Za głosem serca

Okładka książki Za głosem serca Monika Gut-Bartosiak
Okładka książki Za głosem serca
Monika Gut-Bartosiak Wydawnictwo: Novae Res literatura obyczajowa, romans
289 str. 4 godz. 49 min.
Kategoria:
literatura obyczajowa, romans
Wydawnictwo:
Novae Res
Data wydania:
2017-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2017-01-01
Liczba stron:
289
Czas czytania
4 godz. 49 min.
Język:
polski
ISBN:
9788380836884
Średnia ocen

6,3 6,3 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,3 / 10
35 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1343
482

Na półkach: ,

Nie wiem właściwie co myśleć o tym audio 🤔Potencjal był ale mam wrazenie ze zmarnowany. Fabuła taka troche nawina i chwilami glupkowata. Zachowania bohaterów chwilami mega mnie irytowało. A zakonczenie totalnie mi sie nie podobało. Ich nielogiczne zachowanie bylo opisywane przez tyle stron a po wyjasnieniu nieporozumienia autorka wszystko tak szybko zakonczyla :/ końcówka MEGA rozczarowuje.

Nie wiem właściwie co myśleć o tym audio 🤔Potencjal był ale mam wrazenie ze zmarnowany. Fabuła taka troche nawina i chwilami glupkowata. Zachowania bohaterów chwilami mega mnie irytowało. A zakonczenie totalnie mi sie nie podobało. Ich nielogiczne zachowanie bylo opisywane przez tyle stron a po wyjasnieniu nieporozumienia autorka wszystko tak szybko zakonczyla :/ końcówka ...

więcej Pokaż mimo to

avatar
678
472

Na półkach:

Mam mieszane uczucia.Przede wszystkim to ciekawa emocjonująca historia ,ale trochę zmarnowano jej potencjał.Szczególnie niesprawiedliwie potraktowano w niej kobiecą bohaterkę.Gdy wchodzi w relację z Robertem całkiem traci na charakterze,definiuje ją już tylko uczucie do niego.Za to mężczyzna popada ze skrajności w skrajność.Od zimnego drania do słodkiego misia i z powrotem.Ciekawy był motyw rozdzielenia kochanków,destrukcyjne zachowanie Roberta po powrocie, ale wiecznie bierna postawa Olimpii,wobec tak złego traktowania,wkurza i rozczarowuje.Szybki finał,po intensywnych wydarzeniach między nimi,pozostawia niedosyt i uczucie niezrozumienia.Mogło być o wiele lepiej, ale spokojnie można samemu się przekonać,to niezła historia.

Mam mieszane uczucia.Przede wszystkim to ciekawa emocjonująca historia ,ale trochę zmarnowano jej potencjał.Szczególnie niesprawiedliwie potraktowano w niej kobiecą bohaterkę.Gdy wchodzi w relację z Robertem całkiem traci na charakterze,definiuje ją już tylko uczucie do niego.Za to mężczyzna popada ze skrajności w skrajność.Od zimnego drania do słodkiego misia i z...

więcej Pokaż mimo to

avatar
358
94

Na półkach: , , , , ,

„Za głosem serca” Moniki Gut-Bartosiak to powieść, która pozwoli każdemu czytelnikowi się odprężyć i zapomnieć o ciężkim dniu.

Olimpia jest typową szarą myszką na uczelni. Dodatkowo uznawana jest za brzydulę oraz ciągle zamyśloną artystkę pogrążoną w nauce.
Robert znany jest ze swoich podbojów i każda dziewczyna na uczelni marzy, by stać się jego celem.

Oboje, tak jak wielu innych uczniów na uczelni, biorą udział w losowaniu partnera na bal połowinkowy. Gdy dowiadują się, że wylosowali siebie, są przerażeni.

Olimpia jest gotowa zrezygnować z uczestnictwa w balu, byleby tylko nie iść na niego z Robertem. Jednakże on kierując się swoim poczuciem dumy, zabiera ją na bal. Z „maszkary” w jego oczach staje się „boginią”, a to wszystko za sprawą sukienki, makijażu oraz rozpuszczenia rudych loków.
Wydawałoby się, że tych dwoje całkowicie odmiennych ludzi nie mogłoby połączyć uczucie, ale szkolny playboy łagodnieje pod wpływem szarej myszki. Jednak czy ich związkowi uda się przetrwać?

Magda Brong, zwana Madi, może mieć wobec nich inne plany. Jej krótki związek z Robertem rozpadł się przez losowanie par na bal i dziewczyna nie może tego chłopakowi wybaczyć. Widząc szczęście Olimpii i Roberta nie jest w stanie tego znieść. Szykuje zemstę na byłym kochanku. Czy uda jej się rozdzielić zakochanych?

„Za głosem serca” przedstawia historię dwóch osób o przeciwnych charakterach. Jest to bardzo powszechny motyw, a co za tym idzie – bardzo łatwo możemy domyślić się, jaki będzie schemat związku tych dwóch osób – najpierw będą szczęśliwi, później ze sobą zerwą, a następnie znowu uświadomią sobie, że nie mogą bez siebie żyć. I tutaj pojawia się małe „ale”. Czy na pewno po ich powrocie do siebie wszystko wróci do normy i będą żyć długo i szczęśliwie?


Olimpia jest bardzo niezdecydowaną osobą. Na początku twierdzi, że tak jak pozostała żeńska część uczelni jest zakochana w Robercie, jednak zdrowy rozsądek nie pozwala jej marzyć o związku z nim. Gdy ma dojść do randki, dziewczyna, zamiast się cieszyć, nagle zapomina, że żywiła jakieś uczucia do chłopaka, a gdy ten ją komplementuje ma w głowie jedynie myśl o tym, że następnego dnia znów będzie ubrana normalnie i będzie „maszkarą”.

Nie mam pojęcia, jakim cudem Robert był uznawany za ideał. Swoim podejściem do kobiet, brakiem szacunku wobec innych osób oraz nadpobudliwością działał na mnie odpychająco. Wszystkie kłótnie między nim a Olimpią wychodziły właśnie od niego, z powodu jego impulsywności, co raczej nie wpływa na pozytywne postrzeganie jego osoby.

Moim zdaniem akcja w powieści dzieje się trochę za szybko. Bardzo lubię dynamizm akcji w książkach, jednak w tym przypadku był on tak intensywny, że miałam wrażenie, iż bohaterowie będą się kłócić i schodzić ze sobą co 20 stron. Te same sytuacje można by trochę bardziej rozpisać, żeby czytelnik miał szansę nadążyć za akcją, a nie z góry założyć, że pewnie zaraz znowu się rozstaną lub wrócą do siebie.

„Za głosem serca” jest napisane bardzo lekkim językiem, więc nic dziwnego, że bardzo szybko się to czyta. Jest to powieść, którą można przeczytać dla odprężenia, na przykład po ciężkim dniu w pracy. Historia Olimpii i Roberta przeniesie nas do Wolinowa i pozwoli wczuć się w klimat studenckiego życia.
Recenzja została napisana dla portalu szczecinczyta.pl

„Za głosem serca” Moniki Gut-Bartosiak to powieść, która pozwoli każdemu czytelnikowi się odprężyć i zapomnieć o ciężkim dniu.

Olimpia jest typową szarą myszką na uczelni. Dodatkowo uznawana jest za brzydulę oraz ciągle zamyśloną artystkę pogrążoną w nauce.
Robert znany jest ze swoich podbojów i każda dziewczyna na uczelni marzy, by stać się jego celem.

Oboje, tak jak...

więcej Pokaż mimo to

avatar
533
304

Na półkach: , ,

Miłość lubi zjawiać się znienacka, nie pytając nas o zdanie. Często potrafi przyjść z całkiem innej strony, niż wypatrujemy. I chociaż obiekt naszych westchnień może znacznie odbiegać od wcześniejszych marzeń, to nie mamy na to dużego wpływu. Że miłość nie wybiera przekonała się główna bohaterka powieści Moniki Gut-Bartosiak, której przyszło zapałać gorętszym uczuciem do szkolnego uwodziciela.

Olimpia uchodzi za szkolną brzydulę. Tyczkowata, ruda i piegowata dziewczyna nie przyciąga wzroku mężczyzn. Robert to jej całkowite przeciwieństwo. Przystojny i popularny chłopak nie ma problemu z zaciąganiem co noc innej dziewczyny do swojego łóżka. Na uczelni na której studiują organizowany jest bal, a partnera do niego będzie można zdobyć poprzez losowanie. Przekorny los sprawia, że ta dwójka zostaje skazana na siebie. Czy będą potrafili przetrwać imprezę w swoim towarzystwie? Jak dalej potoczy się ich historia? Czy będzie dane im zaznać szczęścia, mimo tak znaczących różnic, które ich dzielą?

Autorka serwuje nam klasyczną historię miłosną, w której dwójka głównych bohaterów mimo dzielących ich różnic i przeciwności losu, będzie starała się wytrwać w uczuciu, które ich połączyło. Jest to typowa powieść z motywem 'brzydkiego kaczątka', które wcale takie brzydkie nie było, jak wszyscy myśleli. Muszę przyznać, że miałam pewien problem z tą kwestią. Czytamy że Olimpia jest brzydulą i maszkarą, później, że ma oryginalną urodę, a gdy nałoży makijaż, każdy facet się za nią obróci. Zdaję sobie sprawę jaki był zamysł autorki, ale do samego końca nie potrafiłam sobie zwizualizować Olimpii w głowie. Pisarka nie sili się na żadne urozmaicenia prowadząc fabułę jak od linijki, przez co podczas lektury możemy sobie podśpiewywać 'ale to już było'. Nie wiele nas zaskoczył, a kolejne wydarzenia są oczywiste i przewidywalne. Jednak w całej tej banalności jest coś przyciągającego, co sprawia, że Za głosem serca mocno wciąga, nie pozwalając odłożyć książki na bok. Może właśnie w takich prostych historiach drzemie jakaś wewnętrzna siła? Wszystko kręci się wokół wątku miłosnego, on tutaj wiedzie prym, i wszystkie inne wątki są tylko delikatnie naznaczone. Szkoda, że Monika Gut-Bartosiak nie pokusiła się o ich szersze rozwinięcie, a nie ostre ucięcie czy pozostawienie samym sobie bez ciekawego zakończenia. Szczególnie mam tutaj na myśli wątek z ojcem Roberta i przejęciem przez niego lokalu, który po pierwszym rozdziale sprawił wrażenie istotnego. Za głosem serca przypadnie do gustu osobą, które lubią dynamiczną akcję w której nie ma zbędnych przestojów i dłużyzny. Ale mniej może spodobać się osobom, które nastawione są na przeżywanie mnóstwa emocji. Autorka nie do końca poradziła sobie z przelaniem uczuć na papier. Całość wypada dosyć sucho i skąpo. Nie mamy szansy zagłębić się w umysły głównych bohaterów i poznać targające nimi emocje. Jesteśmy tylko biernymi obserwatorami ciągu wydarzeń.

Kreacje bohaterów wypadają dosyć przyzwoicie, chociaż w moim odczuciu zbyt czarno - biało. Nie mamy do czynienia ze zbyt złożonymi charakterami. Olimpia i Robert zostali przedstawieni na zasadzie kontrastu. Skromna, szara myszka i przebojowy, popularny chłopak, który dostaje zawsze to co chce. Pisarka oferuje nam narrację trzecioosobową, więc głębsze poznanie ich osobowości jest trudne. Czyny naszej dwójki zakochanych nie zawsze zgrywają się z charakterami, jakie niby mają posiadać, ale nieraz mawia się, że miłość zmienia czy po prostu ogłupia, więc na to można przymknąć lekko oko. Gorzej z postaciami drugoplanowymi, których zachowanie kształtuje się tak jak wiatr zawieje. Pisarka manipuluje nimi według własnych potrzeb, co niestety obniża znacznie wiarygodność. Tyczy się to szczególnie zakończenia, któremu nie można zarzucić braku realności, bo na pewno takie coś mogłoby się wydarzyć, ale finał zaskakuje w ten nieprzyjemny sposób. Wygląda to zbyt naciągane, a jednocześnie zbyt prosto i łatwo.

Mimo tych wszystkich mankamentów i wad lektura Za głosem serca sprawiła mi sporą przyjemność. Historia potrafi zainteresować, chociaż nie należy nastawiać się na coś oryginalnego. Tytuł ten to klasyczna miłosna opowiastka dla duszyczek spragnionych bajkowej fabuły, gdzie szare kaczątko odnajduje swojego księcia. Scen erotycznych nie jest za wiele i są w przedstawione w subtelny i smaczny sposób, więc także starsza młodzież mogłaby się skusić. Dzieło Moniki Gut-Bartosiak polecam osobą, które nie szukają wymagającej lektury, głębokiej fali uczuć i emocji, a chcą raczej poznać proste, miłosne love story.

Miłość lubi zjawiać się znienacka, nie pytając nas o zdanie. Często potrafi przyjść z całkiem innej strony, niż wypatrujemy. I chociaż obiekt naszych westchnień może znacznie odbiegać od wcześniejszych marzeń, to nie mamy na to dużego wpływu. Że miłość nie wybiera przekonała się główna bohaterka powieści Moniki Gut-Bartosiak, której przyszło zapałać gorętszym uczuciem do...

więcej Pokaż mimo to

avatar
453
370

Na półkach: ,

Kto jest tu ze mną dłużej i uważnie śledzi nowe recenzje, ten z pewnością wie, że uwielbiam, wprost kocham książki, które należą do gatunku Young/New Adult. Wszystkie historie, których akcja rozgrywa się za czasów studiów, a w dodatku skupiają się bardziej lub mniej wokół wątku miłosnego, na 99% zostaną przeze mnie przeczytane :D Dlatego właśnie po zapoznaniu się z opisem, który sugeruje podany wyżej gatunek, zapragnęłam sięgnąć po „Za głosem serca”. Spodziewałam się przyjemnej, acz niezobowiązującej lektury na wieczór, czy dwa. Oczekiwania, oczekiwaniami, a jak się one mają do rzeczywistości?

Jest on, czyli typowy uczelniany playboy, który zmienia dziewczyny jak rękawiczki, jest i ona, szara myszka, która trzymie się na uboczu, nie lubi zwracać na siebie uwagi i nade wszystko stara się osiągnąć dobre wyniki w nauce. Na ich uczelni ma się odbyć niedługo bal połowinkowy, do którego można „znaleźć” partnera na zasadzie losowania. Już się pewnie domyślacie, że los sprawił iż powyższa para pójdzie na ową zabawę razem. Przeznaczenie, sielanka i „żyli długo i szczęśliwie”? Buzia na kłódkę ^^

Już na początku dość szybko pojawia się pierwszy zgrzyt – bohaterka, a właściwie nie ona sama, a sposób, w jaki została wykreowana. Mianowicie, autorka usilnie stara się dać nam do zrozumienia, że Olimpia jest brzydulą, maszkarą, podkreśla co chwilę, że dziewczyna jest najzwyczajniej w świecie brzydka. Alee co z tego, skoro za chwilę któryś z bohaterów myśli sobie, że po dokładniejszym przyjrzeniu jej się, można dostrzec, że posiada ona oryginalna urodę. Jedno wyklucza drugie. Chyba rozumiem, do czego dążyła pani Monika i nie powiem, miała dobry pomysł, no bo przecież, czy każda bohaterka musi olśniewać wszystkich swoim pięknem? Jednak wykonanie już tu troszkę klapło.

Czy polubiłam Olimpię? Przyznam szczerze, że nie do końca. Na początku sprawiała wrażenie twardo stąpającej po ziemi, odpowiedzialnej dziewczyny, która skrycie kocha pewnego chłopaka (nawiasem mówiąc, czy określenie „kochać” nie było aby nieco za mocne? Przecież nawet z nim nie rozmawiała...),a w pewnym momencie przeistoczyła się w lekkomyślną i naiwną wręcz. Był taki moment, że po prostu w nią zwątpiłam. Ja rozumiem, że wybaczanie i druga szansa, ale czasami chyba warto poczekać i małymi kroczkami.

O Olimpii powiedziałam, to teraz przyszedł czas na Roberta. Powiem tak, w pewnym momencie czytam, czytam i myślę sobie o nim „ ty zidiociały baranie”. Chyba możecie się domyślić, że nie do końca przypał mi do gustu :D Nie powiem, ma on dobre cechy, potrafi był troskliwy, przyjacielski, wrażliwy nawet, aleee. Jego tępa upartość, którą mamy wątpliwą przyjemność doświadczyć w pewnym momencie, okropnie działała mi na nerwy. Niestety nie mogę Wam zdradzić o co dokładnie chodziło, bo byłby to spoiler, ale czasami jego zachowanie było po prostu absurdalne i irytujące. Kochasz? To jednocześnie zaufaj.

Autorka oprócz głównych bohaterów, stworzyła także kilku pobocznych, ale odgrywających ważną role w fabule. Podobało mi się, że starała się nakreślić bardziej lub mniej każdego z nich, o każdej postaci, czy to przyjaciółka Olimpii, czy kumpel Roberta co nieco wiemy, a nawet delikatnie możemy śledzić historię innej pary, której swoją drogą kibicowałam :D Ciekawą postacią jest matka Olimpii, kobieta, która swoje przeszła, ale nie straciła pogody ducha i cały czas stara się wspierać, jak tylko może swoje dwie dorosłe córki.

Sama fabuła miałam wrażenie, że momentami była nieco niedopracowana, niektóre wątki były ucięte i zabrakło mi ich rozwinięcia, czy szerszego opisu. Początkowo nie umiałam się jakoś wkręcić, przyzwyczaić się do sposobu, w jaki ta książka została napisana. Plusem natomiast jest to, że mimo nieco cięższego języka, czyta się ją całkiem szybko.

Pewnie już się domyśliliście, że nie do końca przypadła mi ta książka do gustu. „Za głosem serca” nie zaliczę do totalnych gniotów, ale z pewnością nie dołączy do grona tych, które bardzo lubię i nieprędko zapomnę. Nieco się zawiodłam, bo liczyłam na coś nie tyle wspaniałego, ale świetnego, a tak naprawdę dostałam historię ani to dobrą ani złą, którą co prawda, czytało mi się szybko i nawet, nawet przyjemnie, ale pewnie szybko ją zapomnę. Nie będę was nadmiernie zachęcać do tej książki , ale też... nie odradzam. Nie powiem, że macie tego nie czytać, bo wcale by mnie zdziwiło, gdyby ktoś stwierdził, że on czytał i bardzo mu się spodobało. W końcu każdy z nas ma inny gust ;)
zabookowanyswiatpauli.blogspot.com

Kto jest tu ze mną dłużej i uważnie śledzi nowe recenzje, ten z pewnością wie, że uwielbiam, wprost kocham książki, które należą do gatunku Young/New Adult. Wszystkie historie, których akcja rozgrywa się za czasów studiów, a w dodatku skupiają się bardziej lub mniej wokół wątku miłosnego, na 99% zostaną przeze mnie przeczytane :D Dlatego właśnie po zapoznaniu się z opisem,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
574
572

Na półkach: , ,

Roberta Dobanowskiego zna całe miasto, zwłaszcza jego kobieca część. Ma miano uczelnianego playboya, wciąż podrywa kolejne dziewczyny a one choć marzą o związku z synem burmistrza, nie mogą liczyć na nic więcej. Chłopak liczy, że przejmie po ojcu bar "Corona". Ten arogancki chłopak uważa się za "pępek świata". Olimpia Stanisławska jest na piątym roku pedagogiki resocjalizacyjnej. Marzy o chłopaku rodem ze średniowiecza, o którym pisze opowiadania. Olimpia to nieprzystępna ale i ciepła, troskliwa i opiekuńcza dziewczyna. Mieszka z siostrą i matką jeżdżącą na skutek wypadku na wózku inwalidzkim. Olimpia nie podziela zachwytu koleżanek nad Robertem, nie szuka faceta na jedną noc. Robert i Olimpia to dwa różne światy. Na ich uczelni ma się odbyć losowanie kandydatek na bal połowinkowy. Jak się spodziewacie Robert wylosuje Olimpię, żadne z nich nie jest z tego faktu zadowolone. Jednak w dniu balu Olimpia oczaruje Roberta. Czy czar nie zniknie kiedy dziewczyna zmyje makijaż, zdejmie piękną suknię, włosy nie będą wytwornie ułożone i znów będzie "rudą maszkarą"? Nie można zapomnieć o odrzuconej Magdzie, która wciąż ma dobrze przemyślany plan zdobycia Roberta i planuje zemstę.

"Za głosem serca" to typowa historia o Kopciuszku. Olimpia, szkolna brzydula, idzie na bal z przystojnym chłopakiem. Robert nie wierzy w miłość a dziewczyna rozbudziła w nim skrywane uczucia. Nawet najbardziej arogancki typ potrafi przeistoczyć się w czułego partnera.

Książka nie grzeszy oryginalnością i szczerze mówiąc spodziewałam się po niej czegoś więcej. Już na samym początku historia zaczęła mnie lekko irytować, później troszeczkę się rozkręciła, niestety na krótko i zakończenie pozostawia wiele do życzenia. Robert wywołał we mnie duże emocje - negatywne. Nie raz miałam ochotę nim potelepać, ma naprawdę okropny charakter. Jego podejście do kobiet odrzuca. Za to z Olimpią mogłabym się zaprzyjaźnić. Ta dziewczyna jest inteligentna, ale ma bardzo niskie poczucie własnej wartości. Podziwiałam ją za to, że wytrzymuje z Robertem. Na szczęście wątek miłosny nie zdominował całej powieści. Dialogi są naturalne, typowo studenckie i dzięki nim powieść czyta się w bardzo szybkim tempie. "Za głosem serca" nie jest złą książką, mam jednak wobec niej bardzo mieszane uczucia. Autorka poruszyła w niej poważne tematy: brak szacunku wobec innych, trudne relacje między rodzicem a dzieckiem czy temat narkotyków. Udowadnia, że zwykłe nieporozumienie może przerodzić się w prawdziwą nienawiść.

"Za głosem serca" to historia miłosna przepleciona wieloma trudnościami i problemami, z którymi muszą zmierzyć się bohaterowie. Czy podążą za głosem serca i wybiorą prawdziwą miłość, którą mają na wyciągnięcie ręki? Sami musicie się przekonać.

"Odwrócił się szybko i odszedł, a ona patrzyła w ślad za nim, dopóki nie zniknął jej z pola widzenia. Wówczas westchnęła z rozkoszą i poszła do domu.
Szczęśliwa. Oszołomiona. Zaniepokojona.
Zakochana."

Roberta Dobanowskiego zna całe miasto, zwłaszcza jego kobieca część. Ma miano uczelnianego playboya, wciąż podrywa kolejne dziewczyny a one choć marzą o związku z synem burmistrza, nie mogą liczyć na nic więcej. Chłopak liczy, że przejmie po ojcu bar "Corona". Ten arogancki chłopak uważa się za "pępek świata". Olimpia Stanisławska jest na piątym roku pedagogiki...

więcej Pokaż mimo to

avatar
293
265

Na półkach:

Każdy z nas inaczej postrzega piękno. Dla jednych chuda dziewczyna z piegami i rudą czupryną jest brzydulą, by dla innych okazać się najpiękniejszym kwiatem. Bywa tez i tak, że ktoś, kto na pierwszy rzut oka wyjątkowo nam nie przypadł do gustu, zyskuje tysiąckrotnie przy kolejnym spotkaniu...


Olimpia to szkolna brzydula, ruda, chuda, piegowata. Jak do tej pory nikt wcześniej nie dostrzegł, lub nie potrafił wydobyć jej prawdziwego piękna, a szkoda, bo dziewczyna zapowiada się całkiem nieźle, jak nieoszlifowany diament. Wyobraźcie więc sobie przerażenie szkolnego/studenckiego playboya, kiedy to losuje wyżej wspomnianą, jako parę do towarzystwa dla siebie na studencki bal...

Robert to człowiek zagadka, ponury, krnąbrny synuś nowobogacki, żyjący za pieniądze ojca, do tego traktujący kobiety bez żadnego szacunku. Tylko w niektórych momentach, bardzo nielicznych, możemy przeczytać o nieco o jego prawdziwym wnętrzu. Robert uczęszcza na tą samą uczelnię co Olimpia, jednak nie zwraca na dziewczynę żadnej uwagi. Zbiegiem okoliczności drogi tych dwoje spotykają się, kiedy to chłopak losuje Olimpię jako partnerkę na bal... Nie zdradzę Wam więcej, ale dodam na pocieszenie, że to istna bajka o "Brzydkim kaczątku" ;).

Zacznę do tego, że czytało mi się bardzo przyjemnie, mimo, że o powieści można śmiało powiedzieć "ale to już było". Banalna, mocno przewidywalna i chwilami mocno przesadzona, a jednak wciągająca mimo wielu braków i niedociągnięć. Trzeba przyznać, że autorce udało się dobrze zrównoważyć dialogi z opisami, jednak z ubraniem w słowa uczuć nie poradziła sobie zupełnie. Zabrakło głębi, a całość jest sucha i oszczędna. Tam gdzie powinno być "wnętrze bohatera czy bohaterki" są opisane wydarzenia, które niczego do fabuły nie wnoszą, przez co bardzo trudno jest poznać naszą parę lepiej. Do tego akcja jest często mocno przesadzona i odnosiłam wrażenie, że pisana na siłę, jakby zabrakło autorce pomysłu. Tu wszystko jest czarne i białe, nie ma niczego pośrodku.

Dużym plusem okazało się dla mnie to, że nie ma nadmiaru seksu, a jeśli już jest, to opisano go subtelnie i z gustem, przez co książka zyskuje w moich oczach. Jest tutaj potencjał, jednak niewykorzystany, ale mocno wierzę w to, że Monika Gut-Bartosiak jest takim samym, nieoszlifowanym diamentem, jak główna bohaterka i kolejna książka będzie dopracowana w najmniejszym calu.

Polecam powieść już nastolatkom ( głównie tym starszym),ale również wszystkim kobietom. Niech zobaczą przesłanie, które woła z książki "jesteś piękna, tylko musisz w to wierzyć".

Każdy z nas inaczej postrzega piękno. Dla jednych chuda dziewczyna z piegami i rudą czupryną jest brzydulą, by dla innych okazać się najpiękniejszym kwiatem. Bywa tez i tak, że ktoś, kto na pierwszy rzut oka wyjątkowo nam nie przypadł do gustu, zyskuje tysiąckrotnie przy kolejnym spotkaniu...


Olimpia to szkolna brzydula, ruda, chuda, piegowata. Jak do tej pory nikt...

więcej Pokaż mimo to

avatar
403
30

Na półkach: , ,

Historia jest całkiem zwyczajna - główną bohaterką jest Olimpia, której urodziwości nie dostrzega żaden przedstawiciel płci brzydkiej, aż do czasu, gdy zmuszona jest pójść na bal z uczelnianym playboyem, Robertem. W tym momencie odbywa się przemiana brzydkiego kaczątka w pięknego łabędzia i wspomniany wyżej pan pada do jej stóp. Późniejsze komplikacje jednak przerywają sielankę, jaka wytworzyła się pomiędzy tą dwójką bohaterów...

Postaci zostały dobrze wykreowane (bardzo polubiłam mamę Olimpii),dialogi niewymuszone i naturalne. Jednak na początku niedostępna i ciężko stąpająca po ziemi Olimpia nagle przeistacza się w rozhisteryzowane dziewczę i myślę, że to była zbyt gwałtowna zmiana. To samo tyczy się Roberta gdzieś na końcu książki.
Jednak są zgrzyty. Oj, są. Przerywanie wątków to nie jest coś, co lubię, miałam wrażenie, jakoby autorka spieszyła się dokądś albo po prostu zapomniała poprowadzić niektóre sprawy dalej, do końca. Co się stało z wprowadzonym na początku ojcem Roberta? Dlaczego nagle zniknął? A matka chłopaka? Dlaczego jej postać została z książki wyrzucona, a jej spotkanie z Olimpią nie zostało opisane, a wydawało się dość ważnym momentem?

Momentami fabuła za szybko pędziła do przodu nie dając czasu na zastanowienie się, ale i były momenty przyjemne, które wszystko nadrabiały. Autorka wprawdzie nie napisała niczego odkrywczego, nie znalazłam tutaj ochów i achów, ale jednak mamy dość dobrze poprowadzoną historię, którą czyta się po prostu przyjemnie. Jak na romansowy debiut myślę, że wyszło dobrze, ale mam też nadzieję, że następna książka z tego gatunku będzie napisana spokojniej :)
Polecam każdej fance romansów, myślę, że każdy w książce odnajdzie coś dla siebie.

Historia jest całkiem zwyczajna - główną bohaterką jest Olimpia, której urodziwości nie dostrzega żaden przedstawiciel płci brzydkiej, aż do czasu, gdy zmuszona jest pójść na bal z uczelnianym playboyem, Robertem. W tym momencie odbywa się przemiana brzydkiego kaczątka w pięknego łabędzia i wspomniany wyżej pan pada do jej stóp. Późniejsze komplikacje jednak przerywają...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1659
1659

Na półkach: , ,

Podczas losowania par na bal studencki, Robert Dobanowski wyciąga los Olimpii Stanisławskiej - uznanej za szkolną brzydulę. Lecz w dniu balu wydarzy się coś niespodziewanego. Po tym jednym wieczorze dla obojga już nic nie będzie takie samo... Czy tak arogancki typ, jakim jest Robert, może się zmienić? Kto stanie na drodze do szczęścia tej dwójki? Czy w wyniku pewnej intrygi i nieporozumienia ich drogi rozejdą się na zawsze?

"Nie wyobrażał sobie, że mógłby na tak ważnej imprezie pojawić się z kaszalotem przy boku. Zawsze dużą wagę przywiązywał do wyglądu kobiety, spotykał się z najpiękniejszymi. Miał do tego pełne prawo, wszak sam nie zaliczał się do potworów. Dlatego wylosowana brzydula nie zasługiwała na jego zainteresowanie żadną miarą. Robert kochał piękno i wręcz brzydził się ludzką szpetotą."

Bohaterowie zostali dobrze wykreowani, są z krwi i kości, mają swoje wady i zalety. Zazwyczaj w książkach spotykam się z bohaterkami, które są piękne, albo można uznać je za ładne. Tymczasem tu jest zupełnie na odwrót. Olimpia to tzw. brzydkie kaczątko wśród murów szkolnych, jak i poza nimi. Sprawia wrażenie zasadniczej, gburowatej, nieprzystępnej, a z drugiej strony to inteligentna, ciepła, skromna, troskliwa, opiekuńcza dziewczyna z niskim poczuciem własnej wartości. Nadmiernie kontroluje swoje emocje, nie pozwalając dojść im do głosu, uciekając w pisanie romantycznych opowiadań. Jej postać jest pełna sprzeczności i dlatego przez te wszystkie cechy jest nam bardzo bliska, z łatwością można się z nią utożsamić. Z kolei jeśli chodzi o Roberta, to chce pokazać ojcu, że jest coś wart, kiedy dostanie pakiet kontrolny akcji klubu "Corona". Jednak nie jest to takie proste. Ojciec obawia się oddać władzę w ręce syna, gdyż uważa go za lekkomyślnego bawidamka. I nie ma tu nic z przesady. Jak na dwudziestoośmiolatka to nadal zachowuje się jak młokos. Traktuje kobiety przedmiotowo i nie wierzy w miłość.

Wątek miłosny nie zdominował powieści, choć jest wiodący. Sceny miłosne są nieprzesadzone, przedstawione ze smakiem. Autorka zadbała o inne elementy fabuły, które umiejętnie tworzą spójną całość. Są trudne relacje rodzicielskie, temat alkoholu czy narkotyków. Książka pełna jest zaskakujących zwrotów akcji. Język, jakim została napisana książka jest prosty, czasem dosadny, idealnie odwzorowujący ten, jaki można spotkać u studentów. Dialogi są cięte, niekiedy zabawne. Czyta się naprawdę z przyjemnością. Jednak książka nie jest pozbawiona wad, niektóre wątki aż proszą się o rozwinięcie. Chciałabym np. lepiej przyjrzeć się relacji Roberta z ojcem.

Monika Gut-Bartosiak uświadamia nam, że na krzywdzie innych nie można stworzyć szczęśliwego związku. Zakochana kobieta jest zdolna do wszystkiego, co wyraźnie widać w przypadku bohaterów tej książki. Drugą sprawą jaką pokazano jest to, że nigdy nie jest za późno na naprawienie błędów oraz to, jak mylne są często pozory.

"W życiu każdego człowieka zdarzają się takie chwile, kiedy pragnie naprawić swoje błędy i zmienić dotychczasowe postępowanie. Nie zawsze jest to pragnienie słuszne, ale zasługuje na podziw."

"Za głosem serca" to powieść o pierwszej, prawdziwej miłości, dorastaniu, popełnianiu błędów, zaufaniu, pozorach, zazdrości, żalu, nienawiści, wybaczeniu. To także książka o tym, że każda kobieta na swój sposób jest piękna. Musi jedynie to piękno w sobie dostrzec, podkreślić i pozwolić, by inni je również zauważyli.

Podczas losowania par na bal studencki, Robert Dobanowski wyciąga los Olimpii Stanisławskiej - uznanej za szkolną brzydulę. Lecz w dniu balu wydarzy się coś niespodziewanego. Po tym jednym wieczorze dla obojga już nic nie będzie takie samo... Czy tak arogancki typ, jakim jest Robert, może się zmienić? Kto stanie na drodze do szczęścia tej dwójki? Czy w wyniku pewnej intrygi...

więcej Pokaż mimo to

avatar
912
640

Na półkach: , , ,

Za głosem serca to druga książka Moniki Gut-Bartosiak, która wkrótce pojawi się na polskim rynku wydawniczym. Było to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki i już na wstępie muszę napisać, że nie do końca spełniła ona moje czytelnicze oczekiwania. Dlaczego? Tego dowiecie się w dalszej części recenzji.

Książka pani Moniki przykuła moją uwagę przede wszystkim opisem. Aktualnie jestem na etapie czytania wszystkiego, co ma związek (chociażby najmniejszy) z gatunkiem New Adult, i po prostu nie mogłam przejść obok tego tytułu obojętnie. Za głosem serca obiecuje cudowną historię miłosną, okraszoną trudnościami, z którymi będą musieli zmierzyć się bohaterowie książki, i bardzo naładowaną emocjami, czyli idealną pozycją dla mnie. Niestety trochę się na tym tytule zawiodłam, chociaż od pierwszej strony mnie on wciągnął. Bez problemu wniknęłam w świat, który musiałam opuścić prawie dwa lata temu, to znaczy w studencką rzeczywistość. Przy okazji lektury naszła mnie melancholia odnośnie tego etapu mojego życia, ponieważ był on naprawdę niezwykły. Autorce udało się dosyć zgrabnie przelać na papier okres studiów, jedyne co mnie dziwi, to organizacja przez uczelnię, gdzie studiuje Olimpia i Robert,główni bohaterowie Za głosem serca, balu (coś na kształt studniówki). Na Uniwersytecie Łódzkim nie było czegoś takiego, są Juwenalia, które raczej balem nie są. Po pierwszych zdziwieniach pomysł potańcówki na studiach wcale nie jest taki głupi. Odnosząc się do fabuły: wydaje mi się, że autorka nie do końca przemyślała ten temat. Przecież bal na zakończenie licencjatu to nie studniówka, by studenci chowali się z piciem alkoholu przed profesorami i doktorami po kątach (zupełnie nie wyobrażam sobie tych poważnych naukowców jak piją napoje wyskokowe i pilnują studentów…). Bal w sumie był fajnym pomysłem, ale jak dla mnie nie do końca przemyślanym.

Sama fabuła jest niestety przewidywalna, momentami naciągana i naiwna. Przewidywalność można czasami zatuszować emocjami, które zalewają czytelnika jak wodospad i wtedy nic nie ma znaczenia z wyjątkiem uczuć jakie kłębią się w ciele człowieka. W tym przypadku niestety nie mamy zbytnio możliwości, by delektować się fabułą i emocjami, ponieważ akcja jest niezwykle dynamiczna. Następujące po sobie kolejne wydarzenia sprawiają, że nie mamy na to czasu. Nie mamy czasu, by poczuć. Jak dla mnie w tym całym pędzie autorka zapomniała o… emocjach, które sprawiają, że książka ożywa, wchłania czytelnika i sprawia, iż zapominamy o otaczającej nas rzeczywistości. Poza tym niektóre wątki mogły być bardziej rozwinięte, jak np. po aresztowaniu Roberta, do Olimpii dzwoni jego matka z propozycją spotkania, na którą dziewczyna się godzi. Autorka nie rozwija dalej tej sytuacji, chociaż moim zdaniem ma ona ukryty potencjał. W dalszej części książki dowiadujemy się jednak, że złapały nić porozumienia, ale nadal intryguje mnie to, jak potoczyło się to spotkanie: może matka Roberta wyjawiłaby coś z jego życia, co zmieniłoby spojrzenie Olimpii na niego. Mimo, że historia jest przewidywalna to wzbudziła ona moją ciekawość: ciągle zastanawiałam się, czy akcja potoczy się tak jak przewidywałam, czy nie. Przeważnie było tak, że jednak mnie zaskakiwała i jednocześnie rozczarowywała, bo liczyłam na coś więcej, tzw. ukryte dna, a dostawałam wszystko jak na tacy. Momentami miałam wrażenie, że czytam polskiego harlequina.

Główna bohaterka też mnie niestety rozczarowała, chociaż na początku wydawała się postacią z charakterem, mająca swoje zdanie i obeznaną (cokolwiek by to znaczyło). Nie dostrzegłam w niej artystycznej duszy, ale z pewnością nie można jej odmówić romantyzmu. Przy dalszym poznaniu Olimpia to naiwna romantyczka, która próbuje swoje emocje trzymać na wodzy. Niepotrzebnie przyznała się na początku do tego, że zakochała się w Robercie (zakochanie to za dużo powiedziane, raczej powinno być, że się nim zauroczyła),ponieważ przez to stała się jedną z dziewczyn opisanych w książce. Jedyne, co wyróżnia Olimpię to fakt, że próbuje zachować zimną krew wśród koleżanek i robi dobrą minę do złej gry. A ja lubię jak bohaterki są przekorne i chodzą pod prąd. Zupełnie inaczej wyglądałoby gdyby dziewczyna dłużej grała nieprzystępną, Robert musiałby się bardziej namęczyć i tym samym miałby szansę nie tylko się wykazać, ale też (może) przeszedłby wyrazistszą metamorfozę. Autorka próbowała wykreować Olimpię na brzydulę, ale obraz ten nie jest do końca wiarygodny. Na siłę starała się z wysokiego i szczupłego rudzielca zrobić nieatrakcyjną dziewczynę, a moja wyobraźnia, jakby na przekór, pokazywała mi bohaterkę o nietuzinkowym wyglądzie, z pięknymi puszystymi, kręconymi włosami i przenikliwym spojrzeniem, którą nie trudno jest zauważyć w tłumie blondynek i szatynek. Żeby nie było, iż tylko się czepiam: spodobało mi się to, że autorka postanowiła wprowadzić do książki temat niskiego poczucia własnej wartości. Próbowała ona stworzyć historię z przesłaniem, a nie zwyczajne czytadło na wakacje. Niestety, w moim odczuciu nie wyszło jej to do końca, ale należą się słowa uznania za to, że podjęła się tego trudu.

Robert jest naprawdę skomplikowaną postacią, rozbudził we mnie różne emocje i to nie takie, jakie spodziewałam się poczuć. Ni to Grey, ni to nie wiadomo co. Nie polubiłam go (okropny charakter),jest odpychający i zupełnie mi nie pasuje do delikatnej studentki Olimpii. Poza tym niektóre jego zachowania były mocno przerysowane i wymuszone, co za tym idzie: był po prostu sztuczny. Zresztą oboje zachowują się sztucznie: i Olimpia, i Robert. Tylko, że zachowanie Olimpii wzbudza śmiech i politowanie, a Roberta dezorientację. Nie powiem, chłopak ma zadatki na bycie fajnym bohaterem, który rozpala serca czytelniczek, ale niestety szybko te iskry gasną. Zbytniej intymności też tu nie znajdziemy, a szkoda, bo historia opowiedziana przez Monikę Gut-Bartosiak aż się o to prosi.

Za głosem serca to książka, w moim odczuciu, niedopracowana. Owszem, szybko się czyta i nawet wciąga, jest przyjemna i niewymagająca wiele od czytelnika, ale brakuje mi w niej… prawdy, autentyczności. Trochę szkoda, bo co by nie napisać, ma ona potencjał.

[http://dzosefinn.blogspot.com/2017/08/przedpremierowo-gut-bartosiak-monika-za.html]

Za głosem serca to druga książka Moniki Gut-Bartosiak, która wkrótce pojawi się na polskim rynku wydawniczym. Było to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki i już na wstępie muszę napisać, że nie do końca spełniła ona moje czytelnicze oczekiwania. Dlaczego? Tego dowiecie się w dalszej części recenzji.

Książka pani Moniki przykuła moją uwagę przede wszystkim opisem....

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    43
  • Przeczytane
    36
  • Posiadam
    9
  • 2018
    3
  • W/B
    1
  • Polskie
    1
  • 1C-Jednotomówki
    1
  • 2019
    1
  • Recenzenckie ;)
    1
  • 2017
    1

Cytaty

Więcej
Monika Gut-Bartosiak Za głosem serca Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także