Od dawna z różnych źródeł docierały do mnie głosy, że koniecznie muszę przeczytać „Amerykańskich Bogów”. Jednakże przyznać muszę, że długo z tym zwlekałam. Przy okazji wizyty w księgarni nie mogłam się zdecydować, czy kupić ostatnią część 4 tomowej powieści, czy w końcu zapoznać się z twórczością Pana Neila. Ekspedientka widząc moje rozdarcie poradziła mi abym kupiła ostatnią część sagi, jednak kiedy płaciłam zapytała mnie jaką drugą książkę rozważałam. Kiedy dowiedziała się o jaką pozycje mi chodziło z duuużym entuzjazmem powiedziała: „Nie, no Gaimanka Pani nie weźmie? Jakby co to niech Pani powie, że to moja wina, że kupiła Pani obie pozycje”. No cóż, chyba nikomu nie muszę mówić, że możliwość zrzucenia winy na ekspedientkę przechyliła szale na korzyść „Amerykańskich bogów”.
Muszę przyznać, że na książce nie zawiodłam się ani trochę. Okazała się niezwykle błyskotliwa. Zapomniani bogowie, którzy podejmują walkę z nowymi bogami świata współczesnego o to, którzy będą mogli cieszyć się liczniejszą grupą wyznawców. Walka miedzy tradycją, wiarą przodków, a indywidualnością i zerwaniem więzi z przeszłością daje sporo do myślenia. Sami bowiem musimy podjąć decyzję, do której grupy wyznawców wolelibyśmy należeć. Poza konfliktem (nie)śmiertelnych pojawia się motyw kryminalny, mamy zjawy, prorocze sny, ciekawe postacie. Jedną z nich jest Cień, były więzień, który po odsiedzeniu wyroku znów znajduje się w zerowym punkcie swojego życia i gotowy jest na wszystko, a na jego drodze pojawia się tajemniczy Pan Wednesday (dla znających tematykę mitologii ciekawe rebusy słowne). To spotkanie sprawi, że dotychczasowe życie Cienia zmieni się o 180 stopni. Postacie są złożone, mają charakterystyczne cechy, cele którymi się kierują. Cała paleta barw osobowości.
Podsumowując: Świat realny świetnie zgrywa się tam z siłami nadprzyrodzonymi i bóstwami, czyta się jednym tchem i jeśli ktoś nie jest fanem fantasy to jest to idealna książka, aby przekonać się do tego gatunku.

Od dawna z różnych źródeł docierały do mnie głosy, że koniecznie muszę przeczytać „Amerykańskich Bogów”. Jednakże przyznać muszę, że długo z tym zwlekałam. Przy okazji wizyty w księgarni nie mogłam się zdecydować, czy kupić ostatnią część 4 tomowej powieści, czy w końcu zapoznać się z twórczością Pana Neila. Ekspedientka widząc moje rozdarcie poradziła mi abym kupiła...