Drugie spotkanie
- Kategoria:
- literatura piękna
- Wydawnictwo:
- Wydawnictwo Zeszytów Literackich
- Data wydania:
- 2017-02-13
- Data 1. wyd. pol.:
- 2017-02-13
- Liczba stron:
- 124
- Czas czytania
- 2 godz. 4 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788364648502
Nowy tom opowiadań Macieja Miłkowskiego, prozaika, tłumaczonego na najważniejsze języki europejskie i przebojem zyskującego miejsce wśród najciekawszych autorów młodego pokolenia.
Pod warstwą ironii, za uśmiechem, czasami kpiną skryte są cierpienia, miłosne fascynacje, świat głębokiego serio. Mając w pamięci książki Nabokova, czeskich i południowoamerykańskich klasyków Miłkowski udowadnia, że o Zagładzie, o historii warto pisać w sposób nowoczesny, bo wtedy dopiero można odczuć jej bolesne piętno.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Biuro rzeczy zagubionych
Zeszyty Literackie od lat wydają książki ubrane w obrazy, tworząc niezwykle piękną kolekcję. Na okładce „Drugiego spotkania” amerykański XX-wieczny klasyk, Edward Hopper, uwodzi czytelnika, pełnym słońca i granic pokojem, przestrzenią z brakiem. Zbiór opowiadań Macieja Miłkowskiego właśnie obrazem mnie skusił, bo nazwisko pisarza było mi obce. I cieszę się bardzo, że to się zmieniło. Otrzymałam kawałek znakomitej literatury w dwunastu precyzyjnie skonstruowanych scenach, wynurzeniach i (nie)historiach (i po raz kolejny w tej serii okładka pięknie dopełniła treść).
Zaczynamy to spotkanie mocnym akcentem, bo pierwsze opowiadanie jest też być może najbardziej ponure i to nie ze względu na tematykę (tu mamy jedynie życie codzienne, a nieco dalej już Holokaust),tylko sposób przekazu. Taka zwyczajność rzeczy paskudnych nie mieści się w obowiązującej konwencji, w naszym codziennym oswajaniu rzeczywistości, w którym poszczególne elementy życia jakoś zawsze się łączą, pasażami z wydarzeń albo emocji, nigdy nie są tak oderwane, pospolite i brzydkie.
W tym małym zbiorku rozpiętość nastrojów jest bardzo duża, choć teksty tworzą swoistą całość i poprzez osoby narratorów, kreowanych autoropodobnie, trzydziestoparoletnich mężów, ojców i pisarzy, i rodzaj poczucia humoru - trochę gorzką, trochę gniewną (auto)ironię, i właśnie tym hopperowskim doświadczeniem braku. To ostatnie wyrażone jest doskonale w podejmujących problematykę pamięci Holokaustu „Nieruchomościach”, będących sprzeciwem wobec powojennego katharsis, trywialnego i usuwającego tragedię w strefę nieistnienia, ale równie mocno w opowiadaniu tytułowym: lirycznym, romantyczno-obsesyjnym „Drugim spotkaniu”. Są tu teksty żarty: „Tytuł?” i „Kto jest kim w psychiatrii ekwadorskiej” i miniatury obyczajowe: „Sezon na szparagi”, „Wykopaliska” czy znakomite (dwie porcje kpiny, jedna rozpaczy) „Inne zalety”. Są w końcu dwa epitafia: „Kropka” i „Nie-fikcja”. To zbiór jako całość smutny (choć śmiałam się kilka razy w głos),ale też w pewien sposób chłodny. Sentymentalną, wszechogarniającą tęsknotę „Drugiego spotkania” oglądamy, nie przeżywamy, podobnie gorzkie rozstanie w „Dotyku”. We wszystkich opowiadaniach czegoś szukamy, czasem dosłownie, idąc śladem osoby, tytułu czy wspomnienia, zawsze metaforycznie, stawiając (niewłaściwe) pytania lub udając, że życie jest fotografią.
Maciej Miłkowski pisze tak, że spokojnie możemy do tego zbioru sięgać wielokrotnie, świetny rytm języka, precyzyjna forma upodabniają tę prozę do poezji, znaczenia są tu częściowo płynne, zależne od naszego stanu ducha. Wczoraj najbardziej podobał mi się „Survival”, dziś „Sezon na szparagi”, za tydzień będzie to zupełnie inny tekst. W swoich prywatnych szufladkach umieszczam autora wśród postmodernistów, ale jest prawdopodobne, że taka etykieta jest bardziej wyrazem moich preferencji niż opisem tej twórczości (zresztą przecież postmodernizm nie istnieje).
I choć dla mnie „Drugie spotkanie” było spotkaniem pierwszym, mam zamiar to nadrobić i przeczytać debiutancki Wist.
Agnieszka Ardanowska
Książka na półkach
- 90
- 34
- 9
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
Wprawne, fachowe pióro realistycznej prozy z dobrymi, a momentami genialnymi pomysłami. Im dalej w zbiór niestety poziom przestaje być równy, jest kilka opowiadań wyraźnie słabszych, lekko trącących żenadą (trochę personalnych wynurzeń o rozwodach i fantazji o romansach najlepiej z lesbijkami niestety robi swoje). Stąd nie jest to proza olśniewająca, choć nie da się jej odmówić olśniewających momentów.
Wprawne, fachowe pióro realistycznej prozy z dobrymi, a momentami genialnymi pomysłami. Im dalej w zbiór niestety poziom przestaje być równy, jest kilka opowiadań wyraźnie słabszych, lekko trącących żenadą (trochę personalnych wynurzeń o rozwodach i fantazji o romansach najlepiej z lesbijkami niestety robi swoje). Stąd nie jest to proza olśniewająca, choć nie da się jej...
więcej Pokaż mimo toNudnawe, bez wyobraźni, nie angażujące... Jednak sprawnie napisane. Rzuca się w oczy, że pan Miłkowski rozminął się z powołaniem. Byłby z niego świetny publicysta, dziennikarz, eseista, ale na pewno nie pisarz. Myślę, że nie zostanie wielką postacią literatury, jeśli nie umie stworzyć postaci i fabuły, jego zabawy literackie są na poziomie liceum, a niuanse ludzkich interakcji, uczuć, zachowań są ledwie skubnięte. Mimo wszystko mam nadzieję, że zmieni moją opinię następną publikacją, może tym razem powieścią. Będzie to możliwe jednak wyłącznie wtedy, kiedy opowiadania nie będą opierać się na zasadzie: "to co mi się przydarzyło, ale podkoloryzowane/co by było gdyby/rzeczywistość bardziej abstrakcyjna, absurdalna, wyobrażona", czyli coś co może robić każdy. Też nie można zapominać, że tomik nic nie wnosi do życia czytelnika, ot historyjki rozrywkowe, zabawa. Może komuś to cacy, ale mi to robi kuku. Humanista w wieku 37 lat (!!!) może tak się bawić do szuflady albo na facebooku, od drukowanej książki za kilkadziesiąt złotych wymaga się jednak o niebo więcej.
Nudnawe, bez wyobraźni, nie angażujące... Jednak sprawnie napisane. Rzuca się w oczy, że pan Miłkowski rozminął się z powołaniem. Byłby z niego świetny publicysta, dziennikarz, eseista, ale na pewno nie pisarz. Myślę, że nie zostanie wielką postacią literatury, jeśli nie umie stworzyć postaci i fabuły, jego zabawy literackie są na poziomie liceum, a niuanse ludzkich...
więcej Pokaż mimo to"Drugie spotkanie" to drugi tom opowiadań Macieja Miłkowskiego. W sumie jest ich 12, wszystkie świetne warsztatowo i o sporej skali nastrojów: od kpiny i żartu, po gorycz rozstania i śmierć. Oczywiście powracają też zabawy literackie i pisanie o pisaniu. Światka literackiego bezpośrednio dotyczy ironiczny żart "Tytuł?" - pastisz pochlebczej recenzji i opowiadanie "Kto jest kim w psychiatrii ekwadorskiej". Obok tych żartów pojawiają się i tematy poważne ("Kropka"),obserwacje ("Bajka o Lesznie", z ukrytą definicją pisarstwa) i analizy, do których impulsem może być rzecz tak zwyczajna jak sprzątanie ("Survival"). Banalne zdarzenia prowadzą do zaskakujących konkluzji i obserwowana rzeczywistość przestaje być banalna. Miłkowski jest przy tym mistrzem dialogu. Każde słowo wypowiadane przez bohaterów charakteryzuje i ich, i sytuację. Jest też mistrzem dialogu z czytelnikiem. Dialog z odbiorcą jest niemal bezpośredni, w poprzednim tomie dystans pomiędzy nadawcą a odbiorcą był zdecydowanie większy.
Różnorodność tematów i nastrojów siłą rzeczy wiąże się ze stylistycznym zróżnicowaniem opowiadań, więc przy "Drugim spotkaniu" nie sposób się nudzić.
Tekst także tu: https://annadlugosz.blogspot.com/2017/07/drugie-spotkanie-maciej-mikowski.html
"Drugie spotkanie" to drugi tom opowiadań Macieja Miłkowskiego. W sumie jest ich 12, wszystkie świetne warsztatowo i o sporej skali nastrojów: od kpiny i żartu, po gorycz rozstania i śmierć. Oczywiście powracają też zabawy literackie i pisanie o pisaniu. Światka literackiego bezpośrednio dotyczy ironiczny żart "Tytuł?" - pastisz pochlebczej recenzji i opowiadanie "Kto...
więcej Pokaż mimo toDRUGIE SPOTKANIE, KTÓRE BYŁO PIERWSZYM – CZYLI O TYM, ŻE CZASEM WARTO OCENIĆ KSIĄŻKĘ PO OKŁADCE
Na początku była przepiękna okładka, na niej obraz „Pokoje nad morzem” (1951) amerykańskiego malarza Edwarda Hoppera (1882-1967),a potem było tylko lepiej. Zbiór opowiadań „Drugie spotkanie” autorstwa Macieja Miłkowskiego (ur. 1980),pisarza zupełnie dotąd mi nieznanego okazało się zaprzeczeniem tezy, że we współczesnej literaturze polskiej nic ciekawego się nie dzieje, nie ma wyrazistych postaci. Otóż – dzieje się. Otóż jest – Miłkowski. Krytycy już porównują jego pisarstwo do Calvina i Nabokova, ale to przecież nic nie znaczy.
Po debiutanckim „Wiście” (2014) to druga pozycja tego autora, wydana przez „Zeszyty Literackie” Niniejszy tomik jest zbiorem 12 krótkich opowiadań. Ich spoiwem jest podobny bohater – najczęściej jest to człowiek w wieku 35 lat, pisarz, efemeryczny, wrażliwy, zdradzający żonę. O to, jak dalece posunięty jest stopień autobiografizmu w opowiadaniach Miłkowskiego, niezręcznie więc jest się dopytywać. Zresztą w opowiadaniu pt.: „Bajka o Lesznie” sam narrator porusza tę kwestię: „Oczywiście, że życie jest dla mnie inspiracją, ale niekoniecznie moje własne. Czyli biografizmów jest, owszem, mnóstwo, ale niekoniecznie z mojej biografii. Pisanie prozy to jest klejenie cudzej autobiografii, że pozwolę sobie na taki ryzykowny aforyzm” (str.78). Myślę, że w tym momencie prawdziwa żona Miłkowskiego odetchnęła z ulgą.
Również w „Bajce o Lesznie” narrator wypowiada się na temat wyższości opowiadania nad innymi formami literackimi: „ (...) wydaje mi się, że jedno dobre opowiadanie jednak głębiej dotyka istoty życia niż wszystkie powieści świata razem wzięte. Opowiadanie łączy w sobie zalety poezji, czyli przede wszystkim zwięzłość, odpowiedzialność za słowo, z naczelną zaletą prozy, jaką jest operowanie zwykłymi słowami, no, ludzką mową po prostu. Wiersz jest jak fotografia (...),powieść jest jak tasiemcowy serial, a opowiadanie to jest film pełnometrażowy. Proszę sobie samemu odpowiedzieć, w którym gatunku powstało więcej arcydzieł” (str. 78). Później dodaje też: „Pisząc opowiadanie, trzeba sobie koniecznie na początku odpowiedzieć na kilka pytań, przy czym odpowiedź «nie wiem» jest nieraz zupełnie wystarczająca” (str. 79). Tymi oto słowami, Miłkowski de facto sam najlepiej recenzuje swoją książkę, jego opowiadania, zamieszczone w tomie „Drugie spotkanie” są doskonałą egzemplifikacją teorii wyłożonej w cytacie. W sposób dalece odbiegający od przeciętności autor dotyka istoty życia, są to bowiem opowiadania o bardzo ponurej tematyce (sprzątanie w mieszkaniu ojca alkoholika, antysemityzm, śmierć, poszukiwanie śladów przeszłości, zdrada, wyobcowanie). Jednak czyni to w bardzo specyficzny sposób, mistrzowskim językiem, potęgą wyobraźni i słowa, ukrywając bolesną niekiedy prawdę pod płaszczykiem ironii i humoru. Miłkowski uzyskuje znakomity efekt poprzez przemieszanie tonów opowieści, humoru i tragizmu – sam nazywa to (słowami jednego ze swych bohaterów) „pisaniem w tonacji dur-moll”. To sprawia, że pomimo naprawdę trudnej i miejscami bolesnej tematyki tych opowiadań, niełatwo momentami powstrzymać wybuchy śmiechu, jak choćby w opowiadaniu „Kto jest kim w psychiatrii ekwadorskiej”.
Na przestrzeni opowiadania, które, wydawać by się mogło nie stwarza pisarzowi wiele miejsca na oryginalność Miłkowski nie waha się również eksperymentować z formą, jak chociażby w opowiadaniu „Tytuł?”, gdzie cała właściwa akcja toczy się w p r z y p i s a c h komentowanego przez narratora tekstu (notabene – recenzji książki, mam nadzieję, że moja recenzja będzie na nieco wyższym poziomie niż tekst fikcyjnego Arkadiusza Siudy). Z pozazdroszczenia godną swadą i celnością komentuje Miłkowski rzeczywistość – opowiadaniu „Nieruchomości” zawdzięczam cytat, pod którym podpisuję się wszystkim możliwymi kończynami: „Gdybym miał pisać książkę o nieprzemijającym dziedzictwie nazizmu, to kolejne rozdziały zbudowałbym wokół modnych kierunków studiów. «Marketing i zarządzanie»: Goebbels i Himmler. «Public relations»: Goebbels. «Human ressources»: Himmler. Już samo to sformułowanie: zasoby ludzkie. Zarządzanie zasobami ludzkimi! Wagon węgla, wagon ludzi – te same problemy” (str. 15).
„Drugie spotkanie” to – piszę to w pełnym przekonaniu o prawdziwości moich słów – jeden z najlepszych zbiorów opowiadań ostatnich lat w literaturze polskiej, a może i w światowej. Zachwyciło mnie do tego stopnia, że już mam ochotę na nadrobienie „pierwszego spotkania”, to jest debiutanckiego zbioru opowiadań Miłkowskiego sprzed trzech lat. Omawianą książkę z całego serca polecam. Mam nadzieję, że o Miłkowskim jeszcze w środowisku literackim będzie głośno. Wygląda trochę jak Perec, pisze trochę jak Calvino i Nabokov – a dalej jest tylko lepiej. Cóż, najwidoczniej czasem warto oceniać książki po okładce.
DRUGIE SPOTKANIE, KTÓRE BYŁO PIERWSZYM – CZYLI O TYM, ŻE CZASEM WARTO OCENIĆ KSIĄŻKĘ PO OKŁADCE
więcej Pokaż mimo toNa początku była przepiękna okładka, na niej obraz „Pokoje nad morzem” (1951) amerykańskiego malarza Edwarda Hoppera (1882-1967),a potem było tylko lepiej. Zbiór opowiadań „Drugie spotkanie” autorstwa Macieja Miłkowskiego (ur. 1980),pisarza zupełnie dotąd mi nieznanego...
Pod warstwą ironii, za uśmiechem, czasami kpiną skryte są cierpienia, miłosne fascynacje, świat głębokiego serio. Mając w pamięci książki Nabokova, czeskich i południowoamerykańskich klasyków Miłkowski udowadnia, że o Zagładzie, o historii warto pisać w sposób nowoczesny, bo wtedy dopiero można odczuć jej bolesne piętno.
Pod warstwą ironii, za uśmiechem, czasami kpiną skryte są cierpienia, miłosne fascynacje, świat głębokiego serio. Mając w pamięci książki Nabokova, czeskich i południowoamerykańskich klasyków Miłkowski udowadnia, że o Zagładzie, o historii warto pisać w sposób nowoczesny, bo wtedy dopiero można odczuć jej bolesne piętno.
Pokaż mimo to