Księżna jeleń
- Kategoria:
- fantasy, science fiction
- Tytuł oryginału:
- La duquesa ciervo
- Wydawnictwo:
- Rebis
- Data wydania:
- 2018-10-16
- Data 1. wyd. pol.:
- 2018-10-16
- Liczba stron:
- 304
- Czas czytania
- 5 godz. 4 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788380623774
- Tłumacz:
- Barbara Jaroszuk
- Tagi:
- demony literatura hiszpańska magia powieść fantasy średniowiecze tajemnica walka o władzę wędrówka wojna
„Księżna jeleń” to wyprawa w poszukiwaniu naszych wewnętrznych demonów, a także refleksja nad władzą, zniewoleniem i wolnością.
Po wielkim popisie narracyjnym, jakim była powieść „Lśnij, morze Edenu”, w swojej nowej książce Andrés Ibánez zagłębia się w świat średniowiecznej fantastyki, żeby opowiedzieć historię Hjalmara, ucznia czarnoksiężnika, oraz jego spotkania z fascynującą księżną Pasquis. I oto ukazuje się naszym oczom osobny świat, żywy w każdym szczególe: ludne miasto Irundast, nad którym góruje Wieża Magów, gdzie mieszkają piękna Olcha, król Urbán i arcymag Saamsar de Olden, a dalej całe uniwersum nieogarnionych imperiów, fanatycznych religii i prastarych legend. Znajdziemy tu kolejne etapy magicznych wtajemniczeń, wielką miłość, długą podróż, niekończącą się wojnę. A przecież ten świat z obłoków i wyobraźni boleśnie przypomina nasz własny.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Powrót do natury
Gdyby książki, moi Państwo, były dziś ważne – a nie są – pół świata żyłoby transferem iście spektakularnym: nagrodzony niedawno (...czyli trzy lata temu) Bookerem Marlon James, kojarzony dotąd z wykręconą powieścią historyczną, ogłosił, że jego nowe dzieło będzie reprezentantem gatunku fantasy. Dlaczego uważam taki wybór za odważny? Ano dlatego, że pisarze zdecydowanie częściej uciekają z fantastycznego getta, niż do niego wkraczają (Małecki, Orbitowski czy Twardoch zaczęli prawdziwe kariery dopiero po tym, jak rozluźnili związki z gatunkową ojczyzną), a niektórym tak zależy, żeby nie być z nim kojarzonym, że w oczywisty sposób narażają się na śmieszność (czuję się współwinny, bo od razu przed oczami staje mi jedna z moich ulubionych pisarek…). Zdarzają się jednak tacy straceńcy jak James – jednym z nich jest Andrés Ibáñez, który postanowił rozstać się na kilka chwil z mainstreamem, żeby stworzyć fantastyczną „Księżną jeleń”.
W wydanym przed rokiem imponującym „Lśnij, morze Edenu” Ibáñez pokazał, że typowy dla niego proces tworzenia wiąże się z czerpaniem pełnymi garściami z dorobku innych twórców. I tak jak za patrona poprzedniej powieści uznać można Roberta Bolaño, tak w „Księżnej jeleń” wyraźnie widać inspiracje prozą Ursuli K. Le Guin. Najwyraźniejszą z nich jest próba podkreślania przy użyciu fantastycznych metafor i symboli związku człowieka z przyrodą – w świecie stworzonym przez Hiszpana, podobnie jak w „Ziemiomorzu”, kultura zmuszona jest uznać swoją porażkę w odwiecznej wojnie z naturą i z pokorą przyjąć narzucone przez nią warunki. Magowie w niczym nie przypominają potężnych wojowników, jakich pełna jest dzisiejsza fantastyka (przykłady można mnożyć bez końca: potrafiący zaklinać proch żołnierze McClellana, dysponujący niekończącą się siłą i miotający ogniem Błogosławieni Ryana, dziesiątki obdarzonych mocami bohaterów Sandersona) – to raczej spokojni, wycofani nieco druidzi, dla których najważniejsze jest odkrywanie prawdy o świecie; to, że zyskują dzięki temu specyficzne umiejętności, zawsze stanowi konsekwencję i środek dalszego rozwoju, nie cel. Zresztą i owe umiejętności jakby żywcem wzięte są z Le Guin – przede wszystkim przejmowanie władzy nad zwierzętami (choć, trzeba przyznać, z opisem doznań sokoła i łasicy Ibáñez poradził sobie po mistrzowsku).
Matka „Ziemiomorza” nie jest, oczywiście, jedyną inspiracją Hiszpana. Wyraźnie czuć w „Księżnej jeleń” Tolkiena, choć, warto zaznaczyć, nie tego monumentalnego i totalnie spolaryzowanego, lecz tragicznego i operującego w rejestrach szarości, którego odnaleźć można w jego ukochanym romansie Berena i Lúthien. Nie da się też nie zauważyć, że pierwsze rozdziały powieści (o ile nie cała pierwsza część) to kolejna wariacja na temat ucznia czarnoksiężnika/zabójcy/rycerza. Ten konkretny przypadek jako żywo przypomina „Ucznia skrytobójcy” Robin Hobb, przede wszystkim ze względu na pesymistyczny raczej obraz świata, a także wyjątkowo ważną postać karła, która występuje w obu powieściach.
Czy oznacza to, że Ibáñeza w „Księżnej jeleń” brakuje? Czy dokonał tylko i wyłącznie rekonfiguracji pomysłów niemal tak starych jak sam gatunek? Cóż, odpowiedź na to pytanie nie jest wcale taka prosta. Z jednej strony mam kilka przykładów postmodernistycznych, synkretycznych wizji Ibáñeza, które jednak nie zawsze się sprawdzają. Za przykład niech posłużą latające białe spodki ze współczesnym wystrojem odwiedzane przez jednego z bohaterów – Zelazny mieszał nowoczesność z high fantasy dziesiątki lat temu i robił to zdecydowanie zgrabniej. Zdarzają się też oczywiście motywy świetne, jak choćby wątpliwości tytułowej księżnej co do jej tożsamości płciowej (choć scena, w której odkrywa nagle fascynację mężczyznami podczas oglądania penisa, jest co najmniej żenująca). Z drugiej natomiast – pseudośredniowieczna opowieść Hiszpana toczy się całkiem wartko, a dzięki podkręceniu napięcia przy pomocy sporej dawki brutalności nie trąci myszką. Szkoda tylko, że pisarz nie zdecydował się sięgnąć po klasyczne wzorce w zakończeniu – te każą puentować w sposób mocny i zaskakujący. Ibáñez opowieści nie zamyka, a pozwala jej się zamknąć. Różnica niby niewielka, ale efekt rozczarowujący, bo urwanych wątków jest tu całe mrowie. Jednym z ważniejszych tematów książki jest milczenie, może więc Hiszpan wziął je sobie do serca za mocno.
„Księżna jeleń” to powieść, którą można uznać za hołd dla najbardziej klasycznego fantasy. Andrés Ibáñez stara się nieco naginać zasady gatunku, ale robi to bardzo rzadko i bez szczególnej determinacji. Książka bardzo mnie zaskoczyła, bo spodziewałem się po autorze „Lśnij, morze Edenu” nieco bardziej wymyślnej prozy, ale czasu poświęconego lekturze nie żałuję.
Bartosz Szczyżański
Oceny
Książka na półkach
- 317
- 140
- 69
- 12
- 8
- 6
- 6
- 5
- 5
- 4
Cytaty
My, mieszkańcy Ziem Wietrznych, jesteśmy ludźmi wolnymi. To dlatego, że lud z nas mały. Wszystkie wielkie królestwa mają niewolników, tak za...
RozwińStał teraz tak, że po raz pierwszy w życiu mogła przyjrzeć się męskim genitaliom. Chociaż ciało młodzieńca było poza tym gładkie, cień owłos...
Rozwiń
Opinia
Za każdym razem, gdy zaczynam czytać tekst fantasy, zastanawiam się, jak bardzo autor nasyci go kliszami, schematami i rozpoznawalnymi rozwiązaniami fabularnymi. Nie umiem zapomnieć o słowach krytyków i badaczy literatury, którzy ocenili ten gatunek jako niezwykle skonwencjonalizowany. Owo skostnienie ma przyczynę między innymi w fakcie, że fantasy rozrosło się w pewnych nieprzekraczalnych dla siebie granicach. Z jednej strony wyznaczone są one przez tradycje europejskich mitologii (najczęściej nordyckich, celtyckich, rzadziej klasycznych), z drugiej zaś inspiracje płyną szerokim strumieniem ze świata rycerskich legend oraz ogólnie pojmowanego średniowiecznego uniwersum. Elementy, którymi dysponuje autor chcący tworzyć w tym gatunku, są więc od dawna znane i każdy może po nie sięgnąć. Skarbiec jest otwarty, fantów nie pilnuje żaden smok, można zabrać to, co jest akurat potrzebne. Trzeba docenić również wpływ klasyków – Robert Howard, J. R. R. Tolkien, Poul Anderson i Ursula Le Guin stworzyli podwaliny fantasy, jej najbardziej rozpoznawalne realizacje. Za sprawą ich niewątpliwego geniuszu kolejni twórcy mogli albo udeptywać ścieżki, którymi ktoś już wcześniej przeszedł, albo bawić się konwencją, tworząc parodie i postmodernistyczne wariacje potwierdzające istnienie problemu „literatury wyczerpania”.
Moje spotkania z fantasy są za każdym razem podszyte głęboką nadzieją na to, że na nowo uwierzę w możliwości gatunku. Ktoś mnie zaskoczy, oczaruje, uwiedzie albo kreacją świata przedstawionego, albo fabułą, która będzie powiewem odświeżającej bryzy. Tym oczekiwaniom początkowo dawała radę sprostać Księżna jeleń Andrésa Ibáñeza.
Książka hiszpańskiego pisarza rozpoczyna się w sposób imponujący – opisem pierwszych wrażeń, jakich dostarcza głównemu bohaterowi, młodemu Hjalmarowi, wjazd do potężnego, nieziemsko pięknego miasta. Ten oszałamiający początek, który bardzo dobrze wróży całej powieści, jest doskonałą próbką stylu autora. Pióro Hiszpana wydaje się niemal stworzone do kreślenia plastycznych, niemal trójwymiarowych opisów, które (chociaż brzmi to banalnie) potrafią wciągnąć czytelnika do świata przedstawionego.
Autor nie boi się budować całych akapitów z wielopoziomowych opisów miasta, przez które przechodzi główny bohater. Natłok detali, barw, kształtów tylko z pozoru obezwładnia wyobraźnię, gdyż wystarczy poświęcić nieco więcej uwagi, a przed oczami staje wszystko to, co jest owocem talentu autora. Mieni się niczym wielobarwny gobelin. Co więcej, Ibáñez pieczołowicie dokumentuje również najdrobniejsze gesty bohaterów, szczegóły ubrań i dźwięki otoczenia. To bardzo sensualna proza, daleka od przyziemnej sprawozdawczości. Doskonale uzupełniają się w jej ramach szeroka, epicka fraza z niemal poetyckimi muśnięciami, gdy Ibáñez skupia uwagę na życiu wewnętrznym postaci. Ta cecha prozy Hiszpana jest chyba największym atutem powieści.
O ile początkowy zachwyt odurza czytelnika i utrzymuje się na wysokim poziomie, o tyle fabuła opowieści oraz całość świata przedstawionego może nieco rozczarować wyrobionego odbiorcę. Od samego początku czujemy pod stopami dobrze ubitą drogę, po której szły już wcześniej zastępy pisarzy fantasy. Z ołówkiem w ręku możemy prześledzić charakterystyczne dla gatunku klisze fabularne, które z założenia miały być nawiązaniami do klasyki literatury (na przykład „Dziejów Tristana i Izoldy”), a tak naprawdę rażą swoją przewidywalnością.
Główny bohater, sprzedany w niewolę syn władcy miniaturowego królestwa, trafia najpierw do kuchni, gdzie najlepsze, co może go spotkać, to obracanie w nieskończoność rożna ze sztukami mięsa. Jednak za sprawą kilku szczęśliwych zbiegów okoliczności chłopak dostaje się pod opiekę potężnego maga, który dostrzega w nim ogromny potencjał. Schemat awansu bohatera, który powoli uczy się czarnoksięskiego rzemiosła i jednocześnie zaczyna pałać gorącym uczuciem do następczyni tronu, poprowadzono bardzo poprawnie. Niewiele jest w stanie czytelnika zaskoczyć, otrzymuje on dokładnie to, co obiecywał sobie po lekturze typowej powieści fantasy.
Są jednak w tej książce miejsca, które mogły zwiastować „egzotyczne” rozwiązania, korytarze, którymi Ibáñez miał możliwość poprowadzić czytelnika w nieoczekiwanych kierunkach. Fantastyka w naszych czasach często staje się areną, na której światopoglądowe wojny toczą siły konserwatywne i liberalne. Reinterpretując typowe dla gatunków popularnych rozwiązania, buduje się dyskurs o wszelkich mniejszościach lub ignorowanych wcześniej niepasujących elementach. Nie dziwią więc wszelkie próby uczynienia z głównego bohatera osoby wyraźnie nienormatywnej.
W książce Ibáñeza główna bohaterka źle się czuje w swoim ciele. Woli polować, rzucać się w wir przygód, przebierając się za mężczyznę. Uwierają ją skromne możliwości, jakie jej płci oferuje ład społeczny. Niestety Księżna jeleń nie zyskuje za pomocą tego zabiegu niczego istotnego – nikt, czytając tę powieść, nie zacznie zastanawiać się nad miejscem kobiet w świecie fantasy, nie będzie dyskutował o płci jako pewnym spektrum, gdyż Ibáñez powierzchownie i zachowawczo podchodzi do tych kwestii.
Rzecz jasna czytelnik ukierunkowany na czystą przygodę nie będzie miał za złe hiszpańskiemu autorowi, że ten o poważnych sprawach woli rozmawiać przy innej okazji. Mnie jednak żal pewnych straconych możliwości, gdyż zawsze (być może zupełnie niesłusznie) oczekuję od europejskich twórców fantastyki czegoś więcej niż tylko rozrywkowej literatury. Być może to za dużo…
Za każdym razem, gdy zaczynam czytać tekst fantasy, zastanawiam się, jak bardzo autor nasyci go kliszami, schematami i rozpoznawalnymi rozwiązaniami fabularnymi. Nie umiem zapomnieć o słowach krytyków i badaczy literatury, którzy ocenili ten gatunek jako niezwykle skonwencjonalizowany. Owo skostnienie ma przyczynę między innymi w fakcie, że fantasy rozrosło się w pewnych...
więcej Pokaż mimo to