Literatura islandzka to dla mnie ciągle terra incognita. Również kryminały to nie jest ulubiony dział literatury. A tu taka niespodzianka, bo Yrsa Sigurdardottir szybko i mocno wciągnęła mnie w świat swojej książki.
Może dlatego, że nie jest to typowy kryminał. Owszem na już na początku książki mamy morderstwo i to dość okrutne, z rytualnymi cechami.
Jednak wyjaśnienie morderstwa przynosi nam sporo wiadomości na temat historii Islandii, obrzędowości pogańskiej, mrocznych rytuałów, walki kościoła z czarami, magią i czarownicami. Zresztą historia ta zahacza o całą Europę, a głównie o Niemcy skąd pochodził zamordowany student.
Jego eksperymenty wraz z grupą przyjaciół w dziedzinie czarnej magii źle się skończyły. Wychodzą na jaw rodzinne tajemnice i utajone pretensje.
Autorka musiała włożyć sporo pracy w zgromadzenie podłoża historycznego tej książki.
Dodatkowo powieść ubarwia wątek obyczajowy, znajomość pomiędzy głównymi bohaterami - islandzką prawniczką i rodzinnym prawnikiem z Niemiec, którzy na zlecenie rodziny zamordowanego usiłują wyjaśnić zagadkę morderstwa. Zderzenie kultur czasem wywoduje humorystyczne sytuacje.
Dziwnym wydaje się fakt, że największe zalety kryminału leżą poza wątkiem kryminalnym, ale i tak książka bardzo mi się podobała. Biblioteka niestety nie posiada dalszych tomów, więc chyba będę musiała je kupić.

Literatura islandzka to dla mnie ciągle terra incognita. Również kryminały to nie jest ulubiony dział literatury. A tu taka niespodzianka, bo Yrsa Sigurdardottir szybko i mocno wciągnęła mnie w świat swojej książki.
Może dlatego, że nie jest to typowy kryminał. Owszem na już na początku książki mamy morderstwo i to dość okrutne, z rytualnymi cechami.
Jednak wyjaśnienie...