Księżna jeleń

- Kategoria:
- fantasy, science fiction
- Tytuł oryginału:
- La duquesa ciervo
- Wydawnictwo:
- Rebis
- Data wydania:
- 2018-10-16
- Data 1. wyd. pol.:
- 2018-10-16
- Liczba stron:
- 304
- Czas czytania
- 5 godz. 4 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788380623774
- Tłumacz:
- Barbara Jaroszuk
- Tagi:
- demony literatura hiszpańska magia powieść fantasy średniowiecze tajemnica walka o władzę wędrówka wojna
„Księżna jeleń” to wyprawa w poszukiwaniu naszych wewnętrznych demonów, a także refleksja nad władzą, zniewoleniem i wolnością.
Po wielkim popisie narracyjnym, jakim była powieść „Lśnij, morze Edenu”, w swojej nowej książce Andrés Ibánez zagłębia się w świat średniowiecznej fantastyki, żeby opowiedzieć historię Hjalmara, ucznia czarnoksiężnika, oraz jego spotkania z fascynującą księżną Pasquis. I oto ukazuje się naszym oczom osobny świat, żywy w każdym szczególe: ludne miasto Irundast, nad którym góruje Wieża Magów, gdzie mieszkają piękna Olcha, król Urbán i arcymag Saamsar de Olden, a dalej całe uniwersum nieogarnionych imperiów, fanatycznych religii i prastarych legend. Znajdziemy tu kolejne etapy magicznych wtajemniczeń, wielką miłość, długą podróż, niekończącą się wojnę. A przecież ten świat z obłoków i wyobraźni boleśnie przypomina nasz własny.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Polecane księgarnie
Pozostałe księgarnie
Informacja
Oficjalne recenzje
Powrót do natury
Gdyby książki, moi Państwo, były dziś ważne – a nie są – pół świata żyłoby transferem iście spektakularnym: nagrodzony niedawno (...czyli trzy lata temu) Bookerem Marlon James, kojarzony dotąd z wykręconą powieścią historyczną, ogłosił, że jego nowe dzieło będzie reprezentantem gatunku fantasy. Dlaczego uważam taki wybór za odważny? Ano dlatego, że pisarze zdecydowanie częściej uciekają z fantastycznego getta, niż do niego wkraczają (Małecki, Orbitowski czy Twardoch zaczęli prawdziwe kariery dopiero po tym, jak rozluźnili związki z gatunkową ojczyzną), a niektórym tak zależy, żeby nie być z nim kojarzonym, że w oczywisty sposób narażają się na śmieszność (czuję się współwinny, bo od razu przed oczami staje mi jedna z moich ulubionych pisarek…). Zdarzają się jednak tacy straceńcy jak James – jednym z nich jest Andrés Ibáñez, który postanowił rozstać się na kilka chwil z mainstreamem, żeby stworzyć fantastyczną „Księżną jeleń”.
W wydanym przed rokiem imponującym „Lśnij, morze Edenu” Ibáñez pokazał, że typowy dla niego proces tworzenia wiąże się z czerpaniem pełnymi garściami z dorobku innych twórców. I tak jak za patrona poprzedniej powieści uznać można Roberta Bolaño, tak w „Księżnej jeleń” wyraźnie widać inspiracje prozą Ursuli K. Le Guin. Najwyraźniejszą z nich jest próba podkreślania przy użyciu fantastycznych metafor i symboli związku człowieka z przyrodą – w świecie stworzonym przez Hiszpana, podobnie jak w „Ziemiomorzu”, kultura zmuszona jest uznać swoją porażkę w odwiecznej wojnie z naturą i z pokorą przyjąć narzucone przez nią warunki. Magowie w niczym nie przypominają potężnych wojowników, jakich pełna jest dzisiejsza fantastyka (przykłady można mnożyć bez końca: potrafiący zaklinać proch żołnierze McClellana, dysponujący niekończącą się siłą i miotający ogniem Błogosławieni Ryana, dziesiątki obdarzonych mocami bohaterów Sandersona) – to raczej spokojni, wycofani nieco druidzi, dla których najważniejsze jest odkrywanie prawdy o świecie; to, że zyskują dzięki temu specyficzne umiejętności, zawsze stanowi konsekwencję i środek dalszego rozwoju, nie cel. Zresztą i owe umiejętności jakby żywcem wzięte są z Le Guin – przede wszystkim przejmowanie władzy nad zwierzętami (choć, trzeba przyznać, z opisem doznań sokoła i łasicy Ibáñez poradził sobie po mistrzowsku).
Matka „Ziemiomorza” nie jest, oczywiście, jedyną inspiracją Hiszpana. Wyraźnie czuć w „Księżnej jeleń” Tolkiena, choć, warto zaznaczyć, nie tego monumentalnego i totalnie spolaryzowanego, lecz tragicznego i operującego w rejestrach szarości, którego odnaleźć można w jego ukochanym romansie Berena i Lúthien. Nie da się też nie zauważyć, że pierwsze rozdziały powieści (o ile nie cała pierwsza część) to kolejna wariacja na temat ucznia czarnoksiężnika/zabójcy/rycerza. Ten konkretny przypadek jako żywo przypomina „Ucznia skrytobójcy” Robin Hobb, przede wszystkim ze względu na pesymistyczny raczej obraz świata, a także wyjątkowo ważną postać karła, która występuje w obu powieściach.
Czy oznacza to, że Ibáñeza w „Księżnej jeleń” brakuje? Czy dokonał tylko i wyłącznie rekonfiguracji pomysłów niemal tak starych jak sam gatunek? Cóż, odpowiedź na to pytanie nie jest wcale taka prosta. Z jednej strony mam kilka przykładów postmodernistycznych, synkretycznych wizji Ibáñeza, które jednak nie zawsze się sprawdzają. Za przykład niech posłużą latające białe spodki ze współczesnym wystrojem odwiedzane przez jednego z bohaterów – Zelazny mieszał nowoczesność z high fantasy dziesiątki lat temu i robił to zdecydowanie zgrabniej. Zdarzają się też oczywiście motywy świetne, jak choćby wątpliwości tytułowej księżnej co do jej tożsamości płciowej (choć scena, w której odkrywa nagle fascynację mężczyznami podczas oglądania penisa, jest co najmniej żenująca). Z drugiej natomiast – pseudośredniowieczna opowieść Hiszpana toczy się całkiem wartko, a dzięki podkręceniu napięcia przy pomocy sporej dawki brutalności nie trąci myszką. Szkoda tylko, że pisarz nie zdecydował się sięgnąć po klasyczne wzorce w zakończeniu – te każą puentować w sposób mocny i zaskakujący. Ibáñez opowieści nie zamyka, a pozwala jej się zamknąć. Różnica niby niewielka, ale efekt rozczarowujący, bo urwanych wątków jest tu całe mrowie. Jednym z ważniejszych tematów książki jest milczenie, może więc Hiszpan wziął je sobie do serca za mocno.
„Księżna jeleń” to powieść, którą można uznać za hołd dla najbardziej klasycznego fantasy. Andrés Ibáñez stara się nieco naginać zasady gatunku, ale robi to bardzo rzadko i bez szczególnej determinacji. Książka bardzo mnie zaskoczyła, bo spodziewałem się po autorze „Lśnij, morze Edenu” nieco bardziej wymyślnej prozy, ale czasu poświęconego lekturze nie żałuję.
Bartosz Szczyżański
Popieram [ 10 ] Link do recenzji
OPINIE i DYSKUSJE
Skończyłam czytać “Księżną jeleń” Andres Ibaneza i jestem troszkę zachwycona, a troszkę zawiedziona. Wróciłam na chwileczkę do mojego ukochanego w gimnazjum fantasy, ale nietypowego. Bo kiedy myślę o tej książce, to słowo, które przychodzi mi na myśl to: efemeryczna, jak nic efemeryczna, senna, magiczna. Nie szukajcie tu typowej historii, której wątki się przeplatają, a zakończenie jest satysfakcjonujące i ma sens 😅😅 Znajdziecie tu młodego mężczyznę pragnącego zostać rycerzem, piękną księżną, która nie pasuje do określonych dla niej z góry schematów, szlachetnego rycerza ratującego niewolnicę, a także wielu innych, a przy tym nawiązania do baśni, podań, mitów, średniowiecznych zwyczajów. Wątek miłosny moim zdaniem dość po macoszemu potraktowany, ale gdy o tym myślę, to chyba każdy z wątków taki był - może o to chodziło, aby musnąć jedynie tę rzeczywistość bohaterów, ale niczym się nie nasycić. Co jednak wielu może nie przypaść do gustu. Jeśli chodzi o mnie, momentami styl pisania autora był dla mnie wręcz zabawny, a innymi przepięknie melodyjny. Taka ta książka pół na pół 😅 Ale nie żałuję, że przeczytałam, bo przynajmniej pozachwycałam się paroma pięknymi opisami i przemyśleniami autora na temat wolności, miłości, hierarchii i oddania.
Skończyłam czytać “Księżną jeleń” Andres Ibaneza i jestem troszkę zachwycona, a troszkę zawiedziona. Wróciłam na chwileczkę do mojego ukochanego w gimnazjum fantasy, ale nietypowego. Bo kiedy myślę o tej książce, to słowo, które przychodzi mi na myśl to: efemeryczna, jak nic efemeryczna, senna, magiczna. Nie szukajcie tu typowej historii, której wątki się przeplatają, a...
więcej Pokaż mimo toNo nie, po prostu nie. Z reguły nie wystawiam oceny książkom nieprzeczytanym do końca, ale "Księżna jeleń" za bardzo mnie wkurzyła. Oto wszystkie jej grzechy:
1. Wtórność. Miernej jakości popłuczyny po Le Guin, Tolkienie, legendach arturiańskich, czyli powtarzanie rzeczy, które ktoś już wcześniej powiedział znacznie lepiej. Do tego nawiązania do prawdziwej historii z głupio pozmienianymi pojedynczymi literkami (Vesarabia zamiast Besarabii, Turgowie zamiast Turków, Oden zamiast Odyna) albo w inny sposób słabo zamaskowanymi nazwami (Grandir zamiast Graala, Milenrama zamiast Jerozolimy). Przepraszam bardzo, ale już Naomi Novik ze swoim zakamuflowanym Krakowem i fantasy!Jagiellonami w "Wybranej" zrobiła to lepiej. Może w dalszej części książki jest jakieś wyjaśnienie typu "bo to jest świat równoległy, dlatego jest tyle podobieństw", ale nic mnie to nie obchodzi. Nawet jeśli tak jest, to pomysł dalej jest do bani.
2. Bajzel fabularny. Doczytałam do 1/3 i fabuła polega na porwanych scenkach należących do 4-5 różnych wątków, które nijak się ze sobą nie łączą. W zasadzie jest prawie tak, jakby Ibanez napisał parę różnych książek, pociął je na rozdziały i złożył z nich potwora Frankensteina.
3. Bajzel narracyjny, który jeszcze pogłębia bajzel fabularny. Narracja pierwszoosobowa z punktu widzenia nudziarza Hjalmara przeplata się z narracją trzecioosobową wszechwiedzącą. To zwiększa jeszcze wrażenie oderwania wątków.
4. Nudziarz Hjalmar, który jest równie okropny jak główny bohater "Verticala" Kosika. Tyle że u Kosika chciało się przymknąć oko ze względu na intrygujący świat, a u Ibaneza tego nie ma.
5. Nudziarz Hjalmar, kompletnie niewiarygodny zarówno jako bohater, jak i narrator. Typek pochodzi z jakiegoś na poły barbarzyńskiego królestwa, a narracja uwzględnia to może w trzech momentach. Przez resztę czasu Hjalmar rozpływa się w poetyckich opisach ubrań i innych bzdetów. Halo, panie autorze - naprawdę pan sądzi, że 17-letni chłopak, który przyjechał do miasta po to, by zostać rycerzem, będzie zwracał uwagę na detale stroju albo kolor tapety?
6. Nudziarz Hjalmar, papierowy aż zęby bolą, bierny bęcwał, którego emocje ograniczają się do pożądania ("zakochania").
7. Nudziarz Hjalmar, obleśny podglądacz i stalker.
8. Papierowość wszystkich postaci. Czemu nikt tu z sobą normalnie nie rozmawia??? Nudziarz Hjalmar oraz dwie inne postaci zmieniają się w zwierzęta, idą do lasu i widzą tam latające spodki. Czemu nie rozmawiają ze sobą o tym dziwnym zjawisku? Czemu nie zastanawiają się, co to może być? Czemu wydaje się, że Hjalmar z całej przygody zapamiętał tylko to, że Olcha (obiekt jego pożądania) była łanią z nabrzmiałymi sutkami ociekającymi mlekiem? Czemu następny rozdział to jakieś sadomaso soft porno o gryzieniu karku zająca? JA NIE CHCĘ O TYM CZYTAĆ, JA CHCĘ CZYTAĆ O LATAJĄCYCH SPODKACH AAA
9. Styl, jednocześnie pretensjonalny i bezbarwny. Katalog Ikei Anno Domini 1400, ciągłe opisywanie sprzętów i strojów, Ibanez myśli, że jest Balzakiem, a nie jest. Nie mówiąc już o tym, że ten styl nijak nie pasuje do charakterystyki narratora, zob. punkt 4 powyżej. Do tego niezgrabne infodumpy. I nierealne dialogi - ani to konwencja powieści realistycznej, ani eposu, ani czegokolwiek, tylko jakiś pretensjonalny bełkot.
10. Mapka na początku, która jest kompletnie bezużyteczna, bo nie ma na niej ani Ziem Wietrznych, z których pochodzi nudziarz Hjalmar, ani Turków, przepraszam, TurGów, Teukrów i Milenramy, czyli jedynych bytów polityczno-geograficznych, które wydawały się w miarę ważne w 1/3 książki.
Nawet jeśli dalej są jakieś niesłychane fajerwerki, to trudno, ominą mnie. Jeśli autor nie potrafił mnie zainteresować przez 1/3 książki, to strząsam pył jego pisarstwa ze stóp i idę dalej. Mam za dużo rzeczy do czytania, żeby ryzykować i tracić czas na tego gniota.
No nie, po prostu nie. Z reguły nie wystawiam oceny książkom nieprzeczytanym do końca, ale "Księżna jeleń" za bardzo mnie wkurzyła. Oto wszystkie jej grzechy:
więcej Pokaż mimo to1. Wtórność. Miernej jakości popłuczyny po Le Guin, Tolkienie, legendach arturiańskich, czyli powtarzanie rzeczy, które ktoś już wcześniej powiedział znacznie lepiej. Do tego nawiązania do prawdziwej historii z...
Zaczęło się obiecująco, lecz z każdą stroną następował spadek formy. Idiotycznie "poetyckie" opisy części ciała były nawet zabawne, ale wątek miłosny, który od momentu ich wystąpienia rozwinął się z prędkością światła, szalenie rozczarowywał. Poza tym urwał się w 2/3 książki, niemal całkowicie porzucając losy głównych bohaterów na rzecz wprowadzenia nieciekawych relacji z wojny i nowych postaci, które, bądźmy szczerzy, nikogo nie obchodzą. Zakończenie wybitnie nieudane. Baśniowy klimat średniowiecznego fantasy, niektóre pomysły i dziwaczność - na plus, jednakże samo wykonanie pozostawia wiele do życzenia. Szkoda, bo zapowiadało się świetnie.
Zaczęło się obiecująco, lecz z każdą stroną następował spadek formy. Idiotycznie "poetyckie" opisy części ciała były nawet zabawne, ale wątek miłosny, który od momentu ich wystąpienia rozwinął się z prędkością światła, szalenie rozczarowywał. Poza tym urwał się w 2/3 książki, niemal całkowicie porzucając losy głównych bohaterów na rzecz wprowadzenia nieciekawych relacji z...
więcej Pokaż mimo toPoczątek był nawet intrygujący. Ale później było już tylko gorzej...
Oprócz ciekawego pomysłu i intertekstualności tej powieści, nie ma czegoś, co mogłabym pochwalić.
Dziwny styl pisania, czasami czułam się jakbym czytała reportaż, nielogiczne 'skakanie' pomiędzy wątkami/bohaterami, zakończenia praktycznie nie ma, takie napisane 'na kolanie'. Dziwne zachowania bohaterów, żaden z nich nie wzbudził mojej sympatii.
To niestety nie jest powieść, którą będę miło wspominać, no ale takie też czasami muszą się pojawić :)
Początek był nawet intrygujący. Ale później było już tylko gorzej...
więcej Pokaż mimo toOprócz ciekawego pomysłu i intertekstualności tej powieści, nie ma czegoś, co mogłabym pochwalić.
Dziwny styl pisania, czasami czułam się jakbym czytała reportaż, nielogiczne 'skakanie' pomiędzy wątkami/bohaterami, zakończenia praktycznie nie ma, takie napisane 'na kolanie'. Dziwne zachowania bohaterów,...
Powieść bardzo mnie urzekła od poerwszych stron.
Baśń dla dorosłych.
Jednak, zakończenie takie jakby.. Jakby autor mial okreslona liczbę stron, albo stracił pomysł na zakonczenie i nagle wszystko trzeba było wyjaśniać na wariata.
Powieść bardzo mnie urzekła od poerwszych stron.
Pokaż mimo toBaśń dla dorosłych.
Jednak, zakończenie takie jakby.. Jakby autor mial okreslona liczbę stron, albo stracił pomysł na zakonczenie i nagle wszystko trzeba było wyjaśniać na wariata.
Mam spory problem z tą książką. Sam pomysł na fabułę jest ciekawy i przyciągnął moją uwagę ale to chyba jedyna zaleta ........
Styl koszmarny, toporny i nie dający pola wyobraźni, fabuła przeskakuje z miejsca na miejsce zwłaszcza pod koniec dekoncentrując czytelnika, bohaterowie mało interesujący poza samą księżną ale ich historia jest słabo opisana i nie wiemy o ich za dużo, i ja się pytam co w krainie fantasy robią chyba kosmici albo coś z przyszłości w latających "chmurach"?! totalnie niezrozumiałe posunięcie autora sprawiło, że książkę uważam za co najmniej dziwną i słabą.
Nie podobało mi się.
Mam spory problem z tą książką. Sam pomysł na fabułę jest ciekawy i przyciągnął moją uwagę ale to chyba jedyna zaleta ........
więcej Pokaż mimo toStyl koszmarny, toporny i nie dający pola wyobraźni, fabuła przeskakuje z miejsca na miejsce zwłaszcza pod koniec dekoncentrując czytelnika, bohaterowie mało interesujący poza samą księżną ale ich historia jest słabo opisana i nie wiemy o ich za...
Niezwykle zmysłowa, ale i okrutna zarazem powieść fantasy. Autor, jeśli chodzi o tematykę, pełnymi garściami czerpie z bogatego dorobku europejskiego średniowiecza: baśni, mitów i podań. Pod względem formy zaś - z dziedzictwa literackiego renesansu i baroku. Kto czytał choć raz baśnie i podania czy poematy fantastyczne z XV-XVII wieku, ten zauważy podobieństwo: magowie i smoki budzące się w wulkanach, tajemnicze lasy z przedwiecznymi siłami, okrutne starcia, dzika namiętność, eksplozje ludzkiej żądzy: niszczenia, panowania, mówiące zwierzęta, przeznaczenie i klątwa niespełnienia.
Poetycki, lecz klarowny język, kilka perspektyw fabularnych, a wszystko to nie zmierza ani ku końcowi, ni rozwiązaniu; nie będzie szczęśliwego zakończenia, ani krwawego końca świata. Smutne, nostalgiczne i poetyckie dzieło. Mam też wrażenie jakbym już czytał tę książkę- wynika to zaś z niezwykłego wręcz oddania w książce klimatu baśniowości- którą przywodzi mi na myśl znakomity skądinąd film- "Pentameron". Jeśli i Was urzekł ten obraz - to książka właśnie dla Was.
Niezwykle zmysłowa, ale i okrutna zarazem powieść fantasy. Autor, jeśli chodzi o tematykę, pełnymi garściami czerpie z bogatego dorobku europejskiego średniowiecza: baśni, mitów i podań. Pod względem formy zaś - z dziedzictwa literackiego renesansu i baroku. Kto czytał choć raz baśnie i podania czy poematy fantastyczne z XV-XVII wieku, ten zauważy podobieństwo: magowie i...
więcej Pokaż mimo toChyba już wyrosłem z literatury fantasy – myślałem ostatnio, sięgając po powieści z tego gatunku. A tu proszę: intensywna przyjemność, której dostarczyła mi powieść hiszpańskiego pisarza, zdaje się przeczyć tej tezie. Mamy tu schematy typu uczeń czarnoksiężnika, ale rozwinięte są one z wdziękiem i przekształcone w coś innego, niżby można się było początkowo spodziewać. Poza tym dzieło Ibaneza jest solidnie podbudowane mitologią, a jednocześnie oryginalne, bo nowatorsko ożywia legendę świętego Graala i wykorzystuje znane motywy: mamy tu nową wersję historii Tristana i Izoldy, mityczne smoki i.... UFO. To ostatnie, pojawiające się w środku umownego średniowiecza, wywołuje specyficzny dreszczyk. I co tu dużo mówić, od czasu „Cienia kata” G. Wolfa żadna powieść fantasy tak mnie nie oczarowała. Polecam lubiącym tę konwencję, na pewno nie będziecie zawiedzeni.
Chyba już wyrosłem z literatury fantasy – myślałem ostatnio, sięgając po powieści z tego gatunku. A tu proszę: intensywna przyjemność, której dostarczyła mi powieść hiszpańskiego pisarza, zdaje się przeczyć tej tezie. Mamy tu schematy typu uczeń czarnoksiężnika, ale rozwinięte są one z wdziękiem i przekształcone w coś innego, niżby można się było początkowo spodziewać. Poza...
więcej Pokaż mimo toPrzeczytałam 100 stron tej książki (a więc 1/3) po to by stwierdzić, że właściwie zupełnie mnie ona nie obchodzi.
Żaden z bohaterów nie budzi na tyle sympatii, żeby ciekawiły mnie jego losy. Świat przedstawiony w powieści (i język, jakim jest to zrobione, to akurat duży plus) ma swój urok - magiczne miejsca, dwór królewski, tajemnicze wydarzenia. Wszystko to nie wystarczy jednak do przyciągnięcia uwagi na dłużej niż te 100 stron. Brak mi było jakiegoś głównego wątku, rozwoju akcji, czegokolwiek poza budowaniem atmosfery opisami. Bo i ku czemu ta atmosfera była budowana, skoro tak płytko i oszczędnie przebiegała historia?
Porzucam z lekkim żalem, bo liczyłam na dużo więcej.
Przeczytałam 100 stron tej książki (a więc 1/3) po to by stwierdzić, że właściwie zupełnie mnie ona nie obchodzi.
więcej Pokaż mimo toŻaden z bohaterów nie budzi na tyle sympatii, żeby ciekawiły mnie jego losy. Świat przedstawiony w powieści (i język, jakim jest to zrobione, to akurat duży plus) ma swój urok - magiczne miejsca, dwór królewski, tajemnicze wydarzenia. Wszystko to nie wystarczy...
-NIEDOKOŃCZONA-
Mimo, że jej nie dokończyłam, naprawdę bardzo się starałam, brnąc w treść za połowę książki. Narracja, kompozycja, postacie, bardzo męczące opisy, które przeważają w znacznej mierze nad dialogami kompletnie do mnie nie przemówiły ani mnie nie urzekły. Toteż porzuciłam ok. 150 strony.
W opowieści tej mamy do czynienia z Hjalmarem - synem królewskim, który (chyba) gra tu rolę głównego bohatera, przypadkiem dostającego się pod magiczną kuratelę czarodzieja Saamsara. Wraz z biegiem wydarzeń poznajemy również Olchę - krewną panującego króla Urbana, z której jest całkiem niezłe ziółko, sypiające ze swoją przyjaciółką i przebierające się w męskie stroje. Hjalmar zakochuje się w niej, natomiast ona darzy go jedynie pogardą i nienawiścią. Do tego wszystkiego przez kolejne rozdziały przelewa się cała masa fantastycznych, obrzydliwych, wynaturzonych stworzeń.
Dla mnie świat stworzony przez Ibañeza jest niezrozumiały i zawiły, zbyt mroczny i niepokojący. Nie ma w tej książce wątku, na którym mogłabym się skupić i który wiódłby mnie przez nużące strony powieści...
Widoczne są nawiązania do legendy o Królu Arturze i Świętym Graalu, ja nawet dostrzegłam inspirację prozą Tolkiena, ale to tylko popłuczyny, moim zdaniem nie zasługujące na większą uwagę...
Zwłaszcza, gdy na półce leży stosik książek do przeczytania, które wydają się ciekawsze i bardziej pochłaniające niż "Księżna jeleń".
-NIEDOKOŃCZONA-
więcej Pokaż mimo toMimo, że jej nie dokończyłam, naprawdę bardzo się starałam, brnąc w treść za połowę książki. Narracja, kompozycja, postacie, bardzo męczące opisy, które przeważają w znacznej mierze nad dialogami kompletnie do mnie nie przemówiły ani mnie nie urzekły. Toteż porzuciłam ok. 150 strony.
W opowieści tej mamy do czynienia z Hjalmarem - synem królewskim, który...