Domek z piernika Jennifer Egan 6,8
ocenił(a) na 620 tyg. temu Rzadko mi się zdarza, żebym tak długo czytała jedną książkę, ale z „Domkiem z piernika” Jennifer Egan dokładnie tak było, że spędziłam z nią blisko miesiąc, przebijając się przez nią po kilka stron, poznając jej treść etapami. I trudno mi powiedzieć co między mną, jako czytelniczką, a Autorką nie zagrało, że nie dałam się oczarować i wciągnąć w świat przedstawiony w powieści, ale faktycznie tak było, że mimo próby przekonania się do tej książki, coś stale mnie od niej odrzucało.
Zacznę zatem od tego, że chociaż faktycznie i co do tego nie mam jakichkolwiek zastrzeżeń, książka zasługuje na zaliczenie jej do gatunku literatury pięknej, gdy Autorka potrafi opowiadać i czyni to z pasją, to tym co jednak zakłóciło mi pozytywny odbiór „Domku z piernika” był brak logicznego połączenia treści wpisanych w tę powieść. Gdyby każdy z rozdziałów potraktować jako odrębne opowiadanie, to może taka formo by do mnie przemówiła, gdyż nie oczekiwałaby wewnętrznej spójności w tej fabule. Tak jednak nie było, co sprawiło, że dla mnie – poszczególne rozdziały nie spięły się w jedną spójną całość.
To co doceniam w podjętej przez Egan narracji, to to, że w charakterystykę swoich bohaterów i przedstawienie ich losów wplata ona wątki natury egzystencjalnej zastanawiając się nad naturą ludzkiej pamięci, nad rolą postępu technologicznego i jego wpływu na człowieczeństwo, na kwestie związane z nadużywaniem władzy i jej nie do końca etycznym wykorzystywaniem, po to by śledzić swoich obywateli i mieć nad nimi kontrolę. To mi się faktycznie podobało, a te wątki społeczno-filozoficzne w ogóle sprawiły, że nie poddałam się czytając „Domek z piernika”.
Sam pomysł na aplikację, nazwaną w książce przez jej twórcę – półboga technologii Bixa, „Poznaj swoją podświadomość" również był interesujący. W kontekście rozwijających się nowych możliwości technicznych innowacja pozwalająca użytkownikom programu na dostęp do wspomnień innych osób, jest intrygującym rozwiązaniem i z pewnością zainteresuje w przyszłości niejednego twórcę e-tech, by próbować wdrożyć ją w życie, i może jak w książce stanie się ona prawdziwą rewolucją w dziedzinie technologii i poznania ludzkiego mózgu, a zwłaszcza istoty ludzkiej pamięci i jej związków z tożsamością. To nie ukrywam mnie zaintrygowało, ale niestety książkowa realizacja tego pomysłu nie do końca mnie przekonała. Nie poczułam tych zagrożeń jakie faktycznie taka technologia może ze sobą nieść. Za mało jak dla mnie wyraziście przedstawione zostały ciemne strony tej technologii i ryzyko tego, że oddając swoje najintymniejsze wspomnienia, staniemy się łatwą do kontrolowania masą, pozbawionej tożsamości zbiorowości, podatnej łatwo na manipulację i podporządkowanie.
Nie jest to zatem lektura skreślona. Jednak jeśli zdecydujecie się na jej poznanie, musicie uzbroić się w cierpliwość i poskromić swoje oczekiwania na fabułę, która wciągnie was w wir nakreślonej przez Autorkę intrygi. Jeśli to Was nie zniechęci, a chcecie pokusić się na intelektualne wyzwanie i zmierzyć z koncepcjami proponowanymi przez Autorkę – wtedy „Domek z piernika” przypadnie Wam do gustu. Zdecydujcie zatem sami, czy chcecie wyruszyć w tę podróż. Ja mimo wszystko nie żałuję.