Guguły
- Kategoria:
- literatura piękna
- Seria:
- Poza serią
- Wydawnictwo:
- Czarne
- Data wydania:
- 2014-02-11
- Data 1. wyd. pol.:
- 2014-02-11
- Liczba stron:
- 120
- Czas czytania
- 2 godz. 0 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788375366969
- Tagi:
- dzieciństwo literatura polska opowiadania PRL stylizacja wieś wspomnienia
- Inne
Wiolka mieszka w małej wsi Hektary na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Jej świat wypełniają: chodzenie do szkoły, polowanie na chrabąszcze, zabawy z rówieśnikami, rozmowy z ojcem, podglądanie tajemniczej krawcowej i oczekiwanie na przyjazd Jana Pawła II. To tutaj po raz pierwszy doświadcza miłości, erotyki i śmierci. Książka Wioletty Grzegorzewskiej to znakomita ballada o polskiej wsi w czasach PRL-u i dojrzewaniu, które smakuje jak cierpkie guguły.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Cuda Wioletki
„Guguły” są debiutem prozatorskim Wioletty Grzegorzewskiej, pisarki pochodzącej z wioski położonej na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Opowiada ona w swoim zbiorze krótkich form prozą o dzieciństwie, dorastaniu, o dobrych i złych stronach bycia małą dziewczynką w małej wiosce. „Guguły” to niedojrzałe owoce, to czas dojrzewania, okres intensywnego zbierania doświadczeń życiowych, ale także okres cudownego, magicznego bycia w świecie, który coraz bardziej otwiera się na człowieka.
Czas akcji: głównie lata 80. Miejsce akcji: wieś Hektary. To konkretne usytuowanie „Guguł” wcale nie oznacza biograficznych konsekwencji. To główny walor tej prozy, mimo iż utkana z osobistych doświadczeń, opowieść nie traci uniwersalnego charakteru. Ów uniwersalny wymiar zyskuje autorka głównie dzięki wprowadzeniu świata dziecięcej wyobraźni, tej magicznej perspektywy, która jakże często bywa pułapką pisarzy zapatrzonych w prozę Schulza. Wioletcie Grzegorzewskiej udało się uniknąć nadętej oniryczności. Udało się jej zachować równowagę między magią opisów stanów wewnętrznych a chropowatością świata zewnętrznego.
Wioletta Grzegorzewska w oryginalny sposób wpisuje się w nurt „literatury wiejskiej”. Grządkę tę uprawiało wielu rodzimych pisarzy: Tadeusz Nowak, Julian Kawalec, Edward Redliński ze swoją „Konopielką”, czy Wiesław Myśliwski z wielką powieścią wiejską „Kamień na kamieniu”, a ostatnio Marian Pilot i jego uhonorowany nagrodą Nike „Pióropusz” - przykłady można mnożyć, sięgając bliżej i dalej, jednak temat polskiej wsi jest często omijany przez pisarki. Wydaje się, że wiejskość nie pasuje do tworzonego aktualnie obrazu nowoczesnej kobiety. Nawet jeśli odniesiemy się do prozy Olgi Tokarczuk to zobaczymy „baśniowy” opis świata, który przykrywa skutecznie warstwy życiowego błota. Wioletta Grzegorzewska w swoich opowiadaniach nie unika szarości, choć jest to szarość czysta, bo wyszorowana popiołem.
Świat mitów tworzy u Grzegorzewskiej wiejska religijność – pomieszanie pogańskich wierzeń z katolickimi obrzędami. Elementy te widziane oczyma dziewczynki są oderwaniem od szarości domowej izby i podwórka. Autorka mogła tutaj wpaść w prześmiewczą manierę, która dziś święci swoje wielkie dni. Nic z tego – świat wierzeń i obrzędów jest u Wioletty światem, na który się czeka, który przynosi ze sobą transcendentny wymiar cudowności, odejścia od prozy ku poezji. To umiejętne balansowanie na pograniczu liryki i epiki nie pozwala czytelnikowi na narracyjne znużenie.
Dużo tych pułapek czyhało na Wiolettę Grzegorzewską – oprócz wyżej wymienionych istniała przecież tak silna u niewiast potrzeba społecznego zaangażowania, gdzie marzenie o literaturze ustępuje marzeniu, żeby poboksować się z niesprawiedliwą rzeczywistością. Pewnie takie motywy czy pola interpretacyjne znajdziemy także w „Gugułach”, ale nie to mnie urzekło w książce wydanej przez Czarne. Od jakiegoś czasu szukam częstochowskich klimatów literackich, pojawia się tego coraz więcej na półkach księgarskich, ale na ogół rozbijam sobie oczy i część mózgowia odpowiedzialną za czynność czytania o nieprzekonującą próbę zostania pisarzem. W wypadku Wioletty Grzegorzewskiej, debiutantki silnie z Częstochową związanej, nie mam wątpliwości, że mamy do czynienia z książką absolutnie wyjątkową. Mam nadzieję, że to dopiero początek i że Wioletta jeszcze wiele razy obdaruje czytelników swym talentem.
Sławomir Domański
Oceny
Książka na półkach
- 1 141
- 944
- 185
- 29
- 21
- 18
- 17
- 16
- 15
- 14
Cytaty
Dziwnie jest urządzony ten świat. Nawet nie zdążyłem się obejrzeć, już nazywają mnie starym, a przecież w środku jestem jak te guguły.
Opinia
W krainie topionych kotów i makatek ze szmat, rytuałów, bożych obietnic i dziecięcych wybryków chowa się Wiolka. Przyszła na świat w lutym, by już podczas pierwszego snu dokonać wyboru, że zostaje na ziemi.
Pomiędzy linijkami tekstu wychodzącego z ust małej dziewczynki znajduję własne wspomnienia z dzieciństwa na wsi.
W toku pór roku, towarzystwie szronu, kani wyrośniętych na gnojówce i niespodziewanego deszczu, Wiolka opowiada codzienność Hektarów. Ta, przepełniona jest spacerami na nabożeństwa, zabobonnymi rytuałami i oparami zaciągniętej śmietaną zalewajki. Wiolka poluje na chrabąszcze, podwędza dorosłym zapałki, a w drodze do szkoły, na pole i do stodoły, depcze skorupki winniczków i zapiętki kolegów.
Pamiętam jak wujek wiózł mnie wozem zaprzężonym w polską klacz. Trzymałam wodze i wstrzymałam oddech, kiedy Karej umsknęło się z zadu.
Pieczę nad wyobraźnią Wiolki sprawuje tajemniczy Don Pedro, miłośnik zwierząt i ich wyprawiania – ojciec. O Wiolki pełny brzuch i czystą duszę dba babcia. Matka jest tłem bezpieczeństwa, Dziadek wielozadaniowym nonkonformistą, a Wujek jak coś powie, to już powie.
Dziadek często opowiadał, że jak wojna się skończyła to wysłali go, jako najmłodszego, na wioskę w poszukiwaniu jedzenia. Znalazł kromkę zapleśniałego chleba i szybko pobiegł podzielić się z rodziną.
Najbardziej cenieni w domu goście to obraz Przenajświętszej Panienki i Ojciec Święty. Na takie okazje matka razem z babką polerują denaturatem i gazetami wszystkie szyby. Któregoś razu w oczekiwaniu na wizytę papieża, kobiety z wioski spotkały się, by wyszywać proporczyki. W końcu odłożyły naparstki, nici, szmatki i wypiły po jednym, za zdrowie Ojca Świętego! Opowiadały sobie później, czego już nie robią odkąd stary umarł… Komuż bowiem pięty szorować popiołem, śnić o spadaniu z drabiny, meszek spod nosa topionym karmelem usuwać?
Przynajmniej dwa razy dziennie przychodziła do chaty Mańkowa. To czereśni słodziutkich naniosła, to marchewki, bo za dużo ma. Trawy żubrówkowej narwała, zbieranymi od świtu grzybami chwaliła. Dziadek jej nie lubił. Jak tylko wychodziła mówił: ,,a poszła mnie stąd wścibska blać”.
Wiolka niczemu się nie dziwi. Żeby uniknąć kolejnej sytuacji, w której doktor Kwiecień pozwoliłby sobie wcisnąć do jej rąk penisa, pije sok z marchwi o posmaku rdzy i szarego mydła. Uratowała Gienka co usnął w śniegu, a Pan Kierownik z powiatu uratował ją, kiedy zsunęła się w zaspę i straciła przytomność. Nigdy nie dowiedziała się, kto przyniósł ją pod drzwi po tym, jak przygniotło ją drewniane rusztowanie i widziała całą wioskę z lotu ptaka.
To tam, przy studni widziałam kolano i łokieć całe na wierzchu. Biel szkieletu i karmin krwi. Nikt w wiosce nie miał wody utlenionej, więc ranę bratu przemywaliśmy bimbrem.
Z wysokości widać kolory ziemi, błękit bajora i żółć łanów pól. Z bliska zaś kury drepczące po gumnie, ślimaki na płotach i beztroską twarz Wiolki. Dziewczynka akceptuje wszystkie zdarzenia i ludzi, którzy je generują. W pełni oswojona z naturą i codziennością przypomina dzieciństwo czystej postaci, którą był niegdyś każdy z nas.
Ogród z huśtawką i drzewa owocowe. Chaszcze i pokrzywy raniące gołe, pełne słońca nogi. Zapach gotowanego mleka i kiepów ze stołu. Pieczone w ognisku ziemniaki parzące podniebienie. Oblewanie wodą, pierwszy papieros podwędzony dziadkowi - Albatros wypalony w krzakach za wioską. Okruszki bułki na wąsach, siano, niestabilna drabina prowadząca na strych. Uśmiech.
na blogu znajdziecie zdjęcia inspirowane książką: czytaniewwannie.blogspot.com
W krainie topionych kotów i makatek ze szmat, rytuałów, bożych obietnic i dziecięcych wybryków chowa się Wiolka. Przyszła na świat w lutym, by już podczas pierwszego snu dokonać wyboru, że zostaje na ziemi.
więcej Pokaż mimo toPomiędzy linijkami tekstu wychodzącego z ust małej dziewczynki znajduję własne wspomnienia z dzieciństwa na wsi.
W toku pór roku, towarzystwie szronu, kani...