Standardowo daję wysoką ocenę tego typu kronikom. Nic o autorze. Z tekstu kroniki wynika zaś, że znał arabski i był tłumaczem w zakonie. Był też w Akce w chwili jej upadku? Nie wiem czy to całość? Wnioskując z punktacji chyba tak. Brak wstępu i posłowia. I jak zwykle u Pietruszczaka - literówki. Cuda w Akce. Znak nad głównym kościołem w mieście - na niebie widoczny miecz. Blask z nieba okrywający ciała templariuszy zamordowanych w Safed. Asasyni przyjmujący chrzest i zaciągający się do turkopoli by wykonać zabójczą misję. Ciekawe są nie tylko opisy walk z Saracenami ale i walk między chrześcijanami w Ziemi Świętej. Najfajniejsze są zaś opisy życia codziennego. Ludzie w Akce, która była obrzydliwie bogatym miastem. Ludzie tam żyli jak i dziś - pracowali, handlowali, wojowali. Rybacy wypływali na połów. Świętowali, chodzili na imprezy, organizowali turnieje rycerskie. Bawili się, żenili, umierali. Chodzili do kościoła - tak jak i dzisiaj w Polsce. A tu nagle łup! I Akki nie ma!

Standardowo daję wysoką ocenę tego typu kronikom. Nic o autorze. Z tekstu kroniki wynika zaś, że znał arabski i był tłumaczem w zakonie. Był też w Akce w chwili jej upadku? Nie wiem czy to całość? Wnioskując z punktacji chyba tak. Brak wstępu i posłowia. I jak zwykle u Pietruszczaka - literówki. Cuda w Akce. Znak nad głównym kościołem w mieście - na niebie widoczny miecz....