisów wysokogórskich przygód, a otrzymałam sporo rozważań na temat życia i pasji. Chętnie wchodzę w klimaty wspomnieniowe o podłożu...

więcej Pokaż mimo to

avatar
337
278

Na półkach: ,

Szczera, prawdziwa, poruszająca i na pewno pouczająca. Była ciężka, czytałam ją długo, bo z każdym kolejnym fragmentem zastanawiałam się więcej. Nad wszystkim. Rozmowa Moro z jego synem Jonasem jest wzruszająca i głęboka. Płynie tam dużo nauki, miłości i przestróg. Są także życiowe rady człowieka, który doświadczył wystarczająco wiele, by mógł się wypowiadać.
To książka o relacji ojciec-syn, o wspomnieniach, z których można wyciągnąć wnioski. Nie jest to pozycja poświęcona jedynie alpinizmowi. Wręcz tematyka ta stanowi tło dla całości wypełnionej przygodami Moro. Narrację uzupełniają liczne żarty, przytoczenia, porównania autora. Ulubione zdanie polonistek i polonistów: książka zmusza do refleksji. Ale taka jest prawda.
Biorąc się za czytanie "Widziałem otchłań", zderzymy się z opisami ważnych wydarzeń z życia Simone'a Moro. To ciekawa, uzupełniająca historia, z którą warto się zapoznać. Nieczęsto sięgam po książki biograficzne, ale ta wzruszyła mnie i wciągnęła na dobre godziny. Jeszcze teraz, gdy piszę tę recenzję, klaruje mi się w głowie to, co chciałabym napisać o historii Moro.
Niektóre wspomnienia były przerażające. Ale to co przeszedł ten człowiek, jest warte podziwu. Zachęcam do zapoznania się z "Widziałem otchłań". Rozmowa ojca z synem jest ciekawym sposobem przedstawienia własnych doświadczeń.

Szczera, prawdziwa, poruszająca i na pewno pouczająca. Była ciężka, czytałam ją długo, bo z każdym kolejnym fragmentem zastanawiałam się więcej. Nad wszystkim. Rozmowa Moro z jego synem Jonasem jest wzruszająca i głęboka. Płynie tam dużo nauki, miłości i przestróg. Są także życiowe rady człowieka, który doświadczył wystarczająco wiele, by mógł się wypowiadać.
To książka o...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1976
1454

Na półkach:

To była mocno refleksyjna opowieść. Zatrzymałam się na chwilę, czytając ją. Kiedy ktoś wychodzi w góry, żeby zdobyć trudny szczyt, jest witany jak bohater, gdy mu się to uda. W przeciwnym wypadku znajduje się armia osób, które będą krytykowały, ośmieszały i wytykały porażkę. Moro był w obu sytuacjach. Z obu wyciągnął lekcje, o których opowiedział synowi.

Moro uczy Jonasa, że nic w życiu nie przychodzi samo. Jeśli chce się osiągnąć w czymś sukces, trzeba dawać z siebie wszystko, a nawet może i więcej. Wielu ludzi często o tym zapomina. Jedno niepowodzenie może sprawić, że porzucą plany. Simone Moro pokazuje, jak przekuć porażkę w lekcję pokory i w sukces.

To nie jest książka stricte o alpinizmie, ale znajduje się tu sporo informacji na jego temat. Między innymi jest fragment poświęcony naszemu alpinizmowi. Autor opisuje, że polscy alpiniści w latach 80. zdobywali szczyty, chociaż nie mieli sprzętu, byli ubrani w dziergane ręcznie czapki, a ich oczy chroniły okulary do spawania. Od kogoś takiego inspirację można czerpać garściami. Uśmiechałam się, kiedy o nich czytałam. Byłam dumna z tego, że w książce znalazła się wzmianka o moich rodakach. Są tutaj też opowieści o tym, co w górach może pójść nie tak. Jedna z nich mocno złapała mnie za serce i choć nie znałam osobiście osoby, która tam zginęła, czułam się tak, jakbym straciła przyjaciela.

To historia o tym, że z upadków się powstaje, choć nie zawsze jest łatwo. Myślę, że może wielu ludzi zainspirować do wstania z fotela. Zwłaszcza jeśli poznają wyczyny Maria. Gość to przekozak.

To była mocno refleksyjna opowieść. Zatrzymałam się na chwilę, czytając ją. Kiedy ktoś wychodzi w góry, żeby zdobyć trudny szczyt, jest witany jak bohater, gdy mu się to uda. W przeciwnym wypadku znajduje się armia osób, które będą krytykowały, ośmieszały i wytykały porażkę. Moro był w obu sytuacjach. Z obu wyciągnął lekcje, o których opowiedział synowi.

Moro uczy Jonasa,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1330
1329

Na półkach:

Bardzo osobista książka jednego z największych himalaistów Simona Moro. Otchłań to dla niego nie tylko górskie przepaście, to życiowe zawirowania, rozczarowania, straty. W inny sposób podchodzi do zdobywania ośmiotysięczników. Opisuje swoje refleksje, strach, który wielokrotnie ratuje mu życie. K2, Annapurna, Broad Peek to jedna z wielu pokonanych przez niego gór. Moro umieścił w swojej opowieści wielu znanych alpinistów, w tym polskich - Cichego i Wielickiego. Wiele miejsca poświęcił swojej, niestety nieprzyjemnie zakończonej przyjaźni z Denisem Urubko.
W tej książce Moro pisze przede wszystkim o ludziach, o swojej trudnej drodze do sukcesu, o sile, którą ma w sobie każdy człowiek. Wspaniałe są jego rozmowy z synem. Cudownie opowiada o swojej przyjaźni z Anatolijem Bukrejewem, czlowiekim, który nie wrócił z jednej z wypraw...

(cd recenzji na fb)

https://www.facebook.com/KsiazkaZamiastKwiatka/photos/a.418885991470850/7955638044462236/

Bardzo osobista książka jednego z największych himalaistów Simona Moro. Otchłań to dla niego nie tylko górskie przepaście, to życiowe zawirowania, rozczarowania, straty. W inny sposób podchodzi do zdobywania ośmiotysięczników. Opisuje swoje refleksje, strach, który wielokrotnie ratuje mu życie. K2, Annapurna, Broad Peek to jedna z wielu pokonanych przez niego gór. Moro...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    53
  • Przeczytane
    22
  • Posiadam
    11
  • 2023
    2
  • Góry
    2
  • 2022
    2
  • Wygrane w konkursie/recenzenckie
    1
  • Tematyka górska
    1
  • Chcę w prezencie
    1
  • Reportaż
    1

Cytaty

Więcej
Simone Moro Widziałem otchłań Zobacz więcej
Simone Moro Widziałem otchłań Zobacz więcej
Simone Moro Widziałem otchłań Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także