Zbigniewa Enkę i Andrzeja Gila poznaliśmy w miesięczniku Science Fiction, Fantasy & Horror. Ciekawa para, zbudowana na zasadzie kontrastu, w dodatku podniesionego do drugiej potęgi. Przyjaciele (w ich przyjaźń wątpić nie można) różnią się nie tylko sposobem myślenia; na tle Polski w roku 1989 pasują do siebie na męska pięść do damskiego oka: Enka jest milicjantem, a Gil księdzem. Dla niezorientowanych - te dwie profesje raczej za sobą nie przepadały (zresztą dziś też nie są w najlepszej komitywie, choć dziś - o, rozpaczy! - księża są ważniejsi).

Żeby czytelnika nie stawiać przed faktami dokonanymi, prologiem książki jest opowiadanie "Żertwa", ze wspomnianej gazety, opisujące jak nasza para się poznała. Ja się spodziewałem zbioru opowiadań, także fakt, iż "Przeciwko wszystkim" jest klasyczną powieścią mnie miło zaskoczył.

Nie wypada wspominać o wydarzeniach, w jakich przyjdzie bohaterom wziąć udział. Ograniczę się do stwierdzenia, iż są one pełne grozy, "Pies i klecha" to przede wszystkim horror. Według mnie fabuła jest mocno przekombinowana, zbyt wiele w niej czystej polityki i odwołań do roku 1989, pierwszych wolnych wyborów - z punktu widzenia dzisiejszej, od nowa budowanej przez różne elementy historii najnowszej tamte wydarzenia wydają się wystarczająco mroczne i bez udziału w nich... no prawie się wygadałem.

Niezależnie od tego, czy opowieść znajdzie w czytelniku od razu fana, czy nie, jedno pozostaje bez zmian: język, którym książka jest napisana. Język po podręcznikowy, narracja godna naśladowania, nietrudno odnaleźć na polskim rynku pisarzy z większym dorobkiem od pary Urbi et Orbi, którzy tak prowadzić opowieści nie potrafią.

Zbigniewa Enkę i Andrzeja Gila poznaliśmy w miesięczniku Science Fiction, Fantasy & Horror. Ciekawa para, zbudowana na zasadzie kontrastu, w dodatku podniesionego do drugiej potęgi. Przyjaciele (w ich przyjaźń wątpić nie można) różnią się nie tylko sposobem myślenia; na tle Polski w roku 1989 pasują do siebie na męska pięść do damskiego oka: Enka jest milicjantem, a Gil...