rozwińzwiń

Floryda

Okładka książki Floryda Grzegorz Bogdał
Okładka książki Floryda
Grzegorz Bogdał Wydawnictwo: Czarne Seria: Poza serią literatura piękna
136 str. 2 godz. 16 min.
Kategoria:
literatura piękna
Seria:
Poza serią
Wydawnictwo:
Czarne
Data wydania:
2017-02-02
Data 1. wyd. pol.:
2017-02-02
Liczba stron:
136
Czas czytania
2 godz. 16 min.
Język:
polski
ISBN:
9788380494459
Tagi:
groteska humor ironia literatura polska manipulacja opowiadanie relacje międzyludzkie samotność uczucie
Inne
Średnia ocen

6,3 6,3 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Znak nr 812 / (1 / 2023) Miłosz Biedrzycki, Grzegorz Bogdał, Nick Bostrom, Roberto Calasso, Diana Dąbrowska, Jacek Dukaj, Kamil Fejfer, Julia Fiedorczuk, Jerzy Franczak, Olga Gitkiewicz, Stefan Klemczak, Dominika Kozłowska, Angelika Kuźniak, Anna Mateja, Klaudia Muca, Janusz Poniewierski, Zbigniew Rokita, Agata Sikora, Filip Springer, Adrian Stachowski, Redakcja Miesięcznika ZNAK
Ocena 8,2
Znak nr 812 / ... Miłosz Biedrzycki,&...
Okładka książki Nadzieja Joanna Bator, Waldemar Bawołek, Grzegorz Bogdał, Katarzyna Boni, Wojciech Chmielarz, Sylwia Chutnik, Jacek Dehnel, Julia Fiedorczuk, Natalia Fiedorczuk, Joanna Gierak-Onoszko, Mikołaj Grynberg, Magdalena Grzebałkowska, Ignacy Karpowicz, Urszula Kozioł, Hanna Krall, Małgorzata Lebda, Ewa Lipska, Jarosław Mikołajewski, Andrzej Muszyński, Wiesław Myśliwski, Jacek Napiórkowski, Łukasz Orbitowski, Magdalena Parys, Grażyna Plebanek, Małgorzata Rejmer, Paweł Piotr Reszka, Agata Romaniuk, Paweł Sajewicz, Dominika Słowik, Jerzy Sosnowski, Filip Springer, Andrzej Stasiuk, Juliusz Strachota, Ziemowit Szczerek, Mariusz Szczygieł, Olga Tokarczuk, Przemysław Truściński, Grzegorz Uzdański, Krzysztof Varga, Adam Wajrak, Ilona Wiśniewska, Aleksandra Zielińska
Ocena 6,8
Nadzieja Joanna Bator, Walde...
Okładka książki Pismo. Magazyn opinii, nr 11 (23) / listopad 2019 Andy Beckett, Grzegorz Bogdał, Dorota Borodaj, Juliusz Ćwieluch, Karol Grygoruk, Magdalena Lemańska, Jakub Majmurek, Hania Rani, Julian Sojka, Michał Szczęch, Wojciech Szot, Julia Szychowiak, Marcin Wicha, Dominik Wilczewski, Ilona Wiśniewska
Ocena 6,1
Pismo. Magazyn... Andy Beckett, Grzeg...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,3 / 10
70 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
17
5

Na półkach:

Świetny zbiór opowiadań. Jak dla mnie klimat realizmu magicznego idealnie pasował do tych parareportaży. Bardzo działające na wyobraźnie.

Świetny zbiór opowiadań. Jak dla mnie klimat realizmu magicznego idealnie pasował do tych parareportaży. Bardzo działające na wyobraźnie.

Pokaż mimo to

avatar
622
371

Na półkach:

Jako pojedyncze opowiadania, twórczość Grzegorza Bogdała może zaciekawić - zwłaszcza jeśli idzie o pierwsze dwa utwory - ale jako zbiór wydaje się być trochę zbyt pstrokata, opowiadania nie pasują do siebie nawzajem. Raz realizm, raz dziwna fantastyka; raz klasyczne pisanie, raz absurdy. Sam styl też miewał wzloty i doły. Dostrzegłem w nim iskry, stąd ocena "dobra", ale to zdecydowanie nie było iskrzenie przez całą lekturę.

Sięgnąłem po "Florydę", bo była polecana w kilku artykułach dotyczących względnie nowych zbiorów opowiadań. Rekomendacją były też nominacje ("Gdynia", "Gombrowicz", "Conrad"). Przeczytanie stało się ciekawym doświadczeniem, ale do Weroniki Murek, Pawła Sołtysa czy choćby Marii Karpińskiej sporo tu jeszcze zabrakło. Niemniej sprawdzę nowy zbiór autora ("Idzie tu wielki chłopak", 2023),zobaczę, co się zmieniło.

Jako pojedyncze opowiadania, twórczość Grzegorza Bogdała może zaciekawić - zwłaszcza jeśli idzie o pierwsze dwa utwory - ale jako zbiór wydaje się być trochę zbyt pstrokata, opowiadania nie pasują do siebie nawzajem. Raz realizm, raz dziwna fantastyka; raz klasyczne pisanie, raz absurdy. Sam styl też miewał wzloty i doły. Dostrzegłem w nim iskry, stąd ocena...

więcej Pokaż mimo to

avatar
107
107

Na półkach:

avatar
89
59

Na półkach:

Niby krótkie 5 opowiadań, ale ilość słów w nich zawarta męczy. Ich jakość także. Jak jeszcze pierwsza mnie zaciekawiła, druga trochę, trzecia mniej, itd. to już np ostatnia to już absolutny słowotok - tam już nawet bez interpunkcji lecimy. Biegunka słów. Rozbudowane opisy w kilogramach wyrazów rzeczy nieistotnych, błahych.

Niby krótkie 5 opowiadań, ale ilość słów w nich zawarta męczy. Ich jakość także. Jak jeszcze pierwsza mnie zaciekawiła, druga trochę, trzecia mniej, itd. to już np ostatnia to już absolutny słowotok - tam już nawet bez interpunkcji lecimy. Biegunka słów. Rozbudowane opisy w kilogramach wyrazów rzeczy nieistotnych, błahych.

Pokaż mimo to

avatar
514
444

Na półkach:

Nie wierz mi, drogi Czytelniku, to nie jest książka przeciętna chociaż taką właśnie wystawiłam ocenę. Ale jest denerwująca poprzez monotonię gderliwych monologów, kiczowata przez nagromadzenie dziwnych elementów, odpychająca poprzez turpistyczne obrazy i natrętne powtórzenia. Męcząca po prostu. Tak, jakby Autor specjalnie chciał wyciągnąć brzydotę na zewnątrz, zaszokować nas i potrząsnąć naszym zmysłem estetyki.
Może, gdyby nie szalejąca pandemia, tłumy zdesperowanych ludzi w protestach ulicznych i mrok za oknem po obiedzie - miałabym lepszą opinię.
Przepraszam Autora - dzisiaj to ponad moje siły.

Nie wierz mi, drogi Czytelniku, to nie jest książka przeciętna chociaż taką właśnie wystawiłam ocenę. Ale jest denerwująca poprzez monotonię gderliwych monologów, kiczowata przez nagromadzenie dziwnych elementów, odpychająca poprzez turpistyczne obrazy i natrętne powtórzenia. Męcząca po prostu. Tak, jakby Autor specjalnie chciał wyciągnąć brzydotę na zewnątrz, zaszokować...

więcej Pokaż mimo to

avatar
159
105

Na półkach:

https://wypozyczone.blogspot.com/2019/09/gdy-intuicja-podpowiada-nie.html

Do przeczytania tej książki zabierałam się dłuuugo. I w zasadzie nie potrafię powiedzieć, co tak skutecznie mnie od niej odrzucało. Bo przecież nie objętość - “Floryda” czyli zbiór pięciu opowiadań Grzegorza Bogdała ma zaledwie 130 stron. Również wydawnictwo zdawało się swoim autorytetem gwarantować wysoki poziom tej prozy. Patronat medialny m.in. “Tygodnika Powszechnego”. Wszystko, po prostu wszystko wskazywało na to, że “Floryda” jest skazana na sukces. I tylko jakoś mnie niepokoił blurb, który słowami Janusza Rudnickiego chwali, że “Bogdał lubi gadać innymi. Bogdał to brzuchomówca”. I ten niepokój (być może powiązany z nieufnością wobec brzuchomówców, bo w ich przypadku nigdy nie wiadomo, kto mówi) kazał mi raz po raz spychać “Florydę” na sam dół listy książek do przeczytania. Aż któregoś dnia powiedziałam: dość! Weźże wreszcie przeczytaj te pięć historii, bez względu na podszepty intuicji i irracjonalny brak zaufania do brzuchomówców!

I okazało się, że to był błąd. Że intuicji, przynajmniej tej czytelniczej, trzeba słuchać. A brzuchomówców niech sobie kochają inni - ja nie muszę i jednak nie będę. Bo “Floryda” mnie rozczarowała. Bo chyba właśnie brakło mi w niej jakiegoś przemówienia własnym głosem przez autora. Zamiast tego dostałam popis tego, kim Bogdał może być, gdy się wysili. A okazuje się, że może być i sobowtórem Frieddiego Mercury’ego (opowiadanie “Ty mnie, ja ciebie”),staruszką, która opowiada świat, który widzi wokół siebie, ptakom (“Stiszowity”),synem mordującym matkę (“Oczko w głowie”),nawróconą prostytutką, która pisze list do papieża w sprawie swojego przyjaciela - niedoszłego księdza karła (“Pierwszy list do Franciszka”),wreszcie uzdrowionym z choroby nowotworowej Stanisławem opowiadającym o swojej przyjaźni z cudotwórcą (“Ujście”).

Tylko, że z tej obfitości historii, narratorów, głosów zostaje mi w głowie kakofonia dźwięków. I za tydzień już nie będę pamiętać, który z bohaterów co przeżył, czym Freddie różnił się od Stanisława, co wydarzyło się w Stiszowitach (choć to opowiadanie uznaję jednak za najlepsze w całej “Florydzie”),wreszcie dlaczego syn odrąbał matce głowę… (i tylko pozornie odpowiedź: bo zupa była za słona wydaje się być mocno nie na miejscu!). W związku z czym nie zostanie we mnie nic po lekturze, co z kolei przekładam na wniosek oczywisty - straciłam przy tej książce swój cenny czas, który mogłam przeznaczyć na czytanie czego innego. Kogo innego. Może kogoś, kto jednak przemawia własnym głosem. Kto nie stara się w każdym opowiadaniu kompletnie zmieniać scenerii i stylu, jakby musiał wciąż zaskakiwać i udowadniać, na co jeszcze go stać. Kto może pozostanie w jakiejś znanej sobie i czytelnikowi rzeczywistości, ale za to przemyci w niej nowe przemyślenia, spostrzeżenia, pytania.

Jednym słowem, zamiast silić się na nawiązania do Florydy, której pewnie ani ja, ani większość czytelników Bogdała nie zobaczy, może warto byłoby jednak poprzestać na opisaniu, bo ja wiem - Zielonej Góry, Nowego Sącza, co tam kto ma na wyciągnięcie ręki...

I oczywiście zdaję sobie sprawę, że to tylko moja opinia. Że atutem “Florydy” może być to wszystko, co ja widzę jako argument na “nie”. Że nowatorsko, że właśnie wielogłosowo. Że język. Że nawet i jakieś treści jednak przemycone… Ale ja jednak następnym razem posłucham intuicji i po prostu oddam książkę, do przeczytania której coś mnie jednak zniechęca…
Mg

https://wypozyczone.blogspot.com/2019/09/gdy-intuicja-podpowiada-nie.html

Do przeczytania tej książki zabierałam się dłuuugo. I w zasadzie nie potrafię powiedzieć, co tak skutecznie mnie od niej odrzucało. Bo przecież nie objętość - “Floryda” czyli zbiór pięciu opowiadań Grzegorza Bogdała ma zaledwie 130 stron. Również wydawnictwo zdawało się swoim autorytetem gwarantować...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1026
498

Na półkach: ,

"Nie ustąpię ani o centymetr."

Pięć opowiadań z Florydą w tle, ale tak daleko, że się jej prawie nie zauważa. Pięć gadających głów - głów, należących do prostych ludzi z prowincji, wyrzuconych gdzieś na margines życia. Słuchamy (tak, słuchamy: język, którym pisze Bogdał, to język mówiony, a nawet jakiś żargon najuboższych, niewykształconych kręgów społecznych, z błędami językowymi) ich monologów właściwie bez większego znużenia - autor świetnie operuje językiem, nie przeszkadza temu nawet fakt, iż zdania są bardzo długie. Jest tak dlatego, że składają się one w istocie z krótkich, prostych fraz, jak w reportażu. W dwu opowiadaniach (pierwsze i ostatnie) raziła tęsknota bohaterów do uwiecznieniu swych losów w filmie - podejrzewam, że to bardziej obsesja czy słabość autora-scenarzysty, niż potrzeba jego bohaterów. Również sposób myślenia i mówienia postaci żeńskich nie wydał mi się nazbyt autentyczny - są bardzo męskie. Owszem, nieświadome żeńskiej natury baboszony spotyka się w autobusach i w tramwajach, gdzie klną publicznie w żywy kamień, gdyż uległy prymitywnym męskim wzorcom - ale to wyraźna poza, to wszystko na pokaz - nie podejrzewam, by potrzebowały tego w monologu wewnętrznym. A tylko z takimi kobietami mamy tutaj do czynienia. Chwilami miałem wrażenie, że Bogdał czytał wcześniej "Krótkie wywiady z paskudnymi ludźmi" W.D. Fostera. Jego postaci również są dość paskudne, tyle, że akcja toczy się w zabitych deskami polskich wsiach i miasteczkach, zamiast w środowisku uczelni amerykańskich metropolii. Jakby chciał powiedzieć: może brak tu finezji, ale to nasz własny brak finezji. Prawdę mówiąc, całkowicie inaczej, niż to było u Fostera, nie wiem po co powstały te opowiadania, jakie jest ich przesłanie. Rozumiałbym, gdyby to był reportaż.

Ty mnie, ja ciebie ****
Inwalida uważający się za sobowtóra Freddiego Merkurego kompulsywnie próbuje przekonać dyrektora teatru do wystawienia musicalu na kanwie swojego życia, zamiast życia idola. Bo "Piosenki mogą sobie ludzie posłuchać w domu, a do teatru przychodzą zobaczyć jakieś życie, że coś się dzieje, tak myślę, dawno nie byłem, ale gdybym chodził, to własnie po to."(s.13) Bohater zdaje sobie sprawę, że jest natrętem, ale w sprytny sposób, przedłuża czas, by móc opowiedzieć swoją historię do końca. Floryda to miejsce, gdzie szefowie bohatera chcą spędzić emeryturę.

Stiszowity ***
Samotna, starsza kobieta po wylewie, gdzieś pewnie na północno-wschodnich krańcach Polski (sugerują to wymyślone nazwy miejscowe i rodzaj krajobrazu),opowiada przylatującemu do okna ptakowi (z zakrzywionym dziobem? przylatuje do okna? pewnie raczej papuga narodów, nie orzeł...albo sęp śmierci?) dzieje swego życia, komentując zachowanie wnuka Tomka podczas przypadkowej wizyty 2 studentek-letniczek we wsi. Pojawia się wątek "żołnierzy niezłomnych". Trudno mi sobie wyobrazić, by babcia ze wsi, urodzona w latach 20-ych, porównywała krowy na pastwisku do figurek z jajek-niespodzianek. To raczej znów obraz autora, dorastającego w latach 90-tych. No ale cóż, może faktycznie "i tak więcej jest takich ludzi, których nie ma, niż takich, co są"(s.68)? Jest Australia, nie Floryda.

Oczko w głowie *
Młody, niesamodzielny i chyba chory umysłowo matkobójca zabija, ponieważ matka wymaga, więc realność nie nakłada się na jego pozytywne o niej wyobrażenie. Bohater musiał być wyszydzany przez dzieci, gdyż jedyni niebezpieczni dla niego "bandyci, zboczeńcy i złodzieje są w szkole". Absurdalnie wulgarny humor. Florydy brak.

Pierwszy list do Franciszka **
"Samanta", młoda prostytutka z zamiłowania pisze...a raczej mówi pełen dygresji i nieadekwatnych zwrotów list do papieża Franciszka, wstawiając się za karłem Kubą, którego nie przyjęto do seminarium. Motywacja jest oczywista: "kto lepiej zrozumie drugą kalekę niż druga kaleka" (s.83). Widzi też paralele do siebie i swych koleżanek=prostytutek: papież też wybiera "pseudonim"... Floryda to jedno z 3 absurdalnych imion zakonnic, jakoby widzianych na grobowcu cmentarza.

Ujście ***
Stanisław, dziś już ok. 80-letni pan, wyleczony z raka przez Ryszarda, sąsiada i bioenergoterapeutę, opowiada reporterce o swym przypadku, o życiu i o śmierci swego wybawcy. A przecież "trudno być terapeutą we własnym mieście". Rysiek już miał zakończyć praktykę i wyjechać na Florydę, zaproszony przez kogoś powiązanego z amerykańskim konsulatem. I po co ten mit Ameryki? Autor demaskuje go ustami Stanisława: "chciałem mu powiedzieć, że ta cała jego Floryda, wystarczy popatrzeć na mapę, to żaden raj, bo tak jak Włochy mają kształt buta, tak Floryda, nie da się tego inaczej nazwać, tak Floryda to obwisły chuj."(s.128)

"Nie ustąpię ani o centymetr."

Pięć opowiadań z Florydą w tle, ale tak daleko, że się jej prawie nie zauważa. Pięć gadających głów - głów, należących do prostych ludzi z prowincji, wyrzuconych gdzieś na margines życia. Słuchamy (tak, słuchamy: język, którym pisze Bogdał, to język mówiony, a nawet jakiś żargon najuboższych, niewykształconych kręgów społecznych, z błędami...

więcej Pokaż mimo to

avatar
45
11

Na półkach:

Nie wszystkie opowiadania są równe (pierwsze i ostatnie robi największe wrażenie),ale wszystkie trzymają językowy fason. Jedna z lepiej wykonanych ostatnio prób monologu wypowiedzianego, zwyczajność historii na niezwyczajnym, groteskowym wręcz tle (o uciętej głowie, o wioskowym uzdrowicielu, o sobowtórze Mercury'ego, który przeżył oryginał). Czasem ten monolog trąci literackością, stylizuje się na siłę na gawędę, ale jednak. Plus dyskretnie przewijający się przez tom motyw amerykański z mityczną Florydą, dołączającą tym samym do gronia wyimaginowanych krain. Jak na debiut - bardzo dobrze.

Nie wszystkie opowiadania są równe (pierwsze i ostatnie robi największe wrażenie),ale wszystkie trzymają językowy fason. Jedna z lepiej wykonanych ostatnio prób monologu wypowiedzianego, zwyczajność historii na niezwyczajnym, groteskowym wręcz tle (o uciętej głowie, o wioskowym uzdrowicielu, o sobowtórze Mercury'ego, który przeżył oryginał). Czasem ten monolog trąci...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1089
999

Na półkach: ,

Pierwszy monolog jest zdecydowanie najlepszy, pozostałe nawet niespecjalnie wciągają. Głosy kobiece autorowi udały się najmniej, nawet forma w nich się sypie. Dla mnie rozczarowanie.

Pierwszy monolog jest zdecydowanie najlepszy, pozostałe nawet niespecjalnie wciągają. Głosy kobiece autorowi udały się najmniej, nawet forma w nich się sypie. Dla mnie rozczarowanie.

Pokaż mimo to

avatar
472
39

Na półkach: , ,

„Floryda” to książkowy debiut Grzegorza Bogdała, autora opowiadań i scenariuszy do filmów krótkometrażowych, który tym niedługim, acz wartym uwagi zbiorem tekstów wypływa na szerokie wody polskiej literatury. Wszystko wygląda na to, że jeśli wiatry będą nadal tak pomyślne, jak w przypadku tej książki, łódka młodego krakowskiego pisarza popłynie w dobrym kierunku. Opowiadania Bogdała łączą w sobie świeże spojrzenie Weroniki Murek, autorki, która również zadebiutowała kilka miesięcy temu pod skrzydłami Czarnego, z intelektualną dojrzałością autorów starszego pokolenia. Każdy z pięciu tekstów z „Florydy” to bardzo plastyczny obraz malowany giętką i niebanalną frazą, obraz będący swego rodzaju lamentem bohatera nad życiem, nad światem, nad samym sobą.

(...) Jeśli do tego dodać eksperymenty z językiem i narracją – nie są to tak zwyczajne monologi, jak można by je sobie wyobrażać – „Floryda” okazuje się bardzo interesującym tworem literackim, który zdecydowanie wybija się na tle innych nowości 2017 roku. Polecam ten zbiór zwłaszcza wielbicielom historii niebanalnych i lekko surrealistycznych, ale prawdziwych. Bo opowiadania Bogdała to nie żadne fantasy, a proza życia, odmalowana we wszystkich odcieniach absurdu, które temu życiu towarzyszą.

Fragment recenzji z bloga Cocteau & Co.: http://cocteauandco.pl/floryda-grzegorz-bogdal/

„Floryda” to książkowy debiut Grzegorza Bogdała, autora opowiadań i scenariuszy do filmów krótkometrażowych, który tym niedługim, acz wartym uwagi zbiorem tekstów wypływa na szerokie wody polskiej literatury. Wszystko wygląda na to, że jeśli wiatry będą nadal tak pomyślne, jak w przypadku tej książki, łódka młodego krakowskiego pisarza popłynie w dobrym kierunku....

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    140
  • Przeczytane
    96
  • Posiadam
    22
  • 2018
    7
  • Chcę w prezencie
    2
  • Literatura polska
    2
  • Polska
    2
  • Przeczytane 2017
    1
  • Posiadam ebooka
    1
  • Literatura polska (współczesna)
    1

Cytaty

Więcej
Grzegorz Bogdał Floryda Zobacz więcej
Grzegorz Bogdał Floryda Zobacz więcej
Grzegorz Bogdał Floryda Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także