cytaty z książki "Widziałem otchłań"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Jednak strach jest obecny.
Ale on mnie nie powstrzymuje: dla mnie strach nie oznacza braku chęci podejmowania ryzyka czy prób. Oznacza uświadomienie sobie, że jest on całkiem jak głód: to coś, z czym się rodzimy, stanowi część nas i jeśli zapominamy go słuchać, tak jak w przypadku głodu czy snu, wpadamy w poważne kłopoty.
Strach nie ma dobrej prasy w alpinistycznych epopejach, niemal nie występuje w opowieściach o wyczynach wspinaczy. A jednak to właśnie strach, jestem tego pewien, pozwalał mi przez te wszystkie lata wracać do domu z każdej wyprawy. To właśnie to, że często się bałem, zapewniło mi długą alpinistyczną karierę, pozwoliło mieć rodzinę i teraz, już po pięćdziesiątce, zdawać mojemu synowi relację z kolejnej wyprawy i porażki, która jest drobiazgiem w porównaniu z tym, że nie mogłem być przy nim.
Wyruszyłem i dotarłem do bazy jak pocisk, nie wiedząc, że na pewnych wysokościach im lepiej zawodnik jest przygotowany i sprawny, tym bardziej cierpi z powodu braku tlenu, zwłaszcza w pierwszej fazie aklimatyzacji, i z tego powodu musi iść wolniej i ostrożniej niż inni. To jakby wlać biopaliwo do baku: w zależności od tego, czy będzie to minidostawczak, czy ferrari, rezultat będzie odmienny: ferrari ucierpi bardziej.
Szczerze mówiąc, nie obchodzą mnie dorośli; jeśli ktoś dorosły nie jest w stanie przebywać sam ze sobą i znaleźć sobie w domu konstruktywnej pracy lub zainteresowań, które nie będą siedzeniem przed telewizorem i oglądaniem talk-show i tanich seriali, to problemem nie jest lockdown, ale on sam. A zamknięcie obnaży go i pozwoli na zdrową autoterapię.
(...) według mnie dzieci nie powinny rozmawiać, tylko biegać, skakać i przeżywać swoje własne przygody. To jedyny sposób, aby były szczęśliwe, zdrowe, szczupłe i wysportowane. Kanapa i wszystko, co elektroniczne lub zastępujące ruch, to trucizna, którą trzeba podawać w rygorystycznie małych dawkach, jeśli chce się przeżyć.
Nie chciałem być tylko kimś, kto idzie w czyjeś ślady, a alpinizm zimowy zaoferował mi szansę wejścia w przygodę, która pod pewnymi względami była wciąż mało eksplorowana. Poruszając się w zimnej porze roku, mógłbym odnaleźć swoją własną tożsamość alpinisty i jednocześnie zachęcić nowe pokolenia do zakochania się w tym bardzo trudnym sposobie wspinania się na giganty ziemi.
Jeśli stałem się tym, kim jestem dzisiaj, to dzięki wielkiemu szczęściu, że miałem za sobą historię silnej rodziny z dołów społecznych i dobre geny oraz że spotkałem Bukriejewa, legendę światowego alpinizmu, i to z nim rozpocząłem swoją przygodę. Jego śmierć pomogła mi dojrzeć, rozwinąć się jako mężczyzna.
Powrót do przeszłości jest często dobrym sposobem na doświadczenie teraźniejszości, na odzyskanie świadomości, dostrzeżenie tego, co się zmieniło i jak do tego doszło. Powracanie po własnych śladach służy także ocenie swojego dzisiejszego kroku: czy stał się on pewniejszy i bardziej doświadczony, czy też słabszy i mniej pewny. Służy sprawdzeniu, czy lęki z przeszłości zniknęły, czy też do tych, które już istniały, doszły nowe.
Szczyt jest wyłącznie punktem przejścia, nigdy tylko dojścia, ponieważ szczęście i pasja nie leżą w miejscu przeznaczenia, ale w podróży.
Ważne jest, aby określić swoją własną podróż i wyruszyć w drogę.